• Nie Znaleziono Wyników

Dramat człowieka z człowiekiem

W dokumencie Dramat i doświadczenie (Stron 182-187)

Śmierć jako doświadczenie graniczne w polskim dramacie współczesnym

1. Dramat człowieka z człowiekiem

„Nie można oddzielić sposobów doświadczania świata od sposobów doświadczania ludzi, a przede wszystkim od sposobów przeżywania dra‑

matu człowieka z człowiekiem”13. Idąc tropem słów ks. Józefa Tischnera, można powiedzieć, że ten dramat człowieka z człowiekiem rozgrywa się jako spotkanie

„twarzą w twarz”. Spotkanie z drugim jest wydarzeniem epifanii jego twarzy, tylko „twarz, która się objawia, mówi […] nie zabijaj”14.

W Niespodziance Karola Huberta Rostworowskiego dramat Matki zabijającej nieświadomie własnego syna można określić jako dramat bez twarzy. Oblicze tajemniczego przybysza nie zostaje objawione, cały czas jest zakryte, by drama‑

turgicznie uzasadnione było nierozpoznanie syna przez rodziców. Twarz Antka nie przemówi. Zdrożony podróżą zaśnie. Didaskalia informują: „Ramiona zarzu-cił na stół, na łokciu oparł czoło i śpi z twarzą najzupełniej niewidoczną”15.

Gest zakrycia twarzy staje się zasłoną, która nie pozwala Matce rozpoznać syna. Jej zbrodniczy czyn jest efektem pożądania dóbr doczesnych. Bohaterka dramatu decyzję o zabójstwie podejmuje sama (choć o jej morderczym planie wie przecież także Ojciec) i to ona bierze na siebie ostatecznie dokonanie strasz‑

liwego dzieła. Jedyną okolicznością łagodzącą mogą być sygnalizowane właści‑

wie od początku sztuki znamiona obłędu Matki.

Za Karlem Jaspersem można powtórzyć, że „własny czyn człowieka pro‑

wadzi najpierw do uwikłania, a potem nieuchronnie do zniszczenia. […] To duchowa istota człowieka ponosi klęskę wśród niezmierzonego bogactwa moż‑

liwości, z których każda, swoiście urzeczywistniona, rodzi klęskę i zarazem ją dopełnia”16. Klęska Matki polega na tym, że stoczywszy się już wcześniej na dno społeczne, teraz — chcąc odmienić los rodziny — stacza się na dno moralne. Ten

„upadek jest pokutą za winę”17.

Sam mord — jak się wydaje — przychodzi Matce dość łatwo. Nie wie ona bowiem jeszcze, że zabija własnego syna. Ta nieświadomość pozwala jej wygasić emocje. Każde słowo i gest Szywałowej pozostają wynikiem chłodnej kalkula‑

cji. Do Ojca, który z karczmy przynosi straszną wiadomość o tym, że przybysz w ich domu to syn Antek, Matka sprzątająca krwawe ślady swego czynu mówi zimno:

13 J. Tischner: Filozofia dramatu…, s. 173.

14 Ibidem, s. 24 (opuszczenie w cytowanym fragmencie moje — I.G.).

15 K.H. Rostworowski: Niespodzianka. W: Idem: Wybór dramatów. Wstęp i oprac. J. Popiel. Kra‑

ków 1992, s. 492. Kolejne cytaty lokalizuję w tekście głównym i oznaczam skrótem N z podaniem numeru strony.

16 K. Jaspers: Filozofia egzystencji. Przeł. D. Lachowska, A. Wołkowicz. Wybór S. Tyrowicz.

Warszawa 1990, s. 332.

17 Ibidem, s. 339.

Niewielka strata. Nagadałeś sie dość. Tera trza robić, nie gadać.

