• Nie Znaleziono Wyników

i zatarg jego z królem A ugustem IT

W dokumencie Opowiadania i studya historyczne (Stron 62-100)

>

I .

W stu diach n a d dziejam i i dziejowemi postaciami nie zawsze dano przedstaw iać id eały a często b a rd z o okaże się sm u tn a konieczność p rz e d ­ staw iania postaci w yglądających z d a ła i z po za m g ły przeszłości na b o h a ­ terów, wcale nie z idealnej i bohaterskiej strony. P rz y s tę p u ją c do skreśle­

nia epizodu z życia J a n a Stanisław a J a b ło n o w s k ie g o w ojew ody ruskiego, znajdujem y się właśnie w podobnie draźliwetn położeniu. Mąż w y g lą d a ­ ją c y zdała pięknie i idealnie, traci m ocno n a bliższem p o zn an iu a postać je g o świecąca poważnie nie mniej w dziejach politycznych, j a k w annałach oświaty narodowój, w pierwszych, ta k u bogich w rozum i światło latach X V I I I wieku, maleje niestety w obec d o k u m e n tó w niezaprzeczonej a u te n ­ tyczności.

W osobie J a n a Jab ło n o w sk ie g o spotykają się i łączą, a g odzą z ara­

zem, różne przeciw ieństw a. J e s t to nasam p rzó d , w e d łu g w łasn ej’ spowiedzi w swym Skrupule bez skrupułu, publicysta w e d łu g ówczesnego pojęcia tego w yrazu , nie zawsze p r a w d ą i nie zawsze szlachetnością w interesie p a rty i swej walczący. J e s t to dalej k onspirator, k tó re g o p o b u d e k nie będziem y podejrzyw ali, ale k tó re m u w chwilach p ró b y , nie d opisują n e rw y i c h a ra ­ k te r. J e s t to wreszcie p o d koniec żyw ota, mniejsza, że mąż w y p ró b o w a ­ nej prawowierności, stw ierdzający j ą licznym szeregiem skreślonych przez się tr a k ta tó w pobożnej treści, ale co ważniejsza, b y s try spostrzegacz niedo- m agań o rg an izm u politycznego Rzeczypospolitej, w razie zrozum ienia i p o ­

jęcia przez społeczność naro d o w ą we właściwym czasie, skuteczny n a u ­ czyciel jej polityczny, p rotoplasta nowego reform isty czn eg o kierunku. K i e r u ­ nek to, k tó ry zapow iadając sw ą obecność przez Anatomią Rzeczypospolitej Stefana G arczy ń sk ieg o i dzieło S ta n isła w a K o n a rsk ie g o 0 skutecznym rad sposobie, k tó r y odzywając się głośniej choć niefortunnie w pom ysłach C z a r ­ toryskich, m iał zejść bujnem ziarnem pod koniec X V I I I wieku a jeśli nie ocalić k r a ju od z guby, to chw ilę jej zarówno, j a k n a ró d sam, oprom ienić i uzacnić w obec potomności a u reo lą m oralnej chw ały.

D w ó c h j u ż naszych histo ry k ó w , A u g u s t Bielowski w pierwszym to ­ mie Biblioteki Ossolińskich z r. 1862, śp. J u l i a n Bartoszewicz w d ru g im p o ­ szycie Księgi Świata z r. 1859 tru d n ili się o so b ą i losami w ojew ody R u s ­ kiego. S ą d z im y wszakże, iż niniejsza ro z p r a w a nie będzie ani zbytecznym dziejowym przyczynkiem , ani też nie s k rzy żu je się, jeśli ta k wolno po­

wiedzieć, z pracam i szanow nych n aszych p o przedników na temże samem polu, zwłaszcza, że g ló w n em naszej pracy za d a n ie m je st epizod zatargu W ojew ody z A u g u s t e m po bitwie P ułtaw skiój, kied y B artoszew icz i B ie ­ lowski tr u d n ią się przedew szystkiem stanow iskiem literacko-politycznem Jabłonow skiego w pierwszych latach X V I I I stulecia.

