• Nie Znaleziono Wyników

Hobbledehoy – pierwsze lata w General Post Office

Rozdział I. Anthony Trollope – biografia pisana przez pryzmat utworów

1.5. Hobbledehoy – pierwsze lata w General Post Office

W 1834 r. Frances Trollope zaczęła szukać dla Anthony’ego pracy. Znajomi rodziny proponowali mu różne stanowiska – przez jakiś czas pracował jako korepetytor języków klasycznych w szkole Williama Drury’ego w Brukseli, potem ubiegał się o miejsce w austriackim regimencie kawalerii, gdzie jednak wymagano od niego dobrej znajomości niemieckiego i francuskiego110. Młody Anthony nie miał motywacji do aktywnego poszukiwania pracy, nie starał się również o posady, zdając się całkowicie na matkę. Aby zrozumieć tę postawę, należy zaznajomić się ze specyficznym terminem, jakiego Trollope używał i jaki spopularyzował na określenie młodego, wchodzącego w dorosłość człowieka, który nie wie, czego chce i do czego właściwie dąży, jest niepewny i, jak można dzisiaj powiedzieć, zakompleksiony. Tym terminem jest hobbledehoy, które to słowo można przetłumaczyć jako młokos, ciamajda, chłystek czy niedojda. Sam autor zdefiniował swoje pojęcie młokosa w The Small House of Allington w sposób następujący:

Istnieje pewna grupa młodych mężczyzn, którzy nigdy nie są rozpieszczani, choć, być może, nie są mniej szanowani lub kochani. Nie wychylają się oni, niczym Apollonowie tego świata, i w ogóle nie błyszczą, zatrzymując swój blask wewnętrzny dla siebie. Tacy młodzi mężczyźni są często niezręczni, niezgrabni i chodzą niepewnym krokiem; walczą ze swoimi kończynami i są nieśmiali; gdy trzeba, słowa nie przychodzą im z łatwością, chyba, że przebywają w gronie bliskich znajomych. Spotkania towarzyskie są dla nich karą, a każde wystąpienie publiczne wytrąca ich z równowagi. Sporo czasu spędzają w samotności i czerwienią się, ilekroć odezwie się do nich kobieta. Po prawdzie, nie są oni jeszcze mężczyznami, niezależnie od tego, ile mają lat, a ponieważ nie są już też chłopcami, świat znalazł dla nich niewdzięczne miano młokosów111.

110 A. Trollope, An Autobiography, Oxford University Press, Oxford, 2009, p. 32.

111 There is a class of young men who never get petted, though they may not be the less esteemed, or perhaps loved. They do not come forth to the world as Apollos, nor shine at all, keeping what light they may have for inward purposes. Such young men are often awkward, ungainly, and not yet formed in their gait; they straggle with their limbs, and are shy;

words do not come to them with ease, when words are required, among any but their accustomed associates. Social

34 Anthony Trollope przyznaje, że w czasie, o którym mowa, sam był właśnie takim młokosem – nie chłopcem, ale i nie mężczyzną. Pisarz ze szczerością opisuje okoliczności, w jakich został przyjęty do General Post Office – nieudany egzamin, w czasie którego, poproszony o przepisanie kilku paragrafów tekstu, zrobił mnóstwo kleksów oraz błędów ortograficznych. Z równą szczerością pisarz przyznaje się do nieznajomości arytmetyki oraz do tego, iż dostał drugą szansę od urzędników, działających na polecenie znajomego jego matki, Sir Francisa Freelinga. Mimo trudności, 4 listopada 1834 Anthony Trollope został oficjalnie zatrudniony jako młodszy urzędnik sekretariatu General Post Office112. Ponad dwadzieścia lat później autor opisał swój egzamin w na poły autobiograficznej powieści The Three Clerks (Trzech urzędników), historii stanowiącej zapis jego pierwszych, trudnych doświadczeń w życiu zawodowym.

