• Nie Znaleziono Wyników

Stereotypy grup drobnomieszczańskich w publicystyce Królestwa Polskiego XIX w.

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stereotypy grup drobnomieszczańskich w publicystyce Królestwa Polskiego XIX w."

Copied!
28
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

Stereotypy grup drobnomieszczańskich

w publicystyce Królestwa Polskiego XIX w.

W drug iej połowie X IX w. p ro b lem y zw iązane z ekonom iczną działal­ nością drobnom ieszczaństw a i jego w a ru n k am i życia zajm ow ały coraz w ięcej m iejsca n a stro n ach gazet w arszaw skich i prow incjonalnych. Tak żyw e zainteresow anie pu b licystó w ludźm i u trz y m u ją c y m i się z drobnej w łasności w y jaśn ić należało b y szybkim w zrostem liczebnym drob no ­ m ieszczaństw a i jego zw iększającą się rolą w życiu gospodarczym K ró ­ lestw a Polskiego.

W praw dzie rzem ieślnicy cechowi, czy też ku p cy strzeg ący sw ej korpo­ ra c y jn e j w yłączności stan ow ili od la t w dzięczny tem a t dla p ra sy krajo w ej, to jed n a k w d ru g iej połow ie X IX w., a zwłaszcza w lata ch 70— 90-ch, „k w e stia drobnego m ieszczaństw a” w y k raczała poza w ąsko zakreślone ra m y p ro b lem aty k i cechow ej. D ostrzegano ju ż zbiorowość, lu d zi posiada­ ją c y c h w łasn y w a rsz ta t p ra c y o bsługiw any przez sam ych właścicieli. Nie b y ł to p ro le ta ria t zatru d n io n y u innych, ale rów nież n ie b y li to w łaściciele w iększych zakładów przem ysłow ych i handlow ych. W ty m układzie ok reślen ie m iejsca i pozycji społeczno-ekonom icznej drobnej w łasności było dla w spółczesnych zadaniem niełatw ym .

D robnom ieszczaństw o nie stanow iło także w a rstw y spó jnej i zintegro­ w an ej. Z jedn ej stro n y łączyło je podobieństw o historycznego rozw oju, s ta tu s w łaściciela i siln a w ola zachow ania niezależności gospodarczej oraz zbliżone w a ru n k i p ra c y i poziom u życia. Z drugiej dzieliły n a ra stają ce w e w n ątrz te j g ru p y sprzeczności. N ajpow ażniejsze w sk u tk a c h okazało się zróżnicow anie w yznaniow o-narodow e drobnom ieszczaństw a. S tało się ono zarzew iem n a ra stają cy c h ko n flik tó w i w k o nsekw encji doprow adziło do rozbicia jedności ekonom icznej i społecznej drobnom ieszczaństw a polskiego.

W dobie w oln o k o nku ren cy jn ej gospodarki k ap italisty czn ej i ekspansji kon k u ru jąceg o z d robną w łasnością p rzem ysłu, rozbite i zw aśnione drobno­ m ieszczaństw o z tru d e m przeciw staw iało się ekonom icznym zagrożeniom kapitalisty czneg o ry n k u . S ta ła groźba u tra ty sam odzielnego b y tu , n ie ­ pew ność ju tra , b ra k poczucia stab ilizacji potęgow ały uczucie niepew ności, zagrożenia i f r u s tr a c je 1.

Tak złożona sy tu a c ja drobnom ieszczaństw a p rzy k u w ała uw agę p u b

li-1 Por. S. K o w a l s k a - G l i k m a n , D robnom ieszczań stw o w d zie w ię tn a sto ­ w ie c zn e j W arszaw ie, Warszawa 1987.

(3)

480 S T E F A N I A K O W A L S K A -G L I K M A N

cystów . P rzyg ląd ano się ludziom żyjącym z h an d lu , rzem iosła, pośred­ n ictw a czy lichw y, opisyw ano w aru n k i, w jakich działali, reagow ano na u jaw n ia jąc e się k o n flik ty . Ó w czesna p rasa sta ła się cennym źródłem w ie­ dzy o różnych k ateg o riach zaw odow ych drobnom ieszczaństw a. Jed n ak że skom plikow ane p ro blem y n u rtu ją c e środow isko d ro bn ych w łaścicieli u tru d n ia ły społeczną w e ry fik ację tej w arstw y . Rzeczyw istość b y ła n a ty le skom plikow ana, że w spółczesnym ludziom tru d n o było zrozum ieć p ro cesy u jaw n ia jąc e się pod pow ierzchnią zjaw isk społecznych.

U praszczano więc rzeczyw istość zb y t złożoną dla percep cji ty c h zja­ w isk. Obok zobiektyw izow anych opisów p ojaw iały się coraz częściej oceny w arto ściu jące, nacechow ane życzliw ością czy niechęcią i uprzedzeniam i. W św iadom ości społecznej, zn ajd u jącej odbicie w m asow ych przekazach p u b li­ cystycznych, p o w staw ały w y o b rażen ia-stereo ty p y sk ładające się na obraz g ru p y innej. K ształto w ały się one w określonych w a ru n k a ch społecz­ nych, ekonom icznych, h isto ry czn o -k ultu ro w y ch. nierzadko u trw alo n e p rzez tra d y c ję rodzinną p rzek azy w an ą z pokolenia n a pokolenie, k rą g tow arzyski, w arsztat, zebran ie cechow e itp.

Zdaniem S. N o w a k o w s k i e g o do głów nych czynników k s z ta łtu ją ­ cych stereo ty p y , obok w yżej w ym ienionych, zaliczyć należy dążenia do o b ro n y interesó w g ru p y w łasn ej „szczególnie w w yp adk u, k ied y g ru p y sp o ty k ające się ry w alizu ją ze sobą lub m ają poczucie w zajem nego zagro­ żenia, członkow ie ich w y k a z u ją pow szechną ten d encję do p rzy p isy w ania w szystkim członkom g ru p y d ru g iej ty c h cech ujem n ych , k tó re w y stę p u ją ty lko u n iek tó ry ch jej członków . Rodzi się stereo ty p , skrótow e pojęcie g ru p y , będące jednocześnie o brazem każdego jej członka. J e s t to n iekied y sw o isty rodzaj sam oobrony g ru p y p rzed w pły w am i i zaborczością g ru p in n y ch " *.

Z licznych bad ań w ynika, że ste re o ty p y pełn ią różne fu nk cje. K ształ­ tu ją zachow ania, poglądy i asp iracje ludzi. O d gry w ają niem ałą rolę w procesie porozum iew ania się, u m acnian ia lu b osłabiania k o n tak tó w i w ięzi w e w n ątrz poszczególnych w a rstw i klas. Raz stanow ią podstaw ę in te g ru ­ jącą członków grupy, in n y m razem sp ełn iają rolę d ezintegru jącą. A zatem w b ad an iach n ad drobnom ieszczaństw em nie m ożna pom inąć tak isto tn y ch problem ów .

P ojęcie ste re o ty p u zostało w prow adzone do n a u k i przez W a ltera L i p p m a n a w p ra c y pt. „P u b lic opinion” (1922 r.). W edług a u to ra ste re o ty p to „obraz w głow ie” jakiegoś zjaw iska, obraz jed n o stron ny , sche­ m atyczny. N igdy nie je s t odbiciem rzeczyw istym , ale obrazem przetw o ­ rzo n y m w św iadom ości społecznej i „w w ysokim stop niu naładow an y uczuciam i". Ludzie jed n a k w ierzą — stw ierd za a u to r — że ich koncepcje i w y ob rażen ia nie w y n ik ające z dośw iadczenia, a podane z „drugiej rę k i” stan o w ią odbicie rzeczyw istości. Toteż działalność ludzi nie jest reak cją n a rzeczyw istą sytu ację, ale na jej zniekształcone w św iadom ości obrazy *.

T eoria ta zaowocowała licznym i pracam i m etodologicznym i i em pirycz­ ny m i. Te o statn ie w znakom itej większości poświęcone zostały studiom nad ste re o ty p a m i etnicznym i i u przedzeniam i w sto su nk u do „obcych” *.

* S. N o w a k o w s k i , A d a p ta cja ludności na Ś ląsku O polskim , Poznań 1957 s. 67.

8 W. L i p p m a n , Public Opinion, N ew York 1965. Por. A. K a p i s z e w s k i , S te re o ty p A m erykan ów polskiego pochodzenia, W rocław 1978, s. 11—14.

(4)

P row adzone b ad ania w zbogaciły i uściśliły pojęcie stereo typ u. Jed n ak że do tej p o ry istn ieją pom iędzy badaczam i pow ażne rozbieżności co do s tru k ­ tu ry , fu n k cji i znaczenia s te re o ty p ó w 5. W p rak ty c e badaw czej w ielu a u to ró w stosuje w ypracow ane przez siebie założenia, ok reślające zakres pojęciow y stereo typ u , zachow ując jed n a k podstaw ow e cechy k ształtu jące to zjaw isko. Nie w d ając się w polem ikę teoretyczn ą p rag nę zwrócić uw agę n a isto tn e — w edług m nie — cechy stereo typ u , k tó re biorę pod uw agę w prow adzonych przeze m nie badaniach.

Stereotyp :

1. To w yobrażenie, obraz przetw o rzon y w św iadom ości społecznej określon ych zbiorowości o in n y ch g ru p ach ludzi lub o sobie (autostereo- typ). W yobrażenia tw orzące stereo ty p nie p ow stają w o p arciu o w łasne obserw acje, ale są p rzyjm ow an e bez dowodu. S tanow ią obraz uproszczony, niezróżnicow any, schem atyczny.

2. M a c h a ra k te r społeczny a nie in d y w id u aln y w ty m sensie, że został p rz y ję ty i uro b ion y przez g ru pę ludzi i dotyczy całej zbiorowości a nie jednostki.

3. J e s t od porny n a zm iany, a k o n fro n ta cja z rzeczyw istością rzadko w p ły w a n a w ery fik ację sądów i opinii. Zm ianom m ogą ulec poszczególne cechy lu b stracić sw oje znaczenie, ale stereo ty p jako zbiór określonych cech p ozostaje sztyw ny.