O b ra w s z y sobie w ten sposób, j a k co dopiero powiedziano, za p rz e d ­ miot naszego opow iadania z a ta rg je g o z k ró le m A u g u s te m , sądzim y p rze­

cież, iż w celu w yjaśnienia przyczyn je g o a stanow iska J a b ło n o w s k ie g o , należy sięgnąć choć sum m arycznie w głębszą nieco i odleglejszą życia je g o przeszłość.

J a n Stanisław J a b ło n o w s k i, syn Stanisław a wielkiego hetm ana k o r o n ­ nego i M a ry i Knzanowskiój W o je w o d z ia n k i B racław skićj, uro d ził się w ro­

ku 1669. Ojciec b y ł w iern y m to w arzy szem w y p r a w k ró la J a n a I I I a 0 zw ycięztw ach i przew agach je g o nie sk ąp y m świeci u działem . R ó d ten, Zasługi ojca, blizkie stosunki z osobą i rodziną J a n a I I I , namaszczają od r azu m łodego J a b ło n o w s k ie g o na zajęcie w ysokiego w szlacheckiej R zeczy­

pospolitej stanowiska, przeznaczają go na o d e g ra n ie znamienitej w losach jej i kolejach roli. N ie można zresztą powiedzieć, aby po za szczęśliwym przypadkiem przyjścia n a świat w wysoko położonym dom u, osobista w a r­

tość, osobiste zdolności i p rzym ioty nie były m ia ły w wyniesieniu podo- hnem wchodzić w rac h\^»ę. B y ł to z pewnością u m y sł żyw y i uzdolniony, spoglądający kry ty czn em okiem na rów noczesne stosunki, na współczesny stan rzeczy i ludzi w Polsce. Było to dalćj niew ątp liw ie serce szczerzo 1 gorąco d la k ra ju bijące, choć inne a później mające się rozstrzy g n ąć p y ­ tanie, czy owej zdolności i owej dobrej chęci, tow arzyszyły w odpow iednim stopniu, niezbędna mężowi stanu w tru d n y c h okolicznościach siła i c h a ra ­ kter. W y c h o w a n ie o d e b r a ł J a n J a b ło n o w s k i n a d e r troskliw e, w e d łu g o k ra d a ją c e g o się j u ż naówczas do P o lsk i zwyczaju, francuzkie. Również O ed łn g zachow yw anego naówczas w wielkich domach i r o d a c h polskich

°hyczaju, o d b y w a ł w m łodych latach wraz z m ło d y m swym bratem A

lo-k san d rem i S tan isław em R zew uslo-kim późniejszym w iello-kim h e tm an em lo-ko­

ro n n y m p odróż po całej niemal zachodniój E u ro p ie . Ślad tego ustępu życia je g o przechow ał się w ciekawym, dzisiaj nie wiadomo nam gdzie, zn ajd u ­ ją c y m się dokumencie. W W a rsz a w ie ro k u 1851, spotkaliśm y się z zaj­

mującym rękopism em , k tó ry się z n ajd o w ał naówczas w r ę k u zgasłego przedwcześnie, m łodego, uzdolnionego praw n ik a, A u g u s ta G ołębow skiego.

R ękopism tenże, obszerny, o p ra w n y in folio, pochodzący widocznie z ostat- tnich lat X V I I wieku, p o d w zględem kaligraficznym n a d e r ozdobny, obej­

m o w a ł dyary u sz po d ró ży obu braci J a b ło n o w s k ic h , J a n a i A le k sa n d ra , oraz ich towarzysza, po Niemczech, W łoszech, F r a n c y i, B elgii, H o la n d y i a nareszcie i A nglii. D o ostatniego mianowicie ze w spom nianych krajów w ciekaw y bracia J a b ło n o w s c y zawitali m om ent. B y ło to właśnie w lecie ro k u 1685, k ró tk o po bitwie p o d S edgm oore, po zgnieceniu powstania Księcia M o n m o u th i po jego egzekucyi, kilka ty g o d n i zaledwie po roze­

