• Nie Znaleziono Wyników

JEZUICI A RELIGIJNOŚĆ POLSKA (1564— 1964)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "JEZUICI A RELIGIJNOŚĆ POLSKA (1564— 1964)"

Copied!
40
0
0

Pełen tekst

(1)

JEZU ICI A RELIGIJN OŚĆ P O L S K A (1564— 1964)

Chwała Boża i d obro ludzi.

D ob ro im p ow szech n iejsze, tym bardziej Boskie.

Św. Ignacy Loyola

„J ę li się nasi byli, jako strojów nowych zwykli, tak też n ow ej wiary” , pow iedział o genezie polskiej reform acji Stanisław O rze­

ch ow sk i.1 Zbytnim uproszczeniem byłoby jednak potraktow ać tak wielki proces historyczny i religijny w ramach przelotnej m ody.

Tymczasem pół wieku p óźn iej instrukcja dana nuncjuszowi de Torres (1621) zdaje się potw ierdzać opinię O rzechow skiego. Czy­

tamy tam, że ,,Polska chw yciła się błędów kacerskich, k tóre szyb­

ko i bez żadnego powstrzym ania rozlały się po niej... Lecz jak łatwo P olacy wpadli w błąd, tak p ręd ko postrzegłszy się w błędzie wydźwignęli się z przepaści herezji...” 3 Bliższe jednak badanie zmagania się katolicyzm u z reform acją różnych odcieni w latach od połow y X V I w. do połow y wieku następnego nie pozwala na przyjęcie tej pow ierzchow nie sform ułow anej opinii. I nie tak p ręd ­ ko i nie tak łatwo „w ydźw ign ęli się P olacy z przepaści h erezji” . K osztow ało to prawie wiek cały ciężk iej, żm udnej, ofiarn ej pracy.

Początk ow o sytuacja K ościoła w Polsce była trudna. Z zew ­ nątrz napływały m łode, prężne herezje, wewnątrz zaś tradycyjna religijność, pow ierzchow na, obrzędow a, nie podbudow ana dogm a­

tycznie, ani nie dawała skutecznej obron y przed atakami różn o- wierców, ani nie kładła tamy ludzkiej słabości, w idoczn ej w spo­

sób rażący u duchowieństwa i w iernych. Co gorliwsze i ciekawsze U w a g a : Wszystkie źródła jezuickie oznaczone Germ., Lith., Pol. po­

chodzą z Archiwum Rzymskiego Societatis Iesu (ARSI). Źródła z Archiwum Prowincji Małopolskiej będą oznaczane APMP. Estreicher, Bilhiografia Polska, będzie oznaczany E. (np. E. 12, 160 — Estreicher, t. 12, s. 160); B a c k e r - S o m m e r v o g e l , B ib lioth eąu e de la C om pagnie de Jesus, będzie oznaczany

(np. S. 8. 240— 242 = Backer-Sommervogel, Bibliotheque, t. 8, k. 240— 242).

Przy innych źródłach będzie dokładna indykacja.

1 Quincunx, 1564, f. I IV.

2 E. R y k a c z e w s k i , R elacje nuncyuszóic apostolskich i innych osób

° P olsce od r. 15481690, t. 2, Berlin— Poznań 1864, s. 118.

(2)

um ysły, co pobożn iejsze serca zrażone do m arazm u religii odzie­

d ziczonej p o ojcach , oburzone na złe przykłady obojętności i zepsucia dawane przez biskupów , kler diecezjalny i zakon y, chęt- nie i z nadzieją zwracały się do „n o w o ści” obiecujących „czystą E w angelię i szczyre Słow o B o ż e ” , tchnących św ieżym pow iew em n eo fick iej gorliw ości, potępiających głośno aż nazbyt rzucające się w oczy nadużycia przedstaw icieli i w yznaw ców starej wiary.

(G rały tu rolę niepoślednią i pobu dki m niej w zn iosłe, sprawa dziesięcin, sądów biskupich, chciwość na dobra k o ścieln e). T ym w dużej m ierze tłum aczy się pierw sza faza triu m faln ego prawie pochodu refo rm a cji w K o ro n ie i na L itw ie .8

D o p iero rozczarow anie, zaw ód spow odow any rozbiciem sek- ciarskim , obok nowego zrywu K o ścioła po Soborze T ryden ckim , sprawia p ow rót m agnatów , szlachty i m ieszczan do katolicyzm u.

Z b y t dużo ludzkich czynników , przyziem nych sporów , niskich p o ­ bu dek, sam ow oli rozum u chodzącego luzem bez miary i tam y auto­

rytetu (n ie licząc ju ż w ykroczeń natury m oraln ej) ujaw niło się w łonie refo rm a cji; z drugiej zaś strony K o ściół począł obm ywać się z brudu, otrząsać ze słabości, ujaw niać w sposób now y swoje stare praw dy, im ponow ać zwartością i niezm iennością nauki i or­

ganizacji, dając bezpieczny port skołatanem u um ysłow i i niespo­

kojn em u sercu. „ O t o u was nieskończone zgorszenie, oto usta­

wiczne k łótn ie, oto pełne bezw stydu m niem ania zbrodniczych he­

retyk ów ” — pisał do swych niedaw nych w spółw yznaw ców nawró­

cony O lbrych t Łaski, bratanek sław nego herezjarchy Jana Ł askie­

go. I dalej ciągn ie: „B ezu stan n a tam w alka o religię, bezustanna rozpacz biednego znękanego sum ienia. Zastanów cie się, jakaż u was rozm aitość sekt, ja k liczne różnice m iędzy pisarzam i, w religii oszustw o, w wierze bluźnierstw o, w uczynkach niew strzem ięźli- w ość. N ie ma porządku, nie ma stanu, nie ma w ładzy, nie ma god­

ności w kościele. N ic u was nie w idzę prócz zam ięszan ia; niczego nie zaznałem prócz niezgody. A przecież B óg nie jest B ogiem n iezgody, lecz B ogiem p o k o ju ... T eraz dopiero [w katolicyzm ie]

ukoiło się m o je sum ienie, ustaliła się religia, uspokoiła w iara...” 4 R ów n ie, jeśli nie w ięcej, w ym ow ne jest świadectwo innego

3 A . B r u c k n e r , D z ie je k u ltu r y p o ls k i e j, t. 2 , W arszaw a 1 9 5 8 , 8. 130, 1 3 5 ; szósta część szlach ty odeszła od k a to lic y z m u , a na 3 6 0 0 p a r a fii k a to lic ­ k ic h b y ło 6 0 0 p a r a fii (zb o ró w ) in n o w ierc zy c h . C o do ilości p a r a fii k a to lic k ich na L itw ie B r u c k n er p o d a je ich o k . 5 0 0 , n a to m ia st źród ło je z u ic k ie z r. 1 6 1 9 p o d a je ich ty lk o 3 0 0 (P o l. 5 0 , f . 4 8 — 18 v ) . — O sy tu a c ji relig. w P olsce zo b . R y k a c z e w s k i , d z. c y t ,, t. 1 s. 2 5 3 , R e la c ja H . L ip p o m a n o z r.

1 5 7 5 : „ C a ła P o lsk a za rażon a je st b łę d a m i h e re z ji, w szystkie sek ty relig ijn e z n a jd u ją w n ie j p rz y tu łe k i b e z p iec z e ń stw o ...” Z o b . P o l. 8 0 , f . 1 , L ist St.

G ro d zic k ie g o S. I . d o gen erała M erc u ria n a p isa n y z K ra k o w a 1 5 7 7 r .: W K r a ­ ko w ie za led w ie co dziesią ty uw aża się za k a to lik a i n ie drw i z d og m atów k a to lic k ic h ...

4. C y t. u B r u c k n e r a , D z ie je , t. 2 s. 1 5 2 .

konw ertyty, lekarza K aspra W ilk ow sk ieg o, który z obozu ariań- skiego, wbrew przekleństw u rodzonego ojca, w rócił na m ocny grunt rzym skiej wiary ( 1 5 8 3 ) . I on szukał u spokojen ia sum ienia, odpuszczenia grzechów , pew ności we w ierze, a nie m ody i kapry­

su, ja k nam sugerował O rzech ow ski. D w ie sprawy gryzły go jak m ó l: który jest praw dziw y K o ściół i gdzie jest m oc odpuszczenia grzechów . „O w a zewsząd desperacja i trw oga! ...a iżem u nich (arian) o tym ani rozw iązań, ani upew nion być nie m ógł, nie Iza było, już tu nie m ogąc żadnej otuchy na sercu m ieć, pociechy i ra­

tunku w K ościele rzym skim poszu kać? próżn o, o duszę szło, m usiało się w szystko na stronę, co zaw adzało, o d ło ży ć ...” 5 A le tu w ybiegam y w czasy, gdy W ilk ow sk i miał ju ż do rady i pom ocy jezuitów — Stanisława W arszew ickiego i Szym ona W y so c k ie g o . W r ó ć m y je d ­ nak wstecz.