4. J e s t zd eterm in o w an y społecznie, ekonom icznie, k u ltu ro w o i przek a­ zyw any przez tra d y c ję z pokolenia na pokolenie.

5. S te re o ty p y p osiadają często zabarw ienie em ocjonalne. B y w ają nace­ chow ane życzliwością, niechęcią, dezaprobatą, rzadziej obojętnością.

W poszukiw aniu ste re o ty p u drobnom ieszczaństw a sięgnęłam do p ra sy w arszaw skiej i p ro w in cjo n aln ej, uk azu jącej się w d ru g iej połow ie X IX w. w K ró lestw ie Polskim . W śród n ich znalazła się lib e raln a „G azeta H andlo­ w a” , k o n se rw aty w n y „W iek”, p raw icow o-nacjonalistyczna „R ola”, o asy- m ilato rsk ich dążeniach „ Iz ra elita ”, k ro n ik i B. P ru sa , a także „G azeta P o lsk a”, „G azeta P rzem ysłow o-R zem ieślnicza”, „W isła” i inne. T ru d n iej by ło b y o kreślić c h a ra k te r p ra s y p row incjonalnej. Nie m iała ona określo­ nego oblicza ideologicznego. P iszący doń korespondenci pochodzili z róż­ n y c h środow isk społecznych. Istn iał jed n ak przep ły w in fo rm acji m iędzy prow in cją a W arszaw ą. Czasopism a w arszaw skie czytane b y ły przez m iesz­ kańców m iast i m iasteczek, a do w arszaw iaków docierała, choć w m n ie j­ szym stopniu, p rasa prow in cjon aln a. P oglądy i oceny ró żn ych kręgów środow iskow ych nie m iały więc zasięgu lokalnego. D ocierały do m niejszych i w iększych ośrodków m iejskich, ale ich w pływ n a k ształto w an ie się opinii społecznej b y ł w k ażd y m razie m odyfikow any przez m iejscow e prob lem y i w a ru n k i życia.

W a rty k u le o stereo ty p ach drobnom ieszczaństw a nie w prow adziłam sztyw nego podziału n a p rasę k o n serw aty w n ą, pozytyw istyczną, lib eraln ą czy niezależną. S ta ra łam się jed n a k zwrócić uw agę czy teln ik a n a istniejące

P roblem in P rejudice, N ew York 1946; J. C h a ł a s i ń s k i , A n tagon izm polsko- n iem iecki w osadzie fa b ry c zn e j „K opalnia” na G órnym Ś ląsk u, Warszawa 1935; A. K l o s k o w s k a , W yobrażen ia i p o sta w y etniczne d zieci szkół opolskich, „Prze­ gląd Socjologiczny” 1961, nr 2; B. W i l s k a - D u s z y ń s k a , S te re o ty p y Czechów i W ęgrów (praca doktorska — nieopublikowana); A. S c h a f f , S te re o ty p y a działa­ n ie lu dzkie, Warszawa 1981 (bibliografia).

(5)

S T E F A N IA K O W A L S K A -G L I K M A N

różnice ideologiczne w ocenie drobnom ieszczaństw a. Nie było to zadanie łatw e. W praw dzie p rasa o poglądach p ozytyw istycznych próbow ała w p ro ­ w adzić w sferę św iadom ości społecznej opinię o now ej roli m ieszczaństw a, piętn o w ała przesądy stanow e i głosiła k u lt pracy , k onserw atyści spod znak u „Słow a”, dla k tó ry c h id eałem b yła P o lsk a ziem iańska i katolicka p rze jaw ia li zainteresow anie k w estią m ieszczańską, a red a k to rz y „G azety P rzem ysłow o-R zem ieślniczej” jako rzecznicy rozw oju ośw iaty zawodowej zachęcali do k u lty w o w an ia w zorów m a jstra cechowego w zreform ow anym system ie k o rp o racy jn y m , to jed n a k szereg w ychodzących czasopism nie m iało jednoznacznie określonego oblicza. W arto przypom nieć, że w drugiej połowie X IX w. czasopism a u leg a ły częstym zm ianom . Z m ieniali się p u b li­ cyści, w yd aw cy i red ak to rzy . Z zespołów red a k c y jn y c h odchodzili do in n y ch czasopism daw n i w spółpracow nicy, a przychodzili n a ich m iejsce ludzie nowi, często z in n y m spojrzen iem n a a k tu a ln e problem y. Z „P rze­ gląd u Tygodniow ego” odszedł w 1878 r. w raz z n iek tó ry m i publicystam i A. Św iętochow ski ·. P ublicyści d ru k o w ali zresztą sw oje a rty k u ły w różnych czasopism ach. K ro n ik i tygodniow e Bolesław a P ru s a u k azy w ały się w „K u rierze W arszaw skim ”, „N iw ie”, „ K ra ju ”, „T ygodniku Ilu stro w an y m ”. Zdarzało się też, że czasopism a zm ieniały swój profil i zainteresow ania. W lata ch 80-ch X IX w. w p rasie pozytyw istycznej u jaw n iły się ten den cje rad y k aln e. A. W iślicki, red a k to r „P rzeglądu Tygodniow ego” udostępnił sw oje pism o m łodym m arksistom , przyciągając do grona w spółpracow ni­ ków L. K rzyw ickiego i S. K rusińskiego, lu dzi pozostających w opozycji do ideologii p o z y ty w isty c zn e j7.

W końcu X IX w., a zwłaszcza n a przełom ie X IX i X X w. w K rólestw ie P olskim dochodziły do głosu ten d en cje nacjonalistyczne. W p rasie ko n ser­ w aty w n ej, a także lib eraln ej p o jaw iły się a rty k u ły w zyw ające do obrony „polskiego sta n u p o siadania” 8. P isano o sw ojskim d ro b n y m m ieszczaństw ie, o konieczności podźw ignięcia rodzim ego h a n d lu i rzem iosła. J e d n i publicyś­ ci zastanaw iali się, jakie pow inno być polskie d rob ne m ieszczaństw o, inni w y pow iadali słow a k ry ty k i, w skazując n a jego liczne p rz y w a ry i n eg a­ ty w n e cechy. Głosząc sw oje poglądy publicyści nie ustrzeg li się jedn ak przed uproszczonym i ocenam i i stereotypow ym i opiniam i.

Je że li zatem m am y odtw orzyć p rzypisyw ane drobnom ieszczaństw u cechy, k tó re ostatecznie złożyły się na jego stereo typ , m usim y odpow ie­ dzieć na p ytanie, jakie cechy b y ły społecznie akceptow ane i cenione, a ja­ kie uw ażane za naganne i ostro k ry ty k o w ane.

D O D A T N IE C E C H Y D R O B N O M IE S Z C Z A Ń S T W A W S P O Ł E C Z N Y M S Y S T E M IE W A R T O S C 7

Publicy ści owego czasu zaliczali drobn ych w łaścicieli w arsztatów rzem ieślniczych, sklepów , stragan ó w i w szelkich zakładów o ch arak terze usługow ym (w odróżnieniu od chłopów, ziem ian czy w ielkiej burżuazji) do drobnego m ieszczaństw a lu b jak to określano „klas śre d n ic h ”. Stanow ili

• A . J a s z c z u k , Spór p o z y ty w is tó w z k o n serw a tysta m i o przyszło ść Polski 1870— 1903, W arszawa 1986, s. 48; Prasa polska 1864— 1914, Warszawa 1978, s. 38. Zm iany redaktorów m iały również m iejsce w innych czasopismach.

7 A. J a s z с z u k, op. cit., s. 51.

8 T. S t e g n e r, L iberałow ie K ró le stw a Polskiego w o b ec k w e stii ży d o w sk ie j na po czą tk u X X w., PH t. LXXX, 1989, nr 1, s. 83 i inne.

(6)

oni liczną grupę społeczną, z k tó rą zarów no pozytyw iści ja k i k o n serw a­ tyści oraz narodow cy spod zn ak u „Roli” w iązali w łasne cele polityczne i społeczne. Zw olennicy p rac y organicznej w idzieli w drobnom ieszczań­ stw ie siłę zdolną realizow ać p o stu la ty organiczników . „R olarze” dążyli do w zm ocnienia sw ojskiego m ieszczaństw a, owego rodzim ego „stan u trz e ­ ciego”. N atom iast w koncepcji politycznej konserw aty stó w , nastaw ionych k ry ty c z n ie do procesów k ap italisty czn ej in d u strializacji, drobnom ieszczań­ stw o zaspakajające p o trzeb y konsu m p cyjn e ludności m iało wyznaczone zadanie w życiu ekonom icznym i p olitycznym k r a ju 9. N iezależnie od róż­ nic ideow ych w ym ienione ugru p ow an ia ideologiczne u zn ające rolę d ro b ­ nego m ieszczaństw a w k sz ta łtu jąc y m się w X IX w. społeczeństw ie K ró­ lestw a Polskiego, p rag n ęły w idzieć w n im nosicieli n ajlepszy ch wzorców m ieszczańskich.

P ozytyw iści tw orząc dekalog cnót m ieszczańskich jako przeciw ieństw o szlacheckiej m entalności i system u w artości, opow iadali się za m ieszczań­ ską k u ltu rą cyw ilizacyjną w po stfeud aln ej rzeczyw istości.

Bolesław P ru s ubolew ając n ad słabością narodow ego p rzem y słu w ypo­ w iadał się za w zm ocnieniem „średniej fo rtu n y ” . W łaśnie rzem ieślnicy, w a rstw a silnie zw iązana z k ra je m będzie — jego zdaniem — nosicielem k u ltu ry m ieszczańskiej. N a „k lasy śre d n ie ”, w łonie k tó ry c h drobnom iesz­ czaństw o zajm ow ało w ażne m iejsce, k ie ru je sw oją uw agę A dam W iślicki, re d a k to r „P rzegląd u Tygodniow ego”. K ry ty czn y wobec n asilający ch się procesów in du strializacji i n eg aty w n ych skutków , jakie za sobą niosą, dowodzi iż w łaściw y stan m iejski m ogą tw orzyć p rzed e w szystkim rzem ieślnicy, k tó rzy odznaczają się pracow itością, oszczędnością i w y ­ kształceniem fachow ym . R ów nież k onserw atyści-organicznicy optujący za zachow aniem tra d y c y jn e j s tr u k tu ry ekonom icznej akceptow ali trw ałość drobnej w łasności m iejskiej. D robne m ieszczaństw o — zdaniem k o n serw a­ ty stó w — m iało pow ażny stosunek do tra d y c ji i religii. N a tej glebie b u jn ie ro zw iną się tak ie cechy ja k pracow itość, chrześcijań ska zasada soli­ darności u rzeczy w istniająca się w życiu cechow ym 10.