g ra n iu się na zien i angielskiej straszliwego d ra m a tu , k tó r y w naszych cza­

sach znalazł tyle w ym ow nego p ra w d ą i talentem sp raw o zd aw cę w osobie M acaulaya. M łodzi podróżni polscy znaleźli przystęp wszędzie, znaleźli go n aw et bez przeszkody do więzień T o w e ru , gdzie mściwość S ztuartow ej re- presyi trz y m a ła p o d kluczem tak jeń có w z pola bitwy, j a k uczestników poprzedzającej M o m n o u th o w y w y b u c h , konspiracyi. D y a ry u s z p o d ró ży J a ­ błonowskich opisuje zew nątrzność T ow erow ych więzień, wspomina o egzc- kucyach nie ustających ani na chwilę dzięki prześladowczój gorliwości Jef- freysa, skreśla w reszcie zajm ujący obraz arsenału M oum outhow ćj armii, owe noszące jeszcze często ślady krw i cepy, kosy i widły, z ja k ie m i się po­

w stańcy D e v o n s h iru na r e g u la rn e wojsko F e y e r s h a m a i C h u rc h illa porwali-Czytelnik zechce nam wybaczyć ową wycieczkę na pole obce może nieco naszemu g łó w n e m u przedm iotow i. C okolw iek bądź, zbogaciłby p rze­

cież lite ra tu rę naszą X V I I wieku nie d ru k o w a n y m do tąd i nieznanym pło­

dem pióra J a n a J a b ło n o w sk ie g o , z b o g a c iłb y j ą ciekawym obrazem stanu społecznego i politycznego E u r o p y z końca X V I I wieku, k to b y w ydobył z niewiadomego u k r y c ia pom ieniony d y a ry u sz p o d ró ż y naszego bohatera.

Pow róciw szy z tój kilkoletniój, kształcącej i rozkwiecającej uzdolniony u m y sł p o d ró ż y do k raju, do zn ał m ło d y J a n J a b ł o n o w s k i św ietnego na dw orze k ró la J a n a I I I przyjęcia a stosunki jeg o z rodziną Sobieskich stały się tóm bliższemi, że w krótce potem pojął w m ałżeństw o J o a n n ę de Bó- th une, siostrzenicę królow ej M a ry i K a z im iry . T e m u stanow isku w r o d z i' nie królewskiej to w arzy szy ł szybki postęp w zaw odzie p u b liczn y m i w zy­

sk iw an iu d y g n ita rstw Rzeczypospolitej. M ian o w an y ja k o m łodzieniec jesz­

cze c h o rąży m k o ro n n y m , w ro k u 1687, został w ro k u 1693 licząc la t za­

ledwie 24, wojewodą wołyńskim . W p a t r u j ą c się troskliw iej nieco i bliżÓJ we wnętrze jeg o dom ow ego i publicznego żywota., nie m ożna powiedzieć, aby wyniesienie podobne mimo m ło d eg o wieku, było go sp o tk a ło niezasłń' żenie. P o d s ta w ą podobnego tw ierdzenia, kluczem do zrozum ienia tajników

Jego ówczesnych prac, zajęć i intencyi, je s t znajdująca się w znacznej części w naszym rę k u k o resp o n d en cy a m łodego wojewody w ołyńskiego z owej epoki. M agnactw o polskie nie przedstaw ia na nieszczęście w tym czasie szczególnie dodatniego o brazu. M a ły n a d e r niestety bard zo pom ię- | dzy niem p ro cen t ludzi św iatłych, m yślących, dobrze a bezinteresownie krajow i służących. W iększość przedstaw ia w idowisko lu d zi ciasnego h o r y - i zontu, m ałego ukształeenia, skąpej p ra c y , w ielkiej ociężałości a jeśli sprytu i zabiegliw ości, to rozw inionych je d y n ie tylko w dziedzinie w łasnego inte­

resu. Inaczój wręcz przedstaw ia nam się z k o respondeneyi, j a k ą po nim posiadamy, osoba J a n a Ja b ło n o w s k ie g o w ostatnich trzech latach p a n o w a ­

