• Nie Znaleziono Wyników

duszy o grzesznćj sam B ógp ieczą

KOSCIOŁ SW. WOJCIECHA

duszy o grzesznćj sam B ógp ieczą

i p

diabłu ią o — dej—ma gdzież to sam przebywa

k r ó — l u — ie

i

-# — 3—

*-tu ią k ’sobie przyma. Już nam czas godzi—na

ta m ij> k ’so b ie p r z e jm a e.

p = t

grzechów sięka — ia — ci

m

Boguchwałę da—ci

P

£

zew szystkiem i si—łami je-go mi—ło —wa—ci.

s ie — ł a —m i B o — ga

i 3E 3E 3SgE S

$

Mary—a D ziew i—ca prosi Syna Twe — go

D z e w i— co Sw e — go

3 3 E J ~g—0 ~

(2-i

Angielskie bez końca tam się nam zia—w i—ło

A — n ie ls k ie tu s ię n a m

lilE43E*3 £

diable potę — pienie. Ni srebrem ni złotem

-4?—t—i— :—t— r i - i — ;— ;— 1~ _1— |— -Jr— —1'— ;— ;— — — i— 1—- “ I ---P -

0—0—p-z * - j =i i

'w-® - 4 b S hiL_E J = ± d— e>—&— ^ - l H r - ^ E ■ * J r ) - e * E :E - M r nas diabłu od—ku — pił, swą mocą za — stąpił

k u — p i e ł , z a — s tą p ie ł

i

ciebie dla człowiecze d ałB ógprzekłóć so — bie,- • —P2-

m

i S E

i t = t

Króla niebie — skiego, a—by nas ucho—wał

i p

o - dew szego złe—go. W szyscy święcie pro—ścieW S P # * # •

św ię ci

-*—1=2- S = nas grzesznych wspo-móżcie byśmy z wa—mi by—li

g rze sz n e

Je-zuOhrysta chwali—li. Te—gożn as domieści

i n

e 0

Je-zu Chryste mi — ły byśmy z Tobą b y —li

m ie — ły

bok, ręce, nodze obie, krew święta szła zb o k u

3 ^ =

i

na zbawienie to—bie. W ierzże w to człowiecze,

i

iż Jezus Chrystpra — w y cierpiał za nas ra—ny

B ó g

P

swą świętą krew przelał za nas Chrzęści—a — ny.

3 Ę E gdzie się nam ra—dują w szystkie niebie—sk iesi—ły.

s ie ły.

I

Amen amen a — men, Amen amen 3

m

amen.

Amen t a — ko Bóg daj byśmy poszli w szyscy w raj

~tr

gdzie kró-luią An — ge

- a r ­

ii.

Ks. W l n l j T eofil Chościah Popiel, Arcybiskup M etropolita W arszaw ski, nr. 2! lip c a 1825 r ., w C zaplach w ielkich.

Ks. Aleksander K azim iera G iito w t Dzóewattow ski.

M etro p o lita MohylewsKi, uro d ź. 26 lutego 1621 r ., w W o jazkanach, w K o w ie ia k lb ,

Ks. Tomasz T e o lil K u liń ski, Biskup K ie le cki, Ks. Kaopor B o rtw sk i, Biskup P ło cki, Ks, K arol H ryniew iecki, Biskup W ileński, u r . 1 ! g ru d n ia 162! r , w Ć m ielow ie w M o l i k i e m . o r, t J ly e z n ii 1112, w P o lln o T O C z y iu lt, » W l l e t o k i l l , ^ u r . 1111 r . w P o lia c h , w ziem i l i e i i k i i j . ■

Ks, Kazim ierz. W norcw ski, Biskup Lubelski, Ks, Szymon M arcin K ozłow ski, Biskup Ż ytom ierski, u r . 16 m a rc a 1618 r ., w Ł ęczycy. u r , 5 listo p a d a 1S12 r ., w T rockińm .

Ks. A leksander K a zim ie rz Bereśniew icz, B iskup K a lisk i, Ks, M ieozyslaw Leonard P allulon, Biskup Ż m ujdzki,

n r, i czerw ca 1823, w S z c ln iach w K o w ień sk iem . u r. 19 listo p a d n 1831 r., w P o niew ieskiem .