W artości tkw iących w różnych gru p ach m ieszczaństw a nie negow ali rów nież „R olarze”, ale cechy pozytyw ne spostrzegali tylk o w m ieszczań­ stw ie polskim , do którego nie zaliczali przedstaw icieli obcych w yznań i obcych narodow ości. S tą d gdy m ów ili o m ieszczańskiej pracow itości, oszczędności, fachowości, uczciwości, energii i godności osobistej, ich opinie dotyczyły jed y nie ty ch g ru p m ieszczaństw a, k tó re określano jako P olaków - katolikó w “ .

C echy dodatnie propagow ane przez publicystów m iały w ielokrotnie c h a ra k te r p o stu laty w n y . Raz zalecano je w szystkim członkom drobnej w łasności, jak np.: pracow itość, oszczędność, uczciwość, in n y m razem k ie­ row ano do określonej k ateg o rii zawodowej (rzem ieślnicy pow inni być dobrym i fachow cam i). Cechy te trak to w an o zawsze p ragm atycznie. Nie chodziło o to aby być uczciw ym poniew aż uczciwość m ieści się w dekalogu zasad m o raln y ch ludzkości, ale dlatego, że cechy te są źródłem powodzenia, sukcesu n a polu upraw ianego zawodu. Są to cnoty pożyteczne zarów no dla

9 A. J a s z c z u k, K w e stia m ieszczańska a p olem iki p o z y ty w is tó w z kon serw a­ ty s ta m i w K ró lestw ie P olskim w latach 1870—1903, [w:] D robnom ieszczań stw o X IX i X X w ., pod red. S. K o w a l s k i e j - G l i k m a n , t. I, W arszawa 1984, s. 14C

10 „Słowo” z 4—6 kwietnia 1882; „Dziennik Łódzki” z 18 września 1885. 11 „Rola” 1883, nr 1; 1896, nr 50 i inne.

(7)

484 S T E F A N I A K O W A L S K A -G L I K M A N

ich nosicieli jak i całego społeczeństw a. T ak w y raźnie ak cen tow an y ele­ m e n t użyteczności spraw ia, że nie w szystkie cechy są rów nie wysoko cenione. Częstotliw ość w ystępow ania ty ch cech nie je s t bow iem jed n a ­ kow a, co n a jle p ie j św iadczy o społecznej ocenie ich w arto ści i przydatności. Bez w ątp ie n ia n a pierw sze m iejsce w ysuw a się p rac a — pracow itość, a zaraz p otem um iejętność oszczędzania. Inne cechy, choć nie w y stęp u ją w przekazach publicystycznych ta k często jak w yżej w ym ienione, to jed n a k są w pojęciu piszących w ażne. W m odelu rzem ieślnika czy sklepi­ k a rz a obok pracow itości i oszczędności nie może zabrakn ąć w szak sum ien­ ności, fachowości, w ytrw ałości, osobistej godności. Nie m niej w opinii społecznej pracow itość i oszczędność to filar, n a k tó ry m b u d u je się sam o­ dzielność i zamożność. „Pracow itością, zapobiegliwością i oszczędnością dorobił się m a ją tk u ” — głosi nekrolog zam ieszczony w 1872 r. w „Gazecie W arszaw skiej” 12.

W ideologii pracy i oszczędności n ietru d n o doszukać się w pływ u fran k lin o w sk ich zasad postępow ania. M aria Ossowska zw racała uw agę, iż p rze k ład y arty k u łó w F ra n k lin a u kazy w ały się już w o sta tn ic h lata ch R zeczypospolitej, a jego p raca adap to w ana dla polskiego drobnom ieszczań­ stw a pt. „D roga do m a ją tk u ” u k azała się w 1845 r., 1860 r. i po raz trzeci w 1890 r. F ran k lin izm — jak tw ierd zi M. O s s o w s k a — adresow any był do sklepikarzy, rzem ieślników i d rob n ych ro ln ik ó w 1’. P rzeniesion y przez polskich au torów i publicystów n a g ru n t polskiej p ra sy m iał aktyw izow ać drobnom ieszczaństw o i p rzeciw staw ić w zorcom szlacheckim w zorce m iesz­ czańskie.

W społeczeństw ie o silnych tra d y c ja c h i m entalności ziem iańsko-szla- checkiej pracę trzeb a było stale rehab ilito w ać i podkreślać jej w ysoką ran g ę społeczną. Niechęć szlach ty do m ia ry i wagi, n isk a ocena człow ieka zm uszonego do p rac y zarobkow ej jest wciąż jeszcze w X IX w. odbiciem szlacheckiej h iera rc h ii w artości. Dopóki zatem rolnictw o i ty lko to co rodzi ziem ia stan o w i w głów nej m ierze o bogactw ie narodów , dopóty szlachecki p u n k t w idzenia m a przecież rację b y tu . Tam zaś, gdzie przem ysł i h an d e l sta je się źródłem do bro by tu i postępu cyw ilizacyjnego, tam n a stę ­ p u je re h a b ilita c ja p r a c y 14. „U czciw a p raca w cale nie poniża — pisze w 1878 r. k o resp o n den t „G azety K ieleck iej” — ale przeciw nie podw yższa człow ieka”. O na uszlachetnia, doskonali, prow adzi do postępu i zamożności n a ro d ó w 15. I tak ą w łaśnie ocenę p rac y p ró b u ją publicyści przekazać swoim czytelnikom .

Etos p rac y zn ajd uje swoich w yznaw ców w różnych k ręgach społecz­ nych. S ta je się w yzw aniem dla am bitnego i aw ansującego drobnom iesz­ czaństw a. „Pracow ici — w oła Bolesław P ru s — nie ustaw ajcie albow iem n a św iecie nigdy nie m a zaw ieszenia b ro n i i tylko w y trw ało ść zw ycięży” l*.

N a u ży te k niezam ożnego drobnom ieszczaństw a stosuje się bardziej su gestyw ne a rg u m e n ty p rzem aw iające obrazow o do w yo b raźni drobnych posiadaczy. W pogadankach dla rzem ieślników S tanisław M iłkow ski

dowo-12 „Gazeta W arszawska” 1872, nr 10.

13 M. O s s o w s k a , Moralność m ieszczańska, Wroclaw 1985, s. 102— 105. 14 „Gazeta Polska” 1865, nr 12; „Kaliszanin” 1874, nr 9.

15 „Gazeta K ielecka” 1878, nr 8; 1874, nr 3; 1883, nr 87; „Kaliszanin” 1874, nr 9; „Dziennik Łódzki” z 21 lipca 1889; „Tydzień” 1894, nr 50.

13 W ybór kronik i pism p u blicystyczn ych , Warszawa 1948, K ron iki B. Prusa („Niwa” 1876, z. 26), s. 13.

(8)

dzi, że p raw a w łasności podyk tow ała p rac a i w a lk a 17. W ytrw ałością i n ie ­ u sta n n ą p rac ą m ożna „z n a js ta te c z n ie js z e j nęd zy ” dojść do zamożności i sam odzielności. W szystkie bow iem k a p ita ły tw orzą ludzie p rac u jąc ciężko, oszczędzając i p rz e w id u ją c 18. To naw oływ anie do p rac y przypom ina nieco p u ry ta ń sk ie hasła, k tó re ja k tw ierd zi W e b e r zw iązane b y ły „z in te re ­ sam i drobnego i średniego k a p italizm u m ieszczańskiego” 10.

Pracow itość zachw alają rów nież przedstaw iciele dem o kracji chrześci­ jań sk iej, zw olennicy istniejącego u stro ju ekonom icznego i hierarch iczn ej s tr u k tu ry społecznej, w k tó re j d robna w łasność m a w yznaczone m iejsce. J e s t to ideologia n a u ży te k „m aluczkich” . Módl się i p rac u j — w zyw a „K alen d arz ch rześcijański w edług starego i nowego s ty lu w y d a n y n a rok P a ń sk i Z w yczajny 1878”. „Dążność do doskonałości chrześcijańskiej — czy tam y w k a le n d a rz u — je s t obow iązkiem najśw iętszy m , bo przez C h ry stu sa g ło szo n y m T reścią tego obow iązku je st n a w skroś chrześci­ jańska, p ięk n a i od w ieków z n an a zasada Ora et labora — m ódl się i p ra ­ c u j” *°.

Etos p ra c y i pracow itości p ropagow any jest p rzez pu blicy stów różnych o rien tacji. W arto jed n ak zwrócić uw agę, że hasło „m ódl się i p ra c u j”, skierow ane niew ątp liw ie do „ lu d u ” — robotników i rzem ieślników m ieści się przede w szystkim w k a teg o riach n o rm m oralnych. M odlitw a i praca chronić będzie ty ch ludzi p rze d nędzą, w ystęp kiem i grzechem . P raco w ity m d a zarobek uczciw y i zapew ni, sk ro m ny być może, b y t rodziny.

Inaczej rzecz się m a, gdy do p racy i pracow itości w zy w ają w drugiej połow ie X IX w. zw olennicy p ra c y organicznej. P ra c a jest tu ta j tra k to w a n a w k a teg o riach ekonom icznych i społecznych. Ekonom icznych, bow iem jest ona czynnikiem pom nożenia bogactw a narodu, społecznych poniew aż o tw iera drogę do aw an su drobnom ieszczaństw a w s tru k tu rz e społeczeń­ stw a kapitalistycznego. „N iech przyszłe pokolenie m ajstró w p am ięta n a k ażdym kro k u, że ludzi p ra c y wiąże nić przew odniej m yśli b rate rstw a , że n a d rab in ie społecznej ci ty lk o w yższych dosięgną szczebli, k tó rzy szczerze p ra c u ją ” ” .