Jakie były główne bolączki i braki K ościoła w P olsce około p ołow y X V I w iek u ? Z b y t m ała ilość k l e r u w stosunku do p o ­ trzeb społeczeństw a k atolickiego, a jeszcze m niejsza liczba kleru w ykształconego i żyjącego godnie. P odkreślają to zgodn ym chórem w szystkie z ow ych lat św iadectw a. Już w r. 1 5 5 4 pow ziął H ozjusz plan sprowadzenia jezuitów do swej diecezji, a skłaniał go do tego głównie brak kapłanów i ludzi zdoln ych do w ychow yw ania i na­

uczania m łodzieży. Prosił więc o dziesięciu przyn ajm niej, a choćby ośm iu lub naw et sześciu; w ystarczyłoby m u, gdyby jeden z nich był kapłanem , inni m ogą być jeszcze przed św ięceniam i, byleby byli zdolni do nauczania i znali język niem iecki, pow szechnie używany w diecezji w a rm iń sk iej.6 P rosił o jezu itów , bo nie w i­

dział nikogo innego, kim by się m ógł posłużyć do dzieła jednania z K ościołem tych, co lekkom yślnie od katolickiej jedn ości się o d erw a li.7 P io tr K a n izy , adresat listów H ozju szow ych , zanim jesz­

cze zetknął się osobiście z sytuacją K ościoła w P olsce (1 5 5 8 ), znał już smutną opinię o P olakach, „ż e płoną m iłością i zapałem do herezji” , i życzył im , „a b y rych ło starli z siebie tę plam ę” . 8 W styczniu 1561 r. na synodzie diecezjalnym w Poznaniu przedłożone były zebranem u klerow i do rozw agi pu n kty nadesłane przez prymasa Jana P rzerębskiego, a m ające zaradzić tej samej bolączce, która spędzała sen z pow iek H ozju szow i. „P o n iew a ż tak w ielki jest brak kapłanów i k leryk ów , iż liczne k ościoły są opusz­

czone nie bez w ielkiego niebezpieczeństw a dusz, a m niejsze pla­

cówki kapłańskie z pow odu odebrania im d och od ów w ygasły, trzeba będzie szukać sposobu, aby m ożna było założyć jakieś

s C y t. u B r u c k n e r a , R ó ż n o tc ie r c y P o l s c y , W a rsz a w a 1 9 0 5 8. 2 2 0 — 2 2 3 .

6 F . H i p l e r et W . Z a k r z e w s k i , H o s ii E p is to la e (H o s i i E p .) , t. 2 , K ra k ó w 1 8 8 6 , s. 4 2 9 , 5 0 3 — 5 0 4 .

7 H o s i i E p ., t. 2 s. 1 0 4 1 .

8 H o s i i E p ., t. 2 s. 1 0 2 5 : L ist do K ro m e ra z W ie d n ia 2 7 I V 1 5 5 5 .

(3)

seminarium; należy zastanowić się, czy nie w ypadałoby założyć kolegium Towarzystwa Jezusowego w sławniejszych miastach, jak w K rakow ie, Poznaniu, na Mazowszu, we Lw ow ie, w W ilnie, albo przynajm niej w niektórych z nich. Sami bow iem widzieliśm y we

^ iedniu, jak wielki postęp w p obożn ości płynie z ich prawości, nauki i budzącego podziw sposobu uczenia m łodzieży; trzeba się też zastanowić, skąd wziąć fundusze na ich sprowadzenie i utrzy­

manie.’ ”

^ spom niany synod w konkluzjach wyznaje szczerze, że mnożą się herezje, K ościół Boży grozi upadkiem , a jest w tym wina przede wszystkim samego duchowieństwa — propter negligentias et scandala grarissirna tum pruesidum. tum reliquorutn sacerdo- tum... A lbow iem pogrążeni w niedbalstwie śpią na swych p la ców ­ kach w fałszywym poczuciu bezpieczeństw a, a godności kapłań­

skiej nadużywają żyjąc swawolnie i oddając się wszelakim w ystęp­

kom ; tymczasem przychodzi nieprzyjaciel i sieje kąkol... Lek wi­

dzi synod w odw róceniu się od „życia światowego i bydlęcego"’

In lita prorsus pecimli et mundaiia) i w szczerym naw róceniu sie do Boga. R eform a kleru jest zatem konieczna i ma się dokon ać wedle prawa kanonicznego, ale najpierw winna się zacząć od sa­

mych bisk u p ów .10

O tym, że biskupi potrzebow ali tej reform y, najlepiej, ch oć może z pewną przesadą, świadczy instrukcja kapituły krakowskiej z r. 1551 dla swoich delegatów na synod prow in cjon aln y w P io tr­

kow ie. Z ło spadające na K ościół jest karą za grzechy i zgorszenia kapłanów i biskupów, za ich am bicję i ch ciw ość, za zaniedbanie obow iązków pasterskich, za grubą ignorancję prawa B ożego i koś­

cielnego, na skutek czego ani sami sobą, ani poddanym i swymi me umieją dobrze kierow ać. Zbytek, pijaństw o, rozpusta, n epo­

tyzm, otaczanie się ludźmi niegodnym i — oto wspólne wszystkim prawie biskupom występki. Potem przychodzi kolej na correctio specialis, gdzie instrukcja nie szczędzi nikogo — od prymasa Dzierzgow skiego poprzez własnego biskupa krakowskiego^ A n ­ drzeja Zebrzydow skiego, aż do Jakuba Uchańskiego, biskupa chełm skiego, p on oć zwolennika luteranizmu i niezbyt m ocnego w łacinie... T ę złośliwą połajankę kończy pogróżka, że kapituła

,■7- ’ D u J a n o w s k i A kta kapituł z w. X V I, t. I cz. I, Kraków 1908, s. 7.,. Frzeręhski już w 1558 omawiał z Kanizym sprawę sprowadzenia je- zuitow do Polski; zob. Pol. dO, f. 1 v.

10 U l a n ó w sk i, A kta kapituł, s. 176— 177. — Zob. J. S a w i c k i , Lon ciha P ołon ia e, i. M , Synody diecezji płockiej, synod z r. 1557 s. 96:

(Juae causa haeresuni. — „Archiwum Teologiczne” , t. 1: 1836 s. 92— 93: Synod dyecezyalny poznański w r. 1564: Ob quam causam cłerici małe audi ant. Oba synody zgodnie podają te same przyczyny zła: zle życie kleru, zgorszenia, nie­

dbalstwo w służbie Bożej, ignorancja. Wynika z tego, że w łonie samego duchowieństwa była świadomość zła, trafna ocena sytuacji i pragnienie re­

formy.

krakowska w porozum ieniu z innym i kapitułami nie omieszka oskarżyć prymasa i innych biskupów przed Soborem i Papieżem , jeśli nie nastąpi poprawa i większa gorliw ość o d obro K o ś c io ła ."

W spom niany synod poznański z 1561 r. z naciskiem wskazał na bolesną ranę ówczesnej Polski, na krzyw dę ludu w iejskiego.

Choroba chciw ości (morbus avaritiae) rozpanoszona powszechnie początek swój bierze od duchow nych, którzy dobra kościelne za wielkie sumy wydzierżawiają świeckim , a ci „ w pogańskiej wprost furii” uciskają km ieci i wyniszczają ich ciągłym i pracam i. Za tę tyranię i krzyw dę należy bać się kary B ożej. Statutu Zygmunta I o jednym w tygodniu dniu robocizn y nikt nie przestrzega; w y­

maga się od poddanych 3,4, nawet i 7 dni pracy w tygodniu!

Nadto nie szczędzi im się kar i łupi się ich ku wielkiem u zgor­

szeniu ludzi św ieck ich .1'

Instrukcja kapituły krakow skiej z r. 1551 skarży się n a niem o- ralność, brak kultury i ordynarną chciw ość kleru parafialnego.

A le jakże może być lepiej, jeśli księża rekrutują się z tej m ło­

dzieży, co uczy się w szkołach parafialnych niedbale prow adzo­

nych i gdzie w ięcej się sprzyja pijaństwu niż nance (n e iurentus Bacchum pro M in en a colat). Przesiadywanie po karczm ach jest powszechnym nawykiem księży, co odbiera im szacunek wr oczach wiernych. Zrozum iałą zatem jest rzeczą, że światlejsze umysły, Hozjusz. K rom er. Przerębski, jeszcze przed trydenckim dekre­

tem o seminariach duchow nych, zamierzały je w P olsce zakła­

d a ć .13

Słychać wołanie o r e f o r m ę s z k ó ł , zwłaszcza A kadem ii K rakow skiej i szkoły Lubrańskiego w P ozn aniu .14 Dla braku d o ­

11 I. C h r z a n o w s k i - S t . K o t , Humanizm i R eform acja te P olsce, Lwów— Warszawa— Kraków 1927 s. 333— 342.

12 U ł a n o w s k i , Akta kapituł, s. 178. 181— 182. — Na to samo zło, na krzywdę ludu wieśniaczego wskazała już wcześniej (w 1548) kapituła wło­

cławska: Lina ilies in septimana est laboranda! Tymczasem faktorzy bpa Zebrzydowskiego uciskają chłopów, którzy zanoszą skargę przed kapitułę (zob. U ł a n o w s k i , A kta, s. 318). — Podobna krzywda spotkała chłopow w dobrach jezuickich kolegium poznańskiego w 1573, gdy dzierżawca żądał od nich 7 dni pracy w tygodniu. Interwencja Jakuba ^ ujka, rektora Kole- gium, sprawiła, że dano im dwa dni wolne w tygodniu i zabroniono ich bić, zob. Annales Collegii Posnan. S. I. rkps w APMP nr 228 s. 114.

