• Nie Znaleziono Wyników

Drugi Zjazd Prawników i Ekonomistów Polskich

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2022

Share "Drugi Zjazd Prawników i Ekonomistów Polskich"

Copied!
286
0
0

Pełen tekst

(1)
(2)

1 / ' ^*:>i '-!/^ V-^’j 7-->V.

>‘5 - % Hv¡: ‘ ' - '■'

- '■'Vv'-'

a m - , , . , , . . .í : / S i f M m

, . - . ' ' '.

- . - ;

ÿ :i

...|í¥ S ’K!$s ■ ■

* = - : /■*.,.: "i ' I k í tí® ' :i¡ -■ ■

,v 'K - '■ ■?';■ r

5 © . - '

e ,; ^ - l ’ - S í í • ^ ^ 1

¡m t

^ S -'-y o ■ •

. - ■

,ï'^ÿ ■■-■.■' :":í ■' — '■_■. - ' - - -' ■

* - ' J ' ' 9 '

, . . v> : -

- V ' X1 ' W ' ' « V * ,

.... ,,,

. ■

.■¡'■¿Je ...■■

c '.V ')■

m - fe-'

'Æf. ■ >■.

. . . : y

5: / } - ' , - / / V ¿

¿si ( “ 1 y?;;.-vx-- - ,/C’ * -V ü& Î

' 3 .

'{SX

■■

. s ? v

‘ , ' ' r J

; ' / k«i

9 í : h g M

i l f e

1 " 1

~ v % r ;

'r’ v ■' • ' •;«•?■"' .’.V- r . -§' v ’V . ; 0 -'''•' ?vv-"'v . ■

- r 'V » , A. V m

y ' . . .

0 ->;

m a S f â æ a g ; r s . -

l"¿í*ífeí -. . •■■:' ■

T?S ;' 'i- "'^-;‘

,S ?U f .

rot-.*' ; ':!;:v.:í'--’.v:t:í

^ *■ • iT í^ m 'í- ^ s J

- . i . . . . . .

(3)

DRUGI

I i f l i i E lf I S ff

p o l s k i c h .

LWÓW.

N A K Ł A D E M U C Z E S T N I K Ó W Z J A Z D U . Czcionkami Drukarni Ludowej.

1891.

(4)

Í 3f t 5%50H í w t e F "

$ >Tł5< #

(5)

Ważniejsze omyłki druku,

i t r . 6 w i e r s z 2 Z g ó r y z a m . n e c z y t . n a

V 1 0 , , 3 35 jj n w n i e ś ć w w z n i e ś ć

n 1 3 9 Z d o ł u n z a s z k i c o w a n e g o )> n a s z k i c o w a a e g o

1 3 1 6 )) )? » i n g n o r a c y ę 5} i g n o r a n c y ę

>> 1 8 1 3 z g ó r y » c z ł o k w i e >5 c z ł o w i e k

1 9 » 2 V k o j u n k t u r JJ k o n j u n k t u r

2 0 1 3 » » z b i e g ł u » z b i e g u

» 2 2 !! 6 Z d o ł u P r u s u c h 5? P r u s a c h

)? 2 4 8 )) J) n z d o ł a ł a z d o ł a

V 2 4 9 J> ?? n m n i a ł JJ m i a ł

)) 2 6 , , 3 z g ó r y n r f o n t y J) f r o n t y

7) 2 6 6 o p u ś c i ć „ s w e cc

V 2 7 1 2 » JJ » z g r o m a d z e n i e m ^ ?? z g r o m a d z e n i u

>5 3 1 » ' 4 z d o ł u J5 i s t n i a ł o J3 b y ł o

3 1 » 2 JJ ?? » z a m }> s a m

ń 6 7 » 1 4 i 1 5 „ n e x t r a c y j n e » e x t r a d y c y j n e

» 6 9 . 1 z g ó r y c i s z c i e J) . s z c i e

V 9 0 1 9 jj z a k a z » z a k r e s

V 1 0 9 1 0 w k w a l i f i k u j ą . 5J n i e k w a l i f i k u j ą

y> 1 3 6 » 5 5) z p o d 5> o d

}) 1 5 0 i, 1 z d o ł u >? A t o 3? A t o l i d l a

5? 1 6 5 » § }> n JJ n a t u r a l » n a t u r a l n y c h

j) 1 9 0 « 2 z g ó r y n 1 8 9 1 1 8 8 9

(6)

-■'i-

&

(7)

P i e r w s z e z e b r a n i e o g ó ln e

w e c z w a r t e k d n i a , 1 :2 . w r z e ś n i a 1 8 8 9 w s a li r a d n e j m ia s ta L w o w a .

Otwarcie Zjazdu.

Hektor uniw ersytetu dr. L eo n a rd P iętak:

Im ien iem krim itelu, Z ja z d u rząd zająceg o , w itam W a s , S z an o w n i P a n o w ie , ca le m sercem , u c zu c iem niew ym ow nej a rzew n ej rad o ści, ja k ie m n a tc h n ą ć m oże je d y n ie szczęście w ita n ia b ra c i z całej ziem i ojczystej, u c zu ciem je d n e tn i n ie p o d zieln em d la w szy stk ich . T je sz c z e ra z w itam W as, S z a n o w n i P an o w ie, serd e c z n ie , ja k o to w a rzy szy z tego s a ­ m ego w a rs z ta tu p ra c y du ch o w ej, w ita m im ien iem kolegów m iejscow ych, z a k tó ry c h tłu m a c z a m ogę u w a ż a ć sio ja k o r e p r e z e n ta n t U n iw e rsy te tu lw ow skiego. W am , n a jp rz e w ie - leb n ie jsi k s ią ż ę ta ko ścio ła, n a jw y ż si i w ysocy d o sto jn icy w ład z rz ą d o w y c h i au to n o m ic z n y c h , k tó rz y p o sie d z e n ie n a ­ sze raczy liście zaszczy cić sw o ją obecnością, sk ła d a m s e r ­ d eczn e p o d zięk o w an ie.

C h ętn ie i lic zn ie racz y liście P a n o w ie za w ita ć n a II . Z jazd p ra w n ik ó w i e k o n o m istó w p o lsk ic h w p rz e k o n a ­ niu, że p o d o b n e w iece, m im o w y jątkow e p o ło żen ie n a sz e , m ogą p rz e c ie ż p rz y n ie ść pożytek. P rz e k o n a n ia tego tra fn o ść m ieliśm y ju ż sp o so b n o ść w y p ró b o w a ć n a p ierw szy m Z je- zdzie, k tó ry p rz e d d w o m a laty, d zięki śm iałej in iey a ty w ie kolegów k rak o w sk ich , odbył się w K rak o w ie. P o c h o d z i ono ze św iad o m o ści w ysokiego z n a c z en ia tej p ra c y du ch o w ej, k tó rej z z a m iło w a n ia i pow o łan ia się o ddajem y, a oraz

P ro t. Z jazdu praw n. \

(8)

2

z p o czu c ia d o statecz n ej żyw otności sil naszy ch , by w tej p ra c y nie po z o staw a ć n a sz ary m k o ń cu n a ro d ó w .

D o n io słem je s t z a iste w życiu sp o łe c z n e in z a d an ie p raw a, w spierającego się n a u m ie ję tn o śc ia c h p ra w n ic z y c h i politycznych. N ajw yższym jeg o celem sp o łecz n e u o b y c z a - jo n ie człow ieka, w y raża jące się w z a p a n o w a n iu n a d w ro - dzonem i żąd zam i i n am iętn o ściam i, od niego też zale ży w zn aczn ej bard zo części m a te ry a ln e i m o ra ln e p o w o d z e ­ nie p ań stw i p om yślność je d n o ste k . N a te m polu, z w ią z a - nem ja k najściślej z całern życiem c z ło w ie k a in d y w id u a l- n em i sp o łeczn em , w iele ju ż zd ziała ł ro d zaj ludzki, ale m im o to w yznać m usim y, źe jesz c z e n a m daleko do tego id eału , k tó ry ta k p ięk n ie o k reślił p ra w n ik rz y m s k i U lp ian w s ło w a c h : J u ris praecepta su n t liaec: honeste vivere, cdte- n m i non laedere, suum cuique tribuere. N aw et w p a ń s tw a c h najdalej p o su n ięty ch w cyw ilizacyi s ta n p ra w n y nie d o ­ ścig n ął jeszcze tej w ysokości, m im o n iez a p rz ec z o n e g o p o ­ stęp u w rozw oju u rz ą d z e ń p raw n y ch , a n i też p o c h lu b ić się m ożem y te m pow szechnem , a głęboko w k o rz e n io ń a tn p o ­ czu ciem p ra w a i spraw iedliw ości, k tó re je s t n iezb ęd n y m w a ru n k ie m godziw ego życia, p o w strz y m a n ia się od k rz y w ­ d zen ia innych. M imo dalej zn ak o m icie u lep szo n y ch i p o ­ m nożonych w aru n k ó w ekonom icznego d o b ro b y tu , k a ż d a n iem al gałęź g o sp o d arstw a sp o łecznego w alczy z gro żącem n ieb ezp ieczeń stw em p rz esilen ia, a k w esty a p o le p sz e n ia b y tu klasy robotniczej d om aga się usilnie ry chłego z a ła tw ie n ia . N ie chcę ju ż zaś w sp o m in ać o z a w ik ła n ia ch m ię d z y n a ro ­ dow ych, k tó ry ch pokojow e z ała tw ia n ie d ro g ą p ra w a i s p r a ­ w iedliw ości szybuje gdzieś je sz c z e ja k o p o s tu la t w k ra in ie m arz eń id ealistó w . J e d n ę tylko zdobycz o sią g n ą ł s ta n o w ­ czo rodzaj ludzki w k ra ja c h c y w iliz o w a n y c h : u z n a n ie k a ż ­ dego za pod m io t s ta n u p raw n eg o . Z d obycz to w ie lk a ; m ia rą jej w ielkości są te w szy stk ie d z ie sią tk i w ieków w alki pokojow ej lub k rw aw ej o sa m o d zie ln o ść o b y w atelsk ą, k tó re p rz e d n a m i ubiegły. W sz a k ż e m y je s z c z e s a m i b y li­

