• Nie Znaleziono Wyników

Maciej Kazimierz Sarbiewski : poeta uwieńczony

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Maciej Kazimierz Sarbiewski : poeta uwieńczony"

Copied!
46
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)
(3)
(4)
(5)
(6)

Ma c i e j Ka z i m i e r z Sa r b i e w s k i' POETA UWIEŃCZONY.

(7)

Maciej K azimierz

Sarbiewski

P O E T A U WI E Ń C Z O N Y .

O d c z y t w y g ł o s z o n y w P o w s z e c h n y c h Wy k ł a d a c h Un i w e r s y t e c k i c h w W i l n i e 1922 r.

N A K Ł A D E M K S I Ę G A R N I W . i K. M I K U L S K I C H . W IL N O — 1923.

(8)

I

K . 2 2 8SJ

A 9

• R U K j é Z E F A Z A W A 0 Z K 1 E G · W W IL N IE .

(9)

tej w yżynie, n a której s ta n ę ła w w iek u X V I. O b n iż e n ie się ogólnego p o ziom u w y k sz ta łc e n ia w sp o łecz eń stw ie i u p a d e k p o lity c zn y n a ro d u m u siały p o ciąg n ąć za so b ą ta k ż e p e w ie n u p a d e k n a p o lu lite ratu ry , z k tó reg o długo p o d źw ig n ą ć się nie m ogła. W p ra w d z ie nie b ra k było i w X V II w iek u u tw o ró w ta k p ięk n y ch , ja k sielan k i S zym onow icza, a le S zym onow icz, jak k o lw iek chronolo­

gicznie w ięcej n a le ż y d o w iek u X V II, d u ch o w o m ieści się n iem al ca ły w w ieku p o p rz ed n im ; w p ra w d z ie do w ieku X V II n a le ż ą d z ie ła ta k szlac h etn e, ja k „ L a m e n t“ S taro- w olskiego, ta k n iep o sp o lite , ja k „W o jn a c h o c im sk a “ P o to ck ieg o i „ P a m ię tn ik i P a s k a , ale p o z a te m za n ik a n ie p ię k n a i m ąd ro ści p rz e d e w sz y stk ie m w poezji zazn aczy ło się w y raźn ie. U d e rza n a s w lite ra tu rz e X V II w iek u p e w n a doryw czość, n a d m ia r tw órczości, b ra k szerszych h o ry z o n ­ tó w i celow ego k ieru n k u , b ra k rów now agi p o m ięd zy fo r­

m ą i treścią, a ta k a lite ra tu ra n ie m o że o d p o w ia d a ć w y m ag an io m sztuki, nie m oże p o rw a ć cz y teln ik a, p rz e ­ m ów ić m u d o uczucia, czy do rozum u.

A je d n a k w śró d tego z e p su cia sm a k u arty sty cz n eg o o d ogólnego poziom u tego w iek u o d b ija p ra w d z iw y a r­

ty sta. Jest nim p o e ta łaciń sk i M aciej S arbiew ski.

*

(10)

-i

I.

P ochodzenie i lata szkolne. — W stąp ien ie do zakonu Jezuitów . Studja w A kadem ji w ileńskiej i w R zym ie. — P o w ró t d o k raju i w y kłady

w W ilnie. — N a dw orze W ła d y sław a IV . — O statn ie kazanie.

P o ch o d ził M aciej K azim ierz S a r b ie w s k iJ) z w o je­

w ó d z tw a płockiego, ze w si S arb iew o i b y ł sy n em M ateu sza i A n a sta z ji z do m u M ilew skiej. U ro d z ił się 24 lutego 1595 roku. K ształcił się w szk o łac h O O . Jezu itó w w p o ­ bliskim P u łtu sk u , o k az u ją c już od p ierw szej m łodości w ielki ta le n t d o nau k i. K ied y w ielu z jego kolegów tę ­ skniło do b ę b n a i konika, S arb iew sk i z n ajw ięk szy m z a ­ p a łe m cz y ty w a ł p o e tó w łaciń sk ich A u g u sto w sk iej epoki, a zw łaszcza H o ra c ju sz a i już n a ław ie szkolnej p o cz ął u k ła d a ć w iersze łaciń sk ie. P rzy p o m in ając sob ie później te n ie śm ia łe kro k i za w o d u poety ck ieg o , p o w ia d a w jed n ej ze sw oich p ieśn i do ro d z in n e j rzeki N arw i (II, 15), że te

p ieśn i m ło d zień cz e d źw ię cza ły n ie d o łę ż n ą jeszcze nutą:

„A lbis dorm iit in ro s is “

„N a w iązan ce z białej róży.

N a fijołkach sp o cz ął w e śnie D zień ów w ielki, d zień m iniony, G d y m n a jp ie rw sz ą zło ży ł p ieśnię, G d y n a d N arw ią h arfa b rzęk ła N ie d o łę ż n ą jeszcze n u tą “ ...

— 4 —

]) O Sarbiew skim pisano wiele za granicą i u nas, ale d o tąd nie m am y do k ład n ej o nim m onografji. D o k ład n e zestaw ienie w szystkich p rac o Sarbiew skim tudzież w ydań jego utw orow m o żn a znalesc w H istorji literatury P iłata II, 2, u O . X. W 1 i a , M. C. Sarbieyii... P o em ata om nia, w Starej w si r. 1892 i w A n e cd o ta Sarbieviana ks. R om ualda K oppensa, VII Spraw . Z a k ła d u O O . Jezuitów w C hyrow ie z r. 1900. N adto w ym ie­

nić należy: T . S inko, H istorja poezji łacińskiej hum anist. w Polsce w En- cykl. Pol., W yd. A kad. U m . T. X X I. W roku 1917 w y szła rozpraw a F. M. M uellera, D e M. C. S arbieyio P olono .. H oratii im itatore, w M ona­

chium (bez w artości).

(11)

Już od w czesnej m łodości p o z o sta w a ł M aciej p o d w p ły w e m zak o n u Jezuitów , k tó rzy o d zn a cza li się zaw sze n iezw y k łą u m iejętn o ścią d o b ie ra n ia sobie lu d zi i w y ła p y ­ w a n ia talentów . Jako 17-letni m ło d zien iec w s tą p ił w ro k u

1612 do ich za k o n u i k ształc ił się dalej w A k a d e m ji w ileńskiej. U koń czy w szy ją, u czy ł p rzez jakiś czas m ło d ­ szy ch braci zakon n y ch , za p raw ia ją c się w te n sp o só b do z a w o d u n au czycielskiego, a p ó źn iej — ja k się zd aje w ro k u 1617 — o trzy m a ł stan o w isk o n au c zy ciela p o e ty k i i sy n ta k sy w szkole k ro ż ań sk iej n a Ż m u d zi, założonej p rz ez Ja n a K aro la C h o d k iew icza. P o n ie w aż o d zn a cza ł się w ielk ą ła tw o śc ią w u k ła d a n iu w ierszy łaciń sk ich , n a co Jezuici za w sze b ac zn ą zw racali u w agę, kazali m u p rz e ło ­ że n i p isać p a n e g iry k i n a cześć m ożn y ch tego św iata. Ja k ­ kolw iek są te m ło d zień cz e p ró b y d alek ie jeszcze o d d o ­ skon ało ści, to je d n a k ta le n t p rz eb ija się w nich n ie z a ­ przeczo n y , p o d n ie u d o ln ą fo rm ą kryło się p ro m ie n n e oblicze p rz y szłeg o p o ety . Jezuici p o stan o w ili k ształcić go dalej, b y później b lask iem sw ej sław y o p ro m ien ił ich z a k o n i w ysłali go w łasn y m k o sztem n a stu d ja d o R zym u w ro k u 1622.

P ięcio m iesięczn a p o d ró ż do w ieczn eg o m iasta b y ła n a d e r uciążliw ą, n iep o zb a w io n ą n a w e t ro m an ty c zn y ch przy g ó d , to też S arb iew sk i z tern w ięk sz y m z a p a łe m p o w itał stolicę ch rześcijań sk ieg o św ia ta (Iter R om anum , w d zieła ch pośm . II):

... „S alv e p u lc h e rrim a m u n d i R o m a “...

