• Nie Znaleziono Wyników

Czy i jak wybory światopoglądowe przekładają się na kształt rozwiązań artystycznych?

Czym jest światopogląd? Jest tym, co i jak widzimy, słyszymy, rozumiemy i mówimy. Niby wszystko takie samo, a przecież każdy z nas inaczej widzi, inaczej słyszy itd. Te różnice muszą jednak mieścić się w jakichś parametrach, bo inaczej odbierane bywają jako niemile widziane odstępstwo od normy. Sztu-ka, a więc produkt rozważań artystycznych, dobrze się czuje, gdy balansuje na krawędzi, z której już tylko krok do świata zarezerwowanego zwykle dla szaleństwa. Szaleństwa, które rodzi się w człowieku, zastępując równowagę zwaną rozsądkiem czy nawet przynależnością plemienną, która jest niczym in-nym jak wyrazem skromności wskazującym każdemu z nas miejsce w ludzkim szeregu. Jesteśmy bowiem ludzką wspólnotą, przez tysiące lat wyznaczyliśmy sobie normy i trwamy, tworząc złudzenie marszu do przodu w poczuciu, że powodujemy tzw. rozwój cywilizacji. To poczucie tworzy się głównie przez wszczepioną w nasze umysły nadzieję, która będąc podstawowym bodźcem, mami nas i dopinguje.

I chwała jej, bo dzięki temu możemy obcować np. z dziełami Caravaggia.

A swoją drogą, na jakie odstępstwa od ówczesnych obyczajów musiał pozwalać sobie Caravaggio, aby potem w pracowni osiągać tak mocne światłocieniowe skupienie? Wracając do postawionego pytania, a pamiętając o Caravaggio, za-stanowić się można, na ile światopoglądowe, a na ile światłocieniowe (czyli np.

warsztatowe) były te artystyczne rozważania i ich wzajemne koneksje. I w ja-kim stopniu awanturnicza, nocna strona artysty była stymulowana emocjami światopoglądowymi, a w jakim kreowana przez nieznaną siłę, która rankiem przekuć się miała w natchnioną scenę z życia świętych. I pytanie kolejne — jak bardzo sceny owe związane były z przyczynami światopoglądowymi, będąc wy-znaniem wierzącego człowieka, a jak mocno zależały od potrzeb zarobkowych.

Faktycznie, widać pewien dysonans pomiędzy niezwykłymi dziełami mistrza a tym, co słyszeliśmy o jego życiu. Istnieje dziwne i ciekawe spoiwo, które łączy historię malarza z jego dziełami. Jest to w moim przekonaniu głęboki mrok. Być może właśnie ten mrok, który w obrazach był niczym innym jak roztartym ołowiem, pogrążył i ujarzmił Caravaggia, okazując się przewrotnie śmiercionośnym pigmentem o powolnym, acz skutecznym działaniu. To mrocz-ne powinowactwo niewątpliwie w jakiś sposób było wyrazem światopoglądu, będącym rezultatem uwikłania wrażliwego człowieka w rzeczywistość.

Nie chcę w swoim tekście dawać jakichkolwiek przykładów artystów i ich dzieł manifestujących dobitnie swoje poglądy, ponieważ to w tej analizie mnie nie interesuje. Prawdopodobnie jest też tak, że sztuka reagująca z dziennikarską szybkością na zdarzenia codzienności traci obiektywizm i szybko się dezaktu-alizuje. Żywię prywatną niechęć do tematów rozszyfrowanych, zanim powstaną

jako twórcza wypowiedź. Obecnie sporo jest artystycznych wydarzeń, których wydźwięk natychmiast może być kojarzony z konkretnym światopoglądem bądź z którąś z jego pochodnych o zabarwieniu religijnym, politycznym czy też kultu-rowym. Prawdopodobnie są sprawy, których rozstrzygnięcie powinno odbywać się w zaciszu własnych rozważań, a ze względu na ich zwykłą nieprzekładalność galeryjne światło przyczynia się raczej do tworzenia coraz bardziej odczuwalnej artystycznej nadprodukcji.

Światopogląd twórcy i jego rozważania artystyczne są, w moim przekonaniu, nierozerwalne. Nawet wtedy, gdy twórca świadomie mani-festuje chęć oderwania od kontekstów w celach znalezienia czystej (i chyba utopijnej) formy. Ten związek istnieje nawet wtedy, gdy twórca wyrzeka się umocowania w rzeczywistości. Możliwe, że znika, kiedy znika również świa-domość. Być może poszukiwania Ginsberga z wykorzystaniem peyotlu były bliskie wyzbycia się światopoglądu, lecz tego nie wiemy, nie wiedział tego może sam Ginsberg ani jego kolega rozsmakowany w tanich słodkich winach Jack Kerouac.

