• Nie Znaleziono Wyników

Stosunki Kościół-państwo w powojennej Polsce w najnowszych publikacjach

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Stosunki Kościół-państwo w powojennej Polsce w najnowszych publikacjach"

Copied!
19
0
0

Pełen tekst

(1)

Jerzy Eisler

Stosunki Kościół-państwo w

powojennej Polsce w najnowszych

publikacjach

Pamięć i Sprawiedliwość 3/1 (5), 385-402

2004

(2)

R E C

JE

Stosunki Kościół-państwo w powojennej Polsce w najnowszych

publikacjach

N ie ulega wątpliw ości, ze do najciekawszych, a zarazem najtrudniejszych tem a­ tó w w opisie pow ojennej historii Polski należą w zajem ne stosunki m iędzy w ładza­ m i państw ow ym i a hierarchią Kościoła katolickiego. Były one wielce skom pliko­ w ane, a niestety do dziś pozostają silnie zm istyfikowane. T rudno więc nie wyrazie radości z faktu, ze w roku 2003 w ciągu zaledwie kilku miesięcy otrzym aliśm y trzy solidne autorskie opracow ania podejm ujące tę właśnie problem atykę badaw czą1.

U znałem , ze jest to znak om ita okazja, by om aw iając te książki, podzielić się sw oim i refleksjam i na tem at stosunków K ościół-państw o w PRL. Niniejszy tekst nie m a jednak charak teru typow ego arty kułu recenzyjnego. Jest to rozszerzona w ersja m ojego zagajenia dyskusji n ad tym i w łaśnie książkam i, k tó re 12 listopada 2003 r. w ygłosiłem w klubie im. gen. Stefana Row eckiego „ G ro ta ” w W arszawie. D odać w ypada, że w tam tej dyskusji uczestniczyli autorzy dw óch om aw ianych tu książek: A ntoni D udek i Ryszard G ryz oraz Jan Z aryn . N ato m iast ks. Z y g m u n ­ tow i Z ielińskiem u udział w tym spotk aniu uniem ożliw iły obow iązki naukow e.

N im przystąpię do om aw iania tych trzech prac, m uszę tu koniecznie p rzy p o ­ m nieć nieco tylko starsze dzieło n a ten tem at au to rstw a przedw cześnie zm arłej Barbary Fijałkow skiej2. A utorka postaw iła p rzed sobą am bitny cel ukazania w trzy to m o w ej pracy w sposób p an o ram iczn y sto su n k ó w K o śció ł-p a ń stw o w pow ojennej Polsce, przy czym (zgodnie z tytułem ) głów nym „przed m io tem ” sw oich rozw ażań - inaczej niż dwaj autorzy om aw ianych książek, ks. Z y gm un t Z ieliński i Ja n Z ary n - uczyniła nie hierarchię katolicką ani też nie adm inistrację państw ow ą, ale terenow y i centralny ap arat partyjny. Z dążyła opublikow ać tom pierw szy oraz w ydany w dw óch w olum inach tom drugi. O ile w iem , p rzy g o to ­ w ała rów nież to m trzeci i zarazem ostatni, obejm ujący lata 1 9 7 1 -1 9 8 9 , k tó ry m a być opublikow any w 2004 r.

1 Przedm iotem m oich rozw ażań będą w kolejności ukazywania się następujące dzieła: Z. Zieliński,

Kościół w Polsce 1 9 4 4-2002, Radom 2003; A. Dudek, R. Gryz, Komuniści i Kościół w Polsce (1 945-1989), Kraków 2003; J. Zaryn, Dzieje Kościoła katolickiego w Polsce (1 944-1989), Warsza­

w a 2003.

2 B. Fijałkowska, Partia wobec religii i Kościoła w PRL, t. 1: 1 9 4 4-1955, Olsztyn 1999, t. 2, cz. 1:

(3)

Książka Barbary Fijałkowskiej nie jest zresztą klasyczną syntezą, m a bow iem w iele cech w ydaw nictw a źródłow ego. W ystarczy pow iedzieć, że w każdym tom ie 2 5 -3 0 proc. tekstu zajm ują dokum enty prow eniencji partyjnej, w ybrane przez au to rk ę w A rchiw um A kt N o w ych w W arszawie. Najczęściej są to m ateriały p o ­ w stałe w U rzędzie do Spraw W yznań lub w zajm ującym się m iędzy innym i k w e­ stią stosunków z K ościołem katolickim W ydziale A dm inistracyjnym KC PZPR. R ów nocześnie trzeba podkreślić o grom pracy w łożony przez B arbarę F ijałkow ­ ską w przygotow anie tego dzieła. Najlepiej świadczy o tym b ardzo obszerna baza źró d ło w a i załączona lite ratu ra przedm iotu. Szczególną uw agę zw raca zaczerp­ n ięta ze zbiorów w łasnych au to rk i im ponująca kolekcja b ro szu r pro p ag an d o w o - -szkoleniow ych w ydanych w różnych latach przez rozm aite struk tu ry i ogniw a partyjne.

Swoją dro g ą - m im o że przecież niem ało już na ten tem at w iem y - ciągle zd u ­ m iew a, jak w iele środków , czasu i energii (niezależnie o d „etapu histo ry cznego”) kom uniści w Polsce pośw ięcali na w alkę z katolicyzm em , a przecież n a tym p o ­ lu - zarów no gdy chodzi o rezultaty, jak i w łożony wysiłek - nigdy nie m ogli ró w n ać się ze sw oim i tow arzyszam i z innych pań stw realnego socjalizm u. N a w ia­ sem m ów iąc, przez cały czas byli w tym względzie krytykow ani przez tow arzy ­ szy radzieckich i przedstaw icieli innych „bratnich p a rtii”, że nie dość stanow czo w alczą z przejaw am i klerykalizm u w życiu publicznym - jak zazwyczaj w języku kom unistycznym określano p ro w a d zo n ą w Polsce bardziej liberalną politykę w o ­ bec Kościoła.

N ależy tu od razu podkreślić, że relacje K ościół-p aństw o w Polsce Ludowej różnie kształtow ały się w różnych latach: były okresy lepsze, były gorsze - nigdy jed nak stosunki te nie były w pełni szczere i lojalne. Aż do 1989 r. m o to rem dzia­ łań partyjno-państw ow ych w obec Kościoła katolickiego w Polsce był gw ałtow ny antyklerykalizm . D o końca też kom uniści nie w yrzekli się m eto d o charakterze terrorystycznym . W ystarczy przypom nieć uprow adzen ie i zam ordow anie ks. J e ­ rzego Popiełuszki w 1984 r. przez trzech oficerów D e p artam en tu IV MSW, jak i co najm niej tajem nicze zgony księży: Stefana N iedzielaka, Stanisław a Sucho- w olca i Sylw estra Z ycha w 1989 r. N ależy także zaznaczyć, że żadna grup a za­ w o d o w a czy społeczna w PRL nie była p o d d a n a takiej inwigilacji ze strony ap a­ ra tu bezpieczeństw a jak w łaśnie duchow ieństw o.

3 8 6 Jest przy tym zrozum iałe, że tak przedstaw iciele w ładz państw ow ych, jak i re ­ prezentanci strony kościelnej m ieli zupełnie przeciw staw ne interesy i chcieli re ­ alizow ać krańcow o odm ienne wizje w zajem nych stosunków . M o żn a pow iedzieć, że stro n a p artyjno-państw ow a - m im o różnych zaw irow ań i w ahań - przez cały czas dążyła do p o d p o rz ąd k o w an ia sobie hierarchii katolickiej, a gdy okazyw ało się to niem ożliw e, to przynajm niej do m aksym alnego ograniczenia roli Kościoła w życiu publicznym . Ten z kolei stale b ro n ił się p rzed uszczuplaniem sfery o d ­ działyw ania katolicyzm u n a społeczeństw o. N iekiedy jednak, w zam ian za o k re ­ ślone koncesje i ustępstw a, skłonny był taktycznie w pew nych działaniach p o p ie­ rać kom unistów . C zasem w yw alczane w ten sposób zdobycze były istotne i w ażne dla społeczeństw a (na przykład w zakresie nauczania religii w szkołach czy sw obody działalności religijnej w środow iskach zam kniętych: szpitalach, w ojsku, w ięzieniach, n a obozach i kolon iach dla dzieci), czasem wyłącznie dla K ościoła jako instytucji (na przykład ulgi czy zw olnienia p od atk o w e lub celne).

(4)

N ie w olno też zapom inać, że w ciągu ostatnich kilkudziesięciu lat Kościół k a­ tolicki w Polsce dw u k ro tn ie stanął w obliczu gru ntow ny ch przem ian u stro jo ­ w ych. Po raz pierwszy, gdy w latach 1 9 4 4 -1 9 4 5 był św iadkiem zdobyw ania w ła­ dzy przez kom unistów , co dokonyw ało się - jak w iado m o - w decydującym stopniu za spraw ą potęgi m ilitarnej Z w iązku R adzieckiego, któ reg o m iliony żo ł­ nierzy wyzwalały Polskę spod okupacji niem ieckiej, rów nocześnie „zabezpiecza­ jąc” proces tw o rzen ia - opartej w b ardzo znacznym stop niu (choć nie wyłącznie) n a p rzem o cy i te rro rz e - kom unistycznej dyktatury. Po raz dru g i w k o ń cu lat osiem dziesiątych, gdy dożyw ał dni system m onocentryczny, a n a jego gruzach form ow ało się pluralistyczne i dem okratyczne państw o praw a.

W Polsce - gdzie p o n a d 90 p ro c. społeczeństw a nadal określa się m ianem k a­ to lik ó w (choć znacznie mniej osób aktyw nie uczestniczy w życiu religijnym i żyje zgodnie z nakazam i wiary) i gdzie kom uniści system atycznie dążyli do laicyzacji i ateizacji życia publicznego - ro la Kościoła katolickiego była niezw ykle tru d n a. Przez cały okres rząd ó w kom unistycznych był on tą siłą, k tó ra najskuteczniej - choć też nie zawsze do końca - opierała się naciskom w ładz państw ow ych. Po­ n ad to był depozytariuszem tradycji narodow ej i - w jakim ś przynajm niej stopniu - rzecznikiem interesów katolickiego w swej m asie społeczeństw a.

