• Nie Znaleziono Wyników

gwardyi strzelców konnych Wyleżyńslci Tadeusz i ten ustnie wypowiedział, że wkrótce wojska rosyjskie wkroczą

i przywiózł zarazem od ministra sekretarza stanu, jenerała | Grabowskiego Stefana, bawiącego w Petersburgu, przy boku cesarza i króla, pisma do jenerała Ckłopickiego Jó- ■zefa, i do Sobolewskiego, jako prezydującego w radzie ' administracyjnej Królestwa. W pierwszem było podzięko- ! wanie Chłopickiemu, za utrzymywanie porządku, w dru- . giem wezwanie członków rady administracyjnej do Pe-

[: tersburga.

Po odebraniu tych pism, Chłopicki przywołał radę ' przyboczną, wyjaśnił cały stan rzeczy i w końcu oznajmił, że wojny prowadzić niepodobna, on też przysięgi złożonej monarsze łamać nie chce; na to oświadczyła mu rada, że ; ly takim razie przestał być dyrektorem, zaraz więc sejm. : znowu zwołanym został.

Całe więc dotychczasowe działanie dyktatora, ze , stratą tak drogiego czasu, do zamianowania dwóch regi- mentarzy, z poleceniem utworzenia stu tysięcy gwardyi I narodowej ruchomej, tak, iżby mogła działać w granicach Królestwa Kongresowego, podzielonej na sto batalionów ; i na sto szwadronów, to jest tyle ile było powiatów. Ale rozporządzenie to z dnia 6 grudnia, poruczono do wyko­ nania aż trzem władzom: regimentarzom, ministrowi spraw wewnętrznych i oficerom wyznaczonym do konskrypcyi, przez to całe działanie pokrzyżowanem zostało. Do takićj armii brakło przytem uzdolnionych oficerów, nie lepiejże byłoby zwiększyć armią regularną tą poruszoną masą, ale to było z zasady, aby nie naruszać bynajmniej stojącego wojska, bo w układach całą nadzieję pokładano.

Wszystko działo tylko się z ochoty powszechnej, owszem

żądzą boju pałałące, z największym zapałem samo przez się porządkowało się na stopę wojenną, a i tu wedle gorli­ wości pojedynczych dowódzców. Cokolwiek energiczniej, szło w województwach na prawym brzegu W isły, gdzie- regimentarzem był, jeden ze związkowych Roman Sołtyk, który poczytał za swój obowiązek, nietylko uzbrajanie ludności w swym obrębie, ale i rozszerzenie rewolucyi w przyległej Litwie, wysyłając tamże gorące odezwy do- ludności polskiej tak katolickiej, jak greckiej i ruskiej, do Litwinów starodawnych, do Tatarów machometańskich, nad brzegami Newy zamieszkałych, wreszcie do Żydów osiadłych w miasteczkach.

Tworzyły się w tej części Kongresówki różne ocho­ tnicze oddziały, jak Kurpie wyborni strzelcy (sławni jesz­ cze z wojen Szwedzkich) zamieszkali w lasach około Ostro­ łęki, na czele których stanął Chorodyski, drugi oddział strzelców Michała Kuszla, sformował się w Sielcach, mie­ ście głównem województwa Podlaskiego, znowu szwadron lekkiej jazdy Jaraczewskiego i pięć pułków jazdy Augus­ towskiej. Byłoby nawet o wiele więcej wytworzyło się od­ działów ochotniczych, na koszt prywatnych, gdyby tylko nie stawiał był rozlicznych przeszkód rząd dyktatora i me polecił wreszcie składać na formacye takie fundusze, do skarbu gotowizną, a nawet jeden tylko pułk jazdy Augu­ stowskiej pozostawił, surowo rozkazał zaniechać wszelkiego działania rewolucyjnego na Litwie, przybywających stam­ tąd emisaryuszów odepchnął z groźbami, nakoniec nie ży­ cząc sobie wcale tak energicznego działania, w 14 dni po- ich ustanowieniu, poddał regimentarzy pod władzę mini­ stra wojny, Izydora Krasińskiego.

Nie mniej okazywano patryotyzmu i w wojewódz­ twach na lewym brzegu W isły, i tak Zamojski, syn pre­ zesa senatu, który zaraz po wybuchu wyjechał do Pe­ tersburga, sformował pułk ułanów, Warszawa wystawiła.

pułk piechoty i pułk lekkiej jazdy, każde z czterech wo­ jewództw i także Płockie, oprócz gwardyi ruchomej jednej sformowało po pułku jazdy.

