• Nie Znaleziono Wyników

świętego Alberta Chmielowskiego

1.3.  Cechy specyficzne życia duchowego

W sylwetce duchowej Brata Alberta można dostrzec to, co stanowi spe‑

cyficzny „styl”306 świętego w stosunku do tego, co prezentowali jego wielcy mistrzowie. Pewne cechy jego duchowości zdają się posiadać swój wyjątkowy rys, wynikający przede wszystkim z działania łaski Ducha Świętego, jednak w drugim rzędzie również z antropologicznych oraz społeczno ‑kulturowych

301 A. Chmielowski: Notatnik rekolekcyjny I. PAC, s. 268–269.

302 Idem: Do s. Bernardyny 156 (90). PAC, s. 202.

303 Zob. Idem: Notatnik rekolekcyjny II. PAC, s. 275.

304 Zob. Ze źródeł duchowości albertyńskiej…, s. 132.

305 Zob. J. Machniak: Duchowe przyjaźnie św. Brata Alberta. „Życie Duchowe” 1996, nr 5, s. 73–79.

306 Dla Brata Alberta słowo „styl” ma szczególne znaczenie. Pisał o tym w eseju O istocie sztuki, w którym uznał za dzieło sztuki każdą szczerą i bezpośrednią próbę wyrażenia wnętrza w tworzonym przez człowieka dziele: „Jako antytezę sztuki praw‑

dziwej, wyrażającej się przez styl, czyli indywidualność duszy, można postawić sztukę fałszywą, udaną, wyrażoną przez manierę, sposób, sztukę nauczoną. […] Styl właśnie, jest to szczerość, przyrodzony głos duszy, jej kształt, jej język. […] Istotą sztuki jest dusza wyrażająca się w stylu” (A. Chmielowski: O istocie sztuki. PAC, s. 232–234).

podstaw życia duchowego307. Historia zbawienia, tak w odniesieniu do poje‑

dynczej osoby, jak i wspólnoty, jest zawsze historią drogi i środków, jakie Bóg wybiera, by prowadzić konkretnego człowieka posiadającego niepowtarzalną historię życia308.

1.3.1. Duchowa przemiana i Trzeci Zakon św. Franciszka

W życiorysie św. Alberta istotne znaczenie miał tzw. moment zwrotny, który zaważył na dalszych jego losach. Chodzi o doświadczenie duchowej prze‑

miany309, nazywane również transformacją310, wyzwoleniem311 czy przebudze‑

niem312. Konstanty Michalski dzieli życie Adama Chmielowskiego na dwa etapy:

pierwszy (1845–1882), zakończony kryzysem, związanym z pobytem w szpi‑

talu we Lwowie i u brata Stanisława na Podolu, w którym „góruje natura i sztuka”313, oraz drugi (1882–1917), trwający od podjęcia pracy wśród tercjarzy franciszkańskich aż do śmierci, w którym z kolei „góruje łaska nad naturą”314. Aby dobrze zrozumieć rolę duchowej transformacji, należy pokrótce przyj‑

rzeć się sylwetce św. Alberta przed nawróceniem, a następnie po nim. Adam Chmielowski zawsze był człowiekiem wierzącym i religijnym, jednak była to religijność jeszcze nieukształtowana315. W pierwszym okresie Chmielowski to kolejno: uczeń, student, powstaniec, artysta i malarz316. Po duchowej przemia‑

nie zmieniają się obszary i formy jego aktywności. Staje się tercjarzem Trze‑

ciego Zakonu św. Franciszka, apostołem misyjnym Podola, następnie ubranym w szary habit Bratem Albertem posługującym w przytuliskach wśród bezdom‑

nych oraz zakonodawcą dwóch zgromadzeń.

