• Nie Znaleziono Wyników

Chciałbym w krótkich słowach naszkicować obrazki 4 przypadków lii- sterji u mężczyzn, obserw owanych przezemnie w ostatnich czasach i dołączyć do nich kilka uwag.

C a s u s I. T arasó w młody 26 letni mężczyzna pochodzi od ojca reuma- tyka i m atk i histeryczki. Podobno miał 2 la ta temu familijne kłopoty i od tego czasu miewał nerw ow e napady. Czuł p rz y tem często ściskanie g a rd ła i bicie w skroniach. P r z e d P / 2 rokiem zapadł na reum atyzm stawowy z k tórego się

w niedługim czasie wyleczył. W miesiącu M arcu upadł n a praw ą, rękę, czuł w niej dotkliwy ból, mianowicie w stawie między m etacarpus I a phąlaux prima.

P r z y b y ł do szpitala dnia 9 K w ie tn ia w psychicznie rozdrażnionym nastroju.

P r z y badaniu czucia ukazuje się analgezya w formie podanej przez ry s u n e k 1. W o d c z u w a n i u te m p e ra tu ry , lokalizacyi dotyku etc. żadnych zmian. Refleksy normalne, nie powiększone. Ź re n ic a reaguje. Żadnych motorycznych zmian (o ile to się dało spraw dzić bez dynamometru).

nego ustępowania analgezyi n a kończynacu i na tułowiu, zadziwia, że już w rys.

A; I I

znajdujem y

na

tw a r z y ta k duże czujące miejsce. D la objaśnienia tego

moż-60

naby zużytkować ton fakt, iż pacjent ogolił brodę dn. 11 Kwietnia; może więc golenie podziałało ta k ja k pędzel faradyczny. N ad tym przypadkiem da się

zauważyć co następuje:

1) Tarasów je s t dziedzicznie obciążony i nerwowo i reum atycznie, na nim da się jeszcze wyśledzić, w ja k i sposób reum atyczne usposobienie (ojciec Tarasowa) z jednej strony, a nerw ow e z drugiej (m atka T arasow a) dają pro- g e n itu rę obarczoną i je d n ą i drugą właściwością, a niepotrzebujem y się uciekać do hypotezy, iż w skutek reum atyzm u powstały zmiany nerwowe (jak to mówią

np. przy choreil).

2) P ra w o C harcot‘a o segmentarnycli u tra ta c h czucia j e s t wyrażonem w naszym w ypadku w ja s k ra w y sposób; są to granice ja k b y w y k u te dłutem rzeźbiarskim. Osobliwie ciekawie wypada k o n tu r szyi w rys. jY§ I po lewej

stronie.

3) Pow olny pow rót czucia następow ał także segmentami, p rz y czem w ym iary powracającego czucia były między sobą równe. T a k matematycznego powrotu czucia nie dało mi się doszukać n a w e t w p rzy p ad k ach C h arco t‘a.

4) A n alg ezy a została wywołana za pomocą t r a u m y —zw ykle znajdu­

jem y w takich razach obok anesthezyi także motoryczue zmiany— następuje wtenczas histeryczno-traum atyczny paraliż lub też liisteryczno-traumatyczna kon- tr a k tu r a . Nasz w ypadek dostał się do obserwacyi w G tygodni po t r a u m i e nie wiemy czy nie egzystow ała lekka p are z a (zresztą nie było badania dynamometrem), gdyby nie było wcale parezy byłby to p rz y k ła d najlżejszej traum atycznej hi- ste ry i kończynowej. Szykujemy szereg w następujący sposób: 1) K o n t r a k t u r a - f

anesthesia, 2) pareza-j-anesthesia 3) 0 + a n e s th e s ia .