1S Trzeba tu dodać, że nie brakowało i wtedy kapłanów godnych i uczo­

nych, jak H. Powodowski, St. Sokołowski, Jan Herbest, St. Reszka i inni;

należeli jednak do chlubnych wyjątków; zob. Pol. 50, f. 2v 3.

11 U ł a n o w s k i . A kta, s. 176. 178; „Archiwum Teologiczne t. 1 1836 s. 102— 103; znamienne są dwie wypowiedzi nuncjuszów papieskich O roli Akademii krakow.; Caligari w r. 1578 nazwał Akademię ił n ervo p n n - cipałe tłełła fe d e cathołica in Polon ia (M on. Poi. Vat., t. IV s. 41 ); natomiast Torres w relacji w 1622 pisze: pen sje p rofesorów małe, m e ma ludzi b ie­

głych w naukach, u czn iow ie mało korzystają, dawna sława teg o u niw ersytetu Przyćm iona została... ( R y k a c z e w s k i , R elacje, t. 2 s. 146).

(4)

brych szkół w .k ra ju m łodzież w ędruje zagranicę, do N iem iec i Francji, skąd przyw ozi jad herezji. D latego na synodzie prow in­

cjonalnym w W arszawie 1561 postan ow iono zreform ow ać szkoły w K rólestw ie „p ra w ie wszędzie podu p ad łe” i w ten sposób za­

trzym ać m łodzież w d o m u .15 Brak szkół na Litwie pow odow ał, że m łodzi ciągnęli do M elancbtona jak do w y ro cz n i.10 W W ilnie (w edług k ron iki jezu ick iej z r. 1588) przed przybyciem jezuitów

„religia katolicka leżała pow alona i podeptana, k ościoły świeciły pustkam i, kult B oży był poniechany, klasztory og o ło co n e z mni­

chów , duchow ni w pogardzie, heretycy panoszyli się w szędzie.17 K apłanów m ało, zaledw ie 300 parafii w obu biskupstwach (W ilno i M iedniki). Ludem m ów iącym tylko po litewsku nikt się nie zaj­

m ował, bo kler parafialny i nieliczni zakonnicy i nie znali tego języka i w oleli trzym ać się d w orów szlacheckich. Lud żył w ciem ­ nocie, zabobonach, w faktycznym pogaństwie. R elacja jezuicka z r. 1619, a w ięc przeszło dwa wieki p o oficjaln ym chrzcie Litwy (1387) m ów i wyraźnie o ofiarach składanych bożkom pogańskim, wymienia cały ich panteon, wspom ina o czci oddaw anej wężom i innym bestiom , o w różbach i ucztach w różebnych połączonych z pijaństwem i wyuzdaniem , o pogańskiej w rogości do wizerunku U krzyżow an ego.18 Nie przesadzał w ięc Skarga, nazywajac Litwę Indiam i P ó łn o c y .1’

W samym W ilnie kalwini i zwinglianie m ieli sw oje bezpieczne siedlisko p od patronatem M ikołaja Radziwiłła Czarnego, który dla nich w swoim pałacu urządził zbór. Nawet brat kardynała H ozjusza, U lryk H ozjusz, zarządca ceł kow ieńskich, był upartvm heretykiem , niew rażliw ym na zachęty i prośby brata, aż go do­

p iero w W . P oście 1 5 /2 r., krótk o przed śmiercią, naw rócili je ­ zuici (n a jp ra w d opod ob n iej W a rszew ick i).20

obec niedostatecznej ilości i pow ażnych niedociągnięć kleru diecezjalnego m oże z a k o n y spieszyły na ratunek K ościołow i

n.r 256; Pol. 50, f. 46 v. — Scholae aut nullae, aut m agistellis h aereticis mandarentur (Pol. 50, f. 3).

16 Pol. 50, f. d0. — Niektóre szkoły biskupie, np. szkoła Uchańskiego w Kaliszu, prowadzona przez Wojciecha Mroskowskiego, miały dobrą opinię, jak długo byli tam dobrzy profesorzy. Gdy np. Mroskowski wstąpił do Tow. J., szkoła kaliska upadla. Uczniem Mroskowskiego był Marcin Laterna. (W i e- 1 e w i c k i, D zien nik spraw domu zakon n ego OO. Jezuitów u św. Barbary w Krakowie, t. I, Kraków 1881 s. 253).

Pol. <5, karta 13. Magna vastitas in rebus divinis cernebatur.

18 Pol. 50, f . 48v— 49. | r

‘ ® Ks. J. S y g a ń s k i , Listy Skargi, Kraków 1912 s. 55, 181.

20 Pol. 65, f. 14. — Z a k r z e w s k i w H osii Ep. t. 2, 1 p. LXXXVII nie zna daty śmierci Ulryka Hozjusza; w tablicy genealog, zaznacza tylko, że zmarł przed 15 < 8 a jego przejście na protestantyzm uważa za prawdopo­

dobne. Na podstawie przytoczonego źródła jezuickiego jedna i druga sprawa jest definitywnie wyjaśniona: Ulryk był protestantem, nawrócili go jezuici wileńscy, umarł w 1572 r.

i duszom ? Instrukcja kapituły krakow skiej z 1551 r. daje nam smutny obraz życia zakonnego w P olsce. Opactwa cierpią na brak d obrych przełożonych albo mają narzuconych kom endatariu- szó w .21 Kom isarz franciszkanów , Lismanini, późn iejszy heretyk, grabi dobra zakonne i w yw ozi do W łoch ; nosząc się z zamiarem porzucenia habitu hoduje sobie u klarysek krakow skich konku­

b in ę ...22

A kta w izytacji kardynała Radziwiłła (1591— 1600) wskazują na rażące braki w karności zakonów m ęskich i żeń sk ich .23 N un­

cjusz Caligari w liście pisanym w r. 1578 zwraca uwagę na k o ­ n ieczność reform y zakon ów ; w pow ołaniu się na opinię Stefana B atorego prosi Stolicę św. o przysłanie kom isarzy, k tórych w ra­

zie potrzeby król wesprze suo braccio regio.2i Nuncjusz Torres jeszcze w r. 1622 wyrazi żal, że „P olsk a nie ma galer, dokądby można odsyłać niepopraw nych zakonników ” ."5 W chw ili przybycia jezu itów do W ilna w klasztorze bernardynów było zaledw ie 4 za­

konników , u franciszkanów i dom inikanów nie wiele w ięcej.

N ap orow i herezji w stolicy Litw y jedyn ie dom inikanie próbow ali stawiać o p ó r .26 A jaki był stopień przygotow ania zakonników do pracy kapłańskiej, świadczy fakt, że biskup krakowski, M arcin Szyszkowski, w prow adził w r. 1621 obow iązkow y egzamin dla m nichów z teologii m oralnej, bo nierzadkie były w ypadki, iż nie znano nawet form uły absolucji sakramentalnej. J‘

Znam ienny szczegół o zakonach żeńskich i o poglądach mni­

ch ów na częstsze przystępow anie do sakramentów św. p oda je k ro ­ nika kolegium poznańskiego z r. 1572. Spow iednicy jezu iccy p oz­

walali pobożnym dziew czętom na składanie pryw atnego ślubu czystości, bez wstępowania do zakonów , bo „k la sztory żeńskie nie­

zbyt dobrze były prow adzone” . Przez częste przystępow anie do spow iedzi i K om unii św. miały one starać się żyć pobożn ie w świe- cie, przy rodzicach. Mnisi poznańscy oskarżyli jezu itów u biskupa Adama K onarskiego, a nawet publicznie z am bon występowali przeciw praktykowaniu czystości w życiu świeckim i przeciw

21 O komendach i komendatariuszach zob. opinie Torresa z r. 1622 ( R y k a c z e w s k i , R elacje, t. 2 s. 145) i kleru na synodzie poznań. w r.

1561 (U 1 a n o w s k i, A k ta, 8. 182).

22 C h r z a n o w s k i - K o t , Hum anizm i R eform a cja, 8. 345. Opinia o klasztorze klarysek krakow.: Dissolutum ac piane im pudicum m on a sten u m. 23 Ks. F. M a c h a y, D ziałalność duszpasterska kardynała Radziwiłła, Kraków 1936 s. 29— 45.

24 Mon. Pol. Vat., t. IV, s. 81; la grandę diform ita ch e e in tu tte le religion i di frati et di m onache di q u esto Regno.