Trollope nie ukrywa, że dostał tę pracę po znajomości, właściwie bez żadnego przygotowania, co więcej, jego pierwsze lata nie były szczególnie udane. Autor wyznaje, że bez przerwy spóźniał się do pracy, i że do tego stopnia nie przykładał się do swoich obowiązków, iż synowa jego protektora, żona Claytona Freelinga miała ze łzami w oczach błagać, by zmienił się i pomyślał o swojej matce113. Do obowiązków młodego urzędnika należało głównie przepisywanie listów, przez osiem godzin dziennie, od dziesiątej do szóstej, z przerwą na lunch, którą Anthony niekiedy przedłużał, grając z kolegami w karty114. Nie może zatem dziwić fakt, że Trollope miewał zatargi z przełożonymi, w szczególności z następcą Freelinga, pułkownikiem Williamem Maberlym, który nie był przyjaźnie usposobiony do przyszłego pisarza. Pewnego razu Maberly oskarżył Anthony’ego o przywłaszczenie trzech funtów, które znajdowały się w jednym z listów115. Młody Trollope miał wpaść we wściekłość i trzasnąć pięścią w biurko swego przełożonego, ochlapując go atramentem z otwartego kałamarza116. Z uwagi na to, że pieniądze szybko się znalazły (zgubiony list przyniósł inny urzędnik) i oskarżenie było nieuzasadnione, Anthony nie stracił pracy, jednak niemal cały czas wisiało nad nim widmo zwolnienia.

Należy podkreślić, że w czasie, gdy Trollope został zatrudniony w General Post Office, w instytucji tej rozpoczynał się okres głębokich zmian, które miały doprowadzić do stworzenia nowego modelu poczty. Oddano do użytku siedzibę w St Martins-le-Grand i wdrożono 39 reform, związanych z nowym systemem przesyłek pocztowych, który powiększał się w miarę rozwoju sieci

meetings are periods of penance to them, and any appearance in public will unnerve them. They go much about alone, and blush when women speak to them. In truth, they are not as yet men, whatever the number may be of their years; and, as they are no longer boys, the world has found for them the ungraceful name of hobbledehoy. A. Trollope, The Small House of Allington, Penguin Books, London, 1995, p. 30.

112 J. Stray, Dear Tony. Anthony Trollope’s career in the Post Office, [in:] Trollopiana, vol. 94, 2012, p. 20.

113 R. Mullen, Anthony Trollope: A Victorian in his world, Duckworth, London, 1990, p. 90.

114 J. Stray, Dear Tony. Anthony Trollope’s career in the Post Office, [in:] Trollopiana, vol. 94, 2012, p. 21.

115 Kwota ta została w sposób nieprawidłowy załączona do gazety i zadaniem Trollope’a było rozwiązać ten problem, gdy nikt się po pieniądze nie zgłosił. Wymagało to zastosowania odpowiedniej procedury, jednak Trollope jej nie znał, popełnił błąd i pieniądze się zawieruszyły. R.H. Super, Trollope in the Post Office, University of Michigan, Michigan, 1981, p. 5.

116 A. Trollope, An Autobiography, Oxford University Press, Oxford, 2009, p. 47.

35 kolejowej117. W kolejnych latach reforma Sir Rowlanda Hilla doprowadziła do ujednolicenia, a zarazem obniżenia taryf pocztowych poprzez wprowadzenie pierwszego znaczka pocztowego o wartości jednego pensa; jeszcze większą rewolucją był fakt, że od tej pory to nadawca a nie adresat musiał płacić za list118. Nowy model usług pocztowych sprawił, że mogły z nich korzystać osoby uboższe, których do tej pory nie było na nie stać.

W pierwszych latach swojej pracy Anthony Trollope nie potrafił docenić zmian i reform, które dokonywały się w transporcie pocztowym. Do problemów w pracy dochodziły kłopoty w życiu prywatnym. Pensja w wysokości 90 funtów rocznie nie starczała na pokrycie wszystkich wydatków młodego człowieka. Przyszły autor Barchester Towers był na tyle biedny i na tyle dumny, że unikał towarzystwa wyższych sfer; stale korzystał z pomocy finansowej matki, jednak nie chciał stołować się u jej znajomych. John Pope Hennessy stwierdził, że w ciągu siedmiu lat pobytu w Londynie Anthony Trollope odniósł sukces w unikaniu wizyt w tzw. dobrych domach. Miało to swoje konsekwencje praktyczne – młody urzędnik włóczył się ze znajomymi po Londynie i okolicznych wioskach i, podobnie jak w Brugii, spędzał czas na flirtach z dziewczętami, z którymi nie chciał się żenić. Pewnego dnia do siedziby poczty wkroczyła matka jednej z takich panienek z okrzykiem:

Anthony Trollope’ie, kiedy zamierzasz ożenić się z moją córką?!119 Doświadczenie to stało się dla pisarza inspiracją przy tworzeniu postaci Johnny’ego Eamesa, jednego z bohaterów The Small House of Allington.

