• Nie Znaleziono Wyników

Styl i język "Żywota człowieka poczciwego"

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Styl i język "Żywota człowieka poczciwego""

Copied!
13
0
0

Pełen tekst

(1)

Edward Stankiewicz

Styl i język "Żywota człowieka

poczciwego"

Pamiętnik Literacki : czasopismo kwartalne poświęcone historii i krytyce literatury polskiej 75/3, 151-162

(2)

Z A G A D N I E N I A

J Ę Z Y K A

A R T Y S T Y C Z N E G O

P a m ię tn ik L ite r a c k i L X X V , 1984, z. 3 P L IS S N 0031-0514

ED W A R D STANKIEW ICZ

STYL I JĘZYK „ŻYWOTA CZŁOWIEKA POCZCIWEGO”

1

Ż yw ot człowieka poczciwego, wydany drukiem w latach 1567— 1568,

uważany jest powszechnie za największe osiągnięcie literackie Mikołaja Reja, a także za pierwsze w ybitne dzieło w historii polskiej prozy artys­ tycznej. Dokonanie należytej oceny tego utw oru utrudnia jednak pewna am biwalencja postaw krytycznych, jakie przyjm uje się wobec literac­ kiego dorobku owego płodnego poety, pisarza i tłumacza — pierwszej wyróżniającej się postaci polskiego renesansu.

Z jednej strony bowiem trak tu je się Reja jako niedouczonego literata obdarzonego zbytnią łatwością pióra, który „pisarzy antycznych subtel­ ności nie rozumiał ani piękna nie odczuwał” i który „nie miał odczucia bardziej subtelnych środków ekspresji” 1, z drugiej zaś — obwołuje się go czołowym przedstawicielem dwóch tendencji określających polską kulturę XVI-wieczną: świeckiego humanizmu i bogobojnej refo rm acji2. Adam Mickiewicz staw iał go na równi z Montaigne’em, dodając jednak, iż w przeciwieństwie do tego ostatniego Rej czerpał natchnienie nie z książek, lecz „z n atu ry i z Biblii” 3; nie tak dawno Czesław Miłosz po­ rów nywał go z Chaucerem i Rabelais’m, w rozwlekłości jego stylu oraz „chaotycznym bogactwie jego zmysłowej n atu ry ” widząc wszakże odej­ ście od stylu klasycznego współczesnych mu hum anistów 4. Pierw szy nowoczesny wydawca i krytyk Reja, uczony o wszechstronnej wiedzy i zainteresowaniach, Aleksander Brückner, był zdania, że poezja autora

Żyw ota znacznie zyskałaby, gdyby opuścić całe w ersy prawdopodobnie

napisane wyłącznie dla rymu, współczesna natom iast badaczka wiersza

1 J. K r z y ż a n o w s k i , Historia l i te r a tu r y p o ls k ie j od śr e d n io w ie c z a do X I X

w i e k u . W arszaw a 1953, s. 119, 135.

8 J. K r z y ż a n o w s k i , w stęp w : M. R e j, Ż y w o t c z ł o w i e k a po c zc iw e g o .

W rocław 1956, s. X X V III. B N I 152.

8 A . M i c k i e w i c z , Dzieła. W yd. Jub ileu szow e. T. 9. W arszaw a 1955, s. 118. 4 Cz. M i ł o s z , T h e H i s t o r y of Polish L ite ra tu r e . L ondon 1969, s. 57, 60.

(3)

Reja odnajduje w kompozycji jego wersów zw racającą uwagę symetrię i głębokie wyczucie muzycznych właściwości języka 5.

W świetle takich rozbieżności, w ystępujących w ocenie Reja u po­ tomnych, dziwić musi uznanie, jakim dzieła tego pisarza cieszyły się za jego życia i przez całe XVI stulecie. Zachwyty w yrażane przez jego współczesnych spotkały się wprawdzie ze sceptycyzmem ze strony XX-wiecznych historyków literatury („przesadne pochwały wypełniające epigram y na cześć poety za jego życia” 6), należałoby się jednak zasta­ nowić, czy wzorce estetyczne naszych czasów nie zaciemniły nam rozu­ mienia języka poetyckiego Reja oraz jego prawdziwej roli w historii literatu ry polskiej i w kształtow aniu literackiej polszczyzny.

Najbardziej pochlebne ze znanych nam hołdów składanych Rejowi wyszły spod pióra A ndrzeja Trzecieskiego, autora krótkiej biografii po­ ety (Żyw ot i spraw y poćciwego ślachcica polskiego Mikołaja Reja z Na­

głowic), któ ra została dołączona do Ż yw ota samego Reja i która stano­

wiła w ierne powtórzenie jego filozofii życiowej i stylu literackiego. Jeśli naw et niektóre z panegiryków Trzecieskiego (łacińskich i polskich) blis­ kie są zwykłemu pochlebstwu, zasługują na uwagę ze względu na użyte w nich określenia. N ajbardziej znamienne jest przyrów nanie Reja do Dantego („Noster hic est Dantes”) i P etrark i („u t quod ille Dante [ A u t

Petrarca Italis fu it disertus / Hoc tu sis etiam tuis Polonis”) 7, najw yraź­

niej nie z racji ich osiągnięć literackich (których Trzecieski nie był w stanie docenić), lecz z racji ich zasług w rozw ijaniu i propagowaniu języka narodowego, które to zasługi nieustannie podkreślali włoscy obrońcy „lingua volgare” przez cały wiek XVI, począwszy od Bemba i Trissina aż po Varchiego i Salvatiego. W tym samym duchu przyrów ­ nuje też Trzecieski autora polskiego do Homera, Platona, Wergilego i Cycerona, były to bowiem porów nania rozpowszechnione wśród „uma-

nisti volgari”, a mające uw ydatniać możliwość zastosowania rodzimego

języka we wszystkich dziedzinach artystycznych i intelektualnych. W Polsce XVI-wiecznej program ten w ypełnił jako pierwszy Rej, którego twórczość obejmowała przecież poezję i prozę artystyczną, tra k ­ ta ty moralizatorsko-filozoficzne, a także przekłady z Biblii.

