• Nie Znaleziono Wyników

Stefan Meller o Jańskim

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stefan Meller o Jańskim"

Copied!
4
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

L

I

S

T

Y

D

О

R

E

D

A

K

C

J

I

ST E FA N M ELLER O JAŃ SK IM

Rzadko ukazują się osobne publikacje o założycielu zmartwychwstańców. Częstsze są wzmianki 0 nim w pracach o w ybitniejszych przedstawicielach w ielkiej emigracji. Pan Stefan M e l l e r po­ św ięcił mu cały artykuł pod dziw nym tytułem „Zmiana za w szelką cen ę...”, kontynuując tradycję św ieckich autorów, interesujących się je g o udziałem w saintsim onizm ie, a nie całą biografią, czy akcją religijną apostoła tułaczy, będącą głów n ą jeg o zasługą. Autor artykułu z „Przeglądu H isto­ rycznego” (t. LX X X IV , 1993, s. 4 8 7-494) oparł się na cząstce materiału źródłow ego, czy li na kserok- sach brulionów francuskiej korespondencji Jańskiego z rzymskiego Archiwum Zm artwychwstańców, które udostępnił mu A. J a s t r z ę b s k i . N iestety sam tytuł i treść artykułu wskazuje, że M eller nie tylko otrzym ał do przetłumaczenia kseroksy, ale przyjął od tego pana osob liw ą m etodę korzystania z trudnego materiału źródłow ego. N ie mając potrzebnych studiów przygotow aw czych i talentu grafologa do trudnego tekstu i bardzo szc ze g ó ło w eg o tematu, poprawia fakty oraz ich chronologię, ustalone na znacznie szerszej bazie źródłow ej, kierując się sw ym i tendencjami i hipotezami. Prze­ chodzę do szczegółów :

1. Wbrew twierdzeniu Mellera na s. 487, Jański dopiero latem 1830 roku był „związany organi­ zacyjnie” z saintsim onizm em , po nieudanej próbie z w iosn y tegoż roku. Sugeruje to je g o korespon­ dencja i k olegów , a rozstrzyga zapis w „D zienniku” o 1830 r.: „Wtem chętka poznania saintsimo- nizmu: Akcentuję radykalizm, organizm [socjalny], opieram się [w dyskusjach] rew elacji [boskiej], papizm ow i; — [zostaję] w ciągnięty” (rkps AC RR, sygn. 8627, s. 241). W 1829 r. Jański dopiero zaczął zachodzić na odczyty Bazarda przy ul.Taranne 12.

2. Znacznie pow ażniejszym błędem jest twierdzenie Mellera, jakoby B ogdan w W arszawie przeżył tylko „załamanie się wiary katolickiej, a nie wiary w o g ó le” (s. 488). Historyk nie m oże ogłaszać się za bardziej kom petentnego w ocen ie w ew nętrznego stanu sw ego bohatera niż on sam. A Jański jednoznacznie stwierdza, że pod w p ływ em dzieł Holbacha stał się w ów czas materialistą-1 ateistą („D ziennik”, s. 234).

3. N ieścisłe jest twierdzenie Mellera, jakoby saintsimonizm był od początku sęktą religijną, bo Jański przyłączył się jeszcze do „szkoły filozoficznej” o fascynujących go poglądach socjologicz­ nych, dysponującej spółdzielczym zakładem produkcyjnym. Dogm aty now ej religii postępu i natury oraz formy organizacyjne (parodiujące katolicyzm ) zaczął nadawać ruchowi Enfantin w teorii, gdy Bogdan był już w Londynie, a w praktyce po jeg o pow rocie do Paryża. T o w łaśnie b yło przyczyną rozłam u 19 listopada 1831, a następnie upadku saintsimonizmu, drogą coraz w iększych dziwactw i w ybryków „proroka” i „opata”.

4. M eller okazuje niezadow olenie z tego pow odu, że m oje źródłow e badania nie potw ierdziły podejrzeń prof. Stefana K i e n i e w i c z a jakoby Bogdan Jański pochodził z rodziny żydow skiej. Przy tej okazji przypisuje mi nadgorliwość w dokum entowaniu „w ielopokoleniow ej szlacheckości rodu” Jańskich. M ogę tylko w spółczuć braku satysfakcji w tej istotnej dla n iego sprawie. Fakty jednak były zbyt oczywiste. Ani nazwisko ojca (od m iejscowości Janin) ani matki nie jest żydow skie, czy ffankistowskie. A bardzo liczne akty parafialne nie wykazują żadnych powiązań z Żydami. Naj­ m łodszy stryj Sew eryn Jański udow odnił szlachectw o w ob ec surow ych w ładz carskich. W spisie uczniów szkoły pułtuskiej Bogdan Jański ma dopisek „szlachcic”, a Edward Duński, „m ieszczanin”.

