• Nie Znaleziono Wyników

Globalizacja stale aktualna

Zainteresowanie opinii publicznej globalizacją nie maleje. W rezultacie rośnie liczba publikacji i wypowiedzi medialnych na ten temat, ale samo pojęcie globalizacji w toku wielopłaszczyznowej debaty staje się coraz mniej klarow-ne i coraz bardziej wieloznaczklarow-ne (A. W. Jabłoński, 2002). Jedni przypisują jej oddziaływaniu wszelkie nieszczęścia współczesnego świata – wojny, cho-roby, głód, przestępczość i terroryzm. Inni poszukują w postępach globali-zacji łatwych i szybkich rozwiązań owych nieszczęść – drogi do dobrobytu i wiecznego pokoju na Ziemi. Globalizacja, zanim jeszcze została precyzyjnie zdefiniowana i obiektywnie przebadana, stała się przedmiotem zaciętych sporów naukowych, politycznych, a nawet ideologicznych.

Globalizacja jest zjawiskiem nowym. Nigdy wcześniej w dziejach ludzkości, mimo imperialnych prób zawładnięcia tym, co uważano w ówcześnie za cały świat, skutki działań pojedynczych osób, przedsiębiorstw, państw i instytucji nie dotyczyły (w mniejszym lub większym stopniu) wszystkich żyjących ludzi.

Nigdy wcześniej poszczególne osoby, symbole, wydarzenia, utwory artystycz-ne, sposoby myślenia, mówienia i postępowania nie były znane dosłownie wszystkim. Przede wszystkim jednak, nigdy wcześniej tak wielu ludzi, tak wiele przedmiotów i tak wiele informacji nie przemieszczało się na tak wielkie odległości w ciągu tak krótkiego czasu. Globalizacja to wszechobecny ruch i niekończący się ciąg zmian, dotyczących wszystkiego.

Globalizacja postępuje i dzisiaj nie można mówić ani o jej zakończeniu, ani o wszystkich jej przyszłych konsekwencjach dla gospodarki, polityki i kultury.

Jak każdy wielki proces cywilizacyjny, globalizacja otwiera nowe szanse i stwarza nowe zagrożenia. W niniejszym artykule uwypuklone zostaną raczej owe zagrożenia. Trzeba je rozpatrywać w różnych skalach przestrzennych (od

skali ogólnoświatowej, by nie powiedzieć – globalnej, poprzez kontynentalną i krajową (państwową) do regionalnej i lokalnej) oraz w różnych płaszczy-znach: ekologicznej, gospodarczej (w tym finansowej i towarowej), politycz-nej, kulturowej i informacyjnej – by wymienić tylko najważniejsze. W każdej skali i każdej płaszczyźnie pojawiają się inne zagrożenia, czasem powiązane z innymi, a czasem występujące niezależnie.

Nie wszystko jednak, co dzieje się we współczesnym świecie, dobrego czy złego, ma bezpośredni, czy nawet pośredni związek z globalizacją. Globalizacja dotyczy wprawdzie wszystkich ludzi, obszarów i dziedzin życia, lecz nie za-wsze perspektywa globalizacyjna jest najlepszą dla ich obserwacji i objaśniania.

Fenomen rządów Fidela Castro, fundamentalizmy religijne, krwawy rozpad Jugosławii, postępy transplantologii, ruch fitness, karaoke i wiele innych zja-wisk miało i nadal ma miejsce w coraz bardziej globalizującym się świecie, ale trudno byłoby wykazać, że wymiar i kontekst globalny są najistotniejsze dla ich opisu, wyjaśnienia i zrozumienia. Warto mieć to na uwadze, zanim obarczy się winą za jakieś lokalne nieszczęście globalne korporacje, globalne ocieplenie, czy globalnych graczy finansowych.