Ks. l iz e i H ollak, Biskup-sulragan lu ju s lo w s k i, ■ Ks. Antoni Franciszek S o llis w io z , B iskup Sandom ierski, u r. 16 s ty c a n ia 1812 r ., ar K ra śn ik ach w A ugu sto irsk iń m . u r . 12 sty c z n ia 1826 r ., w B ark o , w S andom ierskiem .

Każdy biskup w Kościele katolickim odbićra swoje władzę od Stolicy Apostolskiej; bez jej ze­

zwolenia nie może objąć diecezyi, bo nie ma m i­

sy i apostolskiej. W ten sposób utrzymuje się apo- stolskość Kościoła, gdyż każdy biskup wywodzi posłannictwo swoje od apostołów, których następ­

c a m i są papieże. Objęcie dyjecezyi bez potwierdze­

nia papieża, a tymbardziej wbrew jego woli, by­

łoby odszczepieństwem od prawego Chrystusowego Kościoła, czyli schizmą. Kzadko jed n ak papież sam bezpośrednio mianuje biskupów. To mianowanie odbywało się i odbywa w Kościele katolickim w rozmaity sposób; ostateczne tylko potwierdze­

nie czyli prekonizacyja należy wyłącznie do p a ­ pieża jak o najwyższej głowy Kościoła.

W pierwszych wiekach Kośeioła mianowanie biskupów zależało często od wyboru, w którym uczestniczyli duchowni dyjecezyi, rada miasta, zna­

komitsi obywatele (honoratiores). Biskupi oko­

liczni odbywali ścisły egzamen przymiotów obra­

nego (electi) i jeżeli go uznali godnym, przystę­

powali do konsekracyi, zostaw iając papieżowi moc złożenia go z biskupstwa, gdyby się później nie­

godnym okazał. Powoli monarchowie przyw łasz­

czyli sobie władzę mianowania pasterzów i wyko­

nywali ją z pozwoleniem papieża, skoro ten po­

twierdzał wybranego przez nich kandydata. Lecz że monarchowie, a najbardziej cesarze niemieccy nadużywali tego przywileju, mianując niegodnych, przeto stąd powstały długie i zacięte spory mię- dzy papieżami i cesarzami. Znane są w historyi kościelnej spory między Grzegorzem VII a cesa­

rzem H enrykiem IV, które i pod ich następcami ciągnęły się jeszcze, dopóki traktatem , zawartym

w Worms, między Kalikstem II, papieżem i H en­

rykiem , V cesarzem 1122 roku nie zawarowano, że wolny wybór biskupów pozostaje przy Kościele.

Odtąd kapituły otrzym ały prawo w ybierania p a­

sterzów, i utrzymywały się przy niem w niektórych krajach i utrzym ują dotąd. W wielu jed n ak p ań ­ stwach, na mocy konkordatów , zawartych między monarchami a papieżami, prawo m ianowauia n a ­ leży do rządów, które przedstaw iają elektów Sto­

licy apostolskiej, a ta ich potwierdza t. j. preko- nizuje, albo odrzuca, jeżeli uzna za niegodnych.

U nas, w Polsce, początkowo papieże sami bez­

pośrednio mianowali biskupów, a nie znajdując wśród duchowieństwa polskiego zdolnych do tego osobistości, przysyłali często cudzoziemców, dopóki wśród kleru naszego nie wyrobili się mężowie ja k Stanisław Szczepanowski, który obowiązki p aster­

skie godnie sprawować mogli. W krótce też i u nas królowie zaczęli mieć wpływ na wybór biskupów, a choć kapituły broniły i utrzym ywały swego p ra ­ wa wyboru, to jed n ak królowie tak i nacisk na nie wywierali, że najczęściej przeprow adzali swo­

ich kandydatów . W ładysław Jagiełło szedł śmiało tą drogą, narzucając kapitułom osobistości, które pragnął widzieć na stolicach biskupich. Ostateczny jed n ak cios wolnym wyborom zadał Kazimierz Jagiellończyk; utrzym ał bowiem na biskupstw ie krakow skiem Gruszczyńskiego, chociaż k ap itu ła obrała Lotka, a papież mianował Siemińskiego.

Odtąd wybór przez kapituły był tylko nominal­

nym; w rzeczywistości dokonywali go królowie.