C a s u s I I . Iw a n P iotrow icz X młody 21 letni młodzieniec pocho­

dzący ze zdrowej matki, ojciec um arł w młodym wieku, podobno był bardzo gw ałtow nego i zmiennego tem peram entu. P a c y e n t podobno już w młodości chorow ał na bliżej nieoznaczone nerw ow e przypadłości. Z r e s z t ą b y ł zdrów.—

3 lata temu poszedł w dzień sk w arn y (było to w Lipcu) o godzinie 4 po po­

łudniu do kąpieli, i gdy daw ał n u r k a pod wodę, został uderzony w głowę ko­

pytem końskiem. Y/yszedł z wody i ból przeszedł w krótkim czesie i był kom­

pletnie zdrów, położył się do łóżka około dziesiątej i zasnął. O godzinie 12-ej w nocy obudził m atkę śpiącą w jednym pokoju krzykiem , n astąpił atak, podob­

no był bez przytomności i w ypadł z łóżka, po kw andransie napad przeszedł.

P a c y e n t badany aby opowiedział swój stan powiada, iż pamięta jak mu zaczyna wyprężać głowę, ale później traci przytomność. N ap ad y te, k tó re pacyent skrupulatnie oznacza w kalendarzu krzyżykami, po w tarzały się w n iereg u lar­

nych odstępach, mniej więcej co 3 miesiące, zawsze w nocy około 12 godziny.

W ystąpienie napadu po traum ie z perjodem inkubacyjnym, godzina występo­

wania wieczorna napadów, pamiętanie pacyenta o w yprężaniu głowy, w skazy­

wały na histero-epilepsyę. D yagnoza zdaw ała się potw ierdzać przy pomocy badania czucia; znalazłem górna połowę ciała w ra z z rękoma nieczułą, oprócz kółka na czole ja k to wskazuje rysunek. Z r e s z t ą zmian żadnych, ję z y k nie

pokąsany.

U W A G A: Dyagnoza tutaj trudna, gdyż pojawianie się regularnie prawie o jednej godzinie na’

padów mówi za epilepsją; za histeryą zaś anestezya, trauma, inkubacyjny period?

pamiętanie pacyenta o wykręcaniu głowy, wreszcie opowiadania matki o napadzie- Przypadek ten mimo wątpliwej dyaguozy przytaczam dla tego, aby w danym razie pomyśleć o różniczkowej dyagnozie między histeryą a epilepsyą, zresztą pomówię

o tym przypadku jeszcze drugim razem.

61

C a s u s I I I . K le ry k Y. młody chłopiec był p rz y ję ty przed 6 t y ­ godniami do seminaryum, w 1889 r., przedtem uabiedził się długo, aby być w stanie wstąpić do seminarjum. W seminaryum było mu dosyć trudno pracować, był ogromnie przejęty swoim powołaniem. P e w n e g o wieczora n a­

stąpił atak, który się ponawiał kilka razy, k re w n i powiadają iż był b ezp rzy - tomnym przez 24 godzin.

B a d a n i e : Aplionia. ledwie słyszalnym głosem może w ybełkotać kilka wyrazów, opowiadają mi że pacjent na migi się zgadza, iż były bóle głowy, które mu długo mianowicie przed w stąpieniem do sem inaryum nie daw ały po­

koju. W rażenie ciała obcego podnoszącego się w gardle. A n e sth e z y a r ą k j a k pokazuje rysunek. Rozumie co do niego się mówi, co czyta i potrafi pisać.

Przypadek zakończył się wyleczeniem.

i

U W A G A: Je st to wybitny wypadek histerycznej niemoty, należy (lo normalnego typu na który się składa: 1) aphonia, 2) aphazya, 3) brak głuchoty na słowa, 4) brak agraphii

i ąlexyi.

C a s u s I V . 16 la t temu K a p ita n Hom icki w sk u te k nieporozumienia został osadzony w więzieniu, gdzie nastąpiło sparaliżowanie lewej połowy ciała, po kilku miesiącach wypuszczono go i p rz e tra n sp o rto w a n o do Lublina. Tutaj przebył 6 lat w szpitalu J a n a Bożego z dyagnozą „melancholia44. Hemiplegia trwała przez ten czas ciągle.

