• Nie Znaleziono Wyników

Galeria Jednego Obrazu w Muzeum w Koszalinie

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2011 (Stron 89-94)

Od dwóch lat koszalińskie muzeum przycią-ga widzów nową propozycją wystawienniczą, jaką jest Galeria Jednego Obrazu – główną ideą tej cennej inicjatywy jest przedstawie-nie szerokiej publiczności najwybitprzedstawie-niejszych dzieł wielkich polskich artystów, których płót-na zpłót-najdują się w zpłót-naczących dla kultury pol-skich zbiorach. Duża odległość od wielkich, narodowych muzeów oraz brak możliwości ukazania w Koszalinie przekrojowych wystaw stały się asumptem do pokazania indywidu-alnego stylu i charakterystycznych tematów twórczości wybranych spośród wielu najlep-szych artystów. Galeria Jednego Obrazu to także możliwość zapoznania muzealnego wi-dza z ważnymi kierunkami, prądami i tenden-cjami w sztuce polskiej i – co może najważ-niejsze – umożliwienie bezpośredniego obco-wania z oryginalnym dziełem.

Pierwszym, pokazanym w Galerii Jedne-go Obrazu, było wypożyczone z Muzeum Na-rodowego w Poznaniu płótno Juliana Fałata

„Krajobraz z łosiami”, powstałe w 1899 ro-ku. Kiedy Fałat objął po śmierci Jana Matejki

stanowisko dyrektora Szkoły Sztuk Pięknych w Krakowie, był już wtedy uznanym malarzem i członkiem Berlińskiej Akademii Sztuk Pięk-nych. Jego działania organizacyjne, polegające na zmianach w systemie nauczania oraz dobrym wyborze profesorskiej kadry, w skład której we-szli Teodor Axentowicz, Jacek Malczewski, Józef Mehoffer, Konstanty Laszczka, Jan Stanisławski, Leon Wyczółkowski i Stanisław Wyspiański, do-prowadziły do wysokiego poziomu uczelni, po-twierdzonego licznymi sukcesami malarskimi związanych z nią artystów nie tylko w Polsce, ale także na wystawach międzynarodowych.

Julian Fałat był na początku swej artystycz-nej drogi akwarelistą – malował w dużych for-matach, a technika wodnych farb pozwalała mu uzyskiwać jasne tony i płynne kontury, nie-możliwe w technice olejnej. Po pobycie w Nie-świeżu u Radziwiłłów zaczął malować polowa-nia i krajobrazy z motywami dzikich zwierząt.

W kompozycjach tych potrafił uchwycić atmo-sferę napięcia, kontrastującą z monumental-nym spokojem natury. Taki jest „Krajobraz z ło-siami”, na którym malarz pokazał zachmurzo-ne, jesienne niebo nad poleskimi mokradłami, wśród których brodzą dwa wielkie zwierzęta.

Obraz ten, malowany szerokimi pociągnięcia-mi pędzla, z przewagą brązów i całej gamy błę-kitów i ultramaryn, sytuuje się w nurcie malar-stwa realistycznego, pobrzmiewa jednak pew-nymi nutami impresjonizmu.

Do kolejnej, drugiej prezentacji w Galerii Jed-nego Obrazu wybrano płótno pochodzące ze zbiorów Muzeum Narodowego w Szczecinie, będące przykładem symbolizmu w sztuce, re-prezentowanego przez wielkiego artystę, Ja-cka Malczewskiego. Symbolizm – kierunek, któ-ry pojawił się w Europie na przełomie XIX i XX wieku – wprowadził do malarstwa nowe treści, zajmując się tematami z pogranicza sennych koszmarów i baśni. Na obrazach malowanych w tym stylu zjawiają się dziwne stwory, często nawiązujące do mitologii zwierzęta, panuje na nich melancholijny nastrój, a wszystko malowa-ne jest bardzo werystycznie. Natomiast wręcz

surrealistyczne są postacie, wprowadzające wi-dza w świat wyobraźni, zadumy, smutku i no-stalgii. Jacek Malczewski był mistrzem symbo-lizmu, malował obrazy z pogranicza snu i jawy, często były to jego autoportrety, jego własna postać zaś jawiła się uwikłana w dziwne meta-fory i związki z kobietami. Współcześni mala-rzowi krytycy i widzowie nie zawsze rozumieli i doceniali tę twórczość, tak różną od poprzed-nich, realistycznych płócien Fałata, czy Matejki.

