• Nie Znaleziono Wyników

Glosa do jednego wersu z wiersza Jacka Podsiadły Dukszty, wieczór

W dokumencie Cisza : lektura krytyczna (Stron 64-68)

„Język to same errata”.

Jacek Podsiadło, Lament świętokrzyski1

1. Motto

To nie jest szkic poświęcony problematyce autotematyzmu w poezji Jacka Podsiadły, która to (w całej zresztą nowej i najnowszej poezji polskiej, jak słusznie zauważył Tomasz Cieślak, złożona, wieloaspektowa i ambiwalentna, bo, z jednej strony, stanowiąca ważne znamię tej literatury, ale z drugiej strony – stosunkowo rzadko w niej ekspo-nowana2) cząstkowo poruszona została przeze mnie w innych tekstach.

To zaledwie glosa do jednego wiersza, właściwie: do jednego wersu z jednego wiersza autora Arytmii. Wers, o którym mowa (w cytowanym w następnej części szkicu tekście wyróżniony graficznie) w znacznym stopniu komplikuje metapoetyckie odczytania poezji Podsiadły, wprowa-dzając w ich obręb pewne dodatkowe odcienie funkcjonalne i seman-tyczne.

Na odcienie te – oscylujące wokół kategorii ciszy jako integral-nego aspektu autotematyczintegral-nego wymiaru projektu poetyckiego Pod-siadły – wskazuje i sposób ich rozumienia świetnie nakreśla zdanie z innego wiersza autora Języków ognia, wykorzystane jako motto do niniejszych rozważań. Jeżeli bowiem język (zwłaszcza poetycki) postrze-ga się jako „same errata” (korekty, poprawki, retusze etc.), to jedno-cześnie dowodzi się jego ułomności wyrażeniowej spowodowanej tym, że język nie jest w stanie oddać całokształtu ludzkiego

1 J. Podsiadło, Lament świętokrzyski, [w:] tegoż, Pod światło, Opole 2011, s. 33.

2 Zob. T. Cieślak, Poezja jako temat liryki najnowszej, [w:] Nowa poezja polska. Twórcy–tematy–

motywy, red. T. Cieślak i K. Pietrych, Kraków 2009, s. 201.

Cisza. Lektura krytyczna

65

czenia zarówno rzeczywistości, jak i samego siebie w takiej formie, która byłaby „pełna”, a przez to – satysfakcjonująca. Poezja jednak mimo wszystko ten całokształt doświadczenia oddać nieustannie usiłuje (wszak podawanie w wątpliwość wyrażeniowej mocy języka nie neguje samej poezji), dążąc do – by użyć zbanalizowanego już dzisiaj sformułowania – wyrażenia tego, co niewyrażalne. Rzecz jasna, dążenie to już w punkcie wyjścia skazane jest na porażkę ze względu na swoją paradoksalność. Ale jednocześnie nie można nazywać go bezpodstawnym i pozbawionym sensu, a już na pewno – pozbawionym znaczenia. Język przecież z natury rzeczy otwiera przed jego użytkownikiem takie możliwości, które – teoretycznie językowi przeciwstawne czy w stosunku do języka pole-miczne – de facto stanowią jego elementarne składowe. Jak się zdaje, taką właśnie „składową języka” jest w poezji Podsiadły cisza.

2. Dukszty, wieczór

Przez cały dzień utrzymywałem w palenisku żar.

Jeszcze teraz włożę do popiołu ziemniaki na jutrzejsze śniadanie.

Dym strzeże mnie od komarów, ogień od demonów.

Na środku jeziora Litwini w nieruchomych łodziach oczekują na swoje tajemnicze ryby.

Porykują krowy jak potężne daudytes, instrumenty dęte.

Mleko chłodzi się w słoju zanurzonym w wodzie.

Po trawach, po krzakach chowają się sny

gotowe podkraść się i zasiedlić uwolnioną głowę.

Na gałęzi schnie ręcznik i wisi gliniany dzwonek.

Nie aby wydawać dźwięk. Aby powtarzać ciszę [podkr. T.D.]3.

3. Głos i cisza. Garść refleksji

Powtarzanie ciszy – czy to nie zjawisko z pogranicza inkon-gruencji? Jak można powtarzać coś, co nie istnieje w sferze „powta-rzalności” (postrzeganej jako repetycja semantyczna, językowa)? Ponad-to: czy w stosunku do poezji Podsiadły, zanurzonej przecież w żywiole mowy, co więcej – cechującej się romantycznej proweniencji wiarą w sprawczą moc poetyckiego słowa (vide choćby wiersz o incipicie ***

[chciałbym wierszem zmienić świat…]4), twierdzenie o „powtarzaniu ciszy”

jako swoistej strategii literackiej jest w jakikolwiek sposób uprawnione?

Odpowiedzi na te pytania można będzie udzielić, definiując ciszę tak, jak zdefiniował ją Jacek Gutorow (a uczynił to, notabene, również w formie pytajnika): jako to, co skryte w języku5. Gutorow ograniczył się do

3 J. Podsiadło, Dukszty, wieczór, [w:] tegoż, Wiersze zebrane, Warszawa 2003, s. 443.

4 Zob. Tamże, s. 7.

5 J. Gutorow, Kontrapunkt. Uwagi o poezji Jacka Podsiadły, [w:] tegoż, Niepodległość głosu.

Szkice o poezji polskiej po 1968 roku, Kraków 2003, s. 119.