Jest zrozum iałe, że w czasach gdy istniała PRL, nie m ożna było o tym w szyst­ kim pisać w oficjalnym obiegu w ydaw niczym . Problem atyką tą - posługując się zresztą naukow ym , czy m oże raczej pseudonauk ow y m k ostium em - zajm ow ali się więc przede w szystkim „tow arzysze pracujący na odcinku religijnym ”. D zie­ ła takich badaczy, jak na przykład Stanisław M arkiew icz3 czy W iesław M ysłek4, tak n ap raw d ę więcej m ów ią o poglądach ich a u to ró w i czasach, w k tó rych p o ­ wstały, niż o stosunkach K ościół-państw o w PRL. Z tego typu jedn o stro n n y ch ocen niektórzy przedstaw iciele „fro n tu ideologicznego” z tam tych lat nie zrezy­ gnow ali zresztą naw et p o zm ianie w Polsce ustroju. Tytułem przykładu w y star­ czy odw ołać się do tego, jak politykę w ładz PRL w obec K ościoła katolickiego u schyłku X X w. o cen iał były k iero w n ik U rzęd u do S p raw W yznań z lat 1 9 8 2 -1 9 8 7 , prof. n auk praw nych A dam Ł opatka: „Polityka PPR i PZ PR w sto­ sunku do Kościoła katolickiego, a także innych K ościołów i zw iązków w y zn anio­ w ych, była dyktow ana interesam i Polski Ludow ej. Była rów n ież korzystna dla K ościołów i zw iązków w yznaniow ych. [...] Była to polska oryginalna polityka.

N aw iązyw ała do dem okratycznych dośw iadczeń innych państw, w szczególności 3 8 7 USA i Francji. Polityka ta doceniała zawsze w artości w noszone przez Kościół do

życia n arodu : jego rolę w zaspokajaniu p otrzeb religijnych ludzi w ierzących, rolę k u ltu ro tw ó rczą w dziedzinie architektury, sztuki, m uzyki, śpiew u i literatury. D o ­ ceniała rów nież w ielką rolę Kościoła w zagospodarow yw aniu ku lturalnie w o ln e ­ go czasu. Także rolę kościelnej doktryn y m oralnej w kształtow aniu stosunków m iędzy ludźm i oraz rozw ijaniu pokojow ych stosu nk ów m iędzynarodow ych. Państw o ludow e nigdy nie pró b o w ało ingerow ać, a naw et tylko w ypow iadać się

3 Tytułem przykładu zob. S. M arkiewicz, Państwo i Kościół w okresie dwudziestolecia Polski L udo­

wej, Warszawa 1965; idem, Stosunki m iędzy państwem a Kościołem R zym skokatolickim w Polsce Ludow ej, cz. 1-2, Warszawa 1982.

4 W. Mysłek, Kierownictwo Kościoła rzymskokatolickiego wobec Polski Ludow ej 1 9 4 4-1969, War­ szawa 1970; idem, Polityka w yznaniow a Polski Ludow ej, Warszawa 1970.

(5)

3 8 8

n a tem at w ierzeń czy obrzędó w i cerem onii oraz ry tu ałó w religijnych. [...] Była to polityka poszanow ania p o trzeb religijnych ludzi w ierzących, w olności sum ie­ nia i w yznania. N ie była nigdy antyreligijna”5.

T rudno w p ro st uw ierzyć, że coś tak absurdalnego m ógł napisać - jak w ynika z biogram u zam ieszczonego w cytowanej książce - naukow iec rangi m iędzy naro ­ dow ej. Praw ienie o w olności sum ienia i w yznania w PRL, o docenianiu przez rządzących kulturotw órczej roli K ościoła katolickiego w dziedzinie architektury (czyżby au to r tych słów m iał na myśli przyznaw anie czy m oże raczej nieprzyzna- w anie „po u w a żan iu ” zezw oleń n a b u d o w ę n o w y ch kościołów ?) - zw łaszcza w kontekście działalności U rzędu do Spraw W yznań oraz D ep artam en tu IV M SW zakraw a na p o n u ry żart!

Przez szereg lat jedynym antidotum na tego typu pisarstwo historyczne były - przy wszystkich wysuwanych po d ich adresem zastrzeżeniach - pisane z odm ien­ nego p unktu w idzenia i przy w ykorzystaniu m ateriałów kościelnych, w ydaw ane za granicą książki Andrzeja M icew skiego6 i Petera Rainy7. Ich niekw estionow aną za­ sługą było w prow adzenie do obiegu naukow ego nieznanych wcześniej dokum en­ tó w i w ydobycie na światło dzienne wielu w ydarzeń, zjawisk i osób, o których w PRL w oficjalnym obiegu wydawniczym w ogóle nie w spom inano. W przypad­ ku Rainy tego typu działalność nasiliła się jeszcze po zmianie w Polsce ustroju8. Nie tylko zresztą on publikow ał w ostatnich latach bezcenne zbiory dokum entów doty­ czących relacji między w ładzam i państw ow ym i a hierarcham i katolickim i9.

Po zm ianach ustrojow ych nie od razu zaczęły pojaw iać się w pełni oryginal­ ne o p racow ania z tego zakresu tem atycznego. N ajp ierw w znaw iano prace star­ sze bądź publikow ano dzieła przygotow ane w cześniej10. D op iero z czasem, w raz z pojaw ieniem się m łodszej generacji badaczy u ro dzon ych już p o ro k u 1956, b a ­ dania nad tą p ro blem atyką nabrały rozm achu i w kroczyły w n o w ą fazę. Z w

ol-5 A. Łopatka, Polityka PZPR wobec Kościoła katolickiego [w:] Polska pod rządami PZPR, red. M.F. Ra­ kowski, Warszawa 2000, s. 2 4 8 -2 4 9 .

6 A. Micewski, W spółrządzić czy nie kłam ać? PAX i Z n a k w Polsce w latach 19 4 5 -1 9 7 6 , Paryż 1978; idem, Kardynał Wyszyński. Prymas i m ąż stanu, Paryż 1982; idem , Kościół wobec „Solidar­

ności” i stanu wojennego, Paryż 1987.

7 P Raina, Stefan Kardynał Wyszyński: Prymas Polski, t. 1 -3, L ondyn 1 9 7 9-1988; idem , Kościół

w Polsce 19 8 1 -1 9 8 4 , Londyn 1985.

8 W śród licznych prac tytułem przykładu m ożna wymienić: P Raina, Ks. Jerzy Popiełuszko. M ęczen­

nik za Wiarę i Ojczyznę, cz. 1: W służbie Kościoła, cz. 2: Proces toruński, Olsztyn 1990; idem , Kar­ dynał Wyszyński, t. 1: Droga na Stolicę Prymasowską, t. 2: Losy więźnia, t. 3: Czasy Prymasowskie 1956-1961, t. 4: Czasy Prymasowskie 1962-1963, t. 5: Czasy Prymasowskie 1964-1965, t. 6: Orę­ dzie biskupów a reakcja władz, t. 7: K onflikt roku milenijnego 1966, t. 8: Czasy Prymasowskie 1967-1968, t. 9: Czasy Prymasowskie 1969-1970, t. 10: Czasy Prymasowskie 1971, Warszawa

1993-2003; idem, Kościół w PRL. D okum enty, t. 1: 1945-1959, Poznań 1994, t. 2: 1960-1974, Po­ znań 1995, t. 3: 1975-1989, Poznań 1996; idem, R ozm ow y z władzam i PRL. Arcybiskup D ąbrow­

ski w służbie Kościoła iN arodu, t. 1: 1970-1981, Warszawa 1995, t. 2: 1 982-1989, Warszawa 1995.

9 Zob. zwłaszcza: Tajne dokum enty Państwo-Kościół 1 9 8 0-1989, Londyn-W arszawa 1993; Tajne

dokum enty Państwo-Kościół 1 9 6 0-1980, Londyn 1996.

10 Z nakom itym przykładem może tu być książka Bohdana Cywińskiego, Ogniem próbowane.

Z dziejów najnowszych Kościoła katolickiego w Europie Środkowowschodniej, t. 2: „...i was prześla­ dow ać będą”, Lublin-Rzym 1990. Zob. też wyd. 1 pracy Andrzeja Grajewskiego, Wygnanie. Diece­ zja katowicka w czasach stalinowskich, Katowice 1990, które w arto zestawić z wyd. 3 z 2002 r.,

(6)

na zaczęły ukazyw ać się pierw sze prace o charakterze syntetycznym dotyczące sto sun ków m iędzy K ościołem a p aństw em w pow ojennej Polsce11. Z początku jednak - co zresztą jest w pełn i zrozum iałe - badacze k o ncentrow ali się przede wszystkim n a dziejach K ościoła w okresie stalinow skim , n a represjach i sp oso­ bach zniew alania duchow nych oraz w iernych w tam tych latach 12.

Znaczący udział m iały w tym zresztą prace z zakresu historii regionalnej. Ba­ dania regionalne, poprzedzające n a ogół w ielkie syntezy, stanow ią zwykle w ażny etap na drodze do p o znania przeszłości większych zbiorow ości ludzkich. N ie m ożna bow iem w praktyce w sposób pow ażny od tw arzać dziejów państw, spo­ łeczeństw i n a ro d ó w bez tego typu studiów cząstkow ych. W szelako w przy p ad ­ ku b ad a ń n ad h isto rią PRL - ze w zględu n a fakt d łu g o trw ałeg o istn ien ia ro z ­ m aitych ograniczeń - m am y do czynienia ze zjawiskiem o dw rotnym : najpierw ukazują się opracow ania o charakterze syntetyzującym , a d op iero później cząst­ kow e, z zakresu h istorii regionalnej. U w aga ta, przynajm niej w jakim ś stopniu, zasadna jest także w odniesieniu do bad ań n ad dziejam i Kościoła katolickiego w pow ojennej Polsce. N ajp ierw bow iem ukazała się drukiem , skądinąd zn ak om i­ ta, w spom niana już synteza A ntoniego D udka, a d o p iero p o tem publikow ane by­ ły prace dotyczące poszczególnych re g io n ó w 13.

