• Nie Znaleziono Wyników

Elizy Orzeszkowej poglądy na sztuki plastyczne : pogranicze estetyki i etyki

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Elizy Orzeszkowej poglądy na sztuki plastyczne : pogranicze estetyki i etyki"

Copied!
23
0
0

Pełen tekst

(1)

Wiesław Olkusz

Elizy Orzeszkowej poglądy na sztuki

plastyczne : pogranicze estetyki i

etyki

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 77/2, 65-86

(2)

P a m i ę t n i k L i t e r a c k i L X X V II , 1986, z. 2 P L IS S N 0031-0514

WIESŁAW OLKUSZ

ELIZY ORZESZKOWEJ POGLĄDY NA SZTUKI PLASTYCZNE

POGRANICZE ESTETYKI I ETYKI

Michał Bałucki, W iktor Gomulicki, Bolesław Prus, H enryk Sienkie­ wicz, sporadycznie Maria Konopnicka, a później Zygm unt Sarnecki, An­ toni Sygietyński, Stanisław Witkiewicz, Gabriela Zapolska oraz liczni pisarze m inorum gentium (Marian Gawalewicz, Czesław Jankowski, Wła­ dysław hr. Koziebrodzki, Edward Lubowski, Wincenty Łoś, Waleria M arrené-M orzkowska, Józef Rogosz, Leonard Sowiński, sporadycznie Felicjan Faleński i W incenty Kosiakiewicz) — oto bogaty, choć nie p re­ tendujący bynajm niej do pełnego, zestaw nazwisk literatów publicznie wypowiadających się na tem at sztuki. Samotniczy, ograniczony właści­ wie do korespondencji i odwiedzin, try b życia prowadzony przez Orzesz­ kową z góry jakby wyklucza możliwość włączenia się powieściopisarki w ten n u rt ogólnopolskich fascynacji. Nie publikowała — jak jej rówieś- ni — sprawozdań z salonów wystawowych, nie uczestniczyła w burzliwej dyskusji na tem at realizm u w sztuce i kom petencji krytyków \ nie zabie­ rała głosu w czasie słynnej „nagonki” na Józefa Pankiewicza i W ładysła­ wa Podkowińskiego 2. Ową znaczącą nieobecność na niwie kry ty k i artys­ tycznej tłumaczyła pisarka w listach do przyjaciół dwoma powodami. Pierw szym była izolacja od głównych centrów krajowego życia k u ltu ­ ralnego, w ynikająca z programowego przebyw ania w Grodnie, pobytu pojmowanego w określonej sytuacji społeczno-politycznej jako obowiązek każdego patrioty, jako m anifestacja trw ania polskiego żywiołu na Litwie.

1 Zob. A. P o r ę b s k a , Warszawska k r y ty k a artystyczn a 1875—1890. W zbiorze:

Z dziejów polskiej k r y ty k i i teorii sztuki. T. 2. W arszawa 1961, s. 187—213.

* Por. gwałtowne, pełne polem icznej pasji, w ystąpienia G. Zapolskiej, biorącej w ohronę m alarstwo Pankiewicza i Podkowińskiego (Listy. Zebrała S. L i n ó w -s k a . T. 1. War-szawa 1970, -s. 122: „Naj-stra-szniej-sze zwierzę to Ger-son w War­ szawie. Co oni z tym nędzarzem Pankiewiczem w ypraw iają?”; s. 478: „Biedny ten Podkowiński. Zagryźli go!”) czy ataki ze strony W. G om ulickiego (Przegląd malarski.

S łó w kilka o im presjonizm ie warszaw skim . „Bluszcz” 1890, nr 44, s. 348; Z w y s t a w malarskich. W y sta w a K r yw u lta . „Echo Muzyczne, Teatralne i A rtystyczne” 1892,

nr 46, s. 540).

(3)

Izolację tę w latach 1882— 1886 am plifikuje jeszcze zakaz opuszczania Grodzieńszczyzny. Czynnikiem drugim, znacznie chyba istotniejszym, który nie pozwalał Orzeszkowej na autorytatyw ne wypowiedzi na tem at m alarstw a, była świadomość braku kom petencji do publicznego ferow ania sąd ó w 3, fragm entaryczności własnej wiedzy o sztuce, albowiem zagad­ nienia estetyki stanowiły w życiu pisarki przedm iot studiów tylko am a­ torskich; podobne zresztą obiekcje w yrażała Orzeszkowa w przypadku konieczności wypowiedzenia się na tem at muzyki. W rzeczywistości po­ wód niepisania artykułów dotyczących m alarstw a był nadm iernie w y­ olbrzymiany, zwłaszcza jeśli uświadomić sobie fakt, iż większość w ypo­ w iadających się wówczas w tej m aterii pisarzy to również dyletanci.

W literackiej biografii Orzeszkowej brakuje więc tego ogniwa działalności społecznej, które stało się znaczącym w biografiach innych pisarzy pozytywistycznych. A kcydentalny ch arakter m ają w jej twórczo­ ści beletrystycznej te relacje między literatu rą a malarstw em , które określić można mianem oddziaływania w sferze tem atycznej (gdy literatu ra czerpie inspiracje z plastyki i od w rotn ie)4 bądź też w sferze słownej oraz stylistycznej (gdy pewien sposób widzenia czy technikę wyrazu, w ypraco­ w ane na gruncie jednej sztuki, transponuje się na teren sztuki odmien­ nej) 5. B rak jest też tej sfery powiązań między literatu rą a plastyką, któ­ rą można by nazwać płaszczyzną transpozycyjną (obraz staje się przed­ miotem opisu w dziele literackim, stanowi obiekt transpozycji na język literatury), co w znaczący sposób różni Orzeszkową od większości pozy­ tyw istów podejm ującyh „flirt” ze s z tu k ą 6. Nieistnienie w twórczości

* Np. w liście do L. Rydla z 24 XII 1895 (LZ 8, 234 [ = L isty zebrane. Do druku przygotował i komentarzem opatrzył E. J a n k o w s k i . T. 8. Wrocław 1976, s. 234]. Podkreśl. W. O.) tłum aczyła się Orzeszkowa młodemu recenzentowi jej opowiadania z popełnionych w Zrozpaczonym usterek: „ N a m a l a r s t w i e z r e s z t ą i s z t u ­ k a c h m u p o k r e w n y c h z n a m s i ę b a r d z o m a ł o ; stąd błędy w Zroz­

paczonym, słusznie przez Pana wskazane. N ie dlatego znam się na tym mało, abym

n ie m iała artystycznych pragnień, ale dlatego, że moje stosunki ze św iatem szero­ kim były zawsze dorywcze, przypadkowe, rzadkie. Niezm iernie mało pięknych rzeczy w idziałam i słyszałam [...]”.

4 R elacje takie w ystępują np. w opowiadaniu W. Gomulickiego Oracz (tekst inspirowany oglądem szkiców z cyklu Taniec śmierci H. Holbeina), jak rów nież w opowiadaniu C. W alewskiej Jego już nie ma! Majaczenia chorego (impuls dał ogląd

obrazu M. M unkâcsyego Ostatni dzień skazańca).

5 Przypom nijm y, że np. u Zapolskiej zauroczenie impresjonizmem, przejawiają­ ce się w 1891 r. w jej Listach z Paryża, w sferze stylistycznej uwidoczni się w po­ w ieści pisanej w tym samym czasie (S zm a t życia). Szczegółowiej zagadnienie to om awiam w artykule Malarstwo w twórczości literackiej Gabrieli Zapolskiej („Pa­ m iętnik Literacki” 1983, z. 4).

e Por. twórczość „transpozycyjną” A. Kraushara, H ajoty (H. Pajzderskiej), W. Bełzy i przede w szystkim — znakomite osiągnięcia M. Konopnickiej. Szerzej zagadnienia „przekładu” dzieła m alarskiego na język literatury omawiam w artyku­ le Artur Grottger — m edium przeżyć narodu. Z dziejów recepcji twórczości pla­

stycznej p rze z polskich pisarzy p o zy ty w isty c zn y c h („Zeszyty Naukowe W SP w Opo­

(4)

E. O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 6 7

autorki M arty wyżej wymienionych komponentów, składających się na obraz fascynacji sztukam i plastycznymi, nie oznacza jednak obojętności „samotnicy znad Niem na” wobec m alarstw a czy rzeźby. W jej przypadku podstawowymi elementami mozaiki obrazującej zainteresowanie działal­ nością plastyczną będą wypowiedzi ujawniające: 1) genezę fascynacji estetycznych; 2) obszary sztuki akceptowanej i negowanej; 3) sposób per­ cepcji dzieła plastycznego; 4) poglądy na tem at szeroko rozumianej funk­ cji dzieła plastycznego; 5) kontakty z m alarzam i i grafikami.

Poza polem obserwacji i refleksji badawczej pozostawiam zagadnienia z zakresu stylu i form y podawczej (aluzje, odwołania w narracji, opisach i dialogach do dzieł plastycznych), sztuki portretow ania i prezentacji postaci (malarskie kreowanie przestrzeni jako środek charakterystyki personalnej) czy psychologii twórczości (tzw. opisy m alarskie czy plas­ tyczne widzenie świata, przejaw iające się w predylekcii do tworzenia opisów, bazujących głównie na doznaniach wzrokowych, wrażliwości na kształty i barwy), jako nie wiążące się bezpośrednio z problem atyką arty ku łu i wym agające zastosowania innych metod badawczych.

