• Nie Znaleziono Wyników

Pamiętnik IV Zlotu Sokolstwa Polskiego we Lwowie w dniach 27-29 czerwca 1903

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Pamiętnik IV Zlotu Sokolstwa Polskiego we Lwowie w dniach 27-29 czerwca 1903"

Copied!
161
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

» i l Ä i i B Ü S iB

;

(3)
(4)

W m i

Wiiimmmmm

m m M § M i

:

y .A

(5)

l i ^ liii

ii- i

« . J

. _4j. /Y\k^. • < * . • v..

i i i i

-

j

M i

iS

-

.

■■.I- ']'■ • i

1 1

W Sm m .

-m

: : ■

mm.

S

WE LWOWIE

W DNIACH 27—29. CZERWCA

iS

'.SS

-

' S'Yj’

-

ä

;

■V : t-sA i ^ •

■■SSS -.S

; y:' "

I M

S i

' SS ■: >• ■ ;'r

: S ; . -

SS®!

-

■ ' S -

■ . -■ S“' p :ssy‘

*

.. . -

s S i Ü R

;ä s s

(6)

f. ' • ••• b ■ . \ - •

?' i «''■ ' >!" '/m -:

<L y } ’ - • > \ v *

.

- , ■

■y , . /■ ' . v

' - ' 1 ^ -

L ' . ' ...

illM ÄSiSSiiSS#

(7)

WE LWOWIE

W DNIACH 2 7 . - 2 9 . CZERWCA 1903.

WE LWOWIE,

NAKŁADEM ZWIĄZKU POLSKICH GIMNASTYCZNYCH TOWARZYSTW SOKOLICH

Z X. Z W IĄ Z K O W E J DKUKAKNI W E L W O W IE UL. LINDEGO L. 4.

(8)
(9)

. »

#

(10)
(11)

słowa zwykłe, codzienne — a jednak wypowiedziane w chwili niezwykłej w padają do duszy ludzkiej z grzmotem piorunu.

Są pieśni znanej powszechnie melodyi — a jednak brzmią czasem jak pean chwały, jak pieśń bojowa, jak hym n tryum fu i upojenia.

Są w ypadki oczekiwane, przewidziane, do których przygotowywało się długo — a jednak przechodzą, w strząsając całem jestestwem tysiąca dusz i ryjąc w nich ślad niezatarty pozostawiają po sobie pamięć czegoś wielkiego, czegoś niespodziewanego, nie przeczutego.

Są czyny, które wywołane potrzebą działania, stają się nie owocem lecz ziarnem, nie plonem lecz siewem, nie końcem lecz początkiem Czynu.

Tern wszystkiem był nasz zlot ostatni.

Minęły te dni piękne i wielkie nie bez pożytku dla Sokolstwa i dla społeczeństwa.

Na małym skraw ku ziemi polskiej, okupionym krw ią ojców i dziadów, uderzało w dniach onych serce całej Ojczyzny i jednoczyło się uczucie całego^ narodu ; chwile takie są potrzebne tym, których nazw isko naw et chcianoby wykreślić z listy żyjących. ^

W pracy naszej Zlot ten był żniwem sokołem. Policzyliśmy się — było nas tysiące a byliśm y jedni. Taki widok jest nagrodą za trudy i pracę, jest programem na przyszłość, ]est

sam z siebie rękojm ią dalszego rozwoju. _ , , n , . m •

Niech k a rty tej księgi przekażą pamięć IY. Zlotu Sokolstwa polskiego na ch ę ],

której służymy...

(12)

_ _ _ ..

'V' ;

* m s m

•;% * / . /:•;

' 0

pif; . -

$mß$!lSsr

ROZW IŃCIE

‘SKRZYDŁA!

(Głos przed zlotem.)

wielkim łanie polskiej ziemi kłos się dźwiga. Zdeptane św iętokradzką stopą ugory, po długiej, znojnej pracy, za­

bliźnia ru ń zielona, a ponad wiosną życia idzie górą wiosna du ch a: św ieża, śmiała, w siebie tylko ufna, z piersią młodą i silną, jak bojowe hasło.

Na wielkim łanie polskiej pracy, poprzez kordony i m ury działowe, rozbrzm iew a coraz zgodniej i coraz silniej w i o s e n n a p i e ś ń o d r o d z e n i a .

O z y z t ą w i o s n ą p r a c y i d u c h a p o w r a c a n a m z d r o w i e ? . . .

P ó j d ź c i e i z o b a c z c i e !

N arody zdrowe, jak zdrowi ludzie, lubią po pracy mieć swoje święto wytchnienia, zabaw y i wesołości, lubią rozprostow ać unu- żone mięśnie, ścieśnionej piersi dać odetchnąć szerzej, a strudzonej myśli ulecieć wyżej nad codzienną troskę.

Tak jeszcze niedaw no byliśmy bardzo niezdrowi. Tak jeszcze niedaw no umieliśmy tylko z nadludzkich wysileń popadać w apatyę, z pracy w bezczynność, ze zw ątpień w naiw ną wiarę we w szystko/prócz we własne siły.

Tak jeszcze bardzo niedaw no młódź n a sz a , w yrosła w tej m ęczarni d u c h a, nie um iała być m łodą, a starcy przed mężami nieśli nadziei p o ch o d n ie...

C z y ś m y j u ż z d r o w s i ? . . . P ó j d ź c i e i z o b a c z c i e !

Ci, którzy od lat kilkudziesięciu mówią W am : »Ni e m a r n u j c i e t e g o , co d l a n a r o d u n a j w i ę k s z e m j e s t b o g a c t w e m « , ci, co to bogactw o dla W as w ytrw ale ra tu ją — Sokoli polscy — chcą zrobić przegląd swojej pracy i swoich zdobyczy.

Na IY. p o w s z e c h n y m z l o c i e p o l s k i e g o S o k o l s t w a , mającym się odbyć we L w o w i e 28. i 29. c z e r w c a b. r . , chcą oni nie tylko sobie, ale i W am przyjrzeć się w zwier- ciedle praw dy.

Jeżeliście W y zdrow si, a ich praca przyniosła pożytek, to chwila ta zgrom adzi Was w szystkich, jako synów dbałych o przyszłość swej ziemi.

Jeżeliście zdrowsi, to miłość, jaką otoczyliście to W asze Sokolstw o, nie pozostanie na ustach, a hasło jego rozgrzeje W am serca, rozpogodzi czoła i zgrom adzi n i e w i d z ó w ale u e z e s t n i k ó w.

Mamy dorobek, jakiego wstydzić nam się nie potrzeba.

Sto Tow arzystw związkowych stanie na zlotowem boisku w p a rk u Kościuszkowskim.

W szeregach naszych najpierw si i najlepsi synowie tej ziemi, a spraw a nasza — rzecby m ożna — nie ma nieprzyjaciół, prócz tych, których nieprzyjaźnią się szczyci i tych, co wśród swoich bolą n ajb ard ziej, p ró c z ... obojętnych.

Oni jeszcze ciągle niezdrow i...

Do nich to w ołam y:

»Otrząście się z bierności, porzućcie obawy, chciejcie być zdrowymi! Do sm utku i z wątpień nie p o r a !«

»Wszak ziemia, na której żyjecie i żywicie innych, to W asza własna, krw ią i p racą zdo­

b yta ziemia; wszak n a ró d , k tó ry nigdy nie splamił dziejów ludzkości, a był w nich często na przedzie, to Wasz naród wielki i szlachetny, n a ró d , któ ry żyje i żyć będzie, jak długo mu Bóg przeznaczy«.

»On dźwiga się dziś i krzepi nie łaską obcych ale w łasną pracą; jemu w raca dziś zdrowie i siła, więc i Wy dajcie przystęp wiośnie do biednych serc W aszych, więc i W y śmiało rozwińcie skrzydła, bo ró d Wasz nie z płazów idzie, lecz z królew skich ptaków...« _

»Czekamy W as wszystkich, żeby n a wielkiem naszem boisku zlotowem wznieść wspólnie z Wami modlitwę i w Imię Boże stanąć do dalszej pracy o d r o d z e n i a s i ł n a r o d o w y c h . . . «

»Naród nas i W as policzy, a opieszałych, lub małego ducha, położy m iędzy... kaleki«.

We Lwowie, 26. m aja 1903.

(13)

NA

POW ITANIE.

^ M k rz y d ło m sokolim dana jest ta moc, że iść w zawody mogą z wichurami:

B racia Sokoli! wichura nad nami i chmur złowróżbnych nieprzebyta noc.

Ja k dzień w ygląda w blaskach jutrznych zórz, myśmy snać o tem dawno zapomnieli,

nadzieją naszą śmiech się wrogów dzieli, g ra o nią w kości lada podły tc h ó rz ! A i my sami, gdy nas gnębi tru d , rycerskiej chwały niedogasłej brzem ię, stoimy z okiem, zapatrzonem w ziemię, Zbroi udzierżyć nieudolny lud.

I w styd nas pali, iż ma niszczeć plon, bujnie rosnący ze stuletniej żądzy,

wówczas więziennych ima się wrzeciądzy duch, co w narodu nie uw ierzył skon.

W jaw ę się zmienia wówczas urok snów, wielki przed nam i potężnieje szaniec:

idziem n ań wszyscy i rycern y taniec rozpoczynamy, zbrojny, mężny huf.

Nad łan poległych tw ardy bije głos:

żywą jest, w rogu, twoja ręka krw aw a, lecz stokroć żywsze są narodu praw a, który się zbudził, by twój odbić cios.