25 R y k a c z e w s k i , R ela cje, t. 2 s. 147.

28 Pol. 50, f. 49v— 50.

27 W i e 1 e w i c k i, dz. c y t., IV, s. 78; stało się to za poradą Fryderyka Szembeka.

(5)

częstej K om unii św .-' Z daje się, że skargi te i zarzuty powtarzały się częściej i poza Polską, bo generał A(|iiaviva w r. 1592 wydał w tej sprawie odpow iednie norm y, zakazując jezuitom nakłaniać do ślubów czystości lub takowe przyjm ow ać. Sprawa ta p ow róci jeszcze we Lw owie w roku 1640 w relacji arcybiskupa Stanisława G rochow skiego. 29

Już prymas Przerębski zw rócił uwagę synodow i poznańskiemu (1561) na potrzebę k s i ą ż e k l i t u r g i c z n y c h i r e l i g i j ­ n y c h . " 1 Szczególnie dawał się odczu ć brak katechizm ów i p o d ­ ręczników do kazań. K ler katolicki „ju ż to na skutek niew iedzy, już to ze złej w oli posługiwał się książkami heretyckim i.” 81 Z N ie­

miec, z K rólew ca napływały do Polski druki heretyckie, postylla Reja z r. 1557 i 1560 była w rękach nie tylko ministrów protes­

tanckich. ale i wielu księży k a to lick ich 32, a innow iercy przy p o­

m ocy m ożnych p rotek torów zakładali drukarnie w K oron ie i na L itw ie " , gdy tym czasem ruch wydawniczy katolicki był słaby i nie mógł się przeciwstaw ić propagandzie heretyckiej. Synody diece­

zjalne z X V i pierwszej p ołow y X V I w. przypom inają księżom obow iązek nauczania dzieci i dorosłych , w niedziele po mszy św „ pacierza, dekalogu, oraz zachęcania ich d o spow iedzi i K om unii w ielkanocnej, nie wspominają zaś o katechizm ach ani innych książ­

kach m ogących służyć za p om oc w pracy duszpasterskiej. Płynęło to przede wszystkim z faktu, że takich książek na ogół nie b y ło .34 Sytuacja zmienia się dopiero po Soborze Trydenckim , w drugiej połow ie X V I w., gdy i program nauczania katechetycznego wzras­

ta. drukuje się katechizm y i postylle, podręczn ik i teologii m o­

ralnej, przekłady Biblii ^ ujka. z których będą czerpać nawet innow iercy (np. Biblia gdańska 1632), mnożą się książki d u ch ow ­ ne. a nade wszystko rozw ija się katolicka literatura polem iczno- apologetyczna, stawiająca śmiało i skutecznie czoło agitacji inn o­

w ierczej. Jeszcze w r. 1582, jezuita hiszpański, A lfon s Pisanus (de Pisa), p rofesor teologii w kolegium kaliskim, w liście do Aquavivv podkreślił z naciskiem z jed n ej strony niedostatek ksią­

żek katolickich w Polsce, z drugiej ich palącą konieczność tak dla odpierania zarzutów i błędów heretyckich, jak i dla dodania otu­

28 Annales Colleg. Posnan. (rkps w APMP nr 228) s. 70; zob. Pol. 30, f. 13. W następnym roku kronikarz zapisał: W klasztorach żeńskich w Pozna­

niu nie w idzieliśm y n ajm niejszej naw et karności. Annales Colleg. Posnan., s. 106.

** W i e 1 e w i c k i, dz. cyt. 1 s. 156. — Ks. T. D ł u g o s z , R elacje arcybisku pów lw ow skich, Lwów 1937 s. 99— 100.

30 U l a n o w s k i , A kta, s. 175.

31 Pol. 50, f. 3.

32 Germ. 131, f. 369v— 370.; W i e I e w i c k i, dz. cyt., I 8. 238; Annales Colleg. Posnan., s. 20.

33 B r u c k n e r , D zieje, t. 2 s. 243— 245.

3J J. S a w i c k i , Concilia P olon ia e, t. VII s. 146.

chy katolikom , że przecież i w ich obozie są ludzie mądrzy i od ­ w ażni.35

Sama p o b o ż n o ś ć p o l s k a , głośna, wylewna w zew nętrz­

nych przejawach, co nieraz raziło cu d zoziem ców ,3* teologicznie niepogłębiona, w ięcej nastawiona na obrzęd niż na treść dogm a­

tyczną, rzadko czerpała ze źródeł sakramentalnych. W W ilnie zaledw ie 40 osób przystępow ało do K om unii w ielkanocnej przed przybyciem tam Skargi z jeg o kazaniami o Eucharystii. W r. 1590 już 10 tys. osób spełniło obow iązek paschalny.37 Dla braku kościo- łów i księży w okolicach bardziej odludnych, na Litwie, Żmudzi, na Rusi i Podhalu (Ż yw iecczyzn a), a także w Inflantach, często trafiali m isjonarze jezu iccy na ludzi dorosłych, owszem starców, którzy nigdy w życiu nie przystępow ali do sakramentów sw;

byli i tacy, co nawet nie otrzym ali ch rz tu !38

O lud wiejski troszczono się mało pod każdym względem . Ż y­

cie religijne mieszczan też nie wykazywało większej gorliw ości.

A le jed n o trzeba podkreślić w oparciu o źródła jezuickie, m iano­

wicie przedziwną gotow ość, owszem głód Słowa B ożego, m odli­

twy, sakramentów u ludu i mieszczan, jeśli tylko znaleźli się tacy, którzy im nieśli te p om oce i pociech y religine. M isjonarze byli oblęgani. upadali z sił na am bonie i w konfesjonale. ^ ilnie w r. 1590 sam kardynał Jerzy Radziwiłł, ciesząc się z ow oców m isji w czasie jubileuszu, rozdawał K om unię św. do godziny drugiej po p ołu d n iu .39 R ozkw itły wnet liczne bractwa religijne, zakładane i kierowane przez jezuitów , mające dwa cele — oso­

bistą p obożn ość i m iłosierdzie chrześcijańskie. Jezuici z naciskiem podkreślali oba te cele w obec faktu, że biedakam i, chorym i, za­

pow ietrzonym i w częstych okresach zarazy nikt w sposób zorgani­

zowany się nie zajm ował. _ _

Ci. którzy zabiegali o sprow adzenie jezuitów do Polski, mieli względem nich wyraźnie określone wymagania i nadzieje. Ponie­

waż Tow arzystw o Jezusowe było od r. 1548 zakonem nauczają­

cy m ,40 a kolegium wiedeńskie, gdzie kształciło się wielu Polaków , było tego bijącym w oczy dow odem , żądano więc i oczekiw ano od jezuitów przede wszystkim nauczania tak wiedzy religijnej jak i św ieckiej. D o tego celu miały służyć kolegia rozsiane z czasem po całej Polsce, Litwie i Rusi. Od samego też początku zlecono jezuitom w ychowanie kleru w seminariach papieskich i diecezjal-

35 Germ., Epp. X XIV , f. 105 ss.; Germ. 163, f. 338v.

30 J. B y s t r o ń , D ziele ob ycza jów w daw nej P olsce, t. 1. Warszawa 1932 s. 333— 334; zoli. B r u c k n e r , Różnou-iercy, s. 8— 9.

37 Pol. 50, f. 70v.

38 Pol. 52, f. 16; Pol. 50, f. 54v— 55.

3» Pol. 50, f. 70v.

40 P. Leturia S. I., P<->-ch» In Campagnia di Gesu tlivenne un Ordine insegnante, „Gregorianum” 21: 1940 8. 350— 382.

(6)

nych. Okazało się nadto, że kolegia jezu ick ie, głów nie zaś k on ­ gregacje mariańskie, stały się niew ysychającym źródłem licznych pow ołań kapłańskich i zakonnych.

Jaki typ p o b o ż n o ś c i i r e l i g i j n o ś c i przynieśli z so­

bą do Polski i szerzyli jezuici w X V I w .? Był to typ czysto igna- cjański, bez późniejszych, narosłych z czasem form rozw ojow ych (hiszpańskich i francuskich). W edle ducha św. Ignacego L oy oli ideą przew odnią jeg o zakonu jest zawsze większa chwała Boża p ojęta praktycznie jako większe d obro dusz, większa p o m o c i p o ­ sługa dawana K ościołow i i bliźnim do życia dobrego, przez k tóre B óg jest uw ielbiony. Zakon został przecież założony „d la szerze­

nia i ob ron y wiary” i dla niesienia p om ocy duszom .41 D o tego celu posługuje się środkam i n adprzyrodzonym i i naturalnymi, p o b o ż ­ nością i wiedzą, naukami kościelnym i i świeckim i, udzielaniem sakramentów i niesieniem p om ocy m aterialnej najbardziej jej p otrzeb u jącym .4*

W pracach swych apostolskich jezu ici kierują się zasadą, że należy zawsze szukać dobra trwalszego i o większym zasięgu, bo bonum quo unirersalius, eo dirinius; że z pom ocą należy spieszvć przede wszystkim tam, gdzie sprawie Boga i duszom grozi w ięk­

sze niebezpieczeństw o, a gdzie inni nie chcą lub nie mogą p o ­ m óc. 4S D latego jezu ici będą usilnie zabiegać o kolegia w miastach stołecznych i uniw ersyteckich, bo d obro tam zdziałane jest p o ­ wszechniejsze; rów nocześnie będą się w dzierać w lasy p o d ­ karpackie, litewskie i żm udzkie, będą docierać do smolarzy w puszczy o k o ło C hojnic, będą zapuszczać zagony m isyjne aż na krańce Rusi, aż na D zikie Pola, narażając się na jasyr tatarski.