N ależy tu zresztą dodać, że zajm ując się dziejam i relacji K ośció ł-pań stw o w okresie stalinow skim , badacze k on centro w ali swoją uw agę na w ybranych w ą t­ kach i aspektach. D o tem ató w szczególnie m ocno eksploatow anych - co w k o ń ­ cu nie p o w in n o dziw ić - należą okoliczności tow arzyszące aresztow aniu i w ię ­ zieniu w latach 1 9 5 3 -1 9 5 6 k a rd y n ała Stefana W yszyńskiego14 oraz w szystko,

11 W tym przypadku za ilustrację niech posłużą następujące prace: A. i A. Anusz, Sam otnie wśród

wiernych. Kościół wobec przemian politycznych w Polsce (1944-1994), Warszawa 1994; A. Dudek, Państwo i Kościół w Polsce 1 9 4 5-1970, Kraków 1995. Z a przykład natom iast nie może służyć, nie

tylko ze względu na wiek autora (długoletniego oficera Wojsk O chrony Pogranicza), ale także ze względów w arsztatow ych i m erytorycznych, książka H enryka Dominiczaka, Organy bezpieczeństwa

PRL w walce z Kościołem katolickim 1 9 44-1990 w świetle dokum entów M SW , Warszawa 2000.

12 Zob. zwłaszcza: J. Zaryn, Kościół a władza w Polsce 19 4 5 -1 9 5 0 , Warszawa 1997.

13 O bok wspomnianej już pracy Andrzeja Grajewskiego, dotyczącej diecezji katowickiej, oraz kla­ sycznej już książki ks. Jana Sledzianowskiego, Ksiądz Czesław Kaczm arek biskup kielecki

1 8 9 5-1963, Kielce 1991, należy w pierwszej kolejności wymienić: R. Gryz, Państwo a Kościół

w Polsce 1 9 45-1956 na przykładzie w ojew ództw a kieleckiego, Kraków 1999; A. Kopiczko, Kościół

389

warm iński a polityka w yznaniow a po II wojnie św iatow ej, Olsztyn 1996; K. Kowalczyk, W walce

0 rząd dusz. Polityka władz państwow ych wobec Kościoła katolickiego na Pomorzu Zachodnim w la­ tach 1 9 4 5-1956, Szczecin 2o03.

14 Unikatowym źródłem w tym przypadku pozostają w ydane po raz pierwszy w Paryżu w 1982 r. 1 potem w ielokrotnie wznawiane w kraju Zapiski więzienne kardynała Wyszyńskiego. Zupełnie in­ nego typu źródłem jest natom iast książka K ryptonim „Ptaszyńska”. D onosy na Prymasa, oprac. M . Romaniuk, Londyn 1993, zawierająca zapiski towarzyszącej Prymasowi siostry M arii Graczyk. Zob. też ks. S. Skorodecki, Jestem świadkiem , Szczecin 1999; J. Żakowski, M roczne wnętrza. Uwię­

ziony Prymas pryw atnie w oczach w spółw ięźniów i swojej siostry. Maria Leonia Graczyk, ksiądz Sta­ nisław Skorodecki, Julia Wyszyńska, Warszawa 2000. Dość długo kwestia agentury w okół areszto­

w anego Prymasa (siostra M aria Graczyk „Ptaszyńska” oraz ks. Stanisław Skorodecki „Krystyna”) pozostaw ała sprawą sporną, wywołującą silne emocje i kontrow ersje głównie natury moralnej. D o­ piero najnowsze prace oparte na m ateriałach archiwalnych w ytw orzonych przez „bezpiekę” prze­ cięły spekulacje w okół tej sprawy. Zob. Stefan Kardynał W yszyński Prymas Polski w dokum entach

aparatu bezpieczeństwa PRL (1 953-1956), oprac. B. Piec, Warszawa 2001 oraz W J. Wysocki, Osa­ czanie Prymasa, Warszawa 2002.

(7)

co dotyczy działalności „księży p a tr io tó w ”15. Przypom nijm y, że we w rześniu 1949 r., w czasie akcji łączenia istniejących dotychczas organizacji k o m b atan c­ kich w jedną, k tó ra przybrała nazw ę Z w iązek B ojow ników o W olność i D em o ­ krację, u tw o rzo n o przy niej Komisję Księży, której członkam i byli w łaśnie tzw. księża patrioci.

O w i księża - nierzadko byli w ięźniow ie o bo zów koncentracyjnych lub k ap e­ lani w ojskow i - z różnych p o w o d ó w w sw oich działaniach kierow ali się n iech ę­ cią w obec w łasnych biskupów . G ru p a ta, k tó ra w ciągu p aru lat w zrosła do o k o ­ ło tysiąca księży, w znacznym stopniu była stero w ana i inspiro w an a przez ap arat bezpieczeństw a i w praktyce zawsze zajm ow ała stanow isko sprzyjające w ładzy kom unistycznej. Pozyskiwano ich do w spółpracy w najróżniejszy sposób, przy czym zarów n o aparat bezpieczeństw a, jak i adm inistracja pań stw ow a sposoby w erb o w an ia „księży p a trio tó w ” często i chętnie sprow adzały do zasady: „korek, w o rek i ro z p o re k ”. O znaczało to, że m ożna ich było „pozyskiw ać” dla w łasnych plan ó w i celów drogą szantażu, rozgryw ając trzy kwestie: nadużyw anie alkoholu („k orek”), m alw ersacje finansow e i/lub „nieścisłości” („w orek”), wreszcie k w e­ stie obyczajowe („ro zp o rek ”). Spraw a „księży p a trio tó w ” nie jest przy tym w ca­ le tak jednoznaczna, jak m oże się to niekiedy w ydaw ać. W ielu du chow nych zw ią­ zało się z tym ruchem z najróżniejszych, nie zawsze dziś dla nas zrozum iałych pow odów , często na skutek przypadku. N ie wszyscy też k onsekw entnie w y stępo ­ w ali przeciw ko biskupom . W żadnym razie nie chciałbym tu kogokolw iek u sp ra­ w iedliw iać - zależy m i raczej n a zasygnalizow aniu pew nej niejednoznaczności zjawiska, k tó rem u n a imię było „księża p atrio c i”.

Przystępując do om aw iania książek dotyczących relacji m iędzy w ładzam i par- tyjno-państw ow ym i a hierarchią katolicką w pow ojennej Polsce, nie zam ierzam tutaj - naw et w najw iększym skrócie - odtw arzać ich dziejów. C hciałbym jedy­ nie zasygnalizow ać najistotniejsze problem y, jakie stają p rzed badaczam i p o d ej­ m ującym i tę p ro b lem a ty k ę . Je d n y m z pow ażniejszy ch jest ro zległość c h ro n o ­ lo giczna (lata 1 9 4 4 -1 9 8 9 ), a co za tym idzie, p o trz e b a solidn ego p o zn a n ia kolejnych „etapów historycznych”. H istoryk, któ ry podejm uje tru d napisania syntezy stosunków K ościół-państw o w pow ojennej Polsce, m usi bow iem dobrze o rientow ać się zarów no w pierw szych latach pow ojennych, jak i w okresie ap o ­ geum stalinizm u w Polsce, ale także panow ać nad m aterią dotyczącą lat osiem - 3 9 0 dziesiątych. Pow inien rów nież poznać, ciągle najsłabiej rozpo znany przez b ad a­

czy, okres „środkow ego PRL” (1 9 5 6 -1 9 8 0 ). Takie sw obodne przem ieszczanie się z jednego okresu do drugiego w ym aga od badacza w ielu lektur i gruntow nych sam odzielnych b adań źródłow ych. A utorzy w szystkich trzech om aw ianych ksią­ żek m ają je za sobą, co pozw ala im trak to w ać stosunki K ośció ł-pań stw o w

po-15 B. Bankowicz, W imię Boga i ludowej ojczyzny. Z dziejów Komisji Księży przy ZBoWiD

1949-1955, „Zeszyty N aukowe. Z derzenia” 1990, nr 5; eadem, Ruch księży patriotów 1949-1955, czyli „koń trojański” w polskim Kościele katolickim [w:] B. Bankowicz, A. Dudek, Ze studiów nad dziejami Kościoła i katolicyzm u w PRL, Kraków 1996, s. 5 -2 4 ; T. M arkiewicz, „Księża Patrioci” w la­ tach 1 9 49-1955 [w:] Stosunki m iędzy państwem a Kościołem rzymskokatolickim w czasach PRL, red.

A. Chojnowski i M . Kula, Warszawa 1998; J. Stefaniak, „Księża patrioci” w latach 1945-1953, „Przegląd Powszechny” 1999, nr 3; J. Zaryn, „Księża patrioci” - geneza powstawania formacji du­

(8)

w ojennej Polsce w sposób dynam iczny i na ogół trafnie w ydobyw ać z nich ele­ m enty zm ienne i stałe.

Trzeba bow iem pam iętać, że choć w ładze p aństw ow e nie od razu zd ecydow a­ ły się na o tw artą w alkę z Kościołem , to jednak już w e w rześniu 1945 r. zerw ały k o n k o rd a t. W szelako co najm niej do 1947 r., zajęte zw alczaniem innych p rz e­ ciw ników , p osługiw ały się „m e to d ą salam i” i nie p ro w a d ziły jaw nej p o lity k i antyreligijnej i antykościelnej. C o w ięcej, w ładze w ie lo k ro tn ie p rzek o n y w ały w tedy społeczeństw o, że sw obody religijne w żadnym razie nie b ęd ą zagrożone. Polskie R adio w niedziele i św ięta tran sm itow ało M szę św., a nadaw anie p ro g ra ­ m u każdego dnia rozpoczynała religijna pieśń Kiedy ranne w stają zorze. W u ro ­ czystościach oddaw ania do użytku odbud ow an ych czy n o w o zbudow anych obiektów użyteczności publicznej obo k przedstaw icieli w ładz państw ow ych n ie­ m al zawsze uczestniczyli duchow ni katoliccy. W jednostkach W ojska Polskiego byli kapelani, a k om unista B olesław B ierut w 1947 r. zakończył swoją p rezyd enc­ ką przysięgę słowam i: „Tak m i do p o m ó ż B óg”.

