• Nie Znaleziono Wyników

Drugie posiedzenie sekcyi ekonomicznej

w piątek dnia 13. września 1891 przedpołudniem w gmachu Uniwersytetu.

P rz e w o d n ic z ą c y : p. D r. K leczy ń sk i.

S e k r e ta r z e : pp. D r. B in d e r i D r. P iła t W ła d y sła w . P rzew odniczący p . D r. K le c z y ń s ld : O tw ie ra n i drugie p o sie d z e n ie sekcyi ek o n o m iczn ej. N a p o rz ą d k u dziennym re fe ra t p. p ro fe so ra M ile w sk ie g o : „W sp ra w ie reformy p ra w a sp ad k o w eg o dla w ła s n o ś c i z ie m sk ie j“. Referent p. D r. M ilew ski m a głos.

R e fe re n t

p.

D r. J ó z e f M ilewski p r z e d s ta w ia sw ój refe r a t : „ W sp ra w ie refo rm y p ra w a sp ad k o w e g o d la własności ziem sk iej ' (zob. re fe ra ty 1. 20) (O klaski).

P rzew odniczący p . D r. K le c zy ń sk i: R e fe re n t p. Yayhin- g e r m a głos.

R e feren t

p.

Y a y h in y e r p rz e d s ta w ia sw ój r e f e ra t p t . :

„C zy ze w zględów ek o n o m ic z n y c h i sp o łe c z n y c h ustawa p a ń s tw o w a o sp a d k a c h w ło śc ia ń sk ic h dla k ra ju naszego je s t p o ż ą d a n ą , o ra z czy i o ile w ra z ie p rz y ję c ia tej ustawy p o d zieln o ść g ru n tó w c h ło p sk ic h m a być ograniczoną?*

(zob. r e fe ra ty 1. 21) (O k lask i). R e fe re n t k o ń czy rezo lu cy ą:

„Z jazd p ra w n ik ó w i e k o n o m istó w p o lsk ic h u w a ż a wyjątkowe u s ta w y sp ad k o w e dla g o sp o d a rstw śre d n iej wielkości, a w szczeg ó ln o ści o g ra n ic z e n ie p o d z ie ln o śc i g ru n tó w , pod wrzg lędem ek o n o m iczn y m , sp o łeczn y m i n aro d o w y m za szk o d liw e.

P. D r. Feliks C zaykow sla: W kw estyi podzielności gruntów w ło śc ia ń sk ic h nigdy z w n io sk iem tym zgodzić się nie mogę, tern b ard z iej, źe n a le ż a łem do kom isyi a g rary j- nej, w y zn aczo n ej do u ło żen ia u sta w y w m ow ie będącej. '

N ie będę n a d u ż y w a ł c ierp liw o ści P an ó w dłużej nad krótką chw ilę, gdyż k u sić się nie m ożna o to, aby p rz ed ­ miot ten w y c z e rp a n y z o sta ł, a co n ajw ażn iejsza, ażeby ten wniosek a p rio ri p o w zięty d o p ro w ad ził do celu. Do tego bowiem p o trz e b a d a t sta ty sty czn y c h , a tych nie m amy, a w d o d atk u nie m a w łaśn ie, ja k sk o n stato w an o p ro feso ra Tadeusza P iła ta , k tó reg o o b ecn o ść byłaby bardzo p o żą­

dana. T rz e b a b y w ięc w y b ra ć kom isyą, m oże n aw et ankietę, a w k ażd y m ra z ie rz e c z lepiej zb ad ać. P rzy zn acie P a n o ­ wie, że nie ś m ia łb y m się p o d p isać n a jakim kolw iek w yroku powziętym tu, a nie skończonym , bo w yrok ten ogłoszony będzie u rb i e t o rb i i m ógłby być użyty przez ludzi złej woli ja k o śro d e k agitacy jn y . P ro sz ę P a n ó w ! jak o jed en z tw órców u sta w y w m ow ie będącej wiem, że cięży dziś na n a s w ie lk a o d p o w ied zialn o ść, której p rzy jąć n a siebie z lekkiem se rc e m nie m ógłbym .

