AKT PIERWSZY
ALWARSKI, KOCIUBIŃSKA
Alwarski.
Nie mogę znaleźć imćpana Leandra; proszę nie mieć za złe, że się spytam, czyliś go waćpani nie widziała...
go spieszno szukasz...
Alwarski.
To się szuka, czego nfe masz...Kociubińska.
To się znajdzie, czego nie było.Alwarski.
Prawda, a waćpani musiałaś widzę książkiczytać ?
Kociubińska.
Moje książki są ludzie; kto się na nichumie patrzyć, więcej się czasem nauczy, niż z książki...
Alwarski.
Co to, to przepraszam. Jest to powiedziano...
Kociubińska.
Wierzę ja temu, ale nie chcę przeszkadzać szukaniu waćpana i dlatego...
Alwarski.
I dlatego, nim ja go znajdę, chciałbymwaćpani, jako matrony uczonej...
Kociubińska.
Przestań waćpan tych panegiryków,jam się nie uczyła.
Alwarski.
Wolny żart waćpani! Kto tak piękne sen-tencye powiada...
Kociubińska.
Znak, że ma rozum naturalny, a ktogo ma, a dobry, więcej umie, jak ten, który cały rozum na książkach zasadził...
Alwarski.
Nego conseąuentiam — ale waćpani podobno po łacinie nie rozumiesz.
Kociubińska.
Nie rozumiem, i dysputować nie chcę;szukaj waćpan pana Leandra, a daj mi pokój.
Alwarski.
Ale bo to waćpani argument.Kociubińska.
Ja nie umiem argumentować; daję wać-panu wygraną zupełną i przestaję na jego zdaniu.
Alwarski.
A co tak, to co inszego; inaczej wypróbowałbym waćpanią, tak jak dwa a dwa czynią cztery....
Kociubińska.
Iż ja i waćpan jesteśmy dwoje, waćpan trzeciego szukasz, a mnie czwartego trzeba; kłaniam uniżenie.
Aiwarski.
Najniższy sługa. (Odchodząc mówi:) do- brzem uczynił, żem znegował konsekwencyą.S C E N A VIII.
K0UIUB1ŃSKA, PRZEMYSŁÓW SKI, DZIADUSIEWICZ ( w g a -b in ecie n a stro n ie),
Przemysłowski.
Stawiam się na rozkaz waćpani dobrodziejki ; jej wolą pełnić najmilsza dla mnie zabawa, naj szacowniejsza chwila, najpożądańsza okoliczność. ( Porywa
je j rękę). Ale dajże mi rączkę, moja pani.
Kociubińska.
Ale przestańże waćpan tych żartów!Czas krótki, trzeba z niego korzystać; ledwom i ten mogła oszczędzić na rozmówienie się z waćpanem. Krok, który czynię, zapewne wielce jest hazardowny, gdyby się dowie dział pan Dziadusiewicz — ale przywiązanie moje ku jego córce....
Przemysłowski.
Mamże uszom moim wierzyć, iżimćpanna Konstancya...
Kociubińska.
Z tego co czynię, z tego na co się odważam, z tego co waćpanu powiem, o wszystkiem domyślić się możesz; ale rozumiem, iż niepotrzeba waćpanu powta rzać, co charakter i...
Przemysłowski.
Ah, mościa dobrodziejko, krzywdęmi waćpani czynisz samem tylko wspomnieniem jakiegoś powątpiewania.
Kociubińska.
Mości panie, płeć nasza gdy się odważa do kroków, które z pozoru mogłyby podpadać cen zurze, czyni naówczas ofiarę wielką, i ten, który jest jej celem, powinien tem żywiej czuć, co się dla niego czyni, im bardziej to, co się czyni, bez gwałtownego przełamania wstrętu wykonane być nie może. Racz się waćpan zasta
jak charakter poczciwego człowieka każe, w delikatność tej okoliczności, która się otwarza, jeźli z swojej strony chcesz tak, jak należy, przykładać się do tego, co mam mu przełożyć, każ mi waćpan mówić; inaczej się nie odważę.
Przemysłowski.
Całe życie moje nie na inszym ustanawiało się gruncie, tylko na tym, co charakterowi poczci wego człowieka przystoi. Mów waćpani bez wstrętu.
Kociubińska.
Jeśli go zwyciężyć trudno, znieść niepodobna. Nie z siebie czynię, ale gdy waćpan dowiesz się, iż więcej jesteś niż nieobojętnym mojej wychowanicy, usły szałeś to z ust moich, na cobym się bez jej dołożenia nie odważyła.
Przemysłowski. w
zbytku uszczęśliwienia mojegobrałbym za sen łudzący, za omamienie, to co słyszę; ży cie moje nie wystarczy na uczucie... zawdzięczenie...