W przypadku Orzeszkowej o fascynacji m alarstw em można mówić bardzo wcześnie, a na rozwój zainteresow ań estetycznych wpływ miała przede wszystkim atm osfera k u ltu dla wiedzy i sztuki, panująca w domu Pawłowskich. Sama pisarka niejednokrotnie podkreślała znaczącą rolę

ojca w ukształtow aniu jej osobowości. We W spomnieniach pisze:

niskie ściany całe prawie były zaw ieszone obrazami. Ojciec mój kochał się w ob­ razach i zbierał ich kolekcję; była to kolekcja duża i piękna, zawierała pewną ilość dzieł m alarskich oryginalnych i w iele dobrych kopii 7.

Do tem atu tego powraca w P a m iętniku:

pozostały m i po nim [tj. ojcu]: biblioteka złożona z kilku tysięcy dzieł, przeważnie naukowych, i zbiór obrazów, liczący sto kilkadziesiąt płócien, z których część znacz­ na była w ysokiej artystycznej wartości. [...] estetyczne otoczenie, wśród którego wzrosłam i kilka lat m łodości przeżyłam, znaczny w pływ na um ysł mój, szczegól­ niej na wyobraźnię, w yw rzeć musiiało 8.

Żałować tylko należy, iż enigmatycznego określenia „płótna wysokiej artystycznej w artości” nie jesteśm y w stanie zastąpić tytułam i tych dzieł i nazwiskami ich twórców. Wiadomo jedynie, że sporą część płócien sta­ nowiły obrazy o charakterze patriotycznym 9.

Nuta autobiograficzna pobrzmiewa też w jednej z wcześniejszych po­ wieści Orzeszkowej, Marii. P u nk ty zbieżne, którym i są: wpływ ojca na kształtowanie osobowości córki oraz sposoby zaszczepiania zamiłowania do malarstwa, w ydają się wskazywać na wagę, jaką pisarka przyw iązy­ wała do wychowania estetycznego.

7 E. O r z e s z k o w a , Wspomnienia. W: Eliza Orze szkowa o sobie... W stępem opatrzył J. K r z y ż a n o w s k i . Warszawa 1974, s. 70—71.

8 E. O r z e s z k o w a , Pamiętnik. W: jw., s. 21.

(5)

Druga osoba, dzięki której Orzeszkowa w prow adzana była w tajniki m alarstwa, to praw ny opiekun Elizy, K onstanty Niezabytowski:

Odpowiadał on rów nież w zorowi „św iatłego obyw atela”, a jego pałacyk m iał [...] wręcz charakter „muzeum”. Opiekun zajm ował się żyw o „małą półsierotą” i pisarka z przyjemnością wspom ina, jak dreptała po galerii obrazów z nim i jego gośćmi [...] i chciw ie przysłuchiwała się „poważnym rozm owom panów ” o sztuce 1·.

Z kolei w latach 1852— 1857 była Orzeszkowa pensjonarką w arszaw ­ skiej szkoły sakram entek i okres ten — z perspektyw y czasowej — oce­ niła jako znaczący etap w kształtow aniu wrażliwości estetycznej. W Pa­

m iętn iku pisała:

Były tam [tj. w klasztorze] różne obrazy, m alowidła ścienne, kaplice i kaplicz­ ki, sale i kąty, muzyki i widoki, które spraw iały na mnie zawsze wrażenie w ów ­ czas niepojęte, dziś w iem , że estetyczne, na w yobraźnię i w ogóle n a ustrój nerw ow y działające u .

Wychowana wśród dzieł sztuki Orzeszkowa kultyw ow ała później tę tradycję rodzinną; z listu do Tadeusza Garbowskiego wiemy, że „m niej­ szy salonik” zdobiła kopia fresku Botticellego 12; Ludw ika Życka w re­ portażu U O rzeszkowej informowała czytelników „Gońca Wileńskiego” o darze jubileuszowym, jaki pisarka otrzym ała od przyjaciółek, znających jej upodobania — rzeźbie H enryka K uny zatytułow anej Ir y d io n 19. Za­ chw yt nad wyrzeźbioną w brązie głową Irydiona m iał swoje źródło ■— jak świadczą o tym listy kierowane do Jadwigi, Marii i G abrieli Ostromęc- kich oraz Jadw igi Ł u k o w skiej14 — nie tylko w fascynacji twórczością Zygm unta Krasińskiego, ale także w pozytywnej ocenie walorów a rty s­ tycznych ofiarowanego dzieła. Wielką estym ą darzyła też pisarka rysunki otrzym ywane od Antoniego Kamieńskiego, którego twórczość bardzo wysoko ceniła i dla którego pragnęła uzyskać stypendium 15.

R udym entarną wiedzę o sztuce, otrzym aną dzięki wychowaniu i w y­ kształceniu, Orzeszkowa poszerzała nieustannie poprzez odpowiednio kompletowaną literaturę. Już w 1860 r. w obręb jej weszły popularne

19 Ibidem, s. 30.

11 Cyt. za: E. J a n k o w s k i , Eliza Orzeszkowa. Warszawa 1964, s. 38. 18 Zob. LZ 3, 228: „W tych dniach otrzymałam też podarunek św ietny: prześlicz­ ną kopię fresku Bot[t]icellego w Luwrze, przedstawiającego trzy gracje. [...] Piękny i duży obraz bfardzo] ozdobił mój m niejszy salonik [...]”.

13 Cyt. za: E. J a n k o w s k i , komentarze w: LZ 5, 330.

14 LZ 7, 197. Podkreśl. W. O.: „nie pisałabym do Ciebie, [...] gdyby nie chęć serdeczna podziękowania ci za udział, który w zięłaś w obdarzeniu mię prześliczną pamiątką, tą cudnie wyrzeźbioną w brązie głow ą Irydiona. Wśród obfitych teraz zbiorów m oich klejnotem to jest z e w z g l ę d u n a p i ę k n o ś ć a r t y s t y c z n ą [...]”. Zob. też LZ 9, 369.

15 LZ 9, 164: „Był tu przed m iesiącem K am ieński i upom inał się o niego [tj. o portret Orzeszkowej]. Chciałam go nabyć, ale bałam się o tym mówić, bo na pewno zaraz by darował, a i tak już mam od niego dwa śliczne rysunki”.

(6)

E . O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 69

wówczas prace Józefa K rem era z zakresu estetyki: L isty z Krakowa i Po­

dróż do Włoch. Szczególnie to drugie dzieło dostarczyło niezapomnianych

wzruszeń, pobudzając wyobraźnię i wzniecając wieloletnie, nie zaspoko­ jone zresztą nigdy, pragnienie zwiedzenia galerii włoskich.

Znajomość Filozofii sztuk pięknych H ippolyte’a Taine’a poświadczona jest z kolei w liście z 3 lutego 1871 kierow anym do spółki wydawniczej G ebethnera i Wolffa (LZ 1, 78). Jako w ierna czytelniczka „Tygodnika Ilustrow anego” 16 znać musiała Orzeszkowa także cykl artykułów Ignace­ go Matuszewskiego, propagujących twórczość prerafaelitów angielskich i w ykazujących ich związki z „prym ityw am i” włoskimi Trecenta i wczes­ nego Q uattrocenta; pośrednio znajomość podstawowych tez bractw a p re­ rafaelitów poświadczają te fragm enty A rgonautów, które są polemiką z w artościam i etycznymi i estetycznymi, wnoszonymi przez nowe po­ kolenie 17.

Naw et dość niechętny stosunek do sztuki modernistycznej, utożsamia­ nej niemal z amoralizmem i aspołecznym estetyzm em 18, nie wykluczał bacznego śledzenia wypowiedzi dotyczących problem atyki plastycznej; dzięki takiej postawie Orzeszkowa zapoznała się z twórczością Edwarda Muncha w interpretacji Stanisława Przybyszewskiego 19 i skonstatowała zbieżności między M aurice’em M aeterlinckiem a symbolistą norweskim 20, a także — porównując własne odczucia z ocenami członków ju ry — w sposób aprobatyw ny zinterpretow ała Tadeuszowi Bochwicowi rzeźbę uczestniczącą w konkursie na pomnik Chopina autorstw a Wacława Szy­ manowskiego 21.

11 Z listu Orzeszkowej do T. Bochwica (LZ 5, 266), w ynika, że „Tygodnik Ilu­ strow any” był jej ulubioną lekturą, doznającą „zaszczytu” odkładania do zbiorów: „Cudny m[ume]r jubileuszow y olbrzymi »Tygod[nika] Ilustrfowanego]« dziś przyszedł. Przejrzymy go razem, a potem pójdzie do tych zbiorów, co to w tej kochanej biblioteczce...”

17 I. M a t u s z e w s k i : Przedstawiciele i reform atorowie sztuki współczesnej.

Botticelli. „Tygodnik Ilustrow any” 1898, nry 18—19; Nowoczesne m alarstw o angiel­ skie. Prerafaelici. Jw., 1899, nry 24—26. Ponieważ wzm ianka o zainteresowaniach

estetycznych „argonautów” pochodzi z początków roku 1898, w ynika z tego, że głów ­ ne tezy estetyki prerafaelitów znane były Orzeszkowej „z pierwszej ręki”; niezła znajomość języka angielskiego oraz dobra orientacja w literaturze współczesnej, pozwalają wnioskować o prawdopodobnej lekturze dzieł J. Ruskina i W. Patera. Przypuszczenia powyższe uzasadnia skromna notka znajdująca się w osobistym dzienniku Orzeszkowej (cyt. za: J a n k o w s k i , Eliza O rzeszkow a, s. 466): „Czytam z przyjem nością] Ruskina”.