’W iadom o P a n o m , że ju ż w r. 1873 Sejm , zdaje mi się, w p a ź d z ie rn ik u p o w z ią ł uchw ałę, w zyw ającą R ząd do przedłożenia u s ta w y celem o g ra n ic zen ia nadużyć w dziele­

nia g ru n tó w w ło ściań sk ich . K o n se k w e n tn ie z u sta w ą tą postąpiło K oło p olskie i p o p iera ło przyjście do skutku tej ustawy. U sta w a ta s tw o rz y ła tylko ram y, w ypełnienie ich należy do S ejm u . Z a te n re z u lta t przy jm u ję c ałą od p o w ie­

dzialność; u s ta w a ta, n ie p rz e są d z a ją c rzeczy, m erytorycz­

nie ro z sz e rz a a u to n o m ią S ejm u i to zaliczam , Panow ie, do tych n ielicznych zdobyczy, ja k ie w yw alczyło Koło polskie w W ied n iu . D alek i je d n a k je s te m od p rz e cen ian ia jej ko­

rzyści p ra k ty c z n y c h ; w iem , źe stoim y na gruncie akade- micznym, że n a u k a za w sze będzie ośw iecać horyzont życia, ale z drugiej s tro n y z życia m usi czerp ać o na d o św iad cze­

nie, id e a ł je d n a k p o z o sta n ie je sz c z e długo w dziedzinie czystej teoryi.

P a n o w ie ! m ojem zd a n ie m k ażd a z a sa d a teo re ty c z n a jest o tyle w yższą, o ile daje więcej w olności, a każde

189

sp o łe c z e ń stw o o ty le w y ższe, o ile j ą z n ie ść zd o ła i ze sta n o w is k a tej z asad y m u sz ę się o św iad czy ć za wolnością d z ie le n ia w ło śc ia ń sk ic h g ru n tó w i ta k s a m o się oświadczę z a w o ln o śc ią z a w ie ra n ia u m ó w w p rz e d m io c ie przejścia g ru n tó w z je d n e j rę k i do d ru g iej. B o któ żb y społeczeństw u w o ln e m u z a b ro n ił z a w ie ra n ia u m ó w ? A le, P a n o w ie , teorya c z y sta nie w y s ta rc z a i w te in z g a d z a m się z szanownym p re o p in a n te m . W e ź m y p o jęcie w ła s n o ś c i; z p o ję c ia w łasno­

ści w y n ik a n ie z a w o d n ie w o ln o ść zu p e łn e g o w ła d a n ia nad p rz e d m io te m . P o m im o to u s ta w a laso w a o g ran icza moją w o ln ą d y sp o zy cy ą n a d lasem . T y lk o p o zw o lę sobie zauw a­

żyć, że cały sz e re g k o n se rw a ty stó w i n a w e t tych, których m ia n e m w steczn ik ó w o ch rz czo n o , n a tem p o lu b y ł ultra- lib e ra ln y m , z drugiej z a ś stro n y n ie je d e n e le m e n t liberalny p rz y ło ż y ł do tej u sta w y ręk ę, a to z a z n a c z a m dlatego, że tego ro d z a ju w oln o ść e k o n o m ic z n a nie m a n ic wspólnego

z lib e ra liz m e m i k o n se rw a ty z m e m .

N asze sp o łe c z e ń stw o p odzielono n a d w a obozy, na obóz w steczn ik ó w , k tó rz y ch c ą p o p e łn ić a te n ta t n a tej w o ln o ści d z ielen ia g ru n tó w w ło śc ia ń sk ic h i n a liberałów.

T a k je d n a k rz e c z się nie m a, w rz e c z y w isto śc i kwestyi n ie m o ż n a sta w ia ć w te n s p o s ó b : „Czy należy z n ieść dzi­

siaj w o ln o ść d z ie le n ia g ru n tó w w łościańskich*?“. T a k kwe- sty a n ie b y ła p o s ta w io n a , — ta k p o s ta w io n a m oże służyć do celów ag itacy jn y ch , a le rz e c z y nie ro z św ic c a . Dzisiaj p r z e d s ta w ia się o n a in a c z e j. M am y odpow iedzieć na p y ta n ie :

1) czy s ą dzisiaj n a d u ż y c ia w o ln o ści d z ie le n ia gran­

tów w ło ścia ń sk ich — p rz e p ra s z a m — nie g ru n tó w , ale zag ró d i

2) je ż e li s ą te n a d u ż y c ia , czy ty m n ad u ży cio m zapo- : b ie c należy.