Okres studiów w Akademii Sztuk Pięknych w Monachium (1869–1874) odsłania początki transformacji wewnętrznej317, jednak jest to ciągle poszukiwa‑

nie własnej drogi duchowej318. W liście Do Lucjana Siemieńskiego319 z 1869 roku

307 Zob. TŻD, s. 37–231.

308 Por. KKK 234.

309 DBA, s. 70–75; M. Rożek: Święty Brat Albert…, s. 35–55.

310 Zob. M. Tatar: Od duszy artysty…, s. 109–114.

311 Zob. M. Winowska: Święty Brat Albert. Opowieść…, s. 89.

312 Zob. N. Budzyńska: Brat Albert…, s. 201–205.

313 K. Michalski: Brat Albert…, s. 34–51.

314 Ibidem, s. 51–79; por. M. Tatar: Od duszy artysty…, s. 109–122.

315 Zob. S. Smoleński: Sylwetka duchowa…, s. 189; G. Ryś: Brat Albert. Inspiracje…, s. 28–47.

316 Zob. K. Michalski: Brat Albert…, s. 34.

317 Zob. M. Tatar: Od duszy artysty…, s. 111.

318 Por. DBA, s. 51–76.

319 Lucjan Siemieński (1809–1877), poeta, literat, tłumacz Odysei Homera, pierwszy redaktor „Czasu”, wieloletni kierownik literacki tego dziennika. Zarówno z Lucjanem,

sprawy wiary raczej nie wydają się zajmować u Chmielowskiego szczególnego miejsca. Zawarta w liście relacja z przeżytych świąt Bożego Narodzenia jest pozbawiona jakichkolwiek śladów duchowej zadumy nad tajemnicą Wcielenia.

Artysta Adam wspomina, jak szukał sposobów na świąteczną nudę320.

W tym samym fragmencie Chmielowski wyraził swoją opinię o zagroże‑

niu, jakie niesie sztuka: „W ogóle sztuka na bardzo nudnych ludzi wykiero‑

wywa swoich adeptów; ja się temu nie dziwię i mam to przekonanie, że kto się na serio wziął do rzeczy, ten prowadzi moralną szulerkę a jeszcze gra nie idzie na tysiące, ale stawia się po troszku wszystko, co człowiek ma najdroż‑

szego w sercu i w głowie – bardzo demoralizujące zajęcie, jeżeli za dobrze położony kolor sprzedałoby się przyjaciela. Co tu dziwnego, że między mala‑

rzami tak dużo głupich ludzi, albo pijaków; najlepsi są do niczego jak się gra skończy, chyba jeżeli się wygrało, a to taka rzadka rzecz”321. Sztuka, której Adam poświęca swoją życiową energię, jawi się w jego opinii jako niebez‑

pieczna i ryzykowna gra, w której można przegrać i stracić wszystko – przy‑

jaciół, moralność, zdrowie.

W kolejnych listach do Siemieńskiego widać, jak sztuka staje się dla Chmie‑

lowskiego miejscem ucieczki, sposobem radzenia sobie z problemami i twardą rzeczywistością: „Zapalczywie maluję; reszta niewiele mnie obchodzi. Jestem zdaje się dość zwariowana figura, – że mi w świecie rzeczywistym nie jest zadzi‑

wiająco dobrze, więc się uciekam do michałków, co je sobie wymyślę i między nimi żyję; dość zabawny sposób na odpędzanie zmartwień, przy moim wro‑

dzonym niedbalstwie dosyć praktyczny”322.

Idealistyczny świat, w który ucieka Adam, zaczyna stopniowo wypełniać się treściami religijnymi, a konkretnie ideami pierwotnego chrześcijaństwa. Chmie‑

lowski jest zdystansowany wobec współczesnego świata i nowoczesnych tren‑

dów323. W liście z 1873 roku widać jeszcze bardziej motyw wewnętrznej ucieczki, jak i jego rodziną przyjaźnił się Adam Chmielowski. Zachowało się 21 listów napisanych przez niego do Siemieńskiego (zob. PAC, s. 22).

320 „Imieniny i wilia bardzo cicho przeszły; rano zjadłem opłatek com go od Pani dostał, a wieczór piliśmy w kilku wino i jedli orzechy i daktyle w dość nudny sposób.

W niedziele jeszcze gorzej, malować nie można było dla wielkiego święta, z nudów poszliśmy do teatru, a znudzeni i źli na widowisko – spać do domów” (A. Chmielow‑

ski: Do Lucjana Siemieńskiego, Monachium, poniedziałek [Koniec grudnia 1869 lub styczeń 1870]. PAC, s. 27).