Skąd biorą się nasze wybory światopoglądowe? Z naszej rzeczywistości złożonej z przeszłości, teraźniejszości i przyszłości. Nasza świadomość ulepiona jest z wielu czynników wynikających z genotypów, jak również z naleciałości momentu dziejowego. Z wiekiem tworzy się nasz charakter układający sprawy w pewnej hierarchii wartości. Z czasem również tworzy się charakter twór-czy, poprzez mniejsze lub większe doświadczenia formalne oraz ideowe. Nasze twórcze wypowiedzi są deklaracjami składanymi w języku nieosiągalnym dla wszystkich, choć uniwersalnym. Ten język jest bogaty, a jego powstanie datuje się tak jak powstanie pierwszej kreski w grocie Lascaux. Myślę, że niedługo później, gdy człowiek zdał sobie sprawę z siły plastycznego śladu, można było mówić o komunikacie będącym przejawem światopoglądu, zarówno grupowe-go, jak i osobistego. Obraz zawsze był przejawem duchowości i w tym tkwiła jego siła. Człowiek, gdy tylko był syty, pozostawiał swą zwierzęcość na rzecz poszukiwań wyższego rzędu. W tych poszukiwaniach duchowych obraz jako język uniwersalny stawał się nieraz wyrazem bądź elementem budującym myśl, czyli składnikiem czy budulcem światopoglądu.

W tym miejscu można postawić śmiałą, a banalnie ogólną tezę, że każdy twórczy zamiar wyrasta, chcąc nie chcąc, ze światopoglądu twórcy. To tylko kwestia uruchomienia w dziele sztuki treści, którą autor chce przekazać. Tu mamy do czynienia z wieloma czynnikami odpowiedzialnymi za sposób prze-miany idei w artystyczny produkt. Można by dokonać dziecinnego w założeniu podziału na dzieła z czytelnym, jasnym przekazem ideowym i dzieła, których przekazu możemy się tylko domyślać. Prawdopodobnie istnieje jeszcze jedna

— najważniejsza grupa, w której mieszczą się dzieła tak silne, że jakiekolwiek interpretacje ideowe nie są potrzebne, ponieważ banalizują kontakt między nimi a odbiorcą. Tu czai się zagadka, na którą na szczęście nie ma odpowiedzi, a

szu-kanie jej jest podstawową motywacją leżącą pomiędzy artystą, dziełem a ewen-tualnie odbiorcą. Mowa tu oczywiście o tajemnicy, której człowiek gorączkowo szuka, określając ją różnymi przymiotnikami, lecz na szczęście jej nie znajdzie, jej siła i być może prawda tkwi raczej w szukaniu, a nie znalezieniu. Znale-zienie najczęściej zwiastuje fiasko, będąc przejawem zwykłego i powszechnego ludzkiego ograniczenia. Zbliżając się do tajemniczej puenty, wyrosłej z podjęcia dwóch pobieżnie omówionych tematów, jestem skłonny stwierdzić, że reszta artystycznych rozważań to tylko dryfowanie na powierzchni codzienności.

Maciej Linttner

An Artist in the Face of the Times When Technology Excelled Human Consciousness

Summary

The text presents deliberations of a painter on the individual aspect of a creative process.

The author asks a provocative question whether everything that is presently created may be considered as art. At the obtained level of collective (or tribal) evolution, we have reached the state of lack of balance between technological capacities and the development of individuality.

According to the author, collective actions rarely bring sensible results. With noticeable concern, the author observes the contemporary plethora of images, chaos and haste, yet he concludes that time is, and will be, the final verifier of values. He opts for the attitude that aims at saving individual human dignity which may be found in the sense of responsibility and in the desire to search for truth. At the end of the article a question and a thesis are formulated, which regard the conformity between ideological and artistic choices.

Мачей Линттнер

Творец и время, в котором технология переросла сознание Резюме

Текст представляет собой рассуждения художника об индивидуальном аспекте творчес-кого акта. Автор задает провокационный вопрос: всё ли, что сейчас создается, является искусством? На современном уровне группового (или племенного) развития мы достигли состояния отсутствия равновесия между техническими возможностями и личностным раз-витием индивидуума. По мнению М. Линттнера, стадное поведение редко приводит к ре-зультатам. Автор с беспокойством отмечает современный наплыв образов, хаос и спешку, однако одновременно констатирует, что итоговым верификатором ценности есть и будет время. Высказывается в пользу сохранения человеческого, индивидуального достоинства, которое находит в ответственности и поисках правды. В завершительной части читатель сталкивается с вопросом с тезисом о соответствии мировоззренческих выборов с выборами художественными.