nia J a n a I I I . M ło d y wojewoda w ołyński objawia przedew szystkiem żyw y, czynny, ruchliw y n a wszystkie strony um ysł. Zajm uje go widocznie cały ówczesny bieg sp ra w publicznych, zajmują ich reprezen tan ci i dzierżyciele we wszystkich zak ątk ach i stronach Rzeczypospolitój. W o je w o d a w ołyński ma na całym je j obszarze swych k o respondentów ; m a ich we Lwowie, w W arszaw ie, w W ielkopolsce, ma ich ua dw orze k ró la J a n a l l l . Nie ma nadto prawie, ja k się p rzekonyw am y, d y g n ita r z a Rzeczypospolitej, znamienitszego zwłaszcza nauką, znaczeniem politycznem , zaufaniem ogółu, któregobyśm y nie spotykali pom iędzy korespondentam i, trzym ającego, jeśli tak wolno po­

wiedzieć, za puls życie publiczne kraju, wojewody W o ły ń s k ie g o . Z W ie l­

kopolski przesyła m u W łoszkiewicz, z W a rsz a w y J e z u i t a Redecki, z k resó w p o d K a m ie ń c e m podolskim chorąży S tru ty ń sk i, r e g u la rn e , peryodyczne nie­

mal wiadomości. N ie dość na tein, piszą d o ń częste listy Z ału sk i b isk u p płocki, W y ż y c k i biskup chełm ski, M ałachow ski biskup krakow ski, Szczuka późniejszy p o d k an clerzy litewski, M ałachow ski wojewoda Poznański; R afał Leszczyński zaś wojewoda łęczycki i Bronisz starosta py zd rsk i, n aw et z po­

selstwa stambulskiego. Stosunek z d w om a temi na ostatku w spomnianemi osobistościami, z a słu g u je na bliższą uwagę, ponieważ nie miał pozostać bez Wpływu na późniejsze naszego b o h a te ra koleje. R a fa ł L esz c z y ń sk i ówcze­

sny wojewoda łęczycki i g e n e r a ł W ielkopolski b y ł ożeniony z siostrą J a n a J a b ło n o w s k ie g o A n n ą , P i p t r B ro n isz starosta p y z d rs k i b y ł zaufanym je g o przyjacielem i p o lity czn y m zwolennikiem . Stosunek ten zażyłości ro d zin ­ nej i p rzy jaźn i m iał, jak zobaczymy, oddziałać później n a losy i kieru n ek naszego bohatera. Bawi on tymczasem w owych ostatnich trzech latach panow ania J a n a I I I w d o b ra c h swych ruskich PoU kam ieniu i tu ztąd to rozchodzi się na wszystkie strony, tu dotąd dochodzi wspom niana co d o ­ piero p rzez nas k o re sp o n d e n c y a wojewody.

W ś ró d takich to okoliczności u m ie ra król J a n I I I w W ilanow ie d n ia 17 C zerw ca 1696. W nosząc ze stosunków p rzyjaźni i powinowactwa, jak ie łą czyły dom żyjącego naówczas jeszcze wielkiego hetm ana koronnego S ta ­ nisława J a b ło n o w s k ie g o z dom em Sobieskich, należałoby przypuszczać, że tak hetm an sam, j a k synowie jego, a więc i nasz J a n , staną w rzędzie zwolenników k a n d y d a tu r y J a k ó b a Sobieskiego. S ta ło się tymczasem

ina-czej. S ta r y hetm an zniechęcony p ra w d o p o d o b n ie in try g a m i M a ry i K azi- miry, nie ufający c h a ra k te ro w i i zdolnościom J a k ó b a Sobieskiego sta n ą ł dość wcześnie w rzędzie najgorętszych p a tr o n ó w k a n d y d a t u r y elektora sa­

skiego, F r y d e r y k a A u g u sta , S y n j e g o nasz w o jew o d a W o ły ń s k i, idąc za głow ą rodziny, jak k o lw ie k może niekoniecznie en tu zy asta k a n d y d a t u r y sas­

kiej, znalazł się pociągnionym ku blizkiem u a m ożnem u elektorow i przez p ew n ą niewiarę w powodzenie s p r a w y księcia Conti. Ś la d y owćj niewiary, skłaniającej go szukać m im ow olnie p u n k tu o p a rc ia w pow odzeniu p rz e c i­

wnika, pozostały w znanem d z ie łk u politycznem w ojew ody pod ty tu łem : S krupuł bez skrupułu. P o słu ch ajm y w tój mierze w ła sn y c h słów jego:

