• Nie Znaleziono Wyników

■wfhiiUL m

'{o skończonej próbie poczęto się n aty ch m iast szykow ać n a placu z b o r u , aby w yjść kolum nam i okręgo- wcmi n a boisko. D ruhow ie z sekcyi gospodarczej już w czasie p ró b y ustaw ili w m uszli paw ilonu wcho- dowego, przeznaczonej dla m uzyki — podium a na niem o łtarz, galerye n a paw ilonie zostały opróżnione, zajęła tam tylko m iejsce kapela n aro d o w a, m ająca p rzy g ry w ać w czasie m szy św . Z pow odu zbyt m a ­ łego stosunkow o obszaru placu zboru do ogólnej liczby Sokolstw a u m u n d u ro w a n e g o , k tó re m iało się na niem zebrać — »Rozkazy i w skazówki« bardzo surow o w kładały ten obow iązek na w s z y s t k i c h — w yznaczono osobno niektórym okręgom m iejsca ustaw ienia się obok i poza bud y n k iem ujeżdżalni.

O godzinie 3 410 nastąpiło ustaw ienie całego Sokolstw a na boisku w n astęp u jący m p o rz ą d k u : U czoła b o isk a po lewej W ielkopolanie po praw ej żeński oddział Sokoli.

O kręgi w uszykow aniu uroczystem obok siebie od lewego sk rzy d ła począw szy czołem do paw ilonu w p o rząd k u V . V . 0. V II. VI. IV. II I . I I . I.

W ydział Zw iązku w p o środku boiska n a czele Sokolstw a — goście czescy i chorw acy poza kolum nam i.

Z g ó ry od paw iłonu odzywa się nikły, bo ginący w pow ietrzu, głos dzw oka, w ychodzi k ap łan do stóp ołtarza i rozpoczyna bezkrw aw ą ofiarę. O lbrzym ie boisko i try b u n y , zajęte przez kilkunasto-tysięczną publiczność, zalega cisza i pow aga uroczystego obrzędu napełnia w szystkie serca rzew nym a podniosłym n astro jem . H ufce sokole sto ją p o w a ż n e , milczące — w czoraj w itane o krzykam i i w ybucham i radości dla swej siły, w praw y i n a ­ dziei, jak ie sam ich w idok ro z b u d z a ł, dziś w raz z w czorajszym i w idzam i jednoczą się w m yślach u stóp T ego, co je st daw cą ży cia... i wolności. I p ły n ą m yśli wielkie a sm utne aż hen w niebiosa — p ły n ą na sk rz y d ła c h idei sokolej niesione w przyszłość zaw artą p rzed oczami lu d zk im i, wiążąc w jeden wieniec i w spom nienia m ę­

czeńskiej przeszłości i upojenia pełną teraźniejszość. A rena popisów zm ienia się w św ią ty n ię , w rąee siłą życia fizycznego stad y u m w zaciszną u stro ń , kędy dusza lu d zk a w sam otnej zadum ie może przem aw iać w p ro st do B oga.

I to nagłe przejście od zew nętrznego rozerw ania u m y s łu , od naw ału w ra ż e ń , hałaśliw ych objaw ów wesołości i życia do skupienia w ew n ętrzn eg o , zam knięcia się w s o b ie , do zupełnego oddania m y ś li, przez bezk resn e p rz e ­ strzen ie aż do stóp B oga b ie g n ą c e !... Z apraw dę — dziw ną je st dusza nasza i c h a ra k te r naro d o w y , zdolny do najró żn o ro d n iejszy ch przejaw ów , godzących się ze sobą w kolejnem n a stęp stw ie; tern dziw niejszy, że zaw sze szczery.

D la ty c h szeregów , słuchających w skupieniu słów k ap łan a od ołtarza — nie byłto szablonow y obow iązek, ale zaspokojenie potrzeby serc.— i ja k niegdyś nasze hufce skrzy d laty ch ry cerzy przed bojem i po zwycięztwie korzyły się p rzed P anem — ta k dziś Sokolstwo w chwili swoich tryum fów odczuło potrzebę w zniesienia m yśli do B oga.

