• Nie Znaleziono Wyników

59

Objaśnijm y rozwiązanie omawianego za­

gadnienia na przykładzie. Powiedzmy, iż ktoś wyładowuje dziennie ioo jednostek energji pracy mózgu. Jeśli praca ta jest terminowa, lub w urzędzie programem zakreślona, trudno j ą zredukować do 80 jednostek dziennie. Z a ­

chodzi zatem pytanie, nie natury technicznej lecz fizjologicznej, ja k zapobiec zaleganiu pracy z korzyścią dla zdrowia.

Jest rzeczą udowodnioną, że krótkie pauzy wypoczynkowe i m ały nawet posiłek w yrów ­ nują zużytą energję. Jeśli tedy przerwiem y po każdej godzinie pracę na 1 o minut, przekonamy się, że jakość wydajności pracy w ostatniej godzinie zatrudnienia równać się będzie niemal efektowi, osiągniętemu w pierwszej, czyli, że wypoczynkiem zapobiegliśmy znużeniu mózgu.

Powróćmy do pierwszego przykładu i przyj­

mijmy, że dla 100 jednostek energji bezwy- poczynkowej pracy wym agany był czas 7 go­

dzin, to, przerywając pracę krótkim bodaj wypo­

czynkiem, wykonam y ją w 6 nawet godzinach.

System taki w szkołach unormowany, zba­

wiennie wpływ a na tok nauki, o czem peda­

gogowie mają sposobność się przekonać. D zi­

wić się atoli należy, iż tej wypróbowanej me­

tody nie stosuje się do urzędników wszyst-60

kich dykasteryj. Ciągłość pracy nie doznałaby podczas pauz przerwy, jeśliby siły zastępcze obejmowały chwilowo czynność kolegów.

Zaznaczam , iż problemem tym wkraczam y w dziedzinę higjeny społecznej, mogącej w razie racjonalnego zorganizowania aparatu pracy państwowej przysporzyć tak pracującym jak i państwu ogromnych korzyści.

N a wczesne zużycie wszelkich sił żywotnych narażeni są urzędnicy w instytucjach finanso­

wych, szczególnie kasjerzy. Pożałowania godni są też funkcjonarjusze w urzędach pocztowych, telegraficznych, a zwłaszcza podatkowych, skar­

bowych. Ci ostatni bowiem spotykają się z nie­

zbyt dużą sympatją rozżalonych i zdener­

wowanych podatników, co wytw arza atmosferę wiecznej tragedji. W lepszych warunkach pra­

cują wojskowi, ponieważ w ich pracy nad w y­

szkoleniem żołnierzy trening fizyczny przepla­

tany jest umysłowym wysiłkiem. T o też woj­

skowi, mimo, że ich wysoce odpowiedzialny zawód pociąga za sobą przeciążenie, zacho­

wują dłużej aniżeli inni młodzieńczy w y­

gląd i odznaczają się długowiecznością. Z n a­

mienny jest fakt, iż właśnie ci, którzy dzięki wrodzonym swym zdolnościom i wysokiemu wykształceniu powinni być wzorem w po­

i

61

jęciu praktycznego stosowania w życiu zasad higjeny długowieczności, najczęściej ją za­

niedbują. M am na myśli filozofów, literatów, redaktorów, profesorów, prawników, pedago­

gów i cały szereg innych ze sfery inteligencji umysłowej. Przecinanie sobie nici żywota przez ludzi tw órczych jest szkodą dla państw a;

skarby bowiem talentów użyźniają duszę ogółu, wzbogacają kulturę, są źródłem postępu, a za­

tem niejako własnością ludzkości.

Przysłowiowe jest zapominanie uczonych o osobistych potrzebach; rzadko też spotyka się u nich czerstwy, rumiany wygląd. Nie dziwi nikogo taki wygląd, jeśli się uwzględni choćby tylko jeden moment, odbiegający daleko od prawidłowego utleniania krwi. Przesiadywanie przez większą część dnia w pokoju, w którym za­

wartość kwasu węglowego dochodzi nieraz do 7 % , zamiast 0,5% dopuszczalnej ilości, wystar­

cza do upośledzenia procesu utleniania krwi.

