• Nie Znaleziono Wyników

Ślązk pod królami polskimi

III.

M i e c z y s ł a w L

e sprawami kościelnemi załatwiliśmy się naprzód, ponieważ tejg uważamy je za ważniejsze; żeby je zrozumieć dobrze, trzeba było już w poprzednim rozdziale potrącić tu i owdzie o sprawy ówczesnej polityki, ale czynimy to o tyle tylko, o ile to było konie- cznem. Teraz dopiero przypatrzymy się temu w porządku.

K siążę M ieczysław ' otrzymał po ojcu swym, Ziemomyśle, nie duże państwo: składało się ono tylko z dwóch prowincyi: W ielko­

polski i Ślązka; Wielkopolski większa część składała się z bagien, a południowy Ślązk był cały prawie jednym wielkim lasem. Nie na­

leżał do państwa polskiego jeszcze K raków ; prowincya krakowska była d awniej częścią państw a Wielkomorawskiego, a gdy poi jego upadku wzrosły Czechy, książęta czescy zajęli Morawy, a następnie, około roku 950 także Kraków.

N ad małem tern państwem polskiem ciążyła przewaga królestwa niemieckiego. Z trwogą spoglądali Ziemomysł i syn jego Mieczysław n a Zachód: tam nad dolną O drą i Łabą coraz dalej posuwali się niemieccy margrafowie; trwoga, śmiertelna trwoga coraz bardziej zbliżała się do Wielkopolski. Przypomnijmy sobie z poprzedniego rozdziału (str. 34), jak m argrabia Gero podstępem chytrze użył prze­

ciw Mieczysławowi W ichm aua; byto to w r. 963, to pierwsze orężne starcie się Polaków z Niemcami. Poległ wówczas b ra t Mieczysława, niewiadomego imienia. P o tej klęsce zapragnął Mieczysław łączyć się w zgodzie z Czechami, ażeby przez łączność oba narody silniejsze były wobec wspólnego nieprzyjaciela; wiemy już, że roku 965 przy­

stwa Mieczysławowego. Jeżeli kiedy, toć w tym roku, kiedy Polacy nawracali się, powinni byli mieć spokój od'Niemców-ehrześcijan! Ale właśnie na ten rok postanowił Gero najechać na kraj, i do wody chrztu św. domięszać krwi ludzkiej. Szczęściem; Mieczysław przewi­

dywał to i zawczasu Zażądał pomocy od swego teścia, czeskiego księ­

cia Bolesława Ł, ojca Dubrawki; przybyły też dwie roty jazdy.

Wjchman podburzył na chrzcących się Polaków pogańskich Pomorzan, ale spotkał go za to palec hoży: sam W ichm an poległ we W rześniu 966 roku. Po Geronie i W ichmauie nastał w tych stronach m argraf Odon; ten w roku 972 uzbroił wielką wyprawę n a Wielkopolskę, ale Mieczysław' był gotów do obrony i w bitwie nad rzeką Cydyną, w której dowodził drugi brat Mieczysława, Ozcibor, ponieśli Niemcy straszną klęskę.

O wszystkięm tern nic nie wiedział cesarz Otton I., zwany W iel­

kim, bo właśnie w te la ta 966— 972 bawił we Włoszech. Gdy go doszła wieść o porażce niemieckiego wojska, dotknęła go wielce i wysłał natychm iast posłów do Odona i Mieczysława, nakazując Odo- nowi, żeby się nie ważył wojny dalej prowadzić, a Mieczysławowi po­

lecając, żeby się też nie mścił dalej na Niemcach, ale czekał, aż ce­

sarz wróci. Cesarz obiecywał, że te spory sprawiedliwie rozsądzi.

