• Nie Znaleziono Wyników

M iędzy żywą istotą a kryształem

, ; ^ ™cn cłlorob powodują istoty znacznie mnieisze od hakł^rii optycznych.6 ^ bardZ° doskonaiych nowoczesnych mikroskopów

Mowa tu o przynajmniej 150 rozmaitych chorobach ludzi, zwierząt i roślin mmó,,, t Z yZ 7 me" ' Ć “ T a przy lym d p i f e T t t e b S S z i r S pryszczyca' S " 2 ? dj ' e“ ic >'' * « • M d , choroba papu ia.

^ r r c b - ^

Vroh, zrnus.iy nas do rewizji pojęcia istoty żywej i samego życia. J Ale zanim przytoczę niektóre z tych danych, uzyskanych za granicą bezpośrednio przed wojną i w dużym stopniu już podczas wojny, warto wskazać na pewne szczególne okoliczności towarzyszące badaniom nad virusami.

Virusy są maie. Jest to Ich cecha podstawowa. Ona i w gruncie rzeczy tylko ona p.r-ez d u g i czas stanowiła jedyną podstawę ich klasyfikacji. Przeciętna średnica gron- kowca wynosi 1000 mil,mikronów. Wymiary rickettsii tyfusu plamistego stojących na S ^ M w n y :h ^ T , f rzf S,CzaInych 1 baktcrii widzial"y<*. wynoszą ok. 300 m ilL k ro - nr7, ; , W Pewr,ych stadmch rozwojowych można je jeszcze uwidocznić pod mikroskopem I j pomocy specjalnych metod-barwienia. Jeszcze mniejsze od nich są tak zwane ciałka Jememarne ospy 1 wściękHzny, o wymiarach dochodzących do 100-150 milimikronów Ale to juz jest dziedzina mroku. Tu zawodzi całkowicie ten zesnół hk! wzrok w połączeniu z mikroskopem. Chodzi bowiem o to, że na podstawie niewzruszaT S n . J i e Z y T o j m° zllwe Jest^ogfcdanie pod mikroskopem przedmiotów o wymiarach J. z \ c i o po owy d ugości fali światła, w którym dokonywana zostaje obserwa­

Między żywa, istota, a kryształem .51

cja. Diugości fali światła widzialnego są zawarte między 400 a 760 milimikronami — naj­

mniejszy więc przedmiot dostępny dla obserwacji mikroskopowej musi mieć wymiary bliskie 200 milimikronom. Wprawdzie przy specjalnym sposobie bocznego oświetlenia można zejść poniżej tej granicy, ale w tych warunkach nie oglądamy już właściwie przedmio­

tów w ścisłym znaczeniu, gdyż wszystkie cząstki materialne tak oświetlone przedstawia­

ją się jako świecące punkty o nieokreślonych wymiarach i kształcie.

Nasunęło się jednak inne wyjście. Poddając się prawom optyki wkroczono w dzie­

dzinę promieniowania niewidzialnego, o falach krótszych, posługując się przy tym kliszą fo­

tograficzną czulą na to promieniowanie. Trudność, związaną z tym, że soczewki szklane są nieprzepuszczalne dla tego rodzaju promieniowania, ominięto zastępując je soczew­

kami kwarcowymi. Bernardowi udało się przez tak skonstruowany mikroskop jeszcze przed wojną sfotografować virus ospy w świetle elektrody kadmowej, dającej niewi­

dzialne światło o długości fali równej ok. 285 milimikronom.

Właściwy przełom został jednak, dokonany po wprowadzeniu w użycie mikroskopu elektronowego, w którym zamiast smugi świetlnej zastosowany został strumień elektro­

nów, odchylany nie soczewkami, ale układem elektromagnesów spełniających rolę niema­

terialnej, ,,energetycznej“ , ale niemniej precyzyjnej soczewki.

Mikroskop elektrc»nowy stal się jednym z najważniejszych narzędzi, za pomocą któ­

rych udało się bliżej podejść do poznania virusow.

Niemniej ważną i płodną metodykę uzyskała nauka o virusach dzięki udoskonalonemu systemowi wirówek, stanowiących dziś maszyny o wręcz niewiarogodnej sprawności.

Szybkość opadania cząstek stałych w cieczy jest proporcjonalna do średnicy cząstki.