S ąd zę, że n a to p y ta n ie m o że ró w n ie odpowiedzieć lib e ra ł, ja k k o n se rw a ty sta , je s tto b o w iem s p ra w a czysto j ek o n o m ic z n a . P rz y p u ść m y , że S ejm odpow ie n a to pytanie tw ie rd z ą c o , s k o n s ta tu je , że są n a d u ż y c ia ; czy p rz e z to zo- s ta n ie z n ie s io n a w o ln o ść d z ie le n ia g ra n tó w ? N ie. Proszę P a n ó w , ta u s ta w a m a c h a ra k te r tylko w y jątk o w y , bo Sejm j

ma uchw alić, — co z n a tu ry rz e czy w ynika, — że z a ­ grodą w ło śc ia ń sk ą będzie cało ść ek onom iczna, pew n a c a ­ łość, której w a rto ś ć byłab y zn ak o m icie o b n iżo n ą przez p o ­ dział całości. C hodziłoby tylko o to, n a ile i n a jakie całości. M am tu n a oku sw oje gm iny są sie d n ie ; tam trze- baby p rz e p ro w a d z ić p o d ział g ra n tó w rozm aity.

(Z a stę p c a p rzew o d n icząceg o p. M ontw iłł obejm uje jrzew odnictw o).

D alej z w ra c a m je sz c z e uw agę n a §. 18 u staw y , który powiada, że u s ta w a o b o w iązy w ać m oże w pew nych czę­

ściach k ra ju , a nie w c a ły m ; m oże nie obow iązyw ać w K rakow skiem , a m oże doskonale obow iązyw ać w Bu ezaekiem, Ilu s ia ty ń s k ie m i t. d. C hciałem tylko tych kilka uwag u czy n ić d la u sp o k o je n ia opinii, bo sądzę, że obaw y są zadaleko p o su n ię te . J a m am zu p ełn e zau fan ie do Sejm u.

P. D r. W ła d y sła w P iła t: P ro sz ę P a n ó w ! ja będę m ó ­ wił krótko. C hcę p rz e d e w sz y stk ie m odpow iedzieć p. po­

słowi V ayhingerow i. P o n ie w a ż ta k potępił teoryą, w ięc odpowiem m u z p rak ty k i.

B ęd ą c w p ro k u ra to ry i sk arb u , m am do czynienia z aktam i sp a d k o w y m i w ło ściań sk im i i w tych ak tach , jak widzę, n ie ra z rze c z y in aczej się p rzed staw iają, ja k je p. p o ­ seł Y ayhinger p rz e d s ta w ił w odpow iedzi p. profesorow i Milewskiemu.

Is to tn ie w p ra k ty c e ch ło p o m w olno sporządzać te s ta ­ ment. J a z w ró cę uw agę tylko n a jed n o , t. j. że sp o rząd za ją oni ro z p o rz ą d ze n ia o sta tn ie j woli, k tóre je d n a k najczęściej nie są te s ta m e n ta m i, tylko kodycyllam i, k tóre potem czę­

sto zo stają o b a la n e i m ocy n ie m ają.

Co do d alszej u w ag i p. V ayhingera, że chłopi dzielą faktycznie sw oje g ru n ta, to zrobiłbym spostrzeżenie, że to się dzieje ro z m a ic ie w ró żn y ch okolicach. Z arów no się spotykałem w p ra k ty c e m ojej z okolicam i, w których chłopi postanawiają, że je d e n , zw ykle n ajstarszy , m a g ra n t za­

trzymać, a sp ła c ić ro d z e ń stw o , ja k z okolicam i, w których faktyczne d z ia ły m a ją m iejsce.