O ile n a Zachodzie (a szczególnie we Włoszech) w obronie praw ję­ zyków narodowych powoływano się n a ich — równe językom klasycz­ nym — starożytność, piękno i bogactwo, o tyle dla Polaków, dysponują­ cych jedynie mglistą wiedzą o swoich początkach i przez długie lata 5 Zob. A . B r ü c k n e r , G esch ich te d e r ä lt e r e n p oln ischen S c h r i f ts p r a c h e .

L eip zig 1922, s. 160. — E. O s t r o w s k a , B ru egel p o ls k ie j li te r a tu r y . W zbio­

rze: M i k o ła j Rej. W c zte re c h s e t le c i e śm ie rci. W rocław 1971.

e K r z y ż a n o w s k i , H i sto ria l i t e r a t u r y p o ls k ie j od śr e d n io w ie c z a do X I X w ie k u , s. 120.

7 A. T r z e c i e s k i , C a rm in a . W i e r s z e ła cińskie. O pracow ał, p rzełożył i w s tę ­ pem p op rzed ził J. K r o k o w s k i . W r o c l a w 1958, s. 38, 84. B P P , В 8.

(4)

S T Y L I JĘ Z Y K „ Ż Y W O T A C Z Ł O W IE K A P O C Z C IW E G O ” 153

pozostających pod wpływem kulturalnym Czechów, prawdziwą wartość mogło mieć tylko kryterium ostatnie, bogactwo języka zależy bowiem od ludzi, którzy się nim posługują; był to zatem ważki argum ent dla autorów i patriotów. Wraz ze spadkiem prestiżu języka czeskiego piękno jako kryterium doskonałości jakiejś mowy podano w wątpliwość, a tym, który je definitywnie odrzucił („ale o piękność — jeszcze to niechaj wisi na w yroku”) i który nawoływał do zgodnych wysiłków nad udoskonala­ niem polszczyzny dla samej tylko miłości ojczystego języka („I nasz język polski rychło by urósł, gdybyśmy sie go rozmiłowali”) był Łukasz G órnicki8. Takie samo wezwanie słyszymy u Reja w szeregu jego pam ięt­ nych stwierdzeń („A niechaj narodowie wżdy postronni znają, / Iż Po­ lacy nie gęsi, iż swój język m ają!”; „A prawiechmy język swój, acz też nie bardzo foremny, tak byli zatłoczyli i zniszczyli”) 9, i on właśnie, nie zaś Górnicki, staranniej od niego wykształcony, pokazał, jak to należy czynić.

Polskie panegiryki Trzecieskiego wskazują również na inny aspekt literackiej działalności Reja, którą zyskał on sobie miłość i podziw współ­ ziomków:

R ozum em i polszczyzną w iele ich przechodzisz, A prâw ie w n iej, jâk m ów ią, ty ty lk o rej w odzisz. J â k C ycero w łśc iń sk im języku przodkujesz, A jako W ergilijusz p ięk n e w irsze kujesz. G łośna jest w szęd y s ła w ś rozum u tw ojego, Jâk u stanu w ielk ieg o , tâ k też u niższego 10.

„Sława” Reja wśród różnych w arstw społeczeństwa („tak wielkich jak i małych” — wedle słów Trzecieskiego w innym wierszu n ) płynęła stąd, że zdemokratyzował on nowy język literacki, wzbogacając go o elem enty języka potocznego i niwelując różnicę między „lingua curialis”, języ­ kiem, który związany był głównie z tem atam i religijnymi i nosił silne piętno czeskiego, a „lingua rustica”, mową potoczną, wywodzącą się z tradycji u s tn e j12. Mógł tego dokonać dzięki ekspansji tematycznej swych dzieł, które obejmowały wszystkie aspekty codziennego życia (we­ dług Trzecieskiego: „pisma pełne różnorakiego dowcipu” 13), co musiało 8 Ł. G ó r n i c k i , D w o r z a n in polski. O pracow ał R. P o H a k . K rak ów 1928,. s. 68, 72. B N I 109.

9 M. R e j , P is m a w ie r s z e m . (W ybór). O pracow ał J. K r z y ż a n o w s k i . W ro­ c ła w 1954, s. 276. B N I 151; Z w ierciadło. K rak ów 1914. (Cyt. antologia: W a lk a

o j ę z y k w ż y c i u i lite r a tu rz e staropols kie j. Wistęp M. R. M a y e n o w e j . W arsza­

w a 1955, s. 86, 89).