(N, s. 557)

Dopiero, gdy po pełnym niedomówień monologu Ojca Matka orientuje się, że zamordowany przez nią przybysz to syn, zdecydowanie zmienia ton, przema‑

wia do zabitego czule i pieszczotliwie, głaszcze jego nogi, wreszcie drze bank‑

noty, które skusiły ją do strasznej zbrodni. Odkrywszy okrutną prawdę, Matka prosi Ojca:

…nakryj mu płachtom głowine… Ino to jesce zrób la mnie… ino to… choć kwardam była… kwarda…

Ale zeby te ocy moje nie widziały…

(N, s. 563)

Zbrodnia popełniona przez Matkę dokonała się więc — by rzecz ująć naj‑

dosłowniej — poza widzeniem twarzy. Zakryte oblicze wędrowca okazało się pułapką. O ile przed zbrodnią jego zasłonięcie — jak można sądzić — było źródłem odwagi czy wręcz rodzajem prowokacji do mordu, o tyle po odkry‑

ciu strasznej prawdy stało się źródłem cierpienia, tragicznej świadomości Matki, która została katem własnego dziecka. Dlatego nie chce oglądać już jego martwej twarzy, „oblicza, które staje się maską”18. Śmierć w trzeciej osobie — mówiąc sło‑

wami Jankélévitcha — zamieniła się w śmierć w drugiej osobie, a taka najbar‑

dziej nas dotyka. „Przypomina moją śmierć, a jednak nie jest moją śmiercią”19. Dramat Rostworowskiego w centrum stawia miłość macierzyńską, która w ostatecznym rozrachunku jawi się jako tragiczne przekleństwo. Można powie‑

dzieć, że bezgraniczna miłość do dzieci i biologiczne prawa walki o byt rządzą postępowaniem Szywałowej, że to one uśpiły jej sumienie. Jak zauważa Jacek Popiel, trudno tu mówić o winie tragicznej20, bo zło tkwi w człowieku i tylko w człowieku. Szczególnie poruszająca w tym kontekście jest modlitwa Matki skierowana do Ojca. Odchodząca od zmysłów Szywałowa mówi:

Ojce nas… Biiiida… Biiiida była…

[…]I nie wodź nas na pokusenie… I nie wodź nas na pokusenie… Ojce nas… Ojce Jantkowy, Franusiowy, Zoścyny…

(N, s. 570)21

18 Zob. E. Lévinas: Dio, la morte e il tempo. Milano 1996, s. 50, cyt. za: C. Zuccaro: Teologia śmierci…, s. 46.

19 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne…, s. 16. Zob. także na temat „własnej śmierci” i „twojej śmierci” P. Ariés: Rozważania o historii śmierci. Przeł. K. Marczewska. Wrocław 2007.

20 Zob. J. Popiel: Wstęp. W: K.H. Rostworowski: Wybór dramatów…, s. LXXXVIII i n.

21 Opuszczenie w cytowanym fragmencie moje — I.G.

W tym bolesnym wyznaniu ‑modlitwie bohaterka przyczyny swego zbrod‑

niczego postępku upatruje w istocie przede wszystkim w Ojcu, którego życiowa niezaradność i alkoholizm spowodowały tragedię całej rodziny.

Dalekie echo Niespodzianki odnajdujemy także w dramacie Marka Pruch‑

niewskiego Łucja i jej dzieci. Choć dramaty te dzieli siedemdziesiąt pięć lat, to pod wieloma względami są zaskakująco sobie bliskie. Do powstania obu inspi‑

racją były autentyczne wydarzenia, opisywane przez ówczesną prasę. Oba zatem stawiają ważny dla współczesnego dramatu problem — by rzecz tak ująć — medialnego oglądu świata obecny już na przykład w opartych także na autentycznej historii kryminalnej Sędziach (1907) Stanisława Wyspiańskiego, a powracający wiek później chociażby w Przyjacielu Radosława Paczochy22. Jest to zagadnienie niezwykle ważne szczególnie w dobie współczesnych mediów, które żywią się sensacją i epatując śmiercią, banalizują ją, znieczulają nań odbiorcę, pokazują umieranie jako zjawisko zwyczajne, odhumanizowane, które po prostu codziennie komuś się przydarza, lecz nigdy nam. „Pytanie o śmierć w epoce nauki”, o którym pisał Georg Scherer23, choć wciąż otwarte i aktualne, dopełnić dziś trzeba nie mniej ważnym — by sparafrazować autora Filozofii śmierci — „pytaniem o śmierć w epoce mediów”, które diametralnie zmieniają nasz ogląd świata. Śmierć współcześnie nie jest już pojęciem eschatologicznym, lecz rynkowym24, „śmiercią na opak”25 — jak pisał Philippe Ariès — ukrytą za szpitalnym parawanem, ale przede wszystkim pożywką mediów, które rela‑

cjonują ją odbiorcy na przykład w programach tak zwanej telewizji śniadanio‑

wej. Refleksja nad kruchością i przypadkowością ludzkiego istnienia rozgrywa się dziś często — niczym u Marcela Prousta — między łykiem kawy a kęsem maczanego w niej rogalika26.

