• Nie Znaleziono Wyników

czek iw an ie. ..

Kto nie przechodził chwil oczekiwania czegoś ważnego, -1 drogiego sercu i miłego o k u ?. Kto nie drżał na m yśl o zbli­

żającej się c h w ili, k tó ra stanowczy wpływ w życiu jego m iała odegrać ? Komu obce w zruszenia serca przed postaw ie­

niem ostatniego k ro k u w dziele, n ad którem długo i szczerze pracow ał? Nie czas i m iejsce na opis stan u duszy przy g o to ­ wującej się do działania lub gotowej na przyjęcie oczekiwanego w rażenia — a jednak to drżenie tajem nicze nerwów przed ja ­ kąś chwilą w ielką, p rzed w rażeniem jasnem i p ię k n e m , to była nić tajem n a wiążąca w on dzień duszę Lwowa z duszą Sokolstw a.

Ono- czekało niespokojne na tę wielką dla siebie chwilę publi­

cznego popisu, drżąc z radosnej niecierpliwości, żądne w ystępu i laurów , k tóre czekać go m iały — publiczność pragnęła jak najprędzej zobaczyć te sz e re g i, aby się ich n ap atrzeć i... być z nich dum ną.

Na d o b rą godzinę przed rozpoczęciem ćwiczeń zaczęły się zapełniać m iejsca sokolego am fiteatru w sąsiedztw ie p a rk u Ko­

ściuszkow skiego. Ulicami Lwowa jak potokam i płynęła z w szyst­

kich stro n publiczność k u ulicy Łyczakow skiej — jak b y ku głównej rzece, k tó ra szerokiem korytem niosła te fale ludzkie n ap rzó d i wciąż naprzód. Jeszcze nigdy ulice tej części Lwowa nie widziały takiego n atłoku ludzi, takiego ro zg w aru głosów, takiego ru c h u i życia. Cały ten napływ tłum ów wlewał się trzem a u jściam i przez luki b ram tryum falnych w ram y boiska i rozpływ ał po jego kondygnacyach i s to p n ia c h , ścież- Trach i bieżni wokół boiska się ciąg n ący ch , w racał tam i n a p o w ró t, rozglądając się w około, odczytując napisy n a pawilonie w chodow ym , p atrząc n a tym panony, um ieszczone n ad w ejściam i — i zajm ując powoli m iejsca jtrzeznaczone.

P rzep ięk n y b y ł w idok tego m row ia ludzkiego zgrom adzonego na boisku. A m fiteatralnie wznoszące się tr y b u n y zasiane rzędam i głów , ciżba ludzi w przejściach m iędzy stopniam i n asuw ały mimowoli na m yśl p ra sta re

■czasy kiedy w greckich stadyonach lub rzym skiem Colosseum takie tysiące widzów grom adziły sie n a popisy publiczne. I pozornie naw et cel tego olbrzym iego zeb ran ia ten s a m , bo czemże innem ma być to święto sokole j a k nie kultem siły ? A jed n ak daleko odbiegliśm y a raczej wznieśli się wyżej ponad starożytne uwielbienie ciała — k ied y sam ej sile fizycznej każem y służyć hasłom i ideałom ducha — a już w Sokole nasze hasła w zniosły się ma najw yższy stopień ideałów , pośw ięcając w szystkie siły i pracę dla Ojczyzny. Głoszą to dobitnie napisy na p a ­ w ilo n ie wchodowym — w skazując w szy stk im , gdzie szukać trzeba idei naszej i ku jakim w yżynom ona

mas prow adzi.

Ciżba ludzi n a try b u n a c h i m iejscach stojących boiska nie była jednak wyłącznie św iadkiem naszych ćw iczeń. U góry poza siatk ą d ru cian ą obejm ującą dokoła boiska stały zw arte szeregi ujm ując w żywe ram y i w idzów i ćwiczących na boisku — a dalej jeszcze w zgórza p a rk u łyczakow skiego i pagórek poza parkiem s te r­

czący wysoko p o k ry ły się rów nież całą m asą głów ludzi, k tó rzy żądni w idoku Sokolstw a bodaj s ta m tą d , z w znie­

sienia chociaż oddalonego, chcieli nasycić oczy niezw ykłym obrazem .