10 A. T r z e с i e s к i, P ism a p ols kie . O pracow ał S. B ą k . W rocław 1961, s. 219. B PP, В 9.

11 I b id e m , s. 218.

12 Zob. B r ü c k n e r , op. cit., s. 51.

13 cyt. za: В. O t w i n o w s k a , M ik o ła j R e j w w alce o li te r a c k i j ę z y k n a ro ­

(5)

Iść w parze z powiększaniem leksykalnego i frazeologicznego zasobu ję­ zyka. Zw rot ku nowym obszarom ludzkiego doświadczenia i odkrywanie nie w yzyskanych dotąd bogactw języka mówionego to podstawowe spo­ soby zapewniające nowożytnym językom literackim ową upragnioną „obfitość” i żywotność, a tym samym wyższość nad językami starszymi, czyli klasycznymi, które uważano za skostniałe, nieodpowiednie do w y­ rażania nowego życia i nowego sposobu myślenia.

2

Aczkolwiek rozwój języka narodowego był w Polsce, podobnie jak w innych krajach Europy, dziełem światłych hum anistów bądź w ojują­ cych protestantów , stylu ich utworów nie określało ani naśladowanie wzorców klasycznych, ani oddanie się sprawie odnowy religijnej. Two­ rzenie literatu ry w mowie ojczystej, mimo iż często odwoływano się przy tym do przykładu starożytnych, nie wymagało ani przyjm owania stylu klasycznego, utożsamianego powszechnie z ideałem sym etrii i um iaru, ani też kształtow ania jakiegoś nowego kanonu literackiego. N iektórzy więc z najżarliwszych obrońców literatu ry tworzonej w „vol-

gare” pisali nadal w stylu usankcjonowanym przez rodzime tradycje

literackie, inni natom iast wiązali powodzenie nowego języka literatu ry z obraniem jakiegoś nowego stylu, który czerpałby jednak natchnienie z dzieł pisarzy starożytnych.

Spór między zwolennikami a przeciwnikami „naśladowania starożyt­ ny ch” w ybuchnął szczególnie ostro w tych krajach europejskich, które (jak np. Włochy i Francja) nigdy nie wyzwoliły się całkowicie spod w pływ u tradycji klasycznej, natom iast w krajach takich jak Polska, gdzie ryw alizacja między „starym ” a „nowym” miała charakter lokalny, m inął on niemal bez śladu. Tak więc Górnicki, którego Dworzanin polski ukazał się zaledwie na rok przed Ż yw o tem (w r. 1566) i adresowany był· do wąskiej elity intelektualnej, w yraźnie opowiadał się za pewnym sty­ lem klasycznym, im itującym elegancję i prostotę swego włoskiego p ier­ wowzoru, Rej zaś, który pisał z myślą o niewyrafinowanym czytelniku polskim, mógł jedynie pozostać obojętny na taki ideał stylistyczny. Wzor­ cami literackim i inspirującym i styl Ż yw ota mogły być tylko gatunki narracyjne o budowie luźnej i otw artej (takie jak średniowieczne fa ­

bliaux, kroniki i opowieści), dla których zw arta i starannie obmyślona

konstrukcja stanow iłaby ograniczenie i skrępowanie. Mówiąc ściślej, dzieło Reja należy do gatunku średniowiecznych speculów, przedstaw ia­ jących jak w zwierciadle życie Każdego (w tym w ypadku — życie przeciętnego polskiego ziemianina), a w gruncie rzeczy będących ency­ klopediami wszelkich wiadomości praktycznych i wychowania chrześci­ jańskiego. L iteracka funkcja takich utworów polegała na „pouczeniu i rozryw ce”, a funkcję tę wysoko cenił także współczesny Rejowi Mon­ taigne:

(6)

S T Y L I J Ę Z Y K „ Ż Y W O T A C Z Ł O W IE K A PO C Z C IW EG O 155

N ie szukam w k siążkach n ic jak jeno ucieszn ej a przystojn ej zabaw y; albo też jeśli w n ie w n ik am głęb iej, szukam jeno w ied zy , która trak tu je o znajom ości sam ego sieb ie i która by m nie nauczyła dobrze ży ć i dobrze um ierać 14.

Nie ma zatem sensu widzieć w Żywocie (tak jak Krzyżanowski) w y­ bitnego przykładu nowożytnej wrażliwości, łączącej ideały humanizmu

z ideałami reformacji, czy też przypisywać m u „głęboko przem yślaną

koncepcję autorską” (jaką dostrzega Ziom ek)15. Życie szlachcica przed­ stawione jest w porządku linearnym, chronologicznym, jakby naśladują­ cym zmiany pór roku, mimo iż te n linearny rozwój „narracji” ustawicz­ nie przeryw ają niezliczone dygresje na przeróżne tem aty — łącznie 2 ilustrującym i „przykładam i” zaczerpniętymi z Biblii i z autorów kla­ sycznych — oraz opisy scen i szczegółów codziennego życia.

W istocie to właśnie niestrudzone upodobanie do szczegółu, do gro­ madzenia drobiazgów określa zasadniczy charakter stylistyczny tego dzieła; jest zaś ono zgodne z estetycznymi kanonami sztuki średnio­ wiecznej, trafnie opisanymi przez Huizingę, który — w dążeniu do ścis­ łego oddania wszystkich szczegółów — w owej metodzie artystycznej polegającej na ilościowym spiętrzeniu rzeczy widzi cechę charakterys­ tyczną schyłku średniowiecza 16. Literacki styl Reja, gdzie „copia rerum ” nieuchronnie pociąga za sobą „copia verborum n, interpretuje się często jako jego indywidualną manierę, a przecież właściwsze byłoby osadzanie go w dawniejszej tradycji literackiej; nie można w autorze Ż yw ota upatryw ać przedstawiciela nowego wzorca literackiego. Trzymanie się pewnej odziedziczonej konwencji nie przeszkadzało jednak Rejowi dawać w yrazu językowym i literackim dążeniom jego czasów; znalazłszy się na pograniczu dwu ważnych okresów w historii kultury europejskiej, dzieło jego musiało odzwierciedlać tę złożoną sytuację. Słusznie zauważa Huizinga:

Ilekroć u siłow an o w yzn aczyć jakiś w yraźn y przedział p om ięd zy Ś red n io ­ w ieczem a O drodzeniem , zaw sze granica ta zdaw ała się co fa ć w p rze­ szłość [...]17.