C hoć już wcześniej kom uniści n iejednokrotnie sugerow ali istnienie zw iązków hierarchii katolickiej z podziem iem i opozycją p arla m en tarn ą oraz zarzucali b i­ skupom „pop ieranie reakcji”, to jednak do 1947 r. na ogół pow strzym yw ali się p rzed frontalnym i atakam i i unikali otw artych konfliktów . Sytuacja zaczęła u le­ gać zm ianie w 1948 r. D opiero w ów czas kom uniści zdecydow ali się na o tw artą konfrontację z Kościołem . Przypadek spraw ił, że to zaostrzenie kursu zbiegło się w czasie ze śm iercią Prym asa Polski k ardy nała A ugusta H lo n d a. Jego następcą został czterdziestosiedm ioletni w tedy biskup lubelski Stefan W yszyński, któ reg o po latach papież Ja n Paweł II obdarzył zaszczytnym m ianem Prym asa Tysiąclecia.

K ardynał Wyszyński był człow iekiem , któ ry w bard zo udany sposób p otrafił połączyć przypisany jego stanow isku au to ry tet form alny z au to rytetem n iefo r­ m alnym , na któ ry już sam zapracow ał w ciągu dziesięcioleci trudnej posługi duszpasterskiej. N a pew no b u d o w an iu tego au to ry tetu sprzyjała n iezłom na p o ­ staw a Prym asa w okresie stalinow skim oraz fakt uw ięzienia go przez k o m u n i­ stów. I choć w ładze państw ow e ostatecznie nie zdecydow ały się n a zorganizow a­ nie pokazow ego procesu, to jednak przez p o n ad trzy lata przetrzym yw ały go w izolacji bez sądow ego w yroku, przy czym d opiero o statnie miejsce pobytu - klasztor sióstr n azaretanek w Kom ańczy koło Sanoka - nie p rzy pom in ało kla­

sycznego aresztu. Prym as m ógł też w reszcie, począw szy o d jesieni 1955 r., kon- 3 9 1 tak to w ać się ze św iatem zew nętrznym , od któ reg o przez p o przedn ie dw a lata był

w praktyce izolowany.

W czasie „in tern o w an ia” k ardynała W yszyńskiego pracam i E piskopatu k iero ­ w ał, narzucony hierarch o m przez kom unistów , łódzki biskup M ichał Klepacz. Pod jego p rzew odnictw em 17 grudn ia 1953 r. w B elw ederze biskupi złożyli na ręce w iceprem iera Józefa C yrankiew icza upokarzające ślubow anie na w ierność państw u. „Ślubuję uroczyście w ierność Polskiej R zeczypospolitej Ludow ej i jej rządow i. Przyrzekam , że uczynię w szystko dla rozw oju PRL oraz um o cnien ia jej siły i bezpieczeństw a. D ołożę w szelkich starań, aby podległe m i duchow ieństw o zgodnie ze swym obow iązkiem obyw atelskim w swej działalności duszpasterskiej naw oływ ało w iernych do poszanow ania p raw a i w ładzy państw ow ej, do w zm oc­ nienia pracy n ad ro zb u d o w ą gospodarki i podniesienia d ob ro b y tu n aro d u . Przy­ rzekam , że nie podejm ę niczego, co m ogłoby być sprzeczne z interesam i PRL lub

(9)

godzić w bezpieczeństw o lub całość jej granic. Dbając o d o b ro i interes państw a, będę się starał o odw rócenie od niego w szelkich niebezpieczeństw, o których w iedziałbym , że m u zagrażają” 16.

D la człow ieka utożsam iającego się z katolicyzm em , w iarą, interesam i Kościo­ ła lek tu ra tekstu tego ślubow ania naw et dziś m usi być przykra. A przecież b isk u­ pi składali je, gdy ich arcypasterz „przebyw ał w m iejscu o d o so b n ien ia”, i to w d o d atk u na ręce tych, którzy go aresztow ali. C o więcej, ostatnie zdanie tego ślubow ania - przy odro b in ie złej w oli - m oże być in terp re to w an e jako z a p o ­ w iedź donosicielstw a, i to donosicielstw a dotyczącego naw et potencjalnych za­ grożeń Polski Ludow ej. D odać też trzeba, że po d o b n e ślubow ania m usieli w ó w ­ czas składać wszyscy księża. N a to m ia st ci, k tó rzy się o d tego uchylali, byli pozbaw iani p raw a pełnienia funkcji kościelnych. W ydaw ać się więc m ogło, że w ładze państw ow e zrealizow ały swój cel i d oprow adziły do b ard zo znacznego ograniczenia niezależności Kościoła, ostatniej siły, k tó ra nie chciała się im p o d ­ p o rządkow ać i zachow yw ała odrębność. K ardynał Wyszyński m iał w ięc do b i­ skupów pew ien - nie w yrażony zresztą nigdy w p ro st - żal o to, że nie przeciw ­ stawili się tej akcji bardziej stanow czo, jak i o to, że nie dość zdecydow anie walczyli o swego Prym asa.

B u d ow aniu społeczn ego a u to ry te tu k a rd y n a ła W yszyńskiego sprzyjała też z pew nością zainicjow ana przez niego W ielka N o w e n n a - o grom n a akcja o cha­ rakterze religijnym , duchow ym , społecznym , ale i - przynajm niej w ocenie w ładz PRL - politycznym . Kom uniści trakto w ali W ielką N ow en nę jako elem ent zaini­ cjowanej w ów czas kościelno-świeckiej rywalizacji o kształt i charakter M illenium . W 1966 r. m ijało tysiąc lat od czasu, gdy pierwszy historyczny w ładca Polski M ieszko I przyjął chrzest. O d tego m o m entu zw ykło się sym bolicznie zaczynać udok u m en to w an ą źródłow o historię państw a polskiego. Jednocześnie było to w y­ darzenie o niezwykłej doniosłości dla dziejów Kościoła w Polsce - sym bolizow a­ ło początek chrześcijaństw a na ziem iach polskich. C hociaż w obu w ypadkach data m iała charakter um ow ny (zarów no form ow anie się państw a, jak i przyjm ow anie przez jego m ieszkańców chrześcijaństw a były to procesy długotrw ałe i tru d n o stwierdzić, że dokonały się one w sposób całościowy w łaśnie w 966 r.), to jednak - jak się okazało - stanow iła ona znakom ite pole do konfrontacji m iędzy w ładza­ mi świeckim i a duchow nym i17. Był to w istocie spór o historyczne dziedzictw o, 3 9 2 do którego m iała się odw oływ ać Polska u schyłku X X wieku.

Jed n ak pon o w n e pow ażne załam anie w stosunkach K ośció ł-p ań stw o n astąp i­ ło - jak w iadom o - d o p iero w połow ie lat sześćdziesiątych. Z łożyło się n a to kil­ k a czynników. Po pierw sze, w ładze kom unistyczne starały się w sposób dogodny dla siebie in terp reto w ać doro b ek II Soboru W atykańskiego i przeciw staw iać

„po-16 Dziennik Ustaw 1953, nr 10, poz. 31.

17 Problematyce M illenium nie pośw ięcono jeszcze całościowego opracow ania m onograficznego, choć ukazało się już na ten tem at kilka zbiorów dokumentów. O bok w spomnianego już 7 tom u dzie­ ła Petera Rainy o Prymasie Wyszyńskim należy tutaj przypomnieć: Obchody m ilenijne 1966 roku

w świetle d okum entów M inisterstwa Spraw W ewnętrznych, Warszawa 1998; P Raina, „Te D eu m ” N arodu Polskiego. Obchody Tysiąclecia Chrztu Polski 1966/67, Olsztyn 1991; Uroczystości m ilenij­ ne 1966 roku. Sprawozdanie urzędów spraw w ew nętrznych, Warszawa 1996. Zob. też M illenium polskie. Walka o rząd dusz, Warszawa 2002; Zapom niana data. W trzydziestą rocznicę M ilenium Chrztu Polski, red. Lech Mażewski i Wojciech Turek, G dańsk 1996.

(10)

stęp ow ych” papieży Ja n a X X III i Pawła VI „reakcyjnem u” k ard yn ało w i W yszyń­ skiem u. Po drugie, ujaw niła się ostra ryw alizacja m iędzy p aństw em a Kościołem o kształt polskiego M illenium . Po trzecie w reszcie, n a to załam anie się sto su n ­ ków w płynął fakt w ystosow ania na zakończenie II Soboru W atykańskiego O rę­

dzia b isk u p ó w p olskich do ich niem ieckich braci w C h ry stu so w y m urzędzie pasterskim , w którym w dw adzieścia lat po zakończeniu II w ojny światowej zna­

lazły się sław ne słowa: „udzielam y przebaczenia i prosim y o przebaczenie”18. N a m arginesie w ypada tutaj zauważyć, że zdecydow ana większość Polaków, w tym także w iększość praktykujących katolików , nie dojrzała chyba jeszcze w te­ dy do pojed n an ia z N iem cam i i nie zrozum iała w pełni tego głęboko chrześcijań­ skiego gestu. G dy jednak w ładze państw ow e niezw ykle agresywnie zaczęły a ta ­ kow ać E piskopat i osobiście kardynała W yszyńskiego, k tó rem u im pu tow an o jakieś niecne cele polityczne, zarzucając w ręcz zdradę interesó w narodow ych, o gro m n a część Polaków opow iedziała się p o stronie sw oich duszpasterzy. H iste­ ryczne w ręcz reakcje w ładzy należy jednak postrzegać w szerszym kontekście w alki o kształt M illenium . Był to najgłębszy i najtrw alszy po 1956 r. konflikt p o ­ m iędzy Kościołem a państw em , któ reg o w idom ym znakiem było odm aw ianie Prym asow i paszportu n a wyjazd do Rzym u od stycznia 1966 r. do listop ada 1968 r. W 1966 r. w ładze państw ow e nie zgodziły się też d w uk rotnie n a przy­ jazd do Polski na uroczystości m illenijne papieża Pawła VI, co oczywiście było ogrom nym afrontem politycznym i dyplom atycznym .