A zatem, ogóln ie m ówiąc, pierwszym i zasadniczym rysem T o ­ warzystwa Jezusowego, także i w P olsce, jest a p o s t o l s t w o p ojęte szeroko, zarów no w kościele jak i w szkole, zarów no w o b o ­ zie w ojskow ym jak i w zapow ietrzonym m ieście, zarówno na d w o­

rach m ożnych jak i po chatach wieśniaczych. A postolstw o sło­

wem, piórem , szafowaniem sakramentów i niesieniem p om ocy ma­

terialnej, op iek i lekarskiej i żyw ności biednym , chorym i w ięź­

niom.

W oparciu o Ćwiczenia Duchowne św. Ignacego, będące k o­

lebką duch ow ości Towarzystwa, i o wyrosłe z ich ducha Konstytucje zakonne jezuita-apostoł winien starać się szukać i znajdyw ać Boga we wszystkim, kochać Boga we wszystkich jego

41 Zob. M onum enta Ignatiana, Series III, Constitutiones, t. I, Roma 1934 8. 26, 376 (Bullae Pawła III i Juliusza III).

42 Zob. C on stitution es Soc. Iesu, pars X , nr 2— 3; Fontes Narrativi de Sto Ignatio de Loyola, t. 1, Roma 1943, s. 305, o środkach nadprzyrodzonych i naturalnych i o hierarchii między nimi.

43 C on stitution es S. /., pars VII, cap. 2, n. 1 D.

stworzeniach, a wszystkie B oże stworzenia w B o g u .44 Z tej posta­

wy duchow ej wynika potrójna konsekw encja: duch kon tem placji i zażyłości z Bogiem przenikający wszystkie prace i zajęcia zew­

nętrzne; innym i słowy to, co Ignacy sam określił jak o zjed n o­

czenie z B ogiem tak w m odlitw ie jak i we wszystkich innych czynnościach, a co H ieronim Nadal, jed en z najbliższych Ignacemu ludzi, wyraził lapidarnie w dw óch słow ach: contemplativus in actione

,4S

P o drugie, gotow ość na wszelki rodzaj służby dla chwały Boga i dobra dusz, bo w każdej służbie, w każdej pracy, w każ- tym m iejscu i we wszystkich bliźnich odnajduje się Boga. W resz­

cie zdoln ość adaptacji do wszelkich warunków pracy i życia, szyb­

kie i na ogół trafne rozeznanie potrzeb i ch orób w ieku i spie­

szenie z odpow iednim lekarstwem na pom oc. Szkoły, książki, kate­

chizacja, misje, dysputy z innow iercam i, pow oli rozbudzany ruch rek olek cyjny, podsycanie kultu eucharystycznego i m aryjnego, skuteczna zachęta do częstego przystępowania do sakramentów św., o to środki stosowane z pow odzeniem przez jezu itów w P olsce od samego ich przybycia. D zięki nim wiara w społeczeństw ie sta­

wała się nie tvlko mocna, ale i żywa — „w iara, która przez m iłość działa” (Gal. 5, 6).

Drugim rysem religijn ości praktykow anej przez samych jezu i­

tów i propagow anej wśród w iernych to c h r y s t o c e n t r y z m . Objawia się on jako szczególne przywiązanie, rozum ow e i serdecz­

ne, do Osoby Jezusa Chrystusa, do jego Bóstwa (atakow anego i negowanego przez arian), do iego człowieczeństw a (atakow anego przez kalwinów i zwinglian w E ucharystii), do jego M atki, lek ce­

ważonej przez protestantów wszystkich odcieni, do jeg o Krzyża i Serca, do jego K ościoła i w idzialnego zastępcy na ziem i — Pa­

pieża wraz z całą hierarchią kościelną — w duchu ignacjańskich reguł o trzymaniu z K ościołem .

K w intesencję duchow ości i religijn ości ignacjańskiej, przynie­

sionej do Polski przez jezuitów w X V I w., można zamknąć w je d ­ nym zdaniu, ułożonym ze słów samego Ignacego, a wyrażającym sekret „ m o c y i chwały” jego i jeg o zakonu: Multum servire D eo ex puro amore, sub crucis vexillo, in Ecclesia, adiurando ani- mas — ad maiorem Dei gloriam (W ielce służyć B ogu z czystej miłości, pod sztandarem krzyża, w K ościele, pom agając duszom, a wszystko dla większej B oga chw ały).

M ożem y się teraz zapytać, ile lat trzeba b yło Tow arzystwu w Polsce, aby ow oce jego pracy i zabiegów dały się już stwierdzić w sposób zewnętrznie i społecznie w idoczny. Przeszło p ół wieku Wysiłków i zmagania się z trudnościam i dało nareszcie pewne re-

44 C on stitution es S. /., pars III. cap. 1. n. 26.

43 T am że, pars IX, cap. 2, n. 1; zob. H. N a d a l , Epistolae, t. IV,

*• 631.

(7)

zułtaty w skali ogólnej narodu. Mamy tego wyraźne sprawdziany, ch oćb y dwa następujące.

W r. 1556, po pożarze ratusza i sukiennic w K rakow ie, p od ­ czas reparacji wieży ratuszowej w łożon o do gałki zdobiącej szczyt wieży akt pergam inow y opisujący współczesne zdarzenia, Nowy Testam ent w przekładzie Erazma z Rotterdam u, na który tak chętnie pow oływ ali się arianie, i poem aty zachwalające herezje...

^ r. 1611 miasto dokonuje now ego rem ontu ratusza i ow ej gałki na wieży. Burmistrzem był wtedy Abraham Ronnenberg, nawró­

con y przez Łaszcza z arianizmu. W edług relacji Fryderyka Szem- beka (w „A cta processus canonizationis B. Stanislai K ostka” ) usu­

nięto z gałki ratuszowej owe dawne Erazinowe Pismo św „ oraz p roh eretyck ie poem aty, a na to m iejsce za radą jedn ego z jezuitów (m oże samego Szem beka) w łożon o katolickie wydanie Wulgaty oraz akt oddania miasta w opiekę Świętym Florianow i, Stanisła­

wowi B iskupow i, Jackow i, a szczególnie błogosław ionem u Stani­

sławowi K ostce. Nadto w łożono do gałki obrazek Stanisława Kostki i kawałek drewna z jego trumny. Czyż nie uderza nas ta zmiana w rajcach miasta K rakowa m iędzy rokiem 1556 a 1611? Czyż nie jest to dow ód, że jednak praca jezu itów nie szła na m arne? Za­

miast sym patii heretyckich duch szczerze katolicki nie tylko w prywatnym życiu, ale i w wystąpieniach i dokum entach pu­

bliczn ych .46

Drugi sprawdzian jest niem niej frapujący. Podczas procesji B ożego Ciała w Lublinie w r. 1564 (rok przybycia jezu itów do Polski) Erazm O tw inowski wyrwał księdzu m onstrancję z Najśw.

Sakramentem, rzucił na ziemię i podeptał. Czyn niesłychanej zuchwałpści, który u katolików w zbudził grozę, u innow ierców p o­

dziw dla „o d w a g i” sekciarza. A le najciekawsze, że czyn ten uszedł bezkarnie, a M ikołaj Rej bronił Otw inowskiego w sposób drwiący, jakby ch od ziło o drobiazg.47

tym samym Lublinie też podczas procesji B ożego Ciała w r. 1638 sędzia trybunału, M ichał Liniewski, zachował się zuch­

wale; jako innow ierca nie zdjął kapelusza przed Najśw. Sakramen­

tem niesionym w uroczystej procesji. Tym razem ten niewielki afront nie przeszedł bez napiętnowania. O dbyto sąd nad Liniew- skim i za karę usunięto go ze stanowiska sędziego trybunalskie­

go.48

4 .?^s' ^ ' K o n o p k a S. I., N ieznany patron K rakow a, „Nasze Wia­

domości H: 2. 1909 s. 652— 661, w oparciu o dokumenty w APMP i o art.

J. M u c z k o w s k i e g o, Dawny krakow ski ratusz, „Rocznik Krakowski** t. 8:

1906 s. 1— 50 (głównie s. 19 i 45).

47 Zob. B r u c k n e r , D zieje, t. 2 s. 225— 226; A. K o s s o w s k i , Pro­

testantyzm w Lublinie i w Lubelskiem w X V I~ ~ X V I I w.. Lublin 1933 s. 30— 31.