Zarówno dramat Rostworowskiego, jak i utwór Pruchniewskiego w swym centrum mają problem matki zabiegającej o poprawę losu swych dzieci (w dra‑

macie Pruchniewskiego dotyczy to zarówno Łucji walczącej o poprawę losu swej rodziny, jak i Starej zabiegającej w dość szczególny sposób o źle zresztą pojęte dobro syna Jacka), oba też dowodzą, że losem bohaterów nie rządzi konieczność, jakaś siła wyższa, która pełniłaby funkcję antycznego przeznaczenia. Ludzki los warunkowany jest w obu tych sztukach przede wszystkim prawami biologicz‑

nymi i materialnymi. Sprowadza się on głównie do walki, która w podstawo‑

22 Dramat ten zbudowany został na motywach sprawy Jacka K., oskarżonego o współudział w porwaniu Krzysztofa Olewnika.

23 G. Scherer: Filozofia śmierci…, s. 16.

24 Zob. J. Myszkorowski: Kup pan trumnę! Śmierć na rynku usług. „Dialog” 2008, nr 3, s. 109.

Wymownym przykładem dramatu ilustrującego problem „kupowania” śmierci jest np. sztuka M. Modzelewskiego Zabij mnie. Zob. „Dialog” 2003, nr 3.

25 P. Ariès: Śmierć na opak. Przemiana postaw wobec śmierci w społeczeństwach zachodnich W: Idem:

Rozważania o historii śmierci…

26 M. Proust: W poszukiwaniu straconego czasu. T. 7: Czas odnaleziony. Przeł. J. Rogoziński. War‑

szawa 1974, s. 104—105.

wym ujęciu zaproponowanym przez Jaspersa oznacza po prostu walkę o byt, przetrwanie, o istnienie empiryczne27. O losie bohaterów decyduje przypadek, uwikłanie w określone relacje rodzinne i społeczne.

Dramat Pruchniewskiego przewrotnie dowodzi, że pustka, samotność i wyalienowanie najbardziej dają się odczuć wśród bliskich. Wyobcowanie głównej bohaterki podkreśla już sam tytuł utworu: Łucja i jej dzieci — można by dodać — tylko jej. Mąż Łucji, Jacek, nie wymawia nawet słowa „dzieci”. Dla niego to są po prostu jakieś „one”, anonimowe istoty, o których bezpieczniej wyrażać się zbiorowo, jakby każde z nich nie było indywidualnym istnieniem.

Również Stara zachowuje się tak, jakby nie dostrzegała oczywistego faktu, że za kolejne ciąże Łucji odpowiedzialny jest także jej syn, który nieustannie gwałci żonę, będąc pod wpływem alkoholu. Matka Jacka wszystkim narzuca sposób postępowania, i podobnie jak w Niespodziance Szywałowa, Stara sama dokonuje mordu, choć za milczącym przyzwoleniem pozostałych domowników, również samej Łucji, która co prawda podejmuje pewne działania, by swój los odmie‑

nić, jednak szybko się poddaje. Stara rządzi i decyduje o wszystkim, nieustan‑

nie poucza, strofuje, upokarza zarówno Łucję, jak i Starego, z którym właściwie nic jej nie łączy. Dla niej najważniejsze okazuje się zachowanie pozorów, które uwidacznia się zarówno w trosce o sposób rozwieszania prania, jak i w przy‑

muszaniu ciężarnej Łucji do bandażowania brzucha. Za wszelką cenę Stara chce ukryć wszystko to, co mogłoby w oczach wiejskiej społeczności zaburzyć obraz rodziny, z pozoru przecież normalnej, jaki z mozołem i bez względu na koszty bohaterka dramatu chce podtrzymać.

