• Nie Znaleziono Wyników

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH”

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH”"

Copied!
44
0
0

Pełen tekst

(1)

STUDIA SOCJOLOGICZNE 2003, 3 (170) ISSN 0039-3371

Janusz Mucha

U niw ersytet M ikołaja Kopernika

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH”

Tekst ten ma trzy cele. Po pierwsze, je s t on przyczynkiem do historii socjolo­

gii najnowszej, w której miejsce dorobku Blumera wydaje się trwałe, choć specy­

ficzne. Prawie w ogóle nieznana je s t duża część jeg o twórczości. Chcę j ą tutaj przedstawić w systematyczny sposób. Po drugie, będę się starał pokazać, że trak­

towanie tego klasyka interakcjonizmu symbolicznego ja k o „po prostu ” subiekty- wistycznie nastawionego psychologa społecznego i „mikrosocjologa” je s t p o ­ ważnym uproszczeniem. Potencjalna długofalowa realizacja tego celu polegała­

by na wywołaniu dyskusji na temat tego, ja k dalece Blumera pism a makrosocjo- logiczne dają się uzgodnić z symbolicznym interakcjonizmem. Po trzecie, tekst ten je s t fragm entem obszerniejszego programu badawczego dotyczącego pojęcia

„stosunków społecznych ”.

Główne pojęcia: symboliczny interakcjonizm, makrosocjologia, struktura społeczna, rasa, etniczność, działanie społeczne, stosunki społeczne.

Wstęp

Tekst ten ma trzy cele. Po pierwsze, jest on przyczynkiem do historii socjolo­

gii najnowszej, w której miejsce dorobku Blumera wydaje się trwałe, choć spe­

cyficzne. Prawie w ogóle nieznana bardzo licznym socjologom jest duża część (wskazana w tytule) jego twórczości. Chcę j ą tutaj przedstawić w systematyczny sposób. Po drugie (i w konsekwencji tego, o czym piszę wyżej), będę się starał pokazać, że traktowanie tego klasyka interakcjonizmu symbolicznego jako „po prostu” subiektywistycznie nastawionego psychologa społecznego i „mikroso­

cjologa” jest poważnym uproszczeniem. Nie ja to odkryłem. Jak pokażę w osob­

nym rozdziale w dalszej części tekstu, istnieje grupa kontynuatorów (czasem wy-

Instytut Socjologii UMK, u. Fosa Staromiejska la, 87-100 Toruń, e-mail: janusz. m ucha@ um k. p l.

(2)

bitnych) m yśli Blumera, która zabiega o uznanie znaczenia jego idei „makroso- cjologicznych” 1. W spomniane uproszczenie jest jednak faktem, który z trudem dociera do świadomości bardzo wpływowych teoretyków nauk społecznych, a więc warto go omówić. „Makrosocjologia” uczonego będzie tu przedstawiona wyłącznie na przykładzie jego analiz „stosunków rasowych”2. Pominięte zosta­

ną w tym artykule jego ciekawe badania nad industrializacją w różnych regio­

nach świata (por. na ten temat np. Blumer 1965a, 1990; Vidich i Lyman 1985:

213-220; Maines i Morrione 1990, 2001) czy teoretyczne badania nad ruchami społecznymi (por. np. Blumer 1953; 1994). Potencjalna długofalowa realizacja mojego drugiego celu polegałaby na wywołaniu dyskusji na temat tego, jak dalece pism a makrosocjologiczne Blumera dają się uzgodnić z symbolicznym in- terakcjonizmem, a więc na ile w tej orientacji teoretyczno-metodologicznej tkwią możliwości owocnych analiz względnie trwałych (choć jednak historycznie zmiennych) unormowanych zjawisk społecznych w dużej skali. Po trzecie, tekst ten jest fragmentem obszerniejszego programu badawczego dotyczącego pojęcia

„stosunków społecznych”, w szczególności „stosunków etnicznych lub raso­

wych” w naukach społecznych i ma pomóc w poszukiwaniu ważnych z tego punktu widzenia idei.

Choć nie będę tu dokładnie analizował związków uczonego z filozofią prag­

matyzmu, nie będę też wchodził w szczegóły jego zapożyczeń od meadowskiej teorii czynności (cytowana literatura zawiera liczne prace, w których analizy tych właśnie zagadnień znajdują się w centrum uwagi autorów), to zwrócę uwa­

gę na blum erowską koncepcję działań społecznych (w tym działań połączonych i działań zbiorowych), interakcji oraz stosunków społecznych.

Herbert Blum er (1900-1987) był uczniem i kontynuatorem twórczości za­

równo G eorge’a Herberta M eada (por. dwa ważne w tym miejscu tomy tego fi­

lozofa: 1938 i 1975), po którym w 1925 roku objął kurs psychologii społecznej, jak i Roberta Ezry Parka (por. w szczególności: 1950 oraz Park i Burgess 1970, 1926), po którym w połowie lat trzydziestych XX wieku objął kurs teorii „zacho­

wań zbiorowych” (por. Maines 1988: 54). Blumer jest więc kontynuatorem ame­

rykańskiego pragmatyzmu oraz tak zwanej „pierwszej szkoły chicagowskiej”

w socjologii („szkoły Parka”). W interesującym mnie tu kontekście warto też wymienić silne (choć krytyczne) nawiązanie do dzieła W illiama I. Thomasa

1 N aw et w stosunkow o obszernym artykule nie da się (ale też nie m a m oim zdaniem potrzeby) uw zględnić całej pośw ięconej tw órczości Blum era literatury, do dziś zam ieszczanej, poza książka­

mi, w takich pism ach, ja k „Symbolic Interaction” , „Studies in Symbolic Interaction”, „The Socio­

logical Q uarterly” i innych.

2 Piszę w tym m iejscu te dwa zw roty w cudzysłowie, gdyż po pierw sze w ydaje mi się, że sam Blum er nie zaakceptow ałby term inu „m akrosocjologia”, a po drugie dlatego, aby od razu zwrócić uw agę na społeczno-kulturow e rozumienie „rasy” u tego autora.

(3)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH’ 27 i Floriana Znanieckiego o Chłopie polskim w Europie i Am eryce (zwłaszcza do

„Noty m etodologicznej”; por. 1976: 41-96), uwidocznione zwłaszcza w wielo­

krotnie potem cytowanej rozprawie analitycznej i metodologicznej Blumera (1939a). Stąd wziął się późniejszy nacisk tego autora na znaczenie pojęcia „de­

finicja sytuacji” (do którego wrócę) i tu również znaleźć m ożna jedno z ważnych źródeł jego zainteresowań „stosunkami etnicznymi”. Jak pisze R. Fred Wacker (1995: 136), „Wielu czołowych członków sieci intelektualnej i zawodowej zwią­

zanej ze szkołą chicagowską było zainteresowanych analizą stosunków raso­

wych i etnicznych. Faktycznie korzenie tej części dziedzictwa chicagowskiego można znaleźć we wczesnych pracach W. I. Thomasa, Floriana Znanieckiego i Roberta Parka”. Wacker przedstawia raport Blumera dla UNESCO z 1958 (por.

Blumer 1966) pokazując, jak ten klasyk nawiązywał do dziedzictwa szkoły chi­

cagowskiej (Wacker 1995: 140-146).

Blum er to twórca zwrotu „symboliczny interakcjonizm” (por. 1969: 1, 1937), główny przedstawiciel „szkoły chicagowskiej” („drugiej szkoły chicagowskiej”

w socjologii) tej orientacji3. Był przedstawicielem głównym, ale orientacja ta się do niego nie sprowadza. „Do systematyzacji założeń interakcjonizmu symbolicz­

nego przyczynili się też: Arnold Rose, Sheldon Stryker, Tamotsu Shibutani, Ralph Turner i Anselm Strauss” (Hałas 1998: 353). Kierunek ten jest bardzo ży­

wy. Od 1975 roku działa i organizuje swe doroczne sympozja „Society for the Study o f Symbolic Interaction”, które wydaje kwartalnik „Symbolic Interaction”.

Ukazuje się też rocznik „Studies in Symbolic Interaction” (por. np. tamże: 354).

Równocześnie warto mieć na uwadze fakt, iż mówienie o „szkole chicagow­

skiej” i „szkole Iowa” (której przywódcą był Manford Kuhn) omawianej tu orientacji jest umowne i nazwy m ają typologiczny raczej niż geograficzny cha­

rakter. Jonathan Turner pisze tak: „Te etykietki są mylące, gdyż Blumer opuścił Chicago w połowie wieku, a Kuhn umarł wkrótce potem. Co więcej, znaczna część tradycji szkoły Iowa przejęta została w latach sześćdziesiątych przez sym­

bolicznych interakcjonistów z Indiana University” (2003: 352).

Choć niektórzy kontynuatorzy Blumera (por. np. Lyman 1984: 109) uważają, że uczony ten był zmarginalizowany w socjologii amerykańskiej „tak w ogóle”, to jednak przecież pracował przez ćwierć wieku jako profesor Uniwersytetu Chi­

cagowskiego, w tym przez dwanaście lat jako redaktor naczelny „The American Journal o f Sociology”; od roku 1952 do emerytury był profesorem najważniej­

szego campusu Uniwersytetu Kalifornijskiego - w Berkeley; został wybrany w 1956 roku przewodniczącym Amerykańskiego Towarzystwa Socjologicznego.