Często tycie, jako następstwo bezruchu, jest w i­

docznym objawem i pierwszym zwiastunem leniwej przem iany materji u intelektualistów.

Aczkolwiek życie ludzi nauki odbiega często znacznie od norm higjeny, mimo to dosięgają oni naogół dość późnej starości. Statystyka w yka­

zuje u uczonych granicę nie przekraczającą

62

go lat. Przekonani jesteśmy, że właśnie intelek­

tualiści m ogliby osiągnąć poważniejszy wiek, gdyby ich życie normowane było według zasad nowoczesnej, indywidualnej higjeny. Praca na­

rządów buduje, bezczynność rujnuje.

M ózg wym aga ze wszystkich narządów naj­

częstszego i wydajnego wypoczynku. Przerwy wypełnić winny przechadzki, połączone z gim ­ nastyką płuc, polegającą na głębokich wdechach i wydechach.

Praca umysłowa wym aga znaczniejszego do­

wozu żywności, z zawartością soli fosforowych i lecytyny. Składniki te są zawarte w rybach, smażonem mięsie, w roślinach strączkowych, jajach, serze, mleku, w szpinaku i maśle, w ma­

łej ilości w ziemniakach i chlebie. Białe pie­

czywo nie zaw iera zgoła fosforanów i lecytyny.

Rzodkiew zawiera 4 1 % fosforu.

Ponieważ bezruch wywołuje zaparcie naw y­

kowe, wskazane jest uwzględnienie w pokar­

m ach owoców i kompotów.

Ludzie tw órczy: kompozytorzy, literaci oraz pracujący w dziedzinie wynalazków powinni spożywać pokarm mieszany z przew agą ryb, mięsa, ja j, sera, mleka i jarzyn y liściastej (sałata, szpinak).

Przy s y s t e m a t y c z n e j pracy umysłowej na­

63

daje się pożywienie złożone z małej ilości mięsa, natomiast z przewagą ja j, mleka, serów, jarzyn y i owoców.

Znacznej przewagi roślinnych środków spo­

żywczych i owoców, oprócz mleka, masła, jaj, które dostarczają organizmowi w obfitej ilości fosfor i lecytynę, wym aga ścisła praca fi­

nansistów, kasjerów i prowadzących księgi handlowe.

Jako napój dla umysłowo pracujących poleca się kakao (zawiera dość fosforu), lemoniady z pomarańcz i cytryn. Gruczoł tarczykowy po­

średniczy w przyswajaniu fosforu, od jego zatem sprawności zależy zdolność uzupełniania zuży­

tych fosforanów, lecytyny i cerebryny.

Jak widzimy, 3 momenty sprzyjają w ydaj­

ności pracy um ysłow ej:

1) wypoczywanie wśród pracy w regular­

nych odstępach czasu,

2) dowóz odpowiedniego materjału, uzupeł­

niającego zużyty, 3) tężyzna tarczycy.

Dwa pierwsze momenty omówiliśmy po­

wyżej, pozostaje jeszcze wymienienie przyczyn, wyczerpujących zdolność prawidłowego funk­

cjonowania tarczycy i pokrewnych z nią innych gruczołów dokrewnych.

64

H IG JE N A Z A P O B IE G A W C Z A G R U C Z O Ł O W D O K R E W N Y C H

Prof. G ley udowodnił, że starzenie się jest następstwem powolnego zwyrodnienia gruczo­

łów dokrewnych, głównie tarczycy, gruczołów płciowych i przysadki mózgu.