Śmiać się przestaje wówczas dziki w róg, osłupiał, kości wypuściwszy z dłoni:

że ten , co wczoraj nie udźwignął broni, dziś się na nowo w taką siłę wzmóg.

Coraz liczniejszy zlatuje się tłum , coraz to świeższe rodzą się p o tę g i:

pną się na szaniec bluzy i siermięgi, husarskich skrzydeł rozszumia się szum!

Bracia Sokoli! dumny sztandar wasz

niech nad tym wałem wskroś wichrów szeleści szczęśliw, kto z niego zwycięstwo obwieści, szczęśliw, kto nad nim ma wieczystą straż!

A wy, z słowiańskich, pobratymczych niw, których witamy jak druhów przeboju, rzeknijcie swoim: śród walki i znoju, przez ból i mękę stał się lud ten ż y w !

J a n Kasprowicz.

(14)

WZRASTAMY!

wyciężyłaż już zupełnie wielka myśl so­

kola?

O, g d y b y ż !

Ale są piękne, pow ażne w arunki walnego zwycięstwa — są chlubne, świe­

tlane etapy, są drogow skazy pochodu jej zwycięzkiego. Są dłonie, które tw ardą, w ytrw ałą pracą w yryw ały i wyryw ać będą chw asty i burzany, aby mogła iść dalej i d a­

lej, co dzień pew niejsza utrw alenia swojego w ład ztw a; są d u sze , które w patrzone w nią jak w zorzę p o ra n n ą , czekają z w iarą i ufno­

ścią wielkiego św itu; są p iersi, któ re ja k p ta ­ ctwo niebieskie zbudzone z uśpienia ożywczą falą światła słonecznego uderzą w wielki ak o rd : h o s a n n a !

Nie możemy powiedzieć o sobie, żeśmy law iną, bo w pojęciu jej błyskaw ica pospiechu i m ajestat niszczenia, a jednak jest w sokolstwie polskiem coś z law iny... Kiedy p rzed trzydziestu kilku laty przyszła na naród nasz chwila strasznego zw ątpienia, kiedy pod ciosami mściwego w roga padliśm y bladzi strachem i bezw ładni p o datn ą m iękkością, ja k śnieżnych stepów rozłogi, a znalazła się dro b n a, znikoma g arstk a młodzieży, k tó ra w ostoi pierw szego gniazda sokolego miała odwagę wierzyć w niespożyty duch swego narodu i w klęsce nierów nej walki z silnym i okrutnym wrogiem nie chciała widzieć zimnej grobu otchłani i gorszej od niego heloty obroży, jakże szyderczo spoglądał wróg na tę g arstk ę w ierzących, jakże zimnym był odzew narodu na gorące tej g arstk i h a s ło ... odrodzenia !

A jednak czemże by ła ta g arstk a, jeżeli nie zarodkiem lawiny, wzbierającej zwolna i niosącej owe hasło dalej i dalej, co dzień zrozum ialsze, co kro k przystępniejsze? Komu za­

wdzięczamy owe pam iętne i nigdy niezapom niane uniesienia radości i dum y w minionych dniach czerwcowych całego narod u polskiego, któ ry pierw szy raz od czasu, jak sokolstwo istnieje, uznał je gorąco i bez zastrzeżeń — s w o je m sokolstw em ? Może czarow nym tchnieniom p rzy ro d y le­

tniej, któ ra w duszy najbardziej zgnębionej w ytw arza odruchy pogody? Ależ to słońce schowało się zazdrośnie poza chmur zasieki, jak b y chciało doświadczyć mocy innego słońca, które w owych dniach rozjaśniło wzroki, rozgrzało serca, jasnow idzeniem pokrzepiło d u sz e ...

Tern innem słońcem, które nie zejdzie już z nieba p ragn ień i nadziei duszy polskiej, była piękna myśl sokola, głosząca potrzebę p r a c y n ad sobą, potrzebę ł ą c z n o ś c i i b r a t e r s t w a , potrzebę k a r n o ś c i , potrzebę tego w szystkiego, co według pojęć sokolich nazyw a się z d r o ­ w i e m , zdrow iem , które jest w arunkiem praw dziw ej m i ł o ś c i O j c z y z n y . . .

D ługo, może zbyt długo poprzestaw aliśm y na tern, aby tę m yśl sokolą zaszczepiać i utw ierdzać we w łasnych szeregach i mogło się zdaw ać, żeśmy byli zazdrośni o nią lub może obaw iali się głosić ją śmiało i jaw nie poza szeregam i swymi.

'i.

(15)

P rzesadną skromność czy obawę przełamaliśmy pierwszy raz dopiero po upływie 25 lat od pow stania pierwszego gniazda sokolego we Lwowie. Pierwsze to publiczne apostolstwo myśli sokolej spotkało się z wielką życzli-

wością, a zarazem dodało nam od­

wagi i otuchy.

I. Z l o t , który się odbył pod egidą Sokoła lwowskiego, w dniach 5. i 6. czerwca 1892 we Lwowie, był pierwszym etapem ważniejszej i b a r­

dziej celowej pracy sokolej. Uczest­

niczyło w nim tylko 23 tow arzystw sokolich (a było ich wtedy 34) tu ­ te jszokr aj owych i 5 wielkopolskich.

Z Czech i z M orawy przy b y ło 150 druhów pobratymczych. Na boisku w p ark u Kilińskiego zbudowanem i urządzonem z wielką starannością»

ale o tyle szczupłem, że do ć w i c z e ń w o l n y c h z pomiędzy 717 zgłasza­

jących się Sokołów, dopuszczono tylko 560 Polaków, a 40 Czechów, odbył się pierw szy publiczny występ sokoli.

W ypadł on znakomicie. Ćwiczenia m a c z u g a m i wykonało 40 Sokołów polskich, do ćwiczeń na p r z y r z ą ­ d a c h i z p r z y b o r a m i stanęło 60 zastępów polskich, 11 czeskich, do w z o r o w y c h ć w i c z e ń g r o n n a ­ u c z y c i e l s k i c h 8 zastępów. W p o ­ c h o d z i e uroczystym uczestniczyło 871 Sokołów tutejszokr aj owych, 40 wielkopolskich i 150 pobratymczych.

Od tego zlotu datuje się p o w s t a ­ n i e Z w i ą z k u s o k o l e g o , tudzież zrozumienie i popieranie zadań so­

kolstw a przez społeczeństwo nasze.

II. z l o t urządził już Związek sokoli podczas krajow ej w y s t a w y K o ś c i u s z k o w s k i e j w dniach 14.

i 15. lipca 1894 we Lwowie. We dwa lata po zlocie pierwszym nie można było spodziewać się większego, ani­

żeli w tym zlocie, udziału. A jednak wyniki były znacznie większe, przy ­ najmniej ilościowo. Prócz Sokołów tutejszokrajow ych nie było innych.

Mimo to w p o c h o d z i e było z 53 tow arzystw 1452 Sokołów pieszych, 50 konnych. Na boisku w p ark u Kiliń­

skiego stanęło do ć w i c z e ń w o l ­ n y c h 768, do ćwiczeń l a s k a m i 720, do ćwiczeń m a c z u g a m i 250, do b u ­ dowania p i r a m i d 80 druhów, do

ć w i c z e ń n a p r z y r z ą d a c h 72 zastępów,

30 druhów. . Annn . . . ,

III. z l o t e m odbytym w K rakowie w dniach 28. i 29. czerwca 1896 zajęło się na pole­

cenie Związku tamtejsze Towarzystwo sokole. W arunki miejscowe i zbyt prędkiej następstwo po

2

do z a w o d ó w i do r e j ó w k o l a r s k i c h po

9

(16)

zlocie drugim sprawiły, że zlot trzeci w ypadł liczebnie słabiej, ale mimo tego był świadectwem po­

stępu myśli sokolej. W p o c h o d z i e przedstaw icieli 67 tow arzystw uczestniczyło Sokołów tutejszo- krajow ych (pieszych i konnych) 1420, wielkopolskich 60. Delegatów czeskiego Związku sokolego i Sokoła ruskiego we Lwowie było po 4. Do ćwiczeń w o l n y c h stanęło 660, do ćwiczeń l a s k a m i 165, do budow ania p i r a m i d 183, do ćwiczeń m a c z u g a m i 120, do m u s z t r y 80, do ćwiczeń na p o r ę c z a c h 72, do reju k o l a r z y 57, do p i ę ś c i o b o j u 10, do ć w i c z e ń k o n n y c h Sokoła krakow skiego 20 druhów.

A teraz, w siedm lat po zlocie ostatnim , byliśmy uczestnikam i i świadkami zlotu czwartego.

Ozy za spraw ą tego czwartego zlotu zwyciężyła już zupełnie wielka myśl sokola?

O, g d y b y ż !

Ale są piękne, poważne w arunki walnego zwycięstwa. Są chlubne, świetlane etapy, są drogow skazy pochodu jej zw ycięskiego...

I polska myśl sokola idzie law iną — zwolna, ale w y trw ale.,.

P r. X. F.

-

-

Sftj&jĆ:

&

W i d o k p aW ilo n u g łó W n eg o n a b o i s k u IV, zlotu .

10

(17)

PO LATACH DZIESIĘCIU.'

itwo w sokolstwie polskiem , sprawowane przez Towarzystwo gimna- we Lwowie tylko mocą starszeństw a jego i zasług, musiało przejść acyi, k tó rab y złączyła mnożące się gniazda sokole w jedno wielkie sto­

warzyszenie, silne w y raźną wolą zjednoczonych gniazd, ujętą w norm y praw nie obo­

wiązujące.