Od dekad czytamy o nim we wszystkich prawie podręcznikach teorii socjolo­

3 N a je j tem at istnieje na całym świecie ogrom na literatura; z szerszych opracow ań w ydanych po polsku por. np. Ziółkow ski 1981; Tittenbrun 1983; Turner 1985; K rzem iński 1986; Hałas 1987 i 1994; M anterys 1997 i 2000.

(4)

gicznej. Ani to, co napisałem wyżej, ani też fakt licznych polem ik z Blumerem4, to na pewno nie są przejawy marginalizacji tego badacza. Jak pokaże ten artykuł, marginalizowana jest jednak blumerowska analiza zjawisk, które zachodzą m ię­

dzy wielkimi zbiorowościami społecznymi (i ich członkami) oraz jego badania wielu konkretnych procesów społecznych w wielkiej skali5.

Po polsku ukazały się, o ile mi wiadomo, trzy teksty prezentowanego tu kla­

syka (1975, 1984, 1994). Dwa pierwsze z nich zostały przedrukowane z wcze­

śniejszych oryginałów w głównej książce Blumera (por. 1969) i często przywo­

ływane są za nią.

Blumer jako „mikrosocjolog i psycholog społeczny”

Herbert Blumer znany jest w socjologii światowej i polskiej prawie wyłącz­

nie jako kontynuator meadowskiego indywidualistycznego, psychospołecznego sposobu patrzenia na świat (a właściwie na interakcje między jednostkami).

Uważam, że przy bardzo skrótowych i niepolemicznych omówieniach jego prac koncentracja na tym ich aspekcie jest w pełni zasadna. Podobnie wtedy, gdy pi­

sze się „po prostu” o symbolicznym interakcjonizmie, trzeba przede wszystkim powiedzieć o tym, co wyróżnia ten kierunek myśli socjologicznej i społeczno- psychologicznej. Problem zaczyna się moim zdaniem wtedy, gdy pisząc o sa­

mym Blumerze (a szczególnie pisząc polemicznie) zupełnie pomija się ważny dla niego i obszerny fragment jego twórczości, a pisząc o symbolicznym interak­

cjonizmie i o Blumerze jednocześnie (znów, zwłaszcza pisząc polemicznie), w praktyce odmawia się nawet dokładnego sprawdzenia jego spisu publikacji i tego, czy stanowi on spójną całość, czyjej nie stanowi. Interpretacje myśli Blu­

mera są u krytyków dość różnorodne i często nawzajem ze sobą sprzeczne (co jest zresztą m oim zdaniem naturalne).

Jonathan H. Turner, w używanym w Polsce od prawie dwóch dekad, znanym w wielu krajach, uniwersyteckim podręczniku teorii socjologicznej, poświęca symbolicznemu interakcjonizmowi Blumera (i Manforda Kuhna) cały rozdział (jest tak też w kolejnych, z wyjątkiem ostatniego, wydaniach książki). Bez jakie­

4 B lum er sam był zapalonym polem istą i krytykiem. N a tem at niektórych ostrych dyskusji pi­

szą w polskiej literaturze na przykład Ireneusz Krzemiński (1986) i A leksander M anterys (1997).

5 N a tem at tej m arginalizacji piszą szczególnie ostro na przykład Stanford Lyman (1984:

107-109), Luigi Esposito i John M urphy (1999: 399, 402); na tem at m arginalizacji makrosocjolo- gii Blum era przez sam ych sym bolicznych interakcjonistów pisze bardzo stanowczo na przykład D avid M aines (1988: 51-54); w yjątkiem je st z pew nością w spom niana wcześniej blum erow ska koncepcja zachow ań zbiorowych, na którą wciąż powołuje się bardzo w ielu badaczy specjalizują­

cych się w analizach ntchów społecznych.

(5)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 29 gokolwiek odwołania się do wielu, cytowanych dalej w niniejszym artykule, ma- krosocjołogicznych prac Blumcra (również tych wykorzystywanych przez niego samego w innych popularnych podręcznikach, por. np. Turner 1998), Turner (1985: 417) pisze autorytatywnie: „Choć interakcjonizm dostarczył ważnych ustaleń w badaniu socjalizacji, dewiacji i mikroprocesów społecznych, musi udo­

wodnić jeszcze sw ą zdolność do analizy złożonych makroprocesów. W obecnej chwili w najlepszym wypadku może dostarczyć coś w rodzaju suplementu do analizy m ik r o s o c j o lo g i c z n c j . W najnowszym wydaniu omawianego podręcz­

nika nazwisko Blumera pojawia się tylko n ajednej stronie (2003: 352), a jego koncepcja nie jest w ogóle prezentowana6.

Popatrzmy teraz (idąc, bardzo częściowo, w ślady polem ik prowadzonych z krytykami Blumera przez Davida M ainesa i Thomasa Morrione, por. 1990: xv) na przykłady tego, ja k do koncepcji Blumera podchodzą w ciągu ostatnich kilku­

nastu lat już nie tyle autorzy i redaktorzy popularnych podręczników teorii socjo­

logicznej, ile tej teorii wybitni i uznani reprezentanci i w tej właśnie roli komen­

tatorzy i krytycy innych teorii. Zacznę od jednego dawniejszego przykładu.

W swej analizie socjologii amerykańskiej, ogłoszonej przed ćwierćwieczem, Le­

wis A. Coser (1976: 156) pisał następująco. „Moje sprawozdanie dotyczące sym­

bolicznego interakcjonizmu będzie krótkie głównie dlatego, iż ten teoretyczny schemat wydaje się oparty głównie na systematyzacji i rozwinięciu intelektual­

nego dziedzictwa M eada [ ... ]. Co więcej, symboliczny interakcjonizm ograni­

czył się do analizy procesów interpersonalnych i społeczno-psychologicznych”.

Opierając się jedynie na blumerowskim zbiorze z roku 1969 pisze dalej Coser, iż omawiany przez niego kierunek „jest u swych podstaw antyteoretyczną teorią so­

cjologiczną, która z zasady odmawia przekroczenia szczególnych cech procesów społecznych tu i teraz” (tamże). Jedenaście lat później ukazały się drukiem wy­

kłady Jeffreya C. Alexandra na temat powojennej teorii socjologicznej. Wykład trzynasty poświęcony został dorobkowi Blumera i Ervinga Goffmana. Opierając się tylko (z jednym wyjątkiem) na znanym nam zbiorze prac Blumera z roku 1969, autor zwraca uwagę na liczne niedoskonałości jego wizji. Jest to socjolo­

gia kompletnie prezentystyczna. Nie pochyla się ona nad alienacją i przymusem, charakterystycznymi dla nowoczesnego świata. Nawet zainteresowania Blumera stosunkami przemysłowymi pokazują jego indywidualistyczne, antystrukturali- styczne i ahistoryczne podejście, wspierające przypadkowość w życiu społecz­

nym. Alexandra smuci pogląd Blumera z 1947 roku, iż Amerykanie żyli wów­

6 Taka „postępująca marginalizacja” nie odnosi się tu tylko do Blum era, ale też na przykład do Roberta K. M ertona. N ie w ydaje mi się ona typowa dla w szystkich am erykańskich uniw ersytec­

kich podręczników teorii socjologicznej, jakie ukazały się w ciągu ostatnich kilku lat (por. np. Ki- visto 2000; Bryan S. Turner 2000; Adams i Sydie 2001); uczony je st tam jednak zaw sze „po pro­

stu” czołow ym przedstaw icielem postmeadowskiej mikrosocjologii i psychologii społecznej; nic mu się nie „zarzuca”, ale też poza wspomniane ram y i tom z 1969 roku się nie wychodzi.

(6)

czas „w dynamicznym, demokratycznym społeczeństwie współzawodnictwa”

(1987: 221). Czasem Blumer musiał zaakceptować istnienie czynników struktu­

ralnych i zbiorowych, ale zawsze odmawiał uznania ich przyczynowego i ogra­

niczającego charakteru. M ogą one, co najwyżej, zainicjować ludzkie działanie (por. Alexander 1987: 215-227).

W tym samym roku ukazał się ważny zbiór amerykańskich i niemieckich roz­

praw na temat związków między sferą mikro a sferą makro w teorii socjologicz­

nej (Alexander, Giesen, Muench i Smelser, red. 1987). W bardzo skądinąd pou­

czającym podsumowaniu, Richard Muench i Neil J. Smelser wskazują (między innymi) na makrosocjologiczne założenia rozmaitych wersji mikrosocjologii i na mikrosocjologiczne założenia różnych koncepcji makrosocjologicznych. Półto­

rej strony poświęcają Blumerowi. Opierając się wyłącznie na jego zbiorze z ro­

ku 1969, podkreślają to, że „stale odrzuca on pogląd, iż instytucje, struktury spo­

łeczne, ludzkie życie grupowe i społeczeństwo m ogą być analizowane odrębnie od działań jednostek ludzkich. [ ... ] Ta koncepcja zaprzecza nawet analitycznej niezależności makrocałości. Wszystko ma charakter mikro, jeśli badane jest wy­

starczająco dokładnie” (1987: 366). Zdaniem Muencha i Smelsera, Herbert Blu­

m er nie dostrzega tego, że odnalezienie znaczenia przedmiotu to zobaczenie go w szerszym kontekście. Autorzy wyrażają ze smutkiem opinię, że „Blumer pod­

kreśla, iż makrostruktury nie są zewnętrznymi siłami, które ‘oddziałują’ na indy­

widualnych aktorów. W kraczają one do sytuacji działania poprzez proces inter­

pretowania ich znaczenia” (tamże). Muench i Smelser nie m ogą się z tym poglą­

dem pogodzić, twierdząc, że aktorzy nie mogliby się zrozumieć, gdyby w kon­

kretnych sytuacjach wszystko było otwarte na interpretacje.