Opierali oni prawo swoje na tem, że wszystkie praw ie biskupstw a w Polsce założone i wyposa­

żone zostały przez królów, a więc są oni niejako

- 36 —

patronam i i kollatoram i tych beneficyjów. Przytem biskupi u nas byli zarazem senatoram i de jure\

chcieli więc królowie mieć wpływ stanowczy na ich mianowanie, powołując do tej podwójnej go­

dności duchownej i świeckiej rodowitych Polaków z rodu szlacheckiego. Najwięcej niezależności w tym względzie zachowała kapituła warmińska;

ta bowiem obiórała zawsze prusaka, jednakże z pomiędzy czterech kandydatów przedstawionych przez króla. Pod koniec rzeczypospolitej, rada nieustająca od r. 1776 obierała trzech kandyda­

tów na każde wakujące biskupstwo, a król j e ­ dnego z nich mianował.

Ostatni rozbiór Polski musiał i w obiorze bisku- ,pów wprowadzić ważne zmiany w każdej z dzielnic dawnej Polski. W prowincyjach przyłączonych do Austryi, mianowanie przeszło pod ogólne p ra­

wo austryjackie. K apituły nie m ają żadnego w pły­

wu na obiór k an d y d ata: Cesarz mianuje, Papież prekonizuje stosownych elektów. W prowincyjach pod zaborem pruskim, na mocy ugody ze Stolicą Apostolską, zawartej w r. 1828, kapituły wybierają biskupów. Prawo to je d n a k je s t tylko pozorne, gdyż rząd może odrzucić kandydatów , którzy mu się nie podobają i często z tego przyw ileju ko­

rzysta. W ybór księdza Ledóchowskiego był znowu zalecany silnie kapitułom Gnieźnieńskiej i Po­

znańskiej przez Rzym, za poprzednićm porozu­

mieniem się z rządem pruskim.

Rząd rosyjski nie d a ł także kapitułom ża­

dnego p ra w a mieszania się do obioru biskupa; na Litw ie i Białorusi, na mocy ugody, zawartej przez Nuncyjusza Apostolskiego kr. L itta w r. 1798, mia­

nowanie biskupów przeszło w ręce cesarza; a po utw orzeniu Królestwa kongresowego, zastosowano doń to samo prawo, co na mocy konkordatu w r.

1818 zawartego.

Tu powiedzieć nam w ypada kilk a słów o sta­

nie hierarchii katolickiej pod panowaniem rosyj­

ski em.

Po przyłączeniu Białorusi do carstwa rosyj­

skiego, utworzono biskupstwo Mohilewskie, które potem podniesiono do stopnia arcybiskupstw a, po­

wierzając je księdzu Siestrzeńcewiczowi. Po osta­

tnim podziale Polski, kiedy i Litwa przeszła pod panowanie carów, P aw eł I. poruczył temu Me­

tropolicie uporządkowanie dyjecezyj katolickich.

Ks. Siestrzeńcewicz na mocy ukazu carskiego

z d. 28 kw ietnia 1795 r. utworzył arcybiskupstw mohilewskie i pięć dy jecezy j: żmudzką, kamif niecką, mińską, łucko-żytomierską (na miejsc dawnej kijow skiej) i wileńską. — Kościół unici podzielony został na arehidyjecezyą połocką i dyj<

cezyją łucką i brzeską; te diecezyje unickie zn kły za cesarza M ikołaja, kiedy w r. 1839, po ni<

słychauych gw ałtach i krw aw em prześladowani) przeprowadzono unitów tamtejszych na schizm;

W r. 18-17, na mocy konkordatu, zawartego mit dzy Piusem IX a carem Mikołajem, dodano jes:

cze dyjecezyą Tyraspolską dla katolików południc wej Rosyi, tak, że Kościół katolicki w zabranye krajach sk ład ał się odtąd z archidyjecezyi i 6 dyjt cezyj. A rchidyjecezyja Mohilewska z trzem a st fraganam i: mohilewskim, połockim i liwońslcin dyjecezyja wileńska z trzema suffraganam i: wilei skina, trockim i brzesko-litewskim; diec. tolszew ska czyli żmudzka, m ająca dwóch suffraganóY śniednickiego i kurońskiego; Łucko - Zytomirsk z trzem a suffraganam i: żytomirskim. łuckim i k jow skim ; Chersońska czyli Tyraspolska z sufragf nam i: terespolskim i saratow skim ; wreszcie dyje cezyje K am ieniecka i Mińska. Te dwie ostatni zniesione zostały samowolnie przez rząd rosyjsl po roku 1863, kiedy wszelkie konkordaty z ps pieżami ogłoszone zostały przez cara za nieistnie jące. Stolica Apostolska nie uznała dotąd znie sienią tych biskupstw ; aby jed n ak mieszkańc;