Sokolstwo uśw iadam iające się z każdym dniem co do swych celów i zadań zrozum iało, że nie je st dosta­

tecznym i właściwym luźny węzeł pow agi gniazda najstarszego wobec m łodszych, że trzeba łącznika trwałego, będą­

cego w yrazem rów norzędności w szystkich gniazd, tak pod względem praw, ja k pod względem obowiązków.

Zrozum iała to w pierw szym rzędzie lwowska macierz sokola i za najstosow niejszą po rę zrównania gniazd pow stałych przew ażnie jej staraniem , u z n ała. uroczysty obchód swojego dwudziestopięciolecia.

I zaiste, nie było p o ry stosow niejszej! Chwila, kiedy sokolstwo polskie, nieliczne jeszcze podówczas^ ale instynktow o czujące potrzebę łączności, miało złożyć pierw szy publiczny egzam in, stwierdzający niewątpliwie, że doj­

rzało już dostatecznie, aby m yśleć o swych spraw ach sam odzielnie, taka chwila była najstosow niejszą dla — u ro ­ dzin Zw iązku sokolego.

Kiedy więc inni druhowie: czynili przygotow ania do pierwszego zlotu sokolego, zapowiedzianego na 4—6 czerwca 1892, druhow ie Dr. L eonard P iętak (przew odniczący), Dr. Kazimierz Łuczkiewicz (zast. przewodu.), Dr. Ale­

k san d er M ałaczyński (sekretarz), Feliks Bieńkowski, Dr. Kazimierz C zarnik, Dr. Antoni Dziędzielewicz, Teofil Meru- nowicz, Z ygm unt Pisiewicz i W ładysław Sanocki przyjęli na siebie obowiązek opracowania statutu Związku na pod­

stawie projektów d. M aryana Jarockiego z Krakowa i d. Łucyana Lipińskiego z Nowego Sącza, tudzież statu tu cze­

skiego Związku sokolego. W szystkim Tow arzystw om sokolim posłano p ro jek t opracowany przez d ru h a Czarnika i uchwalony przez kom isyę i zaproszono je do m ianow ania delegatów na Zjazd założycieli Związku.

Na ten Zjazd przybyli delegaci z Bochni, Brodów, Cieszyna, Czerniowiec, Kołom yi, K rakow a, Lwowa, Koła gim nastyczno-śpiew ackiego nauczycieli szkół ludowych lwowskich, z Łańcuta, Nowego Sącza, Podgórza, P rze­

m yśla, Rzeszowa, Sam bora, Sanoka, Sokala, Stanisławowa, Stryja, Tarnopola, Tarnowa, Wadowic i Złoczowa. Uczestni­

czyli w obradach druhow ie z Inow rocław ia, O strow a, Pleszew a, Poznania i Berna m orawskiego. Przewodniczył d ru h Dr. W aw rzyniec Styczeń, prezes Sokoła krakow skiego, spraw ozdaw cą był d. Małaczyński.

Statut uchwalono z nieznacznem i zm ianam i, a wniesienie go do m inisterstw a i przedsięwzięcie w szystkich kroków , potrzebnych do urzeczyw istnienia Związku, przekazano W ydziałowi Sokoła lwowskiego. P rzychylny re sk ry p t m inisterstw a spraw w ew nętrznych z 23. g ru d n ia 1892 1. 29272 doręczono Sokołowi lwowskiem u w pierw szych dniach stycznia 1893 i w tym sam ym m iesiącu uchw alił on zwołać pierw szy Zjazd delegatów Związku do Lwowa na dzień 14. m aja 1893.

Pierw szym był ten Zjazd nie tylko pod względem histo ry czn y m , ale także pod względem wielkiego i rze­

telnego zainteresow ania się Związkiem. Dość powiedzieć, że z 36 tow arzystw , k tó re zapowiedziały przystąpienie do Zw iązku, nie wysłało delegata tylko jedno (Trembowla) i że oddano 108 legitym aeyj, a w w yborach uczestniczyło 96 delegatów.

Zjazd ten postanow ił a k t y w o w a ć Z w i ą z e k z d n i e m 1. l i p c a 1893, a przeto IV. z l o t s o k o l i urządzony we Lwowie 27—29. czerwca 1903 o d b y ł s i ę ś c i ś l e p r z y k o ń c u d z i e s i ą t e g o r o k u działalności Związku. Od tego samego też czasu wychodzi Przew odnik gim nastyczny, przejęty od Sokoła lwowskiego, jako organ tego Związku.

P i e r w s z y m i z w y c z a j n y m i c z ł o n k a m i Związku były przyjęte przez pierw szy jego W ydział na­

stępujące polskie Tow arzystw a sokole: Bochnia, Brody, Brzeżany, Brzozów, Czerniowce, Czortków, D rohobycz, G or­

lice, Jarosław , Jaworów, Kołomyja, Kraków, Krosno, Lwów, Koło gim nastyczne-śpiew ackie nauczycieli szkół ludowych lwowskich, Ł ańcut, Nowy Sącz, P o d g ó rze, P rzem y śl, R adym no, R ohatyn, Rzeszów, Sam bor, Sanok, Ś niatyn, Sokal, Stanisławów, S tryj, Tarnopol, Tarnów, Trem bowla, Wadowice, Wieliczka, Załoźce, Złoczów i Żółkiew.

tycb 36 tow arzystw przyłączyło się w pierw szym ro k u 9, w drugim 14, w trzecim 11, w czwartym i piątym po 3, w szóstym 4, w siódm ym 8, w ósm ym i dziewiątym po 3, a w ostatnim , dziesiątym 12, ta k , iż przed IV. Zlotem obejmował Związek razem 106 tow arzystw sokolich.

W naszych w arunkach taki powolny, ale stały w zrost sokolstwa m usim y uważać jako bardzo pocieszający objaw zwycięskiego pochodu m yśli sokolej w społeczeństwie, k tóre jeszcze tak niedawno z wielką do niej odnosiło się rezerwą.

W s k ł a d p i e r w s z e g o W y d z i a ł u Zw iązku weszli d ru h o w ie: .Tadeusz Romanowicz, prezes, Dr. Wa­

wrzyniec Styczeń, pierwszy, Dr. A ntoni Dziędzielewicz, d ru g i zastępca prezesa, Dr. Xawery Fiszer, sekretarz, Józef adewski, skarbnik, Alojzy Wallek, gospodarz i ad m in istrato r czasopism a związkowego, Wojciech Biechoński, Edm und

*

oralne prz styczne w ręce

(18)

PREZYDYUM ZWIĄZKU,

C Z Ł O N K O W I E WYDZIAŁU I PREZESI O K R Ę G Ó W .

W ła d y sła w T u rsk i, w iceprezes Zw iązku, p rezes okr. I.

i S okoła k rakow skiego.

D r. E m il S c h m id t, p rezes okr. VI.

D r. B u d o lf Ais, p rezes okr. I I I .

D r. X aw ery Fiszer,"

p rezes Z w iązku.

Dr. L e o n a rd T arn aw sk i, prezes okr. IV . i S o k o ła przem yskiego.

Ig n acy K om anow ski, . I I . w iceprezes Z w iązku i prezes

o k r. V.

A n to n i B arancew icz,

prezes okr. V II. i S o k o ła stanisław ow skiego D r. T adeusz T e rtil, prezes okr. I I .

i S o k o ła tarnow skiego.

(19)

C Z Ł O N K O W I E WYDZIAŁU ZWIĄZKU.

1 ' *

,

'X' \ ?< - J ' I

E d m u n d Oenar.

A n to n i D urski, nacz.

E elik s B la n th .

A lojzy W a lle k , sek retarz.

Jó zef Padew ski, skarbnik. L eon K robicki, prezes S okoła w B ochni Dr. A n to n i Dziędzielewicz.

Dr. S tan isław K o w iń sti. Dr. W ik to r Legeżyński.

S tan isław Strzem bosz. Tadeusz W itw icki, zast. sekretarza.

13

(20)

Genar, Antoni D u rsk i, Leon fco b icld , J a n Latour, Michał Ślosarslri, Dr. L eonard T arn aw sk i, Franciszek Żim a i jakd zastępcy wydziałowych druhow ie : Ignacy Chylewski i Dr. K arol Zaleski.

Do p i e r w s z e g o G r o n a n a u c z y c i e l s k i e g o należeli d ru h o w ie : Antoni D u rsk i, przewodniczący g rona i naczelnik związkowy. Dr. Teofil Tyszecki i E dm und Cenar, zastępcy, Alojzy W allek, sek retarz, Romuald Kwiatkowski, zastępca, Kazimierz Haczewski, W ładysław Janikow ski, K orneli Ja w o rsk i, W ładysław M ianowski, Józef Ptaś, Szczęsny Kuciński, W łodzimierz Sawicki i Stanisław Szytyliński.

Obydwa te ciała — pierw sze w ybierane zrazu na okres jednoroczny, a ju ż od drugiego ro k u istnienia Zw iązku po dokonaniu zm iany statu tu na okres trzy letn i, drugie zaś mianowane przez W ydział co ro k u , ulegały co do swego składu w ciągu dziesięciolecia nieznacznym zm ianom , ale pod względem swej p racy i zadań przestrzegały w iernie i wytrw ale jednego h asła: skonsolidow ania sokolstw a i pogłębienia jego świadomości.

Tak W ydziałowi Zw iązku, ja k związkowemu g ro n u nauczycielskiem u, jak wreszcie najw yższej władzy związkowej, Zjazdowi delegatów, trzeba przyznać, że w ciągu całego dziesięciolecia były ożywione najszczerszem i chę­

ciami i spełniały swój obowiązek według najlepszej woli i wiedzy.