Kociubińska.
Pewna jestem, iż to, czegoś się waćpandowiedział, nie będzie mu obojętne; ale trzeba, żebyś wać pan był informowany i o okolicznościach jakie są,, i o in- tencyach tej, która się przezemnie oświadcza.
Przemysłowski.
Jakież są, mośeia dobrodziejko?Słucham.
Kociubińska.
Najprzód trzeba, żebyś o tem wiedział,iż imćpan Dziadusiewicz, chociażby na żądanie waćpana, i razem sentymenta córki swojej przyzwolił, nie jest w in- tencyi za życia swojego przyszłemu zięciowi nic udzielić...
Przemysłowski.
Mośeia dobrodziejko! Sentymentamoje nie są interesowane; serca ja, nie pieniędzy szukam.
Dziadusiewicz
(na stronie). Poczciwy człowiek.Kociubińska.
Nie dość to jest, mości panie, ale imćpan Dziadusiewicz przez przywiązanie ku imieniowi swo jemu, chciałby, iżby przyszły zięć kontentował się małą
kwotą wyznaczoną, i zrzekł się dla dalszego imiennika ca łej substancyi.
Przemysłowski. Mościa dobrodziejko, żadne prawo odstręczyć dziecięcia od naturalnej własności nie może (chyba, żeby dało ważne i prawem uznane przyczyny); nie miałby się przeto z tej strony niczego obawiać przyszły zięć jegomości. Gdyby jednak mnie miało to szczęście spo tkać, przyznam się waćpani, iż chcąc dogodzić woli tak szacownego, tak zacnego, tak godnego, tak wybornego męża, odstąpiłbym i mojej własności, i przyszłąbym małżonkę do tego nakłonił, żeby ofiarą dobrego mienia dogodziła żąda niom sprawiedliwym, przystojnym uczciwym, ojca swojego.
DziadusiewiCZ (na stronie). Cóż to za człowiek!
Przemysłowski.
Wychowanie, które dał godnej córceswojej, przykłady, któremi to wychowanie wspierał, prze noszą największe skarby; juzem powiedział, powtarzam, i milion razy powtarzać będę: serca pragnę, nie zbiorów, serca...
Kocilibińska.
Ale gdyby imćpanna Konstaneya koniecznie wyciągała po waćpanu, iżbyś i o jej dobrem mie niu myślał.
Przemysłowski.
Natenczas prosiłbym, żeby...Kociubińska.
Ale pan Pradziadowski...Przemysłowski.
Co, mościa dobrodziejko? pan Pradziadowski? krzywdę mi czynisz waćpani, gdy mnie kła dziesz w porównaniu z synowcem jego, który....
Kociubińska.
Ile mi się zdało i słyszeć od drugichi samej...
Przemysłowski.
Nie wszystko złoto co się świeci,młody ten człowiek, na fundamencie jakowejś junackiej raźności swojej mniema, iż wszystkie przymioty posiadł; nadto jest wielka przezorność waćpani, żebyś nie umiała czynić różnicy między złotem a szychem.
Kociubinska.
Prawda, mości panie, że waćpana ta- lenta....Przemysłowski.
Ah, mościa dobrodziejko, broń Boże,nie o sobie to mówię; znam się na mojej szczupłości, miał- kości... ale świat ma oczy...
Kociubinska.
Ma zapewne, i te oczy nie zdają siębyć zupełnie przeciwne...
Przemysłowski.
Pozorom, częstokroć więcej oznaczającym powierzchownie, niż wewnątrz jest rzetelnej istoty, i ztąd ci to może i synowiec i stryj...
Kociubinska.
Ten zawsze uchodził za człowieka pełnego staropolskiej cnoty...
Przemysłowski.
Prostoty, prejudicyów, słabości,uporu, starzec ten nierozeznany...
S C E N A IX.
CIŻ SAMI, PRADZIADOWSKI.
Pradziadowski.
A już też to, mościwy panie, tegonadto! Taki to z waszeci jest pan, umiesz się w oczy li zać, a po za oczy...
Przemysłowski
(do ucha). Ale to, mości dobrodzieju,miej tylko waćpan cierpliwość, ja to umyślnie...
Pradziadowski.
Znam się, mości panie, na tych figlach; szeptaj waszeć jako chcesz; poznaję z tego, com na moje uszy słyszał. Waszecin charakter niegodziwy, nierze telny, i....
Przemysłowski
(do ucha). Ale, mości dobrodzieju,za minutę...
Pradziadowski.