M im o zm iany na stanow isku I sekretarza KC PZ PR w dram atycznych okolicz­ nościach G rudnia ’70 stosunki n a linii K ościół-państw o - niezależnie od w erb al­ nych deklaracji ze strony przedstaw icieli w ładz PRL - w praktyce nie zm ieniły się. Praw dziw y przełom w tym względzie przyniósł dop iero w ybór krakow skiego m e­ tropo lity kardynała K arola Wojtyły na Stolicę Piotrow ą. D la m ilionów Polaków była to chw ila niezw ykła, o w ym iarze praw dziw ie historycznym . D la w ładz p ro ­ w adzącego określoną politykę w yznaniow ą państw a papież, będący jego obyw a­ telem , stanow ił nie lada problem . Form alnie należało okazywać radość z faktu, że Ojcem Swiętym został Polak, faktycznie jednak było to k om unistom nie w smak. N a w łasny użytek pocieszali się gorzko, że „ostatecznie lepszy W ojtyła jako Papież tam niż jako Prym as tu ”19. W szelako nie m ogli - w zorem G om ułki z 1966 r. - przeciw staw ić się w oli papieża pragnącego odw iedzić Polskę, skoro była o na je­

go ojczyzną. Z dzisiejszej perspektyw y nie ulega zaś w ątpliw ości, że Ojciec Swię- 3 9 3 ty „przebudził” rodaków . W ro k po jego pierwszej pielgrzym ce przez Polskę prze­

toczyła się największa w jej dziejach fala strajków, w w yniku której na scenie politycznej pojaw ił się N S Z Z „Solidarność” - pierw sza m asow a, legalna organi­ zacja niezależna od w ładzy państw ow ej w państw ie realnego socjalizmu.

W ydaje się, że stosunki K ościół-państw o - co m oże zakraw ać n a parado ks - uległy znaczącej zm ianie d opiero po w pro w ad zen iu stanu w ojennego. Z a ró w ­ no now y prym as, arcybiskup Józef G lem p, jak i za jego przyzw oleniem inni re ­ p rezentan ci E piskopatu w ielo k ro tn ie k o n tak to w ali się z przedstaw icielam i ó w ­ czesnych w ładz. W stanie w ojennym Kościół odgryw ał zupełnie w yjątkow ą rolę.

18 P. M adajczyk, N a drodze do pojednania. W okół orędzia biskupów polskich do biskupów niemiec­

kich z 1965 roku, Warszawa 1994.

(11)

Był jedyną organizacją cieszącą się autentycznym au to ry tetem i szacunkiem sp o­ łecznym , na której zaatakow anie w ładze się nie odważyły. Poza tym to w łaśnie Kościół organizow ał i p row adził akcje pom ocy charytatyw nej dla internow anych i aresztow anych działaczy solidarnościow ej opozycji oraz ich rodzin. W 1982 r. instytucje K ościoła katolickiego stały się azylem dla bardzo w ielu ludzi ze św iata kultury, sztuki i nauki, w przeszłości nierzadko bard zo odległych od katolicyzm u, a nieraz i w rogich religii.

Jednocześnie - m im o że w ielu duchow nych nie ukryw ało sw oich sym patii dla podziem nej „S olidarności” - w latach osiem dziesiątych rządzący starali się tra k ­ tow ać Kościół nieco inaczej niż dotychczas. N igdy p rzedtem w pow ojennej Pol­ sce nie b u d o w an o tylu obiektów sakralnych co w łaśnie wtedy. W śró d nielicznych zdobyczy strajków z lata 1980 r., k tóry ch nie anulo w an o w stanie w ojennym , znalazła się transm isja rad io w a niedzielnej M szy św. Stosunkow o często d o c h o ­ dziło do spotkań przedstaw icieli E piskopatu i w ładz państw ow ych, co - jak się p o tem okazało - m iało tę d o b rą stronę, że w latach 1 9 8 8 -1 9 8 9 niektórzy d u ­ chow ni m ogli być pom o cn i przy inaugurow an iu rozm ó w O krągłego Stołu jako pośrednicy m iędzy „Solidarnością” a przedstaw icielam i w ładzy państw ow ej.

Przedstaw iciele Kościoła (najczęściej byli to: sekretarz E piskopatu Polski a r­ cybiskup B ronisław D ąbrow ski, biskup Jerzy D ąbrow ski, biskup Tadeusz Go- cłow ski oraz ksiądz - dziś także biskup - Alojzy O rszulik) uczestniczyli w p o u f­ nych rozm ow ach i zapew ne dla opozycji odgryw ali sw oistą rolę gw aranta, że stro n a p artyjno -rządow a będzie p ostępow ała zgodnie z zasadam i; dla p rzed sta­ w icieli w ładzy zaś rolę czynnika pow ściągającego ew en tu alne n ad m iern e żąd a­ nia ludzi „S olidarności”. N ie sposób przy tym sobie w yobrazić, by biskupi m ogli odgryw ać p o d o b n ą rolę m ed iato ra choćby dziesięć lat wcześniej. W końcu lat o siem dziesiątych p rzed staw iciele K ościoła d ek laro w ali n e u tra ln o ść , lecz jest oczywiste, że w dużo większym stopniu utożsam iali się z interesam i i racjam i „S olidarności” niż w ładzy kom unistycznej. Jest też oczywiste, że po historycz­ nych zm ianach ustrojow ych zainicjow anych w 1989 r. ro la Kościoła w Polsce uległa zm ianie, o czym autorzy w szystkich trzech książek piszą otw arcie.

Poważnym problem em - nie tylko zresztą dla badaczy stosunków K ościół-pań- stw o - pozostają ró ż n o ro d n e ograniczenia w dostępie do rozm aitych zb io ró w a r­ chiw alnych. M am tu na myśli zarów no ciągle tru d n o dostępne dla h isto ry kó w 3 9 4 zbiory kościelne, jak i m ateriały w y tw orzon e przez struk tu ry adm inistracji p a ń ­

stw ow ej, ap aratu partyjnego i m oże przede w szystkim przez funkcjonariuszy ap aratu bezpieczeństw a. Poniew aż Polska przez cały okres rząd ó w kom unistycz­ nych była państw em o ograniczonej suw erenności, choć n atu ralnie stopień jej uzależnienia od Z w iązk u R adzieckiego zm ieniał się, nie m o żn a o d tw arzać jej h isto rii z lat 1 9 4 5 -1 9 8 9 bez sw o b o d n eg o d o stę p u tak że do arch iw alió w po - radzieckich, a z tym - jak w iadom o - nie jest dobrze. W tym zakresie zwykle dys­ ponujem y dość przypadkow ym i, pojedynczym i źródłam i pośrednim i, n iejed n o ­ k ro tn ie o d rugorzędnym znaczeniu. A przecież w iad om o , że w ładze PRL nie były w swym p ostępow aniu sam odzielne i konsultow ały z M o skw ą zaró w n o na p rzy ­ kład spraw ę aresztow ania kard y n ała W yszyńskiego w 1953 r., jak i wszystkie kw estie zw iązane z p ierw szą p ielgrzy m ką p ap ieża J a n a P aw ła II do Polski w 1979 r. T rudności z dostęp em do archiw ów w Rosji nie m ogą nas jednak zw al­ niać z podejm ow ania p ró b w pisyw ania stosu nk ów K ościo ł-p ań stw o w pow

(12)

ojen-nej Polsce, czy - szerzej rzecz ujm ując - w zdom inow aojen-nej przez ZSR R E uropie Środkow o-W schodniej, w szerszy kontekst m iędzynarodow y. Próby takie były już zresztą z pow odzeniem podejm o w an e20.

Uwaga ta - przy wszystkich niezbędnych zastrzeżeniach i zupełnie oczywistych różnicach - odnosi się także do w pływ u Stolicy Apostolskiej n a w ew nętrzne rela­ cje K ościół-państw o w pow ojennej Polsce. Z n ó w trzeba przy tym podkreślić, że z optyki W atykanu Polska była tylko jednym z elem entów (być m oże naw et naj­ ważniejszym!) w prow adzonej przez kolejnych papieży polityce wschodniej. I cho­ ciaż papieże nie m ogli „ingerow ać” w w ew nętrzne sprawy poszczególnych państw rządzonych przez kom unistów (teoretycznie mogli, ale ich krytyczne w ypow iedzi publiczne p o d adresem w ładz kom unistycznych mogłyby szkodzić Kościołowi i w iernym ), to jednak w pew nych sytuacjach przeryw ali milczenie i głośno zabie­ rali głos. Zeby nie być gołosłow nym , wystarczy przyw ołać jeden przykład. Gdy

14 kw ietnia 1950 r. zostało podpisane Porozumienie m iędzy przedstawicielam i rzą­

du Rzeczpospolitej Polskiej i Episkopatu Polski - pierwszy tego typu dokum ent za­

w arty m iędzy kom unistam i sprawującym i władzę a hierarchią katolicką, Stolica A postolska co najmniej zachow ała dystans w obec tego układu. W ynikało to m ię­ dzy innym i z faktu, że papież Pius XII nie do końca chyba rozum iał specyfikę sy­ tuacji Kościoła w katolickim kraju rządzonym przez kom unistów 21.