Dość powiedzieć, że na Zjazdach delegatów, które odbywały się regularnie co ro k u , kolejno we.Lwowie, w Przem yślu, w Krakowie, w Stanisławowie, w Rzeszowie, w Tarnopolu, w Tarnowie, w Jarosław iu i we Lwowie, była

zawsze dostateczna ilość pełnomocników gniazd soko­

lich, że na 48 posiedzeniach W ydziału i 28 posiedze­

niach Grona, odbytych w ciągu dziesięciolecia nie za­

brakło ani razu kom pletu potrzebnego do powzięcia uchwał. Godzi się zaznaczyć to choćby z tego po­

w odu, że zarzut czyniony Polakom , jakoby w ro­

dzony im był b rak obowiązkowości, b rak zm ysłu o r­

ganizacyjnego i b ra k w ytrw ałości w pracy i w służ­

bie ideowej, je st niegodziwą legendą szerzoną przez w rogów naszych i sm utno powiedzieć, przez dom oro­

słych gasicieli ducha.

Ale pom inąw szy tę okoliczność, czysto form alną, m ógłby ktoś powiedzieć p rzypadkow ą, godzi się pod­

nieść isto tn ą i dla nas n ad er chlubną. W ciągu dziesię­

ciolecia w ynosił przychód związku przeszło 84 tysięcy k o ro n , a w kwocie tej mieści się tylko 3.800 koron otrzym anych tytułem darów i subwencyi. Znaczy to, że wobec znikomo m ałego (4-5) procentu pom ocy z ze­

w nątrz, praw ie całą sum ę przychodu zaczerpnął Zw ią­

zek z opłat złączonych w nim tow arzystw , czyli, że praw ie wyłącznie pomoc w łasna była podstaw ą 10-le- tniej działalności.

W reszcie nie godzi się pom inąć m ilczeniem , że Związek przestrzeg ając ściśle ch arak teru swego n aro ­ dowego i biorąc czynny udział we w szelkich obcho­

dach narodow ych, do k tó ry ch z inieyatyw y jego p rz y ­ b y ł doroczny obchód w tow arzystw ach związkowych rocznicy zgonu Tadeusza Kościuszki jako święta so­

kolego, um iał trzym ać się zdała od w iru walk poli­

tycznych i uchronię całe sokolstwo od zaciągnięcia się w służbę stronnictw , a tern sam em szeregi swe uczy­

nić p rzy stęp n y m i dla każdego Polaka — do pracy nad fizycznem i duchowem odrodzeniem narodu.

I n aród uznał trafność tego zasadniczego stano­

wiska sokolstw a swojego i złożył dowody, że czci i kocha to so k o lstw o ...

Om awiając szczegółowo pracę Związku w pierw- szem jego dziesięcioleciu, zakończonem tak chlubnie w spaniałym i na zawsze pam iętnym złotem , pracę z konieczności p rzedw stępną, organizacyjną, w ew nętrzną nie można, zdawałoby się, wykazać wyników, bijących w oczy w ydatnością i korzyściam i. A jednak w ystarcza porów nać to, co je st obecnie z tern, co było przed laty dziesięciu, aby stw ierdzić prawdziwy, rzeczyw isty postęp w sokolstwie.

Luźne, częstokroć obce sobie i tylko wyjątkowo, od św ięta, stykające się gniazda sokole poczuły się członkami wiel­

kiej, świadomej celu swego i godności swej organizacyi, zrozum iały potrzebę łączności w pracy codziennej, koniecz­

ność ofiarności i wzajem ności dla celu wspólnego. Filie jednej m acierzy, pozornie zawisłe od n iej, w rzeczywistości zaś nie wiele troszczące się o to, aby utrzym yw ać z nią łączność, stanąw szy obok niej jako gniazda rów norzędne, zrozum iały bez tru d u obowiązek w spółdziałania z nią w jednakiej p racy — w granicach sił swoich i zasobów i można dziś gniazda sokole dzielić na m niejsze i większe, na zam ożniejsze i uboższe, ale pod względem ducha, k tó ry ożywia w szystkie gniazda, nie można mówić o lepszych lub g o rszy ch ; w szystkie są gniazdam i prawdziwie sokolemi.

W ynik ten osiągnięto środkam i, k tóre dałyby się podzielić na dwa rodzaje: pierw szy agitacyjny, rozgłośny, d ru g i cichy, w ew nętrzny.

Pierw szym środkiem b y ł d ru g i i trzeci zlot związkowy. Jakkolw iek nie ulega w ątpliw ości, że zloty po­

wszechne należą do tych środków działania, k tó re należy stosow ać bardzo oględnie i w dłuższych odstępach czasu, z tego powodu, że bądźco bądź oddziały wuj ą ujem nie na pracę m iejscową, rozw ojow ą gniazd poszczególnych jużto

sss&m

P r o j e k t p o m n i k a K o ś c i u s z k i , A n to n ie g o P o p i e l a .

14

(21)

N A CZ E LN I C TW O ZWIĄZKU I O K R Ę G Ó W

I C Z Ł O N K O W I E Z W I Ą Z K O W E G O G R O NA NAUCZYCIELSKIEGO.

m

.

Józef K ozlow sLi. K azim ierz H aczewsM . S ta n isła w S zyty liń sk i,

nacz. okr. Y I. i S o k o ła tarnopolskiego.

Szczęsny K uciński, z a s t. nacz. zw ., nacz. okr. I.

i S o k o ła krakow skiego.

S ta n isła w D ubelski, nacz. okr. I I . i S o k o ła tarn o w sk ieg o .

Jó z ef W aszkiew icz. L udw ik H ićkiew icz, nacz. S okoła Lwów II.

H e n ry k G ąsiorow ski.

W ład y sław Janikow ski,

nacz. okr. V. i zast. nacz. Sokoła lwowskiego.

A n to n i D urski, W ło d zim ierz Świątkiewicz,

' n a c z e ln ik zw m zkow y i S o k o ła I I . zast. nacz. zw iązk., nacz. okr. V II

lw ow skiego. i S okoła stanisław ow skiego.

E u g e n iu sz Z ło tn ick i, nacz. okr. IV . K arol S tary, nacz. okr. I I I . i S okoła p r z e m y s k i e g o . . - • i S o k o ła rzeszow skiego.

W ło d z im ie rz Cłiom icki. A n to n i D om aradzki. K azim ierz U siekniewicz, nacz.

S okoła wadowickiego.

(22)

wskutek tego że całą ioli uwagę i działalność zwracają na czas długi prawie wyłącznie li tylko na należyte przygotow anie sie do występu walnego, potem zaś, jak każdy wysiłek, pociągają za sobą dłuższy zastój pracy powszedniej, już to w skutek tego że zmuszaja o-niazda i druhów do nadm iernych w ydatków ; jednakże nie m ożna zaprzeczyć, że Związek w pierw ­ szych latach swej działalności potrzebował tak dla siebie, ja k dla gniazd związkowych takich nadzw yczajnych występów, iairim był zlot urządzony w r. 1894 we Lwowie podczas w ystawy krajow ej i zlot urządzony w r. 1896 w Krakowie.

Równie doniosłymi w skutkach, a prawie wolnymi od powyższych cech ujem nych okazały się zloty okrę­

gowe Okręgi sokole, nazywane według siedziby gniazd centralnych: w Krakowie, w Tarnowie, w Rzeszowie, w Prze­

myślu we Lwowie, w Tarnopolu i w Stanisławowie ustanow ił Związek wyłącznie dla celów technicznych zaraz w drugim roku swego istnienia, a w r. 1902 rozszerzył znacznie zakres ich działania. O kręgi te, będąc niejako m niejszym i Związkami okręgowymi i m ając specyalne zadania, w ytknięte im przez Związek ogólny,^ nie stanow ią tow arzystw rz ą ­ dzących się osobnym statutem , lecz jako pomocniczy organ Związku postępują w m yśl regulam inu przez^ Związek uchwalonego i tylko przez Związek zmienić się m ogącego. W spieranie tego Związku w spełnianiu jego zadań, je st je­

dynym celem okręgów. Głównym oczywiście środkiem , wiodącym do tego celu, je st czuwanie, aby tow arzystw a sokole, należące do Zw iązku, przestrzegały ściśle głównego charakteru swego gimnastycznego. Pod tym względem wielkie m ają znaczenie lustracye techniczne, k tóre odbyw ają się według odnośnej instrukcyi i zloty okręgowe, mające się odbywać co dwa lata.

Do tego samego celu służą podręczniki gim nastyczne i związkowe k u rsa nauczycielskie. Podręczników, które Rada szkolna krajow a zaliczyła w poczet książek poleconych do bibliotek szkół ludowych pospolitych i w ydzia­

łowych, wydał Związek cały szereg, znajdując w tem poparcie ze strony Sejmu krajow ego w form ie subwencyi i dość znaczny jeszcze zapas niesprzedanych wydawnictw udziela bezpłatnie tow arzystw om nowopowstającym. Dalsze w yda­

wnictwa są w tolui. Związkowe k u rsa nauczycielskie, z których korzystało ogółem 94 uczestników, odbyły się w ia ta c h 1893, 1894, 1897, 1899 i 1900 we Lwowie, a w latach 1895 i 1898 w Krakowie. Oprócz tego w specyalnym kursie gier i zabaw, urządzonym w r. 1900 w Krakowie, uczestniczyło 16 kwalifikowanych już nauczycieli gim nastyki. Kierowni­

kam i tych kursów byli druhow ie: Antoni D urski (raz), W ładysław Janikow ski (raz), Rom uald Kwiatkowski (3 razy), Szczęsny Kuciński (2 razy) i Dr. Stanisław T okarski (raz).