B a d a n i e w ykazuje: 1) parezę lewej stro n y ciała bez porażenia n. fa- cialis, 2) Spazm jęz y k o -w arg o wy obustronny. Chory nie je s t wstanie w yciąg­

nąć wcale języka, ma dziwnie skrzyw ione usta z obydwóch stron, ślinotok, 3) refleks kolanowy żywszy po stronie zdrowej, 4) chód pacyenta pokazuje w po­

równaniu do zwyczajnego hem iplegika tę osobliwość, że K a p ita n Homicki włóczy za sobą nogę (w niewysokim stopniu) gdy zw yczajny hemiplegik zakreśla spa­

raliżowaną nogą półkole, 4) hemianesthesia, w yrażona ta k ż e na języku, 5) Apho­

nia brak agrafii, b r a k aleksyi. b r a k głuchoty na słowa, aphazya.

Tych danych zdawało mi się dosyć, aby postawić dyagnozę hemiplegia hysterica.

W e w szystkich 4 przytoczonych tu wypadkach traum atyzm odgrywa rolę: objawy w ystępow ały pod wpływem fizycznego wstrząśnienia. Możnaby je więc odnieść do ta k zmanych neuroz traum atycznych. Niemieccy autorowie

starali się stw orzyć osobną chorobę z tych traum atycznych przypadków n azy ­ wając ją tra u m a ty c z n ą neurozą. Jed n ak o w o ż trudno się zgodzić na pogląd, aby te h istery czn o -trau m aty czn e przypadki połączyć razem z neurastheniczno- traumatycznemi w je d n ą całość. W sz a k ż e i u nas w szpitalu było kilka wy­

padków traum atycznej neurastenii (osobliwie z kolejowców z ta k zwaną railwey spine)i przedstaw iali zupełnie inny typ. Zdanie Charcot/a, że traurna wywo­

łuje u osobników predysponow anych do histeryi objawy histeryczne, a u d ru ­ gich predysponow anych do neurasthenii objawy neurasthenii, zdaje się ro z trz y g a

tę kwestję.

M. Biernacki.

neuraster

I i

W pierwszm numerze tegorocznym G azety L ekarskiej, w którym Sza­

nowny Prof. H o y e r umieścił swój pogląd na lO-o letnią działalność tego pisma ze sprawiedliwem jej ocenieniem czytamy między wiadomościami bieżącemi co następuje: „W y szed ł z druku ostatni (12-ty) zeszyt odczytów klinicznych za ro k 1890. Z a w ie ra on pracę kol D unina p. t. „ 0 liabitualnem za p a rciu stolca, jego przyczynach i l e c z e n i u Odczyt te n śmiało polecić możemy każdemu le­

karzowi; gdyż o stanie patologicznym ta k rozpowszechnionym znajdzie w tym odczycie zebrane i ugrupowane odnośne ważne szczegóły naukowe, oraz poglądy au to ra oparte na licznym materiale spostrzegaw czym z praktyki szpitalnej i pry­

watnej Widocznie, że liczba czytających była znaczna, że czytanie budziło w nich interes, kiedy okazało się już dotąd parę ocen kry ty czn y ch w innych pismach, jednak tyle niezwykłego j e s t w tym odczycie, że poważam się Szanow­

nym Panom jeszcze przedstaw ić to co mi się wydaje być więcej wystającem.

A u to r w ykłada j a k się n a ten ol/jaro z a p a tr y w a ć n a le ż y, a ponieważ od­

powiedź je s t bardzo ważnego praktycznego znaczenia potrzebnem j e s t uprzy­

tomniać sobie kilka z niego ustępów. Najważniejszem jest, że zaparciu stolca tow arzyszy zawsze cały szereg przypadłości nerwowych, należy więc zbadać cho­

rego od jego dzieciństwa, a pokaże się, że mamy p r z e d sobą typow y obraz neurastenika; że praw ie zawsze objawy nerw ow e istniały o wiele dawniej niż zaparcie stolca; ze mamy do czynienia z nerwicą, z objawem czysto nerwowym