I znowu pomimo rozlicznych stawianych przeszkód, regimentarze dostarczczyli ludzi w dostatecznej liczbie: do sformowania czwartych batalionów do stojących pułków piechoty, do wystawienia szesnastu nowych pułków tak piechoty, jakoteż jazdy, co składać miały cztery dywizye pod dowództwem czterech jenerałów z armii. Oprócz re- gimentarzy dwóch w każdem województwie, byli oddzielni organizatorowie dla gwardyj ruchomych; i tak w Krakow­ i e 111 hr. Jan Ledóchowski, w Sandomierskiem hr. Gu- staw Małachowski, a Lubelskiem Szeptycki; w Kaliskiem Gabryel Biernacki; w Mazowieckiem Wincenty Dobie- cki, w Płockiem Mieszkowski, w Podlaskiem Aleksan­ der Kuczyński, w Augustowskiem Osipowski. Utworzo­ na komisya przy komisyi wojny, dla rozpoznania sto­ pni nadanych oficerom przez regimentarzy, była powodem rozmaitych dąsań pojedynczych osób; w ogólności tak nie­ właściwa organizacya rozszerzyła zawiść i pogardę po­ między starymi, a nowo sformowanymi pułkami, jeszcze na ten przedmiot przyjdziemy.

Przejdźmy teraz do działań polityczno-dyplomaty- cznycli dyktatora.

W czasie pierwszej swojej dyktatury Chłopicki wy­ słał deputacyą (Lubecki i Jezierski) do Petersburga, z pro- pozycyą układów, a do Paryża i Londynu, agentów, aby wyrozumieć zdania tych dwóch gabinetów, w pierwsze miejsce wysłany Wolicki, a w drugie Aleksander magra* bia Wielopolski; korespondencyą z Wiedniem prowadził Adam książę Czartoryski, a do Berlina wysłany minister Mostowski.

Sebastiani i Lord Palmerston, prywatnie i ustnie oświadczyli agentom, że nie znają ani celu ani zamiarów

w wykonaniu powstania, czego także agenci wyjaśnić nie byli w stanie, nie mając wyraźnych instrukcyj, bo i kie- . ruiacy dotychczas powstaniem, jeszcze sobie sami me wyt­ knęli, ani celu, ani kierunku działania, tylko prowadzili

układy z władzcą Rosyi, a królem kostytucyjnym Polski, tylko więc agenci wyliczając pogwałcenia konstytucyi, w końcu nadmieniali, że tak ciężkie pogwałcenia wątpli- wem uczyniły posiadanie korony polskiej przez Mikołaja i że sprawcy rewolucyi 29 listopada, żądają zupełnej nie­

podległości Polski w granicach wedle okoliczności.

Na to znowu odpowiedziano, że we względzie po­ gwałceń udać się mają Polacy do swojego króla, a go­ rętszy i nieco przychylniejszy Gabinet Palais R o y a , na to się tylko zdobył, że wysłał ze swojej strony do Pe­ tersburga, księcia Montemart, ale po to tylko, ażeby przy sposobności popierał przedstawienia i prośby Lubeckiego i Jezierskiego, którzy przecież nie mieli polecenia, aby wspomnieć o zupełnej niepodległości.

Otóż doprowadziły układy, tern bardziej, że niewła­ ściwie były prowadzone, a tak dyktator nie umiał ani wyprowadzić dostatecznych sił zbrojnych do skutecznego prowadzenia wojny, choć łatwo można było przy takim zapale narodu, ani układów jak należy z godnością odpo­ wiednią dla narodu polskiego prowadzić, najgorszą zasadę, udania się pokornego do Petersburga, dopiero błąd wy­ puszczenia W. księcia Konstantego, i niewłaściwą dwu­ znaczność w porowadzeniu układów, rozstrzygnęła detro- nizacya Mikołaja, na posiedzeniu sejmu dnia 25 stycznia uchwalona. Kiedy takie było zachowanie Francyi i Anglii, tem bardziej nie można się było wiele spodziewać od Prus i Austryi. Lubo w Prusiech część rządzących, okazywała się dosyć przychylną sprawie polskiej, to jednak stawało na zawadzie powinowactwo władzców Prus i Rosyi; w Au­ stryi znowu dynastya była przychylną, ale kanclerz

Met-ternich był przeciwnego zdania, owszem radził wcale nie zrywać z Rosyą.