Podkreślanie szczegółów dla nich samych stanowi, jak już powiedzie­ liśmy, główny rys charakterystyczny Żywota i sprawia, że nie może się on stać stru k tu rą zintegrowaną i wewnętrznie jednolitą. Jest to katalog przedmiotów i zdarzeń po prostu zgromadzonych razem, przedstawianych

14 M. M o n t a i g n e , P r ó b y . P rzełożył Т. B o y - Ż e l e ń s k i . T. 2. W arszaw a 1957, s. 99. (Cyt. М. В а с h t i n, T w ó r c z o ś ć F ran ciszka R a b e la i s ’go a k u lt u r a l u ­

d o w a ś r e d n io w ie c z a i renesansu . P rzekład A. i A. G o r e n i o w i e . K rak ów 1975,

s. 136).

15 K r z y ż a n o w s k i , ed. cit., s. LVII. — J. Z i o m e k , Ren esans. W arszaw a 1973, s. 192.

19 J. H u i z i n g a , Jesień średnio w ie cza. P rzeło ży ł T. B r z o s t o w s k i . T. 2.

W arszaw a 1967, s. 187. 17 I b i d e m , s. 186.

(7)

bez żadnych ogniw pośrednich, które łączyłyby poszczególne części. Tym zaś, co zapewnia jednolitość w obrębie tych poszczególnych części, jest zestawianie przedmiotów należących do tego samego obszaru semantycz­ nego i umieszczanie obok siebie na podstawie jakiegoś ich zasadniczego podobieństwa lub przeciwieństwa. Jakby obawiając się posuwać się da­ lej w rozwoju „n arrac ji”, Rej zatrzym uje się przy każdej dziedzinie aż do jej całkowitego niem al wyczerpania, podając długie listy przedmiotów, z których każdy domaga się od czytelnika jednakowej uwagi. Wprawdzie te „katalogi rzeczy” nie przyjm ują nigdy gargantuicznych rozmiarów, jakie znam y z dzieła Rabelais’go (z jego imionami 154 kucharzy, 217 ro­ dzajami gier, 208 odmianami głupoty, 144 książkami w bibliotece St. Vic­ tor itd.), są jednak wystarczająco długie, by sprawiać wrażenie jakiegoś nieprzerwanego łańcucha, mającego za cel ostateczny samo wyliczenie. A wyliczenie to nie jest nigdy pełne, gdyż autor raz po raz sugeruje, iż nasuwa ono coraz to nowe możliwości.

Poświęcanie uwagi szczegółowi prowadzi przede wszystkim do dłu­ gich list rzeczowników, odnoszących się do tak różnorodnych zakresów semantycznych, jak napoje, potraw y, pojazdy, ubiory, broń, instrum enty muzyczne, zajęcia, choroby, lekarstwa, zwierzęta, sprzęty i naczynia do­ mowe oraz różne nowe wynalazki. Wycieczki Reja w te rozmaite dzie­ dziny przypom inają podróż odkrywcy, w której odsłania on nie tylko bogactwo i różnorodność tego świata, ale także bogactwo i możliwości języka polskiego. Opisując wielorakie realia (a i ganiąc pewne odpycha­ jące nowe zwyczaje swych rodaków), Rej daje również długie wykazy słów, które weszły w ówczesną polszczyznę, i zdaje się delektować sa­ m ym brzmieniem niektórych spośród bardziej egzotycznych term inów technicznych.

Ten styl addytyw ny Żyw ota i znamienną dlań fascynację wyrazam i obcymi można zilustrować następującym i przykładami:

A lb o w iem p atrz, g d y sobie w sp om n isz ony d ziw n e czuhy, o n y falsaru ch y, o n y strad yjotk i, o n y z d z iw n y m i k o ln ierzm i d elije, [...] ony d ziw n e płaszcze, sa ja n y , k olety, ob ercu ch y, aż d ziw no i straszno o n ich m ów ić, a drugich już an i zw ać, ani ich so b ie rozkazać um ie [...].

N uż zasię co o w ych n astało d ziw n y ch p on talik ów , feretó w , sm a lco w a n y ch ła ń cu szk ó w , p stry ch b ieretk ó w z ro zliczn y m i cętk am i! [202—2 03]18

A le jako n a sta ła rozność w y m y śln y c h p ok arm ów i z d ziw n ym i p rzezw isk i, ta k że te ż n a sta ły i dziw ne w rzod y, i z d ziw n y m i p rzezw isk i, co ich p irw ej sły ch a ć n ie b y w a ło . T akże też i d ziw n e lek a rstw a , i z d ziw n y m i p rzezw isk i n a sta ły . A kto sły c h a ł za sta ry ch w ie k ó w kankry, karb u n k u ły, an trak sy, fr a n ­ cu zy i z d ziw n y m i potom ki? A lb o ta k że w le k a r stw ie c h b o lu m a r m e n u m ,

ira pig ra, te r r a sigilla ta, r e u b a r b a r u m , r e u p o n t ik u m , h e r m o d a k ti lo r u m , a lk i - b in g a r u m , a k to b y je w y liczy ł? [211]

18 W te n sposób od sy ła m y do w y d a n ia w y m ien io n eg o w przyp isie 2. L iczb y w n a w ia sa ch w sk a zu ją stronice.