T rz e c ią uw agę je sz c z e pozw olę so b ie zro b ić co do t słó w p. V a y h in g e ra . P o w ie d z ia ł p. p o s e ł V ay h in g er, żedo- i ty c h c z a s często się z d a rz a , iż^ p o d z ie lo n e w praktyce i g ru n ta nie są z a ra z u w id o czn io n e w h ip o te c e . Chciałbym zw ró cić uw ag ę n a to, że od r. 1.883 is tn ie je u s ta w a o zgo­

dn o ści s ta n u p o sia d a n ia ze s ta n e m w h ip o tec e (Glosy:

W p ra k ty c e nie w y k onyw ana), k tó rą p. V ayhinger ignoruje.

Bo do s ta n o w isk a te o re ty c z n e g o ch c ia łe m powiedzieć, że co w re fo rm ie p ro p o n o w a n e j p ra w a spad k o w eg o jako n a jw a ż n ie jsz e m i się p rz e d sta w ia , to p u n k t drugi rezolucji prof. M ilew skiego, k tó ry p o w iad a, że ••

„S p ła ty d la s p a d k o b ie rc ó w w in n y być o zn aczo n e we­

dłu g p rz y c h o d u i u m a rz a n e w ciąg u ży cia je d n e g o po­

k o le n ia “.

To sa m o z a a k c e n to w a ł i p. V a y h in g er. Rzecz ta w całej re fo rm ie p r a w a a g ra ry jn e g o m oże najważniejsza, C eny ziem i bow iem są niekiedy ta k w ysokie, że je ż e li we­

dłu g cen y szac u n k o w e j je d e n ze s p a d k o b ie rc ó w przyjmuje n a sieb ie s p ła tę innych, to b a rd z o często go to, a nie co innego ru jn u je .

P. D r. W ilhelm B in d e r : M oi P a n o w ie ! przepraszam, że z ajm ę ch w ilę cz a su , ale m o ż e nie od rz e c z y będzie, je- ■ żeli w sp o m n ę , że z m ego sta n o w is k a b y łem i je s te m w mo­

żn o śc i c z y n ie n ia p o ró w n a n sięg ający ch ta k daleko, że go- j

sp o d a rstw a , w zględnie za g ro d y w ło śc ia ń sk ie , są m i znane n iety lk o w je d n e j cz ę śc i m o n a rc h ii, ale w całej. P a trzę na ro ln e sto su n k i ta k w T y ro lu , ja k w B ukow inie, Galicyi w sc h o d n ie j i z a c h o d n ie j, w niższej A u stry i i wyższej i w C zech ach . O tóż ja k ró ż n a je s t z a g ro d a n asza od

„ B a u e rn h o fu “ n ie m ie c k ie g o ! Ci, k tó rz y nie m ieli sposobno­

ści w idzieć ty c h ró żn ic, p o zw o lą, że je p o k ró tc e omówię.

N iem ieck i „ B a u e rn h o f“ j e s t k o m p le k se m g ru n tó w skoma­

so w a n y ch , j e s t to m a ła p o sia d ło ść w ie jsk a n a w si w gu­

ście n a sz y c h fo lw a rk ó w o 8 0 - 2 0 0 i 400 m orgów . Tenden- cyą u sta w o d a w c y obecnej u sta w y je s t u trz y m a ć tę posia­

dłość, k tó ra s ta n o w i p o d sta w ę e k o n o m ic z n ą gospodarstwa ro ln e g o , te n „ B a u e rn h o f“ ; a w in n y c h k ra ja c h monarchii 192

193

tę zagrodę c h ło p sk ą. T ak i „ B a u e rn h o f“ bow iem stoi w p o ­ środku sw o ich g ru n tó w . Z t ą chw ilą, kiedy zo stan ie po- dzielouy, p o trz e b a drugiego folw arku, bo gdyby gospodaro­

wano z tego sam eg o folw arku, w yn ik n ęły b y wielkie tr u ­ dności. P o tr z e b a w ię c dalszej cen tra liz ac y i z tego sam ego centralnego p u n k tu .