Ponieważ są one z sobą w związku w zajem ­ nego współdziałania (korelacja), widoczny jest szkodliwy wpływ na jeden z tych gruczołów i u innych. Osłabienie sprawności tych gruczo­

łów, zwłaszcza tarczycy i gruczołów płciowych, uniemożliwia odtruwanie organizmu. Pierw­

szym przeto warunkiem utrzym ania gruczołów dokrewnych w jędrności jest zwalczanie samo­

zatrucia organizmu. Osiągnąć to m ożna:

1) umiarkowanym ruchem ciała,

2) racjonalnem odżywianiem się, wystrze­

gając się przeładowania, szczególnie mięsem, 3) wypoczynkiem po wszelkiej pracy, wre­

szcie unikaniem nadużywania alkoholu, niko­

tyny i — co bardzo ważne — działaniem dodat- niem na usposobienie, rozpraszaniem smutnych myśli, szukając natomiast miłych wrażeń.

5 65

W pływ psychiczny na sprawność gruczołów dokrewnych jest tak potężny, iż klinicyści przy­

pisują stanom depresyjnym ujawnianie się przedwczesnej sklerozy.

W walce ze starzeniem się ma niezmiernie ważne znaczenie uregulowane życie płciowe.

Nadm iar współżycia płciowego u mężczyzn, zbyt częste i liczne porody u kobiet, tudzież zupełna wstrzemięźliwość przyśpieszają sta­

rzenie się skutkiem ju żto wyczerpania doty­

czących gruczołów dokrewnych, jużto zanika­

nia, z powodu bezczynności.

66

O G Ó L N E U W A G I O H IG J E N IE O D Ż Y W IA N IA

Naczelną zasadą odżywiania powinno być umiarkowanie. Ustrój ludzki możemy śmiało przyrównać do laboratorjum chemicznego.

Przewód bowiem pokarmowy potrafi tyle tylko z przyjętego pokarmu przetworzyć składników odżywczych, ile wydziela soków trawiennych.

Nieodpowiedni stosunek pożywienia do trawien­

nych wydzielin oraz potrzeb danego organizmu sprowadza przy nadmiarze pokarmu przed­

wczesne starzenie się, względnie przyspieszenie kresu życia u osób starszych; niedożywianie natomiast wstrzymuje rozwój ciała i osłabia jego odporność. N adw yżka pokarmu, zwłaszcza białka (mięso, ryba, jaja, strączkowe jarzyny, jak bób, fasola, groch), ulega rozkładowi, w na­

stępstwie czego w ytw arzają się trucizny, które porażają niemal czynność gruczołów dokrew­

nych oraz niezbędnych dla życia narządów.

Nie ilość przyjm owanego pokarmu jest mia­

rodajna dla oceny nadmiernego, czy też nie­

dostatecznego odżywiania się, lecz jego jakość.

W skład nieodzownych dla życia składników pożywienia w ch o d zą: białko, węglowodany (mączka, cukier), tłuszcze i sole. Podczas prze­

róbki w przewodzie pokarmowym owych ciał chemicznych wywiązuje się ciepło, którego ilość, w ytw arzająca się z poszczególnych skład­

ników pokarmu, jest dla nas miernikiem, a za­

razem wskaźnikiem do wypośrodkowania ilości potrzebnego pożywienia, jakiej wym aga orga­

nizm danego osobnkia. Jednostka cieplika na­

zywa się kalorją. Znając zapotrzebowanie ka- loryj u osoby młodej, w średnim wieku i u starca, tudzież u lekko, czy też ciężko pracującego fi­

zycznie lub umysłowo, można na podstawie w ia­

domości o wydaj ności kaloryj j ednego gram a biał­

ka, m ącznych potraw i tłuszczu obliczyć potrzeb­

ny dzienny dowóz żywności. Uwzględniona win­

na być także waga ciała. I tak n ap rzykład : Człow iek w dojrzałym wieku, o wadze 50 kg, pracujący fizycznie lekko, potrzebuje dziennie

„opału “ w ilości 2.102 kaloryj ; o wadze 70 kg — 2.631 kaloryj. Ciężko pracujący, o wadze 50 kg—

2.472 kal. Ciężko pracujący, o wadze 70 kg — 3.094 kaloryj.