Związkowe Grono nauczycielskie, k tóre troskliw ie i um iejętnie zajmowało się w szystkiem i sprawam i, po- zostającemi w związku z wychowaniem fizycznem i z publicznym i w ystępam i ćwiczebnymi sokolstwa, poruszyło m yśl rewizyi dotychczasowego system u ćwiczeń gim nastycznych, a gdy dzięki uprzejm ości € , D ra Franciszka Buczara, p ro ­ fesora gimnazyalnego w Zagrzebiu, mógł Związek wysłać tamże na k u rs gim nastyki szwedzkiej siedem nastu uczest­

ników, przeważnie członków Grona związkowego, spodziewać się można, że nowe poglądy i zdobycze naukowe znajdą niebawem już zastosowanie w naszym system ie ćwiczeń gim nastycznych, który, nie w ątpim y, przejdzie od sokolstwa do naszych szkół publicznych, k tóre praw ie zupełnie nieprzygotow ane do w prowadzenia w życie istniejącego w zasa­

dzie przym usu gim nastycznego dla młodzieży szkolnej, k o rzy stają w pierw szym rzędzie ze sił nauczycielskich, kształ­

conych kosztem sokolstwa, a za wpływem tych sił zechcą niezawodnie popchnąć wychowanie fizyczne, tak strasznie zaniedbane, na tory właściw e... Nie zawadzi tu zaznaczyć, że nader dobitny w yraz niepojętej pod tym względem oszczędności czynników właściwych dał okólnik Rady szkolnej krajow ej z r. 1898, k tórym wezwano w szystkie Rady okręgowe do porozum ienia się z miejscowemi tow arzystw am i sokołemi c o d o b e z p ł a t n e g o udzielania nauki gim na­

styki uczniom szkół ludowych w budynkach sokolich i że mimo gotowości sokolstwa do ofiar stąd wynikających, okólnik powyższy ma dotąd jeszcze — z małym i w yjątkam i — znaczenie głosu bez echa.

Z powyższym okólnikiem pozostaje w pewnym związku spraw a subwencyi sejmowej, przyznanej tow arzy­

stwom sokolim. Była ona z początku więcej, jak skro m n a, a choć i dzisiaj nie zostaje w odpowiednim stosunku do potrzeb, działalności i ofiarności tow arzystw sokolich, to jednak głównie ze w zględu na tę ofiarność i na pracę około wychowania fizycznego, powiodło się Związkowi uzyskać podwyżkę jej i rozdział na podstawie wniosków Związku.

W yznajemy zasadę pomocy własnej i tylko takie stow arzyszenia są zdaniem naszem żywotne, k tóre potrafią istnieć i rozwijać się o własnych siłach, ale mam y praw o żądać wydatnej pomocy ze skarbu krajow ego na poparcie pracy narodowej, spełnianej przez tow arzystw a ubogie — w interesie uśw iadam iania i zdrowia n arodow ego...

Związek rozum ie jednakże doskonale, że będąc łącznikiem w szystkich tow arzystw sokolich, mającym w ich opłatach podstawę swego istnienia i możność rozw oju i pracy w ich interesie, obowiązany je st troszczyć się nietylko o to, co czyni te tow arzystw a organizaeyą zw artą, jednolitą i podtrzym ującą Związek w swoim własnym interesie, ale także o to, aby nieść pomoc i obronę gniazdom zagrożonym, kresow ym , a zazwyczaj słabszym i popierać gniazda wło­

ściańskie. I właśnie przy końcu dziesięciolecia postanowił w zasadzie stworzenie w celu powyższym wieczystego funduszu imienia T. Kościuszki, przenosząc tę m yśl praktyczną nad pierw otny zam iar uczczenia wielkiego patrona swojego pomnikiem, którego projekt wykonał prof. Popiel. I w szczęśliwej chwili zrodziła się ta m yśl p ię k n a !...

Muszę — dla szczupłości miejsca — zaniechać szczegółowego omówienia wielu prac Związku czysto org a­

nizacyjnych, bądź dokonanych już, bądź przygotow anych, m uszę sum arycznie tylko nadmienić, że reprezentanci jego uczestniczyli w 62 w ybitniejszych uroczystościach sokolich, nie licząc w to udziału- sprawozdawców Zw iązku w zlotach okręgowych, muszę wreszcie poprzestać na ogólnikowem stwierdzeniu, że pobudzał i nadawał kierunek ofiarności so­

kolstwa dla celów narodowych i przy każdej sposobności przodow ał m u w popieraniu i miłości tego, co swoje i n a­

woływał je do tego w organie Związku, Przew odniku gim nastycznym . W spom nę tylko, że na Zlot sokolstw a wielko­

polskiego w Poznaniu w r. 1896 wysłał tylu (5) delegatów, ilu wobec postawy władz pruskich wysłać było^ wolno, a w Zlocie, urządzonym tamże w r. 1900 m usiał wobec zarządzeń tych władz poprzestać na zaznaczeniu udziału du­

chowego, natom iast zaś w IV. Zlocie wszechsokolim w P radze w r. 1901 stanął na czele wielkiej wycieczki druhów polskich i pierwszy raz od czasu, jak sokolstwo polskie istnieje, postanowił w ystąpić z ćwiczeniami publicznem i na boisku niepolskiem , z ćwiczeniami uwieńezonemi szczerem uznaniem naszych pobratym ców i nagrodam i zdobytemi przez naszych borców.

U siebie, w dom u umiał Związek zachęcić tow arzystw a do czynnego udziału w pam iętnej wystawie k ra ­ jowej we Lwowie w r. 1894 i zapewnić wystawcom stosowne nagrody, a wziąwszy czynny udział w IX. zjeździe le-.

karzy i przyrodników polskich w Krakowie w r. 1900 spotkał się ze strony Kom itetu z gorącem uznaniem.

16

(23)

Oto w iązanka prac Związku sokolego a zarazem zapowiedź, że duch; który go ożywia, nie pozwoli m u po­

przestać na gałązce wawrzynu, zdobytej rzetelnie podczas Zlotu czw artego! ‘ ' ' Najm ilszą jego nagrodą to, że pod sztandarem , który otrzym ał od Macierzy sokolstwa polskiego w r. 1894 wobec tysięcy rodaków podczas Zlotu wystawowego, grom adzi się coraz więcej gniazd, coraz liczniejszy zastęp Sokołów!

Oby pod tym pięknym sztandarem urzeczywistniło się jak najprędzej gorące pragnienie: przez sokol­

stwo do w olności!

* * -

. B1^ wiadomości tych, którzy po nas p rzy jd ą i kiedyś znowu dalsze losy sokolstwa polskiego opisywać b ęcą, n otuję, że z końcem roku 1893 należało do Zw iązku 7257 druhów, między tym i przeszło 900 ćwiczących, a domów w łasnych było 11, boisk 16; z końcem zaś ro k u 1902 (sprawozdania za r. 1903 nie są jeszcze kompletne) należało do Związku 10871 druhów, między tym i 1821 ćwiczących, a domów własnych było 32, boisk 35.

Zaszczytny obowiązek urządzenia IY. Zlotu dostał się w udziale:

W y d z i a ł o w i Z w i ą z k u , do którego należeli: prezes Dr. Xawery Fiszer, pierwszy zast. prezesa W ła­

dysław T urski, d ru g i zastępca Ignacy R om anow ski, sekretarz, gospodarz i adm inistrator Przewodnika gimn. Alojzy Wallek, jego zastępca Tadeusz Witwicki, skarbnik Józef Padewski,, naczelnik Antoni D urski i wydziałowi: Dr. Rudolf Ais, Feliks Blauth, E dm und Genar, Dr. Antoni Dziędzielewicz, Leon K robicki, Dr. W iktor Legeżyński, Dr. Stanisław Obm iński (zrezygnował przed Zlotem ), Dr. Staniław Rowiński, Michał Ślosarski (um arł w kwietniu 1903), powołany w jego miejsce Dr. Em il Schm idt, Stanisław Strzem bosz, Dr. Tadeusz T ertil, Dr. Leonard Tarnawski i Dr. Andrzej W cisło; tudzież

G r o n u n a u c z y c i e l s k i e m u z w i ą z k o w e m u , do którego należeli: naczelnik Antoni D urski i jego zastępcy Szczęsny Ruciński i W łodzimierz Świątkiewicz, tudzież druhowie E dm und Cenar, Włodzimierz Chomicki, Stanisław Domaradzki, Stanisław Dubelski, H en ry k Gąsiorowski, Kazimierz Haczewski, Ludwik Plickiewicz, Władysław Janikow ski, Józef Kozłowski, Dr. Stanisław R ow iński, Karol Stary, Stanisław Szytyliński, Kazimierz Usiekniewicz, Alojzy Wallek, Ja n Waszkiewicz, Tadeusz Witwicki i Eugeni Złotnicki.

P r e z e s a m i o k r ę g ó w b y li: W ładysław Turski, Dr. Tadeusz Tertil, Dr. Rudolf Ais, Dr. Leonard Tar­

nawski, Ignacy Rom anow ski, Dr. Emil Schm idt, Antoni Barancewicz; n a c z e l n i k a m i o k r ę g o w y m i : Szczęsny R u ciń sk i, Stanisław D ubelski, K arol Stary, Eugeni Złotnicki,. W ładysław Janikow ski, Stanisław Szytyliński, Wło­

dzim ierz Świątkiewicz. # r x . F.

3

(24)

D Z W O N .

»Z m arienbursldej wieży zadzwoniono...«

(A dam Michieiricz, »Konrad Wallenrod)«

amię w ra m ię ! D okąd d ro g a ? . . .