W zawiesinie rozmaitych drobnoustrojów o tym samym mniej więcej ciężarze właści­

wym najszybciej będą opadały twory największe. Gronkowiec opada w wodzie mniej więcej z szybkością jednego milimetra na 5 godzin; natomiast virus ospy zużyje na opadnięcie zaledwie o 1 milimetr, w absolutnie nieruchomej cieczy, aż pięć dni.

Jedynym sposobem przyspieszenia opadania jest stworzenie sztucznego po.a grawi tacyinego za pomocą ruchu obrotowego. Jak wiadomo, ciała obracające się podlegają siu.

odśrodkowej proporcjonalnej do kwadratu ich szybkości liniowej. Przy 3000 obrotów na minutę siła ta jest w odległości 10 cm od osi obrotu 1000 razy większa od siły przy­

ciągania ziemskiego.

Podczas wirowania następuje dość szybko układanie się zawieszonych w cieczy czą­

stek materialnych w warstwy w zależności od szybkości opadania, a więc od ich średni­

cy i ciężaru właściwego (który w wypadku drobnoustrojów, Virusow i białek jest pra­

ktycznie jednakowy).

W podziemiach Instytutu Pasteura w Paryżu oglądać można dwie rozmaitej kon­

strukcji ultiawirówki, które oddały już nieocenione usługi w badaniach nad zarazkami przesączanymi. Jedna z nich, konstrukcji Huguenarda i Henriota, udoskonalonej przez obecnego kierownika tego działu dra Lepine'a, odznacza się dość niezwyKią °.so

nie posiada ona osi. Trudność wynikającą z tego, że uciążliwe było znalezienie materiału ' postaci konstrukcyjnej wytrzymałej na niesłychane napięcia i si y pows ające przy tysiącach obrotów na minutę, konstruktorzy ominęli w ten sposob, ze częsc obrotowa wirówki podczas jej pracy unosi się i zawisa w powietrzu, opierając się jedynie na swe- K° rodzaju lomannie powietrznej.

Niemniej ciekawe urządzenie służy do pomiaru szybkości obrotowej. Powstaje bo­

wiem pytanie, w jaki sposób można „przeliczyć“ 50 czy 80 tysięcy obrotów na minutę.

Wyjście znalazło się dość proste. Część obrotowa wirówki o konstrukcji stalowej jest

252 Kranika przyrodnicza

namagnesowana wzdłuż jednej ze średnic. Podczas obrotów o tak wielkiej szybkości w y­

wołuje ona przez indukcję zmienny prąd elektryczny w umieszczonej obok cewce. Prąd ten odpowiednio wzmocniony zostaje skierowany do oscylografu katodowego, do którego doprowadza się poza tym inny prąd o dowolnie regulowanej częstotliwości. Na płytce oscylografu dwa drgania — jedno znane i drugie prostopadłe do niego — nie znane, za­

leżnie od ilości obrotów wirówki, nakładają się na siebie i przez odpowiednie doregulowa- nie znanej częstotliwości można niezwykle łatwo i dokładnie określić w każdej chwili szybkość obrotową.

Druga wirówka systemu Svedberga i Petersona należy do niewielu najpotężniejszych aparatów tego iodzaju na świecie. (Podobna wirówka znajduje się m.in. w laboratoriach Oxfordu), Może ona osiągnąć znacznie powyżej pół miliona obrotów na minutę i stwo­

rzyć pole grawitacyjne 90 tysięcy razy silniejsze od pola grawitacyjnego ziemi.

Część oblotowa ultrawirówki Svedberga obraca się w hermetycznie zamkniętej prze­

strzeni, w atmosferze rozrzedzonego wodoru, co znacznie zmniejsza tarcie aerodynamiczne, -dochodzące przy tych szybkościach do bardzo znacznych wartości.

Specjalne urządzenie umożliwia obserwację i fotografowanie zawartości wirujących probówek, oświetlanych za każdym obrotem, przy przejściu pewnego określonego miej­

sca, wąską smugą światła.

