mi obniżona.
Jak dalece odbiegliśmy od przodującego zachodu, dowo
dzi, iż ustawy polskie ograniczają czas pracy w budownic
twie, tak ważnej dziedziny życia gospodarczego^ do 1608 go
dzin rocznie, gdy w krajach, gdzie obowiązuje 8-io godzin
ny dzień pracy wynosi 2400 —- 3100.
Jednocześnie zysk uznany został za czynnik społecznie ujemny, a rządy dążyły do powiększenia m ajątku państwa, uszczuplając m ajątek obywateli.
Tymczasem bogactwo narodowe, stanowiące najistot
niejszy czynnik dobrobytu ludności tylko wtedy wzrasta, gdy stw arza zyski i gdy znajduje się w prywatnych rękach obywateli, a nie w rękach państwa. Obywatele bowiem, jak powiedział obejmując rządy B. Musolini, posiadają wrodzo
ną dążność do powiększania m ajątku swego dla zabezpie
czenia bytu dzieci i swej starości i gdy umierają, m ajątku ze sobą nie zabierają. Staje się on zwiększającym się stale ( dorobkiem całego narodu. Tymczasem m ajątek w rękach państw a nietylko się nie powiększa, ale je st zawsze obawa, iż państwo go roztrwoni. Dlatego Musolini przedewszyst- kiem skasował podatek spadkowy, uważając go za szkodli
wy dla tworzenia m ajątku narodowego.
W Polsce zakres działalności państw a został rozbudowa
ny szerzej, niż w wielu państwach zachodu, a psychologja społeczeństwa polskiego jest dotychczas nieprzychylną dla
idei gospodarczej.
Pomimo tego sądzę, iż są wszystkie dane, iż psycho
logja ta ta uledz może zmianie, jeżeli powstanie niezłomna wola całego społeczeństwa.
W ychow anie Prof‘ W' Grabski P ^ e :
gospodarcze, „Trzeba się zatem zdobyć na otrzą-śnięcie się z dzisiejszego lekceważenia
34
zagadnienia naszej siły gospodarczej, z niedocenianiem spra
wy wychowania gospodarczego społeczeństwa i uznać to wy
chowanie za naczelny postulat naszego działania publiczne
go podejmowanego w imię Polski“.
Sfery wykształcone, posiadające świadomość przebiegu zjawisk ekonomicznych, zdolne do zaobserwowania doświad
czeń innych narodów i do zastosowania wskazań wiedzy i nauki, a jednocześnie gotowe do służenia sprawie ogólnej;
powołane są w Polsce do podjęcia walki z biernością społe
czeństwa w sprawach gospodarczych do podniesienia hasła samodzielnego zarobkowania drogą pracy wydajnej i pra- widłowo-zorganizowanej, jako najważniejszego czynnika dla
podniesienia dobrobytu i utrwalenia państwa.
Powołane więc są przedewszystkiem:
I. Stronnictwa polityczne, układające programy popra
wy stanu rzeczy w państwie.
II. Rząd realizujący program polityki państwowej.
III. Instytucje wychowania i kształcenia młodzieży.
IV. Stowarzyszenia społeczne i zawodowe.
V. Rodzice w stosunku do swych dzieci.
VI. I wszyscy obywatele w stosunku do swej własnej spra
wności.
Przechodząc obecnie do praktycznych wskazań, dotknę tylko dwuch czynników bodaj podstawowych.
W ychow anie Pierwszym jest sprawa wychowania m łodzieży, młodzieży. Wychowanie to winno u-względniać w większej niż dziś mierze wychowanie gospodarcze.
Dr. Roger B attaglia w swej pracy „Dobrobyt społeczeń
stw a a wychowanie“ słusznie zapytuje:
Dlaczego nie dbamy stale o „psychę“ gospodarczą społe
czeństwa ? Jeżeli staram y się o systematyczne wychowanie
35 etyczne, literackie, społeczne, estetyczne i t. p., dlaczego nie dbamy o wychowanie ekonomiczne.