(str. 20.) A u to r nie sądzi, aby nerw ow e sploty kiszek mogły tu odgryw ać j a k ą ­ kolwiek rolę, ja k to podejrzywa N othnagel (str. 22). J a k w sercu przyspie­

szenie lub zwolnienie uderzeń, a n aw et arytm ia nastaje pod wpływem zmienio­

nej czynności mózgowia, tak samo wpływ mózgowia i na ruch kiszek nie podlega żadnej wątpliwości. J a k o dowód p rz y ta c z a a u to r biegunki p rz y wzru­

szeniu i najbardziej u p a rte zaparcie stolców w chorobach umysłowych przy obniżeniu czynności mózgowia (str. 23). Objaw ten zdarza się najczęściej w tej formie neurastenii w której mózg ta k słabe wyseła impulsy, że każdy ruch nuży ju ź chorego i zmusza go do spoczynku, a b ra k ap p ety tu wykazuje innercią

organizmu.

Bez żadnego w y ją tk u wszyscy autorowie piszący w tym przedmiocie, uważają ciężkie objawy nerwowe t. z. hypochondrią, ja k o następstwo zaparcia.

„ J e s t to błąd, powiada a u to r odczytu (str. 24), który gdyby mi się udało w ykorzen ić uważałbym się za p r a w d z iw ie szczęśliwego11.

P ragnienie zdobycia nowej p ra w d y dało autorowi popęd do wygłoszenia odczytu z tej głównej myśli powstałego. P rag n ien ie to określone kiedyś jako objaw najdelikatniejszego zmysłu ludzkiego, pozostanie zawsze znamieniem po­

pędów szlachetnych. Poznanie nowej praw dy j e s t nietylko szczęściem iiulywi- dualnem, j a k to autor dla siebie mieć chce, ale uszczęśliwieniem całej ludzkości.

63

W iem y ju ż jak ie j e s t założenie autora, zobaczmy ja k on wykazuje je dowodami teoretycznem i i praktycznem i.

„H ypochondria, mówi a u to r na str. 24 nie jest następstw em zaparcia, ale raczej jego przyczyną, a w k a żdym razie są to dwa w spółrzędne objawy jednego i tego samego cierpienia n eu rasten ii44. „ W ogóle w takich wypadkach

na chorobę m ożna się zap atry w ać jako na nerw icę traum atyczną z t ą tylko róż­

nicą że traiima ta nie j e s t z e w n ę trz n ą spowodowaną uszkodzeniem zew nętrznem , ale w e w n ę trz n ą t. j, zależną od cierpienia jakiegoś organu. J a k tr a u m a nie wywołuje objawów nerwicy traum atycznej, ale powoduje wybuch ukrytej hysterii

lub neurastenii, ta k też i zapalenie gardła, choroby macicy i t p. wywołują wy­

buch utajonej uerw ozy ogólnej, hypochondrii której objawy od tej chwili trw a ją wciąż, pomimo iż miejscowe cierpienie mogło już dawno wygasnąć*'.

M am y tu wszędzie do czynienia z autosucjgestią, faktem bardzo ważnym a zb y t mało jeszcze dotychczas uwzględnionym w etiologii chorób nerwowych (str. 25).

,.H ypochondria j e s t nerwicą, której zadatki istnieją albo od u ro d zen ia co częściej, albo k tó r a rozwija się w skutek niekorzystny cii w arun ków życia u m y ­ słowego i moralnego. H ypochondryk zostałby takim bez względu na to, czy cierpiałby n a zaparcie czy nie; p o trz e b a do pewnego stopnia przypadku, aby myśl jego skierow ała sią w tę a nie w inną stronę. G dyby kiszki jego nie p rzestały funkciouować prawidłowo, byłby myśl swoją skierował w inną stronę, ale cliypochondrykiem zawszeby zo stał4' (str. 25).