N asza z a g ro d a nieco się różni. O tóż jeżeli u zn am y te różnice, w y n ik n ie to, o czem w szyscy dzisiaj w iem y. U sta­

wodawstwo k ra jo w e ih a m ożn o ść i m a p o d an e ram y, w k tó ­ rych m a o zn aczy ć tę zagrodę w ło śc ia ń sk ą taką, jak iej sto ­ sunki e k o n o m iczn e k ra ju w y m ag ają i w ym agać będą.

P o d ty m w zględem n ie m am najm niejszej obawy, żeby S ejm k rajo w y , ro z strz y g a ją c o tej kw estyi, nie był świadom tej ró żnicy, ja k a zachodzi i ja k a je s t su b stra te m tej ustaw y, do tego sto p n ia, żeby ro zsz erzy ł u staw ę lub ścieśnił tak , że n ie o d p o w iad a łab y sto su n k o m rzeczyw istym . Jednakże w sk a z a n o p rz e d ch w ilą tak że n a inne niedogo­

dności. Z je d n e j s tro n y objaw iły się żądania, ażeby ro z sz e ­ rzyć ra m y tej u sta w y k rajow ej n a w szystkie g ospodarstw a rolne bez w zględu n a ja k o ść i obszar. Z drugiej strony postawiono w niosek, ażeby Z ja z d praw ników w yraził ży­

czenie, aby u s ta w a ta w k ra ju w cale w prow adzoną nie była.

Otóż sąd zę, że w sp raw ie, ja k to podniosł ju ż p.

Czaykowski, gdzie m iałb y m objaw ić opinią co do ta k sp rz e c z ­ nych kw estyi, o ile u s ta w a m ogłaby być zastosow aną u nas, gdzie n a s a m p rz ó d n a le ż a ło b y sobie zdać sp raw ę ze sto su n k u zag ro d y naszej do „B a u e rn h o fu “ (o którym ustawa m ów i), zd a je m i się, opinii stanow czej w ydać nie m ożem y. My m ożem y tylko w skazać, że w rz eczy ­ wistości sto s u n k i fak ty cz n e d o prow adziły do tego, że pod pewnym w z g lęd e m je s t k o n ie czn a reform a. K onieczność tejże z o sta ła u z a s a d n io n a ju ż w R adzie p a ń stw a . Rzecz ta p rzed ło żo n a będ zie n a szem u S ejm o w i i nie zo stan ie wykluczona te m , że w pew nych okolicach i sto su n k ach nie dokonuje się p a rc e la cy a , tylko kom asacya. F a k te m jest, że p rz e w a ż n a część n aszy ch osad w łościańskich je s t złożona z ta k m a ły c h je d n o s te k , że one nie są zdolne b yć

Prot. Z jazd u praw ników . 1 3

194

czy n n ik am i ek onom icznym i. J e ż e li u sta w a , je ż e li działanie czy to S ejm u , czy n a in n em polu, nie d a n a s z e m u włościa­

n in o w i m o żn o ści s tw o rz e n ia sobie sz e rsz e j p o d staw y do u p ra w ia n ia g o sp o d a rstw a ro ln eg o , to on zginie. Ż e b y usta­

w a d a ła rz e c z y w is tą m o żn o ść s tw o rz e n ia z tego gospodar­

s tw a w ło śc ia ń sk ie g o je d n o s tk i ek o n o m iczn ej, to, zd aje mi się, b y łoby je d y n e ży czen ie, ja k ie b y śm y m ogli objaw ić, t.j.