321 Ibidem.

322 A. Chmielowski: Do Lucjana Siemieńskiego, Monachium, środa. PAC, s. 51.

323 „Jakiego Bóg człowieka stworzył, takie i obrazy będzie robił; ale świat zewnętrzny i otoczenie bardzo na ludzi wpływa i zmienia. Co do mnie, to sobie wcale w dzisiej‑

szym świecie i mądrości nowoczesnej nie podobam. Dlatego chcę czytać i studiować greckich poetów i filozofów […] Najciekawsze są pierwsze wieki po Chrystusie, a raczej chrześcijanie i cała cicha poezja ich myśli przyniesiona do pogańskich grobów” (Idem:

Do Lucjana Siemieńskiego, Monachium, niedziela. PAC, s. 54).

a zarazem pewne symptomy kryzysu i duchowych zmagań. Wielogodzinne malowanie obrazów jest dla niego jednym z powodów towarzyszącego mu niepokoju i zdenerwowania. W korespondencji Adam w dość tajemniczy spo‑

sób opisuje zamęt, który panuje w świecie jego myśli i uczuć: „[…] na mózg czasem choruję”324.

Równocześnie w treściach obrazów i myśli, ciągle wskazujących na przeby‑

wanie w świecie marzeń i fantazji, jakby przebijał się głos przyszłego powoła‑

nia. Chmielowski dzieli się w tym samym liście refleksją na temat malowanego obrazka do bajki ludowej o synu dobrym, udającym się po wodę do złotego drzewa. Urzeka go sens tej opowieści, w której pojawia się motyw poszukiwa‑

nia wody życia. Chmielowski nawiązuje tu do Chrystusa Pana, stwierdzając, że nie za górami, ale w Zbawicielu jest źródło wody życia325.

W końcu artysta stawia pytanie, które za kilka lat popchnie go do decyzji wstąpienia do klasztoru: „Czy sztuce służąc, Bogu też służyć można? Chry‑

stus mówi, że dwom panom służyć nie można. Choć sztuka nie mamona, ale też nie Bóg; bożyszcze prędzej. Ja myślę, że służyć sztuce, to zawsze wyjdzie na bałwochwalstwo”326. W przytoczonym fragmencie widać wyraźne duchowe zmaganie Adama. Nie chce przestać malować, ale służba sztuce stanowi zagroże‑

nie bałwochwalstwem. Pomoc w rozwiązaniu tego dylematu odnajduje w przy‑

kładzie włoskiego dominikanina, malarza religijnego Fra Angelico (1387–1455), który tworzy obrazy religijne. Wstąpienie do zakonu ma pomóc Chmielow‑

skiemu w oczyszczeniu się i uświęceniu, by dobrze malować dzieła o tematyce religijnej327. Adam kładzie tu jeszcze akcent na samego siebie. Motywacja wstą‑

pienia do klasztoru wydaje się nieuporządkowana. Na razie ucieka od świata i tego, czemu później poświęci życie328.

W 1880 roku, zaraz na początku nowicjatu u jezuitów w Starej Wsi, Adam wysłał listy do swoich przyjaciół, w których odsłania się wyraźnie religijna motywacja życia zakonnego, ale w tonie moralizatorskim329. Akcentuje wymiar

324 Idem: Do Lucjana Siemieńskiego [Monachium, 1873]. PAC, s. 60. „Mieszkam teraz przy atelier; przez to więcej maluję, więc obrazom z tego powodu lepiej, a mnie gorzej, bo bardzo zdenerwowany jestem i czegoś niezdrów. […] na brzuch zdrów jestem, tylko na mózg czasem choruję, powszechna to choroba między ludźmi, choć się do niej mało kto przyzna, a dopiero ludzie się spostrzegą, jak w domu wariatów zamykać trzeba pacjenta” (Ibidem).

325 Zob. Ibidem.

326 Ibidem, s. 60–61.

327 „Chybaby jak Fra Angelico sztukę i talent i myśli Bogu ku chwale poświęcić i święte rzeczy malować; aleby trzeba na to, jak tamten, siebie oczyścić i uświęcić i do klasztoru wstąpić, bo na świecie to bardzo trudno o natchnienie do takich szczytnych tematów” (Ibidem).