L at tem u pięć n a Zlocie O kręgu YI. w T arnopolu w prow adzono poraź pierw szy now ość, k tó ra sp o t­

ykała się wówczas z ogrom nem uznaniem ze stro n y Związku. Z aniechano tam budow y kosztow nych tr y b u n , -a k o rzy stając z pochyłości teren u , na wniosek ówczesnego prezesa Sokoła tarnopolskiego, d ru h a E ugeniusza K esslera ustaw iono z trzech stro n boiska loże i ław ki dla widzów, am fiteatralnie wznoszące się po nieznacznej pochyłości, -z czw artej zaś stro n y urządzono bezpłatny dostęp do ram p y okalającej boisko dla publiczności, k tó ra nie m ogła się zdobyć na zapłacenie stosunkow o dosyć drogiego dla siebie w stępu do m iejsc siedzących. K o m isy a-m atk a w czasie o b ra d n ad budow ą try b u n m iała również zam iar w stęp do p a rk u łyczakowskiego pozostawić otw arty -dla w szy stk ich , którzy nie mogli znaleść się n a try b u n a c h , m usiała jed n ak odstąpić od tego p lan u w obawie -zbyt silnego n atłoku widzów n a siatkę że la z n ą , okalającą u góry boisko i niebezpieczeństw o, grożące ztąd p u ­

bliczności. Zam knięto więc p a rk a na m iejsca poza siatką oznaczono m inim alną cenę w stępu 20 hal. Nie m y ­ śla n o z g o ła , aby ten olbrzym i okręg m ierzący 500 m nie w ystarczył dla publiczności z w arstw biedniejszych.

75

to też praw dziw ą niespo­

dzianką dla w szystkich był ten zbity tłum głów ludzkich na najw yższem wzniesieniu p a rk u , zdała od boiska i wy-, soko n ad niem sterczący a n a tle ciemnego nieba w yraźny każdą postacią.

¥

¥ ¥

Kiedy try b u n y zapełniały się coraz to now ym i tłu ­ m am i widzów, plac z b o ru oddzielony od boiska p aw i­

lonem w chodowym i zasło­

nięty w środkow ej b ra m ie olbrzym ią sz k a rła tn ą k o ta rą w rzał również gorączkowym, pospiechem . T u Sokolstwo' szykuje się do stanowczej chwili. Szeregi sta ją za sze­

regam i — ' naczelnicy o k rę­

gowi obchodzą swe drużyny,, w y d ają ostatnie rozkazy, m u- s tru ją c ja k wodze p rzed b i­

tw ą swe szeregi.

N aczelnik związkowy sto i w p o śro d k u m ilczący, ba- cznem okiem p atrząc n a o sta ­ tnie przygotow ania — a p e ­ w ny zwycięztwa. W ychodzi w reszcie na boisko i u d aje się n a swoją try b u n ę — na placu zboru zapada cisza, w szystkie serca sokole d rż ą ja k p rzed w alną ro zp raw ą, czekając n a sy g n ał trą b k i, co m a je w yprow adzić przed tłum y widzów. N areszcie!...

M uzyka g ra m a rsz sokoli.

• « > • • • • .

Czerwona k o ta ra u w ejścia n a boisko rozsuw a się n a dwie stro n y i m roczny cień u podstaw y głów nej w ieży ro zb ły sk a bielą śnieżnych koszulek. W c h o d z ą 'd u m n ie , sz e ro k o , id ą śm iało przeciw tysiącom oczu w nich u tk w io n y m , już pierw si dosięgli połowy b o is k a , już ich tłu m cały bieleje n a zielonej m u ra w ie , a oni p ły n ą wciąż jeszcze i z ciem nego otw oru coraz nowe w ychylają się szeregi — p ły n ą ja k fala.