W p ublicystyce tego o k resu pracow itość coraz częściej k o jarzy się z ludźm i posiadającym i w łasn y w a rszta t pracy. Mówi się w p ro st o użytecz­

ności d ro b n ej w łasności jako k ateg o rii ekonom icznej. Przedstaw icieli „średn ich fo rtu n ” p rzeciw staw ia się zazw yczaj bu rżu azji, często obcego pochodzenia. Zwłaszcza ziem iańscy k onserw atyści z niepokojem obserw o­ w ali w zro st pozycji ekonom icznej b urżuazji, widząc w tej klasie groźnego k o n k u re n ta politycznego. W ołano więc, że w ielki k a p ita ł przy czyn ia się do ubożenia m as, w zro stu bezrobocia, a co za ty m idzie zw iększenia a tra k c y j­ ności idei socjalistycznych. K lasy średnie — k tó re rów nież niepokoiła k o n­ k u re n c ja w ielkiego k a p ita łu — bu d ziły m niej obaw w środow isku k o n ser­ w a ty w n y m 2*. O zaletach drobnom ieszczaństw a m ów ią in n i publicyści.

17 „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1875, nr 20.

18 „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1872, nr 37, 38. „Pracą i w ytrw ałością — pisze St. M iłkowski — najem nik z czasem dojdzie do w łasnego konia i wozu, krawiec, który posiadał tylko igłę i żelazko oszczędzi na m aszynę do szycia i rozszerzy swój w arsztat”.

18 M. W e b e r , S zkice z socjologii religii, Warszawa 1984, s. 36.

20 K alen darz C h rześcijań ski w e d łu g starego i nowego sty lu na R ok Pański z w y ­ cza jn y 1878, Warszawa 1877.

21 „Gazeta H andlowa” 1874, nr 79. 22 „Dziennik Łódzki” z 30 marca 1887.

(9)

486 S T E F A N IA K O W A L S K A -G L I K M A N

W „N iw ie”, „O piekunie D om ow ym ” piszą nie tylko o usługow ej i p ro d u k ­ cy jn ej fu n k cji drobnom ieszczaństw a. Z w racają uw agę czytelnika, iż drob ny h an d el i rzem iosło m ogą zapew nić egzystencję zubożałej m łodzieży i otw o­ rzyć p rze d n im i szansę uzyskan ia sam odzielności23. In n i zw racają uw agę n a w yższą w ydajność p racy rzem ieśln ika p rodukującego w e w łasnym w arsztacie p rac y w porów naniu z rob otn ikiem najem nym .

D ro b ni w łaściciele z n a jd u ją rów nież poparcie w śród chrześcijańskich k o n serw aty stó w , k tó rz y dowodzą, że praw o w łasności stan ow i głów ny w a ru n e k społecznej ró w n o w a g i24. D robnom ieszczaństw o polskie religijne i uczciwe zasługuje, ich zdaniem , n a ogólne poparcie.

Użyteczność drobnom ieszczaństw a ro zp a tru je się z jeszcze innego p u n k tu w idzenia. Człowiek, k tó ry posiada w łasność, żyje sam i daje zaro­ bek innym . „W ytw arza kółko zarab iający ch ”. S taje się zatem „pożytecz­ n y m członkiem ludzkości” i jest p o trzeb n y dla szczęścia innych. W praw dzie p ro le ta ria t p rac u je i to ciężko, ale nie posiada w łasności i w zw iązku z tym nie d aje p rac y innym . B u rżu azja o fia ru je pracę i zarobek setkom n a je m ­ n y c h pracow ników , lecz sam a nie p rac u je i żyje z p ra c y innych. Tylko d ro b n y w łaściciel p rac u je w e w łasn y m w arsztacie i sklepie „odm aw iając sobie w iele rzeczy” ale „pozw ala żyć in n y m p rzy sobie” 25.

Tak więc w łasność, społeczną p rzydatność drob ny ch właścicieli, ich pracow itość publicyści X IX w. podnoszą do ran g i cnoty drob n ych posia­ daczy, bow iem ludzie ci nie po rzu cają p ra c y n a w e t w tedy, gdy ko rzy stają z pom ocy n ajem n y ch pracow ników lub członków rodziny.

D ru g ą z kolei cnotą godną pochw ały b y ła u m iejętność oszczędzania. „K ażdy choćby b y ł zam ożniejszy od in n ych — głosi p u b licysta k o nserw a­ tyw nego „W ieku” — pow inien być oszczędny, bo bez oszczędności w n et zajrzą do dom u i rodziny kłopoty, długi i ru in a ” ” . Do oszczędzania zachęca n a w e t tych, k tó rz y w iodą życie skrom ne. D robne oszczędności, rozw aga w w y d aw an iu pieniędzy, składanie grosza do grosza — w p rzekon an iu p u b li­ cystów różnych o rie n tac ji — tw o rzy fund am ent, n a k tó ry m bu d u je się niezależny b y t rodziny. „Tylko poczynanie od m ałych rzeczy, ścisły rac h u ­ nek, oszczędność w w y d atk ach i poprzestaw anie n a m ożliw ie n a jm n ie j­ szych zyskach kupieckich, tylko w reszcie dorobek pow olny i w m iarę tegoż dorobku rozszerzanie p rzedsiębiorstw a może n am zapew nić pow odzenie” 27. Oszczędzać należy zatem nie dla sam ej przyjem ności po siadania pienię­ dzy. Zaoszczędzony k a p ita ł trz e b a inw estow ać, obracać nim , a nie chować w pończochach lub w ydaw ać n a d o b ra nieprod uk cyjn e. Człowiek oszczęd­ n y — dowodzą publicyści — k tó ry z rozm ysłem w y d aje i lo ku je zarabiane pieniądze „ je st godzien szacunku i m a zawsze o tw a rty k re d y t”. B yły to w ażkie a rg u m e n ty tra fia ją c e do zam ożniejszych sfer drobnom ieszczaństw a, dla któ reg o dostęp do k re d y tu b y ł n iejed n o k ro tn ie w a ru n k ie m zachow ania ekonom icznej egzystencji

W publicystyce polskiej X IX w. naw oływ anie do oszczędności k o jarzy się z zachow aniem u m iaru w w y d aw an iu pieniędzy „na rzeczy zbędne” , na

28 Por. J. J e d l i c k i , J a k iej c y w iliza c ji Polacy potrzebu ją, Warszawa 1988, s. 236 i inne.

24 K alen darz C hrześcijański, op. cit.

25 „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1875, nr 20. 25 „Wiek” 1873, nr 12; „Gazeta H andlowa” 1872, nr 107. 27 „Rola” 1883, nr 17.

(10)

„życie po n ad s ta n ”. K ażdy rze teln y człow iek — głoszą zarów no p ozyty­ wiści, k o n serw atyści jak i pism a niezależne — pow inien u nik ać zbędnych w ydatków , gdyż prow adzą one do roztrw o n ienia „owoców p rac y i e n e rg ii”, do uszczuplenia k a p ita łu n a ro d o w e g o ” .

Z auw ażm y jed nak , że naw oływ anie do oszczędności ta k p rzy pom ina­ jące zresztą d y rek ty w y fran k lin o w skiej filozofii m a nieco in n y w ydźw ięk w polskiej publicystyce. Mówi się tu o korzyściach, jakie przynosi życie oszczędne, składanie grosza do grosza, ale nie apro b u je się oszczędności sprow adzanej do skąpstw a. F ra n k lin , człow iek zam ożny, a także jego żona ży ją niezm iernie skrom nie, nie pozw alając sobie n a n a jd ro b n iejszy zbytek. W. B erk an — rzem ieślnik kraw iecki, urodzony w P o znan iu w 1859 r. w im ię oszczędności rezy g n u je z drobnych, okolicznościowych upom inków d la najbliższej rodziny, a gdy w y b iera się w podróż k u p u je n a jta ń sz y b ile t IV klasy, choć stać go n a w ygodniejszą jazdę. B eniam in F ra n k lin w oził czasem n a taczce m ate ria ły piśm ienne n a b y te w składzie h u rto w y m , u w a­ żając, że je s t to gest św iadczący o jego pracow itości i przy no si m u godny szacunek. P olski kupiec nigd y by tego nie zrobił, a ta k ą postaw ę uw ażałby za poniżającą i w skazującą n a jego u b ó s tw o ,0.

P o lsk a w e rsja oszczędności nie może m ieć nic w spólnego ze sk n e r­ stw em czy ciułaniem pieniędzy. Są to w szak cechy neg aty w n ie oceniane, w yśm iew ane i tępione. W pojęciu oszczędnego życia nie m a w ięc m iejsca n a dotkliw e w yrzeczenia i m ałostkow ość. Hasło oszczędzania m a być w praw d zie zaprzeczeniem lekkom yślności i rozrzutności szlachty, ale nie posiada ak centów groszoróbstw a.

N aw oływ anie do oszczędzania rozbrzm iew a przez cały b ad an y okres. „D uch oszczędności zaczyna p rzenikać coraz szersze koła m ieszkańców naszego m ia sta ” — in fo rm u je z saty sfak cją k o resp on den t gazety kieleckiej w 1897 r.M.

Pracow itość, oszczędność, w y trw ałość nie są jed y n ie rec e p tą dla tych, k tó rz y ju ż m a ją w łasn y w a rs z ta t p rac y i u siłu ją te n w a rs z ta t utrzym ać, a n a w e t rozszerzyć. Są to rów nież w skazów ki kiero w ane do ludzi a m b it­ nych, poszukujących drogi do niezależnego bytu. P o w ta rza się, w różnych w e rsja c h tezę, że człow iek „z najo stateczn iejszej nędzy dojść może do w ielk ich bogactw ” S2. J e s t to polska w e rsja pucy b uta. P e rsp e k ty w a doro­ b ien ia się, a w chodzi tu w grę p rzede w szystkim aw ans do drobnom iesz­ czaństw a, m a w yzw olić nie ty lk o społeczną en ergię i przedsiębiorczość, lecz rów nież stępić ostrze pogłębiającej się fru stra c ji. Głosi się bowiem , że k a ż d y m a szanse, k a żd y je s t kow alem w łasnego szczęścia. N a tę okoliczność p rzy tacza się życiorysy ludzi, k tó rz y zaczynali sw oją drogę od służących, czeladników , drob n ych h a n d la rzy ulicznych i dzięki pracow itości, oszczęd­ ności i w ytrw ało ści osiągnęli niezależny by t. W spom ina się także o n ie ­

29 „Izraelita” 1868; „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1876, nr 22; „Wiek” 1876, nr 162; 1892, n r 149; „Gazeta K ieleck a” 1879, nr 87. W p ublicystyce tego czasu powtarzają się poglądy o konieczności przyuczania dzieci do oszczędności. Pow oły­ w ano się naw et na przykład szkół angielskich, gdzie istniały tzw . kasy groszowe i proponowano takie kasy zakładać rów nież w szkołach na terenie K rólestwa P ol­ skiego, „aby na starość oszczędzały ruble i przyczyniały się do wzm ocnienia kapitału narodowego”.