Nie m a wznioślejszej i bardziej podniosłej chwili w czasie takiego n a b o ż e ń stw a , ja k kiedy k ap łan podnosi Ciało i krew P a ń s k ą , a głowy ludzkie chylą się nito ła n zboża k u ziemi. Nie znajdziesz wówczas w śró d tysiąców jednego, którego m yśli nie oderw ałyby się w takiej chwili od ziemi. J e stto chwila najw iększego uniżenia się, ukorzenia p rzed P anem , k tó ry z w ysokości widom ie niejako — choć pod postaciam i chleba i wina — schodzi słuchać p ró śb ludzkich i żalów.

W idok S o k o lstw a , klękającego w czasie podniesienia b y ł p rzejm u jący m do głębi — a n a św iadkach uroczystości w yw arł w ra ż e n ie , którego pióro skreślić nie je st w stanie.

W czasie nabożeństw a w yznaczeni w każdym o k ręg u druhow ie zebrali w śród swych d ru ż y n sk ład k ę n a utw orzenie funduszu K ościuszkow skiego — a panie z żeńskiego oddziału sokolego kw estow ały m iędzy publicznością.

Po skończonej m szy św. przem ów ił do zeb ranych od ołtarza ks. p ra ła t L en k iew icz:

P rzezacni D ru h o w ie ! C zw artym zlotem święcicie dziś dziesięcioletnie istnienia Zw iązku polskich T ow a­

rz y stw sokolich. Dziesięć la t... Z daje się tego nie w iele, ja k na ju b ile u sz , ale dla rozpoczynającego b y t swój je s te s tw a , czy je st niem jed n o stk a lu d z k a , czy sto w arzy szen ie, to okres nieskończenie d łu g i, bo najeżony cią- głem i niebezpieczeństw am i, k tó re m łody organizm o śm ierć przedw czesną łatw o p rzy p raw ić m ogą. To też, jeżeli z dzieci przychodzących na św iat, ledwo połowa dziesiątego dożywa r o k u , to śm iertelność stow arzyszeń w tym że czasie je st chyba nierów nie w iększa — w iadom a rzecz, że w iek nasz, choć żywo czuje po trzeb ę o rganizacyi, o r g a ­ nizować się nie um ie.

Związek Sokołów p o ls k ic h , szczęśliwszy od związków in n y c h , p rzetrw ał bez szw anku ogniow y czas p ró b y , ró sł ustaw icznie, mim o przeszkody i tru d n o ś c i, nieodłączne od każdego początku, rozw ijał się i potężniał z ro k u n ä r o k ; stw ierdzał coraz dobitniej sw oją żyw otność i p a trzy z otuchą w przyszłość o b ecn ie, k ied y już liczy zwyż dziesięć tysięcy członków, a przychow uje sobie świeże hufce druhów w tej kilk u n astu ty sięczn ej m ło­

dzieży szk o ln ej, k tó r a , odbyw ając ćwiczenia w sokolniach i n a b oiskach sokolich, jednocześnie uczy się cenić i kochać ideę sokolą.

Gdzie przyczyna tego powodzenia ?

90

Fot. W. Wybranowski.

M s z a p o lo W a. — P o d n i e s i e n i e .

'

'

Czy w dzielności osobistej i ty c h , k tó rzy przew odzą w Zw iązku i ty c h , którzy sto ją w szereg ach ? Niewątpliwie. Ale przedew szystkiem tkw i ona w tem , że Sokolstw o polskie podjęło m yśl zdrow ą i d ro g ą d o b rą kroczy k u jej urzeczyw istnieniu. Mianowicie to je st zasługą Zw iązku i w tem leży sek ret jego rozw oju pom yślnego, że unika jednostronności i nie zadow ala się spełnieniem zadań n a jb liższy ch , lecz słusznie db ając o wzmożenie sił fizy czn y ch , nie m niejszą uw agę pośw ięca u ro b ien iu ch a­

rak teró w .

