• Nie Znaleziono Wyników

Dziennik (1905–1912)

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Dziennik (1905–1912)"

Copied!
6
0
0

Pełen tekst

(1)

Kl./Ks. Władysław Muszalski DZIENNIK [1905–1912]

[Rok 1905]

[Radom], 2 VII 1905 r., [niedziela]

Dzisiaj wraz z kilkoma kolegami byłem u ks. Majewskiego

1

, u którego w czasie rozmowy były poruszone i kwestie współczesne. Według jego słusznego zdania, kapłani teraz mają bardzo poważne zadanie, a więc alumni łącząc pobożność z nauką, powinni szczerze przykładać się do niej tak, aby wszystkie kwestie umieć rozwiązać naukowo i prze- mawiając do rozumu, a nie powołując się li tylko na wiarę i Kościół, do którego prowadzić powinni ubocznymi drogami. Dalej, że każdy bezstronnie powinien badać swoje powołanie, gdyż potem będzie za późno. Były też przytoczone pewne przykłady, np. 1) pewien pobożny i wzorowy alumn trafiwszy na złe okazje, uległ im z braku stanowczości i ostrożności, stąd wypływa wielka potrzeba oględno- ści, 2) kapłan, który tak wzorowo się w seminarium zachowywał, że przyspieszyli mu święcenia, po wyjściu, dostawszy się do miasta, rozproszył swego ducha, oddał się rozwiązłości, był trzy razy sus- pendowany

2

, wreszcie przyjął protestantyzm, stąd właśnie wypły- wa nauka, jak trzeba się okropnie pilnować i zobojętnieć na świat, aby on nigdy na swoją stronę nie przeciągnął. Ks. Majewski wyraził też zdanie, że ten kapłan, który ma powołanie, to chociaż upadnie, to upadek jego będzie tylko chwilowy, a potem znów się podźwignie i będzie żył jako pojednany sługa Boży. Dalej z piśmiennej polemiki

1 Zapewne mowa tu o Karolu Majewskim (1877–1926), wyświęconym w 1902 r., w latach 1905–1906 prefekcie w Radomiu, następnie w latach 1906–1910 wikariu- szu w Kuczkach.

2 Suspendowany (łac. suspendere – zawiesić) – duchowny zawieszony w pełnieniu swoich obowiązków.

(2)

okazuje się, mówił ks. Majewski, że księża nie są jednego zdania, nie wychodzą z jednych i tych samych zasad, co jest bardzo niekorzyst- ne i szkodliwe nawet dla Kościoła. Wyniosłem z tej wizyty i tę jeszcze naukę, że z każdym najszczerszym i najlepszym człowiekiem, należy zachować pewną etykietę i okazać dobre wychowanie.

Radom, 5 VII 1905 r., [środa]

Dzisiaj byłem z kolegami A. i W.

3

w lesie za Radomiem, a potem na mleku u dwojga staruszków, z których je on wymawiał trochę po rosyjsku, co na mnie zrobiło pewne wrażenie, myślałem z początku, że to unici

4

. Poprosiliśmy o słodkie mleko. Wyniosła nam gospodyni stolik i ławy, postawiła mleko i chleb, do czego zabraliśmy się natych- miast rozmawiając z gospodynią, starą, zgarbioną i słabą, o wyrazie oblicza dość ostrym. Opowiadała nam o swoim ubóstwie i słabości zdrowia. Utrzymanie ich składało kawałek ziemi, mieszkanie i krowa.

Gospodarz z powodu zawiania nie był zdolny do pracy. Porozmawiaw- szy trochę i zapłaciwszy za mleko, podeszliśmy pod drzewo wysokie i położyliśmy się. Miejsce było bardzo piękne, spokojne, jak i cała ta wioska, i robiło bardzo przyjemne wrażenie, tak że zdawało mi się, że z przyjemnością bym tam na lato zamieszkał. O zmroku powrócili- śmy do domu.