I n a ra z p ierw sze w rażenia lecą od Sokolstw a ku widzom. N ajpierw niecierpliw ość, ciekaw ość, co zam ­ knęły u s ta w szystkich i w szystkie oczy skierow ały n a pierw sze szeregi •— a potem zdum ienie i odczucie siły , ja k a tkw i w wielkiej a k arn ej liczbie. J a k to ? więc ich ty lu ! T ylu ra z e m ! jeszcze id ą ! — i h u ra g a n ok rzy k ó w i oklasków rozdziera p o w ietrze: »Czołem ! C zołem ! niech ż y ją ! B yw ajcie!« A oni id ą i id ą jak rz e k ą , aż doszli do czoła boiska , szeroką w stęgą przecięli je całe ja k długie i stanęli. N araz jed n a kolum na łam ie się w osiem części i rozchodzi n a zew n ątrz, znow u łam ią oddziały i w szesn astu pom niejszych zachodzą w stecz od czoła b o ­ isk a , każdy oddział doszedłszy g ran icy swego pola znów się dzieli wzdłuż na dwie części i płynie falą p o w ro tn ą do przodu. I oto z jednej szerokiej w stęgi już ich osiem w ązkim i pasam i pokryło całe pole m u raw y . N a ra z jedno skinienie, jed n a błyskaw ica białych ram ion podniesionych do poziom u i całe pole p o k ry te sia tk ą z ciał i ram io n nieruchom o już u tk w io n y ch , w yciągniętych w szeregi ja k pod szn u r — ja k b y w yciosanych z kam ienia lu b n a zielonym o b ru sie w yhaftow anych rę k ą czarodziejki A rachny. Lecz to żywa m asa lu d z i, a tylko ta k k a rn a , ta k z g o d n a , ta k sp raw n a w rę k u jednego — N aczelnika. Znów hasło i jak b y strz a ł daleki odzywa się odgłos ram io n w dół opuszczonych.

Ułożenie owego w ejścia do ćwiczeń wolnych przedstaw iało niem ałe tru d n o śc i, po trzeb a było bow iem w edług w ytycznych G rona Związkowego zastosow ać się koniecznie do dwóch w arunków , od k tó ry ch zależało całe w rażenie u publiczności. Po pierw sze ze w zględu n a podział k rótszych ram io n boiska n a 32 stanow isk dla ćwi­

czących i ze względu na szerokość w ejścia w paw ilonie w chodow ym kolum na wchodzących m u s i a ł a liczyć 1 6 w jednym rzędzie — d ru g im w arunkiem było r ó w n o c z e s n e z a j ę c i e s t a n o w i s k przez w szystkich ćw i­

czących. W ęższa kolum na licząca n. p. 12 w jednym szeregu nie sp raw iałab y na ta k dużem b oisku w rażen ia estetycznego, wejście dw iem a kolum nam i było niem ożliw e, a z nadesłanych projektów żaden nie daw ał również, g w a ra n c y i, że ćwiczący w szyscy od razu zn ajd ą się n a swych m iejscach. Po długich dopiero n a ra d a c h G ro n a

W e jś c ie d o ćW iczeń Wolnych.

:'7'ó.-f J

76

m m m m

Fot. ß . T rzeineski.

Ä - i i i

V

> ■ ....i shat*»*' . ' /V A ? ś>!*,v, ^ , 1 j}’

5 3!K5S* Włn f«' (

npltfti(

'r;_ ^WW-iBfe'»^

F o t. A. Skoda.

U staW ie nia d o ćW ic ze ń W olnych.

związkowego przyjęto w resz­

cie p ro jek t d ru h a K a z i m i e ­ r z a H a c z e w s k i e g o z Ko­

łom yi , k tó ry w w ykonaniu przedstaw ił się rzeczywiście w spaniale.

P ro jek t ten ułatw ił z a ra ­ zem ogrom nie zadanie wcho­

dzącym , przyjąw szy za- za­

sadę , że każdy okręg doko­

nuje wejścia, zachodzeń i obro­

tów t y l k o n a w ł a s n e m p o l u bez zw racania uwagi na całe boisko i inne okręgi.

W ta k zm niejszonych ram ach poruszali się ćwiczący z całą swobodą i pewnością — p u ­ bliczność zaś nie w iedząca o tern, m ając przed sobą ca­

łość w idoku i widząc tę zgo­

dność i harm onię ruchów we w szystkich oddziałach, na ja ­ kie główna kolum na się po­

dzieliła, m usiała odczuć w ra ­ żenia wysoce harm onijne.