Jeden gram białka daje: 4.1 kaloryj.

Jeden gram cukru, lub potraw m ącznych:

4.1 kaloryj.

68

Jeden gram tłuszczu: 9.3 kaloryj.

Z 10 dkg mięsa (równa się niespełna 100 gra­

mom białka) otrzymujemy po potrąceniu tłu­

szczu i ścięgien: 10 0 X 4= 400 kaloryj. Pięć gramów masła w ytw arza: 9.3 X 5 = 4 6 ,5 jedno­

stek cieplika.

Praca, ja k ą wykonuje proces trawienia oraz przyswajania przez komórki licznych narzą­

dów, połączona jest ze znacznym wysiłkiem tak gruczołów w ydzielniczych przewodu po­

karmowego, ja k i gruczołów dokrewnych. U ta ­ jona energja w pokarmie wyładowuje się jużto

bezpośrednio w komórkach narządów, jużto w gruczołach dokrewnych.

Jaką drogą dochodzą pokarmy do tak potęż­

nego skupienia energji potencjonalnej ? Drogą wiecznej cyrkulacji sił przyrody przy udziale słońca, którego promienie są głównym roznośni- kiem energji w wszechświecie. Jego potężnej sile zawdzięcza roślinność rozwój skrobji, którą żywią się przeważnie zwierzęta, dostarczające nam mięsa, gruczołów dokrewnych, soli mine­

ralnych, oraz licznych innych składników, zawartych w ich narządach, a służących do odradzania się komórek. Jarzyna, owoce, tu­

dzież mięso są zatem przenośnikami energji słońca do naszego ustroju. D rogą przeto po­

69

karmu wchłania nasz organizm, oprócz ko­

niecznych do jego budowy substancyj chem icz­

nych, także energję słońca. Wszak i węgiel kamienny nie jest niczem innem, ja k zbiorni­

kiem ciepła i światła słonecznego. M iljony bo­

wiem lat tkwiła w węglu utajona energja słońca, którą chłonęły w siebie drzewa dziewiczych, przedpotopowych lasów. Ciepło zatem, które nam daje węgiel przy spalaniu, jest tylko oswo­

bodzoną energją słońca.

R zeczą pierwszorzędnej wagi jest celowy dobór odpowiedniego pokarmu. Przeciętny laik ugania się przeważnie za smakołykami, łechta- jącem i jego podniebienie, bez zastanowienia nad istotną potrzebą tej niezmiernie ważnej funkcji fizjologicznej. Z przyjm owanego prze­

cież pokarmu budujem y i odnawiam y gmach naszego organizm u, stwarzamy czynniki uod­

porniające nas w walce z drobnoustrojami, czy­

haj ącemi w ciąż na nasze życie, wreszcie w zm ac­

nia się pożywieniem sprawność gruczołów do­

krewnych, mięśni i wszelkich narządów. Ale jednostronne pojmowanie posilania się potra­

wam i nie prowadzi do tego celu, ponieważ komórki naszego organizmu zdolne są wtedy tylko do odradzania się, jeśli dowozimy im taki budulec, z jakiego czerpią swe istnienie.

7 0

Powinniśmy przeto w wyborze środków spo­

żyw czych uwzględniać nietylko nieodzownie potrzebne składniki do podstawowej budowy narządów, ja k białko, węglowodany (mąka, cukier) i tłuszcz, lecz i takie, które zawierają sole mineralne — głównie fosforowe i w ap­

niowe — lecytynę, żelazo, hormony, witam iny i inne.

