• Nie Znaleziono Wyników

Z czego powstają wiatry i chmury?

C ała ziemia je st otoczona powietrzem. Pow ietrze ja k się rozgrzeje, to się rozrzedza i rozszerza. W eź pęcherz czyli me- ch erzy n ę, zaw iąż dobrze i wlóź do ciepłego pieca, a powietrze w pęcherzu tak się rozszerzy, że aż go z hukiem rozsadzi.

Pow ietrze zaś rozszerzone, ciep łe, je s t lżejsze niż zimne i dla tego wznosi się w górę.

D laczegóż to tak trudno opalić w ysokie iz b y ? Oto dla tego, bo ogrzane powietrze ucieka ciągle do góry. D latego

— TB

-też w izbie je s t zaw sze chłodniej na p o dłod ze, ja k na powale.

W yłeź jeno po drabinie trochę w g ó rę , a przekonasz się o tem.

D la tego sam ego w zim ie, człowiek siedząc w izb ie, prędzej zm arznie w nogi, choć je ma dobrze owinięte i w b u tach , ani­

żeli w gołe ręce. T a k ż e i muchy dla tego w jesieni uciekają ciągle pod p o w ałę, bo tam je st cieplej ja k na podłodze, gdyż ogrzane pow ietrze ja k o lżejsze, uciekło do góry.

Podobnie ja k w izbie, dzieje się i na ziemi Słońce ogrze­

wa pow ietrze, pow ietrze ogrzane idzie w g ó rę , z boków zaś napływ a pow ietrze zim niejsze; to się także ogrzew a i znowu idzie w g ó rę , a pow ietrze zimne pcha się na jeg o miejsce.

Z tąd to pow stają w iatry.

Pew nie w idział każdy, że ja k w zimie je st wielki dym w izbie, a otworzy się okno albo d r z w i, to dym wychodzi g ó r ą , a dołem powTaca. Pochodzi to z tą d , że g ó rą ucieka z izby ciepłe pow ietrze i dym z sobą zabiera a dołem p rzypływ a zc dworu zimne pow ietrze i dym w pędza do izby. K to się nad tem trochę z asta n o w i, ten pewnie zrozumie ja k w iatry pow sta­

ją. — T era z zaś w7am powiem ja k p o w ita ją chm ury.

Skoro k tó ra gospodyni clice prędko swTojc chusty w ysu­

szyć, w iesza je ta m , gdzie w ietrzyk wieje; ta k się należy, bo w iatr lepiej suszy, ja k słonce bez wiatru.

Ale dla czegóż to ta k je s t? Oto dla te g o : Suche powie­

trze w siąk a w siebie w ilgoć. G dy niem a w ia tru , to pow ietrze napiw szy się wilgoci, leży na chuście i ju ż więcej wilgoci nie w siąka, ja k zaś w ietrzyk z a w ie je , to zaraz spędzi wilgotne pow ietrze a napędzi św ieżego, suchego, które przeciąga po w ilgotnych chustach i je suszy.

Bardzo się myli kto mówi że samo ciepło suszy chusty, bo w zimie, choć je st mróz, chusty w y schną, byle tylko był w iatr a k ażd a gospodyni w ie dobrze, że ja k w yszuruje w izbie po­

dłogę, a chce aby podłoga prędzej w ysclda, to musi poroztwie- rać drzw i i okna aby dobrze do izby naw iało , bo to prędzej pom oże, ja k najw iększe palenie w piecu przy zam kniętych drzw iach i oknach. T o też dzieje się tym sposobem , że po­

w ietrze w ciąga w siebie wodę rozlaną po podłodze.

- 76

Podobnie ja k postaw isz przy otwartem oknie szk lan k ę z w o d ą, to wody ciągle będzie ubyw ać, aż nakoniec całkiem zniknie i szk lan k a będzie sucha. Gdzież się woda podziała?

Oto pow ietrze, w ietrzykiem p rzypędzane, piło j ą po tro ch u , w ciągało w siebie, aż nakoniec całkiem ją wypiło.

J a k z m okrej chusty, z w ilgotnej podłogi i ze sz k la n k i, ta k też i z całej ziemi pow ietrze ciągle pije wodę. Pow ietrze unosi się nad m orzam i, nad jezio ram i, nad rz e k a m i, strum ie­

niami i źró d łam i, po nad wilgotnem i lasy i łąkam i i wszędzie zabiera w siebie cząsteczki wody. A cóż powietrze robi z te- mi cząsteczkam i w ody? gdzież się one po dziew ają?