Otóż takie zgubne skutki i wewnątrz i zewnątrz po- ciągn(^a sobą polityka dyktatora Chłopickiego; źle więc bardzo, że stronnictwo umiarkowane prawie gwałtem zmusiło go do przyjęcia władzy, również źle, że stronnic­ two ruchu, jak się potem sam często żalił przebywając w Krakowie, przed wybuchem, nie objaśniło go o wszyst- kiem dokładnie.

W taki sposób Chłopicki zupełnie zawiódł położone w nim zaufanie, stracił urok jaki go otaczał, ale co gor­ sza, że ustępując po stracie dwóch miesięcy tak drogiego czasu, zostawił wszędzie zupełny zamęt, bo rząd bez na­ czelnika, wojsko bez wodza; lecz musiało być wielkie po­ święcenie i zapał narodu, kiedy ten w kim położył całe zaufanie, uparł się przy swojem przekonaniu, że z Rosyą wojować nie można. Naród jednak nie upadł bynajmiej na duchu, owszem i dalej wytężał usiłowania, do zaciętej walki.

Po ustąpieniu Chłopickiego, chwilowo, choć bez praw­ nego upoważnienia aż do zebrania się sejmu, w takiej niepewności, Czartoryski powadził dalej narodową sprawę.

W tern dnia 15 stycznia, powrócił sam z Petersbur­ ga, Jezierski, bo tamże pozostał już Lubecki, nie uspra­ wiedliwiwszy się nawet dla czego tym, którzy go wysłali i potwierdził wszystkie wiadomości, jakie poprzednio przy­ wiózł Wyleżyński, a które takie były, że je wszystkie zatrzymano w tajemnicy.

Główna teraz sprawa był obiór wodza, Jenerał Weis- senhoif Jan, nie miał po temu ani zdolności, ani usposo­ bienia. Jenerał hr. Szembek Piotr, nie miał też zdolności odpowiednich na wodza, choć w początkach posiadał całe zaufanie narodu, jenerał hr. Krukowiecki, nie miał znowu u swoich spółkolegów, z powodu bojaźliwego charakteru*

Nie było niestety l Kościuszki, Dąbrowskiego, nawet So- kolnickiego, a Kniaziewicza przepuścić do kraju nie chciano.

Dla tego dnia 20 stycznia, posłowie Morawski i Bier­ nacki, z konstytucyjnego stronnictwa, jeszcze raz z Chło- pickim mieli trzeckgodzinną rozmowę, aby przyjął tylko naczelne dowództwo wojska; choć teraz rozmawiał spo­ kojnie, ale trwał przy swojem, mówił tylko i radził, ażeby

chyba odporną wojnę nad W isłą, około Warszawy prowa­ dzono i źe jeżeli chcianoby, pomocnym będzie ^ obranemu wodzowi, którym radził obrać jenerała księcia Michała .Radziwiłła, tak zaszczytnie odznaczonego w oblężeniu Gdańska. Miano też i na to wzgląd, że tenże był bratem Antoniego, namiestnika W. Księstwa Poznańskiego, spo­ winowaconego przez żonę z dworem berlińskim, bpólkan- dydatami' tegoż byli. Szembek, tyle zasłużony w powstaniu, i jenerał Ludwik Pac, adjutant cesarza Napoleona I., od­

znaczający się w bitwach w Hiszpanii i w^ roku 1814. Sejm otwartym został dnia 19 Stycznia, a już dnia 20 przystąpiono do wyboru wodza. Kandydatami w komisyi złożonej z członków rządu i jenerałów, większością głosów wybrani zostali: Krukowiecki, Pac, Radziwiłł, Skrzynecki, Wojczyński, Weissenhoff; taką listę przedstawiono na po­ siedzeniu Sejmu, w dniu 21 stycznia i znaczną większość głosów otrzymał Radziwił, tenże więc mianowany naczel­ nym wodzem wojska polskiego, który jedną pizemową przy tej uroczystości, jeszcze bardziej dla siebie pozyskał umysły.