3 Być może mowa tu o kolegach z ławy seminaryjnej: Aleksandrze Pawińskim (1886–1948) i Walentym Ciesielskim (1887–1922).

4 Wierni Kościoła unickiego (grekokatolickiego), powstałego na terenach Rzecz- pospolitej w 1596 r. w wyniku zawartej w Brześciu unii religijnej między Kościołem rzymskokatolickim a częścią ruskiego duchowieństwa prawosławnego. Kościół unicki, uznając zwierzchnictwo papieża, zachował obrzędy i liturgię w rycie bizantyńsko- -ruskim. Unia doprowadziła do rozłamu Cerkwi prawosławnej na obszarze Rzeczpo- spolitej. Unici traktowani byli przez Cerkiew prawosławną jako odstępcy, podstępem oderwani przez łacinników, stanowili zawsze kamień obrazy w stosunkach prawosła- wia z Rzymem. Władcy rosyjscy za swój obowiązek uważali odzyskanie ich dla Cer- kwi prawosławnej. W okresie zaborów, na terenach będących we władaniu Rosji, Unia została zlikwidowana – w granicach Cesarstwa w 1839 r., w Królestwie w 1875 r. Jej wyznawców wcielono w struktury Cerkwi prawosławnej. Ci, którzy mimo to dalej po- tajemnie trwali w tradycji unickiej, określani byli jako „oporni”. Wielu prawosławnych (byłych unitów i ich potomków), korzystając z ukazu tolerancyjnego z 17/30 kwiet- nia 1905 r., który jednak nie przywrócił Unii, przechodziło na łono Kościoła rzym- skokatolickiego.

(3)

Radom, 9 VII 1905 r., [niedziela]

Dzisiaj rano przed śniadaniem spacerowałem sobie po ogrodzie. Spra- wiało mi to wielką przyjemność. Drugą przyjemność to miałem asy- stując, jako ceremoniarz na sumie, a przyjemność ta była z powodu tego, że asysta się ku Chwale Bożej udała. Po sumie z kolegą P. byłem u księdza wiceregensa

5

, z którym przez parę chwil swobodnie roz- mawialiśmy. Największe wrażenie, jakie dnia tego otrzymałem, było to z tego, że byłem świadkiem, jak ojciec z trojgiem dzieci skła dali wyznanie wiary katolickiej, porzucając prawosławie. Był to widok wspa- niały i rozrzewniający. Ojciec w imieniu swoim i dzieci, trzymając w ręku zapaloną świecę, co czyniły i dzieci, składał przysięgę w wyrazach jas- nych, dobitnych. Największe i najmilsze wrażenie czyniły dzieci, a szcze- gólniej jedno, maleńka dziewczynka, która również trzymała jedną rączyną świecę, rozglądając się trwożliwie dokoła, to znów krzywiąc się z niecierpliwienia. Po przysiędze, idąc za przykładem ojca, maleń- stwo to pocałowało również świętą Ewangelię, choć nie rozumiejąc co czyni. Duch Święty jednak odkryje jej w przyszłości, co ono uczyni- ło w swym dziecięctwie. Chluba to zaiste wielka dla naszego świętego Kościoła, tym więcej, że ze wszystkich stron daje się słyszeć, że garną się do naszej świętej Matki.

Przepełniony tymi uczuciami, wraz z kolegami A. i O., wyszedłem z kościoła i udaliśmy się na przechadzkę do lasu i do wioski za nim leżącej, gdzie zatrzymaliśmy się przed skromną, lecz czystą chatą, ogro- dzoną sztachetami, przy których stoją ule oczekujące pszczół, popro- siliśmy o mleko, które też wraz z wybornym chlebem wyniosła nam gosposia usłużna w średnich latach, przed dom, na trawę, co z wielkim apetytem zjedliśmy. Potem zapłaciwszy i podziękowawszy gospodyni, która nas żegnała słowami „Niech pójdzie na zdrowie księżom”, wró- ciliśmy się nazad do domu inną drogą.

Radom, 10 VII 1905 r., [poniedziałek]

Dzisiaj o 1 byłem na opatrunku z ręką. Czekałem dość długo, bo z 1½ godziny. Nudziło mi się i dzięki tylko rozmowie z siostrami

5 Paweł Franciszek Kubicki (1871–1944), wyświęcony w 1893 r., w latach 1904–1907 wicerektor, następnie w latach 1907–1918 rektor Seminarium Duchownego w Sando- mierzu, a od 1918 r. biskup sufragan sandomierski.

(4)

i jedną nowicjuszką czas sobie trochę uprzyjemniłem. Wrażenie na mnie to uczyniło, gdy się dowiedziałem i poznałem tę nowicjuszkę, gdyż z jednej strony dowiedziałem się, że ona jest sierotą, a z drugiej, że za miesiąc wyjeżdża do Zakładu, gdzie po siedmiomiesięcznej pró- bie zostanie szarytką

6

i powiększy grono tych ziemskich aniołów, które ożywiając się li tylko nadzieją na przyszłą nagrodę i z miłości ku Bogu, mogą wytrwać w tym stanie. Przykro mi się też zrobiło, gdy mi wyzna- ła, że w życiu dotąd nie doznała nigdy prawdziwego szczęścia. Mam nadzieję, że za to Bóg teraz ją uszczęśliwi.

Byłem też dzisiaj na spacerze w polu, gdzie siedząc na kamieniu z kolegą P. spoglądałem z przyjemnością na miasto. Przyjemnymi uczuciami przepełniony, piszę teraz parę tych słów dla pamięci.