„ ... o w itaj m i R zym ie,

C ześć w zgórzom p alaty ń sk im , cześć św iata ozdobie;

D om u g o ścinny ludów , sch ro n ie n ie pielgrzym ie, M atko p ra w d ziw ej w iary, p o zd ro w ien ie to b ie !“

W R zy m ie za b ra ł się n ad zw y czaj gorliw ie do pracy, u zu p e łn ia ł sw oje stu d ja teologiczne, ale nie z a n ie d b y w a ł też poezji; jak ongiś O w id ju sz a „M uza go do sw ojej pocią-

(12)

6

g a ła s łu ż b y .“ P rz e d e w sz y stk ie m je d n a k ż e s ta ra ł się g ru n ­ to w n ie za p o z n a ć ze św iatem klasycznym . W y c h o w an e k szk ó ł Jezu itó w z n a ł go d o tą d tylko po w ierzchu, n ie m iał sp o so b n o ści zg łęb ie n ia w szy stk ich tajn ik ó w m yśli sta ro ­ ży tn ej i od czu cia w szy stk ich d rg n ień d u szy poetów . I p rz em ó w iła d o niego p o tę ż n ie „cała przeszło ść, ta p rz e ­ szłość w iekow a, co w sw o jem ło n ie ty le s ła w y c h o w a ,“

sta ro ż y tn e b u d o w le, p o ro z rz u c a n e resztki p o m n ik ó w p u ­ blicznych i p ry w a tn y c h b u d y n k ó w , p o sąg i bogów , m iejsca, p o k tórych stą p a li znakom ici m ężo w ie staro ż y tn e g o św iata, o d ż y ły w w y o b ra źn i p o e ty i k ształc iły jego zm y sł a r ty ­ styczny; te ra z d o p ie ro p e łn ą d ło n ią m ógł cz e rp a ć w iedzę z tego w ieczn ie żyw eg o źródła, m ógł p rz e ją ć się p ię k n o ­ ściam i poezji staro ż y tn e j i o p a n o w a ć p rz eślic zn ą jej form ę, w której m u te ż n ik t ze w sp ó łcz esn y ch pó źn iej nie d o ­ rów nał. P o n a d to z n a la zł się w śro d o w isk u n ajw y k sz ta ł- ce ń szy ch lu d zi epo k i. W e w rz eśn iu ro k u 1623 za sia d ł n a stolicy ap o sto lsk iej k a rd y n a ł B arberini p o d im ieniem U rb a n a VIII, k tó ry b y ł w ielkim w ielb icielem k lasycznego św iata, w y tw o rn y m z n a w c ą p o ezji łacińskiej, a n a w e t ce n io n y m p o e tą łacińskim . Ś w ieżo p rz y b y ły do R zym u p a n e g iry sta w y stą p ił z okolicznościow ym w ierszem p o c h ­ w alnym , fa n ta zją p o e ty c k ą p. t. „ W ie k z ło ty “ (A u reu m saecu lu m ). P rz e d sta w io n y p a p ie ż o w i d a ł m u się n ieb aw em p o zn a ć ze sw y ch w ierszy i w sz e d ł z nim w blizsze sto ­ sunki, k tó re o k a z a ły się n iezm iern ie k o rz y stn e d la rozw oju u m ysłow ego poety; ta le n t jego sk ie ro w a ł się n a w łaściw e tory, d o jrze w ał i rozw ijał się św ietnie.

P rac u ją c n a d u z u p e łn ie n ie m i p o g łęb ien iem sw ych w iad o m o ści w ty m o k re sie rzym skim , n ie z a n ie ch ał p is a ­ n ia w ierszy. N a te n czas p rz y p a d a też zn a czn a część jego ód i ep ig ram ó w . W ie rsz e te z je d n a ły m u sław ę, p a p ie ż ch ętn ie w id z ia ł go w sw ojem to w arzy stw ie, p o w o ­ ła ł go do w sp ó łp ra c y n a d n a p ra w ą b re w ia rz a i polecił m u ułożyć h y m n y do św ięty ch polskich. A k ied y S arbiew - ski p o d kon iec p o b y tu w R zym ie w y d a ł zbiór sw oich

(13)

w ierszy łaciń sk ich , w K olonji w ro k u 1625, sła w a jego ro z eszła się sze ro k o p o św iecie. P o sy p a ły się o d zn aczen ia, z k tórych n ajza szcz y tn ie jsz y m b y ł w ieniec p o ety ck i o fia­

ro w a n y m u p rz e z U rb a n a VIII.

P o b y t w R zym ie m iał się ku końcow i, S arb iew sk i p o sta n o w ił w rócić do ojczyzny w ro k u 1625. W tym czasie sp o tk a ło go n o w e o d zn aczen ie, n ow y d o w ó d n a d ­ zw y czajn ej łask i p ap iesk ie j; n a p o ż e g n a n ie o trzy m a ł złoty ła ń c u c h w raz z m e d a le m w y o b ra ż a ją c y m p o p iersie p ap ie ż a .

W jesien i ro k u 1625 p o w ra c a S arb iew sk i do Polski.

Ja k k a ż d y n iem al k ro k życia, ta k i tę p o d ró ż u p a m ię tn ił w sw ych w ierszach. N a w id o k gór K a rp ack ic h i ro z le­

gły ch ró w n in ziem i ojczystej w y ry w a się z d u sz y p o e ty o k rz y k rad o ści. P ie rw sz e kro k i s k ie ro w a ł do ro d zin n ej w ioski, k tó rej źró d ło „jaśn ie jsz e n a d k ry s z ta ły “ z u n ie sie ­ niem po w itał, n a s tę p n ie b a w ił czas jakiś w N ieśw ieżu i P ołocku, a w ro k u 1627 o b jął w A k a d e m ji w ileńskiej k a te d rę w y m o w y i filozofji, a w re szcie teologji. P o w o ła ­ n iem n a k a te d rę zn a n eg o w św iecie, cenio n eg o i p o d z i­

w ia n e g o p o e ty chcieli Jezuici p rz y sp o rz y ć sław y A k a ­ d em ji. I ro z p o czą ł się k ilk o letn i z a w ó d n au czy cielsk i p o ety w W ilnie. S u m ie n n y aż do p rz e sa d y p ra cu je n a d w y k ła d a m i, k tó re p o c h ła n ia ją m u ca ły czas i o d ciąg a ją o d p oezji i literatu ry . N a le ż a ł b o w iem S arb iew sk i d o tych n a tu r w y jątk o w y c h , k tó re n ie lu b ią się ro z p rasza ć, lecz u rz ą d sw ój p o jm u ją jak o stan o w isk o p rz ez B oga w y z n a ­ czo n e i m ieszczą się w n iem b ez re szty . O g ła sz a ją c w y ­ k ła d y z ró żn y ch d zied z in n au k i, s ta ra ł się p o z n a ć d o ­ k ła d n ie ó w czesn y sta n w iedzy. W p o e ty c e trz y m a ł się głó w n ie w y n ik ó w b a d a ń sły n n eg o filologa w ło sk ieg o Jul- ju sza S kaligera, k tó reg o d zieło stało się p o d s ta w ą p o e ty c k ą re n e sa n su . I o ceniono tu taj n ależ y cie jego d ziałaln o ść, zaszczy co n o g o d n o ścią d z ie k a n a w y d z ia łu filozoficznego i teologicznego. N a ch lu b n y ch k a rta c h czło n k ó w sen a tu ak a d em ick ieg o jaśn ieje n az w isk o S arb iew sk ie g o i jaśn ieć b ę d z ie z a w sze jak o jed n o z najw ięk szy ch .

(14)

— 8

W cz asie p o b y tu w W ilnie m iew ał S arbiew ski, ja k ­ k olw iek b ard zo rz ad k o , k a z a n ia po polsku; nie ob jaw ił p o d tym w z g lę d em w ięk szeg o talen tu , a le k az a n ia te m iały p rzy n ajm n iej tę w y ższo ść n a d innem i, że n ie były n a sz p ik o w a n e m ak aro n izm am i. N a jsław n ie jsz em z nich było k az an ie p. t. „L a sk a M a rsz a łk o w sk a “ z ro k u 1635 za ch o w a n e d o n asz y ch cz asó w *); stało się ono p o w o ­ d em w a żn ej zm ian y w życiu p o ety : król W ła d y sła w IV p o w o ła ł go d o W a rsz a w y jak o k az n o d zieję dw orskiego.

Z a sz c z y tn y te n u rz ą d nie o d p o w ia d a ł zu p e łn ie s p o ­ k o jnem u z n a tu ry u sp o so b ien iu p o ety . P o m im o łask i k ró ­ lew skiej, p o m im o p o w sze ch n eg o sza cu n k u , jak im się cie­

szy ł w śró d o to czen ia k ró lew skiego, stan o w isk o k azn o d ziei ciężyło m u co raz b ard ziej. P ra c o w a ł gorliw ie, by p o d o łać za d an iu , ale, b ę d ą c d elik atn eg o zdro w ia, ta rg a ł sw oje siły, p rz em aw ian ie częste z am b o n y n u ży ło go niezm iernie.