(3)

124

LISTY D O R ED A K C JI

5. N a s. 4 8 8 /9 Autor artykułu połączył dw a obszerne fragmenty listów Jańskiego do różnych osób, bez zaznaczenia, gdzie kończy się pierw szy a zaczyna drugi. W liście zaś do V. Courteta z 25 lipca 1832 (rkps. ACRR, sygn. 8627, s. 148) napotkał na niepokonalne przeszkody w poprawnym odczytaniu tekstu, wprowadzając don obcy i dziw aczny wtręt w postaci jakiegoś „ojca drugiego... [nieczytelne]”. Inni zaś odczytali to m iejsce poprawnie i przetłumaczyli jasno.

6. W przypisku na s. 4 9 0 jest błędna informacja jakoby cytow any list z 8 marca 1831 nie miał sygnatury. W brulionie tego listu jest o w iele pow ażniejszy problem: Czy jeg o treść zawiera poglądy Jańskiego, czy raczej O wena lub k ogoś z ow enistów ? D latego bardzo ryzykow ne jest budow anie na niej teorii o pow odach, dla których Bogdan przyjął... saintsim onizm , gdy referował i akceptował w nim ow enizm .

7. N a s. 4 9 2 om aw ianego artykułu jest dziw aczne twierdzenie jakoby Jański nieustannie gro­ madził argumenty za odwlekaniem wyjazdu na pom oc w alczącym rodakom. N iestety był to czas nie argum entów, ale ważnych faktów i zdarzeń, na które nie miał on żadnego wpływ u: a) gdy pierwsi patrioci wyruszyli do Polski, on nie miał za co i był nawet u nich zadłużony; b) gdy udało mu się na kłopotliw ych warunkach uzyskać pieniądze u saintsim onistów, Prusy zabroniły przejazdu Polakom do kraju, a dyktator Chłopicki politykowania klubom; c) gdy nadeszła wreszcie now a rata stypendium i otwarto drogę przez Prusy, otrzymał p olecenie kontynuowania wojażu naukow ego, a następnie zadanie agenta i korespondenta powstania na Zachodzie; d) dlaczego właśnie on? — bo najlepiej znał języki, już pisyw ał do czasopism i miał najszersze znajomości z wybitnymi ludźmi. — D latego Jański pisał przez odjeżdżających do sw oich w kraju „m ożesz sobie wyobrazić, co się w m oim sercu i w moich żyłach dzieje”, długo nie mogąc ochłonąć z „wielkiego wrażenia”, które wywarła na nim w ieść o powstaniu. Z ubolewaniem dodawał też, że „sprawy najw yższej wagi zatrzymują” go na jakiś czas na Zachodzie. G dy tylko to ustanie, natychmiast wraca. Jakie to były sprawy m ożna było ujawnić dopiero po przedwczesnej śmierci najbliższych krewnych Jańskiego w kraju i sam ego Bogdana. Pisał 0 tym „Trzeci M aj” 25 lipca 1840: „ podczas ostatniej w ojny [powstania listopad ow ego] nie wrócił do kraju wskutek rozkazu Rządu N arodow ego” (s. 134). O czyw iście nie m ógł o tym otwarcie pisać w listach.

8. W brew twierdzeniu Mellera, w łaśnie lew icow a prasa francuska dawała w iększe szanse po­ ruszenia ludu paryskiego, łącznie z saintsim onistyczną, wzbudzającą w ów czas sw ym programem praw dziw ą sensację nawet wśród młodej inteligencji i co lepiej w ykształconych robotników. N ie­ słuszne też jest lekceważące potraktowanie skali udziału Jańskiego w „Le G lobe” w czasie powstania, bo zam ieścił w nim krocie doniesień bieżących o nim oraz w iększe apele do francuskiego braterstwa 1 umiłowania w olności. Natomiast ówczesna administracja rządowa i arystokracja ze sw oją prasą były zajęte serw ilizm em w ob ec Rosji i cara.

9. Jański zanotował w „Dzienniku”, że wrócił do Paryża 7 lutego. Zbyteczne w ięc są długie dociekania na podstawie wzmianek w jego korespondencji, ile to już czasu jest w tym m ieście, a tym bardziej sugerow anie 10 lutego.

10. Śm ieszna jest argumentacja Mellera, jakoby agent powstania pow inien zapow iedzieć swój służbow y wyjazd z misją polityczną do rządu w Londynie w liście do osobistych przyjaciół. Przecież takie w yjazdy zaw sze są nagłe i osłonięte tajemnicą. N ie należy też zakładać z góry, że n iem ożliw e było przeplatanie się wyjazdów Jańskiego do Londynu raz na polecenie w ładz pow stańczych, drugi raz w delegacji saintsimonistycznej. M ógł tez łączyć oba cele, zatajając polityczne. Jeśli zaś chodzi o późniejsze sam ooskarżenia o brak patriotyzmu (w surow ym rachunku sum ienia konwertyty) i o marnowaniu czasu na sprawy saintsimonizmu — to jest tylko dowód, że o w iele wyżej stawiał czynny udział w powstaniu swoich braci, ojca i krewnych od własnych działań politycznych, które nie ocaliły ich od śmierci i O jczyzny od klęski. W obec takich faktów spełnienia obow iązku dobrego Polaka p oczu ł się w inny, .bo nie b yło go z nimi, a zabiegi w Paryżu i w Londynie, by w yjednać pom oc w alczącym okazały się próżną stratą czasu.