Niech sobie cy rk i kształcą atletów , p rz y d atn y ch w c y r k u ; Sokolstw o polskie m a asp iracy e w y ż sz e : ono chce społeczeństw u polskiem u d o s ta r­

czyć , czego każdem u społeczeństw u nieodbicie p o trz e b a , to je st ludzi, ludzi w pełnem znaczeniu w y r a z u , lu d z i, k tó rzy silnym duchem owła- d a ją i b io rą w posługę duszy ję d rn e swe c ia ła , lu d z i, k tó rzy z je d n a ­ kow ą czujnością p ilnują p ra w swoich i sw ych obowiązków, ludzi o sp i-.

żowym c h arak terze. W praw dzie składnikam i w łaściw ym i c h a ra k te ru są p rz y ­ m ioty duszy : z jednej stro n y ja sn y u m y sł, zdolny do sform ułow ania w y­

tycznych zasad życiowych, z d ru g iej żelazna wola, k ie ru ją c a się w k ażd y m czasie i w każdem m iejscu nie k a p ry śn y m n a s tr o je m , nie p o stronnym i w zg lęd am i, lecz te m , co rozum ra z n a zaw sze uznał za dobre; je d n a k Ks. nr. Zygmunt Lenkiewicz. zaprzeczyć się nie d a , że h arto w an ie c ia ła , ja k je p ojm uje Sokolstw o,

w yw iera w pływ dod atn i n a u kształtow anie ch arak teró w .

P ra w y bowiem c h a ra k te r idzie złotą d ro g ą p o śred n ią m iędzy dw iem a o state c z n o śc iam i: daleki je st od m ię k k o śc i, k tó ra oprzeć się nie odw aży żadnem u n a c isk o w i, żadnej s u g g e s ty i, żadnem u skądkolw iekby w iał, prądow i, ale w rów nej m ierze w ystrzeg a się w ybujałej nieugiętości, której w strę tn e są i nieznane w szelkie u s tę p ­ stw a , nie mówię w spraw ach zasadniczych — bo ta k być pow inno — lecz w najobojętniejszych drobiazgach, k tó ra w każdej rzeczy chce koniecznie postaw ić n a sw ojem i woli żyć w ro zterce ze św iatem c a ły m , a tem sam em skazać się n a jałow ą b ie rn o ś ć , niż przyłożyć rę k ę do w spólnej p ra c y z ta k im i, k tó rzy ślepo ulegać nie w idzą r a c y i, więc nie czują ochoty. — Owoż nie w p adnie łatw o w onę m iękkość i złą u stęp liw o ść, k to pełniąc służbę s o k o lą , zyskał poczucie swej siły i co zatem prędzej lub później p rz y c h o d z i, poczucie godności w ła s n e j;

n a opór zaś nierozum ny, d ru g i ek strem praw dziw ie m ęskiego c h a ra k te ru , skutecznem lek arstw em je st k arn o ść iście w o jsk o w a , k tó rej Sokolstw o bezw arunkow o od swoich się dom aga.

W szakże oprócz celów ogólno-ludzkich polskim »Sokołom« przyśw ieca jeszcze in n a , ja ś n ie js z a , p ro - m ienniejsza g w ia z d a , a je st nią szczery ja k z ło to , p a try o ty z m . I tu je st najw iększa chluba naszego Sokolstw a i najisto tn iejsza przy czy n a jego powodzeń.

Poniew aż pow oduje się szczerym p atrjo ty zm em , Sokolstw o polskie p ra g n ie , aby jego m iłość O jczyzny była koniecznie ś w i ę t a . Bo w artość tego u c z u c ia , ja k każdego in n e g o , w zględna je st i od tego zależy, w j a ­ kiem m ieszka s e rc u , jakiem żądzi się p ra w e m , jakiem dozorow ane je st sum ieniem . Ono — ja k św iadczy n a j­

św ieższa h isto ry a - m oże, niestety, w yrodzić się w dzikie, b a rb a rz y ń sk ie in sty n k ty , k tó ry m i nikczem nieją i giną n a ro d y . A zatem poddać je trz e b a pod jarzm o re lig ii, aby p atryotyczne uczucie zam iast b u d o w a ć , nie p rz e isto ­ czyło się w siłę b u rzącą.