30 Por. M. O s s o w s k a , op. cit., s. 81, 109. 51 „Gazeta K ielecka” 1897, nr 1.

32 „Gazeta Polska” 1872, nr 146; „Gazeta Przem ysłow o-R zem ieślnicza” 1872, n r 37, 38.

(11)

488 S T E R E O T Y P Y D R O B N O M IE S Z C Z A Ń S T W A

m ieckich m ajstrach , p rzy b y w ający ch do K rólestw a bez grosza, a z czasem osiągających dobrobyt dzięki sw ej pracow itości i w y trw ało ści **.

W ty m kontekście in te re su ją c a w y d aje się ew olu cja ste re o ty p u dorob­ kiew icza zapew ne św iadcząca o dokonujących się w d ru g iej połowie X IX w . przem ianach w społecznej m entalności. J a k m ożna się przekonać n eg aty w n e cechy osobowe dorobkiew icza, dezaprob ata aw ansu ludzi now ych, dość pow szechna w pierw szej połowie X IX w.,*4 pod naporem „duch a k a p italizm u ” i nasilającej się m obilności społecznej p rzy b iera inne b arw y . S tereo ty p dorobkiew icza zostaje w zbogacony cecham i społecznie akceptow anym i. N a łam ach p ra sy pozytyw istycznej, w przekazach litera c ­ kich, w sztu k ach te a tra ln y c h w y staw ian y ch n a scenach w iększych m iast K ró lestw a Polskiego, p o jaw ia się postać człow ieka „z lu d u ”, lub ubogiego m ieszczaństw a, k tó re m u się powiodło. W kom edii E d w ard a Lubow skiego „ P rzesąd y ” postacią w y śm iew aną je s t a ry s to k ra ta — próżniak. Je m u p rzeciw staw ia się w artościow ego „człow ieka p ra c y ” — dorobkiew icza, k tó ry dorobił się „w pocie czoła” **.

Po stać pozytyw nego b o h a te ra epoki k ap italisty czn ej „prężnego, praco ­ w itego dorobkiew icza” zostaje p rz y ję ta przez k o n serw aty stó w z rezerw ą, a w k ręg ach ary sto k raty czn o -ziem iań skich budzi niechęć. D orobkiew icz w św iadom ości ty ch ludzi k o jarzy się z wzbogaconym Żydem , nieobytym , prostack im , a co najw ażn iejsze k u ltu ro w o obcym . K o resp o n d en t „Roli” z w racał uw agę, że Żydzi, k tó rz y posiedli pieniądze uw ażają, iż zdobyli sobie „praw o równości, zażyłości lu b koleżeństw a n a jb a rd zie j poufałego z osobam i, z k tó ry m i m ieli jakiś chw ilow y in te re s p ien iężn y ” *·.

In n e poglądy n a te m a t aw an su ekonom icznego ludzi now ych rep re z en ­ tow ali pozytyw iści. N a łam ach p ra s y pisali, że n a tych, k tó rz y dorobili się „m rów czą p rac ą ” p a trz y się z lekcew ażeniem . Pow szechnie chw ali się u h erbio n e próżniactw o, gdy tym czasem „uczciw ym ” dorobkiew iczom n a le ­ ży się szacunek*7. Rów nież Bolesław P ru s p o dejm uje ten tem at. W 1886 r. w ypow iada pełne sark azm u słowa: „D rugi w ielki czynnik naszej epoki, p ra c a nie cieszy się rów nież sy m p atią in te lig e n tn y c h Polaków . W praw dzie tu , ja k i n a całym świecie, istn ie ją rolnicy, rzem ieślnicy i kupcy , ale od­ g ry w a ją oni rolę dosyć poślednią, ta k poślednią, że ep ite t dorobkiew icz, albo syn dorobkiew icza — k tó ry u nas lub w A m eryce je s t ręk ojm ią en erg ii i zdolności, tu uw aża się za obelgę” **.

W opinii społecznej rz e te ln a praca, oszczędność, sum ienność w in te re ­ sach, zapobiegliwość, rozw aga m u si iść w parze z fachow ością. D obra zna­ jom ość u p raw ian ej p ro fesji stano w i bow iem niezbędny ele m en t pow odze­ n ia i dobrobytu. G ani się więc pogląd, że rzem iosła trz e b a się nauczyć, ale h andlow ać p o tra fi każd y Szczególnie beztrosko poglądy te lansow ano w środow isku zubożałej szlach ty i w śród drob nych urzędników , k tó ry c h

** „Dziennik Łódzki” z 11 października 1885; „Tydzień” 1894, nr 50; „Gazeta K ielecka” 1895, nr 70 i inne.

34 Por. R. C z e p u l i s , U w a rstw ien ie społeczne K ró lestw a w św iadom ości w spółczesn ych , [w:l S połeczeń stw o K ró lestw a Polskiego, pod red. W. K u l i t. I, W arszawa 1965, s. 362—363.

85 E. L u b o w s k i , P rzesądy, „Gazeta Polska” 1876, nr 110; „Gazeta K ielecka” 1895, nr 70.

38 „Rola” 1883, nr 11.

37 „Przegląd Tygodniowy” 1873, nr 3.

38 „Kurier W arszawski”, K ron ika tygodn iow a, 1886, nr 358 b. Por. „Opiekun D om ow y” 1872, n r 25.

(12)

tru d n e w a ru n k i m ate ria ln e zm uszały do poszukiw ania zarobku w handlu. Tym czasem b ra k d ostatecznych kap itałó w , dośw iadczenia i kontaktó w h andlow ych nie w róży ły ty m ludziom spokojnej przyszłości. W m iejscow ej p rasie pisano o nich, że z n ają zazw yczaj salonow y język francu sk i, ale b ra k im w ykształcenia handlow ego, że sk lep y w idzieli od s tro n y bogato ozdobionych w itry n , nie w iedząc jed n ak nic o ich fu n k c jo n o w a n iu 40. T ym ­ czasem żydow skie drobnom ieszczaństw o żyjące od la t z h a n d lu posiadało dośw iadczenie przekazyw ane z pokolenia n a pokolenie. O d najm łodszych la t s ta li oni w raz z rodzicam i p rzy stra g a n ie czy w sklepie. U czyli się nie ty lk o obsługiw ać k lien ta, ale rów nież znali tan ie źródła zaku pu tow arów . W iedzieli k to d aje n a k re d y t i gdzie m ożna uzyskać kró tk o term in o w e pożyczki. H an d lu uczono się zatem w sklepie, kw alifikacje rzem ieślnicze zdobyw ano najczęściej w w arsztacie m a js tra cechowego. T ylko nieliczni czerpali w iedzę w szkołach zaw odowych. W arto jed n ak podkreślić, że w publicystyce tego o k resu pojęcie dobrego, a więc w ykw alifikow anego rzem ieślnika i kup ca rozum iane je s t kom pleksowo. Nie w y starczy być ty lk o dob rym fachow cem . W ym aga się od nich chociażby podstaw ow ego w y k ształcen ia w zakresie szkoły rzem ieślniczo-niedzielnej, a więc um ie­ jętn o ści pisania, czytania, znajom ości a ry tm ety k i. P och w ala się także zainteresow an ie tea tre m , książką, o dczytam i itp.

W opinii k o resp o n d en ta „G azety P o lsk ie j” w 1879 r. w spółczesny rzem ieślnik pow inien być in te lig e n tn y , z poczuciem osobistej godności, słow ny, d e lik a tn y i sum ienny. Są to bow iem cechy c h a ra k te ru , bez k tó ry ch tru d n o b y łob y m ówić o pełnow artościow ym zawodowo i społecznie rze­ m ieślniku. D otyczy to rów nież kupców , w sto su n k u do k tó ry c h w ym agania s ą n a w e t w yższe. „Z nika ju ż przecież pow oli z w idow ni h a n d lu ow a lalko- w a ta postać kupczyka — donosi lib e raln a „G azeta H and low a” — k tó ry poza g ranicą swego sk lep u czy k a n to ru nic w ięcej n ie w idzi, i k tó ry czas w o ln y od obow iązkow ych zajęć pośw ięca hulaszczym zabaw om w k n a j­

p a c h ” ".

W lata ch osiem dziesiątych pisze się ju ż w ręcz „H andel w chodząc na coraz szerszy gościniec k u ltu ry , p o trzeb u je przed staw icieli rozum iejących c a ły ogrom swego zadania. W ym aga więc ludzi in telig en tn y ch , oczytanych, rozum nych i ukształcon y ch ” **.

A zatem w ym agania w stosun k u do now ych p rzedstaw icieli drobno­ m ieszczaństw a b y ły wysokie. Obok cech niezbędnych dla w y konyw ania zaw odu i zachow ania pozycji w łaściciela, tak ich jak pracow itość, oszczęd­ ność, fachowość, sum ienność — opinia społeczna p rag n ę ła rów nież aw ansu cyw ilizacyjnego ty ch grup.

R ozw ijający się w d rugiej połow ie X IX w. kapitalizm , a w raz z nim dotk liw a k o n k u ren cja, k tó ra n ie om inęła rów nież drobnom ieszczaństw a sp raw ia, że w publicystyce tego o kresu m ów i się w iele o „duchu przedsię­ biorczości” , ruchliw ości, energii, „zm yśle sp ek u lacy jn y m ” M. Żydow skie drobnom ieszczaństw o chw ali się za sp ry t w interesach , za „ in sty n k t p rze ­ m ysłow y i h an d lo w y ”, zm arłego m a js tra stolarskiego za udział w e „w szy­

40 K sięga Ju bileu szow a „K u riera Porannego” 1877—1902, pod red. F. F r y z e g o , W arszawa 1903, s. 127; „Gazeta H andlowa” 1869, nr 280; 1870, nr 48; „Wiek” 1875, n r 15; 1881, nr 173.