ich katoliccy nie pozbawieni zostali zarządu ko ścielnego, d ała władzę biskupowi lub adm inistra torowi żytomirskiemu zarządzania dyjecezyj:

kam ieniecką, biskupowi zaś wileńskiemu, obecni zaś arcybiskupowi mobilewskiemu, rządzenia dyje cezyją mińską. Kościoły katolickie we właściwe Rosyi, aż do najdalszych krańców Syberyi, za leżą od metropolii m ohilew skiej; Kaukaz za i południowa Rosyja od biskupa Chersońskiegc H ierarchija katolicka w Królestwie polskiem utworzonem na kongresie wiedeńskim, urządzon została za zgodą Piusa VII. papieża w r. 1818 S kłada się ona od tego czasu z ośmiu dyjecezy obrządku łacińskiego, z których Arcybiskup wai szawski, z tytułem Metropolity, m a mieć dwócl sufragan ów : warszawskiego i łowickiego, inni za b isk u p i: w łocław ski, kaliski, płocki, augustowsk czyli sejneński, podlaski, lubelski, sandom ićrski krakow ski po jednym sufraganie. Po r. 1861

37

-zniesiono sam ow olnie biskupstw o podlaskie, p rzy ­ łąc z a ją c je do lubelskiego. Myśl, k tó ra tu k iero ­ w a ła rządem carskim j e s t w idoczna; w podla- skiem je s t dużo unitów i to najgorliw iej do k a ­ tolicyzm u przyw iązanych, trzeb a wiec, o ile m o­

żności, osłabić w tych stronach katolicyzm , aby odjąć w szelką możność pro p ag an d y m iedzy un i­

tam i. Gorszy los sp o tk a ł dyjecezyją unicką chełm ­ ską. W iadom o, jak iem i podstępam i i gw ałtam i zniesiono w r. 1875 u n iją ; w tedy i biskupstw o unickie de fa c to upaść musiało; chociaż w oczach Kościoła istn ieje ono zaw sze. D yjecezyją chełm ­ sk ą przyłączono do schizm atyckiej archidyjecezyi w arszaw skiej, u stan aw iając w niej sufrag an a, k tó ­ ry, oprócz tego, nosi ty tu ł b isk u p a lubelskiego.

Z akrój to na ustanow ienie dyjecezyi schizm atyckiej w Lublinie.

W h iera rch ii K rólestw a kongresow ego zaszła odtąd je d n a jeszcze zm iana: dyjecezy ją k ra k o w s k a s k ła d a ła sig z dwóch części: jed n e stanow ił wolny

■ okręg m iasta K rakow a, drugą g u b ern ija k ielecka.

Po r. 1846 przerw ano w szelkie stosunki m iędzy temi dw iem a częściam i i k aż d a rz ą d z iła się oso­

bno. Aż teraz dopiero, w r. 1883, utworzono no­

wą dyjecezyą k ielecką, odejm ując w ten sposób biskupowi k ra k o w sk iem u w szelką n ad tą częścią władzę.

M ianow anie biskupów we w szystkich ziem iach katolickich, w ładzy carskiej podległych, oznaczone było d o k ład n ie w ugodach, z papieżam i zaw artych.

Na ich m ocy rząd rosy jski m ianow ał kandy datów , i Rzym ich p otw ierdzał, albo odrzucał. Pomimo

;ego je d n a k stolice biskupie n ieraz przez długie ata nie b y ły obsadzane. R ząd nie śpieszył się

5 obsadzaniem , zab ierając w ten sposób pensyje oiskupów do skarbu, a potem u tru d n iając wyko- ry w an ie obowiązków religijnych. M etropolija w ar­

szawska w akow ała od r. 1842, po r. 1857, a więc przez la t 15; w Płocku, w L ublinie nie było bi­

skupów po la t 10; podobnież i w innych dyjece- tyjach. P am iętam y czas, w którym n a całe Kró- estwo P olskie b y ł tylko je d e n biskup d yjecezyjalny ,v Lublinie; było to około r. 1853. L ud nie bierz- nowany, kościoły niekonsekrow ane, wizyty ka- m niczne nieodbyw ane, świecenie m łodych lew i­

tów nadzw yczaj utrudnione; oto n astępstw a sy­

stemu carskiego.