Po jednej z wystaw w 1900 roku w piśmie „Ziar-no” ukazała się bezwzględna krytyka malarza:...

razi tylko niefortunny pomysł, jaki wcielił artysta w postać uskrzydlonej kobiety tygrysicy, bardzo niejasno się tłumaczący...

Pokazany w Muzeum w Koszalinie autopor-tret Jacka Malczewskiego, zatytułowany „Mo-ja dusza”, jest jednym z wielu w jego dorobku

artystycznym. Obraz obramowany jest dwiema postaciami kobiet, siedzących na studni. Obie nagie, patrzą w głąb, szukając zapewne wody.

W tle baśniowy pejzaż, w którym dominują fio-letowe kwiaty i liście.

Malczewski był świetnym portrecistą, a swo-je narcystyczne upodobania objawiał w obra-zach, których był bohaterem. Sam był postury – jak by powiedział Sienkiewicz – nikczemnej, mając ponadto niekształtną, łysą głowę i brzyd-kie uszy, na zasadzie przeciwieństwa otaczał się na swych płótnach pięknymi, nagimi kobieta-mi. Pełniły one różne role – muz, śmierci, fatum i miały bądź anielskie skrzydła u ramion, bądź też symbolizowały śmierć z kosą w ręce. Ten ar-tystyczny sposób ukazywania swych erotycz-nych fantazji i tęsknot umiejętnie zestawiał Mal-czewski z mitologią narodową i patriotyzmem.

Muzeum Narodowe w Szczecinie

„Moja dusza” Jacka Malczewskiego.

Jedna z jego muz – często portretowana pięk-na blondynka – była jego wieloletnią kochanką, a mieszczański i purytański Kraków wiele lat pa-miętał skandal, jakim był wyjazd tej bardzo nie-formalnej pary za granicę.

W malarstwie Jacka Malczewskiego wielką rolę odgrywa szeroka, barwna paleta, kolor jest dla te-go twórcy środkiem kształtowania nastroju. W tle scen figuralnych artysta tworzy stylizowany pej-zaż, jego kompozycje są wyjątkowo dekoracyjne.

Piękny, odrealniony koloryt, oraz konwencja rea-listyczna, prawie trójwymiarowa – to główne za-lety tego obrazu, który jest świetnym przykładem polskiego symbolizmu z początku XX wieku.

Trzecim malarzem, którego obraz, udostępnio-ny także przez Muzeum Narodowe w Szczecinie, odsłonięto na początku lutego 2010 roku, jest Włodzimierz Tetmajer, jedna z najważniejszych postaci młodopolskiej sztuki, którą tak bardzo za-inspirował folklor. Urodzony w rodzinnej posiad-łości w słynnym Ludźmierzu pod Nowym Tar-giem, był synem znanego prawnika, ulubionym uczniem Jana Matejki i przyjacielem Jacka Mal-czewskiego. Sztuki malarskiej uczył się nie tylko w Szkole Sztuk Pięknych w Krakowie i Akademii w Wiedniu, ale także w słynnej Akademii Sztuk Pięknych w Monachium. Zauroczony polską wsią, porzucił bez żalu nurt historyczny w malarstwie, który mu wpajał jego mistrz Jan Matejko i zaczął malować kolorowe sceny z życia wsi, utrzymane w bardzo realistycznej konwencji. Zakochał się w chłopce z Bronowic, wsi podkrakowskiej, a ślub ich, ubranych tak jak i cały weselny orszak, w kra-kowskie stroje odbył się z wielką pompą w Koś-ciele Mariackim. Gdy kilka lat później Lucjan Ry-del żenił się z siostrą Hanny Tetmajerowej, obec-ny na bronowickim ślubie Stanisław Wyspiański stworzył swoje słynne „Wesele”.

„Zaręczyny” Włodzimierza Tetmajera to je-den z jego najlepszych obrazów, namalowany po pięcioletnim pobycie na podkrakowskiej wsi.