48 Pol. 66, f. 161 (Lublin r. 1638).

W r. 1619 zapisał w Dzienniku spraic domu śiv . Barbary W ie- lew icki następującą reflek sję: „S am stan sprawy katolickiej w P olsce, taki jaki dzisiaj jest, jeśli się go porów na z tym, jaki był przedtem , m ów i dostatecznie dużo i w ięcej jeszcze o tym, co ludzie Towarzystwa zdziałali w tym Królestw ie. Ileż zbudow ano now ych kościołów , iluż w ykształcono zdolnych kapłanów, ileż przy- m nożono pow ołań zakonnych, jak umniejszyła się ilość heretyków , ileż książek wydano przeciw herezjom , ileż dysput z dobrym sukce­

sem od byto z heretykam i, iluż n aw rócono na katolicyzm z tych, co do różnych odeszli herezji...” 4* Trzeba przyznać, że w słowach tych nie było pustej przechwałki.

Z obaczym y teraz, jak jezu ici oddziaływ ali na religijn ość p o l­

ską i czy zostawili jaki trwały, dziś jeszcze dający się stw ierdzić, ślad swego wpływu. Zbadam y pola ich działania oraz środki i spo­

soby działania. Szczególny nacisk położym y na przeszło dwa w'ie- ki trwający okres aż do kasaty zakonu w 1773 r.; nie przem il­

czymy jednak ważniejszych osiągnięć lub przynajm niej p rób i w y­

siłków aż do naszych czasów. Praca nasza jako synteza historycz­

na, p odjęta na pew no za wcześnie, z konieczności będzie i zbyt zwarta i nie wolna od luk, niedom ów ień i uogólnień. Oparta je d ­ nak głów nie na źródłach dotąd niedrukow anych m oże w n iejed ­ nym punkcie okazać się pożyteczna dla dalszych badań i obszer­

niejszych, bardziej szczegółow ych opracow ań.

I. JEZU ICI A K L E R I Z A K O N Y W POLSCE

Dla duchowieństwa p olsk iego jezu ici dokon ali trzech ważnych rzeczy. 1. D ostarczyli p om ocy w postaci k s i ą ż e k , katechiz­

mów, zbiorów kazań (p ostylle), p odręczn ik ów teologii (zwłaszcza tzw. k on trow ersji przeciw błędom h eretyckim ), oraz książek du­

chow nych, służących do pogłębienia religijn ości i p ob ożn ości księ­

ży, zakonników i zakonnic. 2. Z god n ie z życzeniem Stolicy św., Hozjusza i innych biskupów wzięli w swe ręce w y c h o w a n i e k a n d y d a t ó w d o s t a n u k a p ł a ń s k i e g o w seminariach papieskich i diecezjalnych, kolegia zaś sw oje uczynili „szk ółk am i”

pow ołań duchow nych. 3. Z apoczątkow ali i rozw inęli r u c h r e ­ k o l e k c y j n y przez dawanie tak indyw idualne jak i z b io ro ­ we Ćwiczeń D uchow ych św. Ign acego; ruch ten przeszedł p o w o li na ogół społeczeństwa przybierając z czasem różne form y re k o ­ lekcji i m isji dla wszystkich klas — od księży i zakonników aż do rob otn ik ów i wieśniaków włącznie. W nowszych czasach szcze­

gólną rolę zaczęły odgryw ać tzw. dom y rek olek cyjne.

49 W i e l e w i c k i , dz. cyt., III 8. 266.

11 — Nasza P rzeszłość, T . X X

(8)

Om ów im y teraz bardziej szczegółow o każdy z tych trzech ro ­ dzajów p om ocy .

1. W spom nieliśm y we wstępie o niedostatku książek kato­

lickich w P olsce ok oło p ołow y X V I w. Od r. 1565 następuje wy­

raźna zmiana na lepsze. W tym właśnie roku drukuje się w K ra­

kow ie u Siebeneichera łaciński katechizm Piotra K anizego: Parvus catechismus catholicorum. Można by się zapytać, czy wydanie z r. 1560 pod tymże tytułem u Łazarza w K rakow ie nie jest ka­

techizm em K an izego; fakt, że wydawca, M ikołaj z Szadka, odsyła do H ozjusza (Confessio fidei), przyjaciela K anizego, zdaje się potw ierdzać to przyp u szczen ie.80 Jeśli zważymy, że pierwsze wy­

danie łacińskie m ałego katechizm u ukazało się w W iedniu 1558, i jeślibyśm y wydanie Łazarzow e z r. 1560 uznali za katechizm K anizego, to uderzy nas zaledw ie dwuletni odstęp czasu m iędzy wydaniem w iedeńskim i krakowskim . N ajw idoczn iej potrzeba chw ili tłum aczy nam to tak stosunkow o wczesne wydanie pierw ­ szego jezu ickiego katechizm u w Polsce. Zresztą wydanie z 1565 jest też bardzo wczesne, zaledw ie rok niecały upłynął od osiedle­

nia się jezuitów w Braniewie.

N igdy, o ile wiem , nie był drukow any w P olsce w ielki kate­

chizm K anizego (Sutnma doctrinae cliristianae, W iedeń 1554).

Natomiast mały katechizm d oczekał się u nas ponad 40 wydań, w tym 23 po łacinie, 3 po łacinie i po polsku (dw u języczn e), 9 p o polsku, 3 p o polsku i p o francusku i 3 p o niem iecku.

P ierw szy polski przekład katechizm u K anizego wyszedł spod pióra W ujka w r. 1570: Maluczki katechyzm Kościoła Powszech­

nego przez Piotra Kanizyusza. K raków , u Siebeneichera.51 W arto tu m oże zw rócić uwagę na fakt, że w r. 1561 ukazał się w A nt­

w erpii Parvus Catechismus K anizego z dodaniem G odzinek o O d­

w iecznej M ądrości B o ż e j;52 zapewne to wydanie antwerpskie od­

twarzają wydania krakowskie u Siebeneichera (1567, 1570, 1581, 1585) i u Łazarza (15 83 ), zam ieszczają bow iem p o katechizm ie G odzinki o B. M ądrości ( Preces horariae de Aeterna Dei Sapientia Jesu Christo, cum piis quihusdam exercitationihus). Z k olei na­

suwa się przypuszczenie, że tak znam ienny u D ru żbickiego kult O dw iecznej M ądrości tu właśnie m ógł wziąć swój p oczątek już w latach ch łopięcych , a d opiero późn iej przez lekturę Susona i W aw rzyńca Justiniani nabrać pełni i głębi.

O prócz katechizm u K anizego przełożył W ujek w łoski kate­

chizm Jakuba Ledesm y i wydał pt. Nauka chrześcijańska albo Ka- techizmik dla dziatek (K rak ów 1572), i ofiarow ał go radzie miasta

50 Dalsze wydania łacińskie tego katechizmu zob. E. 14, 42— 45.

51 Germ. 131, f. 369v— 370; zob. art. Ks. J. Poplatka S. 1. w „Polonia Sacra” R. 3: 1950 8. 46— 47.

52 Zob. S. 2, 617.

Poznania, gdzie był rektorem . B ibliografie m ilczą o tym przekła­

dzie jak o W ujkow ym . Historia collegii Posnaniensis z r. 1572 wyraźnie wymienia W ujka jako tłumacza tego katechizm u.55 W łaś­

nie ten katechizm Ledesm y doczekał się rych ło przekładów na ję ­ zyk litewski i żm udzki (W iln o 1595, przekład M. Daugszy, i tegoż roku po litewsku i żm udzku; ten ostatni ponow nie w ydał E. W o l­

ter w Petersburgu 1 8 8 6 ).54 W r. 1605 wyszło nowe wydanie li­

tewskie Ledesmy.

W o b e c tego nie dziwi nas fakt, że w r. 1602 na synodzie w i­

leńskim biskup Benedykt W oyna zalecił księżom katechizm y K a ­ nizego i Ledesm y ( Lithuanice translatum, 55)

T rzecim katechizmem w ielek roć w Polsce wydawanym był ka­

techizm R oberta Bellarm ina. Oryginał w łoski wyszedł w r. 1598.

Przekład łaciński bpa M arcina Szyszkowskiego ukazał się dwu­

krotnie ( Catechismi ...practicus modus, 1605, Compendium doc­

trinae cliristianae, 160 6); nadto w W ilnie w 1655 inny przekład łaciński pt. Doctrinae christianae explicatio. Na synodzie diecezji łuckiej w 1607 bp Szyszkowski zalecił usilnie duchowieństwu ka­

techizm Bellarmina przez siebie z w łoskiego na łacinę i na polski przełożony. A zatem musiał b yć polsk i przekład katechizm u Be>- larmina wcześniejszy niż ten, który podaje Estreicher pod r. 1608 (Summariusz nauki chrześcijańskiej, K raków , u M. Tyszkow - s k ie g o ).58

Przekład ruski tego katechizm u Bellarmina p o ch o d zi z r. 1633 (we W ied n iu ), natomiast przekład litewski jest późny, z r. 1818 (W iln o, tłum. ks. A ntoni D rozd ow sk i).