Na tem m iejscu niech m i wolno będzie publicznie dać św iadectw o praw dzie, że polskie Sokolstw o n ig d y i nigdzie nie sprzeniew ierzyło się Kościołow i, o w szem , p rz y każdej sposobności afirm u je swe p rzek o n an ia k a to ­ lickie. Ono pojm uje d o b rz e , że k to o dstępuje od B oga i od K o ścio ła, ten n ajhaniebniej zd rad za O jczyznę; p o j­

m u je , iż nie z innego pow odu w rogi P o lsk i chcą n as oderw ać od K ościoła, jeno d la te g o , że chcą P olskę zabić, a p rz e to , ja k dla zbaw ienia w łasnej duszy, ta k dla zbaw ienia O jczyzny trz e b a nam być katolikam i całem sercem , całą duszą.

Sokolstw o polskie dlatego w ła ś n ie , że ożywia je szczery p a try o ty z m , rozum ie to d o b rz e , iż w dobie teraźn iejszej, niezw ykle ciężkiej, nie tyle chw alebnych m ęczenników , ile raczej chętnych pracow ników nam tr z e b a ; ono ro z u m ie , że trzeb a nam serce i jego uniesienia trz y m a ć o b u rą c z , bo nierozw ażne działanie to w y b r y k , nie czyn, a przecież w tych w aru n k ach jak ie s ą , nie ryzykow nym i skokam i i przew rotem , lecz skupianiem i w zm a­

cnianiem sił narodow ych p rzy słu ży m y się Ojczyźnie.

Sokolstw o polskie d la te g o , iż szczerze p a try o ty c z n e , żywi to głębokie p rz e k o n a n ie , że m u nie wolno p o p rzestać n a uczuciu. Cóżbo wielkiego m iłow ać tę M atk ę, skorobyśm y nie p o trafili jej nie k o ch ać? Uczucie m usi znaleźć swój w yraz w czynie. Sokoły nasze czynem ted y służą O jczyźnie, słowem i p rzykładem budzą za­

interesow anie się sp raw ą narodow ą w szerokich m a s a c h , u św iad am iają je pod względem n a ro d o w y m ; słowem i p rzykładem uczą pośw ięcenia dla polskiego dobra.

N iestrudzona a uczciwa p ra c a m a to do siebie, że może do pew nego k re su powodować nieporozum ienia, w yw ołać u jem n ą k ry ty k ę, wzniecać niechęci, ale w k ońcu naw et u u p arcie nieżyczliwych i u przedzonych w ym usza sobie cześć i poszanow anie.

Nic dziw nego, że Sokolstw o p o lsk ie , ju ż zasłużone i do zbierania now ych zasług zawsze pochopne, cieszy się uznaniem całego społeczeństw a i w szystkich w a rstw jego.

Czy także duchow ieństw a ?

Nie m am m a n d a tu do przem aw iania w jego im ie n iu , ale znam j e , bo w śró d niego żyję', bom kość z kości jego i krew z krw i je g o , bo jego m yśli są m yślam i m o jem i, a jego uczucia m ojem i uczuciam i; m ogę przeto pośw iadczyć, że k ler polski w d ru h ach sokolich widzi sprzym ierzeńców sw o ich , p rzy jació ł sw o ich , n a j­

droższych swych b ra c i. W ię c , jakkolw iek nie w im ieniu duchow ieństw a, to jed n ak w najzupełniejszej z niem zg o d zie, sk ład am w dn iu dzisiejszym Związkowi sokolem u serdeczne życzenia ja k najpom yślniejszego rozw oju.

Dalszej p racy , dalszym znojom i bojom niech błogosław i i przeobfity da owoc B óg W szechm ogący!

92

\

^ I s z a poloWao

N astąpiło złożenie hołdu R e p re z e n tac ji k ra ju i m iasta. P rezes Zw iązku u d a ł się n a try b u n ę z p raw ej stro n y b o is k a , gdzie w otoczeniu d y g n itarzy W ydziału krajow ego i R a d y m iejskiej znajdow ał się zastępca M ar­

szałka krajow ego D r. T adeusz P iłat i P rezy d en t m iasta D r. Goclzimir M ałachowski i przem ów ił ja k n a s tę p u je :

» W ielki, niezapom niany nigdy dzień zaśw itał Sokolstw u polskiem u.