41 „Gazeta H andlowa” 1874, nr 5. 42 Tamże.

43 „Korespondent Płocki” 1886, nr 72.

(13)

490 S T E F A N I A K O W A L S K A -G L I K M A N

stkich in ic ja ty w a c h ”, zaś m ieszkańców osady S kałki za to, że „w yrobili się n a lu d zi przedsiębiorczych” .

W zorem dla in n y ch pow inni być A nglicy — ruchliw i, energiczni, k tó rz y nie boją się ryzykow ać gdy chodzi o d obry in te r e s 44. D odajm y jed n a k , że cechy w ielokrotnie oceniane p o zytyw nie w zm ienionej sy tu a c ji bu dzić b ędą o strą k ry ty k ę i zaliczone zostaną do typow ych p rz y w a r drobno­ m ieszczaństw a. Tego ty p u niekonsekw encje po w tarzają się dość często 45. P isałam w szak o ty m jak wysoko oceniono pracow itość i oszczędność, ja k w p ajan o przekonanie, że posiadanie i k u ltyw ow anie ty ch w artości p ro w a­ dzi do pom yślności i m ajątk u . Roztaczano więc przed drobnom ieszczań­ stw em doskonałe p e rsp e k ty w y m ate ria ln e j stabilizacji.

Tym czasem w śród u jem n y ch rysów przy p isyw anych tej w arstw ie p rze z środow iska k o n serw aty w n e i praw icow e znalazły się m iędzy in n y m i tak ie p rzy w a ry ja k chęć zysku, aspiracje pięcia się w yżej po d rabinie s tru k tu ry m ajątk o w ej itp. O dnotow ując ten fa k t m ożem y już p rzejść do opisu cech n e g aty w n y ch skład ający ch się n a stereo ty p drobnom ieszczaństw a.

C E C H Y N I E A K C E P T O W A N E (U J E M N E ) W S T E R E O T Y P IE D R O B N O M IE S Z C Z A Ń S T W A

Cechy dodatnie w ym ieniane w dziew iętnastow iecznej publicystyce — ja k się przekonam y — ty lk o częściowo znalazły się w stereo ty p ie drobno­ m ieszczaństw a. W iele z nich m a jed yn ie c h a ra k te r p o stu la ty w n y i u k a z u je jakie w edług opinii społecznej pow inno być drobnom ieszczaństw o. Inaczej rzecz się m a, gdy p rzy stęp u jem y do b ad ań n a d u jem n y m i ry sa m i p rzyp isy­ w any m i drobnom ieszczaństw u. W szak cech neg aty w n y ch nie p o stu lu je się. Z akorzeniają się one w św iadom ości społecznej i w sp rzy jający ch w a ru n ­ k ach zaczynają funkcjonow ać w opinii społecznej, p rzy b ierając często postać stereotypu.

Głoszone w prasie n eg aty w n e opinie o drobnom ieszczaństw ie nie d ają się w y raźn ie przypisać poszczególnym k ieru n k o m ideow ym . K ry ty czn e sądy, uogólniające oceny odzyw ają się ze w szystkich stro n . Je d n e w ypo­ w iedzi m ają c h a ra k te r ag resyw ny, ak cen tu jący dezap robatę środow iska, inn e bardziej w yw ażone, ale nie pozbaw ione to n u krytycznego, w y ra ż ają opinie o p rzy w arach i ułom nościach obyczajow ych drobnom ieszczaństw a. Na p rzy k ła d pozytyw iści, k tó rz y p o k ład ali tyle nadziei w upow szechnianiu w zorców m ieszczańskich, w im ię ty ch ideałów p iętn o w ali u jem n e p rzy w a ry drobnego m ieszczaństw a. Z w racali uw agę n a n isk i poziom ośw iaty, konieczność u m acn iania laickiego stosu nku do tra d y c ji narodow ej. G anili b ra k przedsiębiorczości, lenistw o, zacofanie. Z całą bezw zględnością p rag n ę li w ykorzenić cechy u jem n e przypisyw an e przedstaw icielom te j w a rstw y ab y ukazać w p ełn y m św ietle cnoty m ieszczańskie. Podobnie k o n serw aty ści u w ażali za swój obow iązek zwalczać p rz y w a ry zauw ażane u d ro b n y ch posiadaczy. Z arów no u pozytyw istów jak i k o n serw aty stó w - organiczników postaw a tak a w y n ik a ła z założeń ideow ych form ułow anych w y raźn ie w przekazach publicystycznych. Znacznie tru d n ie j nato m iast ustalić h istorykow i czy owe oceny n eg atyw ne u kazyw ane w a rty k u ła c h

41 „Gazeta K ielecka” 1874, nr 3, 69; „K aliszanin” 1884, nr 79.

45 Por. S. W i l s k a - D u s z y ń s k a , R ozw ażania o n atu rze ste reo typ ó w etn icz­ nych, „Studia Socjologiczne”, 1971, nr 3, s. 102.

(14)

prasow ych m iały w ym ow ę dydak tyczn ą czy w y rażały n iec h ę tn y stosunek piszących do drobnom ieszczaństw a. Po p ro stu były negatyw ne.

U przedzenie, a n a w e t w rogość d aje się w yraźnie zauw ażyć u tych dziennikarzy, k tó rz y próbow ali dzielić drobnom ieszczaństw o n a swoich i obcych. W końcu X IX w. ak cen ty takie — choć niew spółm iernie słabsze i pozbaw ione ag re sji — m ożna było spostrzec w w ypow iedziach pozyty­ w istów i konserw atystów , a tak że nie b rakło ich w przekazach niezależ­ ny c h publicystów .

W ykaz cech n eg aty w n y ch pojaw iający się w publicystyce tego czasu, je s t znacznie dłuższy niż lista cech postulow anych. Stosunkow o najczęściej zarzuca się drobnom ieszczaństw u niski sta n ośw iaty, lenistw o, próżniactw o, życie ponad stan, zacofanie, konserw atyzm , tradycjonalizm . I dalej: p ija ń ­ stw o, nieuczciw ość, ru ty n ę , chciwość, ociężałość itp . W śród cech u je m ­ n y ch p o jaw iły się w szystkie te, k tó re stanow ią odw rotność cech dodatnich. Pracow itość — lenistw o, uczciwość — nierzetelność, przedsiębiorczość, energ ia — bierność, ociężałość, oszczędność — m arn o traw stw o . Nie są to w ad y przyp isy w an e poszczególnym przedstaw icielom drobnom ieszczań­ stw a. Leniw i, nieuczciw i, chciw i są rzem ieślnicy, h an d larze, lichw iarze, pośrednicy, lub w p ro st drobne m ieszczaństw o. Są to więc p rz y w a ry p rz y ­ pisyw ane ogółowi drobnom ieszczaństw a lu b różnym grupom zaw odow ym tej w arstw y .

S p róbu jm y opinie te uporządkow ać. W pierw szej g rup ie znalazły się te cechy, k tó re c h a ra k te ry z u ją stosunek drobnych w łaścicieli do zawodu i pracy zaw odow ej. A więc próżniactw o, ociężałość, d yletanctw o, p artactw o, ru ty n a , niesolidność i n iep u n k tu aln o ść wobec k lien ta, b rak zm ysłu h andlo ­ wego, m am o tra w sto , „ b ru ta ln y ” (zły) stosunek do podw ładnych.

R zem ieślnikom polskim — dowodzą publicyści — b rak en ergii i przed ­ siębiorczości. P ro d u k u ją o n i sposobem tra d y c y jn y m i boją się w yjść poza ram y sta ry c h naw yków . Pog rążen i w ru ty n ie u p ra w ia ją rzem iosło jak ich dziadow ie i ojcow ie i m ało k tó ry w a rsz ta t nadąża „za postępem technicz­ n y m ” w. Niem ieccy rzem ieślnicy p rzy je ch a li do K rólestw a Polskiego z p u sty m i kieszeniam i i teraz p rag n ą je zapełnić „dzięki naszem u nie­ dołęstw u, b rak o w i en erg ii” .

N egatyw nego obrazu drobnom ieszczaństw a rzem ieślniczego i h andlo­ wego w iększych m iast nie podzielają m ałom iasteczkow i rękodzielnicy, tw o­ rząc w łasn y a u to stereo ty p drobnom ieszczaństw a w ielkom iejskiego.

Z okien prow incjonalnego m iasteczka drobnom ieszczaństw o w arszaw ­ skie ja w i się w złotych barw ach. Tam żyją i p rac u ją zamożni, ośw ieceni i znający sw ój fach m ajstro w ie, ta m d ziałają kupcy, h an d larze z p raw dzi­ w ego zdarzenia. Tam dokonują się solidne tran sak cje i prow adzi się p ra w ­ dziw e in te r e s y 47.

O braz drobnom ieszczaństw a w ielkom iejskiego w opinii ludzi m ałych m iast jest niew ątp liw ie odbiciem fru s tra c ji spow odow anej tru d n ą sytu acją ekonom iczną m ałom iasteczkow ych drobnych w y tw órców i h an d larzy. Są oni św iadom i, że gdy w postaciach w arszaw skich rzem ieślników i kupców w idzą tylko dodatnie cechy, sam i, jako zbiorowość, budzą oceny k ry ty czn e. Rzeczywiście, ru ty n ą , zacofanie nie znika z obrazu prow incjonalnego drob­ nom ieszczaństw a. P rzy p isu je się im niski poziom cyw ilizacyjny, k tó ry

46 „Gazeta K ielecka” 1878, nr 8; 1883, nr 85; 1886, nr 99; „Tydzień” 1894, nr 50. 47 „Wiek” 1873, nr 21; „Gazeta K ielecka” 1900, nr 67; „Rola” 1883, nr 26.