Po dokonanym tym wyborze, na temze posiedzeniu, Roman Sołtyk, chcąc nadać rewolucyi ivłaściwy popęd, złożył wniosek detronizacyi Mikołaja i całej dynastyi Ro­ manowów, który odesłano teraz do komisyi. Na posiedze­ niu sejmu, dnia 24 stycznia wniósł Lelewel akt obywateli zabranych Prowincyj, jako przystępują do lewolucyi, uchwalono także atrybucye wodza naczelnego, odezwę

do wojska z powodu tego wyboru, poczem Wołowski, imieniem komisyi, poparty przez Świdzińskiego, przemówił za przyjęciem wniosku Sołtyka, bez namysłu, jak skoro już Dybicz Zabałkański z armią, najezdniczą zagraża wkro­ czeniem; wprzód jednak roztrząsano tok układów, listy ■Grabowskiego do Chłopi ckiego; to rozdrażniło tak umysły, że Jezierskiemu nawet nie dano skończyć usprawiedliwie­ nia się, a z pism tych wyrozumiano, że nie może być w ię­ cej porozumienia między władzcą a narodem, marszałek zaś Ostrowski, brat jego Antoni i poseł Wołowski, na posiedzeniu dnia 25 stycznia popierali wniosek Sołtyka, w tem Ledóchowski odezwał się z zapałem: na co tu długich wywodów, dosyć wykrzyknąć nie ma Mikołaja, a cała Izba jednomyślnie okrzyk ten z uniesieniem po­ wtórzyła i zaraz Julian Niemcewicz, sekretarz senatu, odczytał odpowiedni akt detronizacyjny, który wszyscy obecni członkowie obudwóch Izb podpisali, a tak odtąd samodzielna Polska stanęła pomiędzy wolnymi narodami Europy. Posłow wychodzących z sali pasiedzeń, licznie zgromadzona publiczność uczciła okrzykami radości. Wo­ łano z zapałem, wszędzie, śpieszmy do Litwy, uwolnić braci; wieczorem cała Warszawa rzęsisto oświetlona do­ browolnie.

Już był wódz obrany, główne punkta, na teraz nie­ stosowne konstytucyi zmieniono, szło jeszcze o rząd na­ rodowy, temu poświęcone posiedzenia w dniach 26, 27, 28 stycznia, bo co do tego zdania były bardzo podzielone, wedle przekonania czterech głównych stronnictw. Dwa były główne projekta: prezes z radą ministrów odpowie­ dzialną i pięciu członków rządu, z radą ministrów, wszys­ cy odpowiedzialni. Utrzymał się drugi wniosek, aby się w rządzie znajdowali reprezentanci wszystkich głównych stronnictw, i tak Czartoryski, prezes rządu i członek Ba- rzykowski, ze stonnictwa umiarkowanych, członkowie Win­

centy Niemojowski i Morawski, ze stronnictwa konstytu- | cyjnych, tylko Lelewel ze stronnictwa ruchu. Po ustano- j wieniu tego rządu, Czartoryski, jako prezes tegoż, miał • przesławną mowę, w której tak dobitnie odmalował swój wzniosły charakter, cały przebieg życia i swój stosunek do cesarza Aleksandra, tylko dla szczęścia Polski, wedle swojego przekonania.

Życie nateraz zosłało znowu mocno ożywione, jak , po każdem dodatniem kierujących wystąpieniu, bo spo­ dziewano się, jak było pragnienie powszechne, że przynaj- ; mniej już teraz zaczęła się naprawdę wojna zacięta i szyb- ] ki pochóch na Litwę, albowiem po akcie detronizacyjnym, nic już innego do działania nie pozostawało. Towarzystwu | patryotyczne na nowo otwarło swoje posiedzenia publiczne, j do którego teraz wielu posłów przystąpiło, a vice-preze- j sem został Roman Sołtyk. Dzienniki żywo popierały i na- , dawały ożywienie rewolucyjnym działaniom. Stronnictwo umiarkowanych, głównie działając w sejmie, lecz będąc ) w kraju w szczupłej mniejszości utyskiwało tylko na zbyt • rewolucyjne działanie przeciwników, do czego dała po­ wód obchodzona przez młodzież uroczystość na cześć mę­ czenników rosyjskich z roku 1825, choć juz było się po­ winno przekonać, że koniecznie należy isć za popędem ; ogółu i wystąpić czemprędzej do boju zaciętego.

Ustanowiony zatem rząd monarchiczno-konstytucyjny. Do tego czasu sejm był reprezentantem narodu, z najwyż­ szą władzą, i jemu składano przysięgę. I znowu dnia 3 lutego w odpowiedzi niejako na adres poprzednio podany tamtejszych obywateli postanowiono utworzyć legią litew- sko-ruską i legią wołyńską; dnia 7 lutego, ogłoszono stan Wojenny wszędzie, gdzieby nieprzyjaciel wkroczył. Te energiczne kroki nie tyle teraz skutkowały u ludu, jakby były z początku, gdyby był Chłopicki nie zawiódł zaufa­ nia narodu. Dodać tu należy, że całe wojsko najlepszym

było ożywione duchem, ale jeżeli kiedy "wyższym oficerom, wymknęło się jakie słowo powątpiewania, to takowe posły­ szawszy żołnierze, głośno odpowiadali, że przecież wojsko­ wym nie przystoi jak walczyć, a choćby umrzeć za ojczyznę.