P o d w rażeniem chwili takiej niecodziennej, takiej u ro czy stej, nie dziw , że wielka rzesza sokola zw raca się m yślą do zaczątków sw oich, do p rz y c z y n , k tó re pow ołały Sokolstw o polskie do życia, do w arunków , k tó re tow arzyszyły jego rozwojowi — do głębi swej duszy, ażali dochowało w iary h a sło m , k tó ry m służyć ślubow ało.

U rodziło się ono z ho lu serdecznego n a ro d u polskiego po u p ad k u pow stania styczniow ego, a poczęła je odruchow a konieczność organizmu^ zdrow ego i żyw otnego o trząśnięcia się ż w ielkiego zaw o d u , że »z b łę k itu sto słońc nie spadło w rogom n a znak« i że znikąd nie pospieszono z pom ocą skuteczną szerm ierzow i »za n a sz ą i w aszą w olność«..

W ypiastow ała je i tow arzyszy rozw ojow i jego i w zrostow i stale potężniejąca św iadom ość, że p o trzeb a n am w iele, bardzo wiele z d r o w i a .

P o trzeb a n am z d ro w ia , nietylko te g o , k tó re je st objaw em praw idłow ych i h arm o n ijn y ch lu n k c y i o rg a n iz m u , ale tego i bardziej te g o , k tó re streszcza się w p o s ł u c h u o b y w a t e l s k i m , w p o c z u c i u p r a w i o b o w i ą z k ó w człowieczych i n a ro d o w y c h , w rozum ieniu potęgi ł ą c z n o ś c i w p ra c y dla celu w ielkiego i w szystkim nam drogiego, w szczerem i czynnem hołdow aniu zasadzie j e d n o ś c i i b r a t e r s t w a synów je d n e j, w ielk iej, chwilowo nieszczęśliwej Królowej - M a tk i!

Dla takiego p ro g ra m u swej działalności nie oglądało się Sokolstw o polskie za hasłam i sk ą d in ą d zapo- życzonem i; znalazło je w sk arb n icy dziejow ej, w sercu i w k u ltu rze n a ro d u sw ojego — gotow e!

Z pogodnej lutni śpiew aka z C zarnolasu przem ówiło do niego ja k prom ień słoneczny, pow szechnie z n a n e , a ta k m ało cenione w ołanie: »szlachetne zd ro w ie, n ik t się nie dow ie, jak o sm a k u je sz , aż się zep su jesz« ; w ołaniu tem u dała szeroki podkład tułacza pieśń z n ad S ekw any »Ojczyzno m o ja ! ty jesteś ja k zd ro w ie, ile Cię trzeb a cen ić, ten tylko się d o w ie, kto Cię s tra c ił« ; nareszcie obydw om ty m wołaniom w skazały k ieru n ek słow a przy sięg i na ry n k u krakow skim i żyw y czyn n a polach racław ickich wielkiego obyw atela i w o d z a !

Takie oto trz y wezwania zlały się w jeden rozkaz dla Sokolstw a polskiego, rozkaz k ró tk i, a sta rc z ą cy na p racę wielu p o k o leń , ro z k a z : zdrow ie w szystkich Polaków — dla d o b ra O jczyzny!

Rozkazowi tem u poddaliśm y się p rzed trzy d ziestu sześciu la ty tw orząc szczupłą g a r s t k ę , sk u p io n ą w jednem gniazd k u Iw ow skiem , g a rstk ę n ie z ro z u m ia n ą , często w yszydzaną i p rześladow aną ale silną p rz e k o n a ­ niem , że służy dobrej spraw ie i w i a r ą , że sp raw a ta zwyciężyć m u s i!

R ozkazu tego słucha dziś w dwóch b ra tn ic h zw iązkach blizko dw ieście gniazd sokolich z liczbą człon­

ków w ynoszącą praw ie piętnaście tysięcy. W naszych p raw nych i społecznych w aru n k ach b y tu i rozw oju c y fry te są niezaw odnie pow ażne, ale jakże ..one znikom e i d robne wobec liczby Polaków .