Bliżyn, 19 VII 1905 r., [środa]

Dzisiaj rano o 8 byłem w szpitalu u sióstr w kapliczce na nabożeń- stwie z wystawieniem Najświętszego Sakramentu, jako w uroczystość św. Wincentego. Bardzo przyjemne wrażenie wywarła na mnie śliczna ta kapliczka, czyściutko przez siostry utrzymana, a także pięknie wyko- nany śpiew przez jedną z sióstr i nowicjuszkę. W ogóle bardzo mi się tam podobało. Po południu przyjechałem do Bliżyna, gdzie ksiądz pro- boszcz

7

jak zwykle przyjął mnie z otwartymi rękoma. Po podwieczorku

6 Zgromadzenie Sióstr Miłosierdzia św. Wincentego à Paulo, zwane popularnie szarytkami, wincentkami lub siostrami miłosierdzia. Założone w 1633 r. w Paryżu przez św. Wincentego à Paulo i św. Ludwikę de Marillac. Wielki rozwój zgromadze- nia nastąpił po objawieniach Matki Bożej, jakich doznała nowicjuszka tegoż zgro- madzenia – św. Katarzyna Labouré w 1830 r., otrzymując misję rozpowszechnienia Cudownego Medalika z wizerunkiem Maryi i napisem „O Maryjo bez grzechu po- częta, módl się za nami, którzy się do Ciebie uciekamy”. Charyzmatem szarytek jest służba dla ubogich, realizowana poprzez pracę w szpitalach, domach opieki oraz w zakładach wychowawczych. Należy podkreślić rolę i znacznie sióstr miłosierdzia jako niższego personelu w szpitalach Królestwa Polskiego w XIX w.

7 Bliżyn nie był w tym czasie formalnie samodzielną parafią. Od 1888 r. sta- nowił parafię filialną kościoła macierzystego w Odrowążu, która samodzielność uzyskała dopiero w 1919 r. Administracja carska była niechętna tworzeniu no- wych parafii, dlatego organizowano placówki filialne, które w rzeczywistości, choć oficjalnie takiego statusu nie posiadały, miały charakter parafii, duchowni zaś na stałe w nich zamieszkujący z tytułem wikariusza spełniali faktycznie obowiązki proboszczów.

(5)

z ks. Posłuszyńskim

8

i Rembowskim

9

oraz kolegą P. odbyliśmy spacer do lasu, po czym z kolegą P. chodziliśmy sobie po ogrodzie i siedzieli- śmy na werandzie rozmawiając o różnych rzeczach, a w szczególności o kolegach. W rozmowie mówiliśmy i o tym, że nie należy nigdy niczy- jego zdania odtrącać bez należytego zbadania i przekonania się o nim, a także, że nie należy nikogo potępić widząc jego pojedyncze wady, gdyż każdy człowiek przy swoich ujemnych stronach ma także i wiele dobrych i zacnych.

Bliżyn, 20 VII 1905 r., [czwartek]

Dzisiaj z powodu niepogody do południa nie chodziłem nigdzie na spacer, tylko byłem zajęty wraz z kolegą P. w kościele z dziećmi, a po obiedzie czytałem wstęp do „Pamiętników” biskupa Felińskie- go

10

, w którym biskup charakteryzuje stosunki w Polsce pod zaborem rosyjskim. Uderzyło mnie tam wiele ustępów, przede wszystkim nie- znaczna zależność od Petersburga, autonomia, swoboda religijna, dalej poglądy ówczesnej szlachty, która uważała sobie za hańbę jakoweś inne zajęcie prócz roli, wskutek czego jeżeli kto nie zajmował się rolą, to był już zdecydowanym próżniakiem, dalej rozrzutność jej, tak że potra- fiła na kartę stawić majątek cały i żonę nawet; poziomy stan oświaty, moralności, a zasadzanie całego wychowania na towarzyskiej ogładzie i francuszczyźnie, przeszkody powstrzymujące ją od innego sposobu trwonienia grosza nad karty, stosunek włościan do panów, głównie pańszczyzna, gorący i nietaktowny patriotyzm i stronienie o[d] urzę- dów płatnych rosyjskich.

8 Paweł Posłuszyński (1868–1943), wyświęcony w 1891 r., parafią w Bliżynie za- rządzał od 1899 r.

9 Stanisław Rembowski (1880–1958), wyświęcony w 1904 r., wikariusz w Wojcie- chowicach.

10 Pamiętniki ks. Zygmunta Szczęsnego Felińskiego arcybiskupa warszawskiego, Część I, 1822–1851, [wyd. S. Smolka], Kraków 1897, Wstęp na s. 3–20. Zygmunt Szczęsny Feliński (1822–1895), w latach 1862–1883 arcybiskup metropolita war- szawski, od 1863 r. na zesłaniu. Ostatnie lata po zwolnieniu z zesłania (1883–1895) spędził w Dźwiniaczce koło Zaleszczyk w Galicji, gdzie też zakończył spisywanie swych pamiętników obejmujących okres 1822–1883. Ogłoszony świętym 11 paździer- nika 2009 r. przez papieża Benedykta XVI.