Skoro wrócił, zaczęli go książęta i margrafowie niemieccy podburzać na Polskę; cesarz miał jednak podejrzenie, czy .mu szczerą prawdę mówią, a nie chciał krzywdzić książęcia nawróconego. Zwołał tedy zjazd do Kwedlinburga w r. 973, na który wezwał margrafa Odona, a zaprosił Mieczysława; przyjechał też Bolesław Czeski. Cesara uznał, że słuszność po stronie polskiej, a Mieczysława ogłosił publicznie swoim przyjacielem. Z a to Mieczysław uznał, że koronowany przez papieża cesarz rzymski jest pierwszym monarchą chrześcijaństwa i na znak, że tak a władza cesarska, jak ją Otton I rozumie, sp rawiedliwa i chrześcijańska, nietylko nikomu nic szkodzi, ale nawet pożyteczną byłaby dla wszystkich narodów, hołd Cesarzowi złożył. Hołd ten nie odnosił się do królewskiej niemieckiej korony, lecz do cesarskiej rzym­

skiej. Margrafowie wmawiali w cesarza, że Mieczysławowi; nie można wierzyć, że skoro tylko przestanie się trzymbć przeciwko niemu oso­

bne wojsko pod osobnym margrafem, ■ on zaraz napadnie na kraje niemieckie; co było lichym wymysłem, ho książę polski cudzego nie łaknął, było mógł swoje obronić; żeby też upewnić wszystkich o swojej

— 46 —

dobrej woli, dał cesarzowi na zakładnika własnego swego syna, sześcioletniego Bolesława, zrodzonego z Dubrawki.

N a południu, udało się Mieczysławowi na samym początku swego panowania odzyskać Kraków i rozszerzyć granice swego pano­

wania az po rzeki B ug i Zbrucz na wschodzie; tutaj uważał się za zwycięstwo było ostatnim czynem Mieczysława, który wnet potem umarł, już w r. 992. Przed śmiercią zapisał państwo swoje stolicy apostolskiej, to znaczy, że uznał papieża swoim zwierzchnikiem; zrobił to dla tego, żeby następcy jego nie byli nagabywani pizez królów

męża dla prawdziwej wiary i nowy Kościołowi przysporzyła naród.

Ona-to jest m atką św. Szczepana, króla węgierskiego, który był tedy siostrzeńcem Mieczysława I., a stryjeczuym bratem syna jego i na­

stępcy, króla polskiego Bolesława Chrobrego.

Piastowska dynastya przeniosła stolicę z Kruszwicy do Gniezna jeszcze za czasów pogańskich. Mieczysław I. przeniód ją do Pozna­

nia, a syn jego, Bolesław, obrał sobie stolicę w Małopolsce, w K ra ­ kowie, który odtąd pozostał stolicą Polski aż do roku 1596, (do czasów króla Zygm unta I I I , khfry przeniósł znów stolicę gdzieindziej, do Warszawy).

Św. Wojciech, król Bolesław Chrobry i cesarz Otton III.

K ról Bolesław był też o rozszerzenie wiary św. niezmiernie dbały. W spadku po ojcu spadły nań kłopoty na północy; musiał toczyć ciężkie wojny z Pomorzanami, których nareszcie pokonał i kraj ich do państwa polskiego wcielił, rozszerzywszy przez to panowanie swoje aż do morza Bałtyckiego, zająwszy miasta Szczecin i Gdańsk roku 994. Postępował Bolesław w zdobytym kraju zupełnie inaczej, niż Niemcy: nie zamyślał poddać Pomorza dyecezyi poznańskiej, ale umyślił założyć dla Pomorzan osobne 'biskupstwo w nadmorskiem mieście Kołobrzegu. Z Pomorzami sąsiadował na wschód lud P ru ­ saków, którzy całkiem nie byli Słowianami, ale obcego nam szczepu łotewskiego. Nazwa ta, przywiązana dzisiaj do pewnej części narodu niemieckiego, niemiała jednak pierwotnie żadnej a żadnej styczności z Niemcami; w dalszym ciągu historyi zobaczymy, jak się to stało, że dziś Niemców nazywa się Prusakam i a główne niemieckie państwo królestwem pruskiem. Otóż tych pogańskich Prusaków, mieszkają­

cych na wybrzeżu Bałtyckiego morza pomiędzy Gdańskiem a Królew­

cem pragnął Bolesław też nawrócić i oglądał się w tym celu za sto­

sownym apostołem ; znalazł go w czcigodnej osobie św. Wojciecha, biskupa prazkiego, a polskiego patrona.