Taka tendencja, dostrzegalna w argumentacji niektórych mediów i akty-wistów frakcji „antyglobalistów” (o czym dalej) jest również zagrożeniem dla myślenia o świecie i myślenia w ogóle. Wywodzący się z podejścia systemo-wego sposób opisu oraz interpretacji zjawisk i procesów najpierw i przede wszystkim (a nierzadko wyłącznie i ostatecznie) w ich kontekście globalnym, prowadzi nierzadko na manowce intelektualne. Systemowy obraz świata, któ-ry klarownie przedstawił w trochę zapomnianej dziś książeczce Ervin Laszlo (1978), zawiera istotny komponent hierarchiczny. Odległe poziomy organizacji świata są wprawdzie ze sobą powiązane, ale nie wprost – lecz poprzez dzielące je poziomy pośrednie. Przykładowo, plamy na słońcu mają wpływ na ziemską planetę, ale nie da się sensownie objaśnić złego stanu nasturcji na balkonie miss Jones w Bedham (Południowa Dakota, USA) w lipcu 2004 r. za pomocą badań częstotliwości i nasilenia tychże plam w tym okresie, albo wcześniej.

Uniwersalizm globalizacji może „zglobalizować” również samo myślenie o niej. Przykładem tego może być znane zawołanie „think globally, act locally”.

Przykład nasturcji miss Jones pokazuje, że czasem wystarczy podlać kwiat i myślenie o miejscu Ziemi w Uniwersum jest w tym momencie po prostu zbędne i powinno podlegać starej, wysłużonej brzytwie Ockhama. Swoją drogą, kto z młodych ludzi wie, jak wygląda brzytwa, i że nie służy do podrzynania gardeł w kolejnym horrorze, lecz do usuwania zbędnego owłosienia.

Największym nowym zagrożeniem, które niesie globalizacja i o którym trzeba powiedzieć już na wstępie niniejszych rozważań, jest jednak jej globalny, wszechogarniający i wszechobecny zasięg. Można powiedzieć, że globalizacja jest groźna we wszystkich skalach, płaszczyznach i aspektach, ponieważ jest globalna. Jej globalność oznacza równocześnie jej totalność, brak alternatywy i zgubę całej ludzkości, a może nawet planety, jeśli korzyści, które obiecuje i niewątpliwie przynosi, zostaną przewyższone i zniweczone przez straty i zagrożenia, które również są niewątpliwe, wszechobecne i dla wielu dotkli-we.

Mobilność istotą globalizacji

Najogólniej istotę globalizacji można zdefiniować jako skokowy wzrost mobilności (ruchliwości) informacji, kapitału, towarów i osób w skali świa-towej, który zapoczątkowany został w pod koniec XX wieku i nadal trwa.

Międzynarodowy Fundusz Walutowy definiuje globalizację jako: „Rosnące współzależności między krajami na całym świecie w związku ze wzrostem wielkości i wielości transakcji obejmujących wymianę towarów i usług oraz przepływy kapitału, a także szybkie i szerokie rozprzestrzenienie się technolo-gii. Technologia uczyniła globalizację widoczną, a liberalizacja przyczyniła się do jej pogłębienia”. Globalizacja stanowi kolejny etap rozwoju cywilizacji i jest związana ze zmianami cywilizacyjnymi. Jest raczej procesem, niż stanem.

Wzrost mobilności, będący istotą globalizacji, nie byłby możliwy bez po-stępu technicznego w transporcie i telekomunikacji, jaki dokonał się w drugiej połowie XX wieku. Globalna sieć telekomunikacyjna zwiększyła mobilność informacji i kapitału, globalna sieć transportowa – mobilność towarów i osób.

Przy czym zwiększenie mobilności i prędkości przenoszenia informacji i ka-pitału było znacznie poważniejsze, niż mobilności towarów i osób.

Upowszechnienie różnych systemów przesyłania danych (radio, TV, Inter-net, telefonia liniowa i komórkowa itd.) przy wykorzystaniu satelitów spowo-dowało objęcie praktycznie całej kuli ziemskiej siecią łączności, umożliwiającą śledzenie wydarzeń i łączność w czasie rzeczywistym. W świecie finansów pojawił się elektroniczny pieniądz. Równocześnie w celu wspierania handlu zniesiono liczne ograniczenia w obrocie walutami i papierami wartościowymi.