Przepiękną była chwila, kiedy z jednej kolum ny, co ja k wąż przecięła zieloną m uraw ę bo­

isk a i stanęła n a ch w ilę, ro ­ zeszło się ośm m niejszych kolum n na praw o i lewo, a zaledwie czoła ich dosięgły dłuższych boków boiska, już zwróciły się wstecz ku paw i­

lonowi głów nem u dzieląc się znowu n a połowy. Całe bo­

isko pokryło się 16 białym i rów noległobokam i, rozrzuco­

nym i zda się bezładnie — tym czasem nie bezład to wcale, bo kolum ny już dzielą się z n o w u , już ich 32 p ły ­ nie do czoła try b u n , im dalej suną sz e re g i, tern większa w śród nich zapanow uje h a r­

m o n ia, tern piękniejsza p ro ­ stota i oto z tych podziałów, zachodzeń i pochodów tylko ośm w ą z k ic h , czwórkowych kolum n stoi n a boisku. P ro sto ta i pow aga z pięknością złączona cechowała to wejście — rozskok ćwiczących na sta n o w isk a , jedną chwilę, jedną sekundę trw ający , zaledwo starczył n a pochwycenie tego ru c h u i zdanie sobie z niego spraw y.

A potem p rzy dźwiękach narodow ych pieśni ćwiczenia wolne. W rażenie nie do opisania. To już nie popis sokoli —- w raz z ćwiczącymi, co m iarowo w tę i ową stronę przechylają ciała i w yciągają ram iona, oży­

wia się całe boisko i całe to czarow ne oto­

czenie. Ziemia i ludzie jednoczą się w je ­ dną w s p a n ia łą , wielką całość — a boisko rozb ły sk u jąc ciałam i ćwiczących i mieniąc się kolorem ich stro ju żyje c ałe, kołysze się w ta k t m u z y k i, dźw iga i o p a d a , idzie w przód i p rz y k lę k a , zapada w dół i pod­

nosi znów w górę jak fala białą p ianą

ko-F o t. E . TrzemesM,

77.

U s f a W i e n i e d o ć W i c z e ń W o l n y c h . — K o l u m n y .

' F o t. M. M a k an .

ć w i c z e n i a Wolne. ,.R a m i o n a W b o k ! “

:: : : t

r. '

mmmmmm

::4ÄÄIS8ÄiS

Ääi:‘

F o t. S t. L ach o w sk i.

78

Ć w i c z e n i a Wolne. — „ R a m i o n a W d ó ł!

iraa;i

F o t, E . T rzem eski,

R a m i o n a W pion

JFot. K . O strow ski.

szulek ćw iczebnych. J a k g d y na łan ach dojrzałego zboża sta n ą lipcow ym ran k iem w rzędzie ko siarze, a błyszczące chw yciw szy w dłoń kosy puszczą je półkręgiem p rz y z ie m i, razem zw racają się w lewo i razem w praw o b io rąc rozm ach do nowego o b ro tu , a łan zboża kładzie się p rzed nim i ja k b y pod jed n y m zam achem — i g d y p odniosą kosy, słońce we w szystkich jed n y m zam igoce o d b la sk ie m , a g d y u d erzą w nie m ło tk i, one w szystkie jednem odpowiedzą brzm ieniem — ta k p rzed oczym a widzów jed en olbrzym zdało się ty siącem ram io n p o ru sza od razu ,

n ag in a c ia ła , chybota sz e re g a m i, wznosi je i u niża pod sto p y , wstecz cofa i posuw a n ap rzó d odrazu.

Ćwiczenia wolne są zawsze n ajp ięk n iejszy m p u nktem p ro g ra m u ćwiczeń publicznych i n ajw spanialej p rzed staw iają się widzom . P rz y ćwiczeniach w zastępach uw ag a p atrzący ch ro zry w a się n a cały szereg obrazów bezładnie p rzesuw ających się p rzed ich oczym a — ćwiczenia niesystem atyczne (najczęściej) i na różnych w ykonane p rzy rząd ach bud zą w praw dzie podziw w danej chwili ale nie u trw a la ją się ta k silnie w p a m ię c i; potrzeba n a to zresztą jakiej takiej fachow ej w iedzy, aby m ódz osądzić sposób w y k o n a n ia , piękność i stopień sam ego ćwiczenia, ćw iczenia wolne w ykonane w m asie oddziałują inaczej n a w id z ó w : sk ła d a ją się z ruchów jeżeli nie codziennie u ż y w a n y c h , to w każdym razie znanych k a ż d e m u , ztąd nie tyle sam e elem enty ćwiczeń zw racają uw agę w idza, co technika ich w y k o n a n ia , estety k a ruchów i rytm iczność w układzie ćwiczeń. W b ija ją się p rzy tem lepiej w p a ­ mięć w id z a , bo ten gdziekolw iek w zrok przeniesie na pole ćw iczących, w szędzie n a p o tk a ten sam ru ch lub do­