trz e b a p ro sić S e jm u i czynników u s ta w o d a w c z y c h o wpły­

n ię cie w tym k ie ru n k u , a żeb y ta m , gdzie się o b jaw iały do­

tą d p ew n e braki, gdzie sk o n sta to w a n o p o trz e b ę stw orzenia silniejszego chłopa, u p o sa żo n o go w te n sp o só b , ażeby był zd o ln y w d z isiejszy ch sto su n k a c h g o sp o d a rstw a pieniężnego sw o je g o sp o d arstw o u trz y m a ć . S ądzę, że to je s t jedyny w n io sek , k tó ry n a d zisiejszy m z g ro m a d z e n iu powziąć m o żem y . J e s z c z e je d n o d o d am . N a le ż a ło b y tu skonstato­

w ać, ja k i je s t m in im a ln y o b s z a r zag ro d y w łościańskiej, w zg lę d n ie „ B a u e rn h o fu “, k tó ry j e s t zdolny k o rz y s ta ć z kre­

dy tu h ip o teczn eg o , k tó ry j e s t z d o ln y w d zisie jsz y c h wa- u rn k a c h naszego p ien iężn eg o g o sp o d a rstw a gospodarow ać tak, ja k g o sp o d aro w a ł, a n a w e t n a w ię k sz ą sk alę. Otóż w ró ż n y c h p ro w in c y a c h p ożyczek u d zielając, postaw iłem so b ie k ilk a sz e in a tó w , z k tó ry c h n a jm n ie jsz y obejmował 4 0 m orgów g ru n tu i to dw ie m ile pod W ie d n ie m . Otóż, P a n o w ie , w p rz e c ią g u 3 la t p rz e k o n a łe m się, że chłop ten, pod W ie d n ie m p ro w a d z ą c y g o sp o d a rstw o m le c z n e na 40 m o rg ach , n ie był zd o ln y i n ie m ógł k o rz y s ta ć z kredytu h ip o teczn eg o .

M ia łe m in n y w y p a d e k . W S ty ry i, gdzie je s t gospodar­

stw o leśne, p rz e z c h ło p ó w n a w e t d o b rze p ro w a d z o n e , prze- ; k o n a łe m się, że p rzy g o sp o d a rstw ie le śn e m n a w e t obszar w y n o sz ący 4 0 0 m orgów , nie j e s t z d o ln y c z e rp a ć z kredytu h ip o te c z n e g o .

T y c h k ilk a uw ag, c z e rp a n y ch z d o św ia d c z e n ia , chcia­

łe m p o d ać S z a n o w n e m u Z g ro m a d z e n iu i z a z n a c z a m z góry, że, z d a je m i się, te n d e n c y ą k ra ju i S ejm u je s t stworzyć je d n o s tk ę siln ą ek o n o m iczn ie , a o g ran ic zy ć p o d pewnym w zg lęd em w olność, sw ą w olę i stw o rz y ć ją tak, ażeb y mo­

gła p rz e trw a ć to p rz e jśc ie , w ja k ie m się znajdujem y.

Z jednej s tro n y ag rary jn e , a z drugiej to, w k tó rem z go­

spodarstw a rolnego p rz e c h o d z i się w gospodarstw o pieniężne, a w k tó re m u trz y m a ć się m u si i jeżeli się utrzym a, to możemy się sp o d z iew ać, źe o trzy m am y ch ło p a takiego, jakiego m ieć chcem y i jak ieg o k ra j p o trzeb u je. J e ż e li bo­

wiem nie stw o rz y m y ty c h w a ru n k ó w , w takim razie ten chłop zginie.

P. A l f o m P arc ze w ski: J e ż e li p rz ep isy p ra w a o sp a d ­ kobraniu ab in te s ta to m ają być z a stą p ie n ie m dom niem anej woli sp ad k o d aw cy , k tó ry nie ro b i te sta m e n tu , bo wie, że prawo o b o w ią z u ją c e go w tein w yręcza, — w takim razie nowa u s ta w a , k tó rej ra m y R a d a p a ń stw a uchw aliła, a k tó ­ rej przy jęcie i w p ro w a d z e n ie w życie p ozostaw iła sejm om krajowym, z p ew n o śc ią n ie będzie w sprzeczności z usp o ­ sobieniem i o b y c z a ja m i lu d u polskiego, ja k to p. Vayhin- ger w sw ojem p rz e m ó w ie n iu zaznaczył, ale i owszem , ona odpowie w z u p e łn o śc i u sp o so b ie n iu i obyczajom tego ludu i polskiego. S ąd z ę n ie n a p o d staw ie sp o strzeż eń zeb ran y ch