śm y św iad k am i p o d d a ń stw a i innych fo rm p ra w n e j z a le ż ­ ności je d n y c h od. drugich, a n a w e t w alk a o g ru b e n ie w o l­

nictw o toczyła się pod n a sz e m okiem w cy w ilizo w an ej

(9)

z a atlan ty ek iej ziem i. U stró j p ra w n y is tn ie je tedy w p a ń ­ s tw a c h cyw ilizow anych dla w szy stk ich , k a żd y je s t je g o p o d ­ m iotem , ale w p ię k n e m z d a n iu U lp i a n a : m u m m ijiie n a d w y raze m m u m sto i zaw sze z n a k p y ta n ia . N ie z a p o z n a ­ w a n ie słu szn o ści i d oniosłości tego z ag ad n ien ia, ale n ie ­ z w y k ła tru d n o ś ć w jeg o ro z w ią z a n iu je s t g łów nym tego pow odem . S ta n p ra w n y i ek o n o m iczn y , w k tó ry m b y każd y sto so w n ie do sta n o w isk a , ja k ie w sp o łe c z e ń stw ie z a ją ł, w m ia rę sw ych sił fizycznych i u m ysłow ych, z n a la z ł z a ­ p ew n ie n ie p o z y sk a n ia w zględnej p o m y śln o ści, m oże nigdy n ie d a się w zu p e łn o śc i o siągnąć, tern b a rd zie j, że ciągły ru c h sił sp o łe c z n y c h w y tw a rz a c o raz to now e sto su n k i i p o trz e b y . D ąży ć je d n a k n ależy do zb liż e n ia się p rz y n a j­

m niej, o ile m ożna, ja k najw ięcej do tego s ta n u celnego p rz e z ro z w a ż n e i sta te c z n e k sz ta łto w a n ie u rz ą d z e ń p r a ­ w n y ch i ek o n o m iczn y ch w d u c h u z a sad y , że sp o łe c z e ń stw o istn ie je d la u s z c z ę śliw ie n ia w szy stk ich , że p rz e to w s p o łe ­ c z e ń stw ie k a ż d y m a p ra w o do p rz y d a tn y c h m u w a r u n ­ ków i śro d k ó w d o b ro b y tu i sw ego u d o sk o n a le n ia . D o tego celu d ąży ć w inny w spólnie u m ie ję tn o śc i p ra w n ic z e i poli­

tyczne, u sta w o d a w stw o i p rak ty k a , w sp ie ra ją c się n a w z a ­ je m tem , co je w e w n ę trz n ie łączy . U m ie ję tn o śc i n a d a ją

k ie ru n e k p ra c y u sta w o d a w c z e j n a p o d sta w ie dokład n eg o z b a d a n ia i k ry ty czn eg o o c e n ie n ia sto su n k ó w , re fo rm y wy- m ag ający eh , p o zn an ie tych s to su n k ó w u m o ż e b n ia u m ie ję ­

tn o ścio m i u ła tw ia p ra k ty k a , d o ty k ająca się ży c ia b e z p o ­ śred n io , a o n a n a w z a je m c zerp ie w n a u k a c h u z d o ln ie n ie do sp raw ied liw eg o sz a fo w a n ia p ra w e m , ro z tro p n e g o w y k o ­ n y w a n ia za d a ii a d m in istra c y i. Ś w ia tła p ra k ty k a nie o g ra n i­

c z a się z re s z tą do z a sto so w a n ia w śc isłe m z n a c z e n iu p ra w a o b o w iązu jąceg o , ale ro z w ija je w m iarę p o trz e b y p rzez u m ie ję tn e tló m a e z e n ie . T a czynność p ra k ty k i m a b ard zo d o n io słe z n a c zen ie. O n a u m o ż e b n ia p racy u s ta w o ­ daw czej p o su w a n ie się n ap rz ó d bez p o sp iec h u , z n ie z b ę ­ d n ą ro z w a g ą i p o d e jm o w a n ia re fo rm tylko w ra z ie rz e c z y ­ w istej k o nieczności. Szkodliw ym j e s t w ro z w o ju p ra w a z a ­ c ietrzew io n y k o n se rw a ty z m , ale nie m niej p rz y n o s z ą szk o ­ dy p o sp ie sz n e reform y. P o rz ą d e k p ra w n y w ym aga w iu te -

(10)

4

resie społecznym pew nego sto p n ia sta ło śc i i trw a ło ś c i;

szybko po sobie n a stę p u ją c e zm ian y p ra w a o s ła b ia ją jego pow agę i poszanow anie. Z an im sto su n k i życiow e w c ią ­ głym sw ym rozw oju i postęp ie d o jrz e ją do w y ło n ien ia się z nich kon ieczn o ści reform y, z a d an iem je s t p ra k ty k i dla z ara d z en ia bieżącej p o trz e b ie łag o d zić w z a s to s o w a n iu s u ­ row ość p ra w a obow iązującego, nie b ę d ą c ą ju ż n a czasie, a w ra z ie d o strzeżo n y ch b ra k ó w w p ra w ie w e sp ó ł z u m ie ­ ję tn o ś c ią u zu p e łn ia ć je sam o z siebie p rz e z ro z s n u w a n ie jeg o z a sa d do o sta tn ic h konsekw encyi.

W szyscy dążym y tedy, m im o n a p o z ó r ro z s ta jn y c h dróg p racy naszej, do tego sam ego w spólnego celu, a ja k w szędzie, gdzie na p ew ien sk u te k sk ła d a ją się ro z m a ite czynniki, osiągnięcie celu w ytkniętego zależy n iety lk o od ich sił, ale tak że od należytego ich w sp ó łd z ia ła n ia , tak i w zak resie p racy n aszej, p o w o d zen ia jej rę k o jm ią je s t ścisła, ja k m o żn a n a jśc iśle jsz a łą c z n o ść m iędzy p o sz c z e ­ gólnym i k ieru n k am i, n a k tó re się ono ro z sz c z ep ia . L ic z n y u d ział S zan o w n y ch P a n ó w w n asz y m w iecu św iadczy, iż św ia t p raw ników i ek o n o m istó w polskich u z n a je p o w sz e c h ­ nie tę potrzeb ę, a u s tn ą w y m ian ę m yśli i z a p a try w a li n a w spólnych z e b ra n ia ch u w a ż a za. je d e n ze zn ak o m ity ch śro d k ó w w zajem nego o d d z ia ły w a n ia n a sie b ie m ężów od­

dających się teo ry i lub p rak ty ce, albo b io rący ch u d z ia ł w p racy u staw o d aw cz ej. M oże z tą d o d n ieść k o rzy ść p r a ­ ktyka, w której spoczyw a p u n k t ciężkości u s iło w a ń n a ­ szych, bo p raw o istn ie je d la życia, je m u s łu ż ą u m ie ję tn o ­ ści p raw n icz e i p o lity czn e; m oże to w yjść n a p o ż y tek ta k ż e u m iejętności sam ej. K w estye n a u k o w e nie ro z w ią z u ją się w p ra w d zie n a p o czek an iu , a n i nie ro z s trz y g a ją w ięk szo śc ią głosów , a le p o d o b n e n aszy m z e b ra n ia m ogą w iele p rz y ­ czynić się do ich ro z ja śn ie n ia . U m iejętn o ści p o lity c z n e i p raw n icze, o ile nie za jm u ją się w y łą czn ie h isto ry ą , przyjęły obecnie, a w zględnie p rz y jm u ją co ra z w ięcej m e ­ to d ę, p a n u ją c ą w n a u k a c h p rzy ro d n iczy ch . M iejsce a p rio ry -

stycznych rozm y ślań , z e sta w ia n ia i ro z sn u w a n ia pojęć abstrak cy jn y ch , zajm u je d o św iad cz en ie d o k ła d n e, p o z n a n ie i ro z p o z n a n ie sto su n k ó w życiow ych. T a cognitio rerum

(11)

tw orzy ich po d staw ę, je s t dla n ic h p u n k te m w yjścia. N a tej d ro d z e sp o ty k a m y się z m e to d y p ra w n ik ó w k lasy czn ej epoki rz y m sk iej, k tó rz y p rz e z ro z p o z n a w a n ie i u m ie ję tn e ro zstrzy g a n ie przy p ad k ó w , p o d aw an y ch im z żyw ej p ra k ty k i, do chodzili do ro zw ią z y w a n ia i ro z ja ś n ia n ia n a jz a w ilsz y c h za g a d n ie ń p raw n y c h , w ogóle po m istrz o w sk u z ży cia s a ­ m ego u m ieli sn u ć p ra w d y ju ry d y c z n e . P o dziś dzień te o ry a zn a c h o d z i się je d n a k w tru d n e m b a rd zo p o ło żen iu w obec k o n iec zn o ści c z e rp a n ia m a te ry a łu do sw ych b a d a ń z życia sam ego. M oże to je s t n ieo d zo w n em w n o w o czesn y m p a ń s tw u s tro ju , ale to p e w n a , że u stró j te n p ra c u ją c y m n a po lu te o ry i p ra w a i n a u k p o lity czn y ch m ało p o d aje śro d k ó w p o z n a n ia życia sp o łeczn eg o p rz e z d o ty k an ie się b e z p o śre ­ dnio w ła sn ą rę k ą jego tę tn a . K a ż d a w ięc sp o so b n o ść do sp o strz e ż e ń n a p o lu o b jaw ó w tego życia, p o d a n a teoryi, przy czy n ić się m u si w n a stę p stw ie do p o s tę p u u m ie ję tn o ­ ści, a ta k ą sp o so b n o śc ią je s t n ie zaw o d n ie żyw a i p o w a ż n a dy sk u sy a n a d sp ra w a m i a k tu a ln e m i, to c z ą c a się w g ro n ie m ężów , zaso b n y ch w d o św iad czen ie. W p ra w d z ie żyjem y pod p a n o w a n ie m ro z m a ity c h p ra w , k tó re o d m ie n n e w y tw a ­ rz a ją sto su n k i, a p o ło ż e n ia i p o trz e b y n a sz e e k o n o m icz n e nie w sz ę d z ie s ą je d n a k o w e , a le to w ła śn ie z a o s trz a k ry ­ tykę i p rz y c z y n ia się do tern w sze c h stro n n ie jsz e g o z b a d a ­ n ia o m a w ian y ch zag ad n ień . J e d n o tylko n ie je s t n a m da- n e m ; nie m ożem y m ieć n adziei, aby u c h w ały n a s z e p rz y ­ o blekły się w ciało u s ta w o b o w ią z u ją c y ch n a całej ziem i ojczystej. A le w życiu c z ę sto ta k się z d arz a, że ja s n o p o ­ z n a n e p ra w d y s p o ty k a ją się z n ie p rz e p a rtą n ie m o ż n o śc ią sw ego u rze c z y w istn ien ia . L ecz te n z d ra d z a łb y m ałego d u ­ cha, kogoby p o d o b n e tru d n o ś c i o d stra sz a ły od p ra w d tych d o c ie k a n ia lub z ra ż a ły od ciągłego u siło w a n ia w p ro w a d z e ­ n ia ich w życie.