pełnienie i dalszy ciąg poprzednio w id z ia n e g o , w szędzie zatem odb iera to sam o a p rzy n ajm n iej jednolite wrażenie.

Zlotowe ćwiczenia wolne w ry ły się jed n ak więcej jeszcze w pam ięć zeb ranych tłum ów z. innych p o ­ wodów one, rzec m o ż n a , okazały duszę Sokolstw a : k a rn o ść . Przedew szystkiem takiej liczby ćw iczących razem nie w idziano dotychczas na żadnym n aszy m Z lo c ie , więc te dw a tysiące rozstaw ione w żyw ą siatkę n a b oisku m u siały zaim ponow ać sam ą sw ą lic z b ą , tern że ta m są. Ćwiczenia te dały rów nież przybliżony obraz p racy i tru d ó w p rzed zlo to w y eh , boć niem ała to rzecz ściągnąć ty lu ludzi z całego k ra ju i wyćwiczyć ich w ten sposób ja k to widzieliśm y — potrzeb a na

to czegoś w ię c e j, ja k energicznej Z ejście z b o is k a po ć w ic z e n iac h W olnych, kom endy lub m alow niczości s a ­

m ych ćwiczeń — po trzeb a m yśli, k tó ra b y ćwiczeniu ciała dała p o d ­ k ła d duchow y i kazała z ćwiczeń fizycznych stw orzyć podstaw ę do rozw oju idei. A czy nie m ożna było z ty ch ćwiczeń odczuć tego wznio­

słego h a sła Zw iązku : W jedności siła ! — Z w szystkich przym iotów , jak iem i się one odznaczały i z w szy st­

kich w ra ż e ń , jakie budziły, na pierw szęm m iejscu Stało w rażenie siły o partej na jedności.

N astąpiły ć w i c - z e n i a n a p r z y r z ą d a c h . W jednej chwili zaroiło się boisko przeszło setką

za-i- - F o t. Dr. W . B orysiew icz.

20

G W iczenia W z a s t ę p a c h .

JFot. D r. W . Borysiew icz.

stępów rozsypanych b e z ła d n ie , a gdziekolw iek rzuciłeś o k ie m , tam coraz nowe a niespodziew ane spotykały cię ob razy i widoki. S k rajem boiska w yciągnęły się zastępy ćwiczące na p rz y rz ą d a c h ; pierw sze m iejsce zajęły tu drążk i i p o ręcze; od początków Sokolstw a zdobyw szy sobie w niem praw a obyw atelstw a, nie m yślą i dziś ustąpić na d ru g i p l a n , mim o hałasów przeciw nim w szczynanym . Dalej k u środkow i rozm aitość zastępów i ćwiczeń nie­

zm ierna : p iram id y najrozm aitszego u k ład u i stopnia tru d n o ś c i, m u sztry zastępów i plutonów , ćwiczenia wolne w m iejscu i z m iejsca, szwedzkie ławeczki, m ocow anie, dźw iganie ciężarów, szkoła zapasów , g ry i zabawy, gdzie­

niegdzie ćwiczenia na p rzy rząd ach (koń, kozioł), w szystko to zm ieszane zda się b ezład n ie, ch aotycznie, skłębione w jeden w ir ciał ludzkich ta m i sam się p o ru szający ch . A jed n ak chwila uw agi w y s ta rc z a , aby w tym bezładzie dopatrzeć się harm onii i u k ła d u , p o rząd k u i system u. Nic się tu nie dzieje p rz y p a d k ie m , n ik t nie je st bezczynnym Z e j ś c ie z b o i s k a p o ć w i c z e n i a c h z a s t ę p ó w .