Przedstawia scenę wewnątrz chłopskiej izby, do której wpada malowane impresjonistycznie jas-nobłękitne światło, tworzące na głównych po-staciach migotliwe cienie. Matka w czepcu i

oj-ciec w sukmanie, zamierzający pobłogosławić zaręczającą się parę, oraz ludowa kapela i ko-biety z lewej strony obrazu stanowią swego ro-dzaju ramę, w centrum której, na jasno oświet-lonym stole, czerwona chusta przykrywa ręce dziewczyny i chłopaka. Z prawej strony, owinię-ta kraciastą zapaską, stoi dumna swatka. Biała koszula panny i koronkowy fartuch jej druhny tworzą dominantę tego skrzącego się kolorami płótna, które powstało w 1895 roku.

W malarstwie Młodej Polski artyści chętnie po-kazywali wieś, co było związane z bardzo wów-czas modną „chłopomanią” – żoną Wyspiańskie-go też była prosta chłopka. Ta wieś z obrazów by-ła bajeczna, świąteczna, piękna i kolorowa, ude-korowana i nierealistyczna, chociaż bardzo rea-listycznie pokazana. Jednak powstałe wówczas obrazy należy podziwiać za sposób ich malowa-nia, nawiązujący trochę do techniki akwareli, za śmiałe pokazywanie kontrastów światła i cienia, za dekoracyjność i mocny kontrast kolorów.

Jego potężna indywidualność oślepiła wszyst-kich – malarzy, publiczność i krytyków, przydając blasku drugiemu obok Warszawy na ziemiach pol-skich ośrodkowi artystycznemu w Krakowie – na-pisał o Janie Matejko jeden z czołowych publi-cystów doby pozytywizmu, Antoni Sygietyński.

Na swym płótnie o tytule „Alchemik Sędziwój i król Zygmunt III”, zaprezentowanym w czwartej odsłonie nowej galerii muzealnej, wielki malarz pokazał scenę, w której Michał Sędziwój, absol-went Akademii Krakowskiej, chemik i przyrodnik, zapoznaje króla z wynikami swych doświadczeń;

pokazuje on królowi złotą monetę, którą przed chwilą wyjął z płonącego w kominku ognia. Król Zygmunt z dynastii Wazów, ubrany w szwedzkie szaty, w otoczeniu dworzan i kapelana, przygląda się z ciekawością monecie, którą trzyma klęczący przed władcą alchemik. Dominantą tego obrazu jest złota kamizelka króla, którą dopełnia czer-wień ognia w kominku. Obraz ten utrzymany jest w tonacjach brązów, ugrów i czerwieni, zwanych

„monachijskimi sosami”, w których dodatkowym efektem jest światło, błyszczące na ręce Sędziwo-ja, twarzy króla i kapelana.

W przedstawionej scenie z życia króla Zyg-munta III malarz wykorzystał wiele rekwizytów ze swej bogatej kolekcji, między innymi biżu-terię, nakrycia głowy, kaftany i tkaniny. Obok obrazu, pochodzącego ze zbiorów Muzeum Sztuki w Łodzi, pokazano w gablocie kilka re-kwizytów pochodzących z Domu Jana Matejki w Krakowie – można było rozpoznać na obrazie dzwonek, guziki alchemika Sędziwoja, koron-kowy kołnierzyk, kolczyk i szpilę oraz komplet biżuterii z niebieskimi kamieniami, który ma na sobie jedna z dworek królewskich.

Jan Matejko miał wśród współczesnych sobie autorytet sztuki „wielkiej”, malarstwa historycz-nego, aspirującego do przejęcia po poezji roman-tyzmu roli duchowego przewodnika narodu, kro-nikarza jego świetnej historii i ambasadora pol-skości wobec świata – napisał o artyście jeden ze znanych historyków sztuki, Armand Vetulani.