18 Zob. M. Ż m i g r o d z k a , Modernizm polski w oczach po zy ty w istk i. W zbio­ rze: Z proble m ów literatury polskiej X X wieku. T. 1. W arszawa 1965.

lł S. P r z y b y s z e w s k i , Edvard Munch. W: Na drogach duszy. Kraków 1900. “ Relacjonując wrażenia z lektury artykułu popełnia zresztą Orzeszkowa zna^ mienny błąd, nazywając Muncha malarzem niem ieckim (LZ 6, 86).

я LZ 5, 201: „W pom yśle i w ykonaniu — arcydzieło. Wierzba na wpół złam a­ na, przez wicher rozwiana, a u stóp jej siedzący Szopen, w szum drzewa zasłu­ chany. Nic więcej; żadnych dodatków, akcesorii, ozdób i ozdóbek. A le drzewo

(7)

Również na podstawie listów powieściopisarki stwierdzić można, iż znany był jej esej Juliana Klaczki Juliusz II 22, jak i monografia W łady­ sława Kozickiego, zatytułow ana Michał A n io ł23.

Zaspokajanie zainteresowań estetycznych dokonywało się także po­ przez bezpośredni, a więc bardziej intym ny kontakt z dziełem sztuki, k tó ry Orzeszkowa tak wysoko ceniła i do którego zawsze dążyła. Z w y­ raźną satysfakcją zatem informowała pisarka w 1890 r. swą kuzynkę, Joannę Majewską, o kontem placji dzieł Jana M atejki i H enryka Siemi­ radzkiego 24, co traktow ała zresztą także i w kategoriach patriotycznego obowiązku. Z kolei rezultatem pobytu w Dreźnie były dwie relacje, po­ świadczające fascynację sztuką i przyczyny tego zauroczenia. Tak więc w liście z 24 września 1897, pisanym do Leopolda Méyeta, pojawia się wzmianka o codziennym zwiedzaniu Galerii Drezdeńskiej oraz przyjem ­ nościach i korzyściach z tym związanych (LZ 1, 140— 142). W relacji d ru ­ giej, kierowanej do Ignacego Baranowskiego, Orzeszkowa pełniej określa owe przyjemności i korzyści:

W Dreźnie [...] spędziłyśm y trzy niezapom niane ranki w zbiorze obrazów, jeden na słuchaniu przepysznej muzyki kościelnej, jeden na oglądaniu w Johan[n]eum ciekawych zbroi i oręży średniowiecznych. W yjechałam stamtąd z oczyma pełnym i dramatu ludzkiego zaklętego na płótnach Veroneza [!], Murilla, van Dycka i in­ nych, a w kieszeni ze sporym zeszycikiem notatek z galerii, z których, zdaje mi się, że coś zrobię, bo uderzyły mię silne kontrasty stanów duchowych, objawiające się na obrazach, ich niesłychana mnogość i rozmaitość, prawdziwa kam eleonow ość duszy ogólnie ludzkiej, od Madonny do bachantki, od pijanego satyra do św iętego pustelnika-ascety, przez tysiąc lat gradacji, wśród nieskończonych odmian i odcieni, doskonałe niepodobieństwa w podobieństwie, milion tonów w jednym akordzie, k tó­ ry dlatego w łaśnie jest tak zgrzytliwym , że tak złożony, i dlatego, że tak zło­ żony, w ydaje mi się cudem nad cudami, świadcząc niezbicie o prawdzie św iata innego niż św iat materii. Byłabym dłużej w Dreźnie została, głów nie dla tej galerii [...], lecz tu, w domu, w ypadł interes dość dla mnie ważny, który koniecznie

ma wyraz niew ypowiedzianego smętku, przez który przegląda tragizm, a twarz Szopena jest całym poematem zadumy, w słuchania się w szmery ziemi ojczystej i płomiennej, bolesnej miłości. Ogromna prostota z genialnością połączona — jeszcze jeden dowód, że dwie te rzeczy: prostota i genialność, zawsze w parze z sobą chodzą”.

22 Będąc w Kissingen pisze Orzeszkowa do I. Baranowskiego (LZ 4, 72): „Czy­ tam tu teraz trochę Klaczki dzieło Jules II i ciekawe broszury Tołstoja i in.” W tonie aprobatywnym pisze też do J. Holenderskiej (LZ 9, 157): „rankami czytam

Jules II Klaczki, rzecz przeciekawą i przepiękną”.

28 O tej lekturze informuje Orzeszkowa J. Szoberównę oraz — dokonując krót­ kiej recenzji — T. Bochwica (LZ 5, 85): „W tych dniach przysłał mi Gebet[h]ner

entre autres książkę o Michale Aniele, [...] która tak m i się spodobała, że nie

mogę powstrzymać się od posłania jej Drogiemu Panu [...]”.

24 LZ 8, 39: „W K rakowie czas mi przeszedł bardzo przyjemnie. Zwiedziłam nasze stare narodowe pam iątki i zabytki, widziałam obrazy Matejki i Siem iradz­ kiego '[...]”; LZ 9, 79: „W kwietniu byłam cały tydzień w Krakowie. W idziałam w spaniałe obrazy Matejki i Siem iradzkiego

(8)

E. O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 71 mojej obecności potrzebował [...] wróciłam , przyrzekając sobie, że na przyszłe lato [...] pojadę do Florencji, aby do syta napatrzeć się m alarstwu, które kocham na­ m iętnie, praw ie na nieznane. [LZ 4, 42—43]

Cytowana wypowiedź interesująca jest nie tylko ze względu na fakt, że poświadcza fascynację Orzeszkowej m alarstwem , ale także i dlatego, że ujaw nia, jaki typ przedstawienia najbliższy był jej wrażliwości este­ tycznej oraz jaką funkcję dzieła plastycznego uważała za dominującą. Umiejętność ukazania złożonego bogactwa doznań i zachowań ludzkich, zwłaszcza w sytuacjach ekstrem alnych, owa wielorakość rodzajów czło­ wieczeństwa, jaka odsłania się przed odbiorcą z uwagą kontem plującym dzieło sztuki, zdeterm inowana jest — zdaniem powieściopisarki — funkcją poznawczą każdego utw oru plastycznego.

Urzeczenie zbiorami Galerii Drezdeńskiej towarzyszyło Orzeszkowej przez długie lata. Tak np. 30 maja 1903, proponując Jadwidze Holen­ derskiej w yjazd do stolicy Saksonii, powieściopisarka snuła śmiałe pro­ jekty, które jednak nigdy nie zostały zrealizowane:

Przebyłybyśm y tam tydzień i pokazałabym ci wszystko, bo dwa razy już tam byłam i w szystko widziałam , ale chcę być znowu z powodu galerii obrazów, na której tle chcę coś napisać. [LZ 9, 190]

Umiała też Orzeszkowa odnajdywać ślady piękna w miejscach nie­ znanych, nieopisywanych w baedekerach, co dowodzi pewnej samodziel­ ności, niezależności gustu estetycznego oraz potwierdza sygnalizowaną już tu tezę, iż fascynacja m alarstw em nie jest w przypadku autorki M arty odpowiednim rezonansem na atmosferę epoki, lecz stanowi rudym entarną właściwość jej osobowości, podobnie zresztą jak zainteresowania homo- centryczne 25. Egzemplifikacją owych dalece indyw idualnych poszukiwań kontaktów ze sztuką jest fragm ent listu z 24 grudnia 1895, kierowanego do Lucjana Rydla:

W idziałam prześliczne freski, przedstawiające sceny z życia ś[więte]go Fran­ ciszka z A ssyżu na murach klasztoru pojezuickiego (może pofranciszkańskiego) — w Pińsku. [...] Freski były naprawdę bardzo piękne, pełne przedziwnej delikatności i naiwności pendzla [!]. Pamiętam, że przed jedną sceną szczególniej, przedstaw iają­ cą ś[więte]go Franciszka otoczonego domowym ptactwem i sypiącego mu ziarno, stałam bardzo długo, przejęta ciszą, prostotą i przezroczystą głębią tego obrazka. [LZ 8, 234]

Jeśli naw et założyć, że wyrażona tu akceptacja m alarstw a prym ityw ­ nego jest nieszczera 26, to przecież sam fak t zauważenia i dokładnego za­ pamiętania zespołu fresków o tem atyce franciszkańskiej, dowodzi w raż­ liwości estetycznej Orzeszkowej.

85 Zainteresowania te w yrażała też w deklaratywny sposób, np. w liście do J. Krausharowej (LZ 8, 21): „Wskutek wrodzonych instynktów kocham ludzi [...]”.

28 W ypowiedź jest inspirow ana krytycznym i uwagam i Rydla, dotyczącymi kre­ acji bohatera now eli Zrozpaczony. R ecenzent dowodził (cyt. za: J a n k o w s k i , ko­ mentarze w: LZ 8, 665): „Bohater Orzeszkowej powinien by raczej gustować w e

(9)

Drugie, obok epistolografii, źródło wiedzy o estetycznych fascynacjach „samotnicy z Grodna” stanowi twórczość beletrystyczna. Wplecione w tok narracji lub inkrustow ane w kom entarze odautorskie, sentencjonalne i aforystyczne wyznania, korespondują z rozważaniami zaw artym i w lis­ tach do przyjaciół i znajomych.