„ J e s t to neuroza i to neuroza przeważnie na gruncie dziedzicznym powstała, a to tłum aczy dla czego tak jest. upartą w leczeniu (str. 25)“ . Z d a ­ wałoby się czytając początkowo o traum ie spowodowanej uszkodzeniem we- w nętrzuem t. j. zależnej od cierpienia jakiegoś organu, że organem tym będzie kanał pokarmowy, tym czasem dalej w ykazany je s t nowy czynnik, autosuggestia i jeszcze jeden dziedziczność. Z podanego określenia neurastenii, że „jestto zmęczenie mózgu, a w sk u te k tego nieprawidłowe odczuwanie, zaburzenie w dzia­

łalności woli— co wszystko powiększa się w skutek bujnie rozw iniętej f a n ta z ii, k tó ra każde uczucie, każde wrażenie i ból powiększa do niesłychanych rozmia­

rów (str. 24),—nasuw a się pytanie czy to zmęczenie mózgu ma być trau m ą w ew nętrzną? Dowodzenie au to ra nie j e s t ani jasne, ani przekonywające. S ą to raczej usiłowania. Myśli genialne wiodące do nowej prawdy są zawsze jasne, proste, dostępne dla wszystkich, ja k się dzisiaj mówi, mają siłę prawdziwej suggestii.

„N ie wspominam tu, mówi dalej autor, o związku histerii z chorobami macicy, najlepiej bowiem gynekologowie i neuropatologowie rozwiązali tę kw estję w m yśl tych samych poglądów, w k tó ry c h pamiętna historja kastracii j e s t w y ­ mówiłem potw ierdzeniem 44 N a w e t wspomnienie tego nauczającego koleżeńskiego

błędu w danym razie niczego nie dowodzi; ta k teoretycznie ja k i praktycznie je s t bez znaczenia. Co do wspólności poglądów z neuropatoiogami i autorem odczytu, to je s t prawdopodobnem, że ich poglądy naprowadziły n a myśl przez a u to r a wypowiedzianą i nie można im mieć za złe że oni nie powołali się na tę wspólność poglądów z autorem, kiedy pisali kilka la t pierwej. W ścisłem rozumowaniu nie dowodzi się przez analogię i jakkolw iek a u to r nie wspomina

o zw iązku histerii z chorobami macicy, ale powołuje się na pamiętną kastrację jako dowód— to z mojej strony wspomnieć mogę o różnicy znaczenia narządów

służących do utrzym ania gatunku, od narządów służących do utrzym ania osob­

nika. N iew ątpię o prawdzie słusznie wypowiedzianej przez autora, wpływu mózgowa na sprawność kiszek, ja k tego są dowody nietylko w chorobach

uniys-64

łowycli, ale i przy regulowaniu stolca silną wolą, j a k też przy rozmyślnem pow"

strzym yw auiu wypróżnień i dobrowoluem wywoływaniu liabitualnego zaparcia.

N i e należy jed n a k zapominać o zależności mózgu od jego ukrw ienia i odżywia­

li ia, a tem samem od sprawności innych narządów ustroju, w czem sprawność kanału pak ar m owego ma ważne znaczenie; słowem nie należy zapominać, że życie w ogóle je s t bardzo złożonem zjawiskiem, a mianowicie, że spraw y życio­

we wyższe, ja k wola, powstają ze wspólnego działania różnych n arząd ó w pod wzajemnym ich wpływem na siebie.

A u to r odczytu parękroć robi zastrzeżenie, że poglądj^ jego dotyczą ludzi zkądinąd zdrow ych, gdy jed n a k ci zkądinąd zdrowi okazują się u niego

samego po ścisłem zbadaniu neurastenikami, z tra u m ą w ew n ętrzn ą, zastrzeże­

nie to nie je s t sprawiedliwe. 1 po jego usunięciu można przytoczyć inne przy­

czyny ja k wymienione w odczycie.