Ś w i ę t y W o j c i e c h był Czechem, a pochodził z możnego k s‘ążęcego rodu Słowników; w'ychował się w uczonym zakonie B e­

nedyktynów' w M agdeburgu, w roku 982 został biskupem prazkim.

Objąwszy swą dyccezyę spostrzegł zaraz, że dużo ' tu trzeba będzie wykorzeniać błędów i obyczajów przeciwnych chrześciaństwu; dość po­

wiedzieć, że Czesi nie mogli się przyzwyczaić do porządnego życia

Z a m e k k r ó l ó w polskich na W aw e lu w Kra kow ie.

rodzinnego, ale brali i odrzucali żony, ja k im śię zachciało, miewali naw et po kilka n a raz. Święty biskup surowo się zabrał do wyple­

nienia kąkolu, ale gorliwość jego ten tylko m iała skutek, że mu zu­

pełnie odmawiano posłuszeństwa, a . nie było duchowieństwa, któreby go poparło. (To był skutek z tego, że Czesi przez sto lat nie mieli Wielkiego. Zam ierzał on wszystkich królów' i książąt chrześcijańskich objąć w' jeden wielki zgodny związek pod przewodnictweih rzymskiego cesarza; marzył o tern, żeby się udało wznowić to starożytne rzymskie państwo, ale nie przemocą oręża, lecz dobrą wolą i węzłem miłości chrześcijańskiej. "Wszyscy monarchowie mieli sobie być równi wr tym związku. K ról niemiecki niemiał znaczyć więcej od innych królów, szonem cesarstwie rzymsldem utwierdzić panowanie Boże na ziemi, u chrześcijan utrzymać poszanowanie praw Bożych potęgą cesarskiego ramienia, u pogan zapalić pochodnię -wiary.« Św. "Wojciech, Słowia­

nin, zwracał oczywiście uwagę cesarską na to, co za obraza boska płynie z niechrześcijańskiego zachowania się Niemców względem Sło­

wian, a co za zasługa byłaby, gdyby cały ten olbrzymi świat

słowiań-D r. F . K o n o czn y . słowiań-D zieje Ś lip k a . 4

WIDOKMIASTACIESZYNA.

Otton przyjął w -Rzymie z rą k papiezkick cesarską koroną; n a kościoły wr prawdziwym znaczeniu tego słowa.

Bolesław polski przyjął św. W ojciecha z królew'skiemi honorami.

Najzupełniejsza jedność zapanowała pomiędzy księciem a świątobliwym biskupem. Bolesław' pragnął jeszcze nawrócić lud Prusaków, a św.

Wojciech z zapałem podjął się tego zadania. Zawezwał b rata swego, Kadzyna, do pomocy i z kilku uczniami wyprawił się-następnego roku, 997, pomiędzy bagna pruskie; niestety zginął tu męczeńską śmiercią, napadnięty przez barbarzyńskich Prusaków' podczas ofiary mszy św.

Bolesław wielce się zasmucił, i pragnął mieć przynajmniej ciało mę­

czennika. Prusacy nie chcieli go wydąć, aż Bolesław obiecał im tyle złota, ileby ciało ważyło; wtenczas dopiero Prusacy przysłali. Spro­

wadzono święte zwłoki do Gniezna i pochowano w nowozałożonym

wności kościoła i rzekł do otaczających go panów, że daleko więcej jeszcze u Bolesława ogląda, niż o nim posłyszał i że nie godzi się takiego władcę, ' za księcia poczytywać, lecz raczej wynieść do - kró­

lewskiej godności. U znał Bolesława monarchą równym wszystkim innym, mianował go »sprzymierzeńcem i przyjacielem cesarstwa rzym­

skiego « i wezwał go, żeby się królewską koronował koroną, jako

pierwszy król w całej Slowiańszczyźnie. N a znale, że P olska w ni- czeni nie. m a być zależną od Niemiec, zażądał Bolesław, żeby biskup poznański nie podlegał już arcybiskupowi magdeburskiemu, ale żeby kościół polski sam osobną stanowił dla siebie prowincyei kościelną.