Umożliwiło to praktycznie nieograniczony przepływ kapitałów oraz pozba-wiło lokalne i narodowe gospodarki wpływu na zewnętrzne uwarunkowania prowadzenia interesów. Kurs waluty narodowej, stopa oprocentowania kre-dytów, poziom inflacji i inne ważne wskaźniki ekonomiczne mogą

gwałtow-nie zmieniać się w efekcie wydarzeń mających miejsce lub decyzji podjętych w odległych miejscach. Przekonały się o tym rządy wielu krajów, w tym również Polski. Równocześnie jednak międzynarodowe instytucje finansowe są w stanie wyciągnąć całe państwa z kłopotów finansowych, nierzadko spo-wodowanych błędną polityką gospodarczą (np. Meksyk, Argentyna).

Spadek kosztów transportu, poprawa dostępności transportowej dzięki rozbudowie dróg i motoryzacji oraz ułatwienia w handlu międzynarodowym (obniżenie lub zniesienie ceł i ograniczenie kontroli granicznych) spowodowały zwiększenie intensywności i zasięgu powiązań gospodarczych w skali świa-towej oraz wzrost przepływów towarowych. Dotyczy to przede wszystkim transportu samochodowego i lotniczego. Wszystko to skłania niektórych do stawiania tezy o „śmierci odległości”, a nawet „śmierci przestrzeni” i konse-kwentnie „śmierci geografii”. Pamiętać jednak należy, że wzrost stały popytu na paliwa kopalne, przy stałych zasobach, prędzej czy później doprowadzi do wzrostu cen transportu i „zmartwychwstania” odległości, przestrzeni i geografii.

Podobne zjawiska dotyczą ruchu osobowego. Setki milionów ludzi codzien-nie przemieszczają się samolotami i samochodami. „Bycie w podróży” stało się stanem normalnym dla wielu biznesmenów, polityków, artystów, naukowców, dziennikarzy, sportowców, a nawet policjantów, urzędników i robotników.

„Bycie w domu” stało się stanem przejściowym, oczekiwaniem na kolejny wyjazd. Wydłużenie czasu wolnego od pracy i masowy wzrost zamożności spowodował nieznany wcześniej rozwój turystyki. Nawet przeciętnie zarabia-jący i nie uprzywilejowani ludzie odwiedzają egzotyczne miejsca i stykają się z obcymi językami i kulturami. Jest to zupełnie nowe doświadczenie w historii ludzkości. Podróże, dawniej nieprzekraczające kilkunastu, najwyżej kilkuset kilometrów, dzisiaj osiągają tysiące kilometrów. Dzięki międzykontynental-nym samolotom dokonuje się ich w ciągu niewielu godzin.

Podróże są wstępem do migracji. Coraz więcej osób w poszukiwaniu pracy lub ze względów rodzinnych zmienia miejsce stałego pobytu. Swobodny prze-pływ siły roboczej, przedstawiany przez „globalistów” jako nieodłączna cecha globalizacji, w praktyce jest silnie kontrolowany i ograniczany. Najbogatsze kraje z jednej strony chronią swoje rynki pracy przed masowym napływem pracowników, z drugiej umiejętnie przyciągają najwyżej wykwalifikowanych specjalistów i naukowców (tzw. drenaż mózgów) i aktualnie potrzebnych fachowców (np. rzemieślników, pielęgniarki, informatyków). Natomiast po-dróżujących „za chlebem” nędzarzy przegania się z miejsca na miejsce.

Globalna mobilność jest źródłem zagrożeń dla tych działalności gospodar-czych, grup ludzi, instytucji, norm i tradycji oraz form organizacji społecznej, które wymagają trwałości, stabilności, wręcz „zasiedzenia”. Źle znoszą glo-balną gonitwę rolnictwo, górnictwo, rzemiosło, dzieci i młodzież, seniorzy, chorzy i ułomni, uniwersytety, biblioteki, parafie, lokalne wspólnoty, rodziny wreszcie. Źle znoszą gonitwę również ludzie, stąd rosnąca popularność ini-cjatyw propagujących slow life, slow food itp. – trochę wolniejszy tryb życia.