Za wstąpieniem na tron A lek san d ra II. za­

błysły nieco ja ś n ie js z e chw ile dla K ościoła; o b sa­

dzono w szystkie b isk u p stw a, nie w y jm ując arch i­

dyjecezyi w arszaw skiej. Ale po r. 1863, stan ten pogorszył sig znowu. K s. F e liń s k i wywieziony zo stał w tym roku do Ja ro sła w ia i tam p rz e b y ­ w a ł lat 20, przez k tó re W a rsza w a ta k a rc y b i­

sk u p a j a k i sufraganów pozbaw ioną b y ła, a i in ­ ne dy jecezyje nie m iały pasterzów . Z rado ścią wiec pow itano wiadom ość o obsadzeniu stolic biskupich, zw łaszcza, że k ap łan i, m ianow ani n a te stolice, za słu g u ją ze wszech m iar n a zaufanie i d a ją p e ­ w ną n adzieję, że obowiązki swe p raw dziw ie po apostolsku sp ełn iać będą. U k ład y o te nom inacyje ciągnęły się m iędzy P etersbu rgiem a Rzym em la t k ilk a , bo zaczęły się jeszc ze za życia A lek sa n d ra II. Aż nareszcie, n a konsystorzu d. 15 m arca roku bieżącego, Ojciec św. prekonizow ał dwóch arcybi­

skupów , ośm iu biskupów i dwóch sufraganów . Ks. S zczęsny F eliń sk i zrzekł się d la dobra K o­

ścioła m etropolii w arszaw skiej i m ianow any zo ­ s ta ł T arseń sk im in p artibus in fid e liu m ; toż samo uczynił ks. Adam S tanisław K rasiński, biskup w i­

leński, otrzym aw szy ty tu ł dyjecezyi w Hesebon.

P odajem y tu kró tk ą wiadom ość o każdym z now om ianow anyeh k siążą t K ościoła, o pierając się głów nie n a życiorysach, podanych przez w a r­

szaw ski „ P rz eg ląd katolicki."

1. Arcybiskupem M etropolitą W arszaw skim pre- konizow any z o sta ł ks. W incenty Teofil Chościak Popiel herbu Sulim a, dotychczasow y biskup w ło ­ cław ski czyli k u jaw sko -kalisk i. U ro dził się w Cza­

plach w ielkich, wsi dziedzicznej d . 21 lip ca 1825 ro k u ; dziadek jeg o b y ł kasztelanem sandom ir- skim . W ychow any częścią w K rakow ie, częścią w W arszaw ie, w stąp ił do sem inaryjum w K iel­

cach, a w r. 1849 w yśw ięcony zo stał w S an d o ­ m ierzu na k a p ła n a . N a p rym icyjach asystow ali mu k się ż a : S o tkiew icz, Ł u b ie ń s k i, K uliński, w szyscy późniejsi biskupi. Z araz po w yśw ieceniu u d a ł się n a dalsze n au k i do L ow anijum w Belgii, n a sław ny fak ultet teologiczny, n a który trzy la ta uczęszczał. P rzeb y w ał n astępnie ro k w Rzym ie, gdzie otrzy m ał stopień do k to ra teologii i przez ja k iś czas uczęszczał do kongregaeyi tłum aczeń soboru trydenckiego. W ten sposób do n au k i teo ­ retycznej p rzy łączył prak ty czn e w ykształcenie w teologii i praw ie kanonicznem . W tym czasie ś. p. ks. S kó rk ow ski, biskup k rak ow ski,

przeby-— 38 przeby-—

w ający na wygnaniu w Opawie, m ianował go ka­

nonikiem k rakow sk im ; kanonii tej jed n ak nigdy nie o b jął, wskutek opozycyi miejscowej kapi­