Przystał na to cesarz, a Bolesław zabrał sią zaraz do ustanowienia polskiej metropolii. Założył w Gnieźnie arcybiskupstwo, jako naj­

wyższą w Polsce władzą i godność duchową; pam iętając zaś o tern, że brak biskupów źle wpływa n a poddanych, pozakładał też nowe biskupstwa w swojem państwie: w Krakowie dla Małopolski, w K o ­ łobrzegu dla Pomorza i w e ’W r o c ł a w i u d l a Ś l ą z k a ; wszyscy ci biskupi, wraz z poznańskim podlegali odtąd arcybiskupstwu gnieźnień­

skiemu. Pokazuje się z tego, ja k to Bolesław zrozumiał obowiązki chrześcijańskiego monarchy. Ślązk polecił m u zapewne św. Wojciech, widząc, że niem a kościołów; Bolesław też zaraz kazał zacząć stawiać katedrę w Wrocławiu.

Zajęcie Czech. 'Wojny z Niemcami.

Ju ż drugi raz zdawało się, że Polska będzie z Niemcami w naj­

lepszej przyjaźni, ale ja k Otton W ielki za Mieczysława, tak też Otton I I I . za Bolesława,, wkrótce po ugodzie umarł. Gdy w ił 1002 nastał cesarz H enryk II., zmieniły się zupełnie czasy! Przeciwko Henrykowi wybuchł zaraz n a początku wielki rokosz saksońskich pa­

nów. Bolesław miał sobie za powinność chrześcijańskiego władcy dopomódz cesarstwu, którego był sprzymierzeńcem; udaje się ze swemi posiłkami n a wojnę, rozgramia rokoszan i zdobywa w tej wojnie wła- snemi siłami Łużyce; nie zabiera tego kraju dla siebie, ale że go zdobył n a Henrykowych nieprzyjaciołach, więc Henrykowi oddaje.

Jedzie potem na dwór cesarski do M erseburga i tu z jakąż spotyka się podzięką? Oto żądają od niego hołdu! Oczywiście odmówił i gniewny z m iasta wyjechał. Zaraz za miastom napadli nań za­

bójcy, nastawieni przez H enryka, który skrytobójczo chciał się pozbyć potężnego sąsiada, żeby przeszkodzić rozwojowi Polski. Szczęśliwie uszedł Bolesław' zdradzieckiej zasadzki i zaczął teraz inaczej mówić.

Wojsko miał gotowe; najechał pogranicze, spalił miasto Strclę, upro­

wadził mnóstwo niemieckich jeńców' a Łużyce przyłączył do polskiego państwa. Przeciw cesarzowi znalazł sobie sojuszników w samychże Niemczech i zawarł przymierze z książętami A ustryi z rodu Babcn- pergów.

— 51 —

Następnego roku zajął Bolesław Chrobry Czechy. " W tym kraju straszne były zamieszki skutkiem ustawicznych swarów i waśni w domu książęcym. K siążę Bolesła>v Budy, wygnany z kraju, schronił się do Polski pod opiekę Bolesława Chrobrego, za którego też staraniem i poparciem tron odzyskał. A le wróciwszy do swego kraju, takim się stał okrutnikiem, że znaczna częśó narodu n a nowo go zrzuciła z tronu

Tru m n a z zw łok am i ś w . Wojciecha w K at ed rze Gnieźnieńskiej.

a do objęcia rządów wezwała Boleskiwa Chrobrego, który też wjechał uroczyście do P ragi wśród wielkiej radości ludu.