Płaszczyzny globalizacji

Można wyróżnić wiele dziedzin, w których obserwuje się zjawiska i procesy, mające związek z globalizacją. Do najważniejszych należą finansowa, towaro-wa, gospodarcza, polityczna, informacyjna i kulturowa. Istnieje też, rzadziej omawiana kontekście globalizacji, płaszczyzna środowiskowa (ekologicz-na).

Globalizacja rynków finansowych oznacza masowy, szybki i nieskrępowany przepływ kapitału w skali światowej poprzez sieć teleinformatyczną. Współ-czesny kapitał jest równocześnie wszędzie i nigdzie. Działa w oderwaniu od sfery produkcji dóbr materialnych i usług. Oznacza to, że „elektronicznego”

pieniądza jest znacznie więcej, niż wymaga tego realna sfera gospodarki.

Współczesne rynki finansowe cechuje wielka niestabilność i podatność na spekulacje. Możliwe jest powstawanie i upadanie w szybkim czasie wielkich fortun.

Globalizacja rynków towarowych oznacza wzrost wymiany towarowej po-nad granicami. Coraz więcej towarów sprowadza się z bardzo daleka, np. jabłka do Polski z Nowej Zelandii, albo wykałaczki z Chin. Ponadnarodowe korpo-racje, np. w przemyśle motoryzacyjnym, lokalizują swoje fabryki w różnych miejscach świata, co również sprzyja zwiększeniu wymiany towarowej.

Globalizacja działalności gospodarczej przejawia się przede wszystkim w działalności ponadnarodowych przedsiębiorstw, zwanych też korporacjami transnarodowymi. Bardziej trafna byłaby nazwa „aterytorialne”, gdyż pod-mioty te w swoich zachowaniach, strategiach i ideologiach po prostu pomijają aspekt narodowy, regionalny czy lokalny, stawiając politycznym przedstawi-cielom tych wspólnot terytorialnych rozwiązania wygodne i korzystne wyłącz-nie dla siebie i stale grożąc, że w przypadku ich wyłącz-niespełwyłącz-nienia, przeniosą się w inne (równie im obojętne) miejsce na kuli ziemskiej. Takie firmy jak SONY, FORD, McDonald’s, Adidas i in. znane są na całym świecie, wszędzie prowa-dzą jakieś interesy i mają swoje przedstawicielstwa lub oddziały. Podobnie

jak wiecznie migrujący za pracą i nowymi wrażeniami mieszkańcy „zgloba-lizowanego” świata są obecne wszędzie, ale nigdzie nie są tak naprawdę „u siebie”. Stale „siedzą na walizkach”, gotowe do podróży ku nowym rynkom, niższym podatkom, tańszej sile roboczej i mniej restrykcyjnym przepisom. Ich domem jest stale zmieniający się zbiór adresów internetowych i numerów „call centers”.

Aterytorialne, globalne korporacje tworzą rozległe sieci powiązań produk-cyjnych i finansowych. Inwestycje dokonywane są z myślą o globalnych celach, a nie narodowych czy regionalnych. Również mniejsze przedsiębiorstwa za-czynają myśleć i działać w skali globalnej, zmieniając swoje formy organizacji i zarządzania. Postęp technologiczny, będący motorem rozwoju sektora pro-dukcyjnego, dzięki globalizacji działalności naukowej i wynalazczej, otrzymuje stale nowe impulsy. Daje to podstawy do mówienia o gospodarce i a nawet społeczeństwie „opartych na wiedzy”. Wiedza ta jednak w coraz mniejszym stopniu jest wiedzą poszczególnych ludzi (uczonych) i skupiających ich in-stytucji (uniwersytetów). Coraz częściej jest to wiedza rozproszona, sieciowa, szybko zmieniająca się i coraz mniej pewna. W świecie globalizacji tworzona przez amatorów Wikipedia jest lepszym źródłem wiedzy niż tworzona przez wybitnych ekspertów i szacownych profesorów Encyclopaedia Britannica.