Piąty wernisaż w Galerii Jednego Obrazu od-był się w pierwszych dniach listopada 2011 ro-ku – tym razem można było podziwiać jeden

z wcześniejszych obrazów wielkiego mistrza, Leona Wyczółkowskiego, który także był ucz-niem Jana Matejki. Wcześniej przez sześć lat studiował u Wojciecha Gersona w warszawskiej Klasie Rysunkowej, a w akademii monachijskiej spędził dwa lata, ucząc się malarstwa u słynne-go Aleksandra Wagnera, nauczyciela Alfreda Wierusza – Kowalskiego i Wojciecha Kossaka.

Pokazany w muzeum „Portret dzieci – Julian i Jan Dobrzańscy” wypożyczyło Muzeum Okrę-gowe im. Leona Wyczółkowskiego w Bydgosz-czy, któremu wdowa po malarzu przekazała w testamencie – zgodnie z jego wolą – kolekcję płócien, rysunków, grafik i narzędzi oraz wyposa-żenie pracowni.

Wyczółkowski namalował ten obraz podczas pobytu we Lwowie, w latach 1879 – 1880, tuż po dwuletnich studiach u mistrza Matejki. Malowa-ny bardzo realistycznie portret uderza kontrasta-mi – jasne stroje dzieci, błysk niebieskiej szarfy, połysk białej wstążki przy słomkowym kapelu-szu i złotych frędzli przy ciemnoczerwonym

ak-Muzeum Narodowe w Szczecinie

„Zaręczyny” Włodzimierza Tetmajera.

samicie kanapy stanowią kontrapunkt dla ciem-nego tła. Malarz swobodnie operuje światłocie-niem, ukazując fałdy ubranka jednego z chłop-ców, oraz koronki kołnierzyka i chustę drugie-go. Obraz ten może być przykładem wpływu mistrza Matejki na sposób malowania jednego ze swych uczniów, który w sposób mistrzowski potrafił pokazać jasną karnację dzieci, gładkość aksamitu i błysk okuć sznurowanych butków starszego chłopca. Leon Wyczółkowski był mi-strzem portretu, trudnej sztuki, której nie mogli sprostać artyści wielu pokoleń. W pełni rozkwitu swej twórczości artysta ten malował znakomite konterfekty, był nawet w jego życiu taki okres, w którym miał znaną firmę portretową i uwiecz-nił na płótnie wiele postaci warszawskiej i kra-kowskiej bohemy.

*

Pokazane w 2011 roku dzieła wielkich tu-zów naszego malarstwa i ich mistrza Jana Ma-tejki dały nam obraz polskiej sztuki na przeło-mie XIX i XX wieku, sztuki ciekawej, pełnej róż-nych treści i zróżnicowanej w formie i stylach.

Historyczny motyw w Matejkowskim obrazie, związany z dziejami Polski, stanowił kontrast dla symbolicznego, nasyconego barwami i

peł-nego niedomówień oraz fantazyjnych postaci płótna Jacka Malczewskiego. Natomiast pole-ski krajobraz z łosiami, realistyczne dzieło Julia-na Fałata korespondowało z tematyką ówczes-nych polskich i ludowych treści, jakie zawarł w swym obrazie Włodzimierz Tetmajer. Zazna-czyć trzeba, że w tematyce obrazów Fałata i Tet-majera brak odniesień do faktów historycznych, które są u Matejki, oraz nie ma symboliki i fan-tazji, właściwych Malczewskiemu. Obraz dzieci autorstwa Leona Wyczółkowskiego był przykła-dem świetnego, werystycznego portretu, któ-rego piękno, będące wynikiem mistrzowskie-go operowania pędzlem, dostrzec i podziwiać można było z bardzo bliska. Nawiązywał on do realistycznego stylu znanej monachijskiej szko-ły sztuk pięknych, której mury opuściło wielu znanych w całej Europie malarzy.

Pięć odsłon Galerii Jednego Obrazu to do-ceniona przez bywalców muzeum propozycja, adresowana nie tylko do wszystkich zwiedza-jących, uczniów szkół artystycznych i studen-tów wzornictwa, nie tylko do środowiska arty-stycznej bohemy, ale także do młodzieży szkol-nej, która chętnie odbywała przy tych obrazach atrakcyjne lekcje jakże interesującej i bogatej historii sztuki polskiej.

Zaczęło się

W dokumencie Kultura koszalińska : almanach 2011 (Stron 89-94)