Z w ia rą w ięc w p o ży tec zn o ść p ra c y n a sz e j p rz y s tą p ­ my, S z a n o w n i P a n o w ie , do ro z b io ru z a g ad n ień p ra w n y c h i ek onom icznych, u m ieszczo n y ch n a p o rz ą d k u o b ra d I I . Z jazdu. N iech n as p o d n ie c a ta m yśl, że n a te m n e u tra l- nem p o lu p racy duchow ej łą c z ą się b ra c ia z całej ziem i ojczystej, by z m ie rz a ć w spólnie do tego w ysokiego celu,

(12)

6

k tó rem u służym y. My czujem y się niew y m o w n ie s z c z ę ś li­

wym i, że ne tę w sp ó ln ą p ra c ę ra c z y liśc ie Szanow ni P a n o ­ wie; z a w itać do grodu naszego. W o tw a rte ra m io n a p rz y j­

m ujem y W a s, P an o w ie, se rc em gorącem , m iło ś c ią b r a t e r ­ ską. W serd eczn y m u ścisk u , d ło ń w ciepłej dłoni, n ie c h p ły n ą n am dnie w sp ó ln e pracy, n aszej, (h u czn e b ra w a i oklaski).

P rezydent m iasta E . M ochnacki:

S zan o w n e Z g ro m ad zen ie !

G dym w zeszłym ro k u z tego m iejsc a w ita ł u c z e s tn i­

ków zjazd u lek arz y i p rz y ro d n ik ó w p olskich, w ita łe m ich go rącem sercem , całein ciepłem m ojej d u szy i s e rd e c z n e m uściśn ien iem m ej b ratn iej dłoni. D ziś s p e łn ia m o b o w iązek rów nie przy jem n y , a dla m nie te m p rz y je m n ie jsz y , że b ę ­ d ąc sam p raw n ik iem w itam m oich kolegów z zaw o d u . — W ita jc ie mi w ięc S zan o w n i P a n o w ie , w ita jc ie i b y w a jcie w gościnnych m u ra c h tego grodu, zacn i k a p ła n i T em idy.

N auka p raw a, tej głów nej p o d staw y b y tu s p o łe c z e ń s tw a w c w szy stk ich niem al u sta w o d a w stw a c h , p o leg a n a je d n y c h i tych sam y ch zasa d ach , a o d m ie n n e p o szc zeg ó ln e p o s ta ­ n o w ien ia u sta w o w e nie p o w in n y i nie m ogą s ta ć n a p rz e ­ szkodzie w zajem n em u p o ro zu m ien iu się, z w ła sz c z a, że n a s łą c z ą w ęzły krw i, bośm y n iety lk o k o led zy z zaw o d u , ale syn o w ie je d n e j i tej sam ej w ielkiej O jczyzny.

Nie będę w y liczał k orzyści zjazd ó w p o d w zględem naukow ym i to w a rzy sk im , są one p o w sz e c h n ie z n a n e ; n iech mi tylko w olno b ęd zie z azn a czy ć i p o d n ie ść z w ie l­

k ą przyjem nością, że zjazd n in iejszy je s t n a d e r licznym , a p ro g ram jego p ra c b a rd zo obfity, co św iad czy w y m o w n ie o żyw otności N arodu Polskiego i o W ysokiem w y k sz ta łc e ­ n iu n aszy c h p ra w n ik ó w .— W zn io słe je s t z a d a n ie p ra w n ik a , św ięte jego p o sła n n ic tw o , czy to przy w y m iarze s p ra w ie ­ dliw ości, czy przy o b ro n ie p ra w c zło w iek a. Z a sad y , k tórym p ra w n ik h o łd u je, sen ten ey e, k tó re p ra w n ik w y g łasza — to p raw d y w iekow e niczem n ieza ch w ian e. „ F ia t iu s titia “ to głó w n e h asło p ra w n ik a . Z a w sz e i w szęd zie p o w in ien p r a ­ w nik szu k ać z a sto so w a n ia tej p ięk n ej z asa d y , a je ś li n ie ­

(13)

7

kiedy d o zn a zaw odu, gdyż w y m ia r sp ra w ie d liw o śc i sp o c z y ­ w a w rę k a c h ludzkich, a lu d zie nie są nieo m y ln y m i, n a ­ ten c zas, sp ełn iw szy su m ie n n ie sw ój o b o w iązek , m a p rzecież tę pociechę, że pow ie s o b i e : V ictrix causa diis p lacuit sed victa Catoni. T em i z a s a d a m i p rz e ję c i p ra c u jc ie P a n o w ie dalej około u trw a le n ia p o d sta w s p o łe c z e ń s tw a n aszeg o . — J a , ja k o g o sp o d a rz m iasta , życząc W a sz y m p ra c o m n a j­

lepszego p o w o d z e n ia i n a jd o d a tn ie jsz e g o sk u tk u , w itam W as z całego se rc a s ta ro p o lsk im zw y czajem „S zczęść B o ż e “ (h u czn e b ra w a i oklaski).

D r. P iętak: P ie rw s z ą czy n n o ścią n a sz ą m a być u k o n ­ s ty tu o w a n ie Z ja z d u , a p rz e d e w sz y stk ie m „ w y b ó r p re z y - dyum “. W e d łu g re g u la m in u , k tó ry później do u c h w a ły z a ­ p ro p o n u jem y , m o ż n a g ło so w ać n a d „w y b o rem p re z y d y u m “ k a rtk a m i, lu b p rz e z ak k lam ac y ę. Nie w ą tp ię je d n a k , że, je ż e li w ym ienię n a zw isk a, k tó re k o m ite t p o zw o li sobie p r o ­

ponow ać, p rz y jm ie c ie P a n o w ie p ro p o zy cy ę tę p rz e z a k k la ­ m acyę. K o m ite t p ro p o n u je P a n o m p rz e d e w sz y stk ie m n a przew o d n icząceg o Z ja z d u m ę ż a w ysokich z a słu g n a polu p ra c y n a ro d o w e j, m ęża w ysoce czcigodnego, Je g o E x c e lle n - cyę d ra F r a n c is z k a S m olkę (braw o). — U p ra s z a m Je g o E x cellen cy ę, ab y ra c z y ł z a ją ć m ie jsce p re z e s a n a szeg o Z jazd u .

J . E . dr. F ranciszek S m o lka : S za n o w n i P a n o w ie ! P rz y n a g lo n y do objęcia p rz e w o d n ic tw a , w id z ę d aleko go­

d n iejszy ch do z a ję c ia tego sta n o w isk a , p o d d a ję się je d n a k w oli S z a n o w n y c h P a n ó w . I j a w ita m S z a n o w n y ch P a n ó w se rd e c z n ie , z w ła sz c z a tych, k tó rz y n ie szczędzili tru d ó w u d a ć się do sto licy naszej z d alszy ch k ra jó w — w i'a m W as se rd e c z n ie i o tw ie ram p o sie d z e n ie (braw o).

D r. P ictak: N a p ierw szeg o z a stę p c ę p re z e s a p ro p o ­ n u je k o m ite t S z an o w n y m P a n o m m ę ż a głośnego z ju r is - p ru d e n c y i i ja k o z nakom itego p ra c o w n ik a n a polu n a u k o - w em , p. W ło d z im ie rz a S p a so w ic z a (braw o). N a stę p n ie p r o ­ p o n u je k o m ite t P a n o m p rz e d sta w ic ie la n ajd a w n ie jsz e j k ry ­ nicy w iedzy p o lsk iej, re k to ra u n iw e rsy te tu Jag iello ń sk ieg o , d ra F ra n c is z k a K a s p a rk a (b raw o ) — p ro szę J . M. P . R e-

(14)

8

k tó ra prz y ją ć m iejsce w ic e p re z esa . N a trzecieg o w ic e p re ­ ze sa p ro p o n u je k o m itet J E . p. S im o n o w icza J a k ó b a , p re ­ zy d e n ta w yższego sądu krajow ego (braw o).

J E . dr. F ranciszek Sm olka: N a se k re ta rz y z a p ra s z a m pp. d ra W ła d y sła w a A b ra h a m a i d ra E r n e s ta T illa (b raw o ).