W jed n y m z listó w (z d n ia 2 cz erw c a r. 1639) p isan y ch do b isk u p a p ło ck ieg o S ta n isła w a L u b ie ń sk ie g o sk a rż y się p o e ta n a sw e ciężkie p ołożenie: „U staw iczn ie n a m n ie je d n y m ciąż ące k a z a n ia całego m n ie p o ch łan ia ją , ż a d n a u roczystość, ż a d e n d zień religijny n ie p rz em in ie , ab y m w kościele, w p ałac u , a n a w e t n a ło w ac h n ie b y ł z m u ­ szo n y w y stą p ić z k az an iem . W iesz, ja k sąd z ę, że tego o b o w iązk u n ik t ta k p iln ie i u staw icz n ie b ez w y ręczen ia i bez p rz e m ia n y nie s p e łn ia ł.“ A le isto tn ą p rz y czy n ą n ieza d o w o len ia by ł n iew ą tp liw ie b ra k w olnej chw ili do za jm o w a n ia się p o ezją. B yła to b o w iem n a tu ra m arzy- cielka, n a w sk ro ś p o e ty c k a , słu żb ę M uzom u w a ż a ł S a r­

biew sk i za św ię tą d la sieb ie p o w in n o ść i p o trz e b ę serca.

T y m c z a se m za jęcia k az n o d ziejsk ie o d ry w a ły go ciągle od p isa n ia w ierszy. W p ra w d z ie w ty m d w o rsk im o k re sie n a p is a ł w ierszy nie m ało, ale n a p isa ł k o sztem w łasnego zdrow ia. R o zw ijała się ch o ro b a płuc, k tó rą p rzyw iózł

*) Ks. W . Piątkiew icz, L aska M arszałkow ska, Przegl. pow szechny t., X X IX i X X X .

(15)

z p o łu d n ia i czyniła za trw a ż a ją c e p o stęp y , n a d to intrygi, k tórych n a ż a d n y m d w o rz e n ig d y nie brak ło , za tru w ały m u życie. P rz y sz e d ł w reszcie do p rz e k o n a n ia , że d alsze sp ra w o w an ie u rz ęd u k az n o d ziei k ró lew sk ieg o jest n ie­

m ożliw e i w ro k u 1640 p o p ro sił k ró la o zw olnienie z za jm o ­ w a n eg o stan o w isk a, tłu m a czą c się n a d w ą tlo n e m zdrow iem . D ym isję o trzy m a ł i g o to w ał się p o śp ie sz n ie do w yjazd u . A le n ieszczęście chciało, że p rz y je ch ał do W a rsz a w y jakiś m a g n a t, któ ry nig d y nie sły szał S arb iew sk ie g o p rz e ­ m aw iająceg o z kazalnicy, i p o p ro sił króla, b y m ógł p rz y ­ n ajm niej raz je d e n p o słu ch ać k az a n ia u stęp u jąc eg o k a z n o ­ dziei. N a p ro śb ę k róla w y stą p ił S arb iew sk i z k a z a n ie m — p o ra z o statn i. W y p o w ie d z ia ł je św ietn ie, b y ł to jego śp iew łab ęd z i, by ł to o statn i w y siłek z a m ie ra ją c e g o o rg a­

nizm u w yniszczonego chorobą. W trzy dn i p ó źn iej d n ia 2 k w ietn ia r. 1640 zak o ń czy ł życie.

II.

Pierw sza faza w tw órczości S arbiew skiego. — C h arak tery sty k a w ierszy pisan y ch p rzed w yjazdem do R zym u.— P anegiryk na cześć C hodkiew icza.—

O d y m łodzieńcze.

W za w o d zie literack im S arb iew sk ie g o w y stę p u ją w y ­ ra ź n ie trzy fazy. P ie rw sz a, najw cześn iejsza, obejm uje la ta m ło d zień cz e aż do w y jaz d u do R zym u, m n iejw ięcej do ro k u 1622. W iersze p o ch o d z ące z tych cz asó w są d zi­

w a czn e i n ien atu raln e, n ieza p rze czo n y ta le n t p o zo staje w stad ju m p o czątk o w em . S ą to p rz e w a ż n ie p a n e g iry k i p isa n e z ro z k azu p rz e ło ż o n y c h n a cześć d o b ro d ziejó w zak o n u , p an e g iry k i b aro k o w e, p e łn e ozdób kw iecistych, śm iały ch p o ró w n a ń i n iesm ac zn y ch alegoryj, ja k np. ów w iersz, któ ry n a p isa ł w ro k u 1619 n a c z eść C h o d k ie­

w icza, fu n d a to ra szk o ły jezuickiej w K rożach, g d zie — ja k w iem y -— S arb iew sk i b y ł n au c zy ciele m p rz e d w y jaz­

d em do R zym u.

(16)

10

O to treść teg o w iersza: N a w io sn ę w y b ra ł się A pollo w w ę d ró w k ę p o ziem i i, n iew iad o m o d laczego, z a trzy m ał się w K rożach. P rz y b y ła za nim G racja, k tó ra z a p y ta ła go z w y rzu tem , dlaczeg o lu tn ia jego nie w y ś p ie w a ła n ie ­ śm ierteln y ch cz y n ó w C h o d k iew icza. A p o llo u z n a ł sw ój b łą d i p o sta n o w ił n a ty c h m ia st k rz y w d ę w y rz ą d z o n ą n a ­ praw ić. Z w ró c ił się te d y do G ryfa, „w o d za p ta k ó w p ie ­ rz asty ch i d zik ich z w ie rz ą t“ (C h o d k iew iczo w ie m ieli G ry fa w h erbie), i u d erzy w szy w lutnię, w długiej oracji pro sił 0 w spółpracę p rz y w y staw ie n iu p o m n ik a ku czci .w iel­

kiego w o jo w n ik a i d o b ro d z ie ja Jezuitów . G ryf nie m ógł odm ów ić p ro śb ie p o tężn e g o b ó stw a i z a b ra ł się n a ty c h ­ m ia st do d zieła , p o ru sz a ją c całe sw oje królestw o. S ta n ęły d o p ra c y p ta k i i zw ie rzę ta i n a w yścigi znosić zaczęły złoto i in n e k ru szce szlach etn e, m arm u ry i drogie k a m ie ­ nie, kość słoniow ą, p e rły i klejnoty.

„I z d u m ia ł się A p o llo , z nim P ie ry d rzesza W id o k ie m tylu sk a rb ó w źren ice n ac ieszą, P rz e p a tru je , ogląda, p rzelicza n a n o w o “ — a n a s tę p n ie w z y w a bóstw o, co „dziejo m lu d zk im p rz e ­ w o d n ic z y “, b y za b ra ło się do w y b u d o w a n ia p o m nika, a sam , u d e rz a ją c w struny, sp o k o jn ie p rz y p a tru je się p ra c y .

„ P ra c u je b ó stw o D ziejów , bo p iln a ro b o ta S ły c h ać trz a s k a n ie s k a ły i ło sk o t o d m łota, W tó ru ją d ro b n y c h p ta s z ą t niezliczone stad a, A echo n a d p o w ie trz n e n a głos o d p o w ia d a .“

„S łońce zw olniło w biegu, ab y d z ie ń p rz e d łu ż y ć “ 1 w ieczo rem — d zieło skończone. S ta n ęły nie je d e n ale ca łe trzy p o m n ik i! K olej te ra z n a in n e bóstw o:

„ W te d y ra d o s n a s ło w a w z y w a A p o llin a ,“

o b jaśn ia m u zn a cze n ie p o szc zeg ó ln y ch części p o m n ik a

(17)

i o p iew a czyny sław n e g o m ęża. W re sz c ie sam A p o llo od sieb ie d o rz u ca k ilk a p o c h w a ł i życzy p o w o d z e n ia szkole k ro żań sk iej, k tó rą fu n d o w a ł h etm an .

T a k ie to n a p u sz y ste p a n e g iry k i p is a ł za m ło d u Sar- b iew ski, h o łd u jąc ó w c zesn em u sm ak o w i szk ó ł jezuickich i trz y m a ją c się w zo ró w h u m an isty czn y c h z u biegłego w ieku. D o sia d a tu p o e ta dziw n eg o p eg aza, k tó ry unosi go po bezd ro żach ; tyle tu m itologji, ty le ig raszek fantazji i to w sp ra w ie ta k prostej, ja k p o d zięk o w an ie fu n d ato ro w i za hojność.