Matka Jacka dba o własną wygodę, opacznie rozumiane dobre imię, a szcze‑

gólnie o możliwość zachowania kontroli nad wszystkim i wszystkimi. Dla Jacka jest opiekuńcza, nawet czuła, czasem traktuje go jak dziecko, które trzeba chronić przed złem tego świata (czyli de facto przed Łucją, której nigdy nie zaakceptowała).

Jemu najbardziej folguje we wszystkim, jemu jest gotowa najwięcej wybaczyć.

W imię opacznie pojętej miłości do syna, chcąc zapewnić mu godziwe warunki życia, niszczy jego związek, zabija dzieci, by nie były dla niego ciężarem. Mówi:

To dla ciebie…

żeby ci było lżej na świecie…28 (Ł, s. 229)

Słuszne wydaje się przekonanie, że tak jak Matka w Niespodziance, Stara także zabija w imię lepszego losu swego syna, i tak jak w dramacie Rostwo‑

27 K. Jaspers: Sytuacje graniczne…, s. 216.

28 M. Pruchniewski: Łucja i jej dzieci. W: Pokolenie porno i inne niesmaczne utwory teatralne. Anto-logia najnowszego dramatu polskiego w wyborze R. Pawłowskiego. Red. H. Sułek. Kraków 2004, s. 229. Kolejne cytaty lokalizuję w tekście głównym i oznaczam skrótem Ł z podaniem numeru strony.

rowskiego można tu mówić, że zło jest wyłącznie cechą ludzkiej natury, tkwi w człowieku. Jak pisze ks. Józef Tischner: „Zło jest doświadczeniem wolności wystawionej na próbę”29. Ani Szywałowa, ani Stara tej próby nie przeszły.

Zawiódł także mąż Łucji, Jacek, który nie potrafił przeciwstawić się dykta‑

towi apodyktycznej matki. Nie podjął żadnych działań, by odmienić los swojej rodziny. Relacje łączące go z Łucją zostały w dramacie sprowadzone do nie‑

przyjemnych rozmów, kłótni i regularnych aktów przemocy seksualnej wobec żony. To, co małżonków łączyło na początku, przestało istnieć. Obraz ich minio‑

nych relacji żyje jedynie we wspomnieniu Łucji:

Twoje dłonie były delikatne i ciepłe.

Twój oddech nie śmierdział alkoholem i bólem.

Pamiętam jak objąłeś mnie… pierwszy raz.

Drżącymi rękami…

Jakbyś nie wiedział co zrobić…

(Ł, s. 204)

To jasne wspomnienie czułości i ciepła burzy jednak gorzka konkluzja Łucji:

Zabrałeś mnie tu… i…

[…]

Oszukałeś mnie.30 (Ł, s. 204)

Ból rozczarowania jest nie do zniesienia. Doświadczenie samotności i tok‑

sycznego uwikłania nie daje się przezwyciężyć. W ostatecznym geście rozpaczy Łucja, w imię symbolicznego odzyskania zamordowanych dzieci, wyrzeknie się żywych, ginąc samobójczą śmiercią w płomieniach. Zakwestionuje tym samym przekonanie, że człowiek — jak pisał Scherer — musi żyć i że na życie jest ska‑

zany31. „Narodziny i śmierć to dwa odrębne momenty: kiedy następuje śmierć, narodziny są już czymś zamierzchłym”32. Egzystencja Łucji rozegra się właś‑

nie najdosłowniej między narodzinami a śmiercią jej dzieci i jej samobójstwem.

Dramat bohaterki to przede wszystkim dramat bezsilności, emocjonalnej pustki i opuszczenia, a człowiek — mówiąc słowami Józefa Tischnera — „nie może zadomowić się w samotności”33.

29 J. Tischner: Filozofia dramatu…, s. 135.

30 Opuszczenie w cytowanym fragmencie moje — I.G.

31 Zob. G. Scherer: Filozofia śmierci. Od Anaksymandra do Adorno…, s. 18.

32 V. Jankélévitch: To, co nieuchronne…, s. 17.

33 J. Tischner: Filozofia dramatu…, s. 181

W dokumencie Dramat i doświadczenie (Stron 182-187)