328 Por. G. Ryś: Brat Albert. Inspiracje…, s. 36–37.

329 Do przyjaciela Józefa Brandta wysłał książkę pt. Rozważ to dobrze. Myśli zbawienne dla dobrych i złych (por. Rozważ to dobrze! Czyli myśli zbawienne dla dobrych i złych. Red.

moralny i jurydyczny życia duchowego, podkreślając „reguły życia i obo‑

wiązki”, mające stanowić ochronę przed upadkiem330. Styl korespondencji, a zarazem obraz Boga, jaki może się za nim kryć, zdecydowanie różni się od tego, co zanotuje później już jako Brat Albert, wskazując na istotę życia ducho‑

wego, jaką jest więź z „Ukochanym”331.

Podobny ton jest utrzymany również w wysłanym z nowicjatu liście Do Heleny Modrzejewskiej: „Wstąpiłem do zakonu, za kilka dni dostanę suknię jezuicką […]. Już nie mogłem dłużej znosić tego złego życia, którym nas świat karmi, nie chciałem już dłużej tego ciężkiego łańcucha nosić. Świat, jak złodziej, wydziera co dzień i w każdej godzinie wszystko dobre z serca, wykrada miłość dla ludzi, wykrada miłość i szczęście, kradnie nam Boga i niebo”332. Powyż‑

H. Jackowski. Wyd. VII. Kraków 1927), w której umieścił dedykację: „Kochany Józefie, w myślach o Bogu i przyszłych rzeczach – znalazłem szczęście i pokój – którego darem‑

nie szukałem w życiu [...] Kładę habit zakonny, żebym miał reguły życia i obowiązki, które by mi nie pozwalały upadać coraz niżej, bo każdy człowiek upada własnym cię‑

żarem, jeżeli nic go nie podtrzymuje i do Boga nie zdąża” (A. Chmielowski: Do Józefa Brandta. PAC, s. 73).

330 G. Ryś podobnie komentuje powyższe fragmenty, podkreślając, że Adam Chmie‑

lowski zaczyna uciekać od brutalnego świata najpierw w świat baśniowy, a następnie zakonny. W tym czasie traktuje religię jako prawo, które chroni przed złem. Na tym etapie nie tyle chodzi o Boga i Jego wolę, ale o siebie samego (zob. Idem: Brat Albert.

Inspiracje…, s. 35–40).

331 Por. A. Chmielowski: Do s. Bernardyny 88 (22). PAC, s. 138–139; Idem: Do s. Ber-nardyny 68 (2). PAC, s. 120; Idem: Notatnik rekolekcyjny II. PAC, s. 275. Również w mora‑

lizatorskim tonie, choć niepozbawionym serdeczności, pisał do swojego przyjaciela i nie‑

zbyt religijnego wówczas artysty Józefa Chełmońskiego: „Zanadto dobry jesteś artysta, żebyś miał nie wiedzieć, co jest ze sztuką, i jak jest i brać na serio estetyczne błazeństwa;

zanadto też znowu rozumny jesteś człowiek, żebyś miał sądzić, że Pana Boga nie ma, a światy i ludzie z jakiegoś przypadku powstały. Dlatego Ci piszę i radzę jak twój szczery brat i kolega, żebyś się ratował i po prostu, jak możesz najprędzej, po chłopsku do spo‑

wiedzi podszedł […]. Na ostatku Ci piszę, żebyś sobie tego listu lekce nie ważył […].

Zacząłem nowicjat, czuję się bardzo szczęśliwy. Maluję i zapewne będę malował dużo i lepiej, aniżeli dotąd. Zdrowszy jestem. Sygieta pozdrawiam serdecznie, posyłam mu też książeczkę. Mógłbyś mu rozumu do głowy napędzić, dobry jest chłopiec, ale ma w głowie jak w kotle. Katechizmu nie umie, jak my wszyscy artyści” (Idem: Do Józefa Chełmońskiego. PAC, s. 73–76). N. Budzyńska skomentowała ten fragment, stwierdza‑

jąc, że Chmielowski „[…] moralizuje w swoim neofickim zapale” (Eadem: Brat Albert…, s. 183).