„ N a p a trz y łem się tego podczas A u g u sto w sk iej i Contęskiój scysyi fakcyi, dopieroż w rew olucyi szwedzkiej. O j a k siła ludzi substancye, zdrow ia potracili na rozgłoszonym pow rocie C ontego z F r a n c y i , na tra n sp o rta c h szwedzkich wojsk, na wychodzie k ró la Szw edzkiego K a r o la X I I z B e n ­ d e ra , w których to fałszyw ych gazetach, fałszywie p a rty z a n tó w swoich wiarę, ufność i trz y m a n ie się, j a k o w k a jd a n a c h trzy m ali i tać to p r z e d ł u ­ żona nowinami nadzieja, p r z e d łu ż y ła kłótni i m ieszaniny dom ow ej, ta za­

b ran iała P o la k o m przychodzić do jedności, k t ó r a szczególnie m ogła u sp o ­ koić Rzeczpospolitą w olną.”— U s tę p ten wym ierzony głów nie przeciw p a ­ sożytowi ówczesnej p ublicystyki, złym nowiniarzom , rz u c a zarazem światło na ówczesne stanowisko polityczne wojewody. D o ść tedy, stało się, że go wraz z ojcem, sta ry m hetm anem , w idzim y nietylko w śró d zatargów elek- cyjnych r. 1697 stronnikiem elek to ra saskiego, ale co więcej naw et, prze- w ódcą wraz z kilku innymi senatoram i w y p raw io n ej doń do G ó r T a r n o w ­ skich, 1,500 g łó w liczącej, świetnej rodem , dostojeństwem i zew nętrznem i p rzy b o ram i deputacyi. Dzieje się to, k ie d y zapow iedziany z F r a n c y i ksią­

żę Conti ma jeszcze wielkie widoki pow odzenia, scysya z p o w odu podw ój- nćj elekcyi bynajm niej jeszcze nie załatw iona a rokosz pod przew odnictw em k a rd y n a ła prym asa R adziejow skiego, sterczy z jednój s tro n y ja k o b y żywą n a d z ie ją zwycięztwa k a n d y d a ta F r a n c y i, z d ru g ić j ja k o b y żywym p ro te ­ stem przeciw przed w czesn em u tryum fow i ele k to ra saskiego. Sp o tk an ie m iędzy elek to rem a d e p u ta c y ą polską o d b y ło się dnia 11 L ip c a i zado- wołniło, na pozó r przynajm niej, obie strony. M ło d y e lek to r u d e rz a ł w y ­ obraźnię p rzy b y łej szlachty polskićj wspaniałością otoczenia, u ro d ą , u p rz e j­

mością; w o jew o d a w ołyński w itał go złym smakiem X V I I wieku, skażoną, p e łn ą uniżonego e n tu zy azm u mową, k tó ra miała wszelki pow ód zadowolnić wstępującego po raz pierw szy na ziemię polską niem ieckiego księcia. P o hucznem i świetnem p rz e z d n i kilk a biesiadowaniu, w y ru szy ł A u g u s t w raz ze swem otoczeniem saskiem i polskiem, pod opieką obu J a b ło n o w s k ic h ku granicom Rzeczypospolitej. T o w a rz y s z y ły ow em u pochodow i ja k o b y zło­

w rogo ciągłe s ło ty . D n ia 27 L ip c a s tan ął w y p ra n y deszczem orszak ele­