P ró cz p a n e g iry k ó w p isa ł S arb iew sk i w tym p ierw szy m o k re sie sw ojej tw órczości jeszcze o d y i epigram y. W p o ­ ró w n a n iu z p a n e g iry k a m i są o d y zn a czn ie lepsze, p o e ta b o w iem p o tra fił się u strze c rażącej p rz e sa d y i n ien atu ral- ności, p isa ł je z w ięk sz em u czu ciem i arty zm em , ale nie m ogą o n e ż a d n ą m ia rą ró w n a ć się jeszcze z o dam i, pisa- nem i po u zu p e łn ie n iu stu d jó w w R zym ie. B rak im wy- k w in tn o ści stylu, b ra k p ew n o śc i w w y sło w ien iu się; n a w e t form ą z e w n ę trz n ą nie d o ró w n y w a ją od o m późniejszym . W je d n e j z ty ch ó d z w raca się p o e ta do N ajśw iętszej P a n n y (II, 11), z p ro śb ą , by z stą p iła z n ieb a, z a m ie szk ała n a Ż m u d z i i w z ię ła w o p ie k ę tę ziem ię, n a której (w Kro- żach ) z b u d o w a ł Jej kościół K arol C hodkiew icz. W innej (IV, 30) p o ciesz a w o jew o d ę T y sz k ie w ic z a po strac ie żo n y B arbary. P ie śń to b ard zo słaba; arg u m e n ty , k tórych p o e ta u żyw a, n ie o trą łez, nie p rz e m ó w ią kojąco do zbolałego serca, są zim ne i nie ro b ią ż a d n e g o w ra żen ia . P o e ta w idocznie n ieczu ły by ł n a łzy lud zk ie, a m oże raczej nie lubił łez. S am o tn y za k o n n ik u m iło w ał tylko poezję. N ie k o chając p o z a n ią nikogo, n ie m ógł odczuć n ależ y cie s tra ty n ajbliższych, nie u m iał w sta w ić się w sta n p s y ­ chiczny p rz y ja ciela po stra c ie żony. N a jlep szą o d ą m ło ­ d zień c zą jest n iew ą tp liw ie 16 w K sięd z e ep ó d , w której p o e ta w róży C hodkiew iczow i id ące m u n a T u rk ó w opiek ę i b ło g o sław ień stw o N ajśw iętszej P a n n y , o d zn a cza się ona w y ższy m p o lo tem i za w iera m iejsca n a p ra w d ę pięk n e.

(18)

12

P o k azu je się, że S arb iew sk i p otrafi, jak k o lw iek rzadko, u d erzy ć w ton o d p o w ied n i, k ied y chodzi o sp raw y ojczyste:

„P an n o , K rólow o sarm a ck iej ziem i, O d d a l za g u b ę od n asz ej g ło w y !

m atczy n em i m o d łam i T w e m i P rz e b ła g a j słu sz n ą p o m stę J e h o w y .“ ‘)

III.

Z w rot w tw órczości w okresie rzym skim . — Panegiryki: A ureum saeculum i P orticus honoris. — Inne utw ory. — O d y polityczne. — P ieśni religijne.

A le n a szczęście z a sz e d ł zw ro t w tw órczości p o ety w czasie p o b y tu w R zym ie. P o d w p ły w e m gorliw ych stu d jó w n a d p o e z ją staro ż y tn ą , p o d w p ły w e m w y jątkow o k o rz y stn y c h w a ru n k ó w ze w nętrznych, ta le n t jego n ie z a ­ p rz ecz o n y nie tylko się rozw inął, ale i w y szla ch etn iał do n iep o zn a n ia. U tw o ry p is a n e w ty m okresie, p rzy jęte z e n tu zja zm em p rz ez w sp ó łcz esn y ch , o k ry ły n aszeg o p o e tę sła w ą i z je d n a ły m u im ię H o ra c ju sz a ch rześc ijań ­ skiego, alb o w iem za w zó r sw oich p ie śn i o b ra ł sobie H o ra cju sza , je d n e g o z n ajw y b itn iejszy ch p o e tó w z cz asó w ce sa rz a A u g u sta . N a le żą też ody p isa n e w R zy m ie do najlep szy ch , jak ie w ogóle n a p isa ł S arbiew ski. W y ró żn iają się za ró w n o za le tam i treści, jak o te ż form y.

Już w p rz eró b c e daw n iej n a p isa n e g o p an e g iry k u n a cześć b isk u p a K iszki, k tó rą o p a trz y ł ty tu łe m „A u re u m sa e c u lu m “ (W ie k złoty) i z ro z k azu p rzeło żo n y ch o fiaro ­ w a ł n o w o o b ra n e m u p ap ież o w i, p rz eb ija się w y ra źn ie w p ły w d o b ro c zy n n y stu d jó w rz y m sk ich n a tw órczość poety . K o m p o zy cja „złotego w ie k u “ je st jeszcze dziw aczn a i psych o lo g iczn ie n iezro zu m iała, ale w ra m a ch p an e g iry k u m ieszczą się p ię k n e ob razk i p rz y ro d y , dla której S a rb ie w ­ ski m a n ie k ła m a n y zachw yt, n a d to p rz eb ija się tu już

*) P rz e k ła d Syrokom li.

(19)

p e w n e p oczucie m iary arty sty cz n ej. N a sam y m p o c z ą tk u m am y d o sk o n a ły opis lata, k tó re za trzy m ało się w ow ym ro k u , jak b y czek ając w y n ik u k o n k la w e i d zięki tem u sp o tk ało się z w rześn iem . M iłe w ietrz y k i m u sk a ją ch w ie­

jące się k w iaty w L acjum , ciep łe d eszcze p a d a ją , traw a ro z ra sta się bujnie, z k ło só w w y sy p u ją się ziarn a, a do j­

rz a łe w in o g ro n a sch y lają sw e głów ki p o d n ó ż rolnika.

U ra d o w a n e niezw y k łem i z d a rze n ia m i lato w y p ra w ia się w licznem to w arzy stw ie n a w y sp y szczęśliw e i przy w o zi stą d do L acjum sto la t złotych, czyli w iek złoty a u reu m saeculum . P o e m a t k ończy się p ięk n y m o p isem sk u tk ó w trw a łe g o pokoju. O to m niejw ięcej tre ść p o e m a tu , jeżeli w ogóle stre sz c z a ć m o żn a utw ór, któ ry w łaściw ie żad n ej n ie m a treści, sklecony m iste rn ie siłą ro z k o ły sa n ej w y o b raźn i.

C zy tając te rzeczy, d o zn a je się dziw n eg o w ra żen ia . O p ró c z p rześliczn y ch o p isó w n a tu ry nie zn a jd u je m y w nich ani jed n ej sytu acji p ra w d ziw ej, ani jed n ej p o staci realnej.

A le n ie b a w e m m iał się p o e ta o trz ą sn ą ć zu p e łn ie z p an e - girycznej p rz esad y . W w ie rsz u do b ra ta n k a p a p ie sk ie g o F ran c isz k a B arberiniego, z a ty tu ło w a n y m „P o rticu s h o n o ris“

(P rz y sio n e k czci), są w p ra w d z ie jeszcze ciężkie ram y p an e g iry k u , ale w ty ch ra m a c h m ieści się już szereg liryków , p o w iąz an y ch ja k ą ś fa n ta sty c z n ą s tru k tu rą . W i­

do czn ie p o eta, n ie zry w ając jeszcze z przeszło ścią, za­

m ien ia się pow oli w liryka. W iersz ten m im o całej p rz e s a d y b aro k o w ej, m im o sw ej fantasty czn o ści, robi d o b re w ra ż e n ie i sm ak iem arty sty cz n y m p rz ew y ższ a znaczn ie „W iek z ło ty “.

P a p ie ż o w i p o św ięcił p o e ta jeszcze k ilk a innych utw orów . W jed n y m m ieści się zręczn a p o ch w ała p szczół B arberiniego, w innym ro zw o d zi się o łask aw o ści B arbe- rinich. M ało tam treści, m o żn ab y je u w a ż a ć tylko za o sta tn ie ec h a p an eg iry zm u , k tó reg o jarzm o ciężyło poecie coraz b ard ziej i gniotło jego w y o b ra źn ię tw órczą. C zuł to w id o czn ie i p ra g n ą ł zrzucić z siebie n iezn o śn e pęta·

(20)

— 14

Ś w iad czy o tem w y m o w n ie p ię k n y w iersz, zw ró co n y d o K lau d iu sza R u fa (II, 27), „iż groby królów są szk o łą życia , w k tó ry m ro z w in ął m yśl, że nie m a nic trw ałeg o n a św iecie, że w szy stk o m arn ie p rz em in ie i bez śladu, p rz e m in ą też i jego pom ysły, k tó re w y k a rm iła g o rą ca w y o b ra źn ia:

„I n a cóż m ię w ielkość m am i I sła w y szu k a m z k ło p o tem I n a ro zm o w ie z m uzam i Z im n y m za le w am się p o tem ?“

W ięc trz e b a zaw rócić z d o ty ch czaso w ej drogi, trze b a n a d so b ą p ra c o w a ć i d u ch a n a inne sk iero w ać tory.