D r. P ię ta k : Z jazd n asz podzieli się n a 2 sek cy e : sek cy ą p ra w n ic z ą i eko n o m iczn ą. J a k o p rzew o d n icząceg o sekcyi p raw niczej p ro p o n u je kom itet, aby ra c zy liście P a ­ now ie u p ro sić sw ego kolegę z K rak o w sk ieg o d ra F ry d e ry k a Z olla (braw o). Na p rzew odnićego sekcyi ek o n o m iczn ej p r o ­ po n u je k o m itet p. d ra Jó z e fa K leczyńskiego (braw o). P r e - zydyum tedy u k o n sty tu o w an e. Z a n im w im ie n iu k o m ite tu zap ro p o n u ję dalsze czynności, p o zw o lą mi P a n o w ie sp e łn ić je d n ę czy n n o ść se rd eczn ą. W gronie n a sz e m z a s ia d ł m ąż głębokiej zasługi n a polu n au k sp o łeczn y ch , m ąż, k tó reg o obydw a u n iw e rsy te ty u czciły h o n o ro w y m d o k to ra te m p ra w p. dr. S upiński. W im ien iu P a n ó w w itam S zan o w n eg o D ra w n aszem gronie (braw o).

J. E . dr. F ranciszek S m olka: U p ra sz a m p. s e k re ta rz a o odczytanie reg u la m in u obrad.

Sekretarz dr. E rn est T ill (zaczy n a czy tać d ru k o w a n y reg u la m in * ) o b rad Z jazdu).

Dr. J a n o w ic z: P ro sz ę o głos.

J. E . dr. F ranciszek Sm olka: D r. J a n o w ic z m a głos.

D r. Janow icz: S ta w ia m w n io sek o p rzy jęcie r e g u la ­ m inu „en b lo c “ i o u w o ln ien ie p. s e k re ta rz a od czy tan ia.

J. E . dr. F ranciszek S m olka: Ozy ż ą d a kto głosu do tego w niosku ? (nikt). P ro sz ę tych P anów , k tó rz y się z tym w nioskiem zgadzają, rę k ę p o d n ie ść (w iększość). J e s t przyjęty.

D r. P ięta k: W ed łu g reg u la m in u m a być w y b ra n ą ko- niisya do sp ra w d z e n ia ra ch u n k ó w Z jazdu. N a członków do

*) Umieszczony jako dodatek i.

(15)

9

tej kom isyi p ro p o n u ję pp. drów M ałachow skiego, M a r c h w ic ­ kiego i A lfred a Zgórskifego (b raw o ).

J . E . dr. F ranciszek S m o lk a : W obec tego są d z ę , że w n io sek je s t p rzy jęty .

Dr. Kattparęik: P rzew o d n ic zący Z ja zd u sp e łn ił o b o w ią­

zek w dzięczności p rzy z ło że n iu h o łd u tu o b e c n e m u z n a k o ­ m ite m u ek o n o m iście S u p iń sk ie m u , j a zaś, ja k o je d e n z o r­

g a n iz a to ró w pierw szego zjaz d u p ra w n ik ó w i e k o n o m istó w p olskich, p o czu w am się do o b o w iązk u z a p ro p o n o w a ć r a ­ nom , ab y Z jazd w y słał te le g ra m p o w italn y do p rz e w o d n i­

czącego T. Z jazd u , lir. A u g u sta C ieszkow skiego. Sądzę, że w n io sk u tego u z a s a d n ia ć nie p o trz e b u ję . Im ię to głośne odznaczyło się w d zied zin ie ekonom ii sp o łeczn ej i p ra w a , pow inno też p rzez n as być uczczone. P ro szę z ate m , a b y S zan o w n e Z g ro m a d z e n ie ra cz y ło w nio sek te n p rz y ją ć (b raw o ).

J . E. dr. F ranciszek S m o lka : Czy ż ą d a k to g łosu do tego w n io sk u ? (nikt). G dy n ih t głosu nie żąd a, p ro szę , aby ci P a n o w ie , k tó rz y się z w n io sk iem z g ad z ają, racz y li ręk ę p o d n ie ść (w ięk szo ść). W n io se k je s t p rz y jęty . Ż ą d a kto je sz c z e g ło s u ? (n ik t). Z p o rz ą d k u n a s tę p u je o d czy t p. S k a ­

rżyńskiego. Z a p ra sz a m p. S karżyńskiego do z a b ra n ia głosu.

Dr. 'Witold S k a r ż y ń s k i: Z a p ro szo n y n a obecny, drugi Z jazd p raw n ik ó w i ek o n o m istó w p o lsk ic h do L w o w a , p o ­ d ałem d w a te m a ty n a o d czy ty : p ie rw sz y z d ziedziny m ię­

dzynarodow ej p o lity k i i p ra w a narodów — d ru g i z d ziedziny polityki naszej w ew nętrznej n aro d o w ej.

K o m ite t z jazd u w y b ra ł d ru g i te m a t. W y z n a ć m uszę, że się w y b o ru tego nie sp o d zie w a łem , chociaż się z w ielu w zględów n a ń n a jz u p e łn ie j godzę.

N ie sp o d ziew ałe m się w y b o ru tego ze stro n y k o m i­

te tu głów nie dlatego, że te m a t w y brany, chociaż in te re s o ­ w ać m oże ogół z jazd u p ra w n ik ó w i ek o n o m istó w w o s ta ­ te c z n y c h sw ych k onkluzyach, — d la w ielu w w y w o d ach sw ych i ro z u m o w a n ia c h o b ra c a ć się m u si n a terra incoynita a m ianow icie n a polu ag ro n o m iczn e m .

(16)

. ,

:• - ■ ’ - •' . ' — , -

10

Nie taję nadto, że d la m nie, w ła śc ic ie la ziem skiego w W ielkopolsce i rolnika, byłoby było p ra w d z iw e m otium post, negotium i p o k rzep ien iem d u cha, w nieść się, chociaż n a k ró tk i czas tylko, n a w yżyny sp e k u la c y i m ięd zy n aro d o - : woj polityki i p ra w a narodów , po n ad biedy i ro z p a c z liw e w ysiłki codziennego życia, by w sfe rach ty ch z a c z e rp n ą ć now ych sił i n ad ziei do dalszej w alki usque ad fin em .

L o sy , a raczej sza n o w n y k o m itet, ro z strz y g n ą ł in acz ej, a zap ew n e i lepiej...

U łożenie i p rz e d sta w ie n ie ja sn eg o b ila n su polityki n a ­ szej w e w n ę trz n e j, sp ecy aln ie w W ie lk o p o ls c e , z a ra z e m i tę k o rzy ść p rz y n ie ść m oże, że p o słu ży szerszej p u b liczn o ­ ści polskiej do w y ro b ie n ia so b ie sp raw ied liw szeg o sąd u 0 m ierze o d p o w ied z ialn o śc i i w iny, ciążącej n a obecnych w łaścicielach ziem i polskiej w z a b o rz e p r u s k im , z pow o d u w y w łaszczan ia się ich sto p n io w o n a rz ecz k o m isy i koloni- zacy jn ej lub innych in n o p lem ien n y ch nabyw ców . J e ż e li gdzie j bow iem , to w tej m a te ry i op in ia p u b lic z n a w k raju , in sp i­

ro w a n a p rzez d z ie n n ik arstw o p rz e w a ż n ie uczciw ie i p ra w ­ dziw ie p a try o ty czn y m p a to se m p rz e ję te , ch o ciaż p rz e z to j by n ajm n iej je sz c z e nie k o m p e te n tn e - co raz częściej p o ­ p ad a w b a rb a rz y ń sk i iście zw yczaj „ w ie sz a n ia ś lu s a rz a za k o w a la “, w edług stareg o przy sło w ia.

D a lek ą z a iste od n as je s t chęć b ezw zg lęd n ej ob ro n y tych z pom iędzy n aszy ch w sp ó ło b y w a te li, k tó ry sa m i w y- j ciągają ręce do kom isyi kolonizacyjnej p ru sk iej, o fia ru ją c ; jej ziem ię o jczy stą n a s p rz e d a ż . O dczyt te n n a sz b y n aj­

m niej nie m a osobiście „oratio p ro dom o“ i nią. być nie | p o trzeb u je. M ożem y bo w iem d o tą d , a m am y n ad zieję 1 w p rz y sz ło śc i, śm ia łem okiem p o p a trz e ć się w koło n a s z dniem każdym . P ra g n ie m y tylko d ać św iad e ctw o p ra w d z ie , to je s t p rz e d sta w ić obraz całk iem o b jek ty w n y i b e z s tro n n y >

ta k rozliczn y ch p rzy cz y n i o k o lic z n o ś c i, k tó re w p ły n ęły n a po łożenie dzisiejsze ro ln ic tw a i w ła sn o śc i ziem sk iej p o l­

skiej w zab o rze p ru sk im , ja k o te ż i w iern y o b raz obecnego j położenia.

O braz ten zaś będzie m ia ł m oże w ięcej niż czysto h istoryczny i teo rety czn y in te re s dla słu c h a c z y naszych

(17)

11

z K ró le stw a i G alieyi. S m u tn y n a sz p rz y k ła d n iejed n eg o m oże z w łąścicieli ziem sk ich i ro ln ik ó w p o b u d z i do g łę b ­ szego z a s ta n o w ie n ia się n ad w ła sn e m p o ło ż e n ie m , póki c z a s je sz c z e .

S zk ic ro zw o ju ro ln ic tw a polskiego w za b o rze p ru sk im o b ejm u je stuletni m niej więcej przeciąg czasu, od rozbiorów k r a ju clo d n i n a s z y c h , i ro z p a d a się n a tr z y okresy, p rz y ­ p a d a ją c e każd y z o so b n a n a ró w n o le g łą w cz a sie g e n e ra ­ cy ę rolników , sied ząc y ch n a g leb ;e polskiej w zaso b ie p r u ­ skim w w iek u ubiegłym .