Pożywienie jest nietylko bodźcem dla fizjo­

logicznych i biologicznych przemian, ale od rodzaju przyjm owanych pokarmów uzależ­

nione są również i p s y c h i c z n e f u n k c j e : usposobienie, równowaga nerwowa, świat m y­

śli, uczuć i t. d. Siła potencjonalna utajona w pokarmie, wyładowuje się wśród procesów chem icznych, głównie w gruczołach dokrew­

nych, a hormony ich regulują wszelkie funkcje fizjologiczne tudzież psychiczne naszego ustroju.

Najwybitniejszą cechą ciał białkowatych, za­

wartych w mięsie, krwi, jajach i mleku, jest intensywność impulsywnej siły, z ja k ą ona w y­

ładowuje się w komórkach naszego organizmu.

Zaznaczyć trzeba, że jarzyn a i owoce zawierają stosunkowo nieznaczną ilość białka, a co naj­

ważniejsze — o słabej energji potencjalnej.

W tem tkwi właśnie przyczyna flegmatycznego usposobienia ludzi, żyw iących się pokarmem

roślinnym. Narody, stale odżywiające się jar- skiemi potrawami, wykazują brak wojowniczo­

ści, a — ja k twierdzą badacze — nie posiadają inicjatywy i energji, skutkiem czego zwyciężały ich silne narody, żywiące się przeważnie mię­

sem.

Przykłady z życia zwierząt i dzieje historji świadczą istotnie o słuszności tych wywodów.

Drapieżne zwierzęta, szczególnie z rodziny kotów, żyw ią się wyłącznie mięsem, toteż dzikość ich jest przysłowiowa. Pogromcy dzi­

kich zwierząt przekonali się niejednokrotnie, że ułaskawienie ich udaje się lepiej przy pomocy mieszanych pokarmów. Niedźwiedzia np. moż­

na łatwo poskromić, jeśli żywi się go chlebem.

Z chwilą zaś powrotu do mięsnego pokarmu wraca jego wrodzona dzikość.

Wieki ubiegłe były świadkami łatwych pod­

bojów gęsto zaludnionych krajów przez gar­

stkę niemal ludzi o silnej indywidualności.

Anglicy, H olendrzy i Belgowie, żyw iący się mieszanym pokarmem z przewagą mięsa, za­

garnęli olbrzymie kraje, zamieszkałe przez Hindusów, M alajów i murzynów K onga, któ­

rych pokarm składał się z ryżu, bananów i korzeni manjoku. Zdaw aćby się mogło, że wymienione narody odnosiły owe zwycięstwa

72

*

nad plemionami, zaskłepionemi w ciasnych granicach prym itywnych potrzeb, li tylko dzięki ich cywilizacyjnej wyższości. Bezsprzecz­

nie te duchowe w alory m iały duże znaczenie, ale i do osiągnięcia wyższych szczebli cyw ili­

zacji pomogły zwycięskim narodom nieza­

wodnie impulsy energji, zawarte w drobinach białka mięsa.

Wszak np. Japończykom niebrak wrodzonej inteligencji, a jednak na kartach rozwoju ich cywilizacji niema wybitnie genjalnych, śmia­

łych błysków ani inicjatorskich pomysłów.

R ząd japoński wysyła młodzież do zagranicz­

nych warsztatów gotowych pomysłów i wyna­

lazków. T am też mózgi japońskie wchłaniają obce myśli, cudze inicjatywy, by je przetwarzać na kanwie swej wytrwałości i cierpliwości.

Żółtą rasę, której ludy żyw ią się przeważnie ryżem, cechuje wprawdzie niezrównana w y­

trzymałość w pracy, ale niemasz u niej polotu twórczej myśli ni pędu śmiałej, ognistej inicja­

tywy.

Niespożytą wprost siłą talentu orjentacyjnego, inicjatywy, entuzjazmem dla postępu we wszel­

kich dziedzinach praktycznej myśli odznaczają się Amerykanie. M ózg Am erykanina — to wieczna tęcza fosforyzujących myśli, wytwór­

I

I

73

nia organizacyjnych problemów pracy, dy­

ktowanych drugim. T ak — drugim, albowiem organizm człowieka, karmiony przeważnie mięsem, ja k Am erykanina, nie znosi wysiłków fizycznych.