Globalizacja polityczna oznacza z jednej strony wzrost roli Stanów Zjedno-czonych jako jedynego mocarstwa i kraju zdolnego do prowadzenia polityki w skali globalnej, a z drugiej strony znaczne zwiększenie wpływów orga-nizacji o zasięgu międzynarodowych, w tym orgaorga-nizacji pozarządowych.

Niektórzy obawiają się powstania „rządu światowego”, który zagroziłby suwerenności narodów. Wobec zróżnicowania interesów we współczesnym świecie taka możliwość po prostu nie istnieje. Możliwe są jednak nowe sojusze i porozumienia międzynarodowe do rozwiązywania konkretnych problemów o ogólnoświatowym zasięgu. Koalicja przeciw terroryzmowi, jednocząca daw-nych przeciwników z czasów zimnej wojny – Rosję i USA oraz ich sojuszników i satelitów (w tym Polskę), jest dobrym przykładem stosunków politycznych w dobie globalizacji.

Globalizacja informacyjna jest głównie efektem postępu technicznego w te-lekomunikacji (T. L. Friedman, 2001). Postęp ten, ciągle trwający i nazywany rewolucją informacyjną, umożliwia przesyłanie informacji z dowolnego miejsca na kuli ziemskiej do dowolnej liczby odbiorców. Media również globalizują się, czego najbardziej znanym przykładem jest serwis informacyjny CNN,

oglądany na całym świecie. Koncentracja mediów w rękach publicznych lub prywatnych nadawców niesie z sobą wielkie niebezpieczeństwo manipulo-wania informacjami. Tzw. czwarta władza, czyli media, a zwłaszcza telewizja, silnie wpływają na światową opinię publiczną. Globalizacja informacyjna daje również coraz mniejsze szanse na ukrycie niewygodnych faktów przed opinią publiczną. Jeśli oficjalne media publiczne będą z jakiegoś powodu ukrywać prawdę, telefonia komórkowa, Internet i satelity umożliwią ujawnienie jej przez niezależnych dziennikarzy, a nawet osoby prywatne.

Globalizacja kulturowa, zwana także McDonaldyzacją świata, oznacza upowszechnienie się w skali globalnej, głównie za pośrednictwem telewizji i Internetu, niewielu wzorców kulturowych, wywodzących się przede wszyst-kim z kultury amerykańskiej (G. Ritzer, 1997). Symbolami tego trendu są MTV, McDonald’s, megaprodukcje Hollywood itd. Również awans języka angiel-skiego, jako języka nauki, rozrywki i Internetu jest zagrożeniem dla kultur narodowych i lokalnych. Wielu krytyków obecnych trendów rozwojowych upatruje największego ryzyka właśnie w globalizacji kulturowej. Z drugiej strony nowe technologie umożliwiają wyjście z zaścianka wielu mało znanym kulturom i twórcom. Wzrost popularności muzyki etnicznej i coraz większa liczba laureatów nagrody Nobla w dziedzinie literatury, wywodzących się spoza Europy i Ameryki, świadczy o istnieniu w ramach globalizacji również trendów przeciwnych.

Diagnoza globalizacji

Wydaje się, że w naukach społecznych istnieje zgoda, że prawdziwe są nastę-pujące stwierdzenia:

− Globalizacja to obiektywny proces społeczny, wynikający z rozwoju tech-nologii, wzrostu gospodarczego oraz szerzenia się wolności i demokracji.

Istotą globalizacji jest skokowy i masowy wzrost mobilności osób, towarów, kapitału i informacji (Z. Bauman, 2000; T. L. Friedman, 2001).

− Globalizacja dotyczy wszystkich ludzi, wszystkich aspektów życia i wszystkich obszarów (B. Liberska (red.), 2002; Z. M. Nowak (red.), 2002;

H.-P. Martin, H. Schumann, 1999; W. Misiak, 2007; G. Ritzer, 1997).

− Globalizacja wywołuje przeciwdziałanie w różnych miejscach i na wszyst-kich szczeblach globalnego systemu społecznego, a w rezultacie jej poten-cjalnie negatywne skutki ulegają osłabieniu bądź nie pojawiają się w ogóle (B. R. Barber, 1997; N. Klein, 2004; J. Urbański, 2002).