81

F o t. M. M akan.

lub zb y teczn y m , każdy m a sw oją rolę i każdy czeka chwili jej w y­

k o n an ia. G dzieniegdzie p an u je ro z ­ k az, gdzieindziej ćwiczenia id ą po sobie kolejno w edług z g ó ry u ło ­ żonego p o rząd k u — ale n a d w szyst- kiem p an u je k a r n o ś ć i p o s ł u c h , dwie najw yższe cnoty sobole, dwie gw iazdy, prow adzące Sokolstw o zaw sze n ap rzó d .

Ćwiczenia w zastępach z p o ­ w odu niem ożności objęcia całego ich u k ład u nie ta k może efektow ne ja k w olne, d a ły je d n a k w szech­

stro n n y o b raz p racy sokolej n a polu w ykształcenia sił fizycznych i m ogły przekonać najb ard ziej u p rzed zo n y ch , że dla w szystkich znajdzie się w szeregach naszych dość ćwiczeń, odpow iadających ich w iek o w i, stopniow i w yrobienia fi­

zycznego, zam iłow aniom i p o trze­

bom hygieny. N igdy jeszcze nie m ieliśm y sposobności ta k o d razu przedstaw ić różnorodności i b o g a ­ ctw a ćwiczeń sy stem u sokolego i w ykazać naocznie, że w sokolniach naszych z bogactw a tego k o rzy stam y w ja k n ajszerszy m zakresie.

Toteż g rzm o t oklasków tow arzyszący schodzącym z pola popisu druży n o m b y ł nietylko przeznaczony dla nich — to b y ł ap lau z publiczny dla całej p ra c y so k o le j, uznanie za cel i dążenie szlachetne i n a g ro d a za plon zdobyty.

Po ćwiczeniach Czechów i W ielkopolan o statn i p u n k t p r o g r a m u : ćwiczenia lancą. Z g ó ry paw ilonu wchodow ego odzyw a się trą b k a u ła ń sk a , a z poza rozsuniętej szeroko k o ta ry p rz y głów nem w ejściu w chodzą d ru ży n y sokole na boisko i z ciem nego otw oru środkow ego w y sy p u ją się ja k w jeden bu k iet czerw onych m aków zw iązane. C zam ary zarzucone z fan tazy ą n a jedno r a m ię , ponad nim i sterczący w górę nierüchom o las

chorą-W e jś c ie d o ć w i c z e ń l a n c a m i .

.Fot. M. M akan.

ć w i c z e n i a W z a s t ę p a c h . F o t. a. sk o d a .

giew ek z błyszczącym i grotam i. Id ą n aprzód ;>po cztery, po cztery« — a przed nim i lecą k u z e b ran y m widzom ja k b y w spom nienia p rz e sz ło śc i, jak b y echa pieśni daw no zam ilk ły c h , ja k b y w yśnione m arzenia lat dziecinnych.

Sen czy j a w a ! Gdzieś się to widziało — gdzieś patrzało się n a takie s t a d a : jak b y gilów, siew ek i szpaków , sta d a ja sn y ch k it i ch o rąg iew ek . . .

A c h ! daw ne to w spom nienia i przeszłość d a w n a !

Id ą w ciąż, las chorągiew ek przedłuża się i ro ś n ie , doszli do środka i zataczają lukiem w praw o

i w le w o , potem w dół i w górę b o is k a ; k ażda kolum na to hufiec podzielony w cztery d ru ży n y , k ażda d rużyna sta je n a jed n y m z boków połowy boiska. Kom enda — i zw rot do środka w kolum nę dw urzędow ą —- a potem

pochód. C ztery dru ży n y idą przeciw sobie krokiem ró w n y m , m ia ro w y m , czuć w nim energię i s iłę , w rozw ia­

n y ch w ta k t m arszu chw iejących się e z a m a ra c h , w długim szeregu w jedną rów ną linię w yciągniętym ' czuć ro z­

m ach i pew ność siebie. Ci w szyscy ćwiczący rozkochali się w lancy i ćwiczeniach nią — a widzowie rozkochali się w nich w tej chwili. Doszli i stanęli w k w a d racie, ja k dwa czworoboki średniow iecznego ry cerstw a z n a je ­ żonym i w górę kopiam i. Znów k o m e n d a , zw rot w praw o w kolum nę czwórkową i k w ad raty rozw ijając się w długie szereg i, o k rążają każd y swe pole na połowie boiska a na jego końcu i w połowie o d p ad ają w dw u­