Czesi jednakże nie byli zgodni w swein zdaniu. B yły tam dwa stronnictwa. Jedno pragnęło pozbyć się n a wzór Polski zwierzchnictwa niemieckiego i w łączności z Polską utworzyć wielkie słowiańskie mo­

carstwa, któreby było na tyle potężne, żeby się nigdy nie potrzebowało baó Niemiec. D rugie jednak stronnictwo, zaślepione, stało po strome

także w Czechach, ale pod warunkiem, żeby mu złożył z Czech hołd, jak to czynili dotychczas wszyscy książęta czescy. Bolesław jednak po to do Czech przybył, aby ten kraj uwolnić od niemieckiego pod­

daństwa; więc odmówił. N a to tylko czekało niemieckie stronnictwo w Czechach; wezwali H enryka, a cesarz z wielkicm wojskiem roz­

począł wojnę. Bolesław starał się poruszyć wszystkich zachodnich Słowian przeciw Niemcom; ale pogańscy Lutycy, nienawidzili Polski za to, że przyjęła chrześcijaństwo i woleli połączyć się z Niemcami przeciw Polsce, a w Czechach nic znalazł Bolesław dostatecznego poparcia. R oku 1004 musiał ustąpić z Pragi, a w następnym roku, gdy Lutycy połączyli się z Henrykiem, bronić musiał granic polskich.

W t e n c z a s to w r o k u 1005, w t a r g n ę l i N i e m c y p o r a z p i e r w s z y n a Ś l ą z k , pod Krosnem przeszli przez Odrę i szli pod Międzyrzec, zkąd wpadli dalej do W ielkopolski; nie wiele jednakże wskórali, skoro cesarz musiał zawrzeć pokój pod Poznaniem taki, że ówcześni kronikarze donoszą, iż pokój ten wielkim żalem go przepełnił. Gotował się też H enryk do nowej wojny. Bolesław pró­

bował jeszcze raz połączyć narody słowiańskie do wojny z Niemcami, ale Czesi i Lutycy, »sami sobie grób kopiąc«, sami cesarza uwiado­

mili o zamiarach polskiego władcy. Żeby uprzedzić cesarza, ruszył Bolesław prędko nad Łabę i Salę, zapędził aż, pod Magdeburg, a ob­

sadził dobrze wojskiem Łużyce. H enryk dopiero po czterech latach zdobył się n a odwet; czeski książę Jaro m ir powiódł niemieckie wojsko na Polskę, ale nie zaszedł dalej, ja k n a Ślązk, bo Ślązacy, wyuczeni przez swego monarchę, dobrze się Niemcom dali we znaki. Z pod Głogowa musieli się wrócić, ja k niepyszni. Było to w r. 1011.

Następnego roku Ślązacy po raz drugi dzielnie się spisali i od­

jęli Henrykowi ochotę do dalszej wojny. Z końcem 1012 r. kazał cesarz zapytać się, czyby Bolesław nie przystał na pokój. W samych też Niemczech odzywały się rozmaite głosy, o w. B r u n o g ł o ś n o c e s a r z a p r z e s t r z e g a ł , » ż e b y n i e n a s t a w a ! n a z g u b ę c h r z e ś c i j a ń s k i e g o k s i ę c i a , d z i e l n e g o p r a c o w n i k a w w i n ­ n i c y P a ń s k i e j . « R ad też był cesarz, gdy Bolesław wyprawił do niego n a układy swego syna, Mieczysława; H enryk przyjął go teraz w M erseburgu inaczej, grzeczniej, niż przed 11 laty jego ojca; teraz już nie urządzał zasadzek, ale naprawdę o przyjaźń Bolesława się starał i na utwierdzenie pokoju skojarzył małżeństwo królewicza Mie­

czysława z . cesarską księżniczką Ryksą, siostrzenicą Ottona H I.

0 Łużyce się nie tylko nie upominał, ale przyznał je sam Polsce.

Działo się roku 1013.