W wydanym rok później encyklopedycznym kompendium socjologii (zatytu­

łowanym „podręcznik”), Neil J. Smelser opracował hasło „struktura społeczna” . Po przebadaniu głównych cech pojęcia „struktura” oraz głównych elementów wchodzących potencjalnie w jej skład, ustosunkowuje się on do kilku kierunków socjologicznych. Fragment poświęcony symbolicznemu intcrakcjonizmowi ma podtytuł „struktura odrzucona”. Choć ju ż prawie wszystkie dzieła zmarłego rok wcześniej Blum era były opublikowane, choć Smelser m usiał wiedzieć o zainte­

resowaniach badawczych swojego kolegi z pracy, choć znał doskonale jego stu­

dium o „zachowaniu zbiorowym” (por. Smelser 1971), odwołuje się tylko do zbioru z 1969 roku. Nie znajduje u Blumera ani makrosocjologii, ani nawet ja ­ kiejkolwiek myśli strukturalnej. Co więcej, jego zdaniem w ogóle nie ma tam mowy o teorii: „Jeśli wrócimy do wstępnego punktu tego eseju — mówiącego mianowicie, że jakaś idea struktury jest niezbędna dla takiego przedsięwzięcia, jakim jest naukowe wyjaśnienie - to jest sensowne wyciągnięcie wniosku, iż Blumer odszedł od takiego poglądu tak daleko, jak to jest dla teoretyka możliwe.

Jak się wydaje, nie m a tu żadnego wysiłku, jaki widzieliśmy u Webera, aby prze­

chodzić od tego, co subiektywne, do tego, co strukturalne. Jak się wydaje, mniej

(7)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH’ 31 lub bardziej kompletnie zastąpił on strukturą procesami nieustrukturalizowany- mi” (1988: 122). Kilka lat później, w innym niż poprzednio wskazany zbiorze dotyczącym powiązania między sferą makro a sferą mikro, Karen S. Cook, wy­

bitna przedstawicielka teorii wymiany, określa, bez jakiejkolwiek analizy, blu- merowski symboliczny interakcjonizm (obok behawioryzmu George’a C. Ho- mansa i teorii łańcuchów rytuałów interakcyjnych Randalla Collinsa) jako przy­

kład „radykalnego determinizmu mikrosocjologicznego” (1991: 30). Dziesięć lat później, ta sama badaczka wraz kolegami, w tym uczonymi z kręgu symbolicz­

nego interakcjonizmu, nie wspominając jednak Blumera, podkreśla, iż poprzez pryzmat socjologicznie zorientowanej psychologii społecznej można badać pro­

blemy w wielkiej skali (Stolte i inni 2001).

Socjologowie polscy interesowali się zasadniczo Blum erem jako wybitnym przedstawicielem symbolicznego interakcjonizmu (kontynuatorem twórczości Meada, pragm atystą społecznym, reprezentantem jednej z wersji socjologii hu­

manistycznej, przedstawicielem jednej z koncepcji psychologii społecznej, bada­

czem świata znaczeń, kreatorem wielości światów społecznych, badaczem defi­

nicji sytuacji itp. ). Zauważali, jak ich amerykańscy koledzy, przede wszystkim zbiór z 1969 roku (i osobno teksty, które tak czy owak do tego zbioru należą). Wi­

dać to wyraźnie w książkach przytaczanych w przypisie numer 3. Jacek Titten- brun podkreśla jednak zdecydowanie to, iż Blumerowska socjologia jest antypsy- chologiczna i mikrostrukturalna (ja z kolei chciałbym zwrócić uwagę na wyjąt­

kowość tej konkretnej strukturalnej interpretacji przedstawionej przez Tittenbru- na; por. 1983: 3 -9, 99-131). Tak więc problem makrosocjologii nie musiał być zasadniczo przez tych polskich badaczy stawiany. Został jednak podjęty krytycz­

nie przez M arka Ziółkowskiego. Pisze on o całym symbolicznym interakcjoni- zmie: „brak w nim odniesienia do makrostruktury społecznej i procesu historycz­

no-społecznego” (1981: 130). Gdy dalej nawiązuje do teoretyzowania na temat społeczeństwa globalnego, to reprezentuje pogląd, iż w całej tej orientacji teore- tyczno-metodologicznej „bada się jedynie wpływy małych grup na jednostkę [ ... ] nie istnieją w ogóle niezależne od działań jednostkowych cechy struktural­

ne grupy” (tamże: 139-140). Zagadnienie, czy wybitni symboliczni interakcjoni- ści w ogóle podejmowali jakiekolwiek badania makrostrukturalne, nie jest tam podejmowane.

W polskich naukach społecznych ten mikrosocjologiczny i psychospołeczny nurt interpretacji Blumera nie zmonopolizował jednak debaty. Elżbieta Hałas na przykład kładzie w swych pracach z poprzedniej dekady bardzo silny nacisk na polityczny aspekt twórczości tego uczonego (por. 1992, 1994).

W spominane w tym rozdziale niniejszego artykułu tezy krytyków całego symbolicznego interakcjonizmu (chodzi mi tylko o krytyki za „brak” makroso­

cjologii) byłyby być może, przynajmniej potencjalnie, trafne, gdyby wyłączyć z tego kierunku przynajmniej część, dość skądinąd obszerną, twórczości właśnie

(8)

Blumera (nie tylko jego zresztą), lub gdyby przedstawić argumentacją pokazują­

cą, że w swych pracach makrosocjologicznych uczony ten odchodził od symbo­

licznego interakcjonizmu (tak więc byłyby one dla tego kierunku bez znaczenia).

Chciałbym tym artykułem zachęcić polskich badaczy tej orientacji teoretyczno- metodologicznej do tego, aby podjęli analizą makrosocjologicznych pism Her­

berta Blum era i rozważyli to, jak dalece m ają one znaczenie dla „indywiduali­

stycznej” socjologii interpretatywnej tego autora i dla całego kierunku, na ile są dla tego kierunku rujnujące, a na ile stanowią również teoretycznie interesujący łącznik między sferą mikro a sferą makro (przy założeniu, że podział ten uważa się za trafny).

Działania, działania połączone, interakcje, stosunki społeczne, zachowania zbiorowe

Blumerowska koncepcja działania zawarta jest przede wszystkim w kilku pra­

cach, które weszły w skład jego tomiku poświęconego symbolicznemu interak- cjonizmowi (1969). Koncepcja ta, jak sam autor wskazuje, jest rozwinięciem me- adowskiej filozofii czynności7, choć nie odnosi się on explicite do żadnej kon­

kretnej pracy swego nauczyciela. Spróbują najpierw krótko streścić podstawowe idee Blumera, bez wchodzenia w trudności ich interpretacji, badane wnikliwie w cytowanej tu wcześniej literaturze obcej i polskiej.

Istota ludzka wyposażona jest w jaźń. Jaźń ma charakter refleksyjny. Czło­

wiek może siebie samego postrzegać, mieć pojęcie o sobie samym, komuniko­

wać się ze sobą, oddziaływać na siebie. Podejmując działanie wobec świata, isto­

ta ludzka zawsze interpretuje to, na co się natyka, organizuje swe działanie wy­

łącznie na podstawie własnych interpretacji sytuacji. Nie tylko reaguje na świat, ale i zmaga się z nim, definiuje go. Nie tylko wyzwala działania, ale i je konsty­

tuuje. Wykuwa lub układa sobie linie własnego postępowania. Nie zawsze osią­

ga w tym doskonałość: często konstytuowanie linii działania jest nietrafne. Błę­

dy nie przekreślają jednak faktu, że indywidualny aktor czynności konstytuuje ją na podstawie tego, co sam sobie wskazuje.

„Podmiotami działania - pisał Blumer — m ogą być pojedynczy ludzie, zbio­

rowości, któiych członkowie działają razem we wspólnym dążeniu, lub organi­

zacje działające w imieniu swoich wyborców. Przykładem będą tu odpowiednio indywidualni nabywcy na rynku, grupa zabawowa lub misjonarska, korporacja handlowa czy krajowe stowarzyszenie zawodowe” (1984: 79). Działania akto­

rów składać się m ogą na interakcję. Najważniejsza jest interakcja symboliczna

7 Posługuję się w następnych kilku akapitach zasadniczo polską tenninologią stosow aną w:

Blum er 1975 i do tej pracy się w nich głów nie odwołuję.

(9)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 33 (Blumer podejmował jednak, nawet dość wcześnie w swojej karierze, problem

„interakcji niesym bolicznej”, do której częściowo wrócę; por. 1936). Obejmuje ona interpretowanie, czyli stwierdzanie znaczenia działań lub uwag partnera oraz definicję, czyli przekazywanie partnerom wskazówek na temat tego, jak dany ak­

tor zamierza działać.