− Globalizacja prowadzi do zmniejszenia różnorodności kulturowej, gospo-darczej, politycznej w skali globu ziemskiego. W skali regionalnej i lokalnej globalizacja prowadzi do powiększania się różnic kulturowych, gospodar-czych i politycznych (H.-P. Martin, H. Schumann, 1999; G. Ritzer, 1997;

J. Starosta, 2001).

− Globalizacja niesie z sobą nowe zagrożenia, a starym nadaje nowy wymiar (Z. Bauman, 2006; U. Beck, 2002).

Reakcje na globalizację

Można wyróżnić trzy główne postawy wobec globalizacji – „globalistów”,

„antyglobalistów” i „globalsceptyków”. Te trzy postawy oznaczają również trzy różne oceny zagrożeń wywoływanych przez globalizację i trzy różne zbiory zaleceń sposobów reakcji na te zagrożenia.

„Globaliści” uznają globalizację za jakościowo nowy, nieunikniony etap rozwoju cywilizacji. Co ciekawe, są w tym podobni do powołujących się „ducha dziejów” i „konieczność historyczną” wyznawców i funkcjonariuszy różnych XX-wiecznych (prawicowych i lewicowych) totalitaryzmów. Z jednej strony podkreślają „globaliści” jej obiektywne – technologiczne i gospodarcze uwa-runkowania, z drugiej nie lekceważą celowego wpływu organizacji między-narodowych i rządów najpotężniejszych państw, wspierających globalizację.

Dostrzegając jej negatywne aspekty dla niektórych krajów i grup społecznych, podkreślają pozytywne skutki dla całej ludzkości. Widzą w globalizacji więcej szans niż zagrożeń, a te istniejące uważają za możliwe do wyeliminowania lub opanowania, również dzięki szansom i możliwościom, jakie globalizacja stwarza. Świat „globalistów” jest wprawdzie coraz bardziej ruchliwy, zmienny i czasem niestabilny, lecz równocześnie coraz bardziej różnorodny, ciekawy i kreatywny. Generalnie ludzie i ich planeta są bezpieczni, gdyż globalizacja (podobnie jak inne wielkie procesy cywilizacyjne – humanizm, alfabetyzacja, demokratyzacja, upodmiotowienie jednostki ludzkiej i nadanie jej niezbywal-nych praw) powodując różne zagrożenia równocześnie wytwarza „przeciw-ciała”, pozwalające zwalczyć ich negatywne skutki, zanim doprowadzą do globalnej katastrofy. Należy jednak aktywnie owe „przeciwdziała” wspierać, a przede wszystkim czerpać i dzielić się z innymi korzyściami z globalizacji.

Politycznie „globaliści” lokują się raczej po prawej stronie, ale tej bardziej li-beralnej. W Europie większość zwolenników takiego podejścia to równocześnie

„euroentuzjaści”. Konieczność zacieśnienia współpracy w ramach UE wynika

głównie z tzw. globalnego (czytaj – chińskiego, indyjskiego i amerykańskiego) wyzwania. Tylko w ramach silnej Unii europejskie przedsiębiorstwa, uczelnie, państwa, regiony i metropolie mogą sprostać narastającej globalnej konkurencji.

Wymaga to rezygnacji z części suwerenności narodowej, regionalnej i lokalnej, wyzbycia się wielu uprzedzeń i porzucenia egoizmów, a także gotowości do tolerancji wobec innych. Wszystko to jednak ma się odbywać w imię obrony jakiejś istotnej części tożsamości narodowej, regionalnej i lokalnej (Z. Bauman, 2005).