Fotografowanie i obserwowanie właściwości optycznych różnych warstw podczas wirowania nie wyczerpuje zagadnienia. Chodzi również o to, żeby móc rozdzielić te war­

stwy i każdą z nich badać oddzielnie, a w szczególności przy wirowaniu roztworów za­

wierających virusy jest rzeczą bardzo ważną wyzyskanie tej metody dla utrzymania ich w stanie czystym, wolnym od domieszek. Powstaje tu jednak trudność, zdawało by się nie do pokonania. Otóż zatrzymywanie ultrawirówki rozpędzonej do szybkości 600.000 obrotów na minutę, nawet przy zastosowaniu odpowiednich hamulców elektromagne­

tycznych trwa około 15 minut. W tym czasie niweczy się warstwicowy układ cząstek zawieszonych w cieczy, uzyskany z takim trudem dzięki nieznacznym różnicom w ich w y­

miarach. Czyste ich rozdzielenie staje się już wtedy niemożliwe. Ale i tu znaleziono w yjś­

cie niezwykle efektowne dzięki swej prostocie. W chwili, którą eksperymentator uznaje za właściwą, wpuszcza on do wewnętrznej kamery wirówki strumień ciekłego powie­

trza. Wirowana ciecz, ulega niemal natychmiastowemu zamrożeniu, usztywniając w ten sposób i uli walając selektywne uwarstwienie zawieszonych w cieczy cząstek. Ze wzglę­

du na to, że naczynia, w których odbywa się wirowanie, są wykonane nie ze szkła, ale z masy plastycznej, można je wraz z zamrożoną zawartością kroić na bardzo nawet cienkie skrawki i w ten sposób rodzielać poszczególne frakcje, otrzymywane na drodze wirowania,

Ultrawirowanie obok niemniej precyzyjnej ultrafiltiacji posunęło w ostatnich latach znakomicie naszą znajomość virusów.

Przede wszystkim udało się na tej drodze uzyskać dokładne dane, o ich wymiarach.

Jak się okazuje twory, które zaliczaliśmy do jednej kategorii virusów na tej podsta­

wie, że mają one wymiary mniejsze niż 200 militnikronów, bynajmniej nie stanowią gru- , py jednolitej.

Największe spośród nich, jak zarazki choroby papuziej — bliskie wymiarami rickett- siom tyfusu plamistego — zarazki ospy i wścieklizny, mające od 100 do 175 milimikro- rów średnicy — mogą być w pewnych warunkach uwidocznione w preparatach mikro­

skopowy cli i zdają się być bliskie bakteriom.

Miedzy żywa is M ą u ikryształem, 253

Drugą giupę stanowią virusy o średnicy mniejszej od 100 milimikronów, począ­

wszy od virusu grypy dochodzącego do 80— 100 milimikronów — przez zarazek żółtej febry 25 milimikronów, virusy choroby mozaikowej tytoniu i pomidorów, aż do zarazka paraliżu dziecięcego o wymiarach równych ok. 10 milimikronom.

Tymi samymi metodami ultrawirowania i ultrafiltracji można również mierzyć w y­

miary cząsteczek białkowych. 1 co się okazuje? Molekuła hemocjaniny, barwika wystę­

pującego w krwi niższych zwierząt — ma wymiary równe 22 milimikronom. Innymi słowy, badając virusy i opuszczając się coraz niżej na skali wielkości, przeszliśmy nie­

postrzeżenie ze świata złożonych istot żywych w chemiczną domenę atomów i mo­

lekuł, która wydawała się nam zawsze z gruntu odmienna, rządzona zupełnie innymi prawami i oddzielona nie przekraczalną granicą od świata żywych ustrojów.

Według obliczeń Svedberga, jeśli przyjąć, co jest zresztą pewną dowolnością, że kształt przeciętnej cząsteczki białka zbliżony jest do kuli o średnicy od 2 do o milimi­

kronów, virus ospy — o średnicy przynajmniej 200 razy większej — będzie zawierał 33 do 520 tys. cząsteczek białkowych, zaś bynajmniej nie najmniejszy virus o średnicy 20 milimikronów pomieści w sobie od kilkudziesięciu do 500 cząsteczek. Granica jest więc nieuchwytna, a pojęcie życia zaczyna chwiać się i rozpływać na tej granicy mię­

dzy kryształem i 'żywą materią, do której dotarliśmy uzbrojeni w nową technikę ba­

dawczą.

*

Rośliny w znacznie mniejszym stopniu niż zwierzęta są atakowane przez bakterie pasożytnicze. Przyczyn takiego stanu rzeczy można by szukać zarówno w kwaśnym, nie sprzyjającym rozwojowi bakterii, odczynie soków roślinnych, jak i w wytwarzaniu przez rośliny bardzo wielu substancji o silnym działaniu bakteriobójczym.

Choroby bakteryjne roślin spotyka się więc dość rzadko. Natomiast, co jest szcze­

gólne, choroby virusowe roślin, wywoływane przez zarazki przesączalne i niewidzialne zdarzają się nie mniej często niż u zwierząt. Rozpowszechnienie tych chorób sprawiło, Ze zwrócono na nie uwagę już od bardzo dawna.