W noweli Daj kw iatek opis ubogiej, starej Żydówki Chaity staje się pretekstem do snucia refleksji w yjaśniających fascynację pisarki m oty­ wem rodzajowym w m alarstw ie. Owo zainteresowanie nie jest faktem jednostkowym, akcydentalnym i ulotnym, lecz tow arzyszy każdej sy tu ­ acji, jest specyficznym rysem osobowości. Tożsamość wypowiedzi (epi- stolam ej i beletrystycznej) wskazuje zarazem precyzyjniej, czego ocze­ kuje pisarka od dzieła malarskiego oraz jakie jego elem enty w pływ ają na emocjonalne zaangażowanie, świadczące o pełnym przeżyciu estetycz­ nym. Czynnikiem najistotniejszym , w arunkującym właściwy odbiór, jest rodzaj m alarstw a odpowiadający predylekcjom o d b io rcy 27. Z wypowie­ dzi Orzeszkowej w ynika niedwuznacznie, iż preferu je ona p o rtret reali­ styczny o psychologicznym podłożu; przeto nie wspaniałość strojów, roz­ praszająca uwagę widza, nie dum ne tw arze zdobywców i władców, lecz dzieje maluczkich, m anifestujące się „pejzażem” bruzd i zmarszczek, żłobionych wieloletnim zmaganiem się z losem, fascynują pisarkę. Por­ tre t „reprezentacyjny” — jej zdaniem — zafałszowuje praw dę o czło­ wieku, ukazując tę jej część, jaką pragnie ujawnić model. P o rtret „in­ ty m n y”, psychologiczny, „kam eralny” jest natom iast m alarskim środkiem artystycznego poszukiwania istoty człowieczeństwa w całej złożoności jego fizycznej i m oralnej n atury. Dzieła pierwszej grupy poświadczają przede wszystkim w irtuozerię techniczną artysty; p o rtrety drugiego ro­ dzaju dowodzą ponadto znajomości psychiki człowieka i wskazują na głębszy sens sztuki. Nie tylko bowiem ma ona dostarczać rozkoszy este­ tycznych poprzez intrygującą anegdotę czy epatowanie odbiorcy efe­ ktow nie dobraną gamą barwną, lecz przede wszystkim winna przekazy­ wać praw dę o człowieku i świecie go otaczającym oraz prezentować po­ zytyw ne wzorce zachowań i osobowości.

w łoskich prerafaelitach, a z dzisiejszych m alarzy w Böcklinie i Burne-Jonesie, to by go uczyniło nowoźytniejszym estetą, określałoby bliżej i prawdziwiej typ czło­ w ieka i jego um ysłow ości”. Być może w ięc, iż prezentowana afirmacja sztuki „pry­ m ityw n ej” ma sugerować odbiorcy listu podświadome i szczere nadążanie Orzesz­ kowej za modą estetyczną. Warto też zwrócić uwagę na fakt, że pisarka w ykorzys­ tała w krótce praktycznie sugestie Rydla, w Argonautach kreując bohaterów repre­ zentujących modernistyczne pokolenie, zafascynowanych sztuką prerafaelitów w łos­ kich, bractwa prerafaelitów angielskich i niem ieckich nazareńczyków.

87 K onstatację Orzeszkowej potwierdza spostrzeżenie S. O s s o w s k i e g o

(U po d sta w estetyki. Warszawa 1949, s. 180), dotyczące odbicia w wartościowaniu

dzieł sztuki indywidualnych predylekcji do przeżyć erotycznych, aspiracji do bo­ haterstwa, zam iłowania do podróży itp.

(10)

E. O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 73

Preferow anie p o rtretu realizowanego w konwencji w erystycznej, og­ niskującego uwagę odbiorcy na psychice bohatera przedstawienia pla­ stycznego, fascynacja płótnem, w którym ośrodkiem zainteresowania jest człowiek, stanowi w ynik literackiego widzenia, interpretow ania dzieła sztuki oraz antropom orficznych zainteresowań Orzeszkowej. Podobnie więc jak w dziele literackim dla pisarki najistotniejsza jest w obrazie idea, wokół której — niczym wokół rdzenia — organizowało się fabułę. Technika natom iast nie w ystępuje w rozważaniach Orzeszkowej jako osobne zagadnienie; uwagi dotyczące form y dzieła plastycznego pojaw ia­ ją się sporadycznie i m ają charakter konwencjonalnych epitetów, suge­ rujących odpowiedniość użytych środków m alarskich do w yrażanych tre ­ ści.

Drugim rodzajem m alarstw a afirm owanym przez Orzeszkową — ale tylko ze względu na problem atykę — jest twórczość plastyczna A rtu ra G rottgera. Upodobania te tłumaczą się zarówno faktem posiadania przez Pawłowskich obrazów o treściach narodowych, jak i patriotyczną posta­ wą autorki M arty, ujaw nianą w każdej nieomal jej wypowiedzi. Przeto pozytywni bohaterowie jej powieści kolekcjonują płótna ewokujące nie­ podległość Polski bądź walki narodowowyzwoleńcze, w opozycii do „ar­ gonautów ”, preferujących obcą ideowo, nie zaangażowaną w spraw y na­ rodowe, sztukę prerafaelitów angielskich. Szczególnie znane i bliskie w y­ dają się być Orzeszkowej dwa cykle Grottgerowskie; do Lituanii odwoła się, kreując w A ustralczyku postać spiskowca-powstańca 28, a z kolei głę­ bokie przeżycie W ojny konstytuować będzie parafrazy podtytułu tego cyklu (Dolina łez) bądź ty tu łu kartonu I (Pójdź za mną przez padół pła­

czu), pojawiające się w kilku listach grodzieńskiej pisarki 29.

Tak więc, pozornie daleka od sporów teoretycznych toczonych na ła­ mach prasy warszawskiej na tem at prym atu m alarstw a idealistycznego bądź realistycznego w polskiej sztuce drugiej połowy w. XIX, Orzeszko­ wa jednak w sposób pośredni opowiada się za realistycznym odtw arza­ niem obserwowanego w ycinka rzeczywistości. Sojusznika w walce o rea­ lizm odnajduje przede wszystkim w twórczości „petit-m altres” flam andz­

*8 Stworzony przez Orzeszkową „język ezopow y” odw oływał się do kreacyjnej i irrealnej funkcji św iatłocienia w sztuce Rembrandta skontaminowanej z G rott- gerowskim alegoryzmem, sugerując jednoznaczne dla czytelnika polskiego treści ideowe. Szerzej zagadnienie to om awiam w artykule W kręgu m ala rstw a n ider­

landzkiego. Dzieła sztuki ja ko źródło inspiracji pisarzy 2 poł. X I X w ieku („Zeszyty

Naukowe WSP w Opolu”, Filologia Polska, t. 18 <1980)).

W marcu 1867 Orzeszkowa pisze (LZ 1, 4): „Dałby też Bóg, abym się mogła co prędzej w yrw ać z tej istnej doliny płaczu, jaką jest obecnie prowincja tutejsza”. W czasie pożaru Grodna 16 czerwca 1885 inform uje zaś L. M éyeta (cyt. za: J a n ­ k o w s k i , Eliza Orzeszkowa. Warszawa 1964, s. 276): ,,Dziś piszę do Ciebie z doliny łez i jęków [...]”.

(11)

kich i holenderskich w. XVII, cechującej się dążnością do werystycznego przedstaw iania życia codziennego, gloryfikacji piękna n atu ry , form i przedmiotów zwyczajnych, intymnego związku ludzi z ich ogniskiem domowym, miastem i ziemią, a także drobiazgową, inw entaryzacyjną wręcz charakterystyką w nętrza 30. Opowiedzenie się za realizm em w m a­ larstw ie jako podstawową kategorią estetyczną rzutow ało z kolei na n e­ gatyw ny stosunek do sztuki prerafaelitów angielskich i niemieckich na- zareńczyków (W. Morris, G. D. Rossetti, J. Steinie, F. Veit, J. Führich, J. F. Overbeck), a także na inspirujących ich m alarzy Trecenta i wczes­ nego Q uattrocenta (G. di Pietro zw. Fra Angelico, S. di Giovanni zw. Sassetta, P. di Cosimo, F. Lippi). Głównymi znamionami dyskredytują­ cymi ten rodzaj m alarstw a są: Stimm ung i symbol, przedziwnie niepoko­ jąca „zaświatowa” melancholia i szokująca ekspresja, bezideowość i p ry ­ m ityw izm oraz wtórność środków technicznych. Trzeba jednak zazna­ czyć, że negatyw na ocena twórczości prerafaelitów była jednym z kom­ ponentów — obok mediewizmu, spirytyzm u, satanizm u i kosmopolityz­ mu — oskarżenia, kierowanego w stronę młodego pokolenia i sugerować miała brak koherencji k u ltu ry modernistycznej; stąd może ostrość sfor­ m ułowań tak diam etralnie różniących się od spokojnych i rzeczowych odczytań dzieł Lippischa 31, Muncha, Szymanowskiego oraz kłócących się z faktem posiadania przez Orzeszkową kopii „Trzech G racji” Botticelle-

go.

Sfera osobistych upodobań estetycznych Orzeszkowej w yraźniej jed­ nak m anifestuje się w jej wypowiedziach na tem at sposobu percepcji dzieła plastycznego, roli malarza w społeczeństwie, funkcji przedstaw ie­ nia wizualnego oraz jego wpływu na ukształtow anie wzoru osobowego bohatera nowych czasów. W przedmowie dedykacyjnej do w ydanej w 1900 r. A nastazji, w yjaśniając genezę tej powieści (impuls dał ogląd ry ­ sunku A. Kamieńskiego, identycznie zatytułowanego), Orzeszkowa dekla­ ruje się jako zwolenniczka realizmu psychologicznego, konsekw entnie tro ­ piąca praw dziw y w yraz ludzkiego uczucia. W ydaje się nie ulegać w ątpli­ wości, iż podstawową cechą percypowanego przedstawienia graficznego była dla pisarki ekspresja, w sensie w yrażania przeżyć i dyspozycji, co m anifestuje się afektowanym opisem emocji doznawanych w trakcie kontem placji rysunku:

80 U jaw niana przez Orzeszkową akceptacja tego malarstwa zdeterm inowała głów nie sztukę portretowania d prezentacji postaci. Zob. O l k u s z , op. cit., s. 101— 105.