; w Galicyi, k tó rej nie znam , ale n a podstaw ie] spo strzeżeń zebranych w K ró le stw ie P olskiem , — źe je d n a k lud polski I na całej p rz e s trz e n i sw ego etnograficznego obszaru nie po-

! siada zb y t daleko ró żn iący ch się w ybitnych cech, ale pod względem zw yczajów , obyczajów stanow i je d en typ etno­

graficzny, je d n ą całość, w której n ie m a zbyt w ybitnych różniczkowali, — n a p o d staw ie tych spostrzeżeń, ze- brauych w c z ę ścia ch położonych n ad granicą pruską, sądzę, że m o ż n a p e w n e w nioski w yciągnąć i o ludzie : galicyjskim. O tóż w K ró le stw ie polskiem w śród lu d u je s t niew ątpliw e d ąże n ie, ażeby zagrodę niepodzielną utrzym ać w ręku ro d zin y . Z w ykle ojciec ju ż za życia robi a k t i w nim sporządza d z ia ł m a ją tk u pom iędzy familię. Tym aktem j oddaje je d n e m u synow i, a w edle starodaw nego zw yczaju słow iańskiego zw yczajnie n ajm łodszem u, gospodarstw o, po­

zostałe za ś d zieci d o sta ją spłaty. T en zw yczaj ludow y sp o ­ tyka się z p rz e p isa m i k o d ek su napoleońskiego, który działy dopuszcza, ale z a o s trz a z a strzeżen iem , że taki d ział m usi być z a a k c e p to w a n y p rzez w szy stk ic h tych, którzy pew ną

sc h e d ę d o sta ją, je d n e rn sło w em p o w ied ziaw szy , obow iązują w ty m w zg lęd zie te sa m e p rze p isy , k tó re o b o w ią z u ją przy d a ro w iź n ie , n a s tę p n ie w ta k im akcie m u s z ą b yć objęte w sz y stk ie dzieci, k tó re w c z a sie śm ie rc i eg zy stu ją. J e d n a ­ kow oż b a rd z o często je d e n z u c z e stn ik ó w d ziału , k tó ry je­

d n ak tego a k tu n ie z a a k c e p to w a ł, w y stę p u je z procesem o o b a le n ie tego a k tu . J e ż e li p rz y jrz y m y się sp ra w o m wło­

śc ia ń sk im , to w ię k sz a ich część je s t w a lk ą o b y czaju i zwy­

cz a ju z u sp o so b ie n ie m ogółu lu d u ; że p ro c e s a tak ie są szk o d liw e, to nie u leg a w ątp liw o śo i, bo o b d a ro w an y , są­

d ząc się b yć w ła śc ic ie le m , ro b i n a k ła d y i w kłady, później w 10 lu b 15 la t u m ie ra o jciec lu b m a tk a , k tó rzy dziai zrobili, je d e n z su k c e so ró w w y s tę p u je , a k t o b ala, a ten, k tó ry p o ro b ił n a k ła d y , z o sta je w y w łaszczo n y . G-dyby w sta­

ty sty c e w ięcej szczegółow o u w z g lę d n ia n o g a tu n e k spraw, ja k ie sp ra w y w ło śc ia ń sk ie p rz y c h o d z ą p o d ro z są d z e n ie , to n ie s ły c h a n ie w y so k i b y łb y p ro c e n t p ro c e só w tego rodzaju, o ja k im w sp o m n ia łe m , a k tó re s ą o b ra z e m ciągłej walki p o m ięd zy zw y czajem i u sp o so b ie n ie m lu d u , a lite rą praw a, k tó ra te m u zw yczajow i n ie o d p o w ia d a . P rz y p u s z c z a m , że to sa m o u sp o so b ie n ie je s t w G alicyi, o p ie ra m to p rz y p u ­ sz czen ie n a tej p o d sta w ie , że w śró d lu d u polskiego panuje w ie lk a ’ je d n o s ta jn o ś ć p o d w zględem typ,u etnograficznego W K ró le stw ie c a le szczęście, że ta w alka, ja k a istnieje, z n a jd u je p ew n eg o re g u la to ra w in n y m p rz ep isie o g ran icza­