Jeszcze w 1892 roku rosyjski bakteriolog Iwanowski zajął się charakterystycznymi białymi plamami, występującymi na liściach tytoniu. Plamy te, przypominające mozaikę, skąd pochodzi nazwa choroby mozaikowej tytoniu, przenosiły się z liścia na liść i z je­

dnej rośliny na drugą. Iwanowski rozpoczął badanie soku wyciśniętego z dużych liści w nadziei, że uda mu się odnaleźć pod mikroskopem winowajcę tej choroby. Spotkał go jednak zawód. Pod mikroskopem w porażonych komórkach można było stwierdzić tylko zniekształcone i odbarwione ciałka zieleni, nie widać w nich było jednak żadnych bakterii. Natomiast przesączony sok wyciśnięty z chorych liści, mimo że był optycznie Pusty, posiadał zdolność porażania zdrowych roślin. Istnienie przesączanego ultramikro- skopowego virusu choroby mozaikowej zostało dowiedzione. W kilka lat później prze­

sącz, otrzymany w podobny sposób, został hermetycznie zamknięty w szklanym naczy­

niu i przechowany w ciągu 52 lat. Niedawno Johnson i Valleau donieśli w czasopiśmie Phyto-pathology, że virus ten w ciągu przeszło pół wieku zachował swoją aktywność i zdolność zarażenia zdrowych liści tytoniowych.

W roku 1925 ci sami badacze zamknęli liście tytoniu zarażone chorobą mozaikową w naczyniach z jałową wodą, benzyną, ksylolem, toluolem. W roku 1940 naczynia, sta­

rannie przechowywane w ciągu 15 lat, zostały otworzone i ich zawartością zarażono rośliny. Przeprowadzone następnie obserwacje wykazały, że zarazek zachował się

wszę-# Myśl współczesna

254 Kronika przyrodnicza

dzie, przy tym w obecności benzyny, ksylolu i tolulolu jego zdolność zarażenia utrzyma­

ła się przez tak długi czas lepiej niż w wodzie.

, Okazuje się więc, że virusy chorób roślinnych wykazują zadziwiającą trwałość i długowieczność, a przy tym znaczną odporność na działanie pewnych środków de­

zynfekcyjnych. Wyniki te zmuszają nas w dużym stopniu do rewizji pewnych dotych­

czasowych pojęć o virusach, jako o krańcowo wyspecjalizowanych pasożytach wewnątrz­

komórkowych, nie posiadających zdolności utrzymywania się przez czas dłuższy poza żywym ustrojem gospodarza. Nowe te obserwacje dokonane już w czasie wojny, sta­

nowią istotne uzupełnienie klasycznych prac Amerykanina Stanley‘a, które w roku' 1935 wywołały nie lada sensację w świecie nauki. W roku tym, w laboratoriach Instytutu Ro­

ckefellera w Princeton, Stanley, oczyszczając i stężając coraz bardziej przesącze z soku zarażonych chorobą mozaikową liści tytoniu, usuwając z nich wszystko to, co wcho­

dziło w skład soku roślin zdrowych, otrzyma! w końcu odrobinę substancji białkowej stanowiącej określony i czysty chemicznie związek, który, jak to wykazały niezbicie wielokrotnie powtarzane próby — był niczym innym, jak właśnie owym zarazkiem w y­

wołującym chorobę mozaikową tytoniu. Gdy wkrótce później udało się Stanley'owi stwieidzić. że otrzymana substancja białkowa daje się nawet krystalizować w pięknych igłach — dowód tożsamości między virusem a czystą chemicznie i jednorodną substan­

cją białkową można było uważać za ostatecznie przeprowadzony.

Z kolei udało się określić zarówno rozmiar cząsteczki tego virusu, jak i jego skład chemiczny.

Niezwykle płodne okazały się badania virusow za pomocą promieni Roentgena. Za­

stosowano w tym wypadku tę samą technikę, jaka bywa używana w krystalografii nie­

organicznej i organicznej. Udało się na tej drodze zapoznać się bliżej nie tylko z ogól­

nymi wymiarami cząsteczek virusu choroby mozaikowej i innych, ale uzyskać dane o ich kształcie i wewnętrznej architekturze cząsteczkowej. Według tych obserwacji cząsteczki virusu mają kształt długich pałeczek czy łańcuchów, ułożonych jak gdyby pękami ró­

wnolegle do siebie. Przy tym virus w żywej roślinie posiada układ idealnie regularny we w s z y s t k i c h t r z e c h w y m i a r a c h , a więc stanowi kryształ w pełnym tego słowa znaczeniu. Podczas izolowania i oczyszczania virusu regularność tego układu na­

rusza się i wtedy właśnie powstają owe nieregularne ^pęki“ .