(15)

492 S T E F A N I A K O W A L S K A -G L I K M A N

k sz ta łtu je stosunek do p rac y i w yznacza poziom życia d ro bny ch m ało­ m iasteczkow ych w ytw órców M ówi się, że rzem ieślnicy to pro stacy i k rę ­ tacze. „K ażdy rzem ieślnik to u siebie pan, robi jak m u się podoba, a jak m u się nie podoba to nie ro b i” . Codziennie zobaczyć ich m ożna w m ia­ steczk u w ałęsających się od szyn k u do szynku — n o tu je p ra sa prow incjo ­ n aln a, lub po p ro stu w yg rzew ający ch się n a słońcu, „głód tylk o zapędza ich do w a rsz ta tu ”. A w ielu z nich — jak tw ierd zi ko resp on den t z P iń ­ czowa — w oli klep ać biedę niż podjąć się pracy, k tó ra m u przynosi niskie z a ro b k i49.

S tan isław M iłkow ski za głów ną chorobę „naszego” m ieszczaństw a rzem ieślniczego uw aża ociężałość i pijaństw o, św iętow anie, k tó re ciągnie się przez cały tydzień. N iedziela — dzień św iąteczny, poniedziałek — blauer, w to rek — targ , środa — p ijań stw o za zarobione grosze na targ u. O d czw artk u praca, ab y znów zacząć ty dzień od początku M.

T rad ycje takiego sty lu życia — zdaniem felieto n isty — sięgają w m inione dziesięciolecia, bow iem ju ż w 1837 r. ko resp on den t „W iadomości H andlow ych i P rzem ysłow ych ” obliczył, że słynne „poniedziałkow anie” k o sztu je rzem ieślników polskich 6 m ilionów złotych ro c z n ie 51.

P ija ń stw o w yzw ala agresję. Bicie dzieci, żony i dom ow ników to co­ dzienna p ra k ty k a w dom ach rzem ieślników . Pośw ięcano w iele m iejsca opisom bru taln o ści m ajstró w w stosu nku do term inato ró w , a n a w e t czelad­ ników . G ani się ich popędliwość, ag resję i „p lugaw y jęz y k ”. W yzwiska, p rze k leń stw a zapełniają bow iem codzienny re p e rtu a r słow ny w k o n tak ­ ta c h m iędzy m ajstre m i jego uczniam i

T ak negaty w ne zjaw iska publicyści tłum aczą tym , że m a js te r cechow y w m ały m m iasteczku czuje się w sw oim w arsztacie b ezkarny. Dokucza m u bieda. Poziom m ate ria ln y ludności m iast i okolicznych w si jest n a ty le niski, że nie daje szans n a do statn i zarobek. Rzeczywiście, codzienne upokorzenia rekom pensuje sobie w dom u i w w arsztacie. W a rsz ta t bow iem to te re n n iekontrolow anej w ładzy. Jego tu ta j m uszą słuchać i jego się boją. J e st w szak m ajstrem , nauczycielem i daje zarobek swoim czeladni­ kom . Ma zatem m o raln ą rekom pensatę za nędzne w a ru n k i b ytow ania, za niskie m iejsce zajm ow ane w s tru k tu rz e zawodowej i społecznej. C hroni w ięc sw ojej niezależności, strzeże zazdrośnie tajem nic sw ojego zawodu, b ru ta ln ie tra k tu je swoich uczniów i używ a w ładzy choćby tylk o n a terenie sw ego w arsztatu . W opinii społecznej rzem ieślnicy pozostają ludźm i o n is­ k im poziom ie k u ltu ry . C h a ra k te ry z u je ich „zaśniedziałość w y o b rażeń”, zacofanie, ru ty n a i o b skurantyzm . Rzem ieślnicy m iasteczkow i „wiodą dni sam otne, odcięte od życia szerszego, zdolnego głębiej p atrzeć w zjaw iska społeczne” 53. Ciasne, nie w ychodzące poza granice p ro w in cji poglądy —

48 „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1872, nr 43; „Wiek” 1873, nr 21; „Gazeta K ielecka” 1890, nr 93; „Smutne doświadczenie w szystkich uczy, że z zastoju i obsku­ rantyzm u naszych rzem ieślników w yprow adzić m oże tylko przykład postępowej i sum iennej pracy warszawskich i z innych m iast sprowadzonych profesjonalistów ”. 49 „Gazeta K ielecka” 1872, nr 65; 1882, nr 62; 1900, nr 67; 1899, nr 10; „Dziennik Łódzki” z 11 października 1885.

50 „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1875, nr 22; „Gazeta K ielecka” 1875, nr 88; „Gazeta Polska” 1875, nr 77.

51 „Wiadomości Handlowe i Przem ysłow e” 1837, nr 131.

82 „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1873, nr 17; „Gazeta K ielecka” 1899, nr 80.

(16)

zdaniem publicystów — m iały isto tn y w pływ n a ich decyzje życiowe i ograniczoność asp iracji. N iep rzerw an ie p anow ały tu daw ne przesądy i tradycjonalizm . Zycie toczyło się w edług niezm iennych w zorów i nie uleg ających rew izji system ów w artości. R zem ieślnik k lep a ł biedę, ale nigdy nie pom yślał o zm ianie zaw odu dla siebie i swoich dzieci. W p row in cjo nal­ n y m m iasteczku — czy tam y — m ieszczanin p o czytuje sobie za dyshonor b rać się do in teresó w i trz y m a się kurczow o swojego w arsztatu . Tym cza­ sem w poszukiw aniu lepszego zarobku m ógłby zużytkow ać „dziedziczne sw e zdolności czy to przez założenie sklepu, czy też pośredniczenie w w y ­ m ianie płodów ro ln y ch ” M. W strę t do h a n d lu spraw ia, że n ie in te re su je ich także h an d el końm i, bydłem , skup drobiu itp. Nie pom yślą n aw et o tym , że m ożna uruchom ić p iekarnię, założyć fabryczkę o ctu i w ód gazow ych — w o łają zw olennicy p rac y organicznej. Po p ro stu b ra k im przedsiębiorczości i energii, a b y w yjść poza k rąg zajęć u p raw ian y ch z pokolenia n a pokole­ nie i przerw ać bezruch życia m ałom iasteczkow ego. L enistw o, gnuśność, d y letan ctw o — czy tam y w dziew iętnastow iecznej prasie — w y k o rzy stu ją inni, bardziej sprężyści i w y trw ali: Żydzi i Niemcy. K upczenie, drob n y h a n d el w y m ien ny , pośrednictw o pozostają wciąż w ręk a c h żydowskiego drobnom ieszczaństw a, k tó re trw a tylko dzięki „nieuczciwości, sprytow i, k rę ta c tw u i o szustw u” “ . Żydzi zag arn ęli w swe ręce „m onopol zysków ” , nie tylko dlatego, że m ają h andlow e zdolności, ale przede w szystkim „dzięki lenistw u , opieszałości i k astow ym przesądom naszym co do h a n d lu ” “ .

W praw dzie ówczesna p rasa sporo m iejsca poświęca p o jaw iający m się coraz częściej rzem ieślnikom i sklepikarzom „sw ojskim ” , tzn. polskim , ludziom „znającym swój zaw ód” i staw ian y m jako w zór dla pozostałych, lecz jednocześnie w przekazach p ublicystycznych nie słabnie a ta k n a p rzy ­ w a ry przyp isy w ane ogółowi drobnom ieszczaństw a m iast i m iasteczek.

Duże zainteresow anie publicystów dziew iętnastow iecznej p rasy budził rów nież stosunek drobnom ieszczaństw a do pieniędzy i grom adzenia m a ją t­ ku. J a k p am iętam y do dekalogu cn ó t drobnom ieszczańskich w łączono cno­ tę oszczędzania, ale jednocześnie do n ag an ny ch cech zaliczono sknerstw o (skąpstwo), ciułanie, chciwość i chęć bogacenia się. Sknerstw o, grom adzenie pieniędzy „bez sk ru p u łó w ” to najcięższe grzechy sp ek ulan tów różnej m aści, a zwłaszcza lichw iarzy żyjących z pożyczania pieniędzy n a w ysoki p rocent. „To nie dziw — pisze k o respo n d en t k onserw atyw nego „W ieku” — że pieniądze p rędko w ich ręk ach rosną i dodają coraz więcej sił i w p ły ­ w u ” ” . Z jed n ej więc stro n y gani się form ę grom adzenia m ają tk u , z drugiej p rzy zn aje się, że bogactw o w yw yższa jego w łaściciela, bow iem „dodaje m u sił i w p ły w u ”.

Przysłow ie francuskie głosi Un idiot pauvre, c’est un idiot. Un idiot riche, c’est u n riche M. Z m ieniając te słow a m ożna powiedzieć, że ubogi lichw iarz jest tylko lichw iarzem , bogaty lichw iarz — to bogaty człowiek.

54 „Gazeta Radom ska”, nr 25; „Gazeta K ielecka” 1900, nr 30. 55 „Wiek” 1881, nr 16; „Gazeta K ielecka” 1883, nr 96.

5> „Gazeta Polska” 1875, nr 71; „Wiek” 1876, nr 237; „Gazeta Radomska” 1895, nr 25; „Gazeta K ielecka” 1900, nr 67: „nasz w łasny brak zm ysłu oszczędności, nad naszą manią życia nad stan, nasz brak solidarności nad naszą niezaradnością, na nasze apatyczne niedołęstwo płakać trzeba”; J. J e l e ń s k i , Ż ydzi, N iem cy i m y , Warszawa 1877, s. 68.

« „Wiek” 1873, nr 139.

(17)

494 S T E F A N IA K O W A L S K A - G L I K M A N

W społecznej opinii m ożna doszukać się w ielu sprzeczności. Z jednej stro n y biorą górę oceny, k tó re sięg ają korzeniam i do m entalności szlachec­ k iej. A więc zasadzające się n a stw ierdzeniu, że nie w szyscy i nie w każdy sposób m ogą się bogacić, bow iem tylk o ziem ia jest czystym źródłem bogactw a. Z drug iej stro n y k ap italisty czn y p u n k t w idzenia, iż o człow ieku św iadczy jego m ajątek , gdyż je s t on re z u lta tem pracy, en erg ii i fachowości.

