• Nie Znaleziono Wyników

141 św. Gwalbert pokazując na zjawienie

SCENA VII Inna cześć pola

141 św. Gwalbert pokazując na zjawienie

Ave, nieśmiertelna!

Lech. Cudowne widmo w obręczu z płomyków!

Roza Weneda wchodząc na stos zagasły, grzebie w po­

piołach, znajduje łańcuch próżny, którym przykuci byli do siebie Lelum i Polelum, i rzucając go pod stopy

Lecha, mówi:

45 Patrz, co zostało z twoich niewolników!

w. 43 A u e (w. łac.) — bądź pozdrowiona;

w. 44 w o b r ę c z u — zwyczajnie mówimy: ta obręcz, w obrę­

czy; zmiana rodzaju użyta poetycznie;

C u d o w n e w i d m o w o b r ę c z u z p ł o m y k ó w — dla Lecha jest czemś osobliwem, co go jednak raczej zadziwia, niż wzrusza; jest to postać Bogarodzicy, k+óra poja­

wiła się nad najulubieńszemi Bogu ofiarami, ponieważ były pełne miłości rodzinnej i umiały umrzeć za oj­

czyznę ; Roza jedna pozostała, bo w duszy nosiła przyszłość. Postać Bogarodzicy w L ilii W e n e d z i e za­

czyna szereg częstych tego rodzaju obrazów u Sło­

wackiego; symbolizują one lepszą przyszłość, ser­

deczne pragnienia dążącego naprzód ducha w jednostce, w narodzie, ludzkości.

GRÓB A GA ME MN ON A

Niech fantastycznie lutnia nastrojona Wtóruje myśli posępnej i ciemnej — Bom oto wstąpił w grób Agamemnona I siedzę cichy w kopule podziemnej,

5 Co krwią Atrydów zwalana okrutną.

Serce zasnęło, lecz śni. — Jak mi smutno!

O! jak daleko brzmi ta harfa złota, Której mi tylko echo wieczne słychać!

Druidyczna to z głazów wielkich grota,

10 Gdzie wiatr przychodzi po szczelinach wzdychać,

G ró b A g a m e m n o n a — Utwór ten, należący do cyklu

P o d r ó ż n a W s c h ó d , w dzisiejszej swojej postaci powstał w r. 1839, czytany 5 grudnia tegoż roku na posiedzeniu Tow. histor. liter, w Paryżu; drukowany po raz pierwszy w r. 1840 jako dodatek do pierwszego wydania L il ii W e - n e d y , łączy się myślowo z tragedją Wenedów. Być jednak może, że w czasie podróży na Wschód napisał poeta jakiś poemat pod tym samym tytułem, który jednak uległ potem zupełnej przeróbce. Może muzyka szmerów i szeptów na początku ,poematu pochodzi przedewszystkiem z tekstu dawniejszego, jeżeli taki istniał, jakkolwiek i ta część uległa przemianom stylowym w roku 1839.

w. 5 A t r y d z i — potomkowie Atreusza, ścigani przez fatum nieubłagane, podobno jeszcze od czasu jednego z przod­

ków, Tantala.

w. 7 i 9 h a r f a z ł o t a i g r o t a d r u i d y c z n a — przypominają na­

strojowe szczegóły L il ii W e n e d u .

144

I ma Elektry głos — ta bieli płótno, I odzywa się z laurów: jak mi smutnoI Tu po kamieniach z pracowną Arachną Kłóci się wietrzyk i rwie jej przędziwo;

15 Tu cząbry smutne gór spalonych pachną;

Tu wiatr, obiegłszy górę ruin siwą, Napędza nasion kwiatów — a te puchy Chodzą i w grobie latają, jak duchy.

Tu świerszcze polne, pomiędzy kamienie

20 Przed nadgrobowem pochowane słońcem, Jakby mi chciały nakazać milczenie,

Sykają. — Strasznym jest Rapsodu końcem Owo sykanie, co się w grobach słyszy:

Jest objawieniem, hymnem, pieśnią ciszy.