D latego też nie uw ażam y zlotu dzisiejszego za koronę działalności naszej. J e s t on tylko p rzeg ląd em dorobku w ciągu dzięsięciolecia p ra c y Z w iązku naszego , tylko e ta p e m , a d a B ó g , może chw ilą zw rotną w do­

tychczasow ym k ieru n k u i napięciu tej p racy .

D z iś , p rzed chwilą stw orzyliśm y zaw iązek funduszu im ienia T adeusza K ośsiuszki dla p o p ieran ia sła b ­ szych gniazd kresow ych i w łościańskich; od dzisiaj obok szczytnego w ezwania » w y ż e j « ! skierow anego do So­

kolstw a na boisku w ystaw ow em , będzie pobudzać n as do p racy idące z boiska K ościuszkow skiego w ez w a n ie :

»głębiej«! Chcemy, ab y Sokolstwo p o lsk ie , k tó re dziś liczy k ilkanaście tysięcy członków, m ogło w niedługim , czasie powiedzieć o s o b ie : nazyw am się m ilio n ! Milion — to nie u to p ia , to m ożliw y w ynik o b rach u n k u zbliżo­

nego do p raw d y .

Dziś każdego ro k u w salach i n a boiskach naszych kilkadziesiąt tysięcy dziatw y polskiej w ydziera s ią a n e m ii, g n u śn o śc i, cherlactw u i bezm yślności. T a dziatw a — to d o ro st n a s z , to następcy, n a s i !

Z drugiej s tro n y o rg anizacya n asza posłużyła za w zór in n y m , b ard zo już zasłu żo n y m , czynnikom odrodzenia n aro d o w e g o , a h asła nasze k a r n o ś c i, łączności i b ra te rstw a z n a jd u ją w szędzie odzew szczery i sk u ­ teczny, gdzie rozchodzi się o obronę posterunków n a ro d o w y c h , o w ydzieranie dusz polskich ze szponów w łasn ej ich a p a ty i, obojętności i bezpłciowości. Ci działacze narodow i — to sojusznicy n asi, to Sokoły, może nie z im ie n ia , ale z zasad.

A w reszcie szeregi nasze p rzy stęp n e dla każdego P o lak a. S toim y zasadniczo zdaleka od w szelk iej w alki stronnictw , od b ra n ia udziału w zaw ierusze zatarg ó w politycznych.

Nie byliśm y i nie będziem y n a niczyim żołdzie; służym y narodow i i jego przyszłości i tylko w ielka,, szczęśliwa przyszłość n a ro d u polskiego celem n aszym .

Oto bilan s i horoskop p ra c y sokolej. S pow iadam y się z tego publicznie, bośm y zaciągnęli d łu g wielki;

nietylko wobec h a seł n a s z y c h , lecz także wobec m oralnej i m atery aln ej opieki naszej R e p re z e n tac ji k rajo w ej i naszych gm in p a try o ty c z n y c h , w pierw szym zaś rzędzie stołecznej G m iny k r a ju , a w reszcie wobec życzliw ości i przychylności całego w ogóle społeczeństw a polskiego. I niech m i wolno będzie w dn iu ty m dla S o k o lstw a polskiego ta k u ro czy sty m , złożyć w im ieniu jego w y razy czci i s z c z e re j, gorącej podzięki R e p re z e n ta c ji g m in y sto łe c z n e j, a do jej rą k re p re z e n ta c jo m innych gm in dla Sokolstw a życzliw ych, tudzież w sz y stk im , w szystkim , przyjaciołom n a s z y m !

Niech m i wolno będzie u stóp o łta r z a , od którego przez u s ta czcigodnego k a p ła n a - p atry o ty sp ły n ęło n a nas błogosław ieństw o B o ż e , złożyć przyrzeczenie d a ls z e j, św ia d o m e j, celowej p ra c y dla O jczyzny.

Ona i tylko Ona P a n ią i W ładczynią n a s z ą ; Je j i tylko Jej służyć chcemy i będziem y.