Z m arien b u rsk iej zadzwoniono w ie ż y . . . Ż ałosny ton

D ał dzwon —

S nać sercem s p i ż u ru sz y ł t e n , co dzierży W y d a rty t r o n !

A dzwon zap łak ał głosem serca

Gdy sercem sz a rp n ą ł p r z e n i e w i e r c a !

Spiż to szlachetny zlew : S reb ro , m ied ź, złoto i sta l — Szlachetny tylko w ydać um ie śpiew,

S zlachetnym tylko rozbrzm ieć dźwiękiem w d a l . Kto weń u d erzy , niech p am ięta ,

Że to je st dzień wielkiego św ięta — Bo ten dzwon

D aje t o n :

Żyw ym n a ś m ie rć , na sk o n an ie, Z m arłym — życie, zm artw ychw stanie.

Z m arien b u rsk iej wieży zadzwoniono I w net przyszłości rozw arło się łono.

Pow staje p ro m ie n n a . . . b ia ła . . . A ta k dziwnie p a trz y w o k ó ł A ta k w zrok jej dziwnie p a ła . . . O rz e ł, A n io ł, Lew i S o k ó ł!. . .

Co za d z iw y !. . . Dłoń p rz y dłoni?

R am ię w ra m ię ? . . . D okąd d ro g a ? Kędy d ru h za d ru h em goni?

W kogo zm ierza g ro t?

Ja k ie oni czczą o łtarze?

Ja k ie hasło na sztan d arze ? O dzew : «W P o g o ń , hej na w ro g a!

O rły, Sokoły w lo t!«

¥

W olna w niew o li, w nieszczęściu szczęśliwa , Ż yje i kocha — olbrzym w staje z k a r ł a ! C ich a. . . a spokój z duszy tym w y ry w a , K tórzy w y rz e k li: »K oniec, już u m a rła !«

Ci, co rz e k li: »um arła!«

sam i z m a m i l i swe zm ysły, Bo się d usza i serce

w m iliony serc, dusz r o z p r y s ł y !

¥

Z m arien b u rsk iej wieży dzwon Oddźw ięku w ydał p lo n . . .

P recz s n y ! Do c z y n u ! Do d z ie ła ! Zadzw ońm y te ra z m y !

I w szyscy społem U derzm y w duszę dzw onu — A d o b ę d z i e m y t o n u ,

K tóry T ej, co »nie zginęła«

Sokołem z a b rz m i:

C z o ł e m !

/ . Z. P o p ła w s k i.

18

(25)

VVff'-

PRZYGOTOWANIA DO IV, ZLOTU,

i V SIEDZIBIE ZWIĄZl .

i i T- zwyeząjm fni Z |e » i» e delegiiŁow, o d tij'lfiii w Stanisław ow ie w d n la d i 6. i 7. « « w e a 1 8 9 ? r . uchwalojio jedaoiiiygliile : bez d y ^ ta sy f

jący wniosek : V».Z pow odu’'przypadająeej' w r,, l i i i i a e - siątej rocznicy pow stania Zw iązku polsMeŁ giiiiiia®Ł|T«- nyck tow arzystw so k o leli, ■ odbędzie się w ty n iie ffokit IY, Zlot pówszeetm y we Lwowie, a W y i a a l fś m ą ż im w sta w i, począw szy od r o f a 1.898 coroeanfe do Itaiiżsi*

5001 z!, n a budow ę boisk a« .

Poprzedni® wykazamn, że cM esiąta roeansai f ©*sila- ufa Zw iązku sokolego przypadała, na, r , 1903 n ie l i t t i . 1 ' a ie dla jafewaim a ie S c ^ ęS U sio iiy caB el, a le w .inteieH e::

. sokolslira stało s ię , ze p e ist* w ie

iayę|i sp o B trz e ż e i^ B li|® a ji w i-lzjam ę am M SM ni« p o s n i^ i, nchw alę p r z y k r ą , o stro w nieMSrjreli tiraarzystw audi k ry ­ ty k o w a n ą , Tick*Tisię — oiroeaeafei Z lo t» i d r IS łiJ

lic iw a la , pm raięta' ■ Vł\ * n duu Zw iązkn z, 13, p a a d ś e rn ik a l i i i , po wysltacJhamm s p ra ­ w ozdania z « y jin o ie i p rsygotow aw eaydi, 9 glsM iu i piaE- ciw 4, opiew ała:

»Ponieważ Zlot w y m aga TcidMek w y iM K a r salbui- stw a i w ielkiego w sp iln iz M ii. spoteeaefisstwa, a w » ! » p a ­ nuj ąeyek obecnie sfasm ikow n ie » n i m spotM aw ai s if usunięcia w term in ie zakreUhmym mjenDiuej sy taaey l p o d jedDym i «iragiiii w^gilę fc aa W j’ifeial Zmpztout, ©Hwwą-

zany

d o p r z e s k z ^ a n i a d o b ra so k aM w a naaiają, s® w in ­ teresie Jego p o trselia Zlot O'imEayi ma r . 1S®3, mle p rse- .rywa|%e rö apoei|te|! p r a q

W a ity k iite iZ to f o ito ia m y jc mimfessesoiiym w mn- nifflrie 1 1 , fy s e w o in lk a gijm asiyeaiiegB * r . M i l m j- Baiemiomci' ogfijmilkowo pow ody |u>.'tiwaH powyissej" i roiKpra- wiomo się % aidlBm njail protestauni, a w odteawfe s 'in la 28, p a fd ä e tm ik a 1 S 0 1 , roaesfcmej do wsaysiMeŁ towa- rzystaf so k o le k , niasaclnloiio oliszernie i siS e g Ä o w o , cila- czego ta k ą w łaśnie uekw alę pow ziąć m usiano.

tloŁwala i odezwa odniosła, ja k spodziewano się, skutek pożądany. W am, Polakom potrzeba

od czasu

do czasu, »sięgnąfi do w nętrza trzew 1 zatargać«.

Z w iązek, ja k się o k a z a ło ,1 znal dobrze sokolstwo swoje- i przew idział, że odpowiedzią n a tę uchw alę i ode­

zwę będzie dążenie pow szechne, aby Zlot odroczony na ro k 1903 m ógł rzeczywiście odbyć się w tym że roku.

D latego w łaśnie postanow ił nie przeryw ać rozpoczętej p racy przygotowawczej.

A rozpoczął ją bard zo wcześnie. Nie mówiąc już o powyższej uchwale wstaw iania do budżetu, po­

cząwszy od r . 1898 po 500 zł. co ro k u , tudzież o tern, że równocześnie w staw iano tak ą sam ą kwotę n a iundusz zlotowy, należy zaznaczyć, że związkowe Grono nauczycielskie na wezwanie W ydziału Związku już uc wa ą z m arca 1899 zajęło się p ro g ram em ćwiczeń zlotowych, a uchw ałą z 28. kw ietnia 1901 ustanow ił W y zia' wiąz u budżet w ydatków , z a ry s p ro g ram u zlotu i k o m isy ę, m ającą się zająć s z c z e g ó ł o w e m opracowaniem wmos ow już gotow ych i podziałem p racy .

Nike z d y p l o m u z W ią z k o W eg o .

(26)

T ą kom isyą - m atk ą zam ianow aną została k o m is ja m iejscow a W y d ziału , skład ająca s ię , ja k w iadom o z wydziałowych Zw iązku, zam ieszkałych we Lwowie, z praw em kooptow ania druhów nie należących do W ydziału i ja k najobszerniejszego działania.

W skład tej k o m isji wchodzili zatem w y d ziało w i: C enar, D u r s k i, Dr. D ziędzielew icz, Dr. F iszer, D r. L e g e ż y ń sk i, Dr. O b m iń sk i, P a d e w s k i, R o m an o w sk i, W a lle k , W itw ic k i, k tó rzy p rzy b raw szy druhów F r a n ­ ciszka B arańskiego, D r. K azim ierza C zarnika, E d w ard a F ried rich a, W ik to ra O siadacza, P au lin a T argońskiego i S tanisław a Ulenieckiego ukonstytuow ali się jako »związkowy kom itet zlotow y«, w y bierając przew odniczącym D r. F iszera, zastępcam i Rom anow skiego i D r. C z a rn ik a , sek retarzam i W alleka i W itw ickiego, sk arb n ik am i P a ­ dewskiego i Osiadacza.

Gdy trzej członkowie K om itetu — Dr. C z a rn ik , D u rsk i i W allek — dopełnili przekazanego im uło­

żenia listy K om itetu obszerniejszego z druhów zam ieszkałych we Lwowie, w ystosow ano do tych druhów n a stę ­ pującą o d ezw ę:

W e Lwowie dnia 29. października 1902.

W i e l c e S z a n o w n y D r u h u !

Zaledwie kilka m iesięcy dzieli n as od c h w ili, w której całe sokolstwo polskie staw i się we Lwowie n a IV. Zlot, na publiczny przegląd swojego d o r o b k u , swojej p racy .

D ruhow ie p o b raty m cy n a s i , k tó rzy przy rzek li swe przybycie, będ ą życzliwymi ale i surow ym i św iad­

kam i naszego w ystępu i ocenią go w edług m iary lat istn ien ia polskiego sokolstw a i jego Związku.

Społeczeństw o polskie osądzi nas w edług pojęć, jakie sobie o swojem sokolstwie w yrobiło i w edług nadziei, k tó re przyw iązuje doń, jako do pow ażnego czynnika p ra c y narodow ej.