Momentu jednego nie chcę! Chceszsię waszeć zwykłemi sztukami swojemi wykręcić? nie tra fiłeś waszeć na takiego prostaka staropolskiego, jakeś mnie
waszeć dopiero odmalował. Teraz dopiero zaczynam pozna wać waszeeine chwil e; plotkami swojemi zwaśniłeś mnie waszeć z dawnym poczciwym przyjacielem moim, panem Dziadusiewiczem. Mam u siebie waszecinego sługę, godnego łotrowskiego ćwiczenia; przyznał się on już mojemu sy nowcowi i mnie, jakeś go waszeć używał na podsłuchy, i na rozsianie plotek, i ta ostatnia, którąś waszeć skompo nował zapewne, że mi pan Dziadusiewicz chce chłopstwo zadawać....
S C E N A O S T A T N I A .
C1Ż SAMI, DZIADUSIEWICZ (z gab in etu w y c h o d z i).
Dziadusiewicz.
Ja, żebym waćpanu zadawał chłopstwo! Cóż to jest, panie Przemysłowski? eksplikuj się no waszeć ..
Przemysłowski
(do ucha Dziadusieioiczowi). Ale tofigle tylko są, miej no waćpan...
Dziadusiewicz.
Jak to: figle? brać honor uczciwemuszlachcicowi, wadzić ludzi spokojnych, plotki siać. Mospa- nie Pradziadowski, poprzysięgam, iż mi ani w myśli nie powstało...
Pradziadowski.
Wierzę ja temu, ale jegomość, którywaćpana w oczach moich tak oczerniał ..
Dziadusiewicz.
A on mi powiedział, że waćpan tujuż spisujesz inwentarze.
Pradziadowski.
Ja inwentarze...Dziadusiewicz.
Dalej, panie Przemysłowski, mów nowaszeć! Wszakżeś mi waszeć sam powiadał, że pan Pra dziadowski i sam przez siebie, i przez ludzi swoich...
Przemysłowski.
Ale, mości dobrodzieju, ciekawośćPradziadowski.
A zwłaszcza kiedy skomponowana, zmyślona na to, żeby nas tylko rozdrażniać, zwaśniać. Wstydź się waszeć tego matactwa, tego bałamuctwa, tej przewrotności!DziadusiewiCZ.
Panie Przemysłowski, nie spodziewałem się tego po waszeci, czego mnie teraz szczęśliwy przy padek nauczył. Chciałeś waszeć podejściem swojetn waśnić | dwóch starych przyjaciół; jużeś był dokazał, ale nie dał Pan Bóg górować szalbierstwu nad poczciwością. ( Do Pra
dziadów skie go). A ty, mój stary przyjacielu, wybacz sła
bości mojej, wybacz dowierzaniu mojemu! Zbałamuceni obydwaj, nie wiedzieliśmy sami cośmy czynili; jam był pierwszy początkiem, ja nagradzam. Idźmy zakończyć we selem umartwienie dzieci naszych. (Do Przemysłowskiego). A waszeci panu szczęśliwa droga! Jedź sobie waszeć do- do-do miasta, możesz tam już waszeć talenta swoje rozpo strzeć; kto wie, możeś przezorniejszych od nas z rozumu wywiódł, ale pamiętaj waszeć na to, że i na wsi i w mie ście, przyjdzie czas, kiedy się na francie poznają.
STATYSTA.
KOMEDYA W TRZECH AKTACH.
O S O B Y :
1'an Myślicki. Pani Myślicka.
■Kaneyunda, ich córka. KokossytUka, ochmistrzyni. Rostropski, sąsiad. Owaziewicz.
Erast, kawaler Kunegundy. Handloicicz.
Rolnicki.
Figlacki, służący Erasta, udający
doktora Pankracyusza. Chłopiec.
Scena w domu Myślickiego.
A KT PIERWSZY.
S C E N A I. ROSTROPSKI (sam).
Cóż też to czasem chimery broją! Ta, którą od kilku czasów powziął mój dobry sąsiad pan Myślicki, zdaje się być bardziej śmieszna niż prawdziwa. Z tern wszystkiem
do tego punktu przyszła, iż jej trzeba koniecznie zabieżyć. A daj Boże! żeby tylko skutecznie, jeżeli nie przezwycię żyć, przynajmniej uhamować ją można. Miłość dobra pu blicznego chwalebną, prawda i wielce jest chwalebną po budką czynności naszych. Ale na tym fundamencie zapę dzać się w nieroztropne i dziwackie projekta; zapominać tego, co własny stan każe, zaniedbywać najistotniejszych obowiązków, podawać się nakoniec w niebezpieczeństwo utracenia własności swojej... to zbytek naganny i dziwactwo szkodliwe.
S C E N A II.