tuły. W r. 1853 powrócił do Kielc, gdzie był profesorem seminaryjum, sekretarzem konsystorza, wiceregensem seminaryjum i wreszcie kanonikiem kieleckim . W r. 1862 arcybiskup F eliński po­

w ołał go na rek to ra Akademii duchownej w W ar­

szawie, a w r. 1863 d. 16 marca prekonizowany został biskupem płockim, m ając lat 38. W czasie ko n sek racji jego na biskupa, dokonanej przez ks. P latera, sufragana łowickiego, tak i był brak biskupów w Polsce, a żyjącym rząd carski takie staw iał przeszkody w zjechaniu’się, że za współkon- sekratorów służyli dwaj prałaci kated ry płockiej, na co trzeba było aż w Rzymie wyrabiać upowa­

żnienie. Młody biskup wziął się z apostolską gorliwością do sprawowania swych obowiązków w dyjecezyi, która przez lat jedenaście pozbawioną była pasterza. Konsystorz, seminaryjum, wizyty kanoniczue, bierzmowanie, zajmowały wszystkie chwile tego czynnego życia. T a zbawienna dzia­

łalność przerw aną jed n ak została po latach kilku wywiezieniem księdza Popiela do Nowogrodu.

J a k wiadomo, od r. 1801 istniało w Petersburgu kolegijum katolickie dla dyjecezyj ziem zabranych.

Złożone ono było z delegatów każdej dyjecezyi pod prezydencyją Metropolity, z sekretarzem czyli prokurorem , zwykle moskalem schizmatykiem.

Miało ono pośredniczyć między biskupami a rz ą ­ dem, który sam w Rzymie załatw iał wszystkie sprawy Kościoła. Stolica apostolska nie potępiała w yraźnie owego kollegijum, ale i nie potwierdzała;

patrzała nań zawsze podejrzliwem okiem, uw aża­

ją c je za zarodek przyszłego synodu, mogącego oderwać do schizmy siedm katolickich dyjecezyj.

Po r. 1863 rząd carski postanowił, aby i dyjece- zyje królestw a kongresowego były reprezentowane w kollegijum. Niektórzy biskupi ulegli i wysłali swych delegatów; inni, ja k ś. p. ks. Sosnowski w ysłali, ale dowiedziawszy się o świeżem potę­

pieniu kollegijum przez Rzym, cofnęli delegacyją;

byli i tacy, którzy stanowczo oparli się woli rządu. Do tych ostatnich należał ks. Popiel i bi­

skup augustowski ks. Łubieński. Za to nieposłu­

szeństwo obaj wywiezieni zostali do Rosyi. Ks.

Łubieński zaraz po przybyciu na miejsce w ygna­

nia, zdaje mi się w Kałudze, umarł. Ks. Popiel

doczekał się powrotu do ojczyzny, a to w ten sposób: Stolica apostolska zgodziła się na istnienie kolegijum petersburskiego, jak o ciała czysto po­

średniczącego, między biskupami a Rzymem; wtedy rozumie się i ks. Popiel zgodził się na utrzym y­

wanie delegata. Rząd rosyjski postanowił przy­

wrócić go na stolicę biskupią; ponieważ jedn ak powiedziano, że- nigdy do P łocka nie powróci, przeto mianowany został biskupem kujaw sko-ka- liskim. W r. 1875 objął nową dyjecezyją i z tą samą ja k w płockićj gorliwością pracował w niej przez lat ośm. Chyba nie ma za k ą tk a w dyjecezyi, gdzieby nie był, nie m ą kościoła, któregoby k a ­ nonicznie nie wizytował. Takiego pasterza dostała teraz arehidyjecezyja w arszaw ska na metropolitę.

Jest on bratem znanego w Krakowie p. Paw ła Popiela, tajnego radcy cesarskiego.

2) Arcybiskupem Metropolitą Mohilewskim m ia­

nowany został ks. Aleksander Kazimierz Gintowt- Dziewałtowski, dotychczasowy biskup Helenopoli- tański in partibus infidelium, adm inistrator dyjece­

zyi płockiej. Urodzony w r. 1821 d. 26 lutego w gubernii kowieńskiej, w dziedzicznej wsi Woj- skany, — w Wilnie, m ając lat 24, wyświęcony został na kap łan a. Zajm ując rozm aite m iejsca przy parafijach jak o w ikary i nauczyciel religii, został proboszczem w Grodnie i dziekanem tamtejszym.