W ydaje się jednak, że autorzy wszystkich trzech om aw ianych tu prac p o tra k ­ tow ali rolę czynnika m iędzynarodow ego w sposób m arginesowy. Uwaga ta w naj­ mniejszym stopniu dotyczy książki Jan a Z aryna, któ ry pośw ięca sporo miejsca em igracji o raz pew nym u w a ru n k o w a n io m m ięd zy n a ro d o w y m . Tylko w jego książce pojaw ia się gen. C harles de Gaulle, choć w innym , niż zaraz przedstaw ię, kontekście. Z jego nazw iskiem łączy się bow iem spory skandal dyplom atyczny, który był następstw em takich a nie innych relacji K ościół-państw o w Polsce w p o ­ łowie lat sześćdziesiątych. G dy w e w rześniu 1967 r. p rezydent de Gaulle składał w Polsce oficjalną wizytę, pragnął m iędzy innym i odw iedzić Prym asa w jego re ­ zydencji, na co jednak w żadnym razie nie chciały zgodzić się w ładze PRL. F ran ­ cuzi zaproponow ali więc rozw iązanie kom prom isow e: de Gaulle w niedzielę w eź­ mie udział w Mszy św. w katedrze, a następnie spotka się z Prym asem Polski, ale i na to rozw iązanie G om ułka nie chciał przystać. O statecznie strona francuska ustąpiła i prezydent zaprosił kardynała Wyszyńskiego na w ydaw ane przez siebie

w Pałacu W ilanow skim w W arszawie przyjęcie. Prym as jednak nie pojaw ił się 3 9 5 w W ilanow ie, tylko przesłał generałow i kurtuazyjny list pow italny i ryngraf z p o ­

dobizną Czarnej M adonny. De Gaulle odpow iedział, że podziela opinię Prym asa o w ięziach łączących dw a chrześcijańskie narody. N iem niej jednak w Krakowie, solidarnie z kardynałem Wyszyńskim, od spotkania z prezydentem Francji, który chyba nie wyczuw ał w szystkich niu ansó w relacji K ościół-państw o w rządzonej przez kom unistó w Polsce, uchylił się kardynał Karol W ojtyła22.

20 O bok wspomnianej już wcześniej książki Bohdana Cywińskiego należy tu w pierwszej kolejności wymienić pracę Andrzeja Grajewskiego, Kompleks Judasza. Kościół zraniony. Chrześcijanie w Euro­

pie Środkowo-Wschodniej m iędzy oporem a kolaboracją, Poznań 1999.

21 N a tem at polityki Stolicy Apostolskiej wobec państw Europy Środkowo-W schodniej szerzej zob. H.J. Stehle, Tajna dyplomacja Watykanu. Papiestwo wobec kom unizm u 1917-1991, Warszawa 1993. 22 A. Hall, Charles de Gaulle, Warszawa 2002, s. 4 1 2 -4 1 7 .

(13)

Przechodząc do om aw ianych trzech książek, m uszę stw ierdzić, że najtrudniej jest m i w ypow iadać się na tem at dzieła ks. Z yg m un ta Zielińskiego. Przyczyna leży w tym , że jego książka - zgodnie z tytułem - w w iększym stopniu dotyczy dziejów w ew nętrznych K ościoła katolickiego w Polsce, a w m niejszym niż p o z o ­ stałe prace stopniu - relacji m iędzy duchow ieństw em a kom unistam i. N a m argi­ nesie nasuw a się pytanie, na k tó re nie m a chyba jednoznacznej odpow iedzi. Czy fakt, że au to r jest osobą duchow ną, stanow i atu t czy też obciążenie. Ks. Z ygm unt Z ieliński posiada niepo ró w n an ie w iększą niż pozostali autorzy w iedzę teologicz­ ną, a także praktyczną znajom ość zasad i m echanizm ów fu nkcjonow ania k ościo­ ła instytucjonalnego w Polsce. Ale w tym tkw i też pew ne niebezpieczeństw o. A u­ to r m a niekiedy k ło p o ty z otw artym pisaniem o b łędach czy niew łaściw ych zachow aniach ludzi Kościoła, z któ ry ch przecież w ielu osobiście zna. M an k a­ m en tem jest też słabsze rozeznanie w h isto rii instytucji partyjno-państw ow ych. W idać tu naw et znaczące braki w literaturze p rzedm io tu. N ie pojaw iają się w b i­ bliografii nazw iska tak w ybitnych badaczy dziejów Polski pow ojennej, jak Kry­ styna K ersten czy A ndrzej Friszke, skądinąd au to r bard zo cennych prac o szero­ ko rozum ianym środow isku Z n ak u 23. N ie dostrzegłem też biografii B olesława Piaseckiego, której w sp ó łau to rem jest A ntoni D udek24. Ks. Z yg m u nt Zieliński w ym ienia w praw dzie artykuł w „Dziejach N ajnow szych” oraz p o p u larn ą b io g ra­ fię W ładysław a G om ułki p ió ra Pawła M achcew icza, ale pom ija jego klasyczną już m onografię kryzysu 1956 r.25 Poniew aż ks. Z yg m un t Zieliński nie korzystał też z m onografii n a ten sam tem at Z bysław a Rykowskiego i W iesław a W ładyki26, jego postrzeganie G om ułki i tam tego okresu jest dość tradycyjne. N a koniec pro

d o m o sua muszę pow iedzieć, że ks. Z y gm unt Z ieliński przyw ołuje w bibliografii

d w a m oje przyczynkarskie artykuły, przem ilcza zaś m o n o g rafie M a rc a 1968 i G ru d n ia 1970 27. N a to m iast słow a uznania należą się au to ro w i za to, że sięgnął po n iek tó re zbiory zagranicznych dokum entów , zbyt często pom ijane przez p o l­ skich historyków .

Trzeba też zaznaczyć, że z trzech om aw ianych książek w łaśnie ta m a w naj­ m niejszym stopniu charakter usystem atyzow anego w ykładu chronologicznego. N a pew no jednak próbę p odjętą przez ks. Z yg m un ta Zielińskiego należy uznać za udaną, choć - jak się w krótce okazało - nie m iał racji jej naukow y recenzent prof. Kazimierz D opierała, pisząc, że „przez długie lata pozostanie jedynym dziełem, 3 9 6 kształtującym w yobrażenia o Kościele w Polsce”. O to bow iem w ciągu zaledwie

kilku miesięcy ukazały się dwie kolejne prace na ten sam lub po do bn y tem at. O ile w przypadku syntezy ks. Z yg m u n ta Zielińskiego, z któ ry m m iałem p rzy­ jem ność zam ienić zaledw ie kilka zdań i k tórego właściw ie osobiście nie znam , m ogę w ystępow ać w roli chłodnego recenzenta, o tyle w przypadku a u to ró w p o ­ zostałych prac jest to trudniejsze, jako że znam ich w szystkich osobiście od

wie-23 A. Friszke, Oaza na Kopernika. Klub Inteligencji Katolickiej 19 5 6 -1 9 8 9 , Warszawa 1997; idem,

Kolo postów „Znak” w Sejmie PRL, 1 9 5 7-1976, Warszawa 2002.

24 A. Dudek, G. Pytel, Bolesław Piasecki. Próba biografii politycznej, Londyn 1990. 25 P Machcewicz, Polski rok 1956, Warszawa 1993.

26 Z. Rykowski, W. W ładyka, Polska próba. Październik ’56, Kraków 1989.

27 J. Eisler, Grudzień 1970. Geneza, przebieg, konsekwencje, Warszawa 2000; idem , Marzec 1968.

(14)

lu lat. W iadom o zaś, że dla „sw oich” z jednej strony jesteśm y bardziej w yrozu­ m iali, a z drugiej w ręcz przeciw nie - od najbliższych w ym aga się więcej i chcia­ łoby się ich oceniać bez jakiejkolw iek taryfy ulgow ej. Dotyczy to zwłaszcza A n ­ toniego D udka, któ ry bez w ątp ienia należy do najw ybitniejszych „peerelistó w ”. Jest au to rem lub w sp ó łau to rem kilkunastu książek, w śró d k tóry ch szczególne miejsce zajmuje w spom niana już pierw sza p ow ażna p ró b a syntezy stosunków K ościół-państw o w latach 1 9 4 5 -1 9 7 0 . A utor p o pew nym czasie w rócił do tej problem atyki, w spólnie z innym jej znaw cą - Ryszardem G ryzem , publikując tym razem już całościow ą syntezę. W p o ró w n a n iu ze w spo m nianą wcześniej p racą A nton i D udek znacząco ro zb u d o w ał rozdziały pośw ięcone okresow i stalinow ­ skiem u, a zarazem skrócił nieco , jednocześnie w zbogacając o no w e u stalen ia, części odnoszące się do gom ułkow skiego czternastolecia. D opisał także zupełnie now e p artie dotyczące lat siedem dziesiątych, choć gwoli praw dy trzeb a dodać, iż w w ersji niepełnej publikow ał je już w cześniej28. N a to m iast Ryszard G ryz jest au ­ to rem rozdziałów odnoszących się do - jakże w ażnych dla naszej najnowszej h i­ storii - lat 1 9 8 0 -1 9 8 9 .

W ielkim w alorem tej solidnej, opartej na b ardzo szerokiej bazie źródłow ej syn­ tezy jest kom unikatyw ny język, sprawiający, że miejscami narracja jest w artk a n i­ czym w sensacyjnej powieści. To w ielki atut w sytuacji, gdy niestety ciągle jeszcze sporo opracow ań z zakresu historii najnowszej pisanych jest albo w sposób p re ­ tensjonalny, herm etycznym , pseudonaukow ym żargonem , albo - co chyba jest jeszcze gorsze - peerelow ską now om ow ą. Jedn ak na podkreślenie zasługuje nie tylko język i napraw dę im ponująca erudycja autorów , którzy sięgnęli do najróż­ niejszych źródeł i w ykorzystali stosunkow o już bo gatą literaturę przedm iotu, lecz także ich intelektualna i cywilna odwaga. N ie trzeba bow iem dzisiaj odw agi cy­ wilnej, by pisać o Kościele katolickim w PRL w sam ych superlatyw ach, jak m ó ­ w ią niekiedy złośliwi: na kolanach. Trzeba jej mieć natom iast sporo, gdy - w zgo­ dzie z naukow ym i standardam i - chce się pokazać całą złożoność m aterii.

Byli bow iem duchow ni ze stali: niezłom ni i o d p o rn i n a ró ż n o ro d n e pokusy płynące z obozu władzy, ale byli i tacy, którzy tym po ku som ulegali i robili rz e­ czy, z który ch dzisiaj nie m ogliby być dum ni. Cały czas w ładze kom unistyczne prow adziły „działalność dezintegrującą w obec k leru ” i choć zm ieniały się o k o ­ liczności, kierow nictw a partyjno-państw ow e oraz kwalifikacje intelektualne

u rzędnikó w „pracujących n a odcinku kościelnym ”, to jednak za każdym razem 3 9 7 m ogli n a tym polu poszczycić się pew nym i sukcesam i. A utorzy om aw ianej książ­

ki są więc jak najdalsi od bezgranicznych zachw ytów n ad całokształtem do k o n ań strony kościelnej. Z arazem tam w szędzie, gdzie jest to p otrzeb ne i uzasadnione, pokazują w ielkość ludzi Kościoła, takich jak Prym as Wyszyński czy k ardy nał Ka­ rol W ojtyła. N ic bow iem nie służy lepiej autentycznej w ielkości niż ukazyw anie jej n a szerszym tle.