(8)

S T Y L I J Ę Z Y K „ Ż Y W O T A C Z Ł O W IE K A P O C Z C IW E G O ” 1 5 7

Nagromadzenie elementów semantycznie podobnych, na jakim opie­ ra się „ilościowy” styl Reja, uw ydatnia się szczególnie mocno w skutek niepohamowanego stosowania przezeń wyrażeń synonimicznych. To uży­ wanie synonimów, sprawiające niekiedy wrażenie nieporadności języko­ wej, spowodowane było może poszukiwaniem „mot ju ste” w języku, k tó ry nie wykształcił jeszcze swej ostatecznej normy literackiej. Wielo­ krotne ich występowanie każe jednak odrzucić takie przypuszczenie i uznać to za świadomy zabieg zarówno literacki, jak i językowy: z lite­ rackiego punktu widzenia zwiększało spoistość stylu addytywnego, z punktu widzenia językowego natom iast dawało efekt obfitego słow­ nictw a i bogactwa odcieni. Takie połączenie dwu funkcji nie powinno nas dziwić, językowe i literackie programy tego okresu wzajemnie się bowiem im plikowały i przyświecał im ten sam cel, tj. stworzenie bo­ gatego i giętkiego języka literackiego.

Gromadzenie wyrazów bliskoznacznych niewątpliwie było również sposobem eksploatowania zasobów języka mówionego, gdyż częste sto­ sowanie synonimów, a zwłaszcza par wyrazów o zbliżonym znaczeniu (takich jak „cześć i sław a”, „często gęsto”, „wstyd i hańba”) jest jedną z jego cech charakterystycznych; trudno wszakże powiedzieć, które z synonimów używanych przez Reja należały do XVI-wiecznej norm y językowej, a które m iały proweniencję literacką lub były jego własnym wynalazkiem. Niemniej takie wzbogacenie języka pisanego o elementy zaczerpnięte z mowy potocznej bezsprzecznie było jednym z celów pi­ sarza, jak to w ynika jasno z jego stwierdzenia: „To com mógł, tom znosił do pisania swego [...], acz prostym szyrmem”. Dodatkową zachętę w jego uporczywym uciekaniu się do synonimów mogła stanowić p rak ­ ty k a różnych polskich tłumaczy Biblii (a sam także do nich należał), którzy dzięki doborowi i gromadzeniu wyrazów bliskoznacznych w ydat­ nie rozszerzyli ówczesne słownictwo i przyczynili się do rozwoju pol­ szczyzny 19.

Przeważająca część synonimów, jakie znajdujem y w Żywocie, to idio- m atyczne w yrażenia składające się z dwu słów o podobnym znaczeniu, i te właśnie wzięte były może z języka potocznego. Należą tu takie pary, jak „część i chwała”, „fałsz a niepraw da”, „mól i rdza [pogryzie]”, „ob­ chody a groby”, „smętek i żałość”, „lekkość i osława”, „radość i pociecha”, „morem albo głodem”, „biesiady albo rozmowy”, „guzy albo francuzy”, „na pieczy i na baczności”, „ku chwale i sławie”, „sporzyć i mnożyć”, „czcić i ważyć”, „opatrować i uważać”, „bądź ist a pew ien”, „stała a sta­ teczna [myśl]”, „ozdobiony a ochędożony”. W innych wypadkach nato­ miast (szczególnie zaś w wypadku użycia trzech wyrazów bliskoznacz­ nych) m am y prawdopodobnie do czynienia ze środkiem literackim 19 Zob. B. O t w i n o w s k a , J ę z y k — naród — ku lt u ra. A n t e c e d e n c j e i m o ­

(9)

m ającym wzmagać efekt stylistyczny całego sformułowania, np. rozkosz a krotochw ila”, „na skazę i upadek [ludzki]”, „[wszeteczny] nałóg a zwy­ czaj”, „w [szkodliwych] zbytkach, w szkodach a u tratach ”, „wiernie a nie- błudnie”, „zbytnio a niepotrzebnie”, „wstydliwe a brzydliwe”, „zelżywe a sprośne”, „ohydzony a zeszpecony”, „sprośny a przem ierzły”, „nędzny, mizerny a troskliw y”, „gnuśne a nikczemne [ciało]”, „podejść a podstę­ pie”, „zgwałcone a zniewolone”, „pomiernie, pobożnie a poćciwie”. Wśród tych ciągnących się łańcuchowo synonimów znajdujem y ponadto takie, które są po prostu tłumaczeniem wyrazów obcych, np. „furyja a szaleń­ stwo”, „perfum y a prochy”, „kat, albo hecel”, „insuły, albo krainy”, „dla sekwensu, dla porządku”, „prawca, albo p rokurator”, lub takie, któ­ re świadczą o poszukiwaniu alternatyw nych form pochodnych, np. .,pod- szczuwacze, podszeptacze a pochlebnicy”, „zwadce, albo zuchwalcy”, „łakomieć, albo potrzebnik”, „mędrek, albo wymyślacz”, „władza, albo zwirzchność”.