Mianowany archidyjakonem Białostockim w r. 1870, opuścił diecezyją wileńską i przeniósł się do sej­

neńskiej. W r. 1872 prekonizowany biskupem i przeznaczony n a sufragana płockiego został.

W ybrany w r. 1879 adm inistratorem , zajm ował się gorliwie sprawam i dyjecezyi, czego dowodem jest w yjednanie u rządu funduszu, potrzebnego na wybudowanie domu dla regiensa i profesorów se­

minaryjum i rozszerzenie domu seminaryjskiego.

3) N a biskupstwo lin ckie prekonizowany zo­

stał sędziwy, bo przeszło ośmdziesięcioletni ks.

Kacper Borowski, dotychczasowy biskup łucko- żytomierski. Ur. w r. 1802 d. 2 stycznia w dzie­

dzicznej wsi Polinowszczyzna, w gubernii witeb­

sk ie j; nauki pobierał u ks. Dominikanów, Jezui­

tów i Misyjonarzów, a ukończył w wyższym nau­

kowym zakładzie ks. Pijarów w Połocku. W stą­

piwszy do głównego seminaryjum wileńskiego, tamże w r. 1831 otrzymał święcenie kapłańskie i stopień M agistra św. teologii. We dwa lata potem powołany n a profesora akadem ii duchownej

- 39

w W ilnie, w y k ład a ł tam Pism o święto, historyja io ścieln ą i praw o kanoniczne. T eż sam e obo­

w iązki sp ełn iał po przeniesieniu A kadem iji do P etersburga (w r. 1842), aż do ro k u 1848, w któ-

•ym m ianow any i k o n sek ro w an y został biskupem iucko-żytom ierskim . Był w Rzymie w r. 1862 na k ano u izacy i m ęczenników jap o ń sk ich , i wtedy Ojciec św. P ius IX m ianow ał go obywatelem Rzy­

mu i asystentem Stolicy apostolskiej. D w a d zie­

ścia jed en la t z a rz ą d z a ł spokojnie d yjecezyją, aż w roku 1869, za niedokonanie ja k ic h ś rozkazów rządu rosyjskiego, wywieziony zo stał do Perm u.

M usiały być w ym agania rządu w ręcz przeciw ne praw om i interesom Kościoła, k iedy im nie m ógł być posłusznym ks. B orow ski, który w r. 1861 za zbyt lojalnego w oczach ludności uchodził. Po trzynastu latach w ygnania pozwolono czcigodne­

mu biskupow i udać się na m ieszkanie do P ło c k a, gdzie też biskupem m ianow any został, zrzek łszy się pierw ej dy jecezyi łu ck iej. Ks. b iskup B orow ­

sk i znany je s t w literaturze kościelnej, którą w zbogacił przekładem z g re c k ie g o : Pism mężów apostolskich', Klemensa rzym skiego, Ignacego i Po- lika p ra biskupów; przytem Dziejów męczeństwa dwóch ostatnich i L istu Jo Dyjngneta. (W ilno, 1848 t. 2). N a w ygnaniu w P erm ie dokonał wybornego p rz e k ła d u Poematów św. Grzegorza N azyjazeń- skiego, który zn a jd u je się w rękopisie. Po objęciu k a te d ry płockiej ks. biskup w y d ał k ró tk i, ale śliczny list p astersk i, którego początek p rz y tacza­

my t u t a j : „Spodobało się P a n u Bogu, zapew ne za grzechy m oje, wywrócić mój lichtarz i zrzucić z o łtarza Ł ucko-żytom irskiej dyjecezyi — i znowu z m iłosierdzia sw ojego, po długoletniej pokucie m ojej, postaw ić go n a o łtarzu starożytnej i św ie­

tnej dyjecezyi płockiej. G rom nica n a tym lichta­

rzu przez la t 36 gorejąca, w yszła u a niedopałkę, k tó ra ani św iatła rzęsistego, ani długiego trw a n ia

rzu przez la t 36 gorejąca, w yszła u a niedopałkę, k tó ra ani św iatła rzęsistego, ani długiego trw a n ia