B yła to chw ila zw ro tn a w tw órczości n aszeg o poety , do p a n e g iry sty p rz em ó w iło w ów czas p o tę ż n ie p ra w d ziw e p ięk n o staro ż y tn e g o św iata, p rz e o b ra z iło jego zm ysł e s te ­ tyczn y i narzu ciło m u sw oje form y.

M ięd zy u tw o ra m i, p isan em i w o k re sie rzym skim , są i o d y p o lity czn e. P o e ta zw raca się w nich najczęściej do U rb a n a VIII, jak o g łow y k o ścio ła i sk ła d a m u hołdy, d zięk u ją c za d zieln e p o p ie ra n ie s p ra w religijnych, albo w zy w a d o w a lk i p rz eciw T u rk o m . Jak o żarliw y katolik i k siąd z-zak o n n ik , b o la ł S arb iew sk i g łęb o k o n a d n ied o lą n a ro d ó w ch rześc ijań sk ic h , jęczący ch p o d jarz m em turec- kiem , w ięc p ło m ie n n em i o dam i, n ib y s ta ro ż y tn y T y rtajo s, s ta ra ł się w z b u d zić z a p a ł religijny w śró d k sią ż ą t p a n u ją ­ cych w E u ro p ie, p ro sił i zaklinał, by raz p rzecież p rz e ­ pędzili T u rk ó w do A zji (I, 9):

„A uditis? Istri litto ra p e rs o n a t F e ra le cornu. lam c a p ita A lp iu m

M a g n a e q u e re sp o n d e re m ontes

A u so n iae ; n o v a t a rm a M av o rs...“

„Słyszycie? — ję c z e n ie n a d Istrem zaw rzasło:

T o dzik i M u zu łm an z a trą b ił n a rogu, A ż A lp y z w e stc h n ie n iem odbiły to hasło;

T o w y z ew do w alki i lu d o m i Bogu!"

(21)

A w ięc p o w s ta ń m y —su rg a m u s — w o ła p o e ta dw u k ro tn ie:

„P o w stań m y nakoniec! — Już jasn o n a dw orze, Już św iatło ść p o ra n n a w id o k u udziela,

Już tarc za sło n ecz n a w y p ły w a n a d m orze I św ietn y m p ro m ien iem p o ły sk a i strze la ."

L ecz sło w a p o ety były g ło sem w o łająceg o n a p uszczy, k sią ż ę ta eu ro p ejscy nie śp ieszy li się do w alki z p ó ł­

księżycem . Jak aś d ziw n a o b o jętn o ść p a n o w a ła w z g lę d em w y zn aw có w C h ry stu sa, k tó ra o b u rz a ła S arb iew sk ieg o i z a tru w a ła m u życie, n ie m ógł zrozum ieć tej obojętności i rz u c a ł pociski g n iew u B ożego n a o p iesza ło ść i gnuśność, n a za n ik d u c h a rycersk ieg o w ch rześcijańskich n a ro ­ d ac h (I, 6):

„F ru stra N o v e m b res dicim us ad focos P u g n a ta R h aetis b ella su b A lp ib u s

F ru stra re n a rra m u s G elo n u m V e rs a retro retu lisse s ig n a “...

— „N apróżno zim ą, siad łszy p rz y kom inie, B ędziem się cieszy ć u czo n em i gw ary, Ż e T u rc z y n p a d n ie , że m a rn ie zaginie, Ż e zniży k ’ziem i sw e h a rd e sztan d a ry .

P ó jd ziem y ż w alczyć ?— ale z jak im m ieczem ? B roń n a s z a —c a c k o —jen o oczy pieści,

Z a is te , k a rk u w ro g o m n ie rozsieczem , G d y m iecz złocony, złoto w rę k o je ś c i!...

O z d o b n y oręż z n a k to jest złow rogi O n nic n ie zdziała, nic n ie zab ezp iec za, N a w et g d y ch m u rą n a s tę p u ją wrogi,

R y cerz się cofnie, — bo m u sz k o d a m iecza...

N a co n am se rc a ? I n a co n am m iecze ? W ię c je p rz ed ajm y : u stro im się p ię k n ie

I w eżm iem z ło to ! G m in: „C ześć w a m “ w yrzecze, Bo gm in m a uszy, gdzie złoto z a b r z ę k n ie !...

(22)

16 -

S zczerze, serd ecz n ie , gm in się n am p okłoni, P a d n ie n a klęczki, k ied y zło to w idzi, L ecz zn ik n ie złoto ze sp o d lo n ej dłoni, — A gm in n a s p o p ch n ie, zelży i z a w s ty d z i!

Jest to n a jp ię k n ie jsz a i n ajsiln ie jsz a ze w szy stk ich ód, w któ ry ch S a rb ie w sk i za c h ę c a ł do p o d ję c ia w y p ra w y p rzeciw T u rk o m i w y p a rcia M u zu łm ań stw a z E uropy, je st o n a n a jd o sk o n a lsz e m u n iesien iem lirycznem , na jak ie zd o b y ć się m ógł ta le n t p o e ty w cz asac h p ierw szeg o ro z­

kw itu. Inne ody, p o k re w n e treścią, s ą słab sze , bo p o w ta ­ rz ają się w n ich te sam e m yśli i n a w e t te sam e zw roty, w ięc nie m ogą w y w o ła ć p ierw o tn eg o n astro ju .

D ru g ą kateg o rję p o em ató w , ale nie ta k liczną, w y­

d a ły u czucia religijne poety. R ozczy tu jąc się w biblji, zn a la zł w iersz b a rd z o o d p o w ie d n i d la sw ego u sp o so b ie ­ nia, m ianow icie S alo m o n a „P ieśń n a d p ie śn ia m i.“ Z tego cz asu m am y tylko d w ie p ieśn i u tw o rz o n e n a tle tej staro- h eb rajsk iej sielan k i (II, 19 i II, 25). W p rz eró b c e w y k a z a ł S arb iew sk i n ie z w y k ły sm a k arty sty cz n y , u m ia ł u n ik n ąć suchej alegorji i z p ra w d ziw y m w d z ię k ie m ro zszerzyć i pogłębić treść k a n ty k u S alom onow ego. D la p rz y k ła d u przeczy tajm y kilka zw ro tek jed n ej z ty ch pieśni:

„V itas sollicitae m e sim ilis cap rae, Q u a m vel nim bisoni sibilus A frici V el m o tu m subitis m u rm u r E tesiis

V a n o co rrip it im p e tu .“

„ P a n ie ! T y p ierzch asz ja k s a rn a lękliw a, C zy a fry k ań sk i h u ra g a n się zryw a, C zy sza śn ie lekki w ietrz y k p o łu d n io w y , O n a d rż y stra c h e m i u ch y la głow y.

L ecz d u sz a m o ja n ig d y n ie p rz e sta n ie W o łać za T o b ą : O , w ró ć d o n as, P a n ie ! . Ś la d em Ci szlem y w o łan ie strzeliste,

O p o w ró ć do nas, p o w ró ć do nas, C h ry ste

(23)

P rz e sta ń już p ierzchać, k ryć się n ad a rem n o , T y się, o Boże, nie skryjesz p rz e d e m n ą ! Ja p o jasn o ści d o jd ę śla d T w e j drogi, W y d a C ię słońce i księżyc d w u ro g i.“ J) M niej k o rz y stn e w ra ż e n ie robi w iersz p. t. „ P rz e ­ k leń stw o H e ro d o w i“ (11, 24) — D ira e in H e ro d em , który p o w sta ł p o d w p ły w e m lek tu ry biblijnej, a m oże ro z m y ś­

lań w ielk o p o stn y ch w celi klasztornej· P o e ta z n a la zł tak ie p rz e k le ń stw a w lite ra tu rz e łacińskiej, z n a ł d o sk o n ale W e rg ilju sz a i p o d jego n az w isk ie m zach o w a n y p o e m a t p. t. D irae, n a d to d źw ię cza ła m u w u szach o d a H oracja- sz a (II, 13), m io ta ją ca p rz e k le ń stw a n a drzew o , k tóre sp a d a ją c om al go n ie zabiło, i n a tego, k tó ry je zasadził;

jest też n ie w y c z e rp a n y w g rom ach rzu can y c h n a H e ro d a.