Zaledwie minęły dwa lata, trzecia wybuchnęła wojna. Bolesław próbuje znowu połączyć się z Czechami; nie chce już sam zająć cze­

skiego tronu, ale żąda tylko przymierza przeciw wspólnemu nieprzy­

jacielowi. Posłał z tym planem syna swego Mieczysława do cze­

skiego książęcia TJlryka, ale ten ostrzegł H enryka, a królewicza pol­

skiego wydał m u zdradziecko do niewoli. To przyspieszyło jeszcze wojnę, która trw ała przeszło trzy lata. W ypraw a H enryka w r. 1015 nie powiodła się.

D ruga niemiecka wyprawa w roku 1017 była znowu wojną ślązką: H enryk ruszył n a Głogów, ale dał spokój, nie chcąc drugi raz próbować wstydu pod tein dzielnem miastem. Bolesław czekał na Niemców w Wrocławiu, ale widząc, że powoli bardzo się ruszają, ruszył im naprzeciw do Głogowa. H enryk jednak nie chciał się z nim spotkać i poszedł pod Niemcze, gdzie napróżno czas tracił, oblegając nadaremno to miasto, które doskonale się też broniło. Z pod Niemczy wrócił do domu przez Czechy, których księcia m iał teraz n a swoje usługi. Bolesław gotował się do nowego najazdu Niemiec 1 byłby znowu oparł się aż o Salę; cesarz prosił o pokój, Bolesław nie miał ochoty go zawrzeć, ale wreszcie przystał, bo tymczasem zaszły wypadki, które zmuszały go zwrócić się na wschód, ku Rusi, gdzie bardzo wiele było do czynienia. Zaw arli tedy roku 1018 pokój w Budziszynie w Łużycach: cesarz nietylko przyznawał ten kraj Polsce, ale zrzekł się wszelkich praw do zwierzchnictwa nad Polską, uznając zupełnie jej niezawisłość i monarsze stanowisko jej władców. Swoją drogą czyhał ciągle n a posłów Bolesława wy­

prawianych do Rzymu, żeby mu ztam tąd nie przywieźli królewskiej korony.

Pokój Budziszyński zakończył jteinę dopiero połowę roboty Bo- lesławowcj: n a zachodzie Słowiańszczyzny (o ile jej nie psuli Czesi).

Pozostawała Słowiańszczyzna wschodnia.

Z d o b y c i e K i j o w a .

N a wschód od Polski była R uś. Rusini przyjęli chrześcijaństwo w 22 la t po chrzcie Polski, tj. w roku 988, a przyjęli je z K onstan­

tynopola, w obrządku greckim. Było to za panow ania W ielkiego

noszyli zamożni mieszkańcy wschodu. Bolesławowi towarzyszyła do Kijowa drużyna niemieckiego rycerstwa, bo od pokoju budziszyńskiego był w przymierzu z cesarzem. T ak nasi, jakoteż Niemcy, nie mogli szczyznie wielkie chrześcijańskie królestwo. Pojął dobrze znaczenie tej chwili Bolesław; z Kijowa wyprawił poselstwa do obydwóch ce­

sarzy: do rzymskiego w Niemczech i do byżantyńskiego w K onstan­

tynopolu, ogłaszając niejako powstanie słowiańskiego mocarstwa.

»Obiecał przyjaźń sąsiedzką, jeżeli jej dozna nawzajem; zagroził, że potrafi być wrogiem strasznym a niezwyciężonym.«

B O L E S Ł A W C H R O B R Y , K R Ó L P O L S K I . (P o d łu g obrazu Jan a Matejki).