81 Zob. dopisek Orzeszkowej pod reprodukcją obrazu Lippischa W krainie

snów, będący im presyjną interpretacją dzieła plastycznego (LZ 3, 333): „Skąd? do­

kąd? po co przyszli? dlaczego odchodzą? Z ciemności w ypłynęły, w ciem ność w pły­ wają. Cienie płaczące po cieniach...”

(12)

E . O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 75

od pierwszego rzutu oka widać, że ta dziewczyna jest kimś [...]. Bije od niej du­ sza mocno czująca, gw ałtow nie przez twardą dłoń życia targnięta i narzędziam i oczu zm artwionych patrząca w otchłań. Po m arginesach dziennika błądzą cienie tych skrzydeł, na których dusza ta w zlatyw ała ku sw em u niebu i tych krzaków oszronionych, na które spadła. Są tam też krzywe dzioby ptaków drapieżnych, które dobywając się z zarośli życia w yśw istują pytania: A co teraz będzie? Co poczniesz? Gdzie woda zapomnienia? Gdzie gałąź ratunku? Jak dalej żyć? W szyst­ kie te rzeczy i w iele innych jeszcze w tym rysunku Pana są — choć nie są — m yślą artysty w tę postać wepchnięte i oko widza, które m yśl artysty zrozumieć jest zdolne do siebie przykuwające *®.

Podążając za sugestią Stanisława Ossowskiego, który w yrokuje o tro ­ jakich właściwościach przedmiotów ekspresyjnych 33, a takim niew ątpli­ wie było dzieło Kamieńskiego, skonstatować należy zastąpienie percepcji intelektualnej percepcją intuicyjną, emocjonalną, wzbudzającą m echa­ nizm indyw idualnych asocjacji. Prezentow ana przez Orzeszkową Lip- psowska em patia, „wczucie się” w dzieło plastyczne, odnajdywanie siebie w różnym od siebie przedmiocie, konstytuuje ostateczny kształt w ypo­ wiedzi, która ujaw nia dający zadowolenie „rezonans psychiczny” oraz stanowi odtworzenie poszczególnych ogniw ciągu asocjacyjnego (zapach — -> barw a ->· dźwięk), zakończonego ewokacją dziewczyny podobnej do kreow anej przez grafika:

Im dłużej trzym ałam oko sw e przykutym do postaci przez Pana narysow a­ nej, tym natarczywiej oblegały mię wspom nienia czegoś dawniej znanego, kogoś niegdyś w idyw anego z bliska [...]. Jakby zboże złote na szerokich łanach z a s z u ­ m i a ł o ! Jakby lipow y kw iat z a p a c h n i a ł ! Śliw ki czarnym gradem posypały się z drzewa! Z a b r z ę c z a ł a szklana muzyka staroświeckiej tabakierki w ygry­ wającej poloneza! Och! tak, tak! Już wiem! To ona... to było tam *4.

Pisarka w ydaje się też zwolenniczką poglądu głoszącego istnienie łącz­ ności pomiędzy emocjami estetycznym i a emocjami etycznej natu ry . W opowiadaniu Jedna setna k reuje scenę oglądu dzieła Vâclava Brożika

Hus przed soborem konstancyjskim , której punktem kulm inacyjnym jest

ujawnienie reakcji bohatera na percypowane dzieło. N iekontrolowany okrzyk przerażenia, będący widomym przejaw em przeżycia głębokiego w strząsu psychicznego, poświadcza aktyw izacyjny charakter uw arunko­

32 E. O r z e s z k o w a , Do pana Antoniego Kam ieńskiego (przedmowa w: A n a ­

stazja). W: Pisma zebrane. Pod redakcją J. K r z y ż a n o w s k i e g o . T. 32. War­

szawa 1949, s. 8.

M O s s o w s k i , op. cit., s. 211: „Ekspresja pewnych przedmiotów um ożliw ia nam w n i k n i ę c i e w c u d z ą p s y c h i k ę ; po wtóre, um ożliwiając w niknięcie w cu­ dzą psychikę otw iera drogę do p o r o z u m i e n i a pomiędzy ludźmi; w reszcie, m o­ że być środkiem do poznawania czyichś takich przeżyć, które mogą m ieć dla nas wartość s a m e p r z e z s i ę , np. głębokich m yśli lub w zniosłych przeżyć”.

(13)

wań między sztuką a e ty k ą 35. Intensyfikacja życia psychicznego dzięki „syntezie percepcji, odczuwania i rozumienia” 36, determ inuje zachowanie bohatera; w konsekwencji więc prowadzi do uświadomienia sobie przez niego bezcelowości dotychczasowych poczynań, a wreszcie i zm iany po­ stępowania.

Przekonaniu, iż dzieła plastyczne w pływ ają pozytywnie na światopo­ gląd, postawę, uczucia moralne i zachowanie odbiorcy, dawała wyraz Orzeszkowa w wypowiedziach zarówno o charakterze osobistym, jak i publicznym. W liście z 10 września 1896, którego adresatem był Antoni Wodziński, pisarka dowodziła:

Nie byłam i nie jestem zwolenniczką teorii estetycznej wyrażanej w słowach: sztuka dla sztuki. Zdaniem moim posługiwać ona m oże tylko artystom zbyt małym dla w ielkich krosien. Na w ielkich krosnach sztuka tka bogate w zory nie tylko z p i ę k n a , lecz także z d o b r a i p r a w d y . Gdzie dwa ostatnie pierwiastki zmieścić się nie mogą, tam powstają cacka artystyczne, drobne i kruche. Mogą być piękne w swoim rodzaju, ale jest to rodzaj m ały [LZ 8, 264. Podkreśl. W. O. *7]

Tak zdeklarowany pogląd na tem at funkcji sztuki wcześniej iuż zresztą pojawił się na kartach powieści Pan Graba. O pętany nam iętnoś­ cią do kart, która ru jnu je życie osobiste i domowe szczęście bliźnich, ty ­ tułow y bohater ma szansę wyzwolić się ze zgubnego nałogu pod w

pły-“ Podobne poglądy wyrażane są i współcześnie, zob. np. Z. S z u l c , K s zta ł­

towanie przekonań moralnych. W arszawa 1969, s. 42: „dzieła sztuki mogą w ystępo­

w ać jako czynnik w yw ołujący przeżycia uczuciowe i mogą wzm acniać w sposób bezpośredni w spółw ystępujące z nim i treści o charakterze moralnym. [...] Wzmoc­ nienie bezpośrednie ma m iejsce w tedy, gdy treść moralna (wiedza moralna) w spół- w ystępuje lub poprzedza przeżycia o charakterze uczuciowym , czyli przekazywaniu w iedzy moralnej towarzyszą bodźce w yw ołujące określone przeżycia uczuciowe. Wzmocnienia takie zachodzą na ogół w warunkach naturalnych, kiedy to pewne zjawiska i przeżycia towarzyszące określonym treściom zabarwiają je uczuciowo. Wskutek tego treści te, początkowo obojętne, przekształcają się w bodźce em ocjo­ nalne”; I. W o j n a r , P e r s p e k ty w y w y ch o w a w cze sztuki. „Studia E stetyczne” 1965, t. 2, s. 58: „W pływ w ychow aw czy sztuki na człowieka wyrażać się w inien w w ielo ­ stronnym aktyw izowaniu jego dyspozycji. Wiadomo przecież, iż głębokie przeżycie estetyczne w pływ a jednocześnie na wrażliw ość etyczną, postawy moralne i u m iejęt­ ność intelektualnego rozumienia, a w ięc na całokształt ludzkiej działalności”; S. M o r a w s k i , Trojaka funkcja w y c h o w a w c za sztuki. „Estetyka” 1963. s. 26: „wychowawcza funkcja sztuki, tzn. w szelk ie oddziaływanie pozostawiające w psy­ chice odbiorcy taki ślad, który warunkuje mniej lub bardziej dostrzegalną zmianę p o s t a w y ż y c i o w e j , a często także pewną zmianę postępowania”.

*· W o j n a r , loc. cit.

97 W tym w ystąpieniu przeciwko ideologii „sztuki dla sztuki” zbliża się Orzesz­

kowa do poglądów P. J. Proudhona, który akcentując społeczne i w ychow aw cze w artości dzieł plastycznych oceniał je z punktu w idzenia treści, idei, pomijając wa­ lory form alne analizowanych dzieł sztuki. Zob.: I. W o j n a r , Estetyka i w y ch o­

(14)

E. O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 77

wem emocjonalnego kontaktu z dziełami sztuki. Bowiem — jak tw ierdzi pisarka — „Kto widzi piękno, zapragnie wkrótce praw dy i dobra” 38. Ten osobliwy, optym istyczny w ariant Platońskiej form uły trzech w ar­ tości, według którego obcowanie z jedną z nich pociąga za sobą pragnie­ nie osiągnięcia pozostałych, łączony jest często z teorią katartyczną i w różnych odmianach oraz okresach życia bywa przytaczany przez Orzesz­ kową. Tak więc w studium monograficznym o powieściach Teodora To­ masza Jeża (1878) pisarka retorycznie zapytuje:

Któż kiedy próbował w ytrącić z dziedziny artyzmu sztukę m alarstwa i od­ m ówić jej wspaniałej mocy uszlachetniania serc, wyobraźni i obyczajów ludz­ kich [...]*·.