332 A. Chmielowski: Do Heleny Modrzejewskiej. PAC, s. 78–79. W tym samym liście, w podobnym idealistycznym, ale i pesymistycznym tonie zapisał: „Do tego wszystkiego wstępuję do zakonu; jeżeli duszę bym stracił, cóż by mi zostało. Słowacki, którego Pani tak bardzo lubi, mówi, że «talenta, są to w rękach szalonych latarnie, ze światłem idą topić się do rzeki». […] Choć nie wiem czy talent mam czy tylko talencik, to wiem, jednak z pewnością, że jestem w drodze do powrotu znad samego brzegu tej smutnej

szy fragment, choć wskazuje na szlachetne motywy wstąpienia do jezuitów, ujmuje je jednak od strony negatywnej. W tekście pojawia się motyw śmierci, rozpadu i straty, który wprawia czytelnika w przygnębienie – od tego wszyst‑

kiego trzeba się uwolnić333.

24 września 1880 roku Adam Chmielowski, mając 36 lat, wstąpił do nowi‑

cjatu jezuitów w Starej Wsi. 10 października miały miejsce obłóczyny, a 19 listo‑

pada rozpoczęły się miesięczne rekolekcje w milczeniu w oparciu o Ćwiczenia duchowne św. Ignacego z Loyoli334. Młody nowicjusz, choć był nałogowym pala‑

czem, całkowicie zrezygnował z palenia papierosów, traktując to wyrzeczenie jako ofiarę złożoną Bogu335. W pierwszym tygodniu rekolekcji, w którym roz‑

ważano temat śmierci oraz grzechu, przeżył załamanie nerwowe336. Punktem zapalnym kryzysu miało być złamanie ślubu i wypalenie niedopałka papierosa, który uruchomił w Adamie potężne skrupuły na tle religijnym, poczucie bycia niegodnym Bożej łaski, wręcz potępionym i obrzydliwym w oczach Bożych337. rzeki a wieluż ich pochłonęła, tych nieszczęśliwych topielców i wielu wciąż pochłania!

Sztuka i tylko sztuka, byle jej uśmiech, albo cień uśmiechu [...] bo z nią sława i dosta‑

tek i osobiste zadowolenie – mniejsza o resztę; gubi się w szalonej gonitwie rodzinę, moralność, ojczyznę, związek z Bogiem, gubi się wszystko, co dodatnie i święte – lata uciekają, organizacja fizyczna niszczeje – zostaje tylko rozpacz albo idiotyzm na dnie czaszki – poza tym śmierć – ale żebyż tylko śmierć i nicość, ale i to nie, bo dusza nie umiera nigdy” (Ibidem).

333 Bernard Smyrak twierdzi, że na decyzję wstąpienia do nowicjatu jezuitów mógł dodatkowo wpłynąć szereg innych wydarzeń, m.in. związanych z okolicznościami zewnętrznymi, takimi jak: niewola ojczyzny, śmierć drogich osób i przyjaciół: Maksy‑

miliana Gierymskiego w 1874 r., Lucjana Siemieńskiego w 1877 r., Marcela Dobrowol‑

skiego w 1879 r. (zob. DBA, s. 58–59). Istnieje także hipoteza bolesnego zdarzenia, jakim był zawód miłosny związany ze staraniem się o rękę Lucyny Siemieńskiej, córki Lucjana.

Ojciec Lucyny nie godził się na jej wydanie za Adama Chmielowskiego – ubogiego arty‑

sty malarza (zob. N. Budzyńska: Brat Albert…, s. 126–131).

334 Zob. A. Różycki: Święty Brat Albert…, s. 97.

335 Zob. M. Kaczmarzyk: Trudna miłość…, s. 42; K. Michalski: Brat Albert…, s. 48.

336 W. Baudiss, mistrz nowicjatu, w którym przebywał Chmielowski, zapisał: „Pod‑

czas rekolekcji 30 ‑dniowych, a to zaraz w pierwszym tygodniu, kiedyśmy rozważali o śmierci, dostał jakiś rodzaj «aberratio mentis», wskutek czego nas musiał opuścić” (cyt.

za: M. Kaczmarzyk: Trudna miłość…, s. 40). Adam został wydalony z nowicjatu dopiero 5 kwietnia 1881 r. W Archiwum księży jezuitów w Krakowie znajduje się adnotacja z tego wydarzenia: Dimissus est ob morbum – praecipue ob perturbatam rationem (Ibidem, s. 41).