O k res I o b ejm u je tyle d ra m a ty c z n e dzieje n a ro d u od p o w sta n ia kościuszkow skiego, po p rz e z w ojny n a p o leo ń sk ie, do ro k u 1831 w łączn ie. T ru d n o sobie z a iste w y o b razić czasy m niej k o rz y stn e dla ro zw o ju ro ln ic tw a , ja k ów okresw o- je n n y i reform acyjny, ja k i d ziad o m n aszy m p rz y p a d ł w udziale.

O d p asaw szy sz a b lę po M aciejo w icach , osiedli oni n a la n ie ojczystym , zn iszczo n y m g o sp o d a rk ą S asó w i Szw edów , by ledw o w y tch n ąw szy , ch w y cić znow u za oręż w legionach, w a rm ii k się stw a w arszaw sk ieg o i w ielkiej a rm ii N apoleona.

P o z u p e łn e m zn isz c z e n iu k ra ju w sk u te k ty ch w ojen i kil- k o razo w eg o p rz e c h o d u w o jsk sp rz y m ie rz o n y c h i n ao p o leo ń - skich p rzez kraj i ta k ju ż w ycieńczony, dziadow ie n a s i , p o w róciw szy z n a d B e rezy n y i z pod L ip sk a , u jrz e li się w P ru s a c h w obec re f o r m a to rs k ic h , p raw o d a w c zy c h e k sp e ­ ry m e n tó w S te in - H a rd e n b e rg a w p rz e d e d n iu m a te ry a ln e j ru in y . L ed w o d y szący ch po w ielk ich w strz ą śn ie n ia c h . w o ­ je n n y c h , z a sk o cz y ła re fo rm a uw łaszczenia w ło ścian , s ta n o ­ w iąca epokę w d z ie ja c h ro ln ic tw a każd eg o k ra ju — epokę pó źniejszego p raw d ziw eg o rozw oju, lecz n a ra zie w ielkiego sp o łeczn eg o i finansow ego w strz ą śn ie n ia . T rz e b a było um ieć w żyć się w te n o w e w a ru n k i, trz e b a było u m ieć stw o rzy ć całk iem now y, bo n a in n ej p o d sta w ie o p arty , sy stem a g ro ­ nom iczny. Tylko ro ln ik zro z u m ie ć m oże c a łą zgrozę p o ło ­ ż e n ia w ła śc ic ie la z ie m sk ie g o , d la którego dzisiaj je sz c z e k m ieć z c z e la d z ą sw o ją i in w e n ta rz e m m a rtw y m i żyw ym z a sia ł i m ia ł s p r z ą tn ą ć , a k tó ry ju tr o te ry to ry u m sw oje, z n aczn ie w p ra w d z ie okrojone, lecz je sz c z e za w ielkie w s to ­ su n k u do listów re n to w y c h , ja k ie z a część w y w ła sz c z o n ą

(18)

o d eb ra ł — swoim inwentarzem i najem nikiem o b ro b ić m u ­ siał. Było to zad an ie nie ła tw e i ju ż tu ta j p rzy tym p ierw szym etap ie racyonalnego ro zw o ju ro ln ic tw a , I a ja k o taki, u w łaszczan ie w ło ścian u w a ż a ć trz e b a , — w ielu z pom iędzy sz la ch ty polskiej w P ru s a c h z u p e łn ej uległą]

ru in ie . S u b h astacy e całeko szereg u m ajątk ó w , zniszczo n y ch w ojnam i i u w łaszcz en iem w ło ścian , były w ó w czas n a po -I rząd k u dziennym nietylko w e W ielkopolsee, ale w e w szy-:

stk ich w szchodnich p ro w in cy ach m o n a rc h ii p ru sk ie j i, śm iało rzec m ożna, że ju ż w tedy w y w łaszcz en ie zn aczn ej części w łaścicieli ziem sk ich tak P olaków i N iem ców , od w ieków n a ziem i osiadłych, niech y b n ie i to n a rzecz k a p i­

ta łu żydow skiego byłoby n a stą p iło , gdyby nie były p o w stały w śród tego p rzesilen ia iu sty tu c y e k re d y to w e ziem sk ie, tak zw an e la n d sza jty .

N iew ypow iedzialny, sy ste m a ty c z n ie i p rzy m u so w o am or-1 ty zu jący s ię , n a p ie rw sz e h y p o te k i w szy stk ich d ó b r je d n e j , prow incyi so lid arn ie zaciąg n ięty dług lan d śzafto w y , p ó d l ścisłą k o n tro lą rząd u , obok p ew n eg o s a m o rz a d u s to w a rz y ­ szo n y ch - oto form a k re d y tu , k tó ra w ięk szą część w ła ­ ścicieli ziem sk ich ów czesnych od niech y b n eg o u c h ro n iła b a n k ru c tw a , a n a w e t n iek tó ry m — o b d arzo n y m zm ysłem finansow ym i sp ek u lacy jn y m — d a ła m ożn o ść n a b y c ia ry­

czałtow ego w ielkich k om pleksów dóbr za b ezcen .

Z m ałym sto su n k o w o z a so b e m e n e r g ii, d u c h a p rzed - ! siębiorczego i m in im aln y ch w iad o m o ści fach o w y ch agro- ; n o m ic z n y c h , ja k o te ż z m a ły m k a p ita łe m n a z a lic z k ę , k u ­ pić było m o żn a n ajp ię k n ie jsz e d o b ra , p o d a n e w ted y en i m m c n a su b h astę . B y ła to z a ra z e m sp o so b n o ść w yw ła- ; sz c z e n ią en mctsse sz la c h ty p o ls k ie j, z czego oczyw iście rz ą d p ru sk i sk o rz y sta ł. K a p ita ła m i o n isk im p ro c e n c ie , w y- | pożyczonym i p rze z r z ą d , n a c z e ln y p re z e s p o z n a ń sk i F lo tt- , w ell w W ielkopolsee, a później p re z e s re g e n c y i S ch o en j w P ru s a c h Z a c h o d n ic h , p ie rw sz ą w ięk szą porcyę ziem i polskiej w ręce n iem ieck ie p rzep ro w a d zili. J a k ie m u siały być ceny ziem i w tedy, w y o b ra z ić so b ie ła tw o , chociażb y ; z pojedyńczego faktu, że około 100 w si jed n eg o m a g n ata polskiego pra w ie ró w n o c ześn ie sp rz e d a n y c h z o stało n a su b -

12

(19)

h a śc ie ; p o dobnie w ię k sz a część m a ją tk ó w p o lsk ich w P r u ­ sa c h sk u tk iem m ach ia w e listy c zn e g o w y p o w ie d zen ia lan d - szafty P o la k o m , nie m ogącym w la ta c h od 1846 do 1848 uiścić się z p ro ce n tó w , p rz e sz ła w rę c e n iem ieck ie, p o d ­ czas gdy ró w n o cześn ie N iem com , z n a jd u ją c y m się w tem sam em p o ło ż e n iu , m o ra to ry u m , za p rz y c z y n ą r z ą d u , za- p e w n io n e m zostało.

Z n a d zw y czajn e j tej k o n ju n k u ry w z a k u p n ie d ó b r z a b e z c e n i kilku Polaków sk o rz y sta ło . I ta k dziad d z isie jsz e j gen eracy i je d n e j ro d zin y z a k u p ił w tedy w k ró tk im p rzeciąg u czasu k ilk a d z ie sią t ty się c y m órg m a g d e b u rsk ic h z ie m i, k tó re do d n ia dzisiejszego w ręk u ro d z in y p o z o sta ją .

J u ż p rz y ty m p ierw szy m e ta p ie ro zw o ju ro ln ic tw a w W ie lk o p o lsć e i P ru s a c h ro z ró ż n ić n ależy w śró d ro ln ik ó w - P o lak ó w i to większych w łaścicieli z iem sk ich (o m niejszej, w ło ściań sk iej w łasn o ści p o m ó w im y p ó ź n ie j), trz y katego- ry e typow e, k tó re się do d n ia d z isiejszeg o przech o w ały , a m ia n o w ic ie :

1) L u d z i le k k o m y śln y ch , ro z rz u tn y c h i ro z p u stn y c h , nie m a ją c y c h w y o b ra ż e n ia o ro ln ictw ie, len iw y ch w m yśli i c z y n ie , tra c ą c y c h choćby n ajw ięk sz e fo rtu n y p rze z n ie u ­ dolność, ig n o racy ę, p ró ż n o ść i m a rn o tra w stw o . T yp ten sm u tn y , liczn iejszy m oże w śró d sz la c h ty polskiej ow ego p ierw sze g o o k re su , niźli w śró d in n o p le m ie n n e j, lecz znaclio, dzący się w szędzie n a całej k u li ziem skiej i to w śród w s z y s t­

kich w a rstw sp o łe c z n y c h — typ te n w p ierw szy m i ś ro d ­ k ow ym o k resie daleko liczn iej j e s t re p re z en to w a n y , niźii w o sta tn im , o b ejm u jący m d zisie jsz ą gen eracy ę.

AYłaściciel ziem ski, n ależący do ty p u pow yżej zaszk i- cow anego, w liisto ry i ro zw o ju ro ln ic tw a p olskiego w z a b o ­ rze p ru sk im o czy w iście n e g a ty w n ą tylko g ra rolę. N iszczy ssie z ie m ię , k tó rą d zied ziczy ; la n d sz a fty i lasy p rzeg ry w a n a ru le cie , n a giełdzie, w k lu b a c h , lub trw o n i n a zbytki.

Z b y t j e s t leniw y i zaro zu m ia ły , aby lu d zio m fachow ym w z a rz ą d lub w dzierżaw ę oddać sw e d o b ra ; ży je z d n ia n a dzień, bez o b ra c h u n k u ginie m a r n ie , z a p rz e p asz c z a ją c ty siące m órg ziem i ojczystej n a w i e k i !