11. Najbardziej przykre wrażenie robi manipulacja Mellera, który wbrew znanemu mu źródłu, usiłuje przekonać czytelnika, że Jański nie angażował się na rzecz powstania na Z achodzie i w olał pośw ięcić się saintsimonizmowi. Sugeruje nawet, że zaproponowano mu korzystny powrót do kraju właśnie dlatego, że był obojętny w^bec powstania (s. 493). A przecież w dobrze znanym M ellerowi liście J.H. Burgaud des Marets pisał, że ta propozycja korzystnego powrotu do kraju po zdobyciu Warszawy nadeszła dlatego, ponieważ „rosyjskie władze nie znały moich działań na rzecz powstania w L ond ynie i w Paryżu” (sygn. 8631, s. 973). W iedziały tylko o jeg o wojażu naukow ym w czasie powstania jako stypendysty przedpow staniow ego rządu.

(4)

LISTY ЕЮ RED A K C JI

125

12. K ońcow y zarzut Mellera wobec treści listu Jańskiego z 1831 r. bardziej odn osi się do listów londyńskich (do saintsim onistów) niż do paryskich i ow enistów . W łaśnie te pierw sze mają dużo neofickiej euforii i „m asochistyczny nastrój sam obiczow ania”. Z ogrom ną przesadą kajał się w nich z powodu pośw ięcenia w iększości sw ego lond yńskiego czasu na obow iązki wojażu naukow ego, nie na saintsimonistyczną agitację. W idać jednak z tego faktu jak bardzo zależało Jańskiemu na uzyska­ niu od nich pieniędzy na podróż do Polski z wracającymi kolegami.

K ończąc te uw agi o artykule Mellera, raz jeszcze podkreślam w idoczny w nim brak pełnego oczytania w dostępnych źródłach i oparcie się tylko na brulionach francuskiej korespondencji Jań­ skiego. Jest to ryzykow ne naw et po u w a żn y m przeczytaniu mojej książki o nim, bo podlegała ona skracaniom, z elim inow aniem odnośników i przypieków oraz licznych cytatów.

Niestety trudno jest nie zauważyć w artykule Mellera również wyraźnego śladu złej w oli autora, który drogą tendencyjnej selekcji cytatów ze znanych m u źródeł, narzuca czytelnikow i swoją hipotezę jakoby Jański nie m iał polecenia rządu pow stańczego i nie spełniał żadnej misji na rzecz powstania na Zachodzie, poświęcając się tylko saintsimonizmowi. R ów nież sam artykuł Mellera sugeruje jakoby Jański u leg ł chorobliw ej „zmianomanii”, stale dążąc do jakichkolw iek zmian za w szelką cenę i dla samego „zmieniactwa”. Jest to bardzo dalekie od prawdy. W dążeniu do zmian bow iem zaw sze Jański m iał na celu popraw ę losu jak największej liczby ludzi skrzyw dzonych i potrzebujących pom ocy. Jakże trafniej pisał o tym św ieckim apostole naoczny świadek W alery W ielogłow sk i, zapewniając, że „chciał on cały świat objąć sw ym i życzliw ym i zamiarami” i w sw ych w ysiłkach stał się podobny do legendarnego pelikana, szarpiącego siebie na pokarm dla piskląt. Chciał zastąpić w alkę egoizm ów harmonią m iłości, współpracy.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ale zdaje się, że celem tego pisarza, nie było jedynie zapytać się publicznie, dla czego są tacy w Emigracji, którzy należenie swojo do wytoczonego sporo,

1) Są składnikami niezbędnymi w żywieniu człowieka dla normalnego przebiegu szeregu procesów zachodzących w jego tkankach. 2) Nie mogą być wytwarzane przez organizm i muszą

We wspomnieniach swych wychowanków i pracowników na zawsze zostawiasz obraz pełnej energii, ciągle gdzieś pędzącej, pani dyrektor, która jednak zawsze znajdowała czas,

Oblicz, na ile sposobów można zapisać w jednym rzędzie cyfry 0,

2. Zauważalna jest koncentracja na zagadnie ­ niu znaczenia wyrażeń, nie rozwaza się zaś wcale kwestii użycia wyrażeń ani kontekstu takiego użycia 3. Jest to, rzecz

Tak więc zarówno pojedyncze stany psychiczne, jak i całe ich zespoły mogą kojarzyć się z pewnymi czysto materialnymi zjawiskami, zupełnie tak samo jak kojarzą się

Tego typu uwaga z miejsca dyskwalifikuje całe wywody — w sensie Wittgensteina obrazem nie jest wyrażenie, a zdanie, a, co więcej, autor myli „ma miejsce” z „może

Przeniesienie siedziby biblioteki centralnej z ul. Dąbrowskiego w Wirku jest konieczne z powodu złego stanu technicznego dotychcza- sowego budynku, który niszczony