(6)

Bliżyn, 21 VII 1905 r., [piątek]

Dziś rano czytałem „Listy z Krakowa” Kremera

11

, a potem grałem na cytrze do obiadu, po którym z kolegą P. i K. graliśmy w kiksa

12

do pod- wieczorku. Po podwieczorku poszliśmy na spacer do lasu, gdzie odwie- dziliśmy obrazek Matki Boskiej Częstochowskiej, osadzony przeze mnie i kolegę P. w roku zeszłym. Ucieszyło mnie to, gdy znalazłem go jeszcze w dobrym stanie. Natychmiast cisnęły mi się do głowy wspomnienia z lat dawnych, przed wstąpieniem do seminarium, kiedy w popołudnio- wych godzinach chodziłem sobie z dłuteczkiem i wybijałem miejsce w drzewie na ten obrazek, wśród rozmyślań o nim, jak potem zarzu- ciłem niedokończoną robotę na parę lat i dopiero w rok po wstąpieniu wziąłem się do odnowienia zarośniętej już dziury w drzewie i po powro- cie z Jasnej Góry, obrazek stamtąd przyniesiony, osadziłem. Przyjemne to było dla mnie wspomnienie, a zarazem tęskliwe.

Po powrocie ze spaceru wybieraliśmy się na wizytację i już pra- wie wchodziliśmy do kościoła, gdy spotkaliśmy się z znajomym panem D., który szedł do księdza proboszcza, nie wiedząc o tym, że ten wyjechał. Z początku sobie rozmawialiśmy o tym to o owym, w końcu pan  D. zaproponował nam, żebyśmy zagrali w preferan- sa

13

, na co ja oświadczyłem, że nie umiem tej gry, oraz, że nie mam chęci się uczyć jej, aby nie wprawiać się do kart i nie mieć subiekcji z odmową na wypadek, gdyby mnie kto o nią prosił, gdyż jako kleryk biedny, nie mogę tracić na to pieniędzy. Na to pan D. odpowiedział, że zagramy sobie tylko dla przyjemności i nauki, więc nie wypadało mi odmówić. Karta mi szła bardzo licho. Przegranej się okazało kilka- dziesiąt kopiejek

14

punktów. Lecz jakież było moje zdziwienie, gdy ode mnie i od kolegi P. zażądano 105 k[opiejek]? Przykro mi się zrobiło, że rodziców pieniędzmi płacić musiałem. Ale trudno!

11 Józef Kremer (1806–1875), filozof, estetyk, historyk sztuki, rektor Uniwersy- tetu Jagiellońskiego. Podjął próbę pogodzenia filozofii Hegla z katolicyzmem, jednak u schyłku życia odszedł od heglizmu. Rozgłos przyniosły mu m.in. Listy z Krakowa (t. 1, Kraków 1843; t. 1–3, Wilno 1855), stanowiące pierwszy systematyczny wykład estetyki Hegla w Polsce, ujęty w popularną formę literacką.

12 Kiks – wariant mariasza, gry karcianej przeznaczonej dla dwóch osób. W przy- padku kiksa grały cztery osoby w parach.

13 Preferans – gra karciana dla trzech osób.

14 Wyraz w rękopisie skreślony.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Głównym założeniem projektu było również to, że nie planowaliśmy siedzieć przy komputerze i pisać o sporcie, ale aktywnie wziąć udział w tym, co miasto oferuje.. W

Zakończyłam obserwację Waszej aktywności na platformie. Większość z Was systematycznie rozwiązywała zadania, za co zostaliście nagrodzeni odpowiednimi ocenami lub

Dodaj w formularzu do dodawania nowych tytułów (Dodaj_tytuly_w_aplikacji) komponenty obsługujące wyświetlanie liczby tytułów, tak aby jednocześnie podczas wywołania formularza

Ile jest liczb siedmiocyfrowych, w których każda kolejna cyfra jest mniejsza od poprzedniej?.

Wymyśl dwa różne sposoby powitania mamy, która przyszła po Ciebie do szkoły. Dopisz właściwe rzeczowniki, w których wystąpi „ó”

Warto w reszcie dodać, że odm awiający w artości logicznej zdaniom praktycznym starają się sprowadzić je do w ypow iedzi rozkaźnikowych, a przypisujący zdaniom

Układamy obrazki w rzędach obok siebie - wykorzystujemy 3 kartki w

Wspomniana pani doktor (wierzyć się nie chce – ale kobit- ka ponoć naprawdę jest lekarką!) naruszyła ostatnio przepi- sy.. Może nie kodeks karny, ale na pewno zasady obowiązu-