A u to r odczytu zastanawia się nad anatomicznemi zmianami kiszek jako przyczynie zaparcia i mówiąc o atomii kiszek dodaje: „ p rz y c z y n y tej atomii

nikt nie objaśnia^ (str. 11). Je d y n ie w pracach Nothnagel‘a znaleźć można pewne wskazówki, k tó re b y mogły objaśnić źródło atonii. A u to r ów znajdował pierw otny zanik błony mięsnej kiszek, oczywiście takie osłabienie błony mięs­

nej nie mogłoby pozostać bez wpływu n a cyrkulacię kału, ale przedew szyst- kiem zmiana ta zdaje się być bardzo rzadką, nie stoi ona w związku z odży­

wianiem ogólnem organizmu i powstawanie jej dla N o th u a g e la j e s t zupełnie ciemnem, a jednak przecież zanik mięśni p rz y z k ą d inąd zd ro w y m organizmie. nie może powstać bez przyczyny, a przyczyn tych może być dwie tylko:

l-o albo pierwotne wpływy nerwowe (troficzne) albo 2-o bezczynność.

,.Dla obu tych stanów znajdujemy aż nadto analogii w cierpieniach układu mięśniowego (analogia n ie d o w o d zą c a /'. Tak więc pierw otny zanik N o th n ag el‘a

pierwotnym właśnie być nie może, j e s t on tylko skutkiem dalszej przyczyny k tó ra więc także je s t p rzyczyną liabitualnego zaparcia stolca.

Całe to rozumowanie dalekie je s t od ścisłego—dowodzenie przez ana­

logię, a wnioskowanie samowolne.

B yw ają zaniki błony mięsnej z habitualnem zaparciem stolca, które mają inną przyczynę jak wymienione. Niekiedy przyczyną może być zbytnie rozszerzerzenie światła samych kiszek, a przez to zbytnie rozciągnięcie włókien mięsnych przez powtarzające się zalegania większej ilości stałego i płynnego kału, a głównie przez gazy. U osób zaś podlegających błędnicy (Chlorosis) u których pewni autorowie dopatrują największej skłonności do neurastenii, należy zwrócić uwagę na nieprawidłowe odżywianie w ogóle, a mianowicie błon mięsnych kiszek, p rz y zmniejszonem świetle tętnic.

W odczycie swoim autor wypowiada że: „chory może 3 i 4 dni nie mieć stolca i nic to na jego stan zdrowia, ani na objawy nerw ow e nie w p ły w a.“

„Z aparcie stolca nie je s t objawem ciężkim i długo może istnieć bezkar­

niej niema więc powodu starać się o reg u larn e t. j. codzienne w ypróżnienia.“

W p raw d z ie autor obiaśnia, że kał już z tw a rd n ia ły p rz estaje być szkodliwym, ale zachodzi p y tan ie j a k długo był pły n n y m — ile cząstek płynnego zostało wchłoniętych— i czy lekarz domowy ma prawo oswajania umysłów z takiemi przepisami które nie uw zględniają wielkiej zasady rządzącej światem, a i czło­

wiek nie jest z pod niej wyjęty, zasada t a j e s t periody czność, regularność.

P o d łu g mojej znajomości praw n a tu ry ja k czuwanie i sen są n atu raln ą koniecznością periodyczną, tem pożyteczniejszą im więcej regularną, ta k nie mniej karmienie i wypróżnianie, to znaczy napełnianie żołądka i kiszek w pew­

nych stałych odstępach czasu, aby na nową robotę nietylko było miejsce, ale żeby było należyte przygotow anie się narządów do tej spraw y i do wydzielenia soków, do odnowy nabłonka, do przepychania dalej zaw artości i wydalania k a ­

łu, co w szystko odbywa się należycie kiedy następuje periodycznie i regularnie.

A u t o r tu taj przem ilczał d ru g ą możliwość k tó r a zn an a mu je s t g d y przed laty (Gaz. L ek. 1884 N& 45) głosił o otruciach spowodowanych wessaniem p ro ­ duktów gnilnych tra w ie n ia , co p rz y uszkodzonej sprawności nerek n a r a ż a u st­

rój na zatrucie n a z w a n e p rz ez Boucharcla stercorem ią.