3

Argumentami, jakim i posługiwano się w XVI stuleciu w obronie języków narodowych, były nie tylko ich żywotność i zdolność rozwoju, ale także ich różnorodność i niepowtarzalność. Podkreślanie swoistości i specyfiki każdego języka stanowiło w ybitny w kład odrodzenia w nową, relatyw istyczną koncepcję języka, która miała zająć miejsce uniw er- salistycznej koncepcji w yznawanej w średniowieczu. Pogląd relatyw is­ tyczny, początkowo ujęty w kategoriach religijnych przez Mikołaja z K uzy („cur tot sunt linguae nisi ut m elius innominabile nom inetur”), był następnie rozw ijany przez czołowych propagatorów języków naro­ dowych we wszystkich krajach katolickich i protestanckich 20.

W Polsce pogląd ten znajduje wymowny w yraz w dziełach kilku autorów, którzy w yw ierają duży wpływ na swych współczesnych. Jan Seklucjan pisze we wstępie do przekładu Nowego Testam entu pióra Mu- rzynowskiego (1551):

W iele jest w ła sn o ści każdego język a, które trudno w yrazić ta k w ażn ym sło w em , in szego n ic na ten czas nie w sp o m in a ją c* 1.

Tę samą myśl jaśniej naw et sformułował Stanisław Gosławski w de­ dykacji poprzedzającej jego tłumaczenie Castus Joseph Szymono- wica (1597):

20 Zob. E. S t a n k i e w i c z , T h e “G e n iu s ” of Language in S i x t e e n t h - c e n t u r y

L in g u istic s . W zbiorze: Logos S e m a n t ik o s , S tu d i a linguistica in h o n o r e m Eugenio Coseriu. B erlin 1981, s. 189.

(10)

ST Y L I J Ę Z Y K „ Ż Y W O T A C Z Ł O W IE K A P O C Z C IW E G O ’ 1 5 9

Ma łaciń sk i, greck i sw o ję poch w ałę, m a w łosk i, m a i p olski sw oję, każ­ dem u udzielona m iarka pew na, na której zostać m o ż e M.

Zagadnieniem, przed jakim stanęli ci szermierze relatyw izm u języ­ kowego, było więc wyodrębnienie cech, które stanowią o różnorodności języków i specyficznym charakterze każdego z nich; za takie w yróżniki uważano na ogół zwroty idiomatyczne, przysłowia i w yrażenia emo- tyw ne — jako w zasadzie nieprzetłumaczalne i nadające każdemu języ­ kowi szczególny posmak. Przysłowia znakomicie nadawały się do tej roli, zwłaszcza w czasach, gdy zbiory przysłów zyskały tak ogromną popularność w Europie. Tym, który postawił wyraźny znak rów nania między „duchem” języka a specyficznym charakterem jego przysłów» był hum anista i zbieracz przysłów, Erazm z Rotterdamu. W Epistoła

nuncupatoria do swych Apophtegmatów (ok. r. 1531) pisał:

H a b e n t e n im a p o p h te g m a ta p e c u li a r e m q u a n d a m ratio n em , e t i n d o l e m s u a m u t b r e v i te r , argu te, salsę e t u rb a n e cu ju sque in g en iu m e x p r i m a n t . S iq u i- d e m u t sin gu lis h om inib us, n ati on ib u s it a singulis suus q u id a m geniu s e s t : it a sit u t alia c o n v e n ia n t A le x a n d r o , alia Ph ilippo au t Antigono, alia Phocio ni, alia A lcib ia d i: rursus alia q u a d r e n t in Laconem , alia in S c y t h a m aut T r a c e m , alia in A th e n i e n s e m , a u t in R o m a n u m **.

Zbieranie i przytaczanie przysłów stało się również środkiem wzbo­ gacania literackiej polszczyzny. Szczególnie cenne w tej dziedzinie były wysiłki pierwszego polskiego leksykografa, Jana Mączyńskiego, którego słownik łacińsko-polski (1564) zawierał największy zbiór przysłów przed dziełem Knapskiego 24 i utworami Reja. Rola, jaką w walce o język na­ rodowy przypisywano przysłowiom, powinna dostatecznie tłumaczyć częste posługiwanie się przez autora Żyw ota tym gatunkiem literatu ry mówionej, ową „obsesję”, która zdumiewa badaczy literatu ry polskiej i twórczości Reja 25.

Wprowadzenie licznych przysłów sprawiło, iż Żyw ot przem awiał do szerszego znacznie grona czytelników, oraz uwypukliło jego styl addy- tywny.

Sam autor wielokrotnie zwraca uwagę na znaczenie przysłów, po­ przedzając je takimi sformułowaniami, jak: „przypowieść chłopska prze­ strzega”, „bo jak pow iadają”, „dawna to jest przypowieść”, „nie darmo ona przypowieść urosła”, „nie darmo mędrcy napisali”, „jako Salomon powiada”. Mimo iż wiele z tych przysłów wyraźnie zaczerpniętych jest z europejskiej paremiografii, w polskich przekładach Reja nabierają one

“ W. T a s z y c k i , O b r o ń c y j ę z y k a polskiego. W i e k X V — XVIII. W rocław

1953, s. 218.

23 D e s i d e r i i E r a s m i R o t e r o d a m i A p o p h t e g m a t u m u tr iu sq u e lin­ guae scr ip to r ib u s co lle c to r u m L ib ri Octo. (Editio nova). The H ague 1641, ε. 8.

24 Zob. H. B a r y c z , Jan M ączyń ski, j ę z y k o z n a w c a i le k s yk o g ra f. W: Z ep o k i

renesansu, r e f o r m a c j i i baro ku. W arszaw a 1971.