Jeżeli ciułanie i sk n erstw o m oże być ry sem c h a ra k te ru zarów no boga­ ty ch ja k i biednych, to m arn o traw stw o d otyka raczej zam ożne k ręg i drobnom ieszczaństw a. T rzeba m ieć bow iem co m arnow ać. Ta zatem k r y ty ­ k a skierow ana jest do ludzi żyjących dostatnio. Zarzuca się im , że nie p o tra fią żyć z „rach u n k iem ”, z „ołów kiem w rę k u ” — jak m aw iał F ran k lin , a w Polsce pisali pozytyw iści. W ydają oni w ięcej niż bu d żet rodziny na to pozw ala. Ż y ją ponad stan. Żyć ponad stan to nie ty lk o w ydaw ać więcej niż się zarabia. To p rzede w szy stk im w ydaw ać w szystko co się zarabia. Ilekolw iek zarabiasz zawsze m usisz część swoich dochodów odłożyć — to m aksym a drob ny ch posiadaczy. Ta zasada dotyczy zarów no żydowskiego ja k i chrześcijańskiego drobnom ieszczaństw a. Żydow skie przysłow ie głosi, że „najlepszy to w ar n a św iecie to gotów ka” “ . Z bytek w stro jach, życie n a pokaz prow adzi do nędzy. „Czasy są ciężkie, pieniądz rzadki, życie drogie — pisze k oresp o nd en t „W ieku” — Tylko w ielcy m agnaci i bogaci b a n k ie rzy m ogą jeszcze zbytkow ać”. Tym czasem k lasy średnie, ci R otschil- dowie, k tó rz y „o zbytkach ani słyszeć nie pow in ni” stro ją sw oje żony i córki, i zam iast oszczędzać „o d d ają się m a rn o tra w stw u ” trw o niąc pien ią­ dze n a rzeczy n iepotrzebne eo. R zem ieślnik nie chce być gorszy od zamoż­ niejszego przem ysłow ca i u b iera żonę w edług ostatn iej m ody. Cechą c h a ra k te ry sty c z n ą ty ch ludzi „jest rozrzutność w biedzie” . N aw et uboższe k lasy ludności rzem ieślniczej i w yrobniczej stro ją dzieci w św ięta „pełno tam w elw etów , tiu lu , jed w abiu i k oronek n aw et — acz fałszyw ych ” M. G dy dobrze p ro sp eru jący rzem ieślnik k u p u je fo rtep ian dla córki „k tó rą chce może n a g u w ern an tk ę w ychow ać — to zaraz kolega jego, choć w tru d n y m położeniu zostaje — także k u p u je fo rtep ian za pożyczone pie­ n iąd ze” 62.

Życie n a pokaz, chęć d orów nania bogatszym , u k ry w a n ie swojego fak ­ tycznego s ta n u m ajątkow ego, sw oich p raw dziw ych m ożliwości finansow ych jest nieuczciw e i stoi w sprzeczności z osobistą godnością ta k zalecaną drobnom ieszczaństw u **.

K ry ty k a drobnom ieszczaństw a sięga jed n ak głębiej. M arnotraw stw o, rozrzutność, prow adzenie życia n a pokaz, chciwość w d o rabian iu się m a ją t­ k u czy „silna dążność do w zbogacenia się” jest postaw ą nag an n ą jeszcze z innego powodu. W dziew iętnastow iecznej publicystyce zaleca się bowiem dro b n y m posiadaczom zachow anie „swojego m iejsca” w s tru k tu rz e społecz­ n ej. D ążenie do bogacenia się, am bicje zw iązane z aw ansem społeczno- ekonom icznym nie są więc pochw alane. N aw ołuje się do zadaw alania się ty m co się m a i nie sięgania w y ż e j64. Chciwość, zazdrość w sto su nk u do tych, k tó ry m powodzi się lepiej to w ady tej części drobnom ieszczaństw a,

59 „Wisła” 1890, t. IV, s. 165. «* „Wiek” 1875, nr 12.

« „Wiek” 1880, nr 256; 1892, nr 149.

62 „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1876, nr 22. « „Wiek” 1884, nr 209.

(18)

k tó ra spogląda w yżej poza g ranice sw ojego s ta n u " . „Im w ięcej posiadasz sk arb ó w , ty m pożądliw iej ich łak n iesz” n o tu je ty godnik „ Iz ra e lita ”, a afo­

ry zm y rabin ackie głoszą, że „ je d n a m o n eta w szkatułce b rzm i doskonale — p e łn a szk atu łk a dźw ięku n ie w y d a je ” ". In n i pouczają, że „ J a k kto m a ch leb n iech nie szuka b u łk i” ,7. Nie trz e b a pow tarzać, że i w ty m p rzy p a d ­ k u dostrzegam y jask ra w ą sprzeczność z p o stulow anym w zorcem aw ansu społeczno-ekonom icznego drobnom ieszczaństw a.

Do n a stę p n e j g ru p y cech u jem n y c h p rzy p isy w an y ch drobnom ieszczań­ stw u zaliczono niski sta n w ykształcen ia zawodowego. W ów czesnej p u b li­ c y sty c e m ożna znaleźć w iele uw ag k ry ty c z n y ch n a tem a t fachow ego p rzy ­ gotow ania drobnom ieszczaństw a. S łab y poziom fachow y (fuszerka), zacofa­ nie techniczne, k o n serw aty zm m ajstró w cechow ych, d y letanctw o , n iefa- chow ość — oto w a d y p rzy p isy w ane ró żny m grupom d ro bn ych w ytw órców . M ajstrow ie — pisano w „Gazecie P rzem ysłow o-R zem ieślniczej” — „noszą p iętn o zacofania” bow iem „w adą k a rd y n a ln ą naszego rzem iosła jest b rak fachow ego w y k ształcen ia” " .

T aki ob raz zacofania zawodowego i niefachow ości drob ny ch w łaścicieli ż y ją c y c h z rzem iosła i h a n d lu u trz y m u je się w opinii społecznej przez cały b a d a n y o k res ".

Do „w ad k a rd y n a ln y c h ” zalicza się rów nież b ra k zainteresow ania o św ia tą i n isk i stan ogólny w ykształcenia. Pisze się, że drobnom ieszczań­ stw o c h a ra k te ry z u je „w ąski k rą g zain tereso w ań”, „zaśniedziałość w y obra­ ż e ń ”, „w ielkie ubóstw o u m ysłow e” itp .70. Z niskim poziom em um ysłow ym id zie w p a rz e rów nie n isk i poziom m o raln y, k tó ry w y n ik a z lekcew ażenia zasad religii. P u b licy sta „ Iz ra e lity ” n o tu je , że w śród rzem ieślników w yzn a­ n ia m ojżeszow ego stan um y sło w y i m o raln y je s t opłakany. Młodzież rzem ieślnicza „nie sm akuje w śpiew an iu psalm ów i słu chan iu m agidów, p rze z co pozbaw iona je s t duchow ego p o k a rm u ” 71.

R ów nież rzem ieślnicy polscy nie posiadają podstaw ow ego w yk ształce­ n ia . K w itnie tu analfabetyzm , p a n u je „zastój um y słow y ”, b ra k pojęć m o ra ln y ch i sp o łeczn y ch 7*. M ówi się w ręcz o „niem oralności”, obojętnym sto su n k u do religii i p ra k ty k relig ijn y ch ” 7*.

B ójki, a w a n tu ry , p ijań stw o w y n ik a ły z p o gardy i obojętności wobec o św iaty, a więc z niskiego poziom u cyw ilizacyjnego kształtu jącego n a co- d z ie ń sto su n k i rodzinno-sąsiedzkie, W szak nieobca drobnom ieszczaństw u b y ła w ia ra w zabobony, p rzesąd y i u r o k i7*. O drobnom ieszczaństw ie m ówiono, że cechuje je egoizm i indyw idualizm . P rzedstaw icielom drobnej w łasności „b ra k łączności i jedności”. C echy rzem ieślnicze i zgrom adzenia kupieckie jak o in sty tu cje przestarzałe nie są w stan ie u trz y m ać daw nych

25 „Izraelita” 1866, nr 3; 1868, nr 3; „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1875, nr 26.

M „Izraelita” 1868, nr 2; „Gazeta Przem ysłow o-Rzem ieślnicza” 1875, nr 26. ” „W isła” 1890, t. IV.

“ „Gazeta Przem ysłow o-R zem ieślnicza” 1872, nr 5; „Gazeta K ielecka” 1875, nr 88; „Duch kunsztu rzemiosła i handlu przeszedł bezpowrotnie do Żydów” — „Gazeta K ieleck a” 1875, nr 74.

29 „Wiek” 1893, nr 179; 1899, nr 235; „Gazeta K ielecka” 1902, nr 25; „Dziennik Łódzki” z 18 kw ietnia 1890.

70 „Wiek” 1885, nr 20; „Gazeta K ielecka” 1900, nr 67. 71 „Izraelita” 1870, nr 7.

72 „Gazeta H andlowa” 1878, nr 187; „K aliszanin” 1884, nr 79. 72 „Wiek” 1890, nr 255; 1895, nr 42.

Cytaty

Powiązane dokumenty

„Córciu, nie mówi się waser tylko woda...” Dziecko przyzwyczaiło się do nowej matki.. Dostało nowe

Intelektualiści znaleźli czas, by obejrzeć tematyczną wystawę o dzielnicy; szczególnie pięknie prezentowały się wykonane przez panią Magdalenę Mendyk miniaturki

publikacja przygotowana przez Narodowy Instytut Muzealnictwa i Ochrony Zbiorów z materiałów seminarium Problematyka autentyczności dzieł sztuki na pol- skim rynku..

Oko jego zwracało się kiedy niekiedy uważnie na pana, a mimo iż był zim na zwyczajny, mroźne powietrze wcale mu się oczywiście nie podobało... Słowa te

Oferujemy im leczenie chemioterapią oraz chemiotera- pię wspartą przeciwciałami, ale oczywiście wiemy, że to nie jest leczenie, które może ich całkowicie wyleczyć, bo to

Zwracając się do wszystkich, Ojciec Święty raz jeszcze powtarza słowa Chrystusa: „Bóg nie posłał swego Syna na świat po to, aby świat potępił, ale po to, by

Z dziejów sokolnickiej królew szczyzny... polem iczny;

Innym (równoważnym) punktem widzenia na kwestię podtypowania jest założenie, że każdy obiekt może mieć wiele typów: swojej klasy podstawowej i wszystkich jej nadklas.