Z małemi ilościami tr u ją c y c h p ro d u k tó w traw ienia liczyć się należy, można je znosić b e z k a r n ie tylko do pew nego czasu.

Z drugiej stro n y można przypuścić, że a u to r w przyszłości w ykaże słuszność swoich opinii w przekonyw ających dowodach nie tylko z licznych

rozbiorów moczu, ale i doświadczeń robionych na zw ierzętach, w ykazując że w danych w ypadkach mocz nie posiadał własności więcej trujących j a k zwykle.

Przyczem przypom nieć mam przyjemność interesujące spostrzeżenie D - r a G old- flama o niezwykłej postaci periodycznego porażenia pow stałego na tle samoza-

trucia (K ro n ik a L e k a r s k a 1891 r. Ns 2).

Do wielkości zadania ja k ie a u to r sobie zrobił i do miary jego zdolności wielokrotnie w y k azan y ch w piśmiennictwie spodziewać się można, że w przyszłej

monografii podzieli się uzbieraną szczegółowo kazuistyką, symptomatologią stanu zmysłów i u m y słu —różniczkow ą diagnozą od innych chorób i odpowiednio na- uczającemi spostrzeżeniam i, k tó ry c h opisy przekonywająco podzałają na czytel­

nika nietylko chcącego się nauczyć, ale i na usposobionego niedow ierzająco.

Dotąd je d n a k a u to r poskąpił nam podobnych opisów. Nie powiedział j a k dawno, od ilu la t prow adzi swoje obserwacie i ja k dawno stosuje swoją metodę, a mia­

nowicie na jakiej liczbie chorych, jak i j e s t stosunek uleczeń i powrotów, a jak i powikłań, choćby zamknięcia św iatła kiszek, a może zapaleń błony brzusznej

lub śm ierci—tem bardziej gdy powiada, że choroba j e s t bardzo częstą pożądaną by była ta k a s t a ty s t y k a j a k ą podał przy opisie nerki w ędrow nej, a opis taki j a k P e r k o s z a p rz y nerwicy traum atycznej.

W metodzie leczenia, między danemi n a jakie powołuje się A u to r, pierwsze miejsce zajmuje fakt mający dowodzić n eu rasten iczn eg o c h a ra k re ru choroby, że w hypnozie zrobiona suggestia na d ru g i dzień o oznaczonej go-

dziuie miała najlepsze powodzenie wypróżnienia. Z tą d zaleconą j e s t su g g estia dalej d ługi s e n —p o b y t na prostej tosi z zakazem większego ruchu.

K u r a c i a A u t o r a daje się streścić w dwóch słowach: zahypnotyzow ać i suggestionować, to j e s t zrobić bezwiednym automatem, uśpić i unieruchomić.

Gdyby A u t o r z a p ra g n ą ł wypowiedzieć j a k zabezpieczyć zdrowych lub podej­

rzanych o tę c h o r o b ę —uchronić od rozw ijania się neurastenii nie podałby za ­ pewne tego samego systemu, ale przypuszczam przeciw nie doradzałby wzmac­

nianie słabej ich woli, W ola zaś w ted y może mieć siłę, kiedy w sparta j e s t na przeświadczeniu o potrzebie i sk u tk u mających się używać środków.

Pozw ólcie Sz. Panow ie, że zakończę słowami D ra. D u n in a (w G az.

L ekarskiej 1885 r. j\° 46): „ Z u p e łn y b ra k k ry ty k i sprawił, że pisma nasze w znacznej części są zbiorem takiej lichoty, k tó ra nie może mieć źródła w

is-totnem zamiłowaniu nauki, ale w chęci rozgłosu. Dość jest ogłosić najlichszą ra m o tę z jakiegoś działu, a ju ż w yrabia się sobie opinię znakomitego specia-

listy; nikt nie pyta co w a r ta ta praca, lecz sądzi formalistycznie ponieważ pisze

listy; nikt nie pyta co w a r ta ta praca, lecz sądzi formalistycznie ponieważ pisze

Powiązane dokumenty