(20)

1

Z azn aczy w szy egzystencyę sm u tn eg o tego typu tutaj n a w stępie, przy p ierw szym o k resie h istó ry i ro zw o ju r o li n ic tw a polskiego w za b o rze p ru s k im , k o n sta tu je m y zara-f zem , że typ te n ju ż w m n iejsz ej liczbie e g z e m p la rzy zna-j chodzi się w drugim o k re s ie , a w tr z e c im , o b ejm ującym dzisiejszą g e n e ra c y ę, na szczęście, ju ż n a leży do w yjątków , Z a jm o w ać się też n a d a l nim nie będ ziem y a n i w szkicu rozw oju ro ln ictw a, ani w obrazie dzisiejszego położenia, w iększej w łasności polskiej. W y sta rc z y z a z n a cz y ć , że ty-, pow i te m u rolników i w łaścicie li zaw d z ięcz am y u ro n ien ie zn aczn ej części m ie n ia narodow ego z a ra z n a w stęp ie hi- sto ry i porozbiorow ej i w o kresie n a stę p n y m . E g z e m p la ­ rze typu tego znikały zw ykle, nie p o z o sta w ia ją c żadnych po sobie ślad ó w ani w ro ln ic tw ie , ani w śró d w łasności ziem skiej." N ieszczęsne w n u k i, którzy m ieli d z iad ó w lub ojców n ale ż ą cy c h do tej k ateg o ry i, sk o ń czy li zw ykle (po­

zo staw ien i bez żadnych funduszów , a w y ch o w an i n a p a n i­

czów, n iezd o ln i z a p ra c o w ać n a chleb p o w szed n i) — w n aj­

lep szy m razie ja k o re p re z e n ta n c i w ielkich firm k u p ieck ich ' w in i cygar, najw ięcej z aś jak o re z y d e n c i i w y jad acze!

u zam ożniejszych o b y w a te li, albo u szc zęśliw y c h k re w n y c h ] Hyli oni pierw szym zaw iazk iem p ro le ta ry a tu szlach eck ieg o ! k tó ry w z r a s b l z k ażd ą g e n erac y ą i do d n ia d z isiejszeg o ,f obok p ro ce n tó w i podatków , o bciąża b u d ż e t p ra w ie k a ż d e j!

rodziny, d o tąd ziem ię dzierżącej.

D ru g a k a teg o ry a w iększych w iaścicieli ziem i stan o w i!

typ w ręcz przeciw legły p ierw szem u , a m ian o w icie ludzi p r z e - ! zornych, stateczn y c h , oszczędnych, — p o rz ą d n y c h w całem zn acz en iu tego sło w a i w sw oim ro d z a ju n a w e t dobrych i fin an sistó w i ekonom istów , w ed łu g re c e p ty sta re j szkoły ekonom icznej A d a m a S m ith a , a le p o zb aw io n y ch i zin y -j słu i w iadom ości agronom icznych. U chw yciw szy c ia s n o ; i je d n o s tro n n ie o sz c z ę d n o ść , ja k o p a la d y u m d o b ro b y tu i k a - l p ita liż a c y i, zasad zili g o sp o d a rn o ść , u trz y m a n ie się p rz y j ziem i i ro b ien ie m a ją tk u n a ja k n a jm n ie jsz y c h w ydatkach, nietylko osobistych, lecz i a g ro n o m iczn y ch . H a słe m ich : było i je s t d o tą d : w y d aw ać ja k n ajm n iej n a gospodarstw o, j pro d u k o w a ć z a tem chociażby m in im u m , a n a w e t żadnej

14

(21)

15

czystej re n ty z ziem i nie w y g o sp o d aro w ać, lecz i w y d atk i o g ran iczy ć do m in im u m , p rz e p c h n ą ć się p ro c en cik iem od k a p ita łu z a las, z listów re n to w y c h , z la n d sz a fty , a i p ro ­ ce n tu tego część odłożyć i k a p ita liz o w a ć n a to, aby i n a ­ s tę p n a g e n e ra c y a w te n sam sposób p rz e p c h n ą ć się m ogła.

J e s tto ów z n a n y w ekonom ii politycznej i p rz e z F ry d e ry k a L is t’a, C arey’a i D u h rin g ’a ta k tra fn ie s c h a ra k te ry z o w a n y : ilu n g e r- und Sparsi/stem.

T yp t e n , ze w sz e c h m ia r z re s z tą szanow ny, sze ro k ie za jm u je m iejsce w liisto ry i ro ln ic tw a i w iększej w ła sn o śc i ziem skiej, je d n a k ż e tylko w liistoryi ogólnej tegoż ro ln ic ­ tw a. D o rozw oju ro ln ic tw a polskiego w W ielk o p o lsce i P r u s a c h ró w n ie m ało się p rz y c z y n ił, ja k do ro z w o ju j a ­ kiejkolw iek g ałęzi p ro d u k cy i n aro d o w ej g dziekolw iek n a całej k u li ziem sk iej. Z e sta n o w isk a ekonom ii sp o łeczn ej je s tto ty p c a łk iem n iep ro d u k cy jn y , chociaż w sy ste m ie ek o ­ no m ii p ry w a tn e j d o p ro w a d z a ć m oże, w śró d sp rzy jający ch okoliczności, do n a g ro m a d z e n ia się w ielkich o b szaró w ziem i i w ielkich k a p ita łó w w rę k u je d n e j osoby lub ro d zin y , z a ­ sad o m tym ekon o m iczn y m w iern ej.

O tóż dla ty p u teg o rzek o m y ch rolników i w iększych w łaścicieli z ie m sk ic h p o lsk ich tylko p ierw szy o k res ro zw o ju tegoż ro ln ic tw a od ro z b io ró w do ro k u 1831 rzeczyw iście był sp rz y jający m . B yl to b o w iem o k res, w k tó ry m p rzez ' u s ta le n ie się p o k o ju eu ro p ejsk ieg o po k o n g resie w iedeńskim , p rz e z reform y p ra w o d a w c z e p ru s k ie S te in - H a rd e n b e rg ’a z u w ła sz c z e n ie m w ło śc ia n n a czele, p rzez p o w sta n ie in sty - tucyj la n d s z a fto w y c h , p rz e z za p ro w a d z en ie pew nego ła d u i p o rz ą d k u w a d m in istra c y i politycznej i k o m u n ik aln e j, przez p o lep sz en ie dróg i k o m u n ik ac y i i t. d. — d an e b y ły d o ­ piero n ieo d zo w n e w a ru n k i i p o d staw y rac y o n aln eg o ro zw o ju ro ln ic tw a krajow ego. Z a n im zaś p o d staw y te były gotow e, o czem d o p iero ku ko ń co w i tego o k re su m o w a być m oże, z a sa d y o sz c zęd n o ści i k a p italizac y i n a p o d sta w ie o szczę­

d n o ści były d la rolników i w łaścicieli; z iem sk ich w z a b o rz e p ru sk im je d y n ie ra c y o n a ln e m i i z b a w ie n n em i. J e ż e li kiedy, to w tedy p ra w d ą b y ło , że tylko ta m sp o tęg o w an a z a p o ­ m ocą n a k ład ó w p ro d u k cy a ro ln ic z a je s t ra c y o n a ln ą , gdzie

(22)

sin odpow iednie w aru n k i sp o łeczn e i ek o n o m iczn e t©jze produkcyi znachodzą. Z a p ro w ad zen ie fo rso w n e intenzy.

w nego gospodarstw a rolnego, w ym agającego znacznego ka­

p ita łu obrotowego; w ielo rąk , d o b ry ch k o m u n ik acy j i kon- ju n k tu r handlow ych, byłoby było w ow ym cz a sie w Wiel- kopolsce i P ru sa c h rów nie n ie ra c y o n a ln em , ja k zaprowa­

dzenie podobnego g o sp o d a rstw a dzisiaj n ad W o łg ą lub nad U ralem .

J a k już zaznaczyliśm y pow yżej, z n isz c z e n ie i wylu­

dnienie k raju po w o jnach i u w ła sz c z e n iu w łościan, spowo­

dowały p rzesilen ie ag ra ry jn e i ro ln ic z e ta k dotkliw e, k od razu zn aczn a część w iększych w łaścicieli ziem sk ich pa­

dła jego ofiarą. B yły jed n ak że i z drugiej s tro n y sposoby ra tu n k u , a n a w e t sposoby p o w ię k sz an ia sw ego mienia w w ielkich zasobach, ja k ie ziem ia, m ało je s z c z e w tedy za­

dłu żo n a hypotecznie, a w zn a czn ej części p o k ry ta lasami, bądź co bądź po siad ała. L isty re n to w e, k tó ry m i spłaceni zostali w ięksi w łaściciele ziem scy przy u w ła sz c z e n iu wło­

ścian, listy z a sta w n e , które n a n a jp ierw sz e h y p o te k i wiel­

kich dóbr w ypuściło ziem stw o p o zn a ń sk ie, t. z. landszafty, i lasy, których drzew o, choć przy niskiej w p o ró w n a n iu do drugiego okresu cenie, ła tw y pok u p m iało, — były to trzy obfite źródła, z k tó ry ch d ziadow ie dzisiejszej gen eracy i za­

c zerp n ąć mogli i w szerokiej m ie rze z a c z e rp n ę li kapitały, p o trz eb n e do z ap ro w ad z en ia now ego sy ste m u gospodarstwa rolnego, opartego n a w olnym ro b o tn ik u . Zainaugurowanie]

sy stem u tego w ym agało dość zn aczn eg o k a p ita łu . Trzeba było bow iem p o sta w ić b udynki dla n o w o za k u p io n y ch in­

w en tarzy pociągow ych i dla n a jem n y ch lu d z i folwarcznych, W niejednej w si w łaściciel całe w ło śc ia ń sk ie podwórza p o budow ać m u siał, chcąc p rz e p ro w a d zić ra c y o n a ln ą sepa- racyę i kom asacyę g runtów . C ały in w e n ta rz żyw y i martwy ryczałtem zakupiony, a i użytkow y in w e n ta rz z n aczn ie po­

w iększonym być m usiał. J e d n o ra z o w e to w y ło żen ie zna­

cznego k ap itału — p rzy m u so w e z re s z tą — p rzy pewnej znajom ości ro ln ic tw a trzypolow ego z o w ca m i i ugorami, um ożliw iało w iększym w łaścicielo m na dom inialnych ob­

szara ch zap ro w ad zen ie podobnego try b u ro ln ic z e g o , jaki 16

(23)

ju ż p o p rz e d n io w zachodniej E u ro p ie u s ta lił się b y ł i ro z w in ą ł. O czyw iście pod tym tylko w a ru n k ie m . że kap itały , p ły n ące z listów re n to w y c h , z listów z a sta w n y c h i lasów , z ja k najściślejszy m o b rach u n k ie m i z n ajo m o ścią rzeczy n a te n cel, a nie n a inny u ży te zostały.