74

Z A L E Ż N O Ś Ć W Z R O S T U O D O D Ż Y W IA N IA

Wzrost człowieka uzależniony jest od pra­

widłowej sprawności trzech gruczołów dokrew­

nych : tarczycy, gruczołów płciowych i przy­

sadki mózgowej. Budulcem zaś a jednocześnie bodźcem do wyprodukowania odpowiedniej ilości życiodajnych hormonów w wymienio­

nych gruczołach są składniki, zawarte prze­

ważnie w pokarmie z grupy ciał białkowatych, ja k mięso, ryba, jajo, mleko. Obserwując wzrost u poszczególnych narodów, znajdziem y potwier­

dzenie zależności wzrostu od rodzaju przyjm o­

wanego pokarmu. A nglicy, Szwedzi i inne na­

rody strefy północnej żywią się pokarmem mię- szanym, z ogromną przewagą mięsa. Narody te odznaczają się wysokim wzrostem. Natomiast Japończycy, Chińczycy, tudzież narody po­

łudniowych krajów (Włosi) są przeważnie ma­

łego wzrostu, ponieważ w skład ich pokarmu wchodzą w dużej mierze lub nawet wyłącznie potrawy jarskie. Do niedawna sądzono jeszcze, że klimat ma wybitny w pływ na wzrost.

75

Przeciw tej hipotezie można postawić różnice wzrostu plemion, zamieszkujących części ziemi, położone w odcinku tej samej strefy. Watu- szowie, trudniący się chowem bydła, żywią się przeważnie mięsem, a wzrost ich przekracza często 2 m etry wysokości. Natomiast sąsiadu­

jące plemiona, których wyłącznem niemal po­

żywieniem są owoce i produkty roślin, pozostają na poziomie wzrostu karłów.

U m i a r k o w a n i e w s p o ż y w a n i u m i ę s a p o w i n n o b y ć z a s a d n i c z ą p o d s t a w ą h i ­ g j e n y odżywiania. Z nadmiaru bowiem ciał białkowatych w ytw arzają się trucizny, które drogą obiegu krwi dostają się do gruczołu tar­

czykowego, niejako do warsztatu, mającego unieszkodliwić je . Ale zadaniu temu nie może tarczyca sprostać na długą metę, wobec czego ulega powolnemu zanikowi. Następstwem tego stanu jest — oprócz innych, nader poważnych zaburzeń w organizmie — upośledzenie prze­

miany wapniowej i fosforowej, co w pływ a na niedorozwój układu kostnego. Jako przykład posłużą nam Eskimosi. C i mali ludzie, pozba­

wieni prawie zupełnie dowozu mieszanego po­

karmu, żyw ią się od dzieciństwa mięsem i tłu­

szczem. I tu nadmiar spożywanego przez nich mięsa powoduje m ały wzrost, w następstwie 76

niedomogi współpracy tarczycy w rozbudowie kości.

Pamiętać trzeba, że mieszkańcy podbieguno­

wych stref przebyw ają okres sześciu miesięcy wśród ciemności, co w niemałym stopniu w pły­

wa też ujemnie na przemianę materji, a w re­

zultacie na wzrost.

Zaglądnijm y do świata roślin, owadów i zwie­

rząt kręgowych.

Użyźniona gleba daje znacznie piękniejszy plon, aniżeli pozbawiona ciał azotowych i fo­

sforu.

G dy królowa w ulu zbliża się do kresu swego przeznaczenia, zachodzi potrzeba wyhodo­

wania młodej królowej. K rólow a nie rodzi się jako odrębna odmiana z gatunku pszczół, lecz z larw y zwykłej robotnicy. A b y obdarzyć ul nową królową, wybierają robotnice jedną z larw i karm ią ją najprzedniejszym miodem z szla­

chetnych kwiatów. Dzięki zawartości w nim obfitej ilości cukru i witamin, przetwarza się z marnej robotnicy postać królowej, wyróżnia­

jąca się okazałą budową ciała, wysokiego stopnia inteligencj ą oraz zdolnością rozrodczą.