Jak wspominałem we wstępie, Blumer często używał pojęcia „definicja sytu­

acji”. Będzie o tym mowa w kolejnych rozdziałach, a wspominałem o tym ju ż we wstępie do tego tekstu. Trudno przecenić znaczenie jego analizy klasycznego dzieła W illiama I. Thomasa i Floriana Znanieckiego (1976; por. też Thomas 1966, 1975; Thomas i Thomas 1928: 572; Blumer 1939a) dla ukształtowania po­

glądów uczonego na tem at definiowania sytuacji (o blumerowskiej koncepcji de­

finiowania sytuacji przez indywidualnego aktora por. na przykład Manterys 2000: 103-106, 132-138; praca ta zawiera też obszerną bibliografię).

Interakcja symboliczna jest „samoistnym procesem twórczym”. Jej uczestni­

cy w ytyczają drogi swego postępowania poprzez ustawiczną interpretację swo­

ich (własnych oraz partnerów) linii postępowania. Dzięki tej jej cesze, ludzkie życie grupowe jest rozwijającym się procesem wzajemnego dostosowywania się partnerów do siebie. To dostosowywanie może polegać na podtrzymywaniu usta­

lonych wzorów wspólnego postępowania, ale może te wzory przekształcać. Je­

żeli wzory życia społecznego trwają (co ma miejsce często), to nie dzieje się to

„samo z siebie”, lecz dzięki stale potwierdzającym je definicjom sytuacji. Zm ia­

ny definicji są powszechne w „stosunkach opozycyjnych”, a nie jest od nich wol­

na żadna grupa. Dzięki zmianom definicji interakcja międzyludzka jest procesem twórczym — prowadzi do wyłaniania się nowych przedmiotów, pojęć, stosunków, typów zachowania. Zwrot „interakcja symboliczna” obejmuje potencjalnie wszelkie formy związków międzyludzkich, zarówno te o charakterze konflikto­

wym, jak i te o charakterze konsensualnym.

Zamiast meadowskiego określenia „czynność społeczna”, Blumer wprowa­

dza pojęcie „działania połączonego czy zbiorowego” (joint or collective action).

Odnosi się ono przede wszystkim do pewnych spośród „zachowań społecznych”

(societal behavior). Chodzi tu o sytuację wspomnianego wcześniej dopasowywa­

nia do siebie linii działania poszczególnych osób (por. 1969: 16). O „zachowa­

niach zbiorowych” i ich wielkiej złożoności napiszę szerzej w kolejnych akapi­

tach. Przykładami działań połączonych m ogą być transakcje handlowe, obiad ro­

dzinny, ślub, kolacja towarzyska, proces sądowy czy wojna. Działanie połączo­

ne realizuje się poprzez czynności uczestników. Działanie połączone nie jest uni­

wersalnym czy typowym zachowaniem uczestników. Każdy z nich zajmuje inną społeczną pozycję w strukturze grupy, a w związku tym angażuje się w inne czynności. Działanie połączone powstaje w wyniku dopasowania się tych rozma­

itych czynności. Uczestnicy dopasowują swe działania poprzez, po pierwsze, określenie tego, czym ma być zbiorcza czynność społeczna, w którą zamierzają

(10)

się zaangażować, a po drugie, poprzez stałe wzajemne interpretowanie i definio­

wanie czynności własnych i czynności partnerów. Każde działanie połączone musi być tratowane jako posiadające swą „drogę rozwojową, czyli historię”.

Przebieg i konsekwencje działania połączonego „zależą od tego, co dzieje się w procesie jego kształtowania. [ ... ] owa droga rozwojowa jest ogólnie uporząd­

kowana, utrwalona i powtarzalna dzięki wspólnym określeniom, czyli defini­

cjom połączonego działania podejmowanego przez uczestników. [ ... ] Takie wspólne definicje służą [ ... ] nadaniu regularności, trwałości i powtarzalności po­

łączonemu działaniu [ ... ] stanowią one źródło ustalonego i uregulowanego za­

chowania społecznego, które określamy mianem kultury. [ ... ] drogę rozwojową działań połączonych należy również ujmować jako otwartą na wiele możliwych niespodzianek. [ ... ] niepewność, przypadkowość i zmienność są nieodłącznymi składnikami procesu działania połączonego. [ ... ] Społeczeństwo stanowią ludzie stawiający czoło rozmaitym sytuacjom, które narzucają im warunki ich życia”

(1975; cytaty ze strony 79). W innym tekście z tego samego zbioru czytamy:

„każdy przykład połączonego działania, czy to na nowo ukształtowanego, czy od dawna ustabilizowanego, wyrasta z konieczności z tła, jakim są poprzednie dzia­

łania uczestników. [ ... ] W obliczu skrajnie różnych [niż poprzednio - JM] i peł­

nych stresu sytuacji, ludzie m ogą czuć się zmuszeni do tego, aby rozwijać nowe formy działania połączonego, które są znacząco odmienne od tych, w które byli poprzednio zaangażowani, ale nawet w takich przypadkach istnieje zawsze pew­

na łączność i ciągłość z tym, co miało miejsce poprzednio. Nie da się zrozumieć nowej formy bez włączenia wiedzy o tej ciągłości do analizy nowej formy”

(1969: 20).

Jak mi się wydaje, omówienie to, a zwłaszcza przedstawiony powyżej obszer­

ny cytat, pokazują wyraźnie, że w koncepcji Blumera, niezależnie od takich (naj­

ważniejszych chyba dla Blumera) zjawisk, jak niepewność, przypadkowość i in­

ne typy migotliwości życia społecznego, badacz społeczny musi pytać o szerszy kontekst danego działania połączonego, o kulturę danej społecznej zbiorowości, 0 historię działania, a wszystko to określa („stwarza warunki”), choć nie deter­

minuje jednoznacznie, jego przebiegu. Uczony stawia też (moim zdaniem rzad­

ko podejmowany również i dzisiaj) problem kształtowania się zbiorowych prze­

konań i grupowych definicji sytuacji.

Kilka stron dalej, w tym samym cytowanym przez wszystkich zwolenników 1 krytyków zbiorze, podkreśla uczony, że odrzucanie znaczenia struktury. w społe­

czeństwie ludzkim „byłoby śmieszne. Istnieją role społeczne, statusy, porządki hierarchiczne, organizacje biurokratyczne, stosunki pomiędzy instytucjami, zróż­

nicowane układy władzy, kodeksy społeczne, normy, wartości i tak dalej. I są one bardzo ważne. Lecz waga ich nie polega na rzekomym warunkowaniu działania [ ... ]. Są one natomiast ważne, gdy włączają się do procesu interpretowania i de­

finiowania, w trakcie którego kształtowane są działania połączone” (tamże: 82).

(11)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 35 To, na ile Blumer i inni symboliczni interakcjoniści faktycznie wykorzystywali zawarte tu intuicje strukturalne i historyczne, jest sprawą drugorzędną, choć bar­

dzo ważną. W niniejszym tekście pokażę na przykładzie jednej dziedziny badaw­

czej, jak robił to sam Blumer. Faktem jednak jest, że intuicje te pojawiają się bar­

dzo wyraźnie w znanym i stale cytowanym zbiorze, będącym dla wielu krytyków argumentem za tezą o ahistorycznym i antystrukturalnym podejściu tego klasyka.

Łatwo było zauważyć, że Blumer nie prowadził drobiazgowej analizy poję­

ciowej i nie interesowały go szczególnie różnice między czynnościami, działa­

niami, zachowaniami, postępowaniem (conduct). Wtedy, gdy prezentował istotę symbolicznego interakcjonizmu, nie wprowadził pojęcia „stosunek społeczny”

jako szczególnie istotnego. Nie stawiał problemu, czy stosunek społeczny jest in­

terakcją przebiegającą tylko między jednostkami (ani iloma jednostkami), czy może też (a jeśli tak, to w jakim sensie) zachodzi tylko lub też między grupami (czy na przykład „stosunki rasowe” to stosunki między indywidualnymi aktora­

mi należącymi do różnych ras, czy też stosunki pomiędzy grupami rasowymi ja ­ ko zbiorowymi aktorami), czy może jest interakcją między instytucjami, między zbiorowościami a instytucjami; czy dla określenia stosunku ważna jest długo­

trwałość interakcji; na czym polega jego ewentualne normatywne regulowanie itp. Gdy używał tego terminu, to raczej w omówieniach poglądów, które uważał za błędne, poglądów petryfikujących interakcję (por. 1975: 78; nie jest tu jednak jasne, na czym dokładnie ta petryfikacja - „ustalona struktura” - polega). Termin

„stosunek społeczny” pojawia się bardzo często w kontekście problematyki raso­

wej i wkrótce do niego będę musiał wrócić.

W spomnianemu tu wcześniej terminowi „zachowanie zbiorowe” nadał popu­

larność w latach dwudziestych i trzydziestych XX wieku Robert E. Park (por.

Park i Burgess 1970: rozdział XI) i był ten termin używany w szczególności przez tych, którzy uprawiali socjologię w jego tradycji (por. Smelser 1971: 2)8.

Blumer był oczywiście jednym z nich. Terminologię „parkowską” stosował na­

wet w swych późnych artykułach (por. np. 1971). W jego pracach poświęconych zachowaniom (i działaniom) zbiorowym tradycja meadowska jest natomiast wi­

doczna tylko w tle, ale przecież trudno ją przeoczyć. W pracach tych (odwołam się tu do przedrukowywanej potem kilkakrotnie i w kilku wersjach obszernej roz­

prawy z 1939 roku; por. Blumer 1953) również nie mamy dokładnej analizy związku między pojęciami działanie, działanie połączone, interakcja symbolicz­

na, zachowanie zbiorowe. Pewne ciekawe idee pojawiają się tu jednak.