Owoź te cząsteczki wody schodzą się z sobą i tw orzą chm ury, z których potem na ziemię pada deszcz, albo śnieg, albo grad.

K to chce dobrze zrozumieć ja k się to dzieje, niech p o słu ­ cha uw ażnie co mu powiem.

Skoro kto w ręce zziębnie i chucha żeby je o g rzać , to zaraz p o czuje, że mu ręce od tego chuchania ja k o ś zw ilgły, a skoro pochucha na suchą szybę, to w net szyba o kryje się w il­

gocią, czyli wodą. T o pochodzi ztąd, że chucham y pow ietrzem w ilgotnem , bo para ludzka nic innego nie je st, jeno powietrze w ilgotne, czyli powietrze z wodą zmięszane. P a ry w ciepłej izbie n iep o strzeżesz, za to w zimnej w idać j ą doskonale; ta p ara na bardzo zimnem szkle tw orzy krople w ody, które n a ­ w et m arzną i zam ieniają się w ś n ie g , ta sam a p ara gdy je s t silny m róz, zam ienia się w sop le, które w iszą człow ieko­

wi na w ąsach gdy długo chodzi po mrozie.

T a k samo i tam w górze, w zimnem powietrzu, z cząstek wody pow staje mgła, z m gły krople, z nich zaś śnieg, a n a k o niec ló d , a to takim sp o so b em :

Po nad naszem i głow am i przeciąga ciągle to ciepłe, to zimne powietrze. G dy ta k ie pow ietrze co się dużo wody n a­

piło, zejdzie się z in n e m , zimniejszem p o w ietrzem , w tedy czą­

steczki wody, nagle ochłodzone, zam ieniają się w m głę. A m gła to nic innego nie je st tylko chmura. W głębokich górach często w idać w ierzchołki g ó r chm uram i’ o k ry te , ale ja k się tam w yjdzie n a w ierzchołek, to nic w około nie w idać tylko mgłę, bo m gła a chm ura to jedno.

G dy koło chm ury przeciąg a pow ietrze ciepłe a su ch e, to w tedy z chm urą dzieje się to samo co z m okrą chustą n a płp- cie. Pow ietrze j ą całkiem w y p ije , ta k ja k wilgoć z mokrej chusty i chm ura z n ik n ie , a niebo się w yjaśni. Ale skoro do chm ury przypłynie jeszcze zim niejsze pow ietrze, w tedy cząste­

czki wody w chm urze zam ieniają się w k ro p le , ta k samo ja k para na szkle a krople niem ogą się utrzym ać w pow ietrzu, bo są za ciężkie i spadają na ziemię ja k o deszcz.

Śnieg zaś i g rad w tedy pow stają, gdy chm ura spotka się z takiem bardzo zimnem pow ietrzem , że aż zm arznie od w iel­

kiego zim na; z m gły zm arzniętej mamy ś n ie g , a z kropli de­

szczowych zm arzn ięty ch , g rad .

K iedy ju ż tyle o tem m ów iiny, muszę wam opowiedzieć jedno ciekaw e zdarzenie.

W głównem mieście m oskiew skiem P etersburgu, jeden mi­

nister sprosił dużo gości na w ielki bal. Było to wśród bardzo mocnej zimy, o ja k ie j my tu ani w yobrażenia nie mamy, a w sali gdzie się bal o d b y w ał, było tak ie straszne gorąco, że go­

ście nie mogli w ytrzym ać, a kobiety mdlały. C hcieli otworzyć okno, ale było ta k zam arznięte, że się niedało otworzyć. W tedy jeden oficer poradził stłuc sz y b ę , i zaraz to uczynił. Cóż się stało ?

Oto w pokoju zaczął śnieg padać.

D ziw ne to zapraw dę zdarzenie, ale my je sobie umiemy w ytłum aczyć. Oto p a ra , k tó rą ci w szyscy ludzie z siebie w y­

daw ali unosiła się w pow ietrzu pod sam ą powałą, całkiem ja k chm ura; g dy nagle pow ietrze lodow ate zaw iało przez stłuczone okno, zm roziło parę, czyli zam ieniło j ą w śnieg, — a ta k tu taj nie z n ie b a, ale z pow ały sali balow ej, w ypełnionej ludzkiem i Wyziewami, padały p ła tk i śniegu.

S ta n is ła w KraicowcsyTc.

R Ó Ż N O Ś C I .