W rok później referuje Jeżowi przebieg rozmowy z młodą przedsta­ wicielką „socjalistów”, nihilizmowi interlokutorki przeciwstawiając kon­ struk ty w n y pogląd na funkcję sztuk pięknych: „bez nich ludzkość byłaby o połowę mniej szlachetną i szczęśliwą” 40. Z powyższymi sform ułowa­ niami koresponduje wreszcie rada, udzielona przez Orzeszkową listownie Bronisławie Fajwelson: „Pociechą też w cierpieniach może być sztuka [...]” (LZ 7, 61).

Przeprow adzenie znaku równości między estetyką a moralnością pro­ wadzi do sformułowania postulatu edukacji przez sztukę, bliskiego Com- te ’owskim koncepcjom społeczeństwa realizującego „ustrój pozytyw ny” , w którym „przewaga humanistycznego p unktu widzenia i ducha całości będą sprzyjać nastaw ieniu estetycznemu [...]” 41. W Marii przeto na p rzy ­ kładzie postępowania tytułow ej bohaterki obserwować możemy pozytyw ­ ne rezultaty kontaktu z dziełem sztuki, ujaw niające się zarówno w sfe­ rze uczuciowej i intelektualnej, jak i poprzez działanie 42. A ktyw izacyjny charakter sztuki w arunkuje um oralniająca funkcja obrazu, przedstaw ie­ nie o właściwościach dydaktycznych i wysokich wartościach artystycz­ nych. Z kolei wzbogacenie sfery intelektualnej jest wynikiem oddziały­ wania poznawczej strony dzieła malarskiego, a ponadto realizuje się po­ przez nabycie umiejętności rozróżniania stylów, szkół, epok,

zrozumie-**E. O r z e s z k o w a , Pan Graba. Warszawa 1971, s. 410.

*»E. O r z e s z k o w a , O powieściach T. T. Jeża z rzu te m oka na powieść

w ogóle. Studium. W: Pisma krytycznoliterackie. Zebrał i opracował E. J a n k o w ­

s k i . W rocław 1959, s. 135.

*· Cyt. za: J a n k o w s k i , Eliza Orzeszkowa, s. 214.

41 A. C o m t e , Metoda p o zy ty w n a w 16 wykładach. Skrót E. R i g d a g e. Przełożył A. W o j c i e c h o w s k i . Warszawa 1961, s. 295.

“ Por. Comte’ow skie w yznanie na temat troistego charakteru oddziaływania sztuki (cyt. za: W o j n a r , Estetyka i wychowanie, s. 66): „sztuka to najpełniejszy, a zarazem najbardziej naturalny wyraz jedności tego, co ludzkie, ponieważ zw ią­ zana jest bezpośrednio z trzema rodzajami zjaw isk psychicznych: z uczuciem, m yślą i działaniem”.

(15)

nia w zajem nych relacji zachodzących pomiędzy form ą a tem atem płótna i t p . 43

Stosunek do m alarstw a jest częstokroć dla Orzeszkowej probierzem wartości człowieka. We wcześniejszych utw orach konstruuje opisy miesz­ k a ń 44 wzorcowych bohaterów, a szczegółowa inw entaryzacja (zwłaszcza inform acja o posiadaniu „obrazu d o b r e g o p ę d z l a , przedstaw iają­ cego scenę z dziejów ojczystych” 45), ma na celu ujaw nienie rozległości horyzontów myślowych prezentow anych przez bohatera, ukazanego w opo­ zycji do pełnego hipokryzji środowiska (Stasia z Cnotliwych). Ten pozy­ tyw ny w ariant „portretu zastępczego” posiada też liczne odmiany nega­ tyw ne, dowodzące besserwisseryzmu (Idalka z Dwóch biegunów), abera- cji m oralnych (generałowa Cecylia z Pompalińskich) czy przenoszenia ja ­ kości estetycznych w sferę sacrum (Izabela Odropolska z Pierwotnych). Postulując nowy model osobowy oby w atela46 Orzeszkowa stale ak­ centuje wysublim owaną wrażliwość na piękno jako ru dym entarny kom­ ponent tego wzorca. W Ostatniej miłości — jak zauważa M aria Żmigrodz­ ka — „inżynier-plebejusz składa dowody wszechstronnej lek tu ry tow a- rzymskiej i artystycznej”, gdyż „bohater nowych czasów m ający górować nad starym światem nie ma praw a uronić żadnej z jego w artości” 47. Również w powieści Na prowincji zorganizowanie w arstw y fabularnej idzie w k ierunku zderzenia dwóch postaw moralno-obyczajowych, któ­

45 Ten w zajem ny związek sfery uczuciowej i pojęciowej ilustrują też dążenia sam okształceniowe Orzeszkowej, przejawiające się w poszukiwaniu dzieł z zakresu historii sztuki i estetyk i (LZ 1, 78): „posyłam Szanownym Panom r[ubli] s[rebrnych] 25 z prośbą o przysłanie mi [...] Taine’a O estetyce i sztukach pięknych [...1”; LZ 1, 81: „Bardzo będę w dzięczną za objaśnienie mię, jakiego m ianow icie rodzaju jest dzieło w ydaw ane p[rzez] Aleks[andra] Przeździeckiego pt. W zory sztuki średnio­

wiecznej? Czy rzecz traktuje o samej tylko architekturze, czy też o sztuce w ogól­

ności? Czy o sztuce krajowej polskiej, czy też w ogóle europejskiej?”; LZ 1, 107: „uprzejmie proszę o zaopatrzenie m ię w [...] W awrzenieckiego Rozróżnianie sty lów

w architekturze [...]”.

44 Orzeszkowa sama w yjaśniała przyczyny inkrustowania powieści częstym i opi­ sami o w erystycznym charakterze (Na prowincji. Warszawa 1965, s. 106—107): „Do­ w iedzioną jest i niejednokrotnie z powodzeniem przedstawianą rzeczą, że wnętrza m ieszkań w iele m ówią o ludziach, którym służą za schronienie i codzienne siedlis­ k o”. Zob. też W i e l i s ł a w [E. S k r o d z k i ] , Honor mieszczanki. „Tygodnik Ilus­ trow any” 1868, nr 30, s. 45: „nic, według nas, lepiej nie odbija usposobienia, przy­ zwyczajenia, charakteru, stanu duszy człowieka, jak jego zw ykłe otoczenie; z jed­ nego szczegółu, z jednej drobnostki dojrzanej, daleko nieraz dokładniej poznajemy osobę, aniżeli z półtom owego ckliw ego określania jej osobowości”.

45 E. O r z e s z k o w a , Cnotliwi. W: Pisma zebrane, t. 4, s. 11. Podkreśl. W. O. 49 Jak słusznie konstatuje W. P a s t e r n i a k (Problemy ośw iaty i wychowania

w twórczości now elistyczn ej i powieścio wej Elizy O rzeszkow ej do roku 1880. „Rocz­

nik N aukow o-D ydaktyczny WSP w R zeszow ie”, Nauki Humanistyczne, 1968, z. 3, s. 27), „Problem w ychow ania now ego człow ieka świadom ie uczyniła ona [tj. Orze­ szkowa] n a j i s t o t n i e j s z y m problemem swej twórczości”.

(16)

E. O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 79

rych szczegółową egzemplifikację stanowi dyskusja na tem at sztuk pięk­ nych. Znajomość podstawowych dzieł malarskich, muzycznych i literac­ kich, połączona z gruntow ną wiedzą dotyczącą zawodu wykonywanego przez bohatera, przeciwstawiona jest nieróbstwu, dyletantyzm owi, pogo­ ni za blichtrem taniej i łatw ej rozrywki. Rażące gafy (przypisywanie au ­ to rstw a Ż ydów A. Fredrze) czy płytkość sądów ferow anych przez Sno- pińskiego (ocena baletu dokonana przez pryzm at okazałości efektów de­ koracyjnych, niemożność określenia genre'u twórczości J. Suchodolskiego) diam etralnie różnią się od rzeczowych wypowiedzi Topolskiego48. Suge­ row ana w powieściach wyższość bohatera pozytywistycznego polega więc na zintegrow aniu wychowania utylitarnego z wiedzą estetyczną, pracy, stanowiącej podstawowe k ryterium wartości m oralnej człowieka, z u- m iejętnością reagowania na piękno. Proponowana koncepcja osobowości człowieka nowych czasów oraz wyznaczenie mu roli wychowawcy n a j­ bliższego otoczenia bliskie są poglądom etycznym Johna S tu arta Milla, k tó ry sądził, iż drogę osiągnięcia ideału stanowi przebudowa świadomo­ ści i etyki ludzi, uprzednie kształtowanie społeczeństwa przez światłych wychowawców 49.

W świecie wcześniejszych utw orów (np. Marii) obowiązek wychow a­ nia przez sztukę spoczywał na rodzinie50, a zwłaszcza na k o biecie51. W późniejszej fazie twórczości rolę tę wyznaczała Orzeszkowa in sty tu ­ cjom. Stwierdzając ogólnie niski poziom wykształcenia estetycznego pol­ skiej społeczności, postulowała pisarka założenie dziennika poświęconego wyłącznie literaturze i sztukom pięknym 52. Czasopismo grupujące eksper­

48 O r z e s z k o w a , Na prowincji, s. 106— 107.

49 E. K l i m o w i c z , U tylita ry zm w etyce. Współczesne kon trow ersje w o k ó ł

e ty k i Johna Stuarta Milla. Warszawa 1974. Zob. też H. S p e n c e r , P o ży te k i p ię­ kno. Przełożył M. D. W: Szkice filozoficzne. T. 1. Warszawa 1883.