337 Niektórzy biografowie podkreślają, że w formacji w nowicjacie, gdzie przeby‑

wał Adam Chmielowski, zabrakło wyraźnego podkreślenia obrazu Boga jako dobrego i miłosiernego Ojca, patrzącego z wyrozumiałością na niedoskonałości swoich dzieci.

Akcentowano z kolei obraz Boga sprawiedliwego, surowego, domagającego się ścisłego rozliczenia. Tak ukazany obraz Boga mógł również wpłynąć na intensywność skrupułów

Ze Starej Wsi został przez bezradnych wobec jego stanu jezuitów skierowany do szpitala w Kulparkowie, dzielnicy Lwowa, gdzie przebywał od 17 kwiet‑

nia 1881 do 22 stycznia 1882 roku, z rozpoznaniem: hypochondria, melancholija, obłęd religijny, lęk, przeczulica psychiczna, dysprasia neuralgica338. Od 22 stycznia 1882 roku nadal w stanie depresyjnym mieszkał u brata Stanisława Chmielow‑

skiego na Podolu, w Kudryńcach, gdzie ciągle pozostawał zamknięty, pogrą‑

żony w smutku, wyobcowany, z poczuciem bycia odrzuconym przez Boga.

Poza tym mało jadł, nie przystępował do sakramentów i nie uczęszczał do miejscowego kościoła339.

Momentem przełomowym duchowej przemiany była odbyta w sierpniu 1882 roku spowiedź u ks. Leopolda Pogorzelskiego, proboszcza z Szarogrodu.

Poprzedziła ją wizyta tego kapłana w domu Chmielowskich. Prawdopodobnie celowo zaaranżowano spotkanie, podczas którego Stanisław, brat Adama, roz‑

mawiał z ks. Pogorzelskim na temat Bożego Miłosierdzia340. Treść i przebieg rozmowy słyszał siedzący w sąsiednim pokoju Adam, który ku zaskoczeniu wszystkich poprosił, by osiodłać konia i udał się do spowiedzi do ks. Pogo‑

rzelskiego.

Wszyscy biografowie wskazują na nadzwyczajny charakter tego spotkania oraz istotną rolę sakramentu pokuty i pojednania. Chmielowski wrócił ze spo‑

wiedzi ze spokojem i pogodą ducha. Zmiana dostrzegalna była już w następ‑

nych dniach: przyjmował posiłki, rozmawiał, był aktywny341. Wspominając ten okres duchowych zmagań, już dojrzały Brat Albert powiedział ks. C. Lewan‑

dowskiemu: „Byłem przytomny, nie postradałem zmysłów, ale przechodziłem okropne męki i skrupuły i katusze najstraszniejsze”342. Z kolei ks. L. Pogorzel‑

skiego wspomina w jednym ze swoich listów: „Ten święty prałat był tak dobry i łaskawy dla mnie, jak nikt więcej być nie może”343.

Adama (zob. Ibidem, s. 42; M. Kaczmarzyk: Sprawa Kulparkowa…, s. 6–8). Por. M. Winow‑

ska: Święty Brat Albert. Opowieść…, s. 83–86.

338 W. Sochacki, A. Wacyk: Odpis historii choroby wraz z orzeczeniem o przebiegu cho-roby [mps]. ASA, Lwów 1935, s. 1.

339 Zob. N. Budzyńska: Brat Albert…, s. 203–204; M. Winowska: Święty Brat Albert.

Opowieść…, s. 92–93; J. Żak ‑Tarnowski: Brat Albert…, s. 80.

340 Zob. N. Budzyńska: Brat Albert…, s. 204; A. Okońska: Adam Chmielowski…, s. 292–

293. M. Winowska twierdzi, iż rozmówcy poruszali temat marnotrawnego syna, kobiety cudzołożnej, Samarytanki, pokutującego Piotra i Judasza, który nie uwierzył w możliwość przebaczenia. Rozmawiali również o pożytku ze spowiedzi oraz mocy Krwi Chrystusa zawsze gotowej oczyścić z każdej winy (Eadem: Święty Brat Albert. Opowieść…, s. 93).