Przystąpmy teraz do części wojennej.

Chłopickiego dla tego głos powszechny w3’wołał na na­ czelnika hmiodu i to z nieograniczoną władzą, otoczywszy tak nieograniczonem zaufaniem, jakiego nawet może Ko­ ściuszko nie posiadał, iz uptrywano w nim prawie powszech- ' chnie rewolucyjnego wodza, działającego jak piorun, wedle nauki Napoleona I; w części było to mniemanie ugrunto­ wane. Jenerał Chłopicki bowiem, był wsławiony tak w woj­ nach Napoleońskich, że często "wspominany z wielkimi pochwałami przez marszałków państwa francuzkiego w bu- letynach armii, co ważniejsza, sam wódz nieprzyjacielski, ■ Wellington, wysoko oceniał jego męztwo. Wstąpiwszy po

organizacyi r. 1815 w szeregi ojczyste, nie mógł znieść kaprysów W. księcia i niedługo wziął uwolnienie i nie dał się nawet cesarzowi Aleksandrowi nakłonić do powrotu, okazał się charakter niezłomny, do tego był imponującej postawy, ale jak się pokazało, tak także jak inni tego okresu wyżsi wojskowi, przez całą młodość ucierpiawszy nie mało, uważając Rosyą po pokonaniu Napoleona, za niezwyciężoną, oceniając zanadto wysoko że cesarz Ale­ ksander, więcej zrobił jak ów olbrzym prz}7 całej swojej potędze dla Polski, chcieli już na tem poprzestać i wy­ poczywać na laurach.

Do tego jak się pokazało, Chłopicki nie tylko nie był politykiem, wodzem, ale nawet dobrym organizatorem, tylko walecznym, praktycznym taktykiem, choć nie było nawet trudne zbyt teraz działanie. Plan nieprzyjaciela był jasny, czemprędzej zdobyć Warszawę i do tego celu dążyć jak

spieszniej, natychmiast po zebraniu na to odpowiedniej siły

j

zbrojnej, której nawet liczba łatwo mogła być obliczona, wreszcie że poruszenia nieprzyjaciel odbywać będzie trze- 3 ma szlakami: środkowym, północnym, lub dwoma ostatni- j mi, należało więc tylko korzystać z czasu, zanim nie­ przyjaciel w tak rozległym kraju, przy tych do tego ko- ; munikacyach zbierze siły, a to tym bardziej, że część wojsk jego dopiero od granic Turcyi kroczyła, a do tego, wedle ;

zdania jenerałów Jomini, Rogniat, wojna zaczepna, tern bardziej dla słabszego jest korzystniejszą, a głównie ta- |

kiej powagi, jak Napoleon I. 1

Polska w r. 1830 miała pod dostatkiem wszelkich zapasów wojennych, ogromne siły, gotowizny dosyć, zapał j powszechny.

I tak oprócz broni palnej w stojącej armii, opiócz broni kalibrowej polnej rozebranej z arsenału, którą przy i spreżystem działaniu, nie trudno byłoby zaraz napowrót odebrać, także można rachować w kraju do dwudziestu tysięcy sztuk myśliwskiej, niekalibrowanej broni, w rę­ kach prywatnych. I znowu przed wydaniem w Austryi j zakazu co do tego, można było bez trudności stamtąd spro- j wadzić, choćby za potrójną cenę przynajmniej sztuk dwa- i dzieścia tysięcy. Nadto fabryka broni palnej, zaraz w po- j

czątkach grudnia, z całą sprężystością prowadzona, mogła dostarczyć w dwa miesiące najmniej sztuk dwadzieścia tysięcy, zatem nieledwie z końcem grudnia mogło stanąć 60000 piechoty, a oddziały proporcyonalne do tej ilości w kosy i piki uzbrojone, stanowiłyby początkowo, dopó- , kiby należytego uzbrojenia nie otrzymały, rezerwę armii czynnej.