( L i s t do g r o m a d y SmereJcowa.) D zwonku, z jak im to żalem gromada P an i B . E . o której pisaliśm y w Sm erekow a żegnała j ą przy odjeździe,

77

78 niedoświadczoną n au czyli nie jednej rzeczy gospodarskiej, niejednej p racy

79 wiele lat doglądaliście pracy naszej jakby własnej. M aleńkiego poehrze-

-

80

własne, gdy było niebezpiecznie chore, niechaj będzie zdrowa z swojemi

Z drukarni odpowiedzialnego redaktora i wydawcy: E. W iniarza.

Tom XVII.

21. sierpnia

W ychodzi we Lwowie co 10 d n i, to je s t

i- Ili i 21. każdego m iesiąca.

Kosztuje rocznie z przesyłką pocztową 2 złr. w. a., półrocz­

nie 1 złr. w. h.

n r

B o g a , d z ie ci, B oga trzeba, Kto chce ayt być swego chleba.

O o d p u s t a c h .

.Świątobliwy u nas zw yczaj chodzenia po odpustach do m iejsc cudami słynących, od w ieków trw a z rów ną gorliwością, a Bóg błogosław iąc k raj tak pobożny, obdarzył go tylom a świę- temi miejscam i cudów, ja k żadną inną krainę.

R ok rocznie ciągną pobożne procesye z śpiew em i c h o rą­

gw iam i, spieszą grom adki w iejskie i m iejskie i cisną się ty ­ siące ludu do źródła łask i i m iłosierdzia.

D la w ierzącycli Bóg zdziałał cu da, na w ierzących i p o ­ bożnych zlewa zaw sze łask i z skarbnicy swojej, a smutni, sła ­ b i, żałujący g rzeszn icy , obdarzeni odpustam i kościelnem i, od­

chodzą z m iejsc cudownych pocieszeni, w zruszeni, sk ru szen i, Poprawieni.

W ielk i to grzech g dy na odpusta do m iejsc cudownych, ludzie idą aby się n a p atrzy ć, u b aw ić, coś utargow ać, a jeszcze w iększy, gdy g rzesznik zastarzały niesie swoje grzechy do m iejsc św iętych bez m yśli popraw y, bez chęci pokuty, p rzy j­

m ując odpust bez żalu i pobożności. Z niew aża najw iększy sk arb

82

ła s k i, popełnia św iętokradztw o, m iłosierdzie boskie depce, zapraw dę ciężki g rz e c h ! a przecie zaprzeczyć nie m o ż n a, że zdarza się u n a s często.

K to w idział kram y przepełnione po odpustach piwem i w ódką, hałaśliw y k rz y k i ścisk, kradzieże i oszukaństw a popeł­

nione w czasie odpustów, kto w idział pędzące na odpust fury, ładowne pierogam i i cblebem , a w racające w południe ju ż n a ­ z a ju trz , w łaśnie gdy się najw iększe nabożeństwo o dbyw a, z śpiewem i k rzy k am i, z kupionemi świecidłam i i p rzysm akam i, niew ym ijające karczem , musi przyznać mi że mam słuszn o ść, a jeżeli je s t człekiem nabożnym i uczciw ym , musi w estchnąć nad tem w szystkiem .

Często gęsto też niejeden nabroiw szy co niepoczciwego w swojej w s i , w swej p a ra fii, w stydzi się swego k s ię d z a , boi się aby nie m usiał oddać co u k ra d ł, nagrodzić w czem kogo u k rz y w d z ił, albo co p o dobnego, i przez w s ty d , złą wolą w ie­

dziony nie idzie do spowiedzi do swego p a s te rz a , co ja k dobry lekarz zna swego chorego i p rzy k re ale zbawienne daje le k a r ­ stwo, ale idzie spow iadać się w mieście, albo jed zie na odpust i m yśli w swojej ciem nocie, że uczyni zadość sum ieniu, je żeli wywiezie grzechy po za granicę domu i p a ra fii, otrzym a ro z­

g rzeszenie; bo czy pokutę odpraw i czy n ie , tego spow iednik wiedzieć nie będzie, ludzie się nie dowiedzą.

J e s t to nadużycie w ielkie i bardzo smutne Bóg nie odpu­

ści, choć człowiek oszuka i siebie i k a p ła n a , a kto wie ja k trze b a będzie pokutow ać w stydnie i ciężko za te spowiedzie i odpusta nadużyte.