Roentgenogramy pozwoliły poza tym wniknąć w wewnętrzną strukturę pojedyńczej cząsteczki virusu. Jej budowa według oceny Bowdena, wyrażonej w jednym z artyku­

łów w nr. 8t>77 czasopisma „Naturę“ z 1942 roku — jest mniej skomplikowana od bu­

dowy fermentu białkowego — pepsyny. Powtarzają się w jej strukturze z zupełną regularnością eiementy, które moglibyśmy porównać do cegiełek o długości równej 1,1 milimikrona. Ale najciekawsze i najbardziej zastanawiające jest to, że kryształy vi­

rusu w roztworach wodnych nie wykazują niemal żadnych zmian roentgenograficznych, co świadczy o tym, że virus wchłania w siebie minimalne ilości wody. Jest to cecha, różniąca go zasadniczo od najprostszych nawet drobnoustrojów, w skład których wcho­

dzi, jak wiadomo, zawsze znacznie powyżej 50% wody.

Po odkryciu Stanley's zajęto się chorobami innych roślin: pomidorów, kartofli, rzepy i różnych zbóż. Liczba nowoodkrytych krystalicznych virusow otrzymanych w stanie czystym wzrosła znacznie i obecnie lista ich przypuszczalnie nie jest jeszcze zamknięta.

Odkrycia te wykazały niezbicie, że rozmnażający się zarazek, a więc istota żywa we­

dług naszych dotychczasowych pojęć, może być w pewnych wypadkach t y lk o k r y ­ s t a l i c z n y m b i a ł k i e m . Przy tymt jak to wskazują dalsze badania, zdolność na­

Miedzy żywa istota a kryształem 255

rastania i mnożenia się w pewnym sensie właściwa wszystkim kryształom — nie jest bynajmniej jedyną ,,żywą“ , że się tak wyrazimy, cechą krystalicznych virusów. Posia­

dają one, i to jest bodaj najbardzej niezwykłe, cały szereg innych cech upodobniających je do bardziej lub mniej banalnych pasożytów bakteryjnych.

Aby to zobrazować warto przytoczyć choćby w zarysie prace dwóch badaczy ro­

syjskich Suchowa i Wowka. Godne są one zacytowania również i dlatego, że wyjątko­

wo dokładnie i poglądowo przedstawiają ogniwo za ogniwem przebieg konsekwentnego wysiłku badawczego.

W roku 1937 autorzy ci odkryli w komórkach owsa, wykazującego objawy choroby mozaikowej, liczne igły krystaliczne. Niczego podobnego nie zaobserwowano w komór­

kach roślin zdrowych. Bliższe badanie chemiczne potwierdziło przypuszczenie, że kry­

ształy te mają skład białkowy.

W rok później Suchow i Wowk wykryli przenosiciela tej choroby, którym okazała się cykadka zwana po łacinie Delphax striatella. W ciągu lata 1939 roku zdołali oni stwie­

rdzić rzecz bardzo ciekawą. Otóż cykadki nie przenosiły zarazka w sposób mechaniczny i natychmiastowy z jednej rośliny na drugą. Okazało się, że karmione na chorym owsie gromadzą one w swoim przewodzie pokarmowym masę charakterystycznych kryształów i dopiero po upływie dłuższego okresu są zdolne do zarażenia nowych liści owsa. Wszy­

stko, a w tej liczbie i reakcje chemiczne, wskazywało na to, że kryształy z komórek zarażonego owsa i z jelita karmionych ni nim owadów są identyczne.

W r. 1940 dokładne badanie histologiczne skrawków z nabłonka przewodu pokar­

mowego i gruczołów ślinowych zarażonych virusem cykad, wykazało w komórkach na­

błonka obecność szczególnych utworów, które wprawdzie kształtem swoim nie przy­

pominały igieł virusu, ale wykazywały — co było znamienne — powinowactwo do tych samych barwików. Największe skupienie tych utworów stwierdzono w gruczołach śli­

nowych zarażonych cykad.