Zgodnie z ówczesnymi normami obyczajowymi podobne zachowanie ze strony mężczyzny uwłaczało godności wiktoriańskiego dżentelmena, jednak młokosy – hobbledehoies z definicji do tej grupy nie należały. Młodzieńcy ci nie potrafili się odnaleźć w skomplikowanej strukturze klasowej społeczeństwa wiktoriańskiego; mieli pewne pojęcie o swych obowiązkach, ale nie byli w stanie wcielić w życie zasad, których ich nauczono. Mimo to stanowili dobry materiał na dżentelmenów, co czyniło ich podatnym na zabiegi ambitnych kobiet z tzw. niższych klas społecznych.

Młokosi zajmują poczesne miejsce w twórczości pisarza, można nawet stwierdzić, że stali się oni w twórczości Trollope’a postaciami archetypowymi. Młokosami są zarówno główni bohaterowie, tacy jak wspomniany już Johnny Eames z The Small House of Allington, Charley Tudor z The Three Clerks, Peregrine Orme z Orley Farm, czy tytułowy bohater powieści John Caldigate, jak i drugo–

czy nawet trzecioplanowi, by wymienić choćby Josepha Cradella z The Small House of Allington, Harry’ego Greenacre’a z Barchester Towers czy Wielebnego Thomasa Gibsona z He Knew He Was Right.

Należy tutaj zaznaczyć, że bohaterowie ci są rdzennie angielscy, stanowią uosobienie młodego niepewnego Anglika, który dopiero rozpoczyna życie. Ich wspólną cechą, oprócz niepewności czy

117 J.P. Hennessy, Anthony Trollope, Jonathan Cape, London, 1971, p. 69.

118 J. Stray, Dear Tony. Anthony Trollope’s career in the Post Office, [in:] Trollopiana, vol. 94, 2012, pp. 22-23.

119 A. Trollope, An Autobiography, Oxford University Press, Oxford, 2009, p. 47.

36 nieśmiałości, jest uczciwość i szczerość, zalety, jak uznawał Trollope, rdzennie angielskie. Młokosa można określić jako stadium larwalne przyszłego dżentelmena.

Inną cechą charakterystyczną dla młokosów jest marzycielstwo, skłonność do budowania zamków w chmurach, uciekania od rzeczywistości. Z perspektywy lat Anthony Trollope nazwie tę skłonność najbardziej niebezpieczną, przyznając, że tendencje eskapistyczne są zagrożeniem dla młodego człowieka. Ten rys charakteru zdaje się być zbyt osobisty, by można go uznać za typową cechę, jest raczej prawdopodobne, że Trollope pisał o swoich własnych odczuciach, kiedy stwierdzał w The Small House of Allington: Prawdziwy młokos przebywa często sam, nie nawiązując związków nawet z innymi młokosami […] błąka się w samotności, chodząc na długie spacery, w których marzy o sukcesach, zbyt dalekich, by mógł je osiągnąć120. W założeniach ma być to charakterystyka Johnny’ego Eamesa, jednak czytelnika uderza osobisty ton, w jakim utrzymana jest narracja, a w szczególności rozbudowane dygresje poświęcone definicji młokosa – hobbledehoya.

Kolejnym niebezpieczeństwem, z jakim zetknął się Trollope, była spirala zadłużenia. Skromne zobowiązania urosły do (relatywnie) wielkich rozmiarów, młodego urzędnika nachodzili wierzyciele.

Przyszły pisarz nigdy nie zapomniał tego doświadczenia. W długi popada tak wielu bohaterów powieści Trollope’a, że nie sposób wyliczyć ich wszystkich – wystarczy wspomnieć o rodzinach:

Carburych i Longstaffe’ów z The Way We Live Now, Greshamach z Dr Thorne, Crawley’ach z The Last Chronicle of Barset, de Courcych z The Small House of Allington, o Marku Robartsie i Nathanielu Sowerby z Framley Parsonage czy Adolphusie Crosbiem z The Small House of Allington. Trollope udowadnia, że pozycja społeczna i status socjoekonomiczny nie mają znaczenia – arystokraci zadłużają się na olbrzymie sumy, biedacy na kilkadziesiąt funtów, jednak mechanizm jest podobny – polega na naliczaniu odsetek niewspółmiernych do pożyczonych sum – w dzisiejszych czasach proceder ten nazywa się lichwą.