Trzeba bow iem stale pow tarzać, że n a pełny obraz stosunku duchow ieństw a do w ładzy kom unistycznej składał się opór, przystosow anie, ale też coś dalej p o ­ suniętego niż tylko przystosow anie: uległość czy w ręcz kolaboracja. Oczywiście byli księża, n aw et biskupi ze stali. I to jest casus k ard y n ała W yszyńskiego. Ale

(15)

niestety byli też duchow ni jakby ulepieni z plasteliny. I to jest przypadek w sp o ­ m nianego już biskupa M ichała Klepacza. Tak jak dla człow ieka utożsam iającego się z katolicyzm em przykre jest czytanie tekstu ślubow ania bisku pó w w Belwe­ derze w 1953 r., tak czasem przykre m oże być czytanie zapisów niek tórych ro z ­ m ó w p row adzonych w późniejszych latach przez przedstaw icieli Kościoła z re ­ p re z e n ta n ta m i w ładzy p ań stw o w ej. A n to n i D u d ek przy w o łu je n a p rzy k ład publikow any już wcześniej zapis rozm ow y z 11 stycznia 1960 r. odbytej przez k ard y n ała W yszyńskiego z W ładysław em G om ułką. W pew nym m om encie obaj zaczęli dyskutow ać o przysparzającym w ładzom party jn o-p ań stw o w y m sporo k ło p o tó w biskupie kieleckim Czesław ie K aczm arku. G o m u łk a zauw ażył m iędzy innym i, że niem ożność usunięcia biskupa ogranicza suw erenność w ew nętrzną p aństw a - jak gdyby to państw o istotnie było suw erenne. Prym as postano w ił w końcu jednak zająć bardziej pojednaw czą postaw ę.

„Wyszyński: Gdyby biskup K aczm arek był w ezw any do Rzym u, czy rząd d ał­ by m u paszport? [...]

G om ułka: N a to pytanie tru d n o m i odpow iedzieć. Bo trzeb a by zastanow ić się n ad pew nym i aspektam i i konsekw encjam i tej sprawy. [...] To byłaby dla nas jeszcze o w iele łatwiejsza pozycja, gdybyśmy m ogli w iedzieć, czy ksiądz biskup K aczm arek m a zam iar tam pozostać n a pew ien czas.

Wyszyński: N a pew ien czas - myślę tak.

G om ułka: Tak, ale żeby to m ierzyć latam i - rok, dwa.

Wyszyński: Przypuśćm y tak, że gdybym ja sugerow ał w Stolicy Świętej, żeby go wezw ali. Oczywiście nie w iem , czy za tą sugestią pójdzie. [...] Czy w tym w y­ p ad k u rząd dałby m u paszport?

G om ułka: Tylko jest taka spraw a, że W atykan m u pow ie - wracaj już do k ra ­ ju, nie zgodzi się na pew ien okres pozostania.

Wyszyński: W ięc przypuśćmy, że za m oją sugestią poszłaby inna, żeby został dłuższy czas w Rzymie. T rudno określić jaki. R ząd m iałby pew n ą satysfakcję, że go nie ma. Czy byłaby pew na satysfakcja?”29

W dalszej części rozm ow a m iała p o d o b n y charakter. N ie da się zaprzeczyć, że k ardynał Wyszyński w ychodził w niej bardzo daleko naprzeciw oczekiw aniom I sekretarza KC PZPR . Dla m nie jest to przy kra lektura, choć wcale nie uw ażam , że pom niejsza ona w ielkość Prym asa. C zasem było zresztą tak, że ci sami du- 3 9 8 chow ni raz zachow yw ali się b ardzo przyzw oicie, innym razem m niej. O po w iad ał m i np. jeden z członków K om itetu O brony R obotników , któ ry w 1976 r. jeździł do R adom ia z p o m o cą dla represjonow any ch uczestników p ro testó w czerw co­ w ych, jak pew nego dnia u d ał się do biskupa E d w ard a M aterskiego z prośbą, by sw oim au to ry tetem w sparł tę pom o co w ą działalność. W o dpow iedzi biskup M a ­ terski polecił swojem u gościowi natychm iast opuścić rezydencję i odżegnał się od w plątyw ania Kościoła w „tego typu aw a n tu ry ”. N a w et jeśli przyjmiemy, że b i­ skup bał się prow okacji ze strony Służby B ezpieczeństw a lub nie m iał zaufania, czy to do swego rozm ów cy, czy też szerzej do KOR, to przecież tru d n o po latach utrzym yw ać, że zawsze i wszędzie zachow ał się w sposób nie budzący najm niej­ szych w ątpliw ości. A tak byw a to czasem przedstaw iane przez osoby, k tó re nie są

(16)

w stanie zdobyć się na choćby cień krytycyzm u w stosunku do działalności Ko­ ścioła w pow ojennej Polsce.

M oże jeszcze jeden przykład. W czerw cu 20 0 2 r. w czasie sp otkan ia działaczy opozycji z lat 1 9 7 6 -1 9 8 0 Janusz Bazydło w spom niał, jak to biskup Bolesław Py- lak nie zgodził się w lipcu 1980 r. na podjęcie w jednym z lubelskich kościołów głodów ki protestacyjnej. Janusz Bazydło pod kreślał przy tym , że w tym samym czasie tego typu akcję - za zgodą biskupa przem yskiego Ignacego T okarczuka - udało się zorganizow ać w Stalowej Woli. W iadom o jednak, że biskup T ok ar­ czuk należał do najbardziej zdeklarow anych przeciw ników w ładzy kom unistycz­ nej i zarazem do duchow nych najbardziej znienaw idzonych przez jej re p rez en ­ tantów . N ie w olno przy tym zapom inać, że w aru n k i były takie same dla w szystkich biskupów , lecz jedni z nich postrzegali swoją rolę w sposób węższy, czysto religijny, inni zaś w sposób szerszy, angażując się w działalność społeczną czy naw et - w rozum ieniu kom u n istó w - polityczną. N ie znaczy to jednak, że jednych należy oceniać wyżej, a innych niżej. Ł atw o też tutaj o niezrozum ienie istoty misji Kościoła, ale wszystko to razem nie m oże zw alniać h istoryk ów z p o ­ dejm ow ania p ró b opisania i zanalizow ania rzeczyw istych po staw poszczególnych duchow nych. W arto przy tym pam iętać, że te same osoby m ogły raz zachow y­ wać się bardzo niezłom nie, nieustępliw ie w obec przedstaw icieli władzy, innym zaś razem zajm ow ać postaw ę konform istyczną i naw et daleko w ychodzić n ap rze­ ciw oczekiw aniom kom unistów .

W szystkie opow ieści m ów iące o tym , że Kościół w całości w spaniale p rz e­ szedł tę tru d n ą próbę, jaką było jego funkcjonow anie w państw ie rządzonym przez kom unistów , są po p ro stu niepraw dziw e. Tym większy szacunek należy się tym w szystkim , którzy potrafili w m iarę skutecznie opierać się - dążącej do to ­ talnej ateizacji życia publicznego - władzy. I jeszcze jedna spraw a. Wiemy, co Ko­ ściół w Polsce osiągnął, w iem y też, co tutaj przeżył. Kiedyś dosadnie określiłem to tak: polskiem u K ościołow i rządy kom unistyczne przetrąciły kręgosłup, ale go nie złamały. T rudno jednak tego typu sytuację tak bezdyskusyjnie, bez żadnych zastrzeżeń i d odatkow ych uzupełnień, uznać za w ielkie zw ycięstw o Kościoła i w iernych. N ap raw d ę nie m a tu miejsca n a trium falizm !

R ów nie tru d n o jest m i oddzielić rolę chłodnego recenzenta o d roli dług olet­ niego kolegi w przypadku Ja n a Z aryna, z którym od kilkunastu lat jesteśm y p ra ­

cow nikam i - kierow anej przez prof. Tom asza Szarotę - Pracowni d ziejów Polski 3 9 9

po 1945 roku w Instytucie H istorii PAN. Pracujem y też razem w IPN . O d sam e­

go początku do kręgu naukow ych zainteresow ań Jan a Z ary n a należały przede w szystkim dzieje Kościoła katolickiego w pow ojennej Polsce oraz jego stosunki z w ładzą kom unistyczną. Jak już w spom niano, tej problem atyce - w odniesieniu do pierw szych lat pow ojennych - pośw ięcił swoją rozp raw ę dok torską, w ro k po obronie w ydaną d rukiem 30. A utor po został tej problem atyce w ierny także w n a­ stępnych latach i nie ulega w ątpliw ości, że z czasem stał się jednym z najw ybit­ niejszych jej znawców, a przez to osobą najbardziej predesty n o w an ą do nap isa­ nia całościowej syntezy. N a podkreślenie zasługuje fakt, że w o d różnien iu od wielu innych historyków w czasie swoich wieloletnich badań w ykorzystał nie tylko

(17)

m ateriały prow eniencji partyjnej, głów nie - choć naturaln ie nie w yłącznie - p rze­ chow yw ane w A rchiw um Akt N ow ych w W arszawie dokum enty U rzędu do Spraw W yznań oraz d ostępne w ostatnim okresie w A rchiw um IP N (po raz pierw szy w ykorzystane w takim zakresie) m ateriały w ytw orzon e przez struk tu ry aparatu bezpieczeństw a31, ale rów nież - jako jeden z nielicznych - m ógł sięgnąć po d o ­ kum enty pochodzące z archiw ów kościelnych.