„Antyglobaliści” twierdzą, że globalizacja jest nie tyle efektem obiektywnych procesów rozwoju cywilizacji, co celowego działania korporacji ponadnaro-dowych, międzynarodowych instytucji finansowych (np. Międzynarodowy Fundusz Walutowy, Światowa Organizacja Handlu WTO) oraz niektórych rządów narodowych (najczęściej wymienia się tu Stany Zjednoczone). W tej spiskowej trochę teorii zbliżają się do zaściankowego sposobu postrzegania świata, co może wydawać się dziwne, gdy wspomnieć, że wielu „antyglo-balistów” posiada lewicowy, jeśli nie lewacki rodowód polityczny. Według nich globalizacja służy przede wszystkim swoim twórcom, szkodzi natomiast reszcie społeczności światowej. Zagrożenie kultur narodowych, regionalnych i lokalnych stawiane jest przez „antyglobalistów” na równi z zagrożeniem ich ekonomicznych interesów.

Ruch „antyglobalistów”, sięgający również do metod radykalnych, spek-takularnych i medialnych występuje obecnie w postaci umiarkowanej – „al-terglobalistycznej”. W tej złagodzonej formie akceptuje się (z konieczności procesy globalizacyjne) proponując jednak wprowadzenie znacznych ograni-czeń w międzynarodowych obrotach finansowych (np. tzw. podatek Tobina), ściślejszą kontrolę korporacji ponadnarodowych przez instytucje ponadna-rodowe oraz inicjując oddolne ruchy obywatelskie ograniczające negatywne skutki globalizacji. Zbliżone poglądy głoszą również poważni ekonomiści, jak Joseph Stiglitz (2004), Jeffrey Sachs (2006) i multimiliarder George Soros, choć zapewne żaden z nich nie przyjąłby miana „alterglobalisty”. Za biblię „alter-globalistów” uznaje się jednak dzieło kanadyjsko-amerykańskiej dziennikarki Naomi Klein „No Logo” (2004).

„Globalsceptycy” nie dostrzegają w obserwowanych procesach globalizacji niczego jakościowo nowego. Twierdzą, że globalizacja jest mitem XXI wieku.

Gospodarka światowa skoncentrowana jest w krajach najwyżej rozwiniętych z centrami w Stanach Zjednoczonych, Europie Zachodniej i Japonii. Reszta

świata w niewielkim stopniu uczestniczy w wymianie towarowej, informacyj-nej i osobowej. Obserwowany ostatnio szturm chińskich towarów i indyjskich usług na globalnym rynku wydaje się podważać ten sąd „globalscepty-ków”.

Tendencje globalizacyjne nie są jedynymi, które obserwuje się we współczes-nym świecie. Jako reakcja na ekspansję ponadnarodowych korporacji pojawiają się tendencje do popierania rodzimego kapitału i drobnych firm. Chroni się także własne rynki pracy i ogranicza migracje. W wielu miejscach następuje odrodzenie się narodowych i regionalnych kultur. Społeczności nie chcą być anonimowymi elementami globalnej układanki. Odrzucają amerykanizację kultury, sięgają do dawnych tradycji, poszukują utraconych tożsamości. Wobec pewnego osłabienia wskutek globalizacji bardzo istotnej dotąd roli państwa narodowych i w ogóle idei narodu, na znaczeniu zyskują regiony, a nawet pojedyncze miasta i gminy. Zwiększa się liczba i zakres powiązań między nimi, uzupełniając w ten sposób powiązania pomiędzy państwami.

Spór o globalizację

Niezależnie od pozycji przyjmowanej w toczących się sporach rozróżnić należy procesy zachodzące w rzeczywistości społecznej oraz intelektualną reakcję na nie. Niezależnie od tego, czy globalizacja jest nowym etapem rozwoju cywili-zacji, czy sterowanym procesem, komu służy, a komu szkodzi spowodowała ona zmianę sposobu myślenia o współczesnym świecie. Ten nowy sposób

Niezależnie od pozycji przyjmowanej w toczących się sporach rozróżnić należy procesy zachodzące w rzeczywistości społecznej oraz intelektualną reakcję na nie. Niezależnie od tego, czy globalizacja jest nowym etapem rozwoju cywili-zacji, czy sterowanym procesem, komu służy, a komu szkodzi spowodowała ona zmianę sposobu myślenia o współczesnym świecie. Ten nowy sposób