J e s t w jed nej wsi k o b ie ta , w ielka p ija c z k a , k tó ra ju ż k ilk a razy odprzysięgała się w ódki i zapisyw ała do bractw a trzeźw ości, ale nigdy nie dotrzym ała, a ile razy z a sm a k u je , to pije i cały tydzień ciągiem i leży pod płotem i choruje potem i stęk a. Zaw sze żółta ja k g lin a , obdarta ja k ż e b ra k , chociaż zresztą zręczna je s t z niej sługa.

Od niejakiego czasu ta kobieta w idząc, źe w łasny p ro ­ boszcz rozgrzeszenia by jej dać niechcial, chodzi do spowiedzi do m iasteczka. R az poszła była w łaśnie, przyodziaw szy się porzą­

83

dnie i wziąw szy ze sobą pięć reńskich zasłu g od gospodarzy, k tórzy j ą trzym ali przez w zgląd źe krew na, B yła to niedzięlfy luda dużo w mieście, szynki pełne gości; po świętej spowiedzi, niepopraw iona pijaczka poszła na rynek, spotkała się ze znajo- noemi i m usiał tam być traktam en t nie lada, bo wieczorem nie było je j jeszcze w domu M inął pon ied ziałek , w to re k , i ta k dalej, baby ja k nie ma, ta k nie ma. L udzie się dziwili i w p a­

dali na domysły, ju ż miano jej iść szuk ać, aż we czw artek w ieczorem przyw lekła się słab a obdarta z w szystkiego, bez g rosza przy duszy, i nikom u nic mówić nie chciała. Ludzie potem mówili, że g d y spała w sz y n k u , okradli j ą , a policya zab rała do are­

sztu, inni znowu, źe gospodarz z drugiej w si zab rał j ą na wóz a na gościńcu zrzucił i rzeczy zabrał. N iew iedzieć co tam p ra ­ wda, dosyć , że w szystkie pieniądze i odzież straciła, a ręk ę zw ichnęła i odleżeć m u siała; ale co najgorzej, to , że ta k ą spo­

w iedź św. o d b y ła ! takiego grzechu św iętokradztw a została w in­

ną! dotychczas niepopraw iona, żyje w pijaństw ie i g rzechu śm iertelnym , a od swojego pasterza stroni.

Podobnie stało się raz w innej wsi. Jed n eg o w ieczora, gdy bydło w racało z pola, zginął był piękny b aran , gospodyni wdowy. Szukano darem nie i w nocy i nazajutrz. S p łak a ła się z dziećmi w dow a, a baran poszedł ja k pod ziemię. T a k było ja k iś c z a s , aż zaczęto przebąkiw ać , źe chłopaki b aw iący się w idzieli ja k baran w padł w podwórze W asyla H aw ry lak a i tam przepadł. B yły ju ż dawniej różne posądzenia na tego W asy la i zdaw ało s i ę , że tą rażą praw da się pokaże. N iebyło je d n a k można dowieść nic i nic zrobić podejrzanem u człowiekowi. D o­

w iedział się o tern proboszcz miejscowy, który m iał różne p rzy ­ czyny posądzenia W asy la, ale gorliw y o swoje ow ieczki, nie chciał zaw stydzić gospodarza i zrazu m ilczał, aż dopiero po niejakim czasie k azał go zaw ołać do siebie.

T ym czasem cała wieś głośno m ów iła, że W asy l u k rad ł barana, i różne sek reta z domu jeg o w ychodziły powoli na jaw . P o słany 0d k sięd za w ieśniak, niezastał W asy la w dom u, bo w łaśnie pojechał z żoną na odpust do Sokala, Idzie więc na- zad i poskrobaw szy się w głowę, rz e c z e :

*

— Proszę Jeg o m ości, nie m a W asy la, powiózł b arana do S o k a la !

Zrozum iał czcigodny k apłan i zabolał g o rz k o , źe w kradł się pomiędzy lud tak i podwójny grzech. W asyl obaw iał się, że będzie m usiał krzyw dę nagrodzić, honor stracić, w ysłuchać naganę, i pow ędrow ał na odpust! Ach czemuż go nie ode­

pchnięto od św iętych progów, które przestępow ał św iętokradzko ? Czemuż n ieokrył się zasłoną obraz cudow ny?

B óg m iłosierny czeka cierpliw ie i znosi grzesznika, i zbro­

dnie naw et najw iększe p rzeb acza, ale kiedyś osądzi i u k arze strasznie tego, co zniew aża bezbożnie Je g o ła sk i i m iłosierdzie.

B . E .