8 N a tem at dziejów pojęcia „zachowanie zbiorowe” (i „um ysł zbiorow y”) oraz kontekstów te­

oretycznych, w jakich wcześniej były używane, piszą na przykład Robert E. Park (1972), Park i Er­

nest Burgess (1970: 381-390), H enry Elsner (1972), N eil Smelser (1971: 1-22). W polskim w yda­

niu zbioru Parka i B urgessa nie m a odpowiedniego rozdziału. Tutaj będzie m nie interesow ało to, ja k stosuje pojęcie „zachow anie zbiorowe” sam Blumer.

(12)

Przykładami zachowań zbiorowych są dla Błumera działania tłumu, przejawy paniki, manie, popłoch, zachowania masowe, opinia publiczna, propaganda, m o­

da, szały, ruchy społeczne, rewolucje, reformy (1953: 167). Są to oczywiście zja­

wiska pochodzące z różnych poziomów i zakresów rzeczywistości społecznej9.

W artykule niniejszym tylko niektóre z tych zjawisk będą mnie zajmowały. Za­

sadniczo interesuje mnie tu przede wszystkim samo pojęcie „zachowania zbioro­

wego”.

Zachowanie zbiorowe jest przejawem działalności grupy (group activity).

Oznacza ono, że „jednostki działają razem w pewien sposób; że istnieje między nimi pewien podział pracy i że mamy do czynienia z pewnym dopasowywaniem rozmaitych linii indywidualnego postępowania. W tym sensie działalność gru­

powa jest spraw ą zbiorową” (Blumer 1953: 167). Zachowanie zbiorowe oparte jest na wspólnym zrozumieniu sytuacji (wspólnych oczekiwaniach), bądź na tradycji dotyczącej tego, jak należy się w danych okolicznościach zachowywać.

Zachowanie zbiorowe znajduje się pod wpływem zwyczaju, konwencji, reguł czy regulacji instytucjonalnych. Tak więc, powtórzmy za autorem, znaczna część ludzkich zachowań zbiorowych pojawia się dlatego, że ludzie mają wspólne oczekiwania i tak samo rozum ieją świat. Znaczna część, czyli nie wszystkie. Istnieją też zachowania zbiorowe, które nie znajdują się pod wpły­

wem reguł czy wspólnego rozumienia świata. Jednym z ważnych tematów ba­

dań socjologicznych jest to, w jaki sposób elementarne i spontaniczne formy za­

chowania zbiorowego przekształcają się w formy zorganizowane. Pojawianie się tych nowych form jest równoważne z wyłanianiem się nowego ładu społecz­

nego (tamże: 167—169).

A naliza elem entarnego zachowania zbiorowego prow adzona jest przez Blum era z użyciem zapożyczonego od Parka (pochodzi ono jednak od Jam e­

sa M arka Baldw ina; por. Park i Burgess 1970: 180-181, 369-37 , 382) pojęcia

„reakcji kolistej” (circular reaction). Jest to jeden z rodzajów interakcji spo­

łecznej. Reakcja kolista to „pewien typ wzajemnej stym ulacji ( interstim ula- tion), w której odpowiedź jednego osobnika reprodukuje stym ulację, która p o ­ chodzi od innego osobnika i zwracając się ponownie do tego osobnika w zm ac­

nia stym ulację” (tamże: 170; por. też 1994 i 1936). Jednostki odzw ierciedlają więc swe wzajem ne stany uczuciowe, a tym samym w zm acniają te uczucia.

Sytuacje takie w ystępują bardzo często m iędzy ludźmi, ale nie są one czymś typow ym w łaśnie dla ludzi. M ają też m iejsce na przykład u bydła w stanic p o ­ płochu.

l) Pochodzące z analiz „zachowań zbiorowych” typologie autorstw a Blum era w ciąż są w yko­

rzystywane w em pirycznych i teoretycznych badaniach m chów społecznych, a nawet, w odniesie­

niu do tych m chów , w bardzo aktualnych i popularnych am erykańskich podręcznikach wstępu do socjologii, por. np. Goodm an 1997: 322-332, czy Turner 1998: 210.

(13)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 37 Reakcja kolista jest, jak widać, czymś innym niż interesująca przede w szyst­

kim i omówiona wcześniej interakcja interpretacyjna czy działanie połączone, ale „innym” to nie znaczy „przeciwstawnym”. Interakcja interpretacyjna jest oczywiście czymś typowym dla ludzi w związkach społecznych. Tutaj istoty ludzkie reagują na siebie nawzajem poprzez wzajemne interpretowanie swoich działań i uwag i działają na podstawie tych właśnie interpretacji. Odpowiedzi nie są więc bezpośrednią reakcją na stymulację, lecz na wspomniane interpreta­

cje. O ile reakcja kolista upodabnia ludzi do siebie (odpowiedzi pow ielają sty­

mulację), to interakcja interpretacyjna odróżnia ich od siebie. Kolista reakcja nie jest jednak bez znaczenia dla socjologii. Daje ona przecież podstaw ę takie­

mu zbiorowemu czy podzielanem u zachowaniu, które nie jest oparte na przy­

wiązaniu do wspólnych rozumień sytuacji czy do reguł. „Tam, gdzie życie ludz­

kie przebiega w zadowalający sposób w zgodzie z regułami czy definicjami kul­

turowymi, nie ma oczywiście powodów dla pojawienia się jakichkolw iek no­

wych form zachowania zbiorowego. [ ... ] W sytuacjach, natomiast, pewnych za­

kłóceń tych ustabilizowanych sposobów działania, czy w sytuacjach pojawiania się nowych dyspozycji, które nie m ogą zostać zaspokojone przez istniejące de­

finicje kulturowe, jest prawdopodobne, że pojawi się elementarne zachowanie zbiorowe” (Blumer 1953: 171).

W napisanej w 1970 roku (opublikowanej po raz pierwszy, o ile mi wiadomo, w roku 1978) pracy poświęconej niepokojom społecznym i protestom zbioro­

wym, Blumer stosuje pojęcie „interakcji kolistej” (circular interactioń). Jak zwy­

kle u niego, nie jest ona zdefiniowana. Chodzi jednak o interakcję w silnym me- adowsko-blumerowskim sensie, o działania nierównych pod względem pozycji społecznej i władzy aktorów, którzy spotykają się, wyrażają i wytwarzają uczu­

cia, tw orzą interpretacje, kształtują perspektywy i wypracowują linie działania.

Interakcja służy tu rozszerzaniu, ale i wzmacnianiu uczuć (1994: 103).

W takim, ja k przedstawiłem wyżej, sensie „reakcja kolista” i interakcja in- terpretatywna są różne, ale nie są sobie przeciwstawne. W śród interakcji spo­

łecznych są takie, w któiych większą rolę odgrywa to, że odpowiedź partnera jest inna niż stymulacja, i takie, w których odpowiedź jest bliższa powielaniu stymulacji. Choć Blumer doceniał socjologiczne znaczenie reakcji kolistej, nie rozwinął wspomnianego zagadnienia, które leży oczywiście poza zakresem ni­

niejszego tekstu. Zaznaczę tu więc tylko krótko dwie ciekawe, m oim zdaniem, kwestie. Reakcja kolista, nawet u bydła w stanie popłochu (nie mówiąc już o lu­

dziach w stanie popłochu) to nie „ruchy Browna”, gdzie statystyka jest podsta­

wowym instrumentarium badawczym. Skoro Blum er pisze o emocjach, to zadać można pytanie o to, jak się one m ają do świadomości i o to, w jakich sensach leżą u podstaw struktury społecznej. Jak wiadomo, zajmowali się tym już klasy­

cy nowoczesnej socjologii (że pominę jej dziewiętnastowiecznych twórców).

W ymienię tylko analizę katektycznej orientacji działania u Talcotta Parsonsa

(14)

czy działań afektywnych u M axa W ebera10. Po drugie, jak w swej krytyce wc- berowskiej koncepcji działania wskazał Alfred Schuetz, nawet reaktywne za­

chowanie jest pełne znaczenia (1967: 19); reakcja kolista może więc podlegać interpretacji symbolicznej.

Najlepiej zorganizowane zachowanie zbiorowe przejawia się w postaci ru­

chów społecznych. Nie będę się tu nimi jednak zajmował (na temat współcze­

snych teorii ruchów społecznych por. np. Gliński 1996, część pierwsza), gdyż na­

wet pisząc o stosunkach rasowych Blumer nie ujmował ich w kategoriach „ru­

chów społecznych”, nie prowadził własnej empirycznej czy teoretycznej analizy ruchów etnicznych (rasowych).

Podsumowując ostatnią część tego rozdziału chciałbym podkreślić następują­

ce sprawy. Herbert Blum er stosował pojęcia i hipotezy wyprowadzone z socjolo­

gii parkowskiej oraz z meadowskiej teorii czynności, interakcji i jaźni, pojęcia i hipotezy zebrane potem w zbiorze poświęconym zasadom symbolicznego inte- rakcjonizmu (1969). Używał ich do badania zjawisk, które uznać można za znacznie wykraczające poza sferę mikro, zarówno w ujęciu strukturalnym, jak i dynamicznym. Zwracał uwagę na to, że nie wszystkie ważne społeczne zjawi­

ska to interpretacyjna interakcja i wskazywał tego powody. Podejmował sam ba­

dawczo tę problem atykę i to, jeśli spojrzeć na dzisiejszy stan „socjologii zacho­

wań zbiorowych”, z sukcesem.