U tw ór ten nie m oże zad o w o lić zm ysłu estety czn eg o , robi w ra żen ie b ez d u szn ej deklam acji. W y m u szo n y i n ie n a tu ­ ra ln y jest w iersz o św. M ag d alen ie p o d k rz y żem (III, 2), n a to m ia st b ard zo d o d a tn ie w ra ż e n ie w y w o łu ją d w a in n e w iersze religijne (II, 13 i I, 19). Jed e n z nich (II, 13) w z y ­ w a Juljusza R ozę d o śp ie w a n ia jutrzni n a cześć N a jśw ię­

tszej P an n y :

„B ędziem śp iew a ć P a n ią ś w ia ta 1) I zefiru o d d ec h św ieży

I zaw o je chm ur kręcone, I w k siężycu b a rw ę złota I p ło m ie n istą oponę,

W której S łońce słońc m igota.

A ż nim S łońce w y m o d lo n e M odlitw am i dziew iczem i O p ro m ien i w sc h o d n ią stronę, O d indyjskiej id ąc ziem i.“

D rugi w iersz (I, 19), k tó ry .o m ó w ię później, jest z a ­

ch w y tem ascety. . «TC

ł ) P rzek ład Syrokom li.

2

(24)

18 —

IV.

C harakterystyka utw orów z ostatniego okresu tw órczości p o pow rocie do kraju. — P ew n a obojętn o ść d la sp raw ojczystych. — List z w ym ów kam i

b isk u p a L ubieńskiego. — P ieśni patrjotyczne.

Z kolei p rz ejd ziem y te ra z do o statn ieg o okresu tw órczości S arb iew sk ie g o po p o w ro cie do kraju. T a le n t jego dochodzi w te d y d o szczytu siły i w n iektórych p ie śn ia c h za d ziw ia za ró w n o p o tę g ą m yśli ja k i artyzm em . Z n a jd u je m y te ra z w iele w ierszy, k tó re u chodzić m ogą za p ra w d z iw e p e rły poezji, n a w e t w ierszy oryginalnych, o d b ieg ają cy ch o d form y i n astro ju w zorów klasycznych.

A le z drugiej stro n y n ie b ra k ta k ż e u tw o ró w słabszych, zu p e łn ie nie harm on izu jący ch ze zn ak o m item i w ierszam i z ty ch czasó w n ajw ięk szeg o ro zk w itu talen tu , utw orów bez p o d n io ślejszeg o n astro ju , p o ru sz ający c h tem aty p o ­ spo lite, o b ojętne, b a n a ln e . W id o cz n ie n a S arbiew skiego w y w ie ra ła b a rd z o du ży w p ły w atm o sfe ra chw ilow a, w której się obracał.

P o zn aliśm y już w iele utw o ró w z o k re su p o p rzed n ieg o . U m ysł p o e ty z a p rz ą ta ły sp ra w y chrześcijań stw a, sp ra w y p rzy szło ści K ościoła katolickiego, sp ra w y uczuciow o-reli- gijne i to ta k dalece, że w szy stk ie in n e k w estje, nie w y łąc zając n aro d o w y ch , zeszły n a p lan drugi. W ielbił p a p ie ż a jak o głow ę K ościoła katolickiego, ce sa rz a F e rd y ­ n a n d a jak o o b ro ń c ę katolicyzm u, ra d o w a ł się z jego trium fów i p ra g n ą ł jego potęgi. W ogóle zajm o w ał się ży w o losam i całej ludzkości, ale rz ad k o k ied y i to tylko w y jątk o w o p o ru sz a ł sp ra w y polskie. R zecz to znam ien n a, że n a w e t w sp ó łcz esn y ch u d e rz a ła ta zu p e łn ie w y jątk o w a u n aszy ch p o e tó w o b o jętn o ść d la rzeczy polskich, ten k o sm opolityzm , k tó ry m n iew ątp liw ie p rz e ją ł się S arbiew - ski, jak o cz ło n ek T o w a rz y s tw a Jezusow ego. P rzechow ał się d o n asz y ch cz asó w ciek a w y list b is k u p a płockiego S ta n isła w a Ł u b ień sk ieg o , w którym ten szlach etn y czło-

(25)

w iek i gorący patrjo ta, a serd ecz n y p rzyjaciel i w ielbiciel ta le n tu S arbiew skiego, ta k do niego p isze nie bez w y ­ rz u tu i żalu (12 w rześn ia 1633): „M nieby się zdaw ało , że św ięci: W ojciech, S tan isław , Z y g m u n t i tylu innych, któ rzy alb o z n a ro d u n aszeg o pochodzili, albo o d d a w n a za p a tro n ó w n aszy ch u zn a n i zostali, pow inni byli sta ć n a czele tw oich pieśni. P u łtu sk , gdzie n a p rz ó d M uzom zło ­ żyłeś p rzysięgę, n ie w sp o m n ian y p rz ez ciebie an i jed n em słow em . R zek k ró lo w a N arew , Bug n asz, W isła lep sza od z ło to d ajn eg o T a g u , p o m in ię te zostały, ja k b y tobie n iezn a n e. O M azurach, z któ ry ch w y p ro w a d z a sz ró d swój szlachetny, m ilczysz... G d y b y ś p isa ł licho, g d y b y św iat nie p o d z iw ia ł tw ojej św iętej poezji, g d y b y ś n ie u ro d z ił się w P o lsce i nic nie by ł w in ien ojczyźnie, o b o jętn ieb y m p a trz y ł n a to, że w p ie śn ia c h sw oich m ów isz p rz ew aż n ie o obcych. W ło ch ó w — W ło ch o m , L itw in ó w — L itw inom n ie zazd ro szczę, ale n iew y m o w n ie m i żal, że M azurzy 0 sw o jem za p o m in a ją p o c h o d z e n iu “. T a k p is a ł Ł u b ień sk i, p rz ecz y ta w szy w sp an ia łe w y d a n ie p ism S arbiew sk ieg o , k tóre w y szło w A n tw e rp ji, o p atrz o n e Iicznem i w ierszam i n a cześć p o ety , n ap isan e m i p rz ez belgijskich Jezuitów 1 o zd o b io n e p ię k n ą w in ietą R u b e n sa (M athiae C asim iri S arb iev ii e so c ie ta te Jesu L yricorum libri IV. E p o d o n lib. u n u s a lte rq u e E p ig ram m atu m , A n tv e rp ia e , E x officina p la n tin ia n a B alth asaris M oreti M D C X X X II. C um privi- legiis C aesa reo et R egio).

W y m ó w k a czcigodnego b isk u p a o d b iła się g łośnem ec h em w d u szy S arbiew skiego. O d c z u ł on d obrze, ile p ra w d y m ieści się w ty ch p rostych, a ta k ą serd ecz n o śc ią o w ianych, słow ach przy jaciela, w z ią ł je sobie do serca i o d tą d często zaczął zw raca ć się w sw ych p ieśn iac h d o rzeczy p olskich. W te d y to p o w stało ow o p rześliczn e o p o w ia d a n ie G a le z a o zw y cięstw ie C ho cim sk iem (IV, 4).

W tej p ieśn i sław i S arb iew sk i sw oją ojczyznę za to, że b y ła p rz ed m u rze m chrześcijań stw a, że w łasn em i p iersiam i za sła n ia ła św ia t ch rześcijański p rz e d dziczą tu rec k ą.

(26)

— 2 0

M ocny Boże, co za ironja losu! Jak p o tw o rn ie o d w d z ię ­ czył się jej za to i o d w d z ię c z a św ia t chrześcijański. A le n ie z b a d a n e są w y ro k i O p a trzn o ści, a Bóg spraw iedliw y!

„D ives G alesu s, fertilis accola G a le su s Istri, d u m s u a D acicis

F atig at in cam pis aratra,

E t g aleas c ly p e o sq u e p a ssim ac M ag n o ru m acerv o s e ru it ossium ;

V e rg e n te seru m sole sub H e sp e ru m , F e ssu s re se d isse e t solu to s

N on solito ten u isse can tu F e rtu r iu v en co s...“

„G alezu s z n ad Istru ziem ian in bogaty, G d y o rząc n a sw oim zagonie,

W y k o p a ł w rozorze że laza i szaty, R y cersk ie p a n c e rz e i bronie,

G d y z n a la zł sto s kości w p o k rz y w ie i zielsku, S ia d ł sob ie w ieczorem p o d so sn ą

I p io sn k ę sw o b o d n ą p o p ro stu , po sielsku, Z a ś p ie w a ł se rd ecz n ie i głośno:

H ej p ię k n e m e woły! U słu żn e m e woły!