Na podstawie wszystkich tycli spostrzeżeń Suchow doszedł do przekonania, że cho­

roba mozaikowa owsa stanowi ten szczególny i niezwykle ważny dla bakteriologii przy­

padek, kiedy daje się zaobserwować krystaliczny virus, atakujący na przemian komórki rośliny i zwierzęcia i podlegający w ciągu tego cyklu rozwojowego swoistym przemia­

nom. Przemiany te zbliżają go do virusow takich chorób, jak ż ó ł t a f e b r a e s y g o r ą c z k a p a p p a t a h i , przenoszonych na ludzi przez owady.

Jesienią 1941 roku Suchow współpracując z Wowkiem i Aleksiejewą zdołał, posłu­

gując się oryginalną metodą, uzyskać oczyszczony krystaliczny preparat virusu mozaiki owsa. Jego istota białkowa potwierdziła się w całej pełni.

Należało teraz przeprowadzić dowód, że otrzymane białko posiada rzeczywiście zdol­

ność wywoływania rzeczonej choroby. Ale, jak już wspominaliśmy, mozaikowość owsa nie daje się przenieść bezpośrednio z jednej rośliny na drugą. Konieczny tu jest, podo­

bnie jak w przypadku żółtej febry, pośrednik-przenosiciel, którym może być tylko zarażona cykada.

Suchow zastosował proste, ale dowcipne urządzenie, przy pomocy którego sztucznie zaraża) cykady. Roztwór kryształów virusu z dodatkiem cukru umieszczono w rurce szklanej, której koniec zamknięto cieniutką błoną woskową. Koniec rurki umieszczono

y Woreczku celofanowym z cykadami. Owady w poszukiwaniu pokarmu nakłuwały swo- j ,n ryjkiem błonę woskową i ssały zawartość rurki jak ze smoczka. W ten sposób uda- S1e zarazić kryształami virusu większość owadów, a po miesiącu — po przeniesieniu na owies

otrzymać typowe mozaikowe plamy na jego liściach.

®* Myśl

Współczesna

2 5 6 Kronika przyrodnicza

Oto w krótkim zarysie przebieg cyklu doświadczalnego, będącego owocem kilkuletniej wytężonej pracy i wysiłku wynalazczego.

Virusy choroby mozaikowej różnych roślin stanowią niewątpliwie najwdzięczniejszy obiekt do badań nad zarazkami przesączalnymi. W pierwszym rzędzie dlatego, że sto­

sunkowo łatwe jest tu uzyskanie znaczniejszych ilości materiału, tzn. oczyszczonej sub­

stancji virusu.

Znacznie trudniej przedstawia się sprawa z virusami zwierząt wyższych i człowie­

ka. Tym niemniej i na tym odcinku to, co moglibyśmy dziś już nazwać krystalografią za­

razków przesączalnych, a więc nauka o strukturze cząsteczek virusowych może się po­

szczycić wielkimi sukcesami,

Jednym z takich znakomitych osiągnięć są fotgrafie virusu grupy A i grupy B w y­

konane przez Moseleya i Wyckoffa w laboratoriach National łnstitut of Health w stanie Maryland przez mikroskop elektronowy i zamieszczone w jednym z ostatnich marco­

wych numerów czasopisma „Naturę“ .

Jerzy Barski

R e c e n z j e

„Mirowoje choziajstwo ;i mirowaja polityka“ , miesięcznik, Moskwa, 1945 r., Nr. 1 — 12.

Instytut Gospodarki i Polityki Świa­

towej Akademii Nauk ZSRR opubliko­

wał w roku ubiegłym w swym organie prasowym „Mirowoje choziajstwo i mi­

rowaja politika,“ szei'eg cennych rozpraw i interesujących artykułów, dotyczących ekonomiki wojennej tudzież problemów związanych z gospodarką powojenną.

Na czoło wysuwają się wypowiedzi członka Akademii prof. E. Wargi. W ar­

tykule o „Decydującej roli państwa w gospodarce wojennej krajów kapitalisty­

cznych“ , wspomniany wyżej wybitny radziecki znawca ekonomii wska­

zuje na dający się zaobserwować w o- kresie drugiej wojny światowej, . bez­

sporny fakt, że we wszystkich krajach kapitalistycznych i to zarówno wojują­

cych jak i neutralnych, państwo poczęło odgrywać w gospodarce decydującą rolę.

cych jak i neutralnych, państwo poczęło odgrywać w gospodarce decydującą rolę.

Powiązane dokumenty