Z przekładów i wydań polskich warto przyp om n ieć dwa w y­

dania augsburskie Jerzego Mayra S. I. (1616, 1618). W sumie p od różnym i tytułami katechizm Bellarm ina w ych odził u nas (lub dla nas) ponad 32 razy. W j. polskim było 27 wydań, p o litewsku 1, p o rusku 1, po łacinie w P olsce 3 w ydania.57

W iadom o, że K atechizm rzym ski (Catechismus Romanus), w y­

dany w Rzym ie w 1566, został przełożon y na polskie dość rych ło, bo już w 1568 ks. W alenty K u czborsk i w ydrukow ał go w K rak o­

wie u Szarfenbergera. Staraniem prymasa K arnkow skiego wyszło nowe tłum aczenie tegoż katechizm u w 1603 u J. W olraba w K a ­ liszu.58 Istnieją poważne podstaw y do sądzenia, że tłum aczem był bliski w spółpracow nik K arnkow skiego, jezuita, A drian Junga. P ry ­ masowi jak o fundatorow i kolegium kaliskiego jezu ici nie umieli niczego odm ów ić. Z jezu ick ich źródeł w iadom o, że Junga praco-

53 Pol. 50, f. 14v.

54 E. 21, 140.

55 .T. S a w i c k i . Concilin P ofon ia e. t. II s. 38.

56 J. S a w i c k i , Concilia P olon ia e, t . III s. 23.

57 Zob. S. 1, 1201— 1203; E. 12, 447.

58 „Collectanea Theologica” R. 24: 1953 s. 266— 274.

(9)

wał jeszcze w ostatnich latach swego życia dla K arnkow skiego.

Jest rzeczą tlziś pewną, że kazania K arnkow skiego pt. Eucha­

rystia albo o Przenajświętszym Sakramencie i O fierze Ciała i Krtcie Pana Zbawiciela... kazań 40 (K raków 1602) są dziełem Jungi. ,a Na wydanie Katechizm u rzym skiego z r. 1603 pod firmą K arnkow skiego rzuca światło Catalogus Provinciae Poloniae z r. 1602: P. Adrianus Jungius scribit pro Illutrissiino Fundato- r e .60 N ajp ra w d opod ob n iej ch od ziło o katechizm , bo Eucharistia była ju ż wydana. O koliczn ość, że Junga akurat wtedy, gdy dru­

kował się K atechizm rzymski, przebyw ał w Kaliszu, wzmacnia jeszcze nasze przypuszczenie.

A zatem mamy o b ok K anizego, Ledesmy i Bellarmina jako autorów , a o b o k W ujka jako tłumacza katechizm u K anizego i L e­

desmy jeszcze Jungę jako tłumacza K atechizm u rzym skiego z r. 1603.

P o tych początkach rzućm y okiem na ogólną „p ro d u k c ję ” ka­

techetyczną jezu itów polskich. D otychczas udało mi się w ykryć ponad 30 jezuitów piszących, tłum aczących i wydających kate­

chizm y. O bok polskich są łotew skie (W ilhelm a Bucciusa, Kate­

chizm w iększy i m niejszy 1622; według Poszakow skiego jest to pierw szy w ogóle katechizm w języku łotew sk im ;61 Łukaszewicza.

R oth a), litewskie Ledesmy, Bellarmina i Jana Jachn ow icza,62 a nawet turecko-łaciński (Poznań 1721) i tatarski (1720 i 1721), ułożone przez ks. Michała W ieczork ow skiego S. I. m isjonarza na K rym ie i w Persji (zm . 1751). Nie brak też Katechizmu missio- narskiego dla Żydów konw ertytów przez kapłana Societatis Jesu, Lw ów 1 76 0.63

Z pow ażniejszych autorów godzi się w spom nieć .1. A lbertrandi ( Katechizm większy i mniejszy, W ilno 1817), J. E. M inasowicza (Summariusz wiary i nauki k atolick iej, Warszawa 1762). W . Tyl- kow skiego (Summa nauk niektórych, które Plebani ludowi na kazaniach przepowiadać mają. Warszawa 1691), M. W icherta ( Nau­

ki katechizmowe, 3 tom y, Kalisz 1780— 1781). Z nowszych zasłu­

guje na wspom nienie umysł tej miary, co Marian M orawski (se­

n io r), autor sławnych i na obce języki tłum aczonych W ieczorów nad Lemanem, który nie pow stydził się w ydać skrom nej ale pożyteczn ej broszurki katechizm ow ej pt. M odlitwy najpotrzebniej-

59 Zob. E ncykl. K ościel. N o w o d w o r s k i e g o , t. 9 s. 295— 296, w oparciu o Annales Colleg. Posnan. z r. 1607 — Wydawca tychże kazań, ks. A. C h m i e l o w s k i (Warszawa 1885), nie wspomina ani słowem o Jun­

dze; albo nie wierzył informacji E ncykl. K o ściel., albo o niej nie wiedział.

*° Pol. 7, f. 312v.

61 P o s z a k o w s k i , De viris illustrihus Prov. Lithuaniae, rkps APMP nr 1536, 8. 93.

62 Zob. P olsk i Słownik B iograficzny, t. 10 s. 269— 270.

63 Zob. E. 19, 179; Pol. 87, f. 64— 6~4v; katechizm ten ma związek z akcją Franka i ruchem frankowskim na terenie Lwowa w 1739— 1760.

sze, gdzie o b ok pacierza podał zasadnicze prawdy wiary dla dzie­

ci i ludu wraz z Pieśnią katechetyczną. Dużym wzięciem cieszył się zatw ierdzony przez M inisterstwo Oświaty Katechizm dla pol­

skich dzieci Józefa Cyrka (7 wydań od 1938 do 1957), zm arłego w ob ozie oświęcim skim w 1940 r.

Nauczanie katechizm u b yło i jest jednym z głów nych zadań apostolskich jezuitów tak na m ocy zatw ierdzającej zakon Bulii Pawła III (1540) i Juliusza III (15 50 ), jak i na m ocy konstytucji zakonnych. N ic dziwnego, że przywiązywali oni do tej posługi du­

chow nej wielką wagę, traktując ją jako dzieło m iłości i pokory.*4 Zarów n o W ielew icki w Dzienniku spraw domu św. Barbary z lat 1579— 1639 jak i historie wszystkich k olegiów i listy wysyłane do Rzym u, przekazujące sprawozdania z misji lub w izytacji bisku­

pich po diecezjach, w k tórych jezu ici zwykle towarzyszyli bisku­

pom w roli kaznodziejów , spow iedników , teologów i katechistów . obfitu ją w inform acje o katechizacji. Jezuici p rzyjęli za swoją opinię Grzegorza X III, że ani kolegia, ani seminaria duchow ne

„n ie wydadzą pożądanych ow oców , jeżeli się nie zaprow adzi zwy­

czaju uczenia dzieci nauki chrzecijańskiej po parafiach... mają się tym zająć głów nie proboszcze, którym dostarczyć trzeba znacznej liczby katechizm ów dla rozrzucenia pom iędzy ludem ...” ®5

L icząc się z brakiem dostatecznej liczby katechizm ów i z p o ­ wszechnym analfabetyzm em po wsiach uczono dzieci i starszych na pam ięć, posługując się różnym i sposobam i m nem otechnicznym i, głów nie pieśniami i wierszykam i. H istoria kolegium poznańskiego przekazała nam sposób nauczania katechizm u stosowany z p o w o ­ dzeniem przez Szymona W ysock iego. Był to sposób gradacji i p o ­ wtarzania, ten sam, który stosuje św. Ignacy w Ćwiczeniach Du- choicnych. Te same prawdy wiary były najpierw w ygłoszone przez jed n o dziecko, potem pow tórzon e przez wszystkie dzieci razem,, potem znów dw óch ch łop ców w form ie dialogu, pytań i od p o w ie ­ dzi, wyjaśniało dany rozdział z katechizmu Ledesm y, podczas gdy wszyscy przysłuchiwali się temu, wreszcie na k on iec o. Szymon z am bony objaśniał wszystko obszerniej i głębiej. Była to m etoda wbijania w pam ięć, ale ze zrozum ieniem , w myśl zasady, że: repe- titio est mater studiorum .M

Ta m etoda jezuicka, stosowana jeszcze w X V III w., dawała dobre rezultaty i budziła p odziw u starszych, którzy „d z ie c i swe uważali za wiele szczęśliwsze od siebie, bo one w k rótkim czasie uczyły się na pam ięć tego, czego oni przez wiele lat nawet n ie słyszeli” .®7 C hodziło w tym wypadku o uczenie dzieci katechizm u

61 Zob. J. K w i a t k i e w i c z , Fax ascetica, Kraków 1680 s. 205— 206.

65 R y k a c z e w s k i , R ela cje, t. 2 s. 122.

66 Annales Colleg. Posnan., s. 48— 50.

07 Pol. 64, f. 361v (Historia collegii Sandomiriensis 1753).

(10)

na misjach, które nie trwały dłużej niż dwa tygodnie. A w ięc czas był rzeczyw iście krótki.