Z Kijowa wyprawiał Bolesław te poselstwa, żeby dać poznać, że Kijów jest pod jego zwierzclmiczą władzą; ale nie myślał bynajmniej pozbawić przez to Rusinów icli własnych książąt. Owszem, gdy Jarosław okazał ochotę do zgody, przywrócił go na tron kijowski, bo nie o zdo­

bycz mu chodziło, nie o zabór nieprawny cudzych krajów, ale tylko 0 to, żeby ja k najwięcej Słowiańszczyzny natchnąć jedn ą myślą chrze­

ścijańską, a zachodnie jej kresy ocalić przed niemieckim zalewem złych cesarzów i ich margrafów. Do tego trzeba było potęgi. R uś lubiała przeszkadzać wojnami od wschodu, więc trzeba j ą było trzy­

mać w u l e g ł o ś c i , ale n i e w n i e w o l i . Tej Bolesław Rusi nie narzucał a z a t y m s z l a c h e t n y m p r z y k ł a d e m p o s z ł a n a s t ę ­ p n i e c a ł a l i i s t o r . y a p o l s k a , n i e n i o s ą c n i g d y n i k o m u n i e ­ w o l i i o tyle tylko oręż z pochwy wyjmując, o ile to konieczncm było dla własnego bezpieczeństwa.

O jedno tylko bał się Bolesław n a Rusi. Kiedy książę kijowski Włodzimierz się ochrzcił, czynił to w obrządku wschodnim, ale w ka­

tolickim kościele, bo ówczesny patryarclia pozostawał w jedności z powszechnym Kościołem i z głową jego, Ojcem św. w Rzymie.

A le nad Konstantynopolem zawisła już scbyzma i Bolesław przewi­

dywał, że może ona tam się ugruntować 'i potem na R uś się prze­

nieść; już dawniej za św. Cyryla i Metodego były tego pierwsze oznaki. To też wydając swą córkę za Światopełka, dodał jej za ka­

pelana św. R e i n b o r n a , gorliwego misyonarza, w tej myśli, żeby dwór książęcy i ludność nakłaniał n a obrządek rzymski. Z tego samego powodu, z obawy schyzmy, nie popierał w. swem własnem państwie obrządku słowiańskiego, gdzie jeszcze jego ślady zostały, ale wolał liturgię łacińską, nie bojąc się, żeby to miało wieść za sobą niewolę niemiecką, bo przecież miał już polską metropohę w Gnieźnie.

P olska ludność zrozumiała intencye mądrego władcy; stała wiernie 1 trwale przy Rzymie, a swoją drogą hardo przeciw Niemcom. A le nie zrozumieli tych intencyj R usini; święty R einbom prześladowany, skończył u nich w więzieniu twardy męczeński żywot. Potem jeszcze zobaczymy, co za nieszczęsne, opłakane skutki sprowadziła scbyzma n a Ruś.

K o r o n a c y a .

Wróciwszy do Polski, zaczął Bolesław myśleć o koronaeyi. Słał znowu do papieża i znowu posłowie jego jęczeli w niemieckich

wię-— 60 —

żiemach. Z a daleko było z Gniezna do Rzymu, żeby przewieść kró­

lewską koroną bezpiecznie przez szeregi wrogów! Nareszcie w roku 1024 zwołał Bolesław biskupów polskich, a odbywszy z nimi naradą, postanowił sią koronować. Być może, że otrzymał z Rzymu jakąś tajemną wiadomość, że stolica apostolska wie o jego stosunkach i nic niema przeciw przywdzianiu korony; jakoż papież żaden nigdy tego nie zganił i królewskiego tytułu nie przeczył. Być też może, że oparł się na tom, co z ust św. "Wojciecha słyszał, te g o . świętego, który był mistrzem O ttona I I I , prawego cesarza, a miał przystęp do papieża

lewską koroną bezpiecznie przez szeregi wrogów! Nareszcie w roku 1024 zwołał Bolesław biskupów polskich, a odbywszy z nimi naradą, postanowił sią koronować. Być może, że otrzymał z Rzymu jakąś tajemną wiadomość, że stolica apostolska wie o jego stosunkach i nic niema przeciw przywdzianiu korony; jakoż papież żaden nigdy tego nie zganił i królewskiego tytułu nie przeczył. Być też może, że oparł się na tom, co z ust św. "Wojciecha słyszał, te g o . świętego, który był mistrzem O ttona I I I , prawego cesarza, a miał przystęp do papieża

Powiązane dokumenty