Porównajmy piękną budowę wierzchowców, żywionych owsem, z małemi konikami wiej- skiemi, karmionemi sianem, a przekonamy się

77

o wybitnem znaczeniu jakości przyswajanego pokarmu dla wzrostu zwierząt. U derzający jest też temperament i inteligencja dobrze od­

żywionych koni, w porównaniu z wiejskim koniem roboczym lub szkapą dorożkarską

Przejdźm y do człowieka. N a powyższych przykładach doszliśmy do konkluzji, że żyć, to znaczy — być wiernym prawom przyrody.

W yłam ywanie się z praw unormowanych przez przyrodę sprowadza zwyrodnienie rasy. Licho odżywiane dzieci pozostaną fizycznie nikłe, umysłowo marne. (Co do umysłowości bywają wprawdzie wyjątki). U niedożywionych klas tego samego społeczeństwa spostrzegamy raczej skarłowaciałe postacie, podczas gdy u zasobnej inteligencji, szczególnie wśród arystokracji, widzi się przeważnie imponująco wysoki wzrost, kształtną budowę ciała, przy zespole wysoce rozwiniętych walorów intelektualnych.

Organizm ludzki dostosowany jest do mie­

szanego pożywienia, w świecie zaś zwierzęcym rozróżniamy gatunki ju żto wszystkożerne, jużto wym agające jednostronnego pokarmu, w zw ią­

zku z odrębną budową układu trawiennego.

Ciekawe doświadczenia Watsona i Hunstera, poczynione na zwierzętach, świadczą dosadnie o zgubnych skutkach sztucznego naginania 78

ustroju do nienaturalnego sposobu odżywiania się. Z 14 szczurów, żywionych wyłącznie m ię­

sem, pozostało 8 przy życiu. U reszty zauw a­

żono zupełne wstrzymanie rozrostu. K u ry, ży­

wione wyłącznie mięsem, nie znosiły ja j, a upie­

rzenie ich stawało się podobne do strzępiastego mchu. Zjawisko podobne spostrzegamy często u źle odżywionych kobiet wiejskich, u których do rzadkości należy spoista skóra ciała i bujne, puszyste włosy. Porównajmy cerę 50-letniej kobiety wiejskiej z mieszkanką miasta, starszą nawet wiekiem od niej, a uderzy nas dziwny kontrast w yglądu u obu. U wieśniaczki zauw a­

żym y anemiczną skórę twarzy, o żółtawym od­

cieniu, niemal pooraną zmarszczkami, gdy świeży wygląd mieszczanki, nawet średnio sy­

tuowanej, pozostaje w rozbieżności z jej wiekiem.

Zainterpeluje ktoś, czy u wieśniaczki, oprócz nieodpowiedniego odżywiania się, nie działają jeszcze inne czynniki ujemnie na jej wygląd.

Bezsprzecznie — tak; ale działają one na orga­

nizm niedożywiony a zatem mało odporny na wszelkie szkodliwe momenty. Marnienie skóry twarzy rozwija się u nich stosunkowo dość wcześnie, na podłożu niekorzystnego stosunku między wykonywaną pracą fizyczną a posi­

laniem się, a także w dużym stopniu wsku­

79

tek nadmiernego opalania promieniami słońca i m ycia zimną wodą. Wszakże i mieszczanki niszczą często urodę, naświetlając przez całe lato twarz słońcem, bez użycia ochronnego fil­

tru. Niestety bywa i tak, ale odporność gru­

czołów dokrewnych w należycie odżywionej skórze nie dopuszcza do zbyt znacznego pogłę­

czołów dokrewnych w należycie odżywionej skórze nie dopuszcza do zbyt znacznego pogłę­

Powiązane dokumenty