Podczas inisji i w izytacji diecezji korzystano z okazji, aby zaprow adzić lub w znow ić w każdej parafii naukę katechizm u. P o d ­ czas misji w Będzinie w r. 1616, która polegała głównie na ucze­

niu katechizm u, rozbu dzon o taką m iłość do tej „n o w o ś ci” , iż miasto ustanowiło stałego k atech etę.88 Tak było w diecezji łuckiej podczas m isji w ielkopostnych w 1593; reform a kleru polegała m iędzy innym i i na tym, że nakłaniano proboszczów do p odjęcia zaniedbanej nauki katechizm u inter tnissam.m

Ż eby zm usić ludzi do uczenia się katechizm u, nakłonili jezu ici p roboszcza w Jarosławiu, by ogłosił parafianom , że nie w cześniej u dzieli ślubu narzeczonym , aż nauczą się prawd w ia ry.70 (Czy nie chwytam y tu na gorąco genezy tzw. egzaminu przedślubnego, który do dziś w ustach ludu nazywa się „c h o d z ić na pacierze” ?).

O tym, że nikogo nie pozbaw iali jezu ici dobrodziejstw a kate­

chizmu, n ajlepiej świadczy fakt następujący. W r. 1638 m isjona­

rze Towarzystwa dotarli do 38 sm ołam i w lasach k oło C hojnic, gdzie od cięci od życia parafialnego smolarze pędzili sm ołę do uszczelniania okrętów . N auczono wtedy katechizmu i w yspow ia­

dano ponad 1400 „leśn ych ludzi” . 71

Podczas w izytacji biskupich kładli jezu ici największy naciek na to, żeby księża ch cieli i um ieli spow iadać i katechizow ać. Ma­

my opis takiej w izytacji na W ołyniu w r. 1590. W izytow ano głów ­ nie te m iejscow ości, gdzie było w ięcej kapłanów, którym należało w pierwszym rzędzie przyjść z pom ocą, aby oni z k olei nieśli p o ­ m oc pow ierzonym sobie duszom. P rzygotow yw ano więc księży do spow iedzi, zazwyczaj generalnej z całego życia, potem uczono ich summarie et pro captu sposobu słuchania spow iedzi, w czym za­

pewne pom agało im B reve directoriurn ad confessarii ac paeni- tentis munus rite obeundum Jana A lfon sa de P olan co (Ł ow icz 1566 i wiele wydań aż do r. 1 8 8 6 ).“ D op iero po kapłanach przy­

chodziła k olej na lud. W czasie mszy i poza mszą uczył jezuita prawd wiary i życia chrześcijańskiego, głów nie w niedziele i świę-

{->dy w ięcej ludzi było w kościele. Praca ta wydawała dobre ow oce, podniesienie życia m oralnego, liczne spow iedzie, nawró-

68 W i e l e w i c k i , dz. cyt., III s. 189.

6B Pol. 50, f. 114.

70 Pol. 52, f. 26v.

71 Pol. 52. f. 114v.

Germ. 131, f. 369v— 370; zob. E. 18, 579. Wiadomo, że Wujek miał tłumaczyć dziełko Kanizego D e con fession e ( B eich t und Comrnunion Biichlein, Dylinga 1567) i prawdopodobnie wydał je drukiem wraz z przełożonym przez siebie De con tem p tu mundi Innocentego III. Wujkowy przekład De con fessio- ne dziś nieznany, natomiast O w zgardzie świata ukazało się bezimiennie w t .1571 i niesłusznie Estreicher przypisuje je Stanisławowi Lwowczykowi.

cenią, legalizację małżeństw. N auczyciele szkółek parafialnych byli pouczen i i zachęceni do wpajania dzieciom praw d wiary. '3

W ielką wagę przywiązywali biskupi do d obrego adm inistro­

wania sakramentu Pokuty. Świadczy o tym następujący fakt.

W r. 1574, w W . Poście, wysłał w icep row in cjał Franciszek Sunyer z W ilna do Pułtuska m łodego studenta teologii, przyszłego p r o ­ fesora, Piotra V ianę, Hiszpana, aby biskup p łock i. P iotr Mysz­

kow ski, udzielił mu święceń kapłańskich. Poniew aż biskup nie chciał go św ięcić extra tempora, musiał czekać, ale nie na p różn o;

zlecon o mu w yłożyć wszystkim księżom przy katedrze w P łock u traktat de paenitentia, z czego wywiązał się ku zadow oleniu bisku­

pa i k sięży.74

Jeżeli ch odzi o inne książki, którym i Tow arzystw o Jezusowe przyszło z pom ocą k lerow i polskiem u, to na pierwszym m iejscu należy w ym ienić nowe, W u jk ow e, przekłady Pisina św., k tóre w y­

trąciły z rąk katolikom przekłady innow iercze (B iblię Brzeską z 1563 i Nieświeską z 1 5 7 2 ).75 N astępnie zbiory kazań, tzw. P os­

tylle W u jk ow e (1573, 1575, 1580, 1593), na które od dawna cze­

k a n o ,7* Ewangelie na niedziele i święta (1579), Ewangelie i Epis­

toły (15 93 ), Pasja to jest historia Męki Pana Zbawiciela (1575, 1582) i Żyw ot Pana Jezusa wydany w roku śm ierci W ujka (1597).

P o W ujku n ajobficiej wsparł duchow ieństw o polskie Skarga swy­

mi Kazaniami i Żywotami Świętych, w k tórych był bogaty materiał do kazań.

Synody m ogły już teraz zalecać księżom , aby zaopatrzyli się nie tylko w katechizm y K anizego i Bellarm ina, ale i w B iblię i w postylle W ujka, w Directoriurn Polanki, w dzieła Skargi. Z o b ­ cych autorów jezu ickich , o b ok wspom nianego Polanki, poleca się Institutio confessariorum M arcina Fornari (wydane w 1607 w R zy ­ mie i w K rakow ie u L o b a ), Aphorismi confessariorum ex docto- rum sententiis collecti Emmanuela de Sa (W en ecja 1595. potem wiele w ydań aż do początku X V I II w. — L yon 1 7 0 2 )."

N iezw ykle bogato przedstawia się d orob ek jezu ick i w d z i e ­ d z i n i e k a z n o d z i e j s t w a . K arol M echerzyński w sw ojej Historii W ym o w y w Polsce (t. 2, K rak ów 1858, i t. 3, 1860) o m ó­

75 Pol. 50, f. 89— 89v.

74 Pol. 50, f. 52v (Pułtusk 1574); Pol. 65, f. 20 (Wilno 1574).

75 N oivy Testam ., Kraków 1593, 1594; Psałterz, Kraków 1594; Biblia, Kraków 1599. Zob. Ks. W. S m e r e k a, Zarys biliograficzn y w ażniejszych wydań Biblii W ujka (1593— 1950), „Ruch biblijny i liturg.’ R. 3: 1950 s." 64— 91.

78 Si possit fier i postilla ta n top ere desiderata ad evertend am illam h aereticorum (Reja, dop. m ój), quae tam freą u en s est in manibus rnultorum cum m agno d etrim en to animarum ...; „Polonia Sacra” , R. 3: 1950 s. 47.

77 J. S a w i c k i , Concilia P olon ia e, t. II s. 38, 49— 50; t. III s. 25;

t. V s. 273; zalecono tu obok Skargi Laternę; chodzi chyba o H arfę D u­

chowną jako doskonały modlitewnik dla księży.

Cytaty

Powiązane dokumenty

(przy czasownikach, których temat zakończony jest na –t,-d,- tm,-ffn,-chn konieczne jest dodanie do formy czasownika –e dla ułatwienia wymowy) 5!. Du freust dich oft- Freud

Prosimy Cię, Panie, za przyczyną Najświętszej Maryi Panny, Matki naszej i Królowej Polski oraz za wstawiennictwem świętych Patronów naszych, ochraniaj Ojczyznę naszą od

Wyższa od dopuszczalnej koncentracja ołowiu w glebach użytków rolnych występuje lokalnie w Sidzinie (obszary na północ od Skawiny), na terenie Woli Justowskiej, północnej

Publiczność się doczekała — a  były wśród oczekują- cych moje wspomniane już profesorki z liceum, które przepytywa- ły mnie później, co się stało z Jewtuszenką..

Wytwarzało się w ten sposób znamienne przesunięcie: w Hiszpanii nadal utrzymywał się i utwierdzał klasyczny obraz polskiej poezji, podczas gdy w Pol- sce poezja była już na

Przedstawiciel grupy losuje imię i nazwisko sławnego Polaka lub Polki, którzy byli patriotami (Jan Matejko, Karol Wojtyła, Tadeusz Kościuszko, Adam Mickiewicz, Maria Konopnicka,

Gdzie jest takie miejsce w Polsce, o którym mo na powiedzie , e rodowisko jest tu mało zmienione, zbli one do naturalnego, gdzie gleba i woda czysta, a las zie- lony.. Takim

W niniejszej pracy skoncentrowano się na ocenie procesów konwergencji gospodarek Litwy i Łotwy, pomijając Estonię, która wstąpiła do strefy euro w 2011 roku.. Kryteria z