Już w ieczór sza rze je n a d w o rze

Już p o ra w am w ytchnąć! O t ugór w esoły!

P a ście się n a w eso ły m ugorze!

I P o la k zw ycięzca, zn u żo n y głęboko, P o ło ż y sw ój b a rd y sz i zdrzem ie, H e j lackie w y dzieci, tu re c k ą p o so k ą M o łd aw sk ą zrosiliście ziem ię!

(27)

P am iętam , p a m ię ta m tu re c k ą niew olę (Jam w te d y d ziecin n e m iał lata)

O d złota, od m iedzi błyszczało się pole, G d y tęd y p rz ech o d z ił S arm ata.

H ej bitw ęż w id ziałem n a d ac k ie j tu błoni!

Już d ru g a się zręczność nie poda;

0 było co w idzieć! Co koni, co broni!

R ycerstw o p ły n ęło ja k w oda!

Z a g ra n o n a kotłach, p o d b ieg ły pogany, R y cerze m ieczam i ich sie k ą —

A p o tem z a g rz m ia ło —d y m b u ch n ą ł siarc zan y 1 ogień p o lecia ł daleko!

R ozbiegli się p ę d e m i zw arli się razem , P ro p o rc ó w i m ężó w d w a ro je —

G rom z grom em , żelazo starło się z żelazem I zbroja stu k n ę ła o zbroję.

Nie z tak im z a p ę d e m g ra b u rz a szalona, N ie w a rczą ta k g ra d y i deszcze,

1 so sn a a lp e jsk a o d w ichrów tłuczona N ie z tak iem jęczen iem szeleszczę.

I długo fo rtu n a n a sk rz y d ła ch się w aha, N ie d a ją c zw y cięstw a oklasku;

T u ro ta P o la k ó w n a oko ta k b łaha, T u p u łk ó w tu reck ich ja k piasku!

L ecz cóż ta m p ierzchliw i T u rk o w ie , A ra b y , C o dzicy p o ra d z ą T a ta rz y

N aprzeciw S a rm a to m ? —Ich za stę p ta k słaby, L ecz w sercu o d w a g a się ż a rz y .“

1 o p isaw sz y ucieczk ę T u rk ó w , k tó ry m „szablica P o la k ó w dłu g o z m yśli nie zn id z ie “, ta k kończy:

(28)

2 2 -

„H ej p io sn k o ty m oja, n ie sk ła d n a i dzika!

N ie to b ie d o p ły n ą ć do nieba!

T u h arfą p o ety , nie fletem ro ln ik a T ę w ojnę o p iew a ć p o trzeb a.

K toś w ierszem g o d n iejszy m po to m k o m o pieje T e dzieła, te n trium f bogaty...

L ecz w o ły już syte, już w ieczór szarzeje:

C zas z p łu g iem po w ró cić do chaty. ‘)

P ie śń to prześliczn a, p e łn a silnych m o m en tó w , w y ­ ró ż n ia się w sp a n ia łą p la sty k ą w o p isie w ojny chocim skiej.

Jak k o lw iek p o e ta p o ru sz a w niej rzeczy w y łąc zn ie p o l­

skie, p isze łacin ą w zorow ą, g o d n ą p o e ty A u g u sto w sk iej epoki. A jaki m iły n astró j sielan k o w y n a tle dek o racji w sp ó łcz esn ej. S łyszym y tu ja k b y d alek ie e c h a późniejszej poezji ludow ej. D źw ięczy w ca łe m o p o w ia d a n iu jak aś n u ta sw o jsk a pom im o obcego języka, se rd e c z n a i m iła.

Z a k o ń c z e n ie , w k tó rem p o e ta z a zn ac za skrom nie, że lu tn ia jego za m a ła n a o p iew a n ie rzeczy w ielkich — ten u is g ra n d ia — jest p rz ep y szn e .

P ię k n e św iad e ctw o sw y ch uczuć polsk ich złożył S a rb ie w sk i ta k ż e w tłu m a cze n iu n asz eg o h y m n u bojow ego

„B o g u ro d zica.“ T a sam a pieśń, k tó ra rozleg ła się echem p o polach G ru n w ald u , ta pieśń , z k tó rą ry c erstw o po lsk ie szło w bój z o k ru tn y m K rz y żak ie m , w ieczn ie głodnym cu d zeg o m ienia, b y ła ta k ż e a k tu a ln a w w alce z p ó łk się ­ życem ; z tego też p o w o d u w X V II w iek u u siło w an o w znow ić zw yczaj śp ie w a n ia jej p rz e d bitw ą, ale zw yczaj te n już się nie utrw alił. S arb iew sk i p rz ero b ił ją n a język łaciń sk i z cały m p ie ty z m e m d la drogiej sercu polsk iem u pieśni. N au czy ł się w R zym ie, ja k ta k ie rzeczy robić n a ­ leży, nie z a ta rł n ig d zie m yśli p rz ew o d n iej, s ta ra ł się jak n ajw iern iej ją o d d a ć (IV, 24):

*) P rzek ład Syrokom li.

(29)

„D iva, p e r la ta s c e le b ra ta terras C aelib i N u m en g en u isse p artu , M a te r e t V irgo, g enialis olim

L ib e ra noxae:

D ulce rid en te m p opulis P u ellu m P ro m e form osis, b o n a M ater, ulnis:

E x p ia tu ru m p o p u lo s m an u de- m itte P uellum .

A p ta d u m nostris venit h ora votis, S u p p lic es au d i, m eliore m e n te s E rudi voto ! socia P u ellu m

V o c e p re c a m u r.“

Słow a: „D aj n a św iecie zb o ż n y pobyt, P o żyw ocie rajski p rz e b y t“ — tłum aczy: „Integram nobis sine lab ę vitam ,

P ro sp e ra m nobis sin e c la d e m ortem , C hriste, ste lla ta sq u e M aria D ivum

A n n u e se d e s .“

— a w ięc p ra w ie d osłow nie.

P o d w p ły w e m b isk u p a Ł u b ień sk ieg o , a n ad to p o d w p ły w e m ro z czy ty w a n ia się w liry k ach K ochanow skiego, n a stra ja S arb iew sk i co raz częściej lu tn ię sw o ją dla o p ie ­ w a n ia rzeczy p olskich, d a je w y raz tro sk o m patrjo ty czn y m i radościom , o p iew a p o lsk ą krainę, sław i p o lsk ą w olność.

O p ró c z p ię k n e j o d y do rzek i N arw i (II, 15), o której już w sp o m n iałem p o p rz ed n io , n a p isa ł w ty m czasie odę do B ugu (Ks. ep. 15) p o św ięc o n ą b isk u p o w i z w y ra ź n ą alu zją do jego listu:

„P rz eb ac zcie P a k to lu i C y dnu zatoki Ż e d la w as stru n m oich nie trąc ę I ty ojcze — T y b rz e głęboki N ie czek aj n a p ieśn i gorące.

(30)

Ja b ę d ę o p iew a ł Bug w rz ący i skory, Co W isków o d sk w aru za słan ia, C o d ż d ż y ste jesien n e w a p o ry W y z ie w a lub n a z a d p o c h ła n ia “ 1).

W te d y p o w sta ły ta k ż e o d y n a cześć M atki Boskiej C zęstochow skiej (Ks. ep. 13) i n a cześć S ta n isła w a K ostki (K s. ep. 17), b a rd z o p ię k n y i g ład k i p rz e k ła d pieśn i K o ch an o w sk ieg o o sp u sto szen iu P o d o la, o d a do ry c erstw a polskiego i litew sk ieg o (IV, 36), w której o p o w ia d a m it 0 królu te b a ń sk im A m fionie, ch cąc n ak ło n ić P o lak ó w 1 L itw in ó w do jed n o ści i zgody.