Przede wszystkim , jako bodaj pierw szy historyk, uzyskał dostęp do bezcen ne­ go w ręcz z naukow ego p u n k tu w idzenia A rchiw um Prym asa Polski, w którym m ógł zapoznać się z p ro to k o łam i posiedzeń Komisji (Rady) G łów nej E piskopatu Polski. P rzeprow adził rów nież bad an ia w A rchiw um Sekretariatu E piskopatu Polski, zbiorach In stytu tu Prym asow skiego oraz w A rchiw um Jasnogórskim . W sparł to kw erendam i w państw ow ych archiw ach w C zęstochow ie, K atow i­ cach, O tw o cku i W arszawie oraz w archiw ach londyńskich i rzym skich. J e d n o ­ cześnie przez cały czas p row ad ził rozm ow y i zbierał relacje, co w połączeniu z obszerną lite ratu rą przedm iotu, prasą, m em uarystyką i publikow anym i zb io ra­ m i d o k u m en tó w stw orzyło w sumie im ponującą podstaw ę źródłow ą. Dzięki te ­ m u sądy i opinie autora, choć form ułow ane na ogół w sposób oględny i w yw a­ żony, posiadają swój ciężar gatunkowy. W yraźnie w idać, że wie, co pisze, a nie - pisze, co wie, przy czym - jak w iad om o - nie jest to jedynie gra słów, lecz isto t­ n a różnica świadcząca o dojrzałości badacza.

D ysponując tak rozległą bazą źródłow ą, Jan Z ary n był w stanie pokusić się o napisanie obszernego opracow ania, ukazującego dzieje K ościoła katolickiego w Polsce na przestrzeni półw iecza. Pow stała w ten sposób niezw ykle interesują­ ca i b ogato u d o k u m en to w an a synteza, w której au to r nie tylko ukazał dzieje K o­ ścioła w pow ojennej Polsce, ale też prześledził, jak - w zależności o d u w a ru n k o ­ w ań m iędzynarodow ych i ogólnej sytuacji społeczno-ekonom icznej w kraju - ew oluow ały relacje m iędzy w ładzam i państw ow ym i a hierarchią katolicką. Co przy tym jest w ażne, w ydobył w tych stosunkach zarów no elem enty stałe, n ie­ zm ienne przez niem al cały analizow any okres, jak i te, k tó re sto pn iow o ulegały zm ianom . R ów nocześnie w sposób ciekawy zastanaw iał się n ad ideologicznym i, politycznym i, a czasem taktycznym i przyczynam i tychże zm ian. O dn io słem przy tym w rażenie, że - w o dróżnieniu od a u to ró w innych prac na ten tem at (zwłasz­ cza w p o ró w n a n iu z książką A ntoniego D udk a i Ryszarda Gryza) - bardziej niż 4 0 0 elem enty zm ienne interesow ało go to, co w tych stosunkach było stałe i n ie­ zm ienne (program ow y antyklerykalizm i dążenie w ładz państw ow ych do pełnej ateizacji życia publicznego oraz do zw asalizow ania Kościoła), niezależnie od d o ­ raźnych m eto d i środków .

Praca napisana została w zasadzie w układzie chronologicznym , z k tó reg o jed­ nak w yraźnie w yłam uje się składająca się z czterech rozdziałów część pierw sza. O ile jeszcze k ró tk i rozdział pierw szy dotyczący losów K ościoła katolickiego w Polsce w czasie II w ojny światowej m ożna by p o trak to w a ć jako w prow adzenie do w łaściw ego tem atu książki, o tyle liczące łącznie blisko 50 stron, napisane

31 N awiasem mówiąc, zasługą autora jest to, że nie dał się „uwieść” językowi „resortow ych” doku­ mentów, chociaż i tak fragm enty dotyczące agenturalnej infiltracji Kościoła znacząco różnią się od pozostałych. Stanowią one jednak cenne uzupełnienie i sygnalizują, co na tym polu czeka history­ ków w przyszłości.

(18)

rów nież w układzie chronologicznym , trzy kolejne rozdziały - Po w ojnie. Polacy

kato licy w Z SR R (1 9 4 5 -1 9 8 9 ); Po w ojnie. Kościół ka to licki z w ychod źstw em (1 9 4 5 -1 9 8 9 ) oraz M ozaika w yzn a n io w a w po w o jen nej Polsce (1 9 4 4 -1 9 8 9 ) - w ykraczają poza zakreślone w tytule książki ram y tem atyczne i z oczywistych

p o w o d ó w b urzą chronologiczny układ całości. N ie czyniłbym jedn ak z tego p o ­ w o d u au to ro w i zarzutu, jako że po p ro stu otrzym aliśm y tro ch ę więcej, niż obie­ cywał nam tytuł. Takim sam ym „suplem entem ” jest kilkustronicow y Epilog: K o­

ściół w now ej Polsce (po 1989 r.). C ałość pracy składa się z pięciu części, przy

czym - co w ażne - u dało się zachow ać właściw e proporcje.

Jak już w spom niałem , podział na części o dp o w iad a raczej historii politycznej PRL niż w ąsko rozum ianym dziejom Kościoła w Polsce. N ie tru d n o zauważyć, że część druga dotyczy okresu stalinow skiego, trzecia czternastolecia, w k tó ry m n a czele PZ PR stał W ładysław G om ułka, czw arta „dekady gierkow skiej”, wreszcie p iąta obejm uje okres od lata 1980 do lata 1989. Każdy au to r m a p raw o ustalać w ew nętrzne cezury, oczywiście p o d w arunkiem , że p o trafi je m erytorycznie uza­ sadnić. N ie m ożna zresztą podziałow i przyjętem u przez Ja n a Z ary n a nic zarzu­ cić. N iem niej jednak pozw olę sobie przypom nieć, że kilka lat tem u z a p ro p o n o ­ w ałem nieco inną od na ogół przyjętej periodyzację stosu nk ów K ościół-państw o w okresie pow ojennym 32.

O tó ż zw ykle - p o d o b n ie jak i w om aw ianej pracy - stosunki K o śció ł-p a ń ­ stw o dzielone były na okresy odpow iadające historii politycznej pow ojennej Polski: 1 9 4 4 -1 9 4 8 (zdobyw anie m onopolistycznej w ładzy przez kom unistów );

1 9 4 8 -1 9 5 6 (apogeum stalinizm u); 1 9 5 6 -1 9 7 0 (okres rządów W ładysław a G o ­ mułki); 1 9 7 0 -1 9 8 0 (lata rządów E dw arda Gierka) i wreszcie 1 9 8 0 -1 9 8 9 (czas „Solidarności” oraz zm ierzch systemu). Tymczasem w przypadku om awianej p ro ­ blem atyki zasadne wydaje się w yodrębnienie tylko pierwszego okresu, który m oż­ na by um ow nie nazwać czasem pozorów, a który charakteryzow ał się nieco b a r­ dziej liberalną polityką w ładz państw ow ych w obec Kościoła. N ato m iast pozostałe cezury należałoby, m oim zdaniem , zaznaczyć inaczej. W przypadku lat 1 9 4 8 -1 9 5 6 - gdy m ow a o stosunkach K ościół-państw o - okres ten w yraźnie przełam uje się na dwie mniejsze części: 1 9 4 8 -1 9 5 3 (czas walki i „porozum ienia”) oraz 1 9 5 3 -1 9 5 6 (okres represji i zniewalania). Z kolei w czternastoleciu gom ułkow skim - z in tere­ sującego nas tutaj p unktu w idzenia - znacznie ważniejszą cezurą jest przełom lat

1965 i 1966 niż rok 1970. Kierując się tym i samymi względam i, za bardziej zna- 4 0 1 czącą datę w dekadzie lat siedem dziesiątych uznałbym rok 1978 niż 1980.

Ja n Z ary n swoją bog atą faktograficznie, zachęcającą w ręcz do dyskusji pracę napisał językiem klarow nym , rzeczow ym , w olnym o d politycznych em ocji, choć w kilku m iejscach w tekście autorskim nie ustrzegł się przesadnego pato su, a cza­ sem w yrażeń nadm iernie obciążonych politycznym i em ocjam i. G eneralnie n ale­ ży zauważyć, że książka Ja n a Z ary n a jest niestety n ied o p raco w an a p o d w zględem redakcyjnym : jest w niej nazbyt dużo literów ek oraz b łęd ó w interpunkcyjnych. M am też zastrzeżenia do bibliografii. N ie chodzi m i jednak o to, co często zarzu­ ca się autorom , a mianowicie że pom inęli tę czy inną książkę, lecz o pew ien chaos.

32 J. Eisler, Stosunki państwo-Kościół w PRL [w:] Społeczeństwa i Kościoły Europy Środkowej. M a­

teriały z międzynarodowej konferencji naukowej, Szczecin, 8 -9 czerwca 2001 r., red. K. Kowalczyk,

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ze wspomnianego listu wynika, że ten gorliwy kapłan bardzo przywiązany do swej diecezji, pragnący całą duszą pozostać w niej i w dalszym ciągu należeć do prezbiterium

To właśnie z pojęciem wiedzy wiąże się najwięcej kon- trowersji – dla wielu badaczy nie jest to tylko zbiór danych oraz informacji.. Na wiedzę składają się

Co więcej, nie wiem dla- czego raz jeszcze pisze o Międzywydziałowym Zakładzie Historii i Kultury Żydów w Polsce oraz Katedrze Judaistyki, nie nawiązując wszakże w ogóle do

Proponowana przez niego etyka Ziemi (Earth Ethics) z szacunkiem odnosi się do życia i docenia naszą „płodną”, „delikatną” i „kruchą” planetę, która umożliwia

FIGURE 12 Effect of varying vortex generator (VG) parameters on the maximum lift coefficient for a NACA4415 airfoil at Re = 2 × 10 5 [Colour figure can be viewed

Powagę sytuacji najlepiej oddają słowa profesora Nakanishi: „Kiedy gospodarka japońska przestała być przedmiotem dumy narodowej, Japonia uzyskała wątpliwy zaszczyt bycia nume-

Wie im Deutschen lassen sich auch im Polnischen Veränderungen im Kasus- gebrauch feststellen, wobei dieser Prozess im Polnischen systematischer als im Deutschen zu verlaufen

The Cued Speech Resource Book For Parents Of Deaf Children jest ksi"#k" napi- san" dla rodziców dzieci z uszkodzeniami s=uchu oraz dla rehabilitantów, którzy zde-