Term inologia blum erow ska nie może zadowalać kogoś przyw iązanego do precyzji. N ie tylko na om ówionym tu poziom ie ogólnoteoretycznym i m eto­

dologicznym , uczony nie odróżnił „interakcji” i „stosunków społecznych”

(choć oba term iny stosował), ale też nie przyw iązyw ał wagi do odróżnienia

„zachow ań” od „działań” 11. Aparatura pojęciowa, którą m iał do dyspozycji, um ożliw iała to jednak. Przykładowo, pojęcie „reakcji kolistej” związać było m ożna z „zachow aniem zbiorowym ”, a pojęcie „działania (ale nie „zachow a­

nia”) połączonego” z pojęciem „interpretacji”. M ożna było też pójść nieco in ­ nym tropem i uznać „zachow anie” za kategorię szerszą, obejm ującą m iędzy innymi działania oparte na interpretacji, a „zachow ania zbiorow e” za katego­

rię szerszą obejm ującą (jako coś szczególnie wyróżnionego i opartego na in­

terpretacji) „działania połączone”. N ie będę jednak tego problem u rozwijał, gdyż nie wiąże się bezpośrednio z tem atem całego tego artykułu.

10 We w spółczesnej teorii społecznej najwybitniejsze, ja k mi się wydaje, analizy roli uczuć w życiu społecznym pochodzą od A nthony’ego Giddensa (1992) i N iklasa Luhm anna (2003).

11 Inaczej robili, ja k w iadom o, na przykład Max Weber (por. 2002), jeg o krytyk i kontynuator A lfred Schuetz (por. 1967) czy też Florian Znaniecki (por. 1967, 1988).

(15)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 39 Blumerowska socjologia zagadnień rasowych

Blumer zajmował się problematyką stosunków rasowych przez kilkadziesiąt lat. Najdawniejsza jego praca na ten temat (o jakiej wiem) pochodzi z roku 1939 (por. 1939b), najnowsza z roku 1980. W tym długim okresie dokonały się w pre­

zentowanej tu dziedzinie wielkie zmiany amerykańskiej rzeczywistości (II wojna światowa i następujące po niej zmiany strukturalne w wojsku, migracje wielkich rzesz Murzynów z Południa Stanów do północnych i północno-wschodnich okrę­

gów przemysłowych, ruch praw obywatelskich, ustawodawstwo zrównujące pra­

wa Murzynów z prawami białych, akcja afirmatywna). W okresie tym przekształ­

ceniom uległa też amerykańska socjologia etniczności (w obu tych sprawach, por.

np. ostatnio McKee 1993; Salmond 1997; Ellison i Martin 1999, Marger 2000).

Blumer zajmował się, choć bez szczególnej dbałości o prezentację konkretów (znał je jednak, co widać we wzmiankach w tekstach i w bibliografiach niektórych jego prac), zarówno zmianami w rzeczywistości społecznej, jak i socjologicznej. Starał się też wyraźnie pokazać to, na czym polega specyfika jego własnego podejścia.

Z uwagi na to, że poważnie zmieniała się rzeczywistość sytuacji rasowej w Ameryce (innymi krajami Blumer zajmował się w tym kontekście raczej po­

bieżnie) i „rzeczywistość teoretyczna”, można by było wstępnie zakładać, że ewoluowały też poglądy uczonego. M yślę jednak, że zasadniczo tak nie było, że w swoich podstawowych zrębach jego koncepcje, oparte, jak pamiętamy, zarów­

no na poznanych w młodości ideach Meada, jak i Parka, charakteryzowały się trwałością. N a wszelki jednak wypadek, omawiając każde zagadnienie, przecho­

dzić będę od prac napisanych wcześniej do późniejszych. Gdzie to możliwe i po­

trzebne, będę też starał się wskazać ich kontekst.

Zagadnienia, które pojawiają się u Blumera w odniesieniu do problematyki rasowej, uporządkuję tu następująco. Najpierw zajmę się rozumieniem przez uczonego pojęcia „rasa”; potem ponownie (bo w odniesieniu do pism poświęco­

nych problematyce rasowej) jego ujęciem stosunków społecznych, a w szczegól­

ności stosunków rasowych; dalej analizą uprzedzeń rasowych (a więc postaw, a nie typów interakcji) oraz związkiem uprzedzeń ze strukturą szerszej zbioro­

wości; związkami między uprzemysłowieniem a dynamiką stosunków rasowych;

przewidywaniami na temat przyszłości amerykańskich stosunków rasowych;

a w końcu krytyczną analizą najważniejszych zdaniem Blumera teoretycznych ujęć tej problematyki w amerykańskiej humanistyce (głównie socjologii i psy­

chologii).

a) pojęcie „rasy”

Mimo iż termin „grupa etniczna” znany był socjologom od pierwszych dekad XX wieku, w amerykańskich naukach społecznych dość długo posługiwano się przede wszystkim terminem „rasa” na określenie niektórych (dalej napiszę ja ­

(16)

kich) mniejszościowych grap kulturowych. Robił tak na przykład Robert E. Park, za nim czynił tak Herbert Blumer. Do tego obaj zajmowali się przede wszystkim (czyli nie wyłącznie) „kwestią murzyńską”, która i dziś konceptualizowana jest na ogół w kategoriach rasowych (choć nie biologicznych). Najpełniejsze, jak mi się wydaje, blumerowskie określenie tego, co rozumie on przez „rasę”, znaleźć można w jego wystąpieniu w roku 1954 na konferencji poświęconej „stosunkom rasowym w perspektywie ogólnoświatowej”. Uczony stwierdza tu, że porządna teoria musi wyjaśnić zarówno to, co to jest „rasa”, jak i to, co to są „stosunki ra­

sowe” (1955: 3).

Pojęcie „rasy” jest, jak pisze Blumer, zasadniczo biologiczne. Odnosić się ma do biologicznie odrębnych gałęzi rodzaju ludzkiego. Każda z tych gałęzi ma in­

ne wspólne, stabilne, dziedziczone cechy, w pełni podtrzymywane wtedy, gdy rozmnażanie następuje tylko w obrębie danej zbiorowości. Cechy te to na przy­

kład struktura szkieletu, fizjonomia, kolor skóiy, struktura włosów, a być może i cechy psychiczne. Dzięki tym cechom fizycznym można odróżnić rasy od sie­

bie i umieszczać konkretne jednostki ludzkie w odpowiednich kategoriach. Dzie­

dziczna stabilność ras może jednak zostać zakłócona, a ich odrębność zamazana, przez mieszanie się tych zbiorowości. Prowadzi ono do zróżnicowania wewnę­

trznego i przecinania się grap rasowych. Trudne staje się zidentyfikowanie ory­

ginalnych ras. Powstać może nowa grapa rasowa, składająca się z mieszańców.

Jak uważał uczony, ta biologiczna koncepcja rasy stwarza problemy, gdy próbuje się zastosować ją do analizy ludzkiego życia społecznego. Po pierwsze, biologowie różnią się, jeśli chodzi o poglądy na to, jakie są u ludzi najważniej­

sze cechy rasowe. Pojęcie rasy jest tu więc mało przydatne tak empirycznie, jak i teoretycznie. Po drugie i ważniejsze, uważa się już powszechnie, że w realnym życiu ludzie spoglądają i oddziały wuj ą na siebie nawzajem na podstawie spo­

łecznego rozumienia rasy, a nie rozumienia biologicznego, „naukowego” (czym­

kolwiek to ostatnie by było). Te używane przez ludzi robocze kategorie rasowe są wedle Blumera jedynie realne, gdyż one właśnie stanowią podstawę dla ludz­

kiego działania. „Naukowe”, biologiczne koncepcje są socjologicznie fałszywe (spurious), gdyż nie m ają żadnego znaczenia dla tego, w jaki sposób ludzie od­

noszą się nawzajem do siebie.

Dlatego też, zauważa Blumer, we współczesnych naukach społecznych mamy do czynienia z przesunięciem rozumienia rasy z biologicznego na społeczne. Te­

raz rasa oznacza tylko zbiorowość, która w realnym życiu uważana jest za rasę i traktowana jako taka. Zbiór członków grapy rasowej to „po prostu” te jednost­

ki, które są uważane za należące do niej. Ludzie należą jednak do rozmaitych zbiorowości. W jakim przypadku będę oni uważani przez otoczenie za członków danej grapy rasowej? Uczony jest zadania, że o jakiejś zbiorowości mówi się ja ­ ko o rasie wtedy, gdy otoczenie wierzy w to, iż jest to zbiorowość oparta na pod­

stawach biologicznych, że jej członkowie podzielają tę sam ą biologiczną naturę.