Cisza. Lektura krytyczna

66

tawienia hipotezy istnienia „językowej ciszy”, lecz problemu tego (a szkoda!) głębiej nie eksplorował. Jak wobec tego ten pozornie oksymoroniczny termin objaśnić?

Pomocny w rozstrzygnięciu problemu relacji ciszy i głosu w poezji Podsiadły może okazać się fragment wiersza pt. Marchlewskiego 23:

[…] Próbuję zwrócić światu pomnożone bogactwo rozrzucając tęczę czcionek po białym jak papier płaskowyżu, formując dłońmi migotliwe kopczyki.

Kiedy brakuje mi słów nadrabiam ciszą. […]6.

Cisza jawi się w tym wierszu jako poetycka jakość funkcjonująca na tych samach prawach, na których funkcjonuje głos. Stanowi ona sui generis dopełnienie głosu, jest semantycznym zapleczem dla słowa – bo dla Podsiadły zdaje się nie ulegać najmniejszej wątpliwości, że cisza, tak samo jak słowo, ma charakter językowy, semantyczny; że może ona znaczyć i oznaczać. Cisza uzupełnia czy dokompletowuje słowo, wchodząc w obszar tekstu literackiego wszędzie tam, gdzie możliwości wyrażania przy pomocy głosu zawodzą lub są niewystarczające.

Okazuje się zatem, że cisza nie jest tym, co oddala od budowania znaczenia i fundowania sensowności – jest ona raczej jakością senso- i znaczeniotwórczą, zaś jej repetycja wcale nie neguje kategorii rozu-mienia tekstu, ale to rozumienie wtłacza w dialektykę konstrukcji, dekonstrukcji i rekonstrukcji semantycznej. Cisza ukazuje horyzonty słowa, lecz, paradoksalnie, nie ustala tym samym granic semantyki tekstu poetyckiego; wręcz przeciwnie – te granice nieustannie przesuwa, spra-wiając, że „język ciszy” poszerza możliwości wyrażania, jakimi literatura z natury rzeczy dysponuje, posługując się „językiem głosu”.

Można postawić tezę, że rangę fenomenu ciszy w poezji Pod-siadły dobrze dookreśla znana metafora Jeana-Paula Sartre’a, iż milczenie jest momentem języka. Podsiadłowej ciszy nie da się bowiem ulokować w sferze pozajęzykowej, nie da się jej zdefiniować w formie opozycji wobec języka. Należy postępować dokładnie odwrotnie – sytuować ciszę bezpośrednio w języku, postrzegać ją jako immanentną, integralną i niez-bywalną część poetyckiej mowy, która poszerza sferę znaczeń niesionych przez „język głosu”, a nawet – jako jakość najbardziej zindywidualizo-wana, a tym samym najmniej zrytualizowana czy zdyskursywizowana –

6 J. Podsiadło, Marchlewskiego 23, [w:] tegoż, Wiersze zebrane, s. 14.

Cisza. Lektura krytyczna

67

umożliwia powiedzenie tego, czego nie da się powiedzieć za pomocą głosu, gdyż ten, jak zauważyła Ewa Wąchocka,

determinuje mechanizmy manipulacji, podczas gdy milczenie, nieograniczone ani niedzielone na fragmenty przez czas, jest dwuznaczne i niejasne. Pojęciowa z natury mowa jest sche-matyczna i zbyt ogólna, by pomóc wyrazić indywidualne doś-wiadczenie; […] utrwalona w bezosobowych, sztywnych kliszach dowodzi swojej niedokładności, okazuje się więc raczej przesz-kodą niż pomocą w prawdziwej komunikacji, bardziej znieksz-tałceniem niż objawieniem złożoności naszej osobowości.

Zamiast przełamywać mury izolacji, zamiast łączyć człowieka w powszechnym rozumieniu, język często służy do utrwalania i pogłębiania barier niezrozumienia, ponieważ nasze najgłębsze emocje – obawy, niepokoje, samotność, rozczarowania – giną zakopane pod warstwami powtarzalnych, pospolitych, zrutyni-zowanych i w istocie pustych frazesów7.

„Powtarzanie ciszy” nie jest więc – paradoksalnie! – zjawiskiem paradoksalnym. Cisza nie stoi ani w jawnej, ani w ukrytej sprzeczności z głosem, nie stanowi jego negacji, nie jest poświadczeniem nieobecności znaczącego i oznaczającego. Jest natomiast elementem umożliwiającym podejmowanie prób oddawania całokształtu rzeczywistości oraz wyrażania wyrażalnego i (pozornie) niewyrażalnego. Jest wreszcie (co, jak słusznie stwierdził Ryszard Nycz, ma charakter absolutnie nowoczesny8) pełnowartościową częścią języka.

Uwypuklenie przez Podsiadłę znaczenia ciszy dla konstrukcji semantycznej warstwy tekstu literackiego nie oznacza zatem tego, że poeta usiłuje przekonać nas o istnieniu kresu lub krańców poezji.

Przeciwnie: udowadniając, że cisza stanowi integralny element języka, Podsiadło stara się dowieść, iż literackość, a zwłaszcza poetyckość, wyraźnie określonych granic nie posiada.

7 E. Wąchocka, Milczenie w dwudziestowiecznym dramacie, Kraków 2005, s. 27.

8 Zob. R. Nycz, Język modernizmu. Prolegomena historycznoliterackie, Wrocław 2002, s. 57.

Cisza. Lektura krytyczna

68

JAKUB SKURTYS

W dokumencie Cisza : lektura krytyczna (Stron 64-68)