25 O! cichy jestem — jak wy, o Atrydzi,

Których popioły śpią pod świerszczów strażą — Ani mię teraz moja małość wstydzi,

Ani się myśli tak jak orły ważą;

Głęboko jestem pokorny i cichy

30 Tu, w tym grobowcu sławy, zbrodni, pychy! —

\ x

Nad drzwiami grobu, na granitu zrębie, Wyrasta dąbek w trójkącie z kamieni;

Posadziły go wróble lub gołębie, I listkami się czarnemi zieleni,

w. 11 E l e k t r a — córka Agamemnona, wraz z bratem Orc stesem wykonawczyni zemsty na matce za zamordo­

wanie ojca.

w. 13 A r a c h n t (po grecku: pająk), mityczna prządka, współ­

zawodnicząca z boginią i przedstawiająca miłosne przygody bogów, za to też zamieniona w pająka, w. 15 c z ą b r y —■ rodzaj rośliny wonnej,

w. 22 R a p s o d — poemat bohaterski na sposób grecki, w. 24 wyd. późniejsze: J e s t o b j a w i e n i e m , w i e l k ą p i e ś n i ą c is z y .

35 I słońca w ciemny grobowiec nie puszcza;

Zerwałem jeden liść z czarnego kuszcza;

Nie bronił mi go żaden duch ni mara, Ani w gałązkach jęknęło widziadło;

Tylko się słońcu stała większa szpara —

“ 1 wbiegło złote — i do nóg mi padło.

Zrazu myślałem, że ten, co się wdziera Blask, była struna to z harfy Homera — I wyciągnąłem rękę na ciemności,

By ją ułowić i napiąć i drżącą

45 Przymusić do łez i śpiewu i złości

Nad wielkiem niczem grobów — i milczącą Garstką popiołów! — Ale w mojem ręku Ta struna drgnęła i pękła bez jęku.

Tak więc — to los mój, na grobowcach siadać so I szukać smutków błahych, wiotkich, kruchych

Io los mój, senne królestwa posiadać, Nieme mieć harfy i słuchaczów głuchych Albo umarłych, — i tak pełny wstrętu — Na koń, chcę słońca i wichru, tętentu!

55 Na koń! — Tu łożem suchego potoku, Gdzie zamiast wody płynie laur różowy, Ze łzą i z wielką błyskawicą w oku, Jakby mię wicher gnał błyskawicowy, Lecę — a koń się na powietrzu kładnie,

60 Jeśli napotka grób rycerzy — padnie.

145

36 k u s z c z (wyraz ruski) — gąszcz, krzew.

44 wyd. I: i d r ż ą c ą ; podobnie w. 112: n ie z a d . z ą ;

4y i nast. zawierają osobiste aluzje poety, odnoszące się . chłodu, z jakim niechętna krytyka przyjmowała jego utwory.

w. 54 wyd. I: N a k o ń l c h c ę s ł o ń c a i w i c h r u , i te n t e n tu . Bibl. N ar. N r. 16 (S łow acki: Lilia W eneda)

Na Termopilach? — Nie, na Cheronei Trzeba się memu załamać koniowi:

Bo jestem z kraju, gdzie widmo nadziei Dla małowiernych serc — podobne snowi.

65 Więc jeśli koń mój w biegu się przestraszy, To tej mogiły, co ¡równa jest — naszej...

Mnie od mogiły termopilskiej gotów Odgonić legjon umarłych Spartanów;

Bo jestem z kraju smutnego Ilotów,

70 Z kraju, gdzie rozpacz nie sypie kurhanowi

Z kraju, — gdzie zawsze, po dniach nieszczęśliwj^ch, Zostaje smutne pół rycerzy — żywych.

Na Termopilach ja się nie odważę Osadzić konia w wąwozowym szlaku,

75 Bo tam być muszą tak patrzące twarze, Że serce skruszy wstyd — w każdym Polaku.

Ja tam nie będę stał przed Grecji duchem — Nie — pierwej skonam, niż tam iść — z łańcuchem!

Na Termopilach — jakąbym zdał sprawę, 8o Gdyby stanęli męże nad mogiłą

146

w. 61 T e r m o p i l e — w Grecji; sławne z obrony 300 Sparta­

nów z królem Leonidasem na czele w r. 480 przed Chr; wszyscy bohaterowie do jednego polegli na polu walki.

C h e r o n e a — w Grecji, gdzie w r. 338 przed Chr. Filip macedoński pobił Ateńczyków, Teban i ich sprzymie­

rzeńców i zadał cios wolności greckiej,

w. 69 Ilo ci (wyraz grecki: helotes) — mieszkańcy miasta Helos, pobici przez Spartan i zamienieni w niewol­

ników; wyraz helota siał się odtąd równoznaczny z nazwą niewolnika.

w. 72 Z o s ta j e s m u t n e p ó ł r y c e r z y ż y w y c h — niezdolnych wal­

czyć do ostatka; aluzja do wojsk, pozostałych po walce listopadowej, oraz tych, które przekraczały kordony, składając broń w ręce wrogów.

147