W ty m o statn im o k re sie tw órczości w y z w ala się n a sz p o e ta p o d n iejed n y m w z g lę d em z p o d zależności od H o raceg o , u d e rz a co raz częściej w to n y niezró w n an ej

„P ieśni n a d p ie śn ia m i,“ przejm u je się k ra jo b raze m lite w ­ skim i, z ry w ając zu p e łn ie z fo rm ą i tre śc ią w zorów k la­

sycznych, o p ie w a jego p ięk n o w d ziesięciu p ieśn iach lirycznych, k tó re n a z y w a „ Z a b a w a m i le ś n e m i“ (S ilviludia), a w reszcie zry w a się do w sp ó łz a w o d n ic tw a z W ergilju- szem , p o św ięc ając sze reg lat p ra c y ep o p e i n aro d o w ej o m itycznym za ło ży cielu p a ń stw a polskiego, L ech u ").

V .

Uczucie religijne istotą liryki Sarbiew skiego. — Z ależność od H oracjusza.

Sarbiew ski a K ochanow ski. — W iersze religijne S. ' p rzeró b k ą pieśni H oracjusza. — P ieśń nad pieśniam i głów nem źró d łem n atchnienia pieśni

d o M adonny.

S arb iew sk i o b ra c a ł się p ra w ie w y łąc zn ie w za k resie liryki. R o d zaj liryczny o d p o w ia d a ł najlepiej n a tu rz e jego talen tu . G łó w n ą część jego literack iej sp u ścizn y stan o w ią ody i ep ig ram y . P o d w zg lęd em treści m o żn a je p odzielić n a d w a g łó w n e działy: n a w iersze religijne i św ieckie,

*) P rzek ład Syrokom li.

2) Z tej epopei p. t. L echias zach o w ał 9ię tylko fragm ent pieśni IX (Poez. pośm . 6).

(31)

ta k w a ż n ą i silnie tę tn ią c ą s tru n ą w liryce S arbiew sk ieg o , że w y stę p u je w y ra źn ie n a w e t w jego u tw o ra ch św ieckich i stan o w i isto tn ą cechę w szystkich jego pieśni. Jest w nich p rz e d e w sz y stk ie m n iep o sp o lity m arty stą, w iersz jego p ły n ie za w sze g ład k o i p otoczyście, m a się w rażen ie, że z p o ety w ychyla się du ch R zy m ian in a z A u g u sto w sk iej epoki i k ieruje prześliczn y m języ k ie m łacińskim , jak ieg o nie p o w sty d ziłb y się n a w e t jego ulub io n y a u to r H oracjusz, którego n a ś la d u je i tę sw oją zale żn o ść stw ierd z a n ie je d n o ­ kro tn ie w sw ych w ierszac h 1). B yw ały chw ile, w k tórych m ien ił się n a w e t jego ry w alem , np. n a p o c z ą tk u 10-ej o d y ks. I, zw róconej do p a p ie ż a U rb a n a VIII:

„N on solus olim p ra e p e s H o ra tiu s Ibit biform is p e r liq u id u m a e th e ra

V a te s, olo rin isv e late

C an tib u s, A e o lio v e térras T e m n e t volatu: m e q u o q u e d esid es T ra n a re nim bos, m e Z e p h y ris su p er

Im p u n e p e n d e re et seren o C allio p e d e d it iré cáelo. “

*) O zależności S arbiew skiego od H oracjusza pisano w iele i w y ra ­ żano się o naszym poecie z najw iększym podziw em i uw ielbieniem . W śród wielkiego ch ó iu chw alców znajd u jem y nazw isko h um anisty H ugona Groti- usa, który tak b y ł zachw ycony Sarbiew skim , że staw iał go n a rów ni z H oracjuszem , a p o d niejednym w zględem o d d a w ał m u n aw et p ierw szeń ­ stwo. N iem cy, Francuzi, D uńczycy, Anglicy w ysław iali „najsław niejszego liryka sw ych czasów “ . W o so b n y ch rozpraw ach starano stę dow ieść w y ż­

szości Sarbiew skiego w p o ró w n an iu z H oracjuszem , dość w spom nieć o Langbeinie, W oelkem , Budiku, K o lankow skim , L avalge’m. W Polsce stosunkow o zajm ow ano się m ało H oracjuszem Sarm ackim , najw ięcej sław y przy sp o rzy ło m u tłum aczenie Syrokom li, W ilno 1851, tudzież Ks. W . Piąt- kiew icza, P rzegląd pow sz. t. X X X . O b o m a p rzek ład am i posłu g u ję się w cytatach. Z rozpraw p olskich om aw iających specjalnie zależność S ar­

biew skiego o d H o racju sza w yróżnia się rozpraw a K ulczyńskiego, w S p ra ­ w ozdaniu gimn. Ś w . A nny, K raków 1875 i Sasa, O m iarach S. i ich w zorach, R ozpr. fil. A. U. t. XIII.

(32)

— 26

„N ie sam H o racy , m istrz m ój natch n io n y Jako p o e ta w z n ió sł się o d ziem i,

Nie sam u leciał w n ie b ie sk ie strony Z p ie śn ią ła b ę d z ia sk rz y d ły w ietrznem i.

I m n ie ru c h a w e m gły poch w y ciły I m n ie u n io sły s k rz y d ła m e w łasne, M nie K allio p e n a d a ła siły

P ły n ą ć b e z k a rn ie p o d n iebo ja s n e “ 1).

N a śla d u ją c form ę H o ra cju sza , u ż y w ając jego języka, nie m oże się S arb iew sk i w yzw olić ta k ż e z n astro ju w enu- zyjskiego p o ety . N a tu ra sk ło n n a do ro z w a ż a n ia kolei życia ludzkiego, d ą ż e n ie d o sp o k o ju w e w n ętrzn e g o i ró w n o ­ w agi duch a, o w a a u re a m ediocritas, k tó re s ą isto tn ą ce ch ą p ieśn i H o ra cju sza , o d p o w ia d a ły b a rd z o u sp o so b ien iu p o l­

skiego p o ety . P o d o b n ie jak p ieśn i H o ra c ju sz a nie m ają też p o n ajw ięk szej części o d y S arb iew sk ie g o gorącego, b e z p o śred n ieg o u czu cia — zazw yczaj są chłodne. N aw et tam , gdzie p o e ta u siłu je w y w o łać n astró j gorący, n am iętn y , gdzie u ż y w a słów n ajg w ałto w n iejszy ch , p rz en o śn i, w y k rz y ­ kn ik ó w i t. p., m am y często w ra żen ie , że s ta ra się p o ­ b u d zić um y śln ie w d a n y m k ie ru n k u , że sło w a jego nie p ły n ą w p ro st z d u szy . W id o cz n ie p o e ta zap o m in a o tern, że n a w y ra ż e n ie uczuć, choćby n ajb ard ziej n am iętnych, nie p o trz e b a k o niecznie sztu cz ek retorycznych, w y starczą sło w a p roste.

P o n ie w a ż S arb iew sk i jest, p o d o b n ie jak H oracju sz, u m y słem refleksyjnym , z teg o też p o w o d u n ajw ięk sz ą w a rto ść p o sia d a ją te ody, w których w y p o w ia d a m e u czucia w łasn e, ale m yśli ogólne o św iecie, o człow ieku, o jego sto su n k u do S tw órcy, o o b o w iązk ach n a ziem i, o cnocie.

P rz y p o m in a ją one p o d n iejed n y m w zględem pieśni reflek sy jn e K och an o w sk ieg o , ale obaj po eci różnią się b a rd z o w nastro ju . K ied y K o ch an o w sk i p o rw a n y w w ir

1) P rzek ład Syrokom li.

Cytaty

Powiązane dokumenty

Stąd należałoby stwierdzić, że prace w zakresie „wewnętrznej" histo- rii techniki należą do podstawowej i rozwojowej problematyki Zakładu Historii Nauki i Techniki przy

A building in the combined settlement profile or in the hogging zone displays an opposite behaviour: cases with low alignment angles are the most susceptible to damage, while

Гладилина 183 рии советской литературы, а в газетах мелькало „клеветник”, „изменник” и не было надежды на возвращение книг на

Pomimo tego, że autor wyraźnie opowiada się po stronie ekorozwoju, wydaje mi się, że dzięki książce każdy może wyrobić sobie własne zdanie na tematy w niej

Jako że — jak wynika z jednej z map zamieszczonej w książ- ce — wschodnia granica cywilizacji zachodniej pokrywa się z powstałą przed pięciuset laty granicą między katolicyzmem

Dużo uw agi pośw ięcono m ożliw ościom organizow ania szkoleń w

Rozwiązanie takie pom ija bowiem i te sprawy, które występują bardzo często, a które dotyczą postępowań spadkowych, gdy w skład spadku wchodzi nie

nad kartką białą jak mleko, oczami wodząc w niebycie był bardzo, bardzo daleko przeszukał w pamięci arsenał słów kolorowych, słonecznych przemieszanych z