T ak n am dopomóż B óg!«

P rz y ostatnich słowach w zniósł p rezes Zw iązku rę k ę do g ó ry , a za nim uczyniło to całe Sokolstwo^, ja k b y n a stw ierdzenie uroczystej p rz y się g i, w ostatnich słow ach mowy zaw artej.

N astępnie im ieniem k ra ju przem ów ił zastępca M arszałka krajow ego d r. T adeusz P i ł a t :

»Podziękow anie, jakie szanow ny mówca złożył Eeprezentacyi k ra ju za stałe popieranie tow arzystw g im n a sty c z n y c h , a przede- w szystkiem Sokolstw a polskiego, zniewala mnie do odpowiedzi im ie­

niem W ydziału krajow ego, którem u obecnie m am zaszczyt przew o­

dniczyć.

Odpowiedź m oja nie może być in n ą , ja k szczerem i serdecznem podziękow aniem Sokolstw u polskiem u za ochotne, a bezinteresow ne spełnianie zadań publicznego d o b ra. Rozwijając przez ćwiczenia zdrow ie, zręczność i siłę, pom agając w wychow aniu dzielniejszych m łodych pokoleń, tow arzystw a te spełniają ważne zadanie publicznej a d m in is tra c y i, a spełniają je w sposób, w którym żadna urzędow a organizacya nie potrafi ich zastąpić. Za to już należy im się słusznie podziękow anie i poparcie. Jednakże znaczenie i wpływ tych tow arzystw , a zatem słuszny ty tu ł do wdzięczności i poparcia ze strony repre- zentacyi k r a ju , sięgają daleko dalej i g łęb iej, w sferę um ysłow ą i m o raln ą. H a rt ducha w yrabiać, poczucie łączności budzić i w zm a­

cniać ludzi wszelkich zawodów i w arstw społecznych, jednoczyć dla w spólnego, idealnego celu, podnosić ich duchowo i m oralnie i sam ą już siłą Związku i pielęgnow anym i w nim id eałam i, oto zadania, za któ ry ch spełnianie' każde Społeczeństwo m usi być wdzięcznem — a cóż dopiero społeczeństwo n a s z e , cóż dopiero nasz n a ró d w dzi- siejszem swem p o ło żen iu ! T aka p r a c a , to istotna pomoc w d oda­

tniej budow ie społecznej; tak a p r a c a , to stw arzanie podstaw y dla Dr. Tadeusz Piiat, zast. marszałka krajowego. wzmocnienia i odrodzenia narodow ego.

Cześć zatem tow arzystw om sokolim za t o , że tę pracę pod- jeły i p ro w a d z ą , cześć im i za to, że sprow adziły nam n a tę piękną u roczystość liczne zastępy, n a k tó ry ch w idok serca ro sn ą i dusza się ra d u je ■— zastępy całego k r a j u , braci z in n y ch z ie m , polskich i m iłych gości z innych k rajów słow iańskich. Im w szystkim cześć i sław a, a Związkowi sokolem u ra z jeszcze podziękow anie i życzenia najpom yślniejszego rozw oju! Niech rośnie w liczbę gniazd i członków i siłę n a pożytek k ra ju i narodu«.

Im ieniem stolicy przem ów ił p rezy d en t m iasta d r. G odzim ir M a ł a c h o w s k i : »Na uprzejm e słowa podzięki pod adresem E eprezentacyi m ie js k ie j, pozwolę sobie kilka słów odpowiedzieć. W sz y stk o , co dobre, pożyteczne i szlachetne zasługuje n a poparcie i u z n an ie, a im co m a szerszy z a k re s , tern szersza należy m u

Im ieniem stolicy przem ów ił p rezy d en t m iasta d r. G odzim ir M a ł a c h o w s k i : »Na uprzejm e słowa podzięki pod adresem E eprezentacyi m ie js k ie j, pozwolę sobie kilka słów odpowiedzieć. W sz y stk o , co dobre, pożyteczne i szlachetne zasługuje n a poparcie i u z n an ie, a im co m a szerszy z a k re s , tern szersza należy m u

Powiązane dokumenty