O tóż p rzy tym p ierw sz y m etap ie ro zw o ju ro ln ic tw a polskiego w z a b o rz e p ru sk im , rolnicy i w łaścic iele ziem scy I I k ateg o ry i te n ie sp o ż y tą położyli zasługę w o b ec k ra ju i n a ro d u , że przy sp rzy jają cy ch ich sy stem o w i okoliczno­

ściach, zn aczn e o b sza ry ziem i utrz y m ać , w n a jn ie z b ę d n iej­

sze b udynki i in w e n ta rz e zao p atrzy ć, i n iejed n ę w ieś z rą k n ie d o łężn y ch i lekkom yślnych w sp ó ło b y w ateli w y p a d a ją c ą od u tra ty n a rzecz in n o p lem ien n y ch nabyw ców u c h ro n ić potrafili.

J e d n a k ż e ju ż ku końcow i tego o k re su ludzie b y ­ s trz e js i i w ięk szem z a m iło w an iem do g o sp o d a rstw a ro l­

nego p rz e ję c i, d o strzeg ać z a c z ę li, że w obec coraz k o rz y st­

n iejszy c h w aru n k ó w produkcyi rolniczej, ja k o to k o ju n k tu r handlow ych i kom u n ik acy i z N iem c am i i z a c h o d n ią E u ­ r o p ą , szczególniej z A n g lią, — a zw ię k szają cy ch się z d r u ­ giej s tro n y kosztów tejże p ro d u k c y i, — tryb g o sp o d a rstw a trzypolow ego z je d n ą trz e c ią ugoru i je d y n e m i p ra w ie ow ­ c a m i, ja k o in w e n ta rz e m użytkow ym , z dniem k ażdym co ­ ra z m niej re n to w n y m się sta w a ł.

D y sh a rm o n ia p o m ięd zy tem , co być m ogło, a co było dochodu czystego z m orga z ie m i, szczególniej w m niejszej, je d n o w io sk o w ej w ła sn o śc i, dotkliw ie u c z u ć się się d aw ała.

B iją c ą z a ś w oczy sta w a ła się o n a w o b ec N iem ców , p rz y ­ ch odniów z P o m o rz a , B ra n d e n b u rg ii i S zlązk a, a k u p u ją cych z m ały m k ap italik iem , i to d ro g o , w sie od P o lak ó w nie m ogących się n a nich u trz y m ać . N iem cy ci za p om ocą łatw ego, p rzez rz ą d n ie ra z w yrobionego k red y tu , ale i z k r e ­ dytem zw yczajnym często, przy in ten zy w n iejszy m sy stem ie g o sp o d a rstw a z p ło d o z m ia n a m i, s z e rs z ą u p ra w ą roślin p a ­ ste w n y c h , ra c y o n a ln ie jsz ą p a sz ą i chow em b y d ła ro gatego i trzo d y i t. p., d o ra b ia ć się zaczęli m a ją tk u n a tej sam ej glebie, n a k tó rej P o lak z 1/3 ugoru i o w cam i o n a jcień szej w ełnie, zale d w ie m ógł egzystow ać.

Prot. Zjazdu prawn. 2

1 7

(24)

18

f

T u n a przełom ie pom iędzy g o sp o d a rstw e m rolnem e k s te n z y w n e m , trzypolow em a in te n z y w n ie jsz y m płodo- zm ianem , pom iędzy końcem I o k re su a o k resem TT.'sięga­

jącym m niej więcej roku 1.870, n a k re ślić n a m w y p a d a cho­

ciaż szkic tylko p o rtre tu p ierw szeg o P o la k a -ro ln ik a i wła­

ś c i c i e l a ziem skiego w calem z n a c z en iu tego s ło w a : jenerała

D ezyderego C hłapow skiego. .Testto n a jp ie rw sz y i najdosko­

nalszy rep re z en ta n t typu 111 pom iędzy ro ln ik a m i i wła­

ścicielam i ziem skim i polskim i w zab o rze p ru sk im , a mia­

now icie: typ,u ro ln ik a - w łaśc iciela fachow ego ta k w teoryi ja k w p rak ty ce a g ro n o m iczn ej, en erg ii iście wojskowej, woli żelaznej, p rac y su m iennej i w y trw a łe j, oszczędności rozum nej, poglądu szerokiego n a rzeczy i lu d zi. Człokwie taki oczyw iście nie p o trz e b o w a ł czek ać n a to, aby go N iem cy przy k ład em sw oim lu b n a u k ą ośw iecili.

P u łk o w n ik wielkiej a rm ii N a p o le o n a i a d ju ta n t cesa­

rza, odpasaw szy szablę i o d eb ra w szy po ojcu, o sta tn im sta­

roście k o śc ia ń sk im , piękne lecz m ocno o b d łu ż o n e dobra T urew kie, nie czekał n a o sta te c z n e p rz e p ro w a d z e n ie uwła­

szczenia w łościan, by przygotow ać się do now ego systemu ro ln iczeg o , ja k i niechybnie z a p ro w ad zo n y m by ć m u sia ł pn u regulow aniu stosunków sp o łeczn y ch i ekonomicznych w P ru sa c h . D la człow ieka, k tó ry od m ło d o ści kilka razy n a konin od końca do k o ń c a p rz e b ie g ł E u r o p ę , jasnera było długo przed r. 1831, że po ra c y o n a ln e tn i ostatecznem u regulow aniu sp raw y agrary jn ej i k red y tu , a z odbytem n a produkty rolnicze coraz ła tw ie jsz y m n a Z a c h ó d , mia­

now icie do Anglii, now a się e ra ro ln ic z a d la W ielkopolski i P r u s o tw ierała. T o też p o d ąży ł m łody oficer, uregulow a­

w szy pobieżnie sp raw y w d o m u , do A n g lii, przodującej w ów czas n a polu ag ro n o m iczn em E u r o p ie , by ta m nau­

czyć się trybu g o sp o d a rstw a rolnego, za p o m o cą którego jed y n ie m ógł m ieć n ad zieję o cz y sz c z en ia z długów ma­

ją tk u ojczystego i p o w ięk szen ia takow ego z c z asem . P o pow rocie z A nglii, C h łap o w sk i p ie rw sz y na ni­

w ach W ielkopolskich za p ro w a d z ił p ło d o z m ia n y w swoim m a ją tk u , upraw ę koniczyny, rz e p a k u , kartofli, buraków na szersze ro zm ia ry ; p rzy tem ra c y o n a ln y chów b y d ła roga-

(25)

19

togo i k o n i, p ie rw sz e n a rz ę d z ia rolnicze u lep szo n e, g o rzel­

nie, opasy, m arg lo w an ie i o d w o d n ian ie z ie m i; je d n e m sło ­ w em g o sp o d arstw o tak ie, ja k ie w A nglii w ó w czas, kw itło z a sto so w a ł m utatis n m ta n d h do gleby, k lim a tu , k o ju n k tu r, ko m unikaeyj i t. p. ó w czesn y ch w ielkopolskich.

L e d w o p la n now ego tego sy stem u g o sp o d a rstw a był n a k re ślił i p rz e p ro w a d z e n ie jego ro zp o czął, zask o czy ł go, ja k w sz y stk ic h dziadów n a jm ło d szy ch z pom iędzy d z isie j­

szej g e n e ra c y i, a ojców s ta rs z y c h ob y w ateli w spółczesnych, w ybuch p o w sta n ia listopadow ego r. 1881. Rok ten fatalny pod w zględem p o lity czn y m dla nas, n iek o rzy stn ie też i pod w zględem ag ro n o m iczn y m n a W ielk p p o lsk ę i P ru s y od­

działał. O d e rw a ł on bow iem od p łu g a i w y rw a ł z ław y szkolnej i u n iw ersy teck iej c a łą g en e racy ę rolników i w ła ­ ścicieli z iem sk ich Ii-g o o kresu.

Z t ą d , pom im o p rzy k ład u , ja k i d a w a ł je n e r a ł C h ła­

pow ski w sw y ch d o b ra c h , pom im o szereg u m ło d y ch oby- w a te li, k tó rz y się pod jego okiem k szta łc ili na rolników , pom im o za stę p u urzęd n ik ó w g o sp o d a rc z y c h , k tó ry ch w y­

k sz ta łc ił, pom im o ś w ia tła , k tó re szerzy ł p ism em i s ło ­ w em — sto su n k o w o sz c z u p ła tylko g a rstk a rzeczyw iście fachowo, p rak ty czn ie i teo rety czn ie w y k ształco n y ch rolników w łaścicieli ziem sk ich n a u k ą i p rz y k ła d e m się jego p rzejęła w tym n ajw a ż n ie jsz y m , ro zstrzy g ający m o k resie II-g im ro zw o ju ro ln ic tw a polskiego w z ab o rze p ru sk im .