I znowu oprócz 96 dział stojącej armii, były w Mo­ dlinie pruskie granatniki, w Warszawie tureckie działa (wzięte pod Warną, a darowane Polakom przez cesarza Mikołaja), w Zamościu kilka sztuk polowych, oprócz 50

-wałowej; z końcem grudnia łatwo więc można było mieć

150 dział oprócz rakietniczych oddziałów, a do tego lud- wisarnia dział, do czego materyałów i zdolności nie zby­ wałoby, łatwo mogłaby po pewnym czasie dostarczać dział w dostatecznej ilości, ale jej kierunek potrzeba było po- ruczyć, nietylko zdolnemu, lecz i chętnemu powstaniu woj­ skowemu, a nie jenerałowi Bontemps.

Co do siecznej broni, jedyną dobrą wolą obywateli (Michałowski Piotr) poruszono zaraz po rewolucyi w Su­ chedniowie warsztaty ręczne, opuszczone od lat kilku i ko- sarnia w Wąchocku, zaczęły wyrabiać kosy obosieczne, piki i pałasze, tak, że województwa sandomierskie i krakow­ skie, na pierwszą potrzebę w broń taką, zaopatrzone zostały.

Otóż co do uzbrojenia, teraz co do organizacyi, nie potrzeba było tworzyć oddzielnych nowych pułków, ale takowe wcielać w stare szeregi, to jest łatwo było po­ dwoić liczbę wojska starego, bez żadnego w wyćwiczeniu uszczerbku, to jest: pułki piechoty z dwóch batalionów dotąd złożone, złożyć w cztery bataliony, a rzeczą po­ winno być dowódzcy, wyćwiczyć szybko rekrutów, ażeby nie było po małym przeciągu czasu, żadnej różnicy, po­ między dawnym, a nowym żołnierzem, nawet licząc na energią dowódzców, dodać do dwóch dawnych batalionów, nawet trzy nowe, a tak w krótkim przeciągu czasu z 20000

piechoty sformować 50000, a tak tworzyć z pułków bry­ gady trzechpułkowe, z brygad dywizye.

Formacyą trzecich i czwartych batalionów piechoty, piątych i szóstych szwadronów jazdy z wezwanych na no­ wo do służby dymisyonowanych, poruszył jeszcze Bząd tym­ czasowy, ale ta organizacya bynajmniej przez władze nie popierana, szła bardzo powolnie.

Gwardyą narodową warszawską, niewłaściwie, nie do boju uorganizowano, bo do niej mieli tylko przystęp właściciele i zamożniejsi mieszczanie.

razem piechoty batalionów 30, każdy po 850 ludzi,

Obliczmyż wiąc teraz szczegółowo. S iły polskie w pierw­ szym okresie wojny, a naprzód stojące, regularne.

Piechota.

Pułk gwardyi grenadyerów batalionów . . • Ośm pułków liniowych, każdy po dwa bataliony batalionów ... ... Cztery pułki strzelców pieszych po dwa batalio­ ny, b a t a li o n ó w ...

Saperów b a t a l i o n ó w ... Weteranów czynnych batalionów ...

16 8 1 2 ogółem . 25500. Jazda.

Pułk gwardyi strzelców konnych szwadronów . Cztery pułki ułanów cztery szwadrony Cztery pułki strzelców konnych » Dywizya żandarmów (karabinierów) • • • • razem jazdy, szwadronów 38 każdy po 200 ludzi, o g ó ł e m ,...

ArtyUerya.

Baterya gwardyi artylleryi konnej, dział . . Dwie baterye konne, każde po 8 dział „ Dwie kompanie pozycyjne piesze każda po 12 dział, d z i a ł ...

Cztery kompanie lekkie piesze, każda po 12 dział, d z i a ł ...‘ ’ * razem dział . . • 7600 . 8 16 . 24 . 48 7*96 Oprócz tego dwie półkómpanie rakietników, konna i piesza, każda o sześciu rakietniczych łożach, razem lu­ dzi w artylleryi 13000. Dowódzcy oddziałów artylleryi r Chorzewski Piotr, Konarski Tomasz, Kosiński Józef, Kich- ter Michał, Błeszyński Józef, Łapiński Franciszek, Piętka Franciszek, Turski Tomasz, Koryzna Krzysztof, Janowski

Józef, Skalski Karol, Najmanowski Antoni, Nieszokoć Wincen­ ty, Rzepecki Onufry, Bielicki Rudolf, Grabowski Stanisław.

Zatem cała siła stojąca 34400.

Po zwołaniu dymisyonowanych można było w dwa