50 Nie jest to oczywiście pogląd oryginalny i nowy. Jak zauważa P a s t e r - n i a k (op. cit., s. 41), w spraw ie tej Orzeszkowa zajęła identyczne stanow isko jak w ielu w spółczesnych jej pedagogów, z H. Wernicem na czele.

61 Ż m i g r o d z k a (Młodość p o zy tyw izm u , s. 200—201) stawia tezę, że skłon­ ność do przyznania w yjątkow ych prerogatyw kobiecie jako „reprezentantce w artości kulturalnych w kręgu domowym” oraz przekonanie o szczególnych estetycznych i etycznych zadaniach kobiet są rezultatem połączenia „szlacheckich i rom antycz­ nych tradycji, w których wychow ała się Orzeszkowa”, z amerykańskim, m ieszczań­ skim w zorem osobowym kobiety. Wydaje się też, iż dowodząc w yższości moralnej kobiet, pisarka podążała tropem Benthamowskich i B uckle’owskich konstatacji. J. B e n t h a m (Wprowadzenie do zasad moralności i pra w o d a w stw a . Przełożył B. N a w r o c z y ń s k i . Warszawa 1958, s. 92) stw ierdził np.: „w rażliw ość m oral­ na [...] jest zw ykle większa u kobiet niż u m ężczyzn”. Zdaniem H. B u c k l e ’ a

(W pływ kobiet na postęp wiedzy. Spolszczył S. C z a r n o w s k i . W arszawa 1867,

s. 49) rola kobiet, które wprowadziły w życie „pierwiastek idealny”, przyczyniła się do rozwinięcia wyobraźni”.

62 Dezyderat ten koresponduje z żądaniami W itkiewicza, Sygietyńskiego i Sar­ neckiego, którzy też domagali się, aby dział krytyki artystycznej w pismach ilu s­ trowanych był powierzany osobie kompetentnej.

(17)

tów w dziedzinie sztuki adresowane miało być do szerokich rzesz czy­ telników, kształtowanie sm aku estetycznego bowiem należy do ru d y ­ m entarnych środków wychowania społeczeństwa 53.

Przekonaniu o u tylitarnym charakterze sztuki towarzyszyła u Orzesz­ kowej w iara w to, iż upowszechnienie sztuki, czyli pełny i w nikliw y jej odbiór przez szeroki krąg czytelniczy, decyduje o kulturze danego n a­ rodu. Pisarka — podobnie jak P iotr Chmielowski w programowym a rty ­ kule U tylitaryzm w literaturze 54 — dowodziła, że ku ltu ra estetyczna nie na tym tylko polega, że określona społeczność wyłoni z siebie w ybitnych artystów , lecz zależy od tego, czy ich dzieła w danym narodzie znajdą oddźwięk. W yrazem więc dążności do upowszechnienia sztuki, stworze­ nia sytuacji, w której spotkanie z nią mogłoby być w najwłaściwszy spo­ sób zrealizowane, jest propozycja wybudowania muzeum, gromadzącego pospołu

m alarstwo, rzeźbę, muzykę, dramat i teorie estetyczne [tj. dzieła z zakresu estety­ ki —■ W. O.]. [...] wstydem powinno być dla społeczeństwa, że jego dzieła sztuki w ałęsać się muszą po wynajm owanych domach, nie posiadając przybytku w łasnego i odpow iednio urządzonego w.

O ile pomysł wybudowania „świątyni sztuki” nie był inicjatyw ą orygi­ nalną 56, o tyle novum stanowiła propozycja zintegrowania kilku dzie­ dzin sztuki, zasugerowania ich praźródła poprzez wspólną ekspozycję roz­ woju myśli estetycznej. Koncepcja ta, stanowiąca pogłos romantycznej idei syntezy sztuk, żywej jeszcze w latach sześćdziesiątych i siedemdzie­ siątych w polskiej publicystyce artystycznej 57, a opartej na Arystoteleso­ wej koncepcji złączenia plastyki i poezji w jednej klasie sztuk naśladow­ czych 58, zaw arta jest także w artykułach teoretycznoliterackich Orzeszko­ wej. W cytowanym już studium o Jeżu powieść zostaje dowartościowana poprzez porównanie jej z dziełem malarskim:

и E. O r z e s z k o w a , Dwa bieguny. W: Dzieła zebrane, t. 26, s. 55.

ы P. C h m i e l o w s k i , U ty lita ry zm w literaturze. W: Pisma krytycznoliterac­

kie. Opracował H. M a r k i e w i c z . Т. 1. W arszawa 1961, s. 70—80.

*· O r z e s z k o w a , Dwa Ыедипу, s. 56.

*· Sporo uwagi organizacji salonów wystawow ych, sposobowi eksponowania dzieł, potrzebie w zniesienia nowego gmachu Towarzystwa Zachęty Sztuk Pięknych itp. pośw ięcali w sw ych felietonach Z. S a r n e c k i (zob. np. W arszawskie „Salony”

sztuki. „Tygodnik Ilustrow any” 1899, nr 47) i W. G o m u l i c k i (zob. np. Pogadan­ ka artystyczna. „Kurier Codzienny” 1884, nr 87).

17 Zob. np. J. K. T u r s k i , W y sta w a obrazów T o w a rz y stw a Z achęty Sztuk

P ięknych w K rólestw ie Polskim. „Kłosy” 1865, nr 17, s. 199: „Literatura i sztuka,

a m ianow icie też poezja i m alarstwo, to dwie siostrzyce, uzupełniające się wza­ jem nie”.

86 Koncepcja ta wyrażona została w takich m. in. zdaniach (cyt. za: W. T a ­ t a r k i e w i c z , Dzieje sześciu pojęć. Sztuka, piękno, forma, twórczość, odtwórczość,

przeżycie estetyczne. Warszawa 1982, s. 116): „Poeta jest naśladowcą tak samo jak

m alarz”; „Naśladowanie jest czynnikiem zadowolenia tak samo w sztuce melar- skiej, rzeźbiarskiej, jak w poetyckiej”.

(18)

E. O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 8 1

Pow ieść, należąca do dziedziny poezji przez samą genezę powstawania swego, ściśle je9t spokrewniona z m alarstwem i rzeźbą przez w ym agalność dla dobroci form y swej barwności w obrazach i wydatności w postaciach. Jest to tak dalece prawdą, że wyrażenia stosowane w estetyce dla m alarstw a i rzeźby stosują się też i do n ie j 5#.

Analogicznie w artykule z r. 1907:

Gdy [...] plastyczność i koloryt przedstaw ienia są doskonałe, działanie jego na w ew nętrzny wzrok słuchacza lub czytelnika staje się zupełnie analogiczne z tym, jakie na wzrok zm ysłow y w yw ierają dzieła sztuk plastycznych: malarstwa i rzeźby. I na psychikę również. Tak samo jak dzieła pędzla i dłuta, tw ory m alow ane i rzeź­ bione przez słow o w prawiają w ruch różne siły duszy ludzkiej, zmuszają do prze­ m awiania różne jej głosy i diapazon ich podnoszą, budzą je z leniw ego drzemania i w yw lekają z codziennej szarzyzny ··.

Przeprowadzone paralele pomiędzy powieścią a dziełem plastycznym zm ierzają pośrednio do utożsamienia społecznych ról pełnionych przez pisarza i malarza. O tych pierwszych, z profesjonalnych zresztą wzglę­ dów, pisała Orzeszkowa dużo i często 61. Przem yślenia dotyczące funkcji artysty-m alarza, zwłaszcza w specyficznych w arunkach polskiej egzy­ stencji, samoistny, pełniejszy i ostateczny w ym iar uzyskują natom iast dopiero w Nad N iem nem . Mając do wyboru dwa stanowiska skrajne, k ry ­ stalizujące się w rozmaitych teoriach estetycznych, Orzeszkowa opowia­ da się za modelem sztuki utylitarnej, służebnej wobec celów wychowaw­ czych, poznawczych i politycznych. Już zresztą w filipice wymierzonej przeciwko rom antycznem u wyobrażeniu arty sty jako nadczłowieka od­ woływała się pisarka do twórczości Michała Anioła Buonarrotiego, Leo­ narda da Vinci, Correggia i małych realistów flamandzkich, w dziełach tych m alarzy doszukując się realizacji modelu sztuki użytecznej, peł­ niącej wielorakie, a więc nie tylko estetyczne, funkcje 62.

W epopei szlacheckiej losy Zygm unta Korczyńskiego stanowią egzem- plifikację zdrady wobec utylitarnych obowiązków artysty, niemal jawnie formułowanych przez pisarkę:

Z ekstazą prawie m yślała [Andrzejowa], że na tym samym ołtarzu, na któ­ rym zgorzał Andrzej, syn jego składać będzie ofiary geniuszu i pracy. Będzie on, wspólnie z garstką wybranych, św iatłem roznieconym w ciemnościach, chlubą

5ł O r z e s z k o w a , O powieściach T. T. Jeża z rzu te m oka na powieść w ogó­

le, s. 14i2.

30 E. O r z e s z k o w a , Literatura. W: Pisma krytycznoliterackie, s. 451.

61 M. in. w artykułach: Kilka u wag nad powieścią, O powieściach T. T. Jeża

z rzu tem oka na powieść w ogóle, Literatura.