J a k później M arg ra b ia W ielopolski n a polu polity- cznem , ta k je n e ra ł C hłap o w sk i n a polu agronom icznem , m ało b y ł p o p u larn y m w śró d sw ych spółobyw ateli. Nie tu m iejsce ro zstrzy g ać, po czyjej stro n ie b y ła w in a fatalnego tego w Swych sk u tk a c h w obydw u ra zach faktu. P a m ię ta ć je d n a k należy, że rzad k o kiedy lu d zie g e n ia ln i, now e otw ierający to ry w życiu sp o łecz eń stw i n arodów , od ra z u b y w ają z ro z u m ia n i i u z n a n i. J e n e r a ł C hłapow ski dopiero w o sta tn im czasie u zy sk ał n ależne m u u z n a n ie , którego ob jaw am i z e w n ę trz n y m i s ą : fundusz jego im ien ia w Cen- tra ln e m T o w a rz y stw ie ag ro n o m ic zn em p o z n a ń sk ie m , po­

piersie w m u z eu m T o w a rz y stw a p rzy jació ł n a u k p o z n a ń ­ skiego i życiorys p ió ra K alinki. N a to m ia st szkody dla spo-

*

(26)

20

le c z e ń stw a w ielkopolskiego, dla ro ln ic tw a i w ła sn o śc i ziem ­ skiej polskiej, w ynikłe z z ap o z n a n ia posągow ej tej p o staci, s k ła d a ją się dzisiaj n a s m u tn e św iadectw o, którego je n e ra ł z p ew n o śc ią n a jm n iej byłby sobie życzył, że on pierw szy — ■

praw ie sam w śród n iew ielu P o la k ó w w sp ó łc zesn y ch — r o ­ z u m ia ł tę p ra w d ę : że w alk a o b y t n aro d o w y , ta k p rze d ja k po ro k u 1831 n a c ały m o b szarze k ra ju ro z g ry w a ć się m u s ia ła n a polu p ra c y rolniczej i p rz e m y sło w e j. N ie jego z a iste w ina, iż w alka ta, m a ją c a w tym I I o k re sie od r.

1831. do ro k u 1870 w szelkie sz a n se zw y cięstw a, toczy się dziś w o kresie III-c im w śró d ciągłych p o ra ż e k i, n ie da- B oże, zakończy się z u p e łn ą klęską.

T ak korzy stn eg o zbiegłu w idoków , ja k te, k tó re się z m a łą p rz e rw ą od roku 1846 do r. 1858 n a s u w a ły ro ln i­

kom i w iększym w ła śc icielo m w zab o rz e p ru sk im w o k re ­ sie Il-g im , an i było kiedykolw iek p rze d tem , an i ch y b a już nigdy nie będzie. D łu g i, s ta ły pokój eu ro p e jsk i sp rz y ja ł ro zw o jo w i ek o n o m iczn em u k raju . P o w s ta n ie 1863, w ojna d u ń sk a i a u s try a c k a , a n a w e t i fra n c u sk a w k o ń cu tego o k r e s u , n ie z n aczn ie tylko ro ln ictw o i w ła sn o ść ziem ską P o lsk ą w raz z fin an sam i dotknęły. R ząd, b y n ajm n iej dla po lak ó w nie przychylny, lecz sp ręż y sty w sw ej ad m in istra- c y i, dbały o rozw ój h an d lu , p rz e m y słu i ro ln ic tw a w ca-!

łe m p a ń stw ie, a z atem i w p ro w in cy ach , do k tó ry ch emi- g ra c y ę n ie m ie c k ą w celu g e rm an izacy i w szelk im i śro d k a ­ m i p o p ie ra ł, d a w a ł g w a ra n c y ę i in icy aty w ę, p o trz e b n ą do p o d n iesie n ia k u ltu ry k ra jo w e j. T a k W . K s. P o zn ań sk ie, jak P ru sy zac h o d n ie , z a o p a trz o n e zo stały w ty m okresie-;

w c a łą sieć b ity ch gościńców z ra z u , a później kolei żela­

znych. Z tą d o tw a rty z o sta ł p rz y stę p do ry n k ó w z b y tu nie­

m ieck ich i zag ra n iczn y ch , o tw a rty im p o rt w ęgla ze Szlą- ska, m aszy n i rozpłodow ego b y d ła z A nglii i Szw ajcaryi.

Z drugiej stro n y u w ła sz c z e n ie w ło śc ia n p rzep ro w ad zo n e z ra z u bezw zględnie, lecz sy ste m a ty c z n ie i k o n se k w e n tn ie I robotnik ła tw y i n ie zb y t d ro g i; p o d a tk i dość w ysokie, lecz na stały ch p o d sta w a c h o p a rte ; za b e z p iec z e n ie od ognia i g rad ó w u s ta lo n e ; k re d y t ziem sk i i w ek slo w y n a ówcze-f sn e p o trze b y d o sta te c z n y (s ta r a la n d sz a fta p o z n a ń sk a na­

(27)

21

le ż a ła do in stytucyj. najlepiej w sw o im czasie a d m in is tro ­ w a n y c h ) , a p rzy tem , co n a jw a ż n ie js z a , w ielk a zw ięzła m a s a w łasn o ści z ie m s k ie j, n iezb y t o b d łu żo n ej je s z c z e , z pięk n y m i lasam i i n a jle p sz ą g le b ą , w rę k u w ła śc ic ie li- Polaków , od w ieków n a d z ied ziczn y ch m a ją tk a c h o siad ły c h , oto są n a d e r pom yślne o k o lic zn o ści, w śród k tó ry c h gene- ra c y a d ru g a z rzędu od ro z b io ru k r a ju , s ta n ą ć m ogła do w alki z n a p ły w em niem czy zn y i b ro n ić s k u te c z n ie każdej piędzi ziem i ojczystej w W ielk o p o lsce, ale to pod je d n y m w a ru n k ie m , a m ia n o w ic ie : ażeby c h c ia ła b y ła i u m ia ła p ra c o w a ć n a polu ro ln iczem .

W a ru n e k te n n iezb ęd n y do zw ycięskiego ro z strz y g n ię ­ cia w alki p o m ięd zy s t a r ą , od w ieków o sia d łą w ła sn o śc ią p o lsk ą a m asow o w ted y p rzy b y w ający m i in n o p le m ie n n y m i p rz e d się b io rc am i ro ln iczy m i, n ie ste ty , tylko u m ałej liczby o b y w a teli ziem sk ich polaków się znachodził. O bok całkiem u jem n eg o ty p u I-go w łaścic ieli ziem i polskiej,' o k tó ry m n a w stęp ie m ów iliśm y, i ty p u Ii-g o , k tó ry nie u m ia ł całk iem k o rz y sta ć z n a d a rz a ją c y c h się p o m y śln y ch w aru n k ó w p ro - dukcyi rolniczej, n a n iesz czę ście n asze i typ I l l - c i , oprócz je n e r a ła C hłapow skiego i szcz u p łeg o g ro n a jego rodziny, przyjaciół, u czn i i naślad o w có w , w y ro d ził się i w ykrzyw ił d la b ra k u rz e c z y w isty c h , g ru n to w n y ch w iad o m o ści a g ro n o ­ m iczn y ch i szerszego poglądu n a s ta n ekonom iczny k ra ju . W ś ró d p o stęp o w y ch rolników , k tó ry ch do k ateg o ry i tej z a ­ liczam y, p o w s ta ła bow iem o d m ia n a tego g atu n k u , o k tó rej pow iedzieć m o ż n a ze' s ta re m p rzy sło w iem , iż „ sły sz a ła , że d zw onią, lecz nie w iedziała, w k tó ry m k o śc ie le “.

Ci p se u d o -p o stęp o w i ro ln icy pojęli p o stęp w sw oim zaw odzie ca łk ie m je d n o s tro n n ie i p o w ierzch o w n ie. G o sp o ­ d a ro w a ć zaczęli św ietn ie „n a o k o “, p o b u d o w ali b u d y n k i g o sp o d arcze ja k fortece, a obok n ic h p a ła c e i p a rk i do g a rn itu ru . N ajczęściej przy pięk n y ch tych i o b sz ern y ch b u ­ d y n k a c h , oprócz ow iec g ło d em do najw yższej cienkości w figurach i w w ełn ie d o p ro w ad z o n y ch , a pom im o to ko sztem re sz ty in w e n ta rz a żyw ionych, zatrzy m ali nęd zn e b y ­ dło i trzodę, n ie o b sia n e ugory w p o l u , w arzy w o tylko na k u c h n ię , ziem ię w y jało w io n ą d la b ra k u n a w o z u itp . N ie­

Cytaty

Powiązane dokumenty

Ponadto publikacja okraszona jest licznymi anegdotami, le- gendami, żywotami świętych oraz opisami cudownych wydarzeń, a w to wszystko wpleciona jest piękna poezja

Podstawowe założenia modelu nawiązujące do psychopatologii rozwojowej są następujące: (1) zdrowie lub zaburzenia ujaw- niające się u potomstwa osób pijących szkodliwie lub

— biskupi wybrani przez Konferencje Biskupie według następującego klucza: je ­ den biskup, gdy Konferencja Biskupia liczy do 25 biskupów; dwóch biskupów, gdy liczy

Taki jest Chrystus, Syn Boży, którego mamy poznawać, którego winniśmy kochać, aby dokonywało się nasze przenienienie i abyśmy mogli się kiedyś całkowicie się z Nim

W sumie sygnalizow ane Sym pozjum dostarczyło w ielu fachow ych refleksji nad przesła­ niem Jana P aw ła II zaw artym w encyklice Fides et ratio. O rgani­ zatorzy zapow

Stanisław Grabski (zesz.. Władysław

Katolicki ruch biblijny uniknie losu „ciągłego utykania” przez to, że szerzy on — poprzez dobre duszpasterstwo biblijne, w spo­ sób ogólnie zrozumiały, a

K olej­ ny artykuł poświęcony jest problem owi głoszenia zbawienia dzisiaj, kon­ centrujący się przede wszystkim na tym, co należy głosić, gdyż owo „co” wskazuje na