Wszak sprawy gospodarcze są fundamentem życia indy
widualnego i państwowego. Na wysokie szczeble wzniosło się szkolnictwo publiczne w Stanach Zj ednoczonych Am ery
ki Północnej, gdy dąży przedewszystkiem do zaszczepienia w młodzieży umiejętności zużytkowania czasu i podniesie
nia w niej wydajności pracy i sprawności celem wyrobienia takiej samodzielności młodzieży, dzięki której nie będzie ona nigdy ciężarem społeczeństwa, raczej jego podporą.
Tymczasem polskie zastępy pozbawionych zawodu wy- chowańców gimnazjum, nieposiadających umiejętności sa
modzielnego zarobkowania, stają się ciężarem społeczeń
stwa. W yrazem tego je st stale w zrastająca liczba szukają
cych „posad“ przeważnie w adm inistracji publicznej i wzra
stająca ideologja, iż państwo obowiązane je st tu taj oka
zać pomoc.
,V7.. , Stad też niezwykła wiara w Polsce, iż W iara w u b e z - . ; . , . ,
p ie c z e n ia s p o - jedynie ubezpieczenia społeczne mogą łe c z n e , zabezpieczyć b yt i starość ludności.
W Polsce jedynie ludność z pod b. za
boru niemieckiego, pod wiekowym wpływem niemieckiego zwyczaju i czynników, o których wyżej powiedziano je st więcej zapewniona do sprawnej pracy.
W yrazem tego są napisy -spotykane na szkołach ludo
wych w Poznańskiem: „Kawałek chleba nie spada z nieba, zapracować go trzeba“.
N iestety, ten pogląd nietylko nie je st udziałem całego polskiego społeczeństwa, ale jest naw et obawa, iż szkolnic
two ludowe w pozostałych dzielnicach, a szczególnie w Ma- łopolsce, tej pepinierze etatyzacji społeczeństwa polskiego, reprezentuje poglądy, które wyrażone w analogicznym na
36
pisie brzmiałyby: „Nie wysilaj się w pracy, ustawy socjal
ne zabezpieczą ci dobrobyt i starość“.
L ekcew ażenie Niepomyślny stan obecny gospodar-czynników czego kształcenia młodzieży oświetlił gospodarczych. też Dr. Tomasz Lutek prof. Uniwer
sytetu Jagielońskiego w swym refe
racie, wygłoszonym n a pierwszym zjeździe ekonomistów w Poznania 1929 r., a dotyczącym wykształcenia gospodar
czego w szkolnictwie polskiem. Zdaniem prof. Dr. T. Lulka szkoła średnia (gimnazjum) nie daje swym uczniom ża
dnego wykształcenia gospodarczego, rozwija natom iast wy
kształcenie literackie, oparte na wpływach cywilizacji grec
ko-rzymskiej. Tymczasem ta starożytna cywilizacja była wytworem nielicznej warstwy obywateli wolnych, którzy żyli z pracy niewolników. Wolni dla pracy mieli pogardę, żyjąc dostatnio z owoców cudzego wysiłku. Platon, rozwa
żając wszechstronnie zagadnienie urządzenia i administro
wania państwem, lekceważył zupełnie czynniki gospodarcze, gdyż te były udziałem ludności zmuszanej do pracy.
Duch pogardy i lekceważenia dla pracy, oraz obojętność dla zagadnień ekonomicznych sączą się do tysięcznych dusz młodzieży szkół średnich, stw arzając z nich zastępy wy
kształconych konsumentów. Tymczasem obecny rozwój i dobrobyt państw demokratycznych opiera się na produk
cji, będącej dziełem całego społeczeństwa, w którem wy
kształcone sfery zajm ują współdziałające i kierownicze sta
nowisko, czyli je st dziełem producentów.
Zdaniem prof. T. Lulka, wykształcenie młodzieży w szko
łach średnich odbywa się tak, jak gdyby dotychczas istnia
ły do dyspozycji rzesze niewolników, lub poddanych, wsku
tek czego nie potrzeba myśleć o produkowaniu, lecz tylko o konsumowaniu. Młodzież przyzwyczaja się do konsump
cyjnego, a nie produkcyjnego sposobu myślenia.
37