92 E. O r z e s z k o w a , Drugie dziesięciolecie (1840— 1850). W: Pisma k r y ty c z ­ noliterackie, s. 205: „wieki XV i XVI przedstawiają nam potężne postacie artystów

takich, jak np. Michał Buonarroti i Leonard da Vinci, którzy byli nie tylko m i­ strzami w sztuce, ale w ielkim i uczonymi, patriotam i i krzewicielam i nie sam ych tylko estetycznych id ei”.

(19)

poniżonych, świadectw em życia pozornie umarłym. Jego natchnienia utworzą jedną z cegieł do budowania arki, która płomień życia przenosi na drugą stronę gaszącej go p o w o d zie*.

Odmienność warunków, w jakich egzystuje społeczeństwo, determ i­ nuje odmienność zachowań; stąd kontynuacją zbrojnych działań poprzed­ niego pokolenia w nowej sytuacji ma być twórczość artystyczna nakie­ row ana na bohaterską przeszłość i mobilizująca do czynów w imię lepszej przyszłości, ó w kompensacyjny i mobilizujący zarazem charakter tw ó r­ czości plastycznej stanowi splot romantycznej tradycji K ordiana i Kon­ rada oraz pozytywistycznego, o Benthamowskiej proweniencji, modelu sztuki utylitarnej.

Niejako na drugim planie, w cieniu problem u tak żywotnego w pol­ skiej tradycji myśli estetycznej, pojawiają się rozważania dotyczące za­ gadnienia relacji między nauką a talentem oraz w pływ u bodźców zewnę­ trznych na ostateczny kształt dzieła sztuki. W monograficznych arty k u ­ łach o twórczości Jeża „talent” interpretow ała Orzeszkowa jako specy­ ficzną postać zdolności intelektualnych, które w ym agają świadomego sa­ mokształcenia etycznego, estetycznego i naukowego 64. W identycznej po­ staci postulat „kompletności troistego wychowania” pojawi się w Nad

N iem nem , przy czym niepełność jego realizacji (brak członu pierwszego)

stanowić będzie jedną z głównych przyczyn klęski artystycznej Korczyń­ skiego.

Z problem atyką talen tu ściśle też koreluje kw estia podniety twórczej. Im potencję artystyczną Korczyński w yjaśniał brakiem impulsów zewnę­ trznych, mogących pobudzić jego wyobraźnię. Domniemania bohatera zbija argum entacja zaw arta w kom entarzu odautorskim:

N ie przychodziło mu na myśl, że w każdej fali powietrza, światła, woni, w każdym kamyku przydrożnym i każdej trawie polnej, w liniach każdego ludz­ kiego oblicza i w estchnieniu każdej piersi ludzkiej tkw i cząstka duszy świata, niew idzialnym i nićm i połączona z duszą artysty i w ruch ją w praw ić mogąca, jeżeli tylko naprawdę jest to dusza artysty. On był pew ny [...], że trzeba mu było gór, skał, mórz, puszcz, gorących szafirów niebieskich, nagich modeli, fanta­ stycznych draperii, gwaru, gorączki, gonitwy, aby czuć, m yśleć i tworzyć. Gdyby św iat zewnętrzny oblał go jakim w ielkim bogactwem i ugodził w eń jakimi pioru­ nam i wrażeń... Tu niestety, niestety! nic nie czyniło na nim wrażenia żadnego...w

W ydaje się, że wrażliwość artystyczną, wyobraźnię tw órcy pojm uje Orzeszkowa jako rodzaj czułej m em brany rejestrującej, oceniającej i prze­ tw arzającej te objawy rzeczywistości, wobec których osobnik przeciętny przejdzie o b o ję tn ie66. W poglądzie zaprezentowanym doszukać się też

•*E . O r z e s z k o w a , Nad Niemnem. Warszawa 1965, s. 364.

M O r z e s z k o w a , O powieściach T. T. Jeża z rzute m oka na powieść w ogó­

le, s. 141— 142.

•5 O r z e s z k o w a , Nad Niemnem, s. 375—376.

M Podobnie w cytow anym artykule o Jeżu (s. 143) smak estetyczny jest „ u m i e j ę t n o ś c i ą oceniania, w ybierania i grupowania pierwiastków piękna”.

(20)

E. O R Z E S Z K O W E J P O G L Ą D Y N A S Z T U K I P L A S T Y C Z N E 83

można pogłosów w edyjskiej form uły „tat tvam asi”, widocznej w kreacji tw órcy jako jednostki, która — uw alniając się od egoizmu — zdolna jest rozpoznać swą tożsamość z innym indywiduum . Impuls twórczy tkwi im m anentnie w artyście poznającym swą jaźń i stw ierdzającym wów­ czas, że stanow i ona zm iniaturyzow any odpowiednik makrokosmosu. Kon­ cepcja ta w yjaśnia też zafascynowanie Orzeszkowej portretem psycholo­ gicznym, k tóry w tej w ersji jest uzew nętrznieniem przełamania prze­ działu osobowości, ujaw niając zarówno uczucia człowieka przedstawione­ go, jak i przedstawiającego.

Intrygujący i dość bogaty obraz fascynacji Orzeszkowej problemami m alarskim i uzupełniają jej kontakty z plastykami, którzy mieli ilustro­ wać dzieła autorki M arty. Pisarka, zarówno w listach do m alarzy β7, jak i w relacjach bardziej osobistych, kierow anych do p rzy jació łe8, wielo­ krotnie podkreślała moment zadowolenia, z jakim przyjm owała propozy­ cje dotyczące interpretacji jej tekstów za pomocą dzieł malarskich. Po­ czytując transpozycję treści utw oru na język sztuk plastycznych za zasz­ czyt, rodzaj uznania dla działalności literackiej, Orzeszkowa podejmo­ wała też częste próby wciągnięcia do pracy ilustratorskiej co znamie­ nitszych malarzy. Symptomatyczna w tym względzie jest wymiana listów z Franciszkiem Salezym Lewentalem, w których główny nacisk położono na kw estię w yboru odpowiedniego kandydata, mającego zilustrować Mir-

talę. Pisarka bardzo trafnie oceniła wówczas klasycyzujące m alarstwo

H enryka Siemiradzkiego, stwierdzając, iż „czczony jest na prowincji szczególniej, niemal bałwochwalczo i wyżej od M atejki” (LZ 1, 132), i właśnie twórcę Św ieczników chrześcijaństwa — jako znawcę i miłośni­ ka świata starożytnego — na in terpretatora tekstu swego wybierając. Do współpracy tej jednak nie doszło, gdyż m alarz w liście kom plem entu­ jącym twórczość autorki Mirtali — po początkowo wyrażonej akcepta­ cji — odrzucił jej i Lewentala propozycję, tłumacząc się brakiem um ie­ jętności ilustratorskiej oraz niedostatkiem czasu na tak pracochłonne za­ jęcie 69. Ostatecznie ilustracje wykonał Miłosz Kotarbiński, wielokrotnie zresztą instruow any w tej m aterii przez pisarkę.

Zabiegi wokół ilustrowania tekstów należy rozpatrywać w innym jeszcze aspekcie. Dotyczy to przede wszystkim tych utworów, których idea mogła być kontrow ersyjnie przyjęta przez odbiorców. Odważne uję­

87 J a n k o w s k i , komentarz w: LZ 1, 331.

*8 LZ 8, 99: „Za chęć łaskawą uświetnienia now eli mojej ilustracjam i Stachie- wicza uprzejmie dziękuję. Raz już miałam ten zaszczyt, że m istrz ten ilustrow ał po­ w ieść moją (Bene nati) i posiadam drogocenną tego pamiątkę w postaci dużej serii w łasnoręcznych jego rysunków ”.

·* Cyt. za: J a n k o w s k i , komentarz w: LZ 1, 332: „tak mi przykro, że brak czasu i w prawy ilustratorskiej (wykończony rysunek do drzeworytu więcej może czasu by mi zabrał niż spory rysunek) zmusza mię do zaniechania powziętego pier­ w otnie zamiaru zrobienia ilustracji do nowej powieści Pani!”

Cytaty

Powiązane dokumenty

Przyjaźń króla i poddanych jest porównywana do tej, która łączy ojca z synem, a podobieństwo to zachodzi według natury (bowiem naturalne jest, że ojciec

K rytyka ta wydaje się niesłuszna z na­ stępujących powodów: Po pierwsze, Lukasiewicz w pracy cytowanej przez Kwiatkowskiego operuje swoistym pojęciem przedmiotu i

Ale oprócz pieśni „Czego chcesz od nas, Panie“ drugi jeszcze wiersz Kochanowskiego nosi wyraźne ślady tej lektury, i to jeszcze wyraźniejsze, jeszcze

A utor zresztą starał się przede wszystkim zebrać i usystem atyzować rozproszone inform acje i jego pracę można określić bardziej jako książikę o charakterze

though the internal field probed by m 1 SR depends on the muon site and on the magnetic size and structure of the rare earth atoms, it is remarkable that the observed muon

Dit rapport geeft aan, op welke wijze de krachten die optreden in het totale systeem van schroeftransporteur, frame, hijskabels en (eventuele) middenkolom, kunnen worden bepaald..

The procedure of task grouping is based on the Precedence Constraint Posting approach [1] to solving the Resource Constrained Project Scheduling Problem (RCPSP). The basic

Solubility of Natural Gas Species in Ionic liquids and Commercial Solvents: Experiments and Monte Carlo Simulations. Data, 60