341 Zob. K. Michalski: Brat Albert…, s. 50; W. Kluz: Adam Chmielowski. Brat Albert…, s. 115; A. Okońska: Adam Chmielowski…, s. 293; A. Różycki: Święty Brat Albert…, s. 98–99;

N. Budzyńska: Brat Albert…, s. 204; J. Jordan: Święty Brat Albert. Kraków 2001, s. 22;

T. Weyssenhoff: Obraz życiem malowany. Kraków 1994, s. 52–54.

342 K. Michalski: Brat Albert…, s. 49.

343 A. Chmielowski: Do Marii z Kłopotowskich Chmielowskiej. PAC, s. 91.

Bernard Smyrak zinterpretował to trudne doświadczenie jako mające zna‑

miona działania Bożego oczyszczenie ze wszystkiego, „[…] na czym się Adam jako na przyczynach naturalnych mógł opierać”344. Przemieniająca rola dobrze przeżytego kryzysu duchowego pozwoliła mu w kolejnych latach patrzeć na swoją życiową drogę z perspektywy miłującej dziecięcej ufności w Opatrzność Bożą345. Bernard Smyrak nie traktuje okresu duchowych zmagań jako właściwej

„nocy ciemności” zmysłów czy ducha, z którą łączy się również strona biernych oczyszczeń, a która według jego opinii miała miejsce w późniejszym życiu już dojrzałego Brata Alberta346.

W literaturze poświęconej duchowości Brata Alberta można spotkać się z kil‑

koma interpretacjami teologicznymi i psychologicznymi omawianego stanu347. Stanowiska co do etiologii przeżyć ze Starej Wsi, Kulparkowa i Kudryniec są różnorodne: 1) od oceny wydarzenia jako transformacji duchowej o charakte‑

rze mistycznym348, 2) przez potraktowanie go jako klinicznej depresji349, 3) tzw.

przypadek „mieszany”, w którym doświadczenie choroby o podłożu natural‑

344 DBA, s. 73.

345 Ibidem, s. 73–74. Autor porównuje doświadczenie Chmielowskiego do tego, co przeżywali tacy święci jak: Maria Magdalena de Pazzis, Ignacy Loyola i Alfons Liguori – pod wpływem którego dokonała się w nich duchowa przemiana, a zarazem odkrycie swojego powołania (Ibidem).

346 Zob. DBA, s. 73. Bernard Smyrak użył zwrotu „jakby «noc ciemności»” (Ibidem).

347 Niektóre interpretacje psychologiczne, które mogą współwystępować i uzupełniać duchową perspektywę, zostaną omówione w rozdz. 2.2.

348 Jest to opinia m.in. M. Tatara, zgodna z tezą prezentowaną przez J. Machniaka (por. M. Tatar: Od duszy artysty…, s. 114; J. Machniak: Od „nocy ciemnej” do całko-witej opcji…, s. 196–197). Chociaż styl życia Chmielowskiego zmienia się diametralnie w porównaniu z tym, co miało miejsce przed kryzysem, trudno jednak na podstawie tego faktu rozstrzygnąć, czy mają miejsce bierne oczyszczenia. Trudność w precyzyjnym rozstrzygnięciu, o jakiej fazie rozwoju życia mistycznego mowa u Brata Alberta, wiąże się z brakiem możliwości zastosowania kryteriów Doktora Mistycznego odnośnie do przejścia z etapu modlitwy medytacyjnej do kontemplacyjnej. Nie można prześledzić zmian życia modlitewnego św. Alberta. Dotyczy to szczególnie okresu obejmującego wydarzenia ze Starej Wsi, Kulparkowa i Kudryńców (zob. Św. Jan od Krzyża: Noc ciemna, I, 9,5–9. W: Idem: Dzieła. Tłum. B. Smyrak. Kraków 2014, s. 521–525). Por. R. Garrigou‑

‑Lagrange: Trzy okresy…, s. 219; N. Cummins: Wprowadzenie do nauki…, s. 29; L. Bor‑

riello, R. Di Muro: Breve storia…, s. 307. W. Stinissen, komentując współcześnie ujęcie nocy św. Jana od Krzyża, zwraca uwagę, że struktura nocy, choć w pierwszym rzędzie

riello, R. Di Muro: Breve storia…, s. 307. W. Stinissen, komentując współcześnie ujęcie nocy św. Jana od Krzyża, zwraca uwagę, że struktura nocy, choć w pierwszym rzędzie

Powiązane dokumenty