(17)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 41 Wracamy więc, mówi Blumer, do biologii, ale chodzi tu nie o „obiektywne”, na­

ukowo wykazane cechy biologiczne, lecz o to, co za takie cechy jest w danym środowisku uważane. Te rozważania uczonego można by więc podsumować je ­ go definicją rasy: jest to „klasa czy grupa istot ludzkich, które w życiu społecz­

nym są uważane za odrębną grupę biologiczną o wspólnym pochodzeniu i jest traktowana jako taka” (tamże: 5). Co jednak równie ważne, Blumer sądzi, iż fak­

tycznie grupa, którą uważamy za rasową, może tak bardzo być pozbawiona wspólnego dziedzictwa biologicznego, że z punktu widzenia biologii określenie jej jako właśnie rasy może być absurdem. Skoro jest ona w danym społeczeń­

stwie traktowana jako odrębna zbiorowość biologiczna o wspólnym dziedzic­

twie, to dla socjologów otwiera się pole badania stosunków rasowych. W innym tekście omawia Blumer przykład sytuacji „zbiorowości rasowej”, niczym się nie- różniącej od społecznego otoczenia. Chodzi o grupę Burakumin w Japonii (por.

Blumer i Duster 1980: 225-226).

To, co to jest rasa, ma znaczenie dla zrozumienia tego, jakie stosunki społecz­

ne określamy jako rasowe. Dlatego wrócę jeszcze do tego zagadnienia.

Na koniec tego fragmentu podkreślić chciałbym krótko dwie sprawy. Po pieiwsze, przedstawione tu poglądy na niewątpliwie makrosocjologiczny temat są ściśle powiązane z poglądami ogółnoteoretycznymi i metodologicznymi uczo­

nego, określanymi jako symboliczny interakcjonizm. Po drugie, są one typowe dla dzisiejszej socjologicznej koncepcji rasy (w sposób zwarty biologiczną i so­

cjologiczną koncepcję rasy przedstawia na przykład Marger 2000 czy w polskiej literaturze ostatnio Rokicki 2002).

b) pojęcie „stosunków rasowych”

W poprzednim rozdziale tego artykułu zwróciłem uwagę na to, że Herbert Blumer (podobnie jak i późniejsi symboliczni interakcjoniści) zasadniczo nie po­

sługiwał się w swych pismach ogólnoteoretycznych i metodologicznych katego­

rią pojęciową „stosunków społecznych”, a gdy używał tego zwrotu, to w rozu­

mieniu spetryfikowanych („ustalonych”) form interakcji, którymi to formami nie bardzo chciał się zajmować. Kategoria „stosunków” była jednak bardzo ważna w jego pismach poświęconych „zagadnieniom rasowym”.

Blumer zauważa tutaj, że termin „stosunki” (relations, relationships) ma w naukach społecznych charakter wszechobejmujący, przyjmowany jest jako coś oczywistego i rzadko poddawany jest analizie. Nie odwołuje się jednak do ja ­ kichkolwiek filozoficznych, logicznych czy nawet dostępnych w interpretatyw- nej socjologii analitycznej badań nad pojęciem „relacji” czy pojęciem stosunków społecznych. Nie zadaje sobie wielu ważnych w tym kontekście pytań, o których przypomniałem w rozdziale poprzednim tego artykułu (por. też na ten temat M u­

cha 2002). Pisze tylko: „Obejmując wszystko, o czym można by sobie pomyśleć, że łączy jednostkę z jednostką i grupę z grupą, stosunki podążają we wszystkich

(18)

kierunkach, przybierają wszelkie rodzaje form i przejawiają szeroki zakres cech”

(Blumer 1955: 6).

W sumie można chyba powiedzieć, że dla Blumera „stosunki społeczne” to jakiegokolw iek typu powiązania, które badacz może wskazać między jakiego­

kolwiek typu aktorami społecznymi. Mimo że faktycznie nie przedstawił dokła­

dniejszej analizy pojęcia „stosunek społeczny”, wprowadza ich typologię. M oże­

my więc, jego zdaniem, mieć do czynienia z: 1) formalnymi stosunkami ekono­

micznymi, 2) formalnymi stosunkami statusu, 3) stosunkami preferencji, 4) sto­

sunkami ideologicznymi, 5) stosunkami między postawami lub uczuciami, 6) otwartymi stosunkami uporządkowanymi lub nieuporządkowanymi i 7) zorgani­

zowanymi stosunkami manipulacyjnymi (tamże: 6-7). Ta typologia jest dla sa­

mego autora ważna i pokazuje on potem, za jej pomocą, przemiany stosunków między M urzynami a białymi w dwudziestowiecznej Ameryce.

Blumer podaje też przykłady w ramach tej typologii. One nieco więcej wyja­

śniają. Pokazują, że jeśli nawet „stosunki społeczne” są tutaj szczególnymi typa­

mi interakcji, to (co już wiemy) byłyby to interakcje bardzo silnie spetryfikowa- ne i zagęszczone, ustrukturalizowane. „Stosunkami społecznymi” są tu więc (obok interakcji takich jak konflikt czy współdziałanie) na przykład przejawy zróżnicowania społecznego („różnice standardu życia”, „różnice szans ekono­

m icznych”, „różnice przywilejów”); dystanse społeczne; grupowe obrazy świa­

ta, w tym stereotypy, wierzenia i mity; postawy. Wydaje mi się, że ta koncepcja niewiele wnosi do analitycznej socjologii stosunków społecznych „jako takich”.

Nie jest ona jednak odległa od potocznego użycia tego terminu w wielu pracach makrosocjologicznych, w szczególności poświęconych „stosunkom etnicznym i rasowym”. Nie będę się tym zagadnieniem zajmował w niniejszym tekście, sto­

sując „po prostu” term inologię blumerowską.

„Stosunki rasowe”, pisze Blumer, są „po prostu” jednym z wielu merytorycz­

nych typów stosunków społecznych i zasadniczo nie domagają się jakiejś szcze­

gólnej „podteorii”. W szystkie konkretne „podtypy” stosunków, zachodzących między zbiorowościami rasowymi, pojawiają się i między innymi typami zbio­

rowości. M ówiąc wyraźnie, że uważa, iż już wyjaśnił pojęcie „rasy” i pojęcie

„stosunku”, przechodzi uczony do „teoretycznych rozważań” na temat „istoty stosunków rasowych”. Te badania teoretyczne m ają przynieść odpowiedź na dwa pytania: po pierwsze, w jaki sposób powstają stosunki rasowe i po drugie, jaki jest skutek uznania jakiejś zbiorowości za rasową dla całokształtu stosunków

społecznych w danej szerszej zbiorowości (tamże: 7).

Pierwsze ze wskazanych powyżej pytań dotyczy wedle uczonego tego, jak to się dzieje, że dana zbiorowość zaczyna być uznawana za rasową. Już wiemy z omówionej wcześniej analizy, że nie dochodzi do tego z powodu posiadania przez członków takiej zbiorowości jakichś szczególnych obiektywnych cech bio­

logicznych. M ogą one oczywiście być ważne, ale przecież istnieje cały szereg

(19)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 43 cech biologicznych, które nie są podstawą kategoryzacji rasowych. Bardziej już jest prawdopodobne, że zbiorowość będzie uznana za rasową, jeśli jej odrębność związana z cechami biologicznymi zbiegnie się z jej odrębnością kulturową w danym środowisku. Bardzo ważna jest, zdaniem Blumera, odrębność ekolo­

giczna (życie w innych niszach), ale przede wszystkim panujące w danej zbioro­

wości przekonanie, że dana grupa jest „obca” (alien) i że nie jest ona częścią hi­

storycznego dziedzictwa tej zbiorowości. Nie można więc zdaniem uczonego są­

dzić, że „stosunki rasowe” w „automatyczny” sposób wyrastają z dostrzegalnych różnic biologicznych. Identyfikacja rasowa ma znacznie więcej wspólnego z hi­

storycznymi warunkami, w jakich grupy ludzkie się spotykają, z doświadczenia­

mi, jakie powodują, że grupy ludzkie się nawzajem odróżniają i określają jako odmienne biologicznie (tamże: 7-8).

Drugie z przedstawionych wyżej pytań jest zdaniem Blumera ważniejsze. Sa­

mo dostrzeżenie różnic biologicznych nie określa, według niego, ani kierunku, ani formy, ani istoty stosunków międzygrupowych. Istotnym czynnikiem wpły­

wającym na te cechy stosunków są okoliczności historyczne. Dostrzeżenie (nadanie sensu społecznego) różnic biologicznych ma jednak swoje znaczenie.

Po pierwsze, jest ono jakby „ustawieniem sceny”, na której, z innych powodów, odbywać się będą stosunki międzygrupowe. Po drugie, podtrzymuje ono wstęp­

ne koncepcje, uczucia, wzory zachowań, gdyż różnice biologiczne są uważane za nieusuwalne, trwałe, przenoszone z pokolenia na pokolenie. Po trzecie, sądzi Blumer, grupowe poczucie odrębności oparte na przekonaniu o różnicach biolo­

gicznych prawdopodobnie ułatwia (choć nie powoduje) pojawianie się wrogich uczuć, a w konsekwencji może stymulować konflikty.

Podkreślić tu chciałbym wnioski, jakie z tych rozważań wyciąga sam ich au­

tor. Trafne wyjaśnienie pojawiania się i przebiegu stosunków rasowych musi mieć charakter historyczny i kontekstowy (czyli musi być oparte na analizie kon­

kretnych społecznych warunków), a nie może odwoływać się do biologicznej koncepcji rasy. Te społeczne warunki m ają charakter zmienny, tak więc dane sto­

sunki rasowe nie m ogą być uważane za wieczne (tamże: 8-9). Blum er zdecydo­

wanie odrzuca psychologiczne wyjaśnienia stosunków rasowych, odwołujące się w szczególności do trwałych uprzedzeń (do tej kwestii jeszcze wrócę), „osobo­

wości autorytarnej” członków niektórych zbiorowości, ich frustracji, a także do teorii odnoszącej stosunki rasowe do problemu odmienności kulturowej (tej ostatniej sprawy jednak nie rozwija; tamże: 12).