D latego w ystęp nasz m usi odpow iadać ty m pojęciom i tym n ad ziejo m , m usi świadczyć o zw artej, świadom ej swych d ró g i celów o rg a n iz a c ji sokolej.

Czeka n as wielka, żm udna, drobiazgow a p raca przygotow aw cza.

W ydział Zw iązku chce i będzie pracow ać usilnie, ale całego brzem ienia p racy dźw ignąć nie z d o ła ; m uszą m u dopom ódz D ru h o w ie , k tó rzy m ieszkając w siedzibie Związku, jako członkowie m acierzystego g n iazd a soko­

lego m ają wobec Zlotu w iększe obowiązki, aniżeli D ruhow ie pozalwowscy.

I z tego pow odu, dla u stalen ia p ra c przygotow aw czych i sokolego w ykonania p ro g ra m u Z lotu, zapraszam y W ielce Szanow nego D ru h a do obszerniejszego związkowego K om itetu zlotowego, w yrażając przekonanie, że D ruh nie odmówi n am swej doświadczonej ra d y , pom ocy i w spółudziału w pracy.

Pierw sze posiedzenie K om itetu obszerniejszego odbędzie się w sali »Sokoła« lw owskiego we środę dnia 5.

listopada 1902 o godzinie 8. wieczór i n a to posiedzenie zap raszam y niniejszem W ielce Szanow nego D ruha.

P orządek o brad tego posiedzenia : 1. Przem ów ienie w stępne.

2. Spraw ozdanie z dotychczasow ych czynności. ‘ 3. Podział n a sekcye.

4. W nioski członków kom itetu.

Czołem !

P r z e w o d n i c t w o z w i ą z k o w e g o K o m i t e t u z l o t o w e g o : Dr. Xaivery Fiszer,

przew odniczący.

Ignacy Rom anowski, Dr. Kazim ierz Czarnik,

zast. przew odniczącego. zast. przew odniczącego.

A lo jzy Wallek, Tadeusz W itwicki,

sek retarz. zast. sek retarza.

Na to zaproszenie staw iło się przeszło 100 druhów zam ieszkałych we Lwowie, k tó rzy uchwaliwszy podział n a sekcye, zapisali się do tych, w k tó ry ch pracow ać postanow ili.

Rozpoczęcie p racy w se k c ja c h postanow iono poprzedzić opracow aniem reg u lam in u i rozkładu czynności każdej poszczególnej sekcyi. D okonanie tego zlecono »związkowemu Kom itetowi zlotowemu« , k tó ry powszechnie znany był jako zlotowa »kom isya-m atka«.

Na posiedzeniu z 23. listopada 1902 p rz y ją ł to W ydział Zw iązku do wiadom ości, uchw alił znacznie od­

m ienny od poprzednio przyjętego p ro g ra m Z lotu, niejako ra m ę , do k tó rej p ra c a w sek c ja c h m iała się stosow ać i postanow ił ogłosić w N r. 12. Przew odnika gim nastycznego z r . 1902 n astęp u jący rozkaz dzienny do sokol­

stw a p o lsk ie g o :

D r u h o w ie !

W d n iu 2 8 . i 29. czerwca 1903 r. we Lwowie Z lo t! : ' >

Oto zapoiuiedź wielkiego świąta sokolego w dziesiątą rocznicą jego Związku, a zarazem hasło, które m a wypełnić sobą tuszystko, co tu ciągu k ilk u miesięcy przedziałowych w Gniazdach n a szych, w Okrę­

gach i tu Zw iązku będzie miało praw o nazyw ać się ruchem, ży cie m !

W szystko, co tu tych kilk u miesiącach będzie u nas pom yślane, postanow ione i zdziałane, m usi m ieć łączną jed y n ą cechę wytrwałej, celowej pra cy dla Z lo tu !

P racujm y wszyscy z m yślą o tern, że m am y staw ić się j a k najliczniej, i jak: najdostojniej na publiczny przegląd swojego dorobku, a sędzią naszym będzie społeczeństwo polskie, które w yda o nas w yrok według m iary tych pojęć, ja k ie sobie o swojem sokolstwie tuyrobiło i tych nadziei, które doń przyw iązuje.

20

(27)

Jesteśm y p o iea żn ą , świadomą sivoich dróg i celów organizacyą narodoteą, która wyznaje zasadą, że przyszłość należy do silnych i zdrow ych; niechże to ivy znawstwo nie kończy się na słowach. Potrzeba czynu, potrzeba natłoku w salach ćiuiczebnych, potrzeba zapełnienia ćwiczącymi druham i wielkiego boiska zlotowego ! Tylko spełnieniem tego obowiązku, tylko czynem odpotciadającym naszemu zadaniu zdobędziemy dla sokolstwa poioszechne uznanie i luszystkie serca polskie !

Jesteśmy placów ką, która tvierna swym hasłom i ideałom nie zw ątpiła ani na chwilą o zwycię­

stwie m y śli p o lsk ie j; porw ijm yż społeczeństtuo polskie zapałem i czynną pracą dla tej m yśli do stworzenia setek i tysięcy takich placóiuek pokrewnych, n a których polska m yśl nie zgłosi abdykacyi, a praca polska nie ustanie !

Jesteśmy zakonem braterstwa i m iłości i posłuchu obywatelskiego; zagrzejmyż czynnem stwier­

dzeniem zasad tego zakonie tuszystkich rodaków do zbratania się i zespolenia dla zgodnej i twardej obrony praw naszych, zdobytych krw ią i potem i k u ltu rn ą pracą tuielkich i sławnych p rzo d kó w !

Do pracy tedy, Druhowie, do poiuszechnej, tuytrwałej, celotuej, w zyw am y Was, p r a c y ! Czołem !

We Lwowie, d n ia 23. listopada 1902 r.

W ydział Z w iązku sokolego.

Oczekiwało rozkazu tego sokolstwo polskie. W tych g n ia z d a c h , gdzie spodziewano się go, stał się pob u d k ą do większego skupienia się w p racy , w tych zaś niewielu, gdzie przypuszczano, że »odroczenie zlotu«

będzie jego pogrzebaniem , zrozum iano potrzebę dotrzym yw ania k ro k u ty m g n ia z d o m , k tóre już p rzysposabiały się do walnego w ystępu.

Eozkazow i Zw iązku zaw tórow ały dalsze m iejscowe rozkazy. W ydziały O kręgów odezwały się z zachętą do swoich g n ia z d , gniazda do swoich członków, a wszędzie gorąco i z zapałem .

I w całem sokolstw ie polskiem n a sta ła p o r a , n ad k tó rą n ie m a piękniejszej. Zw ykły, codzienny żywot jego zna długie w ypoczynki, a naw et zastoje w p racy , k tó ra je st m u obowiązkiem i w arunkiem ro zw o ju ; przed Zlotem nie m a wypoczynków , nie m a zastojów . Zw ykły codzienny żywot pozw ala być sam olubem , m yślącym tylko o tern , co najbliższe i pozostaw iać tę m yśl kilku jednostkom ; p o ra przedzlotow a każe czuć się cząstką wielkiej całości i zniewala do łącznego działania, do w spółzaw odnictw a. Zw ykłą, codzienną pracę spełniają gniazda w sposób m niej lub więcej w yd atn y — dla sieb ie, do p ra c y przedzlotow ej staje się rów nom iernie z m yślą —1 0 całem sokolstwie.

N astrój ten w ystępuje oczywiście najw ybitniej w tej organizacyi so k o le j, dla której m yśl o całości je st pierw szem przykazaniem i racy ą , dla której organizacyę tę powołano do życia.

P raw d ą jest, że Zlot robią nie pewne w ybrane jednostki, lecz w szyscy druhow ie, którzy w nim uczest­

n ic z ą , ale niem niej p raw d ą i to, że robocje w szystkich m usi być w ytknięty k ie ru n e k , że musi. ktoś robocie tej n ad ać c h a ra te r jednolity, że m usi ktoś tysiączne szczegóły ująć w całość harm onizującą z w ytkniętym celem.

W ażne to zadanie przypadło w udziale W ydziałow i Związku, a względnie wyznaczonej przezeń komisyi- m atce, k tó rą poszczególne sekeye zlotowe w spierały znakom icie sw ą p r a c ą , zapobiegliwością i pom ysłowością.

Aby zapobiec m ożliwym kolizyom i ustalić zakres działania każdej poszczególnej sekcyi zlotow ej, ze­

b ra ła się kom isya-m atka w d. 9. g ru d n ia 1902 i uchw aliła następujące zasadnicze postanow ienia:

PRZEPISY OGÓLNE.

1. K ażda sekeya organizuje się w ybierając z g ro n a swoich członków przewodniczącego i sekretarza, ob rad u je zaś w edług ogólnie p rzy jęty ch zasad. P ro tokoły sekcyi m ają zaw ierać tylko powzięte uchw ały, a odbitkę ich p rz esy łają sekeye do kom isyi-m atki.

2. K ażda sekeya w swoim zakresie działania p rzedstaw ia w n io sk i, których wykonaniem może się je ­ d n ak , zająć dopiero po zaaprobow aniu ich przez Związkowy Kom itet Zlotowy (K om isyę-m atkę).

3. W szystkie pism a, zredagow ane przez sekeye, a w ychodzące n a zew n ątrz, m uszą być podpisyw ane przez przew odnictw o Związku.

4. U chw ały pow odujące jakikolw iek w ydatek m uszą być przed ap ro b atą kom itetu zlotowego p rzed ­ staw ione sekcyi finansow ej do zaopiniow ania.