25 K r z y ż a n o w s k i , H istoria l i te r a tu r y p o ls k ie j od ś r e d n io w ie c za do X I X

(11)

zdecydowanie ludowego zabarwienia. Odnosi się to zwłaszcza do przy­ słów łacińskich, które autor Żyw ota cytuje też wprawdzie w oryginale, lecz tłum aczy zupełnie swobodnie, przydając im niejednokrotnie odcień humorystyczny; np. „canem dorm ientem irritari noli, to jest: gdy pies śpi na śmieciu, nie następuj mu na ogon”, „vanitas vanitatum omnia et

omnia vanitas, to wszytko próżność na świecie, co się leda jako plecie”.

Charakterystyczna dla pisarza metoda najlepiej uwidocznia się w te- ^У» gdy niza on całe łańcuchy przysłów i nadaje im formę wysoce r y t­ miczną. Poetyckość i ludowość takich ciągów zostają jeszcze spotęgowane przez użycie rym u. Typowym przykładem może być fragm ent nastę­ pujący:

B o za o n y sk ok i bolą nas w ię c boki. A ono też p iw o piło je, co żyw o. [...] A w nocy się grało, w m ieszk u barzo m ało. A on ej czeladzi już też w szy tk o w ad zi. Bo barzo n ab led li, z w ieczo ra n ie jed li. A p a n się w łeb sk u b ie, po m ieszk u się d łu b ie. Ju ż n ie p isk aj, dudo, bo w n im barzo chudo. A cóż d zia ­ łać? b iegaj po M ojżesza, n ie Iza, jedno się przed nim spow iadać. [379] Bogactwo i różnorodność ekspresji stają się ponadto szczególnie ude­ rzające dzięki staw ianiu obok siebie przysłów niosących te same lub

podobne znaczenia, np. „Bo nie pomoże szkapie pozłocista uzda ani złemu mieczowi nowe pochwy, ani spróchniałemu domowi skrzypiące powietrz- niki” (435) czy „zawżdy lepiej jechać na koniu, niżli piechotą iść; lepiej mieć białą koszulę niż brudną; lepsze zawżdy wino niż woda” (457).

Usiłując oprzeć literacką polszczyznę w większym niż dotąd stopniu n a mowie potocznej, Rej nie mógł właściwie pominąć tych cech gram a­ tycznych języka polskiego, które m ają decydujące znaczenie dla jego ekspresji uczi^ć — tj. deminutiwów, tak w yrażających tkliwość, jak i pe­ joratywnych. Swoistą m anierę tego pisarza utożsamia się, bardziej niż z jakąkolwiek inną cechą stylistyczną, właśnie z częstym stosowaniem tych form i wielokrotnie z tego też powodu wykpiwa 28. Jednakże k ry ­ tykując jego upodobanie do dem inutiwu współcześni badacze zdają się zachowywać ta k jak niektórzy członkowie XVII-wiecznej Akademii Francuskiej, którzy zakazali używania deminutiwów jako rzekomo gwał­ cących „logicznego ducha” francuszczyzny, zapominając, iż w XVI-wiecz- nej literaturze francuskiej stosowanie ich było źródłem dum y narodowej i bynajm niej nie w ynikało z ulegania wpływom W łochów!27 To ana­ chroniczne podejście do deminutiwów Reja nie ma uzasadnienia ani ję­ zykowego (gdyż XVI-wieczna polszczyzna miała niewątpliwie bogatszy i odmienny system deryw atów ekspresywnych niż polszczyzna współ­ czesna), ani kulturow ego czy literackiego, zważywszy, że ówcześni re ­ form atorzy języka widzieli w tych formach nam acalny dowód bogactwa i niepowtarzalności swych języków ojczystych.

28 Zob. i b i d e m . — Z i o m e k , op. cit., s. 194. 57 Zob. S t a n k i e w i c z , op. cit., s. 184.

(12)

S T Y L I J Ę Z Y K „Ż Y W O T A C Z Ł O W IE K A PO C Z C IW E G O ’· 1 6 1

W tym kontekście w arto by może przypomnieć, że to odrodzenie właśnie dokonało ważnego odkrycia, iż język jest nie tylko narzędziem myśli czy intelektu (jakim był dla scholastyków średniowiecznych), ale również środkiem ekspresji wszystkich potrzeb ludzkich, a zwłaszcza ekspresji uczuć. „Utilitas vero quae ex varietate linguarum habetur est,

ut omnes animi affectus possint explicari” — pisał Hieronymus Car­

dano 2S. W podobnym duchu Du Bellay utrzymywał, że da się bez żad­ nego uszczerbku przetłumaczyć zawartość intelektualną języków, ale nie „gayeté du coeur” 29. Ludzie odrodzenia — na długo przed rom an­ tykam i — żywili przekonanie, że podstawową funkcją niektórych gatun­ ków literackich jest wyrażanie uczuć.

Emotywny język Reja to połączenie rubasznych dowcipów, przyziem­ nych metafor, pewnej liczby przekleństw i wyrażeń dosadnych; głównym jednak środkiem w yrażania emocji jest u niego stosowanie deminutiwów, często spiętrzanych w najrozmaitszych kombinacjach.