Jak wspom inałem wcześniej, Blumer używał terminu „stosunki” między in­

nymi dla określenia układu interakcji, spetryfikowanego w dany kształt struktu­

ry społecznej. Podobnie jest i w badanym tu przypadku. Stosunki rasowe to jego zdaniem pewien typ porządku hierarchicznego. Odwołanie się do niego pozwala nam, wedle uczonego, lepiej wyjaśnić problem. A oto szkic (jak pisze sam autor) tej koncepcji.

(20)

„Porządek hierarchiczny”, o jakim tu mowa, jest wynikiem procesu historycz­

nego i trwa w USA przez ostatnie dwa stulecia do chwili obecnej (mowa o poło­

wie XX wieku). Teraz zaczyna się kruszyć (aktualne wówczas przekształcenia amerykańskich stosunków rasowych i perspektywy nowego ich kształtu w kon­

cepcji Herberta Blumera były w niniejszym artykule zasygnalizowane wcześniej, a omówione będą dalej). Badany tu układ grup wiązać trzeba z kolonializmem europejskim, ekspansją europejskiego industrializmu oraz wielkimi migracjami m otywowanymi ekonomicznie. Hierarchiczny porządek rasowy powstaje trzema drogami: „1) pokojowej lub związanej z wojną inwazji na jakiś tubylczy ląd, do­

konanej przez jakąś grupę później dominującą, która wprowadza tam pewien ład ekonomiczny, polityczny i kulturowy, obcy tubylcom, ale taki, do którego muszą się oni dopasować, przyjmując role podporządkowane, o ile się w ogóle do nie­

go dostosowują; 2) sprowadzenie wielkiej zewnętrznej grupy do danego porząd­

ku społecznego, któiy został ju ż wcześniej ustalony przez grupę dom inującą i do którego importowana zbiorowość rasowa wchodzi jako grupa podporządkowana;

3) bardziej lub mniej dobrowolna imigracja ludzi do zajętego ju ż kraju, do które­

go przybyw ają oni zajmując pozycje podporządkowania i w którym podejmują współzawodnictwo ekonomiczne z członkami dominującej grupy rasowej” (tam­

że: 13).

We wszystkich tych przypadkach grupa dominująca zajmuje wyższe pozycje w gospodarce, to ona kontroluje życie polityczne, ma wyższy status społeczny, a także, z tych wszystkich względów, jest w stanie przeciągnąć społeczną linię między sobą a podporządkowaną grapą rasową czy grapami rasowymi. Idąc po­

nownie śladami Roberta E. Parka sądzi Blumer, że jeśli ta linia dzieląca grapy ra­

sowe jest przestrzegana przez zbiorowość podporządkowaną, to układ może trwać w spokoju, a grapy rasowe m ogą żyć ze sobą w stosunkach uporządkowa­

nego wzajemnego przystosowania. Gdy jednak członkowie podporządkowanej grapy rasowej dążą do przekroczenia wspomnianej linii (na przykład próbując zajmować pozycje ekonomiczne zarezerwowane dotąd dla grapy dominującej, albo przez wysiłki zmierzające do odrzucenia kontroli politycznej sprawowanej przez tę dragą), to grapa znajdująca się wyżej w porządku hierarchicznym będzie to odczuwała jako zagrożenie dla swojego statusu, władzy i dla podstaw samego życia. To poczucie zagrożenia odzwierciedli się w strachu, gniewie, a w końcu w uogólnionych uprzedzeniach, które znajdą zewnętrzny przejaw w takich dzia­

łaniach, jak dyskryminacja, segregacja i represje. Z kolei członkowie grapy pod­

porządkowanej rozw iną kontraprzedzenia i podejmą subtelne akty odwetu. Sto­

sunki m iędzygrapowe będą się charakteryzować napięciami i okazjonalnymi wy­

buchami przemocy (tamże: 13-14).

Pisałem wyżej kilkakrotnie, że „stosunki społeczne” to, w ujęciu Herberta Blumera, spetryfikowanc postaci interakcji międzygrapowych. Warto jednak za­

uważyć i to, że u podstaw „porządku hierarchicznego”, tak jak rozumiany jest on

(21)

HERBERT BLUMER JAKO BADACZ „STOSUNKÓW RASOWYCH” 45 przez uczonego, leżą ludzkie działania zbiorowe, które są historycznie i sytuacyj­

nie określone i w taki sposób dają się wyjaśnić. W pracy z roku 1980 pisze Blu- mer (i Troy Duster), że „stosunki rasowe składają się z realnych zachowań ludzi w różnych grupach rasowych wobec siebie” (1980: 122). Cała ta koncepcja, me­

rytorycznie zakorzeniona w socjologii Parka, jest jednak silnie związana z po­

chodzącą od M eada koncepcją społeczeństwa, która podsumowywana bywała przez Blumera w innych pracach.

c) uprzedzenia etniczne i rasowe

Niewątpliwie „parkowską” problematykę uprzedzeń rasowych (i etnicznych - ani Park ani Blumer nie podejmowali prób precyzyjnego odgraniczenia owych pojęć i na ogół stosowali je zamiennie; będę robił podobnie w tym fragmencie artykułu) podejm ował Blumer w kilku tekstach, z których dwa będą mnie tu szczególnie interesować. Są to artykuły oddzielone prawie dwudziestoletnim okresem. Pierwszy opublikowany został tuż przed II w ojną światową, zanim, w związku z tą w ojną i jej uwarunkowaniami i konsekwencjami, pojawiła się niezwykle dzisiaj bogata literatura psychologiczna i socjologiczna na temat

„uprzedzeń rasowych” (podsumowanie jej, a także wyników badań nad związka­

mi między uprzedzeniami a dyskryminacją, znaleźć można na przykład w Mar- ger 2000). Drugi tekst pochodzi z 1956 roku. Napisany został w trakcie walk amerykańskiego ruchu praw obywatelskich, gdy podstawowy zrąb wspomnianej literatury już się pojawił.

Nie ma żadnych wątpliwości co do tego, uważał Blumer w latach trzydzie­

stych, że uprzedzenia rasowe są w Ameryce ważnym zjawiskiem społecznym.

Pojawiają się próby ich wyjaśnień (uczony nie odwołuje się tu niestety do żad­

nej literatury). Badacz nie zgadza się z poglądami o biologicznej genezie tych po­

staw, gdyż, jak zauważa, bardzo często w sytuacjach stosunków rasowych te po­

stawy w ogóle nie pojaw iają się; czasem istniejące uprzedzenia m ogą zanikać, a inne, choć istnieją, m ogą nie mieć wielkiego społecznego znaczenia; wreszcie są one zjawiskiem nie tylko zmiennym, ale i bardzo złożonym. Różna może być ich intensywność, typ uczuć, jakie wywołują, różne m ogą być obrazy świata, które te uprzedzenia wspierają, różne m ogą być ich przejawy. W niosek Blumera jest taki, iż „uprzedzenia są produktem pewnego typu sytuacji i doświadczeń”

(1939b: 12). Rozmaite cechy uprzedzeń wkraczają w różnych społecznych sytu­

acjach w różnych proporcjach i kombinacjach. Pojawiają się tu, zdaniem Blume­

ra, dwa pytania. Po pierwsze, ciekawe jest to, jakie sytuacje społeczne przynoszą uprzedzenia rasowe, a po drugie, jakie doświadczenia zbiorowe m ają znaczenie dla zróżnicowania ich istoty i formy.

Uprzedzenia rasowe to grupowe postawy skierowane przeciw innej grupie. Są one więc podzielanymi czy zbiorowymi postawami wobec jakoś wyobrażonej abstrakcyjnej kategorii. Zbiorowy czy podzielany charakter tych postaw ozna­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Nie może być nią jednak byt, gdyż „element empi ­ ryczny i czysto logiczny stanowią w istocie dwie możliwe postacie bytu realnego i idealnego (6bimun peajibHjno u

go modelu stosunków pomiędzy metafizyką i polityką jest naczelne twierdzenie metafizyki moralności; zasada wszystkiego tego, co moralne — imperatyw katego ­ ryczny. Etyka

Zastanawiając się, czym jest powinność poezji i poety, poza powinnością wobec wyobraźni, można postawić pytanie, czy poezja może być habituacją, kształtowaniem

wypoczywa w cieniu tego krzyku wstrząsany dreszczem obrzydzenia Apollo czyści swój instrument tylko z pozoru?. głos Marsjasza

Podróżnik w Czasie po opuszczeniu świata Elojów i Morloków wyprawia się jeszcze dalej w przyszłość, przebywa miliony lat, obserwując, jak nasza planeta zmienia się stopniowo,

Im peratyw tego praw a kieruje działaniem człow ieka, zak ład ając zd olność do sam o o k reślen ia się w kierunku dobra.. Tym sam ym po dw aża m ożliw

Herberta - można by rzec - sacrum zmuszone jest do uobecniania się „w niestosownym miejscu”, w profanum, na które składają się „polskie” rekwizyty (wierzba, fatalna, jak

Odpowiedź na postawione wyżej pytanie jest więc następująca: obecnie żyjemy w czasie szczególnego objawienia się i działania Bożego miłosierdzia, jest to czas przebaczenia