rzędow e plutony. Potem p rzem arsz przez całe b o isk o , rozstęp boczny i czelny i oba hufce stoją gotowe do ćwi­

czeń n a swych m iejscach. T ru d n o było o piękniejszy u k ład w e jśc ia , o spraw niejsze jego w ykonanie p rzy ta k tru d n y m u k ład zie; m alow niczość stro ju n a s z e g o , b arw n e w rażenie tych hufców i d ru ży n zostały w yzyskane w n ajszerszy m zakresie. O w artości ćwiczeń lancą ze w zględu na rozwój fizyczny ćwiczących niech w ydają sąd fachow cy, publiczność p o ry w ają one efektem zew nętrznym , barw nością kolorów , g rą tych biało - czerw onych plam ek w irujących wokół ćw iczących, błyskaw icą połysku grotów i tym jakim ś ry cersk im an im u szem , k tó ry wieje od

ćwiczących. T. W.

W IELKOPOLANIE.

»Gdy w rodzinie zaginie b r a t , to żałość wielka p an u je — płaczą sio stry i b racia ! płacze cała ro d zin a!

A gdy rodzina dowie s ię , że b r a t ten w niedoli j e s t, że przem oc b ru ta ln a go u c is k a , to krw aw ią się serca w szystkich — leją łzy serdeczne n a d jego niedolą — a dusza rw ie się do n ie g o , p rag n ie m u p rzy jść z pom ocą, u lg ą — chciałaby przytulić się do jego duszy.«

T ak krw aw i się i płacze dziś serce P olaka n ad dolą b ra c i naszych W ielkopolan — płacze n a ró d cały — w id z ą c , ja k odwieczny w róg w ydziera piędź po piędzi ziemi p o ls k ie j, ja k w ydziera odwieczne praw o B o ż e : język ojczysty — ja k w ydziera p raw a ludzkie, narzu cając więzy helotów.

I w ielkim sta ł się żal ów w rzeczy w isto ści, gdy dru ży n a W ielk o p o lan , pod znakiem sokolim , w kro­

czyła n a boisko zlotowe. Cała m ęka krzyżow a — k tó rą P olska przebyw a pod zaborem p ru sk im — stanęła w tej chwili żywo przed oczym a tysiącznych widzów. B ism arck — kom isya kolonizacyjna — W rz e śn ia , cisną się do- p a m ię c i; pięść ściska się k u rc z o w o , z u s t mimowoli w yryw a się z w estchnieniem s k a r g a : P a n ie ! kielich

go-G W iczenia W i e lk o p o l a n .

- . . y . ; r. k . . . ” , * - , 4 . Ł

.A

/ß K j * * k i

F o t. Dr. W . Borysiewicz.

83

O v^acya d la W ie lk o p o lan .

P o t. M. M a k an .

ry czy już p e łe n ! Ale żal ten nie trw a długo. K rzepkie i dzielne postacie b ra c i z P o z n a n ia , G n ie z n a , G dańska i innych p ra sta ry c h g niazd lackich , ich ja sn y w z r o k , śm iałe i dum ne czoła rozw iały posępne m yśli widzów — w szak oni p rzy b y li nie po litość — nie po łzę — ale p ra g n ą pochw ały, p ra g n ą słowa u zn an ia, hoc m im o p ę t zarz u c o n y ch , mim o oków ścisk ający ch k r t a ń , d u sza ich w olna pogodnie p a trz y w przyszłość, nieskażona

ry czy już p e łe n ! Ale żal ten nie trw a długo. K rzepkie i dzielne postacie b ra c i z P o z n a n ia , G n ie z n a , G dańska i innych p ra sta ry c h g niazd lackich , ich ja sn y w z r o k , śm iałe i dum ne czoła rozw iały posępne m yśli widzów — w szak oni p rzy b y li nie po litość — nie po łzę — ale p ra g n ą pochw ały, p ra g n ą słowa u zn an ia, hoc m im o p ę t zarz u c o n y ch , mim o oków ścisk ający ch k r t a ń , d u sza ich w olna pogodnie p a trz y w przyszłość, nieskażona

Powiązane dokumenty