Różnorodność deminutiwów Reja bierze się też stąd, że wiele z nich w ykorzystuje nie używane już dziś przyrostki bądź opiera się na wy­ razach, które we współczesnej polszczyźnie nie m ają form dem inutyw- nych. Tak więc znajdujem y u niego form y z przyrostkam i -ec, -ica,

-oszek, -iczka („kawalec”, „gromadzica”, „duszyca”, „pieszczoszek”, „gołę-

biczka”), a także formy deminutywne rzeczowników abstrakcyjnych oraz różnych części mowy, np. „białegłówki”, „rozkoszki”, „krzywdeczki”, „po- żartki”, „furyjka”, „pożyteczki”, „żywotek”; „żebraczek”, „ulik”, „gnojek”, „zbrojeczka”, „źróbek”, „ludki”; „dopirko”, „dopiruczko”, „takuchny”, „leguchny”, „cichuchno”, „króciuchny”, „łacniuszki”.

Owe ciągi deminutiwów wypełniające Żyw ot są podstawowym chwy­ tem addytywnego stylu Reja; wydłużają się one zaś jeszcze bardziej, gdy tylko Rej opisuje przyjem ne aspekty codziennego życia („rozkosze gospodarstwa” czy też „pociechy starego”) lub kiedy daje upust ironii, współczuciu czy sarkazmowi. Oto charakterystyczne przykłady:

Bo gd y p rzypadnie w iosna, azaż ow o n ie rozkosz z żonką, z czeladką po sadkoch, po ogródkoch sobie chodzić, szczepków naszczepić, drobne d rzew k a rozsadzić, n iepotrzebne gałązki obcinać, m szyce pozbierać, krzaczki ochądożyć, okopać, trzask ow isk iem osypać? [356]

T eż sobie i w in eczk a, i różyczek m ożesz przysądzić [...]. To sobie z oną rozkoszą n a siejesz ziółek potrzebnych, rzod k iew ek , sałatek , rzeżuszek, nasadzisz m aluneczków , ogóreczków . I m ajoranik, i szałw ijk a, i ine ziółka, w szytko to nic n ie w adzi. [357]

A n oć niosą jabłuszka, gruszeczki, w isn eczk i, śliw eczk i [...]; w ięc z ogród­ k ó w ogóreczki, m aluneczki, ogrodne ony ine rozkoszy. A no m łode m asłka, syreczk i nastaną, jajk a św ieże, ano k urki gm erzą, ano gąsk i gągają, ano jag- n iątk a w rzeszczą, ano prosiątka biegają, ano rybki skaczą; tylko sobie m ów ić: „U żyw aj, m iła duszo m asz w szytk iego dobrego dosyć” [...]. [362— 363]

28 H. С a r d a n u s, D e u tilita te. L ibri X X I . B asilea 1553, s. 668. 29 Zob. S t a n k i e w i c z , op. cit., s. 182— 184.

(13)

A lb o w iem zaśpi czasem słu żk a n ieb oraczek [...]. K ażą n ęd zn em u k m io t­ k o w i na jaką robotę, a on w o łk u albo k on ik a n a leżć n ie m oże, płacze szukając go, boi się n ieb o żą tk o [...]. A lb o ta k ie ż sąsiad ek , albo kto inszy, iż m i co z n iech cen ia alb o z n ieob aczen ia uczyni. [275]

Nasuwa się zatem wniosek, że opinia „domorosłego nieuka”, która od lat przylgnęła do Mikołaja Reja, opierała się na błędnym rozumieniu okresu, w którym tworzył, i że jego współcześni byli znacznie lepszymi sędziami Rejowego dorobku. Działając na pograniczu dwu tradycji lite­ rackich, autor Ż yw ota pisał nadal w stylu odziedziczonym po średnio­ wieczu, pozostając niewrażliwy na powaby nowych wzorów prostoty i „concinnitas”, które wysuwali humaniści a które w pełni przyjąć miał w Polsce dopiero jego następca, Jan Kochanowski. Jako szermierz praw języka narodowego był jednak Rej w całkowitej zgodzie ze swą epoką i dał najpełniejszy wyraz jej ideałom, zarówno w swych pismach pole­ micznych, jak i w różnorodnej twórczości literackiej.

Cytaty

Powiązane dokumenty

stawie utworu Mikołaja Reja wizerunku poczciwego młodzieńca, a zatem skoncentruję swoją uwagę na wstępnych latach życia człowieka, które są przecież niezwykle

Jako należąca do rodu waszego miała ona prawo do dostatków, wygód i rozkoszy, lecz jako tercjarka była to dusza, która pogar­.. dziła w sercu tym wszystkim

Własność ta, powiązana logicznie z kwestią linearności wyrażeń językowych, sprowadza się do tego, że z potoku mowy można wydobywać jednostki dwojakiego rodzaju: po

While my parents were having their ceremony, many Americans were on the beach too, celebrating Independence Day with barbecues, sunbathing, swimming and spending a great

Z dobroci serca nie posłużę się dla zilustrowania tego mechanizmu rozwojem istoty ludzkiej, lecz zaproponuję przykład róży, która w pełnym rozkwicie osiąga stan

Po pierwsze, sumę n-tych potęg dwóch liczb można przedstawić za pomocą potęgi ich sumy i sum wszystkich mniej- szych potęg tej samej parzystości, co wykładnik n, pomnożonych

Co to jest uwierzytelnianie i jakie metody się do tego stosuje. authentication) – proces polegający na potwierdzeniu zadeklarowanej tożsamości podmiotu biorącego udział w

Biorąc pod uwagę kartografię ludzkiej psychiki opracowaną przez Grofa i uznając trafność jego spostrzeżeń z wieloletniej pracy terapeu- tycznej, życie społeczne jawi się