ją c y m w ogóle p o d z ie ln o ść g ru n tó w w ło ścia ń sk ich . Otóż w K ró le stw ie is tn ie je od ro k u 1864 u s ta w a , w ed le które o sa d a w ło śc ia ń sk a n ie m oże by ć d z ielo n a n a m niejsze osady, ja k n a sz e ść m orgów p o lsk ich , to j e s t m inim um któ reg o d alej dzielić ju ż n ie m o ż n a. W ię k sz e o sa d y wolno d zielić d o b ro w o ln ie za życia, cz y po śm ie rc i, a le tylko w te n sp o só b , aż eb y p o d z ie lo n a je d n o s tk a n ie b y ła m n ie j­

sza, an iżeli 6 m orgów . Is tn ie ją i m n ie jsz e o sad y , ale te d a tu ją się z czasó w p rzed u w ła sz c z e n ie m w ło ścia n , a za­

te m te są m n ie jsz e od m in im aln eg o typu, jed n ak o w o ż istn ie n ie ich tern w ięcej u d o w a d n ia ja k p o trz e b n e j e s t ogra­

n ic z e n ie w o ln o ści d zie le n ia g ru n tó w , gdyż w ła śc ic ie le na n ich u trz y m a ć się n ie m ogą, zaś do in n ej p racy och o ty nie

mają, bo u w a ż a ją sieb ie za w łaścicieli po siad ło ści ziem ­ skich, z a gospodarzy, je d n e m słow em ta ludność niżej 6 m orgów p rz e d s ta w ia sm u tn y obraz i je s t żywym arg u ­ m entem p rz e m a w ia jąc y m za z asa d ą o g ran iczen ia p o d ziel­

ności g ru n tó w w ło ściań sk ich . I ze sta n o w isk a lib eraln eg o nic p rz eciw tej za sa d z ie pow iedzieć się nie da, zauw ażyć zaś m u szę, że je s t rz e c z ą szkodliw ą i n ieb ezp ieczn ą w tła ­ czanie p e w n y ch in sty tu c y i w szablonow e ram y i nazyw anie liberał nem i dlatego dobrem , z drugiej zaś stro n y n azy w a­

nie k o n se rw a ty w n e m i dlatego złem . W in sty tu c y a c h sp o ­ łecznych i ek o n o m iczn y ch trz e b a p rzep ro w ad zać analizę stosunków sp o łe c z n y c h d okładniej i spokojniej, bez względu na c h o rąg w ie i w iszące sz ta n d a ry . J a k o p rz y k ład , że za­

sady k o n se rw a ty w n e s ą sk u te c z n e i zbaw ienne obok libe­

ralnych, p o sta w ić m o żn a F in la n d y ą, k tó ra m a sp o łe c z e ń ­ stwo ośw iecone, a lud tak w ysoko pod w zględem i n t e l e ­ ktualnym stojący, jak ieg o w całej P o lsc e nie m a. L u d ten w k ró tk im p rzeciąg u c z a su stw o rzy ł lite ra tu rę za m o żn ą i bogatą i j ą p o d trzy m u je, a m im oto w tem delnokratycz- nem, c h ło p sk ie m sp o łe c z e ń stw ie istn ieją z asad y o g ranicza­

jące p o d zieln o ść g ru n tó w w łościańskich, a które nic a nic nie d y s h a rm o n iu ją z lib e ra ln y m c h a rak te rem społeczeństw a.

0 ile z je d n e j s tro n y ro zszerzyłbym propozycyą przez p.

M ilewskiego p o staw io n ą, że z a sa d a niepodzielności nietylko przy s p a d k o b ra n iu w in n a m ieć zastosow anie, ale wogóle przy a k ta c h za ży cia sporządzonych, że je d n e m słow em

M ilewskiego p o staw io n ą, że z a sa d a niepodzielności nietylko przy s p a d k o b ra n iu w in n a m ieć zastosow anie, ale wogóle przy a k ta c h za ży cia sporządzonych, że je d n e m słow em

Powiązane dokumenty