W tym trudnym okresie można doszukiwać się źródeł wyrażanych w powieściach Trollope’a uprzedzeń w stosunku do Żydów. Pisarz wielokrotnie obsadzał osoby narodowości żydowskiej w rolach lichwiarzy, pożyczkodawców czy spekulantów. Stereotypowy wizerunek Żydów jest obecny nawet wtedy, gdy autor stara się ten stereotyp przełamać, jak ma to miejsce w przypadku powieści Nina Balatka, czy postaci Ezekiela Brehgerta z The Way We Live Now. Choć kwestia antysemityzmu w twórczości Trollope’a jest sprawą niezwykle złożoną, można stwierdzić ze stanowczością, że złe doświadczenia z czasów młodości odcisnęły swe piętno na przyszłym pisarzu.

Za swoistą kulminację nieszczęść, jakie stały się udziałem Anthony’ego Trollope’a w tamtym okresie, uznać można niezwykłą chorobę, na jaką przyszły autor zapadł w lutym 1840 roku. Frances Trollope w następujący sposób opisywała stan swego młodszego syna w liście do przyjaciółki Lady

120 The true hobbledehoy is much alone, not being greatly given to social intercourse even with other hobbledehoys […]

he wanders about in solitude, taking long walks, in which he dreams of those successes which are so far removed from his powers of achievement. A. Trollope, The Small House of Allington, Penguin Books, London, 1995, p. 31.

37 Rosiny Bulwer: Mój biedny skarb leży w stanie, który zaprzecza opiniom jego lekarzy tak skutecznie, jak zdumiewa mnie w mojej ignorancji. Teraz cierpi głównie z powodu astmy, jednak oni mówią, że może być to tylko objaw a nie choroba. Przeraźliwie zmarniał i osłabł121. Była to najprawdopodobniej ostra niewydolność oddechowa, być może spowodowana powikłaniami po przebytej w poprzednim roku ciężkiej infekcji, na jaką zapadły również matka i siostra Anthony’ego122. James Pope Hennessy wskazuje jednak, że dolegliwości Trollope’a mogły mieć podłoże psychiczne, wynikać z długotrwałego cierpienia psychicznego, dojmującego poczucia nieszczęścia i braku perspektyw życiowych. Zdesperowana matka zwróciła się ku medycynie niekonwencjonalnej, poprosiła lekarza Johna Elliotsona, zwolennika hipnozy i frenologii, o przyprowadzenie do Anthony’ego słynnych sióstr Okey (inna pisownia nazwiska – O’Key), kataleptyczek czy też epileptyczek, które miały rzekomo cudowny dar rozpoznawania, którzy pacjenci umrą, a którzy przeżyją123. Elizabeth i Jane Okey mówiły wówczas, że widzą Jacka czy też wielkiego Jackey (great Jackey), rodzaj anioła śmierci, który miał towarzyszyć śmiertelnie chorym124. W przypadku Trollope’a siostry Okey również zobaczyły Jacka, jednak, według nich, stał on tylko przy kolanach Anthony’ego, co miało oznaczać, że chory przeżyje. W późniejszych latach pisarz był sceptyczny zarówno wobec hipnozy jak i spirytyzmu – ironizował na temat mediów w powieści The Claverings. Pomimo swego sceptycyzmu Anthony Trollope odwdzięczył się dwadzieścia lat później, zatrudniając jedną z sióstr jako pokojówkę w swoim domu w Waltham Cross125.

Anthony Trollope czuł się w Londynie nieszczęśliwy, miał wiele długów, bał się zwolnienia.

Nic więc dziwnego, że zgłosił się na ochotnika do pracy w Irlandii w charakterze asystenta nadzorcy126. Jest rzeczą charakterystyczną, że o swojej decyzji nie poinformował ani matki, ani swojego starszego brata. Pożyczył pieniądze od przyjaciół i przeniósł się do kolonii.