5. Sekeye m ają praw o kooptacyi członków z grona członków Tow arzystw sokolich.

ZAKRES D ZIAŁANIA:

S e k c y i f i n a n s o w e j : 1. rozpatrzenie kosztów Zlotu i w ydatków ; 2. ułożenie b u d żetu ; 3. staranie się o fu n d u sz e ; 4. zestaw ienie rachunków zlotowych.

S e k c y i p r a s ow e j : ciągłe inform ow anie publiczności o pracach przygotow aw czych do Zlotu za pośrednictw em czasopism codziennych.

S e k c y i w y d a w n i c z e j : 1. obm yślanie i redakeya okolicznościowych wydawnictw zlotow ych;

2. redagow anie przydzielonych jej odezw, petycyi i t. p . ; 3. w ydanie pam iętnika Zlotu.

W ydaw anie szczegółowych kom unikatów zastrzega sobie Związkowy Komitet Zlotowy (Kom isya-m atka).

S e k c y i g o s p o d a r c z e j : 1. pow itanie gości przybyw ających n a Zlot n a dworcu kolejow ym ; 2. in ­ form ow anie ich o p ro g ram ie p o b y tu we L w ow ie; 3. urządzenie b iu ra inform acyjnego; urządzenie w sali »Fil­

harm onii« zebrania tow arzyskiego w przeddzień Zlotu i obm yślenie p ro g ram u tego ze b ra n ia ; 5. urządzenie przy ­ jęcia dla R eprezentaeyi Sokolstw a w pierw szym dniu Z lo tu ; 6. przygotow anie bufetów na kw aterze grom adnej 1 b o isk u ; 7. urządzenie m szy polowej w porozum ieniu z sekcyą dekoracyjną; 8. w ystaranie się dla gości o wstępy do muzeów, zbiorów, bibliotek i t. d. i o stosow nych przew odników ; 9. utw orzenie subkom itetu dla oprowadzania gości po Lwowie (w porozum ieniu z »Czeską B esedą«, Komitetem p ań i t. d.).

(28)

Przew odniczący sekcyi gospodarczej należy z urzęd u do sekcyi zabawowej.

Ze sekcyi tej utw orzono następnie t r z y różne sekcye, a to : sekcyę g o s p o d a r c z ą , sekcyę i n f o r- m a c y j n ą i sekcyę p o w i t a l n ą , przyczem zastrzeżono, że do dwóch pierw szych sekcyi nie należy pow oływ ać tych druhów , którzy zgłosili udział swój w ćwiczeniach. Ja k o zadanie sekcyi inform acyjnej oznaczono oprow a­

dzanie uczestników zlotu po m ieście i udzielanie im w yjaśnień p rzy zw iedzaniu osobliw ości; zadanie sekcyi po­

w italnej mieściło się w jej nazwie, a do składu jej weszło Przew odnictw o Zw iązku, druhow ie przez nie pow ołani i druhow ie z gniazd leżących wzdłuż d ró g kolejow ych, począwszy od g ran icy k ra ju do L w o w a ; resztę czynności wyżej w ym ienionych przekazano sekcyi gospodarczej.

S e k c y i z a b a w o w e j : 1. urządzenie przedstaw ienia teatraln eg o n a pow itanie gości w przeddzień Z lo tu ; 2. urządzenie wieczorku m uzykalno-w okalnego w Sokole w pierw szym dn iu Z lotu (w porozum ieniu z sekcyą m uzyczną); 3. urządzenie zeb ran ia pożegnalnego lub festynu w d ru g im dniu Z lo tu ; 4. urządzenie wycieczki do Jarem cza.

Przew odniczący sekcyi zabawowej należy z u rz ę d u do sekcyi gospodarczej.

S praw a wycieczki do Ja re m c z a stała się bezprzedm iotow ą, gdyż W ydział Z w iązk u , licząc się z t r u ­ dnościam i, k tó reb y nastręczało urządzenie takiej wyc eczki, skierow anej tylko do jednego m iejsca, pow ziął n a p o ­ siedzeniu z 26. kw itenia 1903 zasadniczą uchw ałę, że w oficyalnym p rogram ie Zlotu nie m a być um ieszczoną żadna w ycieczka, n ato m iast zaś wezwać te tow arzystw a, k tó ry ch siedziba lub sąsiedztw o jest m iejscow ością g odną zwie­

dzenia, aby potw orzyły kom itety m iejscowe dla ułatw ienia w y­

cieczek i zwiedzeń zgłaszającym się uczestnikom Z lotu, którzy o tej uchw ale powezmą w iadom ość z Przew odnika gim nastycz­

nego lub z pism codziennych.

S e k c y i k w a t e r u n k o w e j : 1. w y staran ie się o k w a­

tery dla gości ta k w spólne jakoteż pryw atne zwłaszcza dla P ań (w porozum ieniu z K om itetem P a ń ) ; 2. zarezerw ow anie oddzielnych k w ater dla naszych Sokołów (za poprzedniem za­

mówieniem i złożeniem należytości z g ó ry ); 3. urządzenie i p o ­ dział kw ater — w y staran ie się o pościel i następnie oddanie jej, kom u należy rozlokowanie gości — przewiezienie rze­

czy — utrzy m an ie p o rząd k u n a k w aterach — sta ra n ie się 0 służbę i wszelkie potrzeby.

Dla reprezentantów Zw iązku czeskiego, w ielkopolskiego 1 am erykańskiego, tudzież dla w ybitniejszych gości obcych za­

pewni sekcya kw aterunkow a oddzielne bezpłatne kw atery.

S e k c y i b u d o w n i c z o - d e k o r a c y j n e j : 1. budow a i dekoracya tr y b u n , bufetów, m uszli dla m uzyki n a b o isk u ; 2. urządzenie szatni dla ćw iczących; 3. przygotow anie po­

trzebnych do tego planów , kosztorysów i w arunków um ow y ; 4. dekoracya m iasta.

S e k c y i k o l e j o w e j : 1. sta ra n ie się o osobne pociągi kolejowe do Lwowa w przeddzień Z lo tu ; 2. ułatw ienie kom u- nikacyi tram w ay am i i dorożkam i we Lwowie w czasie Zlotu.

S e k c y i m u z y c z n e j : 1. p o sta ra n ie się o »Kapelę narodow ą« na cały czas Z lo tu ; 2. ułożenie m uzyki do ćwiczeń i pochodu; 3. ułożenie p rogram ów m uzycznych, koncertów , po­

w itań, przyjęć etc.

S e k c y i l e k a r s k i e j i p o g o t o w i a r a t u n k o w e g o : niesienie pom ocy lekarskiej w razie nieszczęśliwych w ypadków lub nagłego zachorow ania w k w aterach lub na boisku..

W krótce po uchw aleniu tych zasadniczych postanow ień p rzystąpiono do ukonstytuow ania poszczególnych sekcyi w taki sposób, iż przew odniczący K om isyi-m atki i jego zastępcy za­

p raszali n a pierw sze posiedzenia tych druhów , k tó rzy zap isa­

niem się oświadczyli gotowość pracow ania w sekcyi dotyczącej.

Ostatecznie, po uw zględnieniu zapisów dobrow olnych, następ n ej kooptacyi i wyżej wym ienionego p o ­ działu sekcyi gospodarczej ustalił się n astęp u jący sk ład s e k c y i:

SEKCYA FIN A N SO W A :

P rzew odniczący: W ojciech B iechoński, sek retarz K arol W alter, członkowie. W ładysław D ery n g , K arol E p ler, D r. A leksander M ałaczyński, W iktor O siadacz, Józef Padew ski, N arcyz Ulmer.

SEKCYA PRA SO W A :

Przew odniczący : Michał Rolle, sek retarz A leksander M ilski, członkow ie: B ronisław L askow nicki, F ra n ­ ciszek B a ra ń sk i, Klem ens K ołakow ski, Antoni Lech, Alojzy W allek.

SEKCYA W YDAW NICZA:

P rzew odniczący: D r. X aw ery F iszer, s e k r e ta r z : T adeusz W itw ic k i, członkow ie: E d m u n d C enar, D r. A leksander Czołowski, D r. Antoni Dziędzielewicz, Alojzy W allek.

S e k c y a f i n a n s o W a

k' ■ ■

N arcyz U lm er. W ik to r O siadacz.

K a ro l W a lte r. Wojciech. B iechoński.

22

Cytaty

Powiązane dokumenty

Oddawna już zdajemy sobie sprawę z tego, iż ana- liza przesiewu dawać może pozytywne wyniki tylko o tyle, o ile rozchodzi się o klasyfikację materjałów gruboziar- nistych,

Z dziejów sokolnickiej królew szczyzny... polem iczny;

Przyszłość ta związana jest, jak się wydaje, z możliwością zachowania idei swoistości ludzkiej świadomości, działania i praktyki (jako jawnych dla samych siebie),

nym , lub co na jedno wychodzi, uwidocznia się tylko w sposób przeryw any. Być może nawet, że tak jest faktycznie, czas to pokaże, nie mamy jednak żadnej

Doktoranci oraz doktorzy zajęli się różnymi aspektami kryzysu i postępu, odwołując się między innymi do filozofii Jacques’a Derridy, Hannah Arendt, Claude’a

Wtedy złożyły się na jej program następujące wydarzenia artystyczne: wystawa malarstwa Andrzeja Bednarczyka, Piotra Korzeniowskiego i Witolda Stelmachniewicza w TPSP Pałac

Program modułu 311[50].O1 „Podstawy mechatroniki” składa się z ośmiu jednostek modułowych i obejmuje ogólno zawodowe treści kształcenia z zakresu bezpieczeństwa i higieny

Dajmy temu wyraz przez liczny udział w tegorocznych uroczystościach..