k t o r a w p ogranicznej wsi P ie k a r a c h , g d zie on sam n a d o w ó d p raw ow ier- ności katolickiej mszy w y słu ch ał i paeta cormenta zap rzy siąg ł. N astęp n ie

r u s z y ł d n ia 29 L ip c a z P ie k a r i sta n ą ł dnia 31 w zam k u Ł o b z o w sk im pod K r a k o w e m , d o k ą d mu starosta W ielo p o lsk i mim o j e d w a b n y c h słów ek i mimo polecającego to w a rz y s tw a obu J a b ł o n o w s k ic h z r a z u w stę p u o d m ó ­ wił. A u g u s t nie chcąc pierw szych k ro k ó w na ziemi polskiej znaczyć g w a ł­

tem, zatrz y m a ł się tamże, czekając, co okoliczności przyniosą. K ilk a dni j u ż , trochę grzeczności, więcej nieco p re z e n tó w , starczyło, by ująć W ie lo ­ polskiego, k tó r y b ra m y za m k u k rak o w sk ieg o elektorowi otw o rzy ł i zainsta­

low ać m u się w siedzibie k ró ló w polskich pozwolił. T u ta j znalazł się A u ­ g u s t przedew szystkiera pod p a tro n a te m obu Ja b ło n o w sk ic h ; jeśli zaś kom u z nich, to n aszem u wojewodzie W o ły ń s k ie m u miała się owa opieka nad n eo elek tem n o w y m w y n a g ro d z ić w dostojeństw ach Rzeczypospolitój szcze­

blem. D n i a 15 W r z e ś n ia 1697 o d b y w a się u ro c z y s ta koronacya A u g u s ta w K ra k o w ie , n a k tó rej nasz w ojew oda był obecnym; w kilka dni po ty m akcie, w ynosi go nowy k ró l na godność wojewody ruskiego, kiedy dziwnem z rząd zen iem , dwie in n e blisko z J a b ło n o w s k im złączone osobistości, R a fa ł L eszczyński w ojew oda łęczycki i syn j e g o S ta n isła w starosta odolanow ski, o d b ie ra ją równocześnie objawy wdzięczności królew skiej za pokaźne fig u r o ­ wanie w cerem oniach k o ro n acy jn eg o ak tu . J a k ż e ż jeszcze d a le k o by ło do ow ych d n i głęb o k ieg o ro zstro ju m iędzy nim i a królem , do ow ych dni, kie­

dy A u g u s t w ita ł wiadom ość o zg o n ie R a fa ła z radością niem al w rażen ia w y g ra n ó j bitwy, k ie d y S ta n isła w b r a ł n a swe barki ciężar zdartej z g ło w y A ugustow skiej ko ro n y , kied y wreszcie J a n J a b ło n o w s k i szedł p okutow ać d ługie la ta na K o n ig ste in ie za opuszczenie sp ra w y , k tó r ą teraz w raz z oj­

cem ta k gorliw ie p atronow ał! A le nie u p rz e d z a jm y w ypadków . N ow y wojewoda R u s k i znajduje się tuż po koronacyi w sto su n k u niezachwianej zgody z k ró le m A u g u s te m a dłu g o n ie p o d o b n a n a m się w dziejach owej epoki n a p o tk a ć ze śladam i je g o j a k ie g o b ą d ź nad w erężen ia. T r w a rokosz pod przew odnictw em p ry m a sa i nie dopuszcza u k o ro n o w a n e g o ju ż A u g u sta do w ła d z y nad Polską; zw racają się jeszcze ciągle oczy ogrom nej większo­

ści P o ls k i k u przystani gdańskiej, d o k ą d ma zawinąć z fran cu zk im żo łn ie­

rzem i z francuzkiem i skarbam i, j a k się spodziewano, p ra w d z iw y w y b r a ­ niec pola elekcyjnego ks. Conti. N ien aw id zą k ró la A u g u s ta zagrożeni mściwością szlachecką na L itw ie Sapiehowie; zw raca się wtedy j u ż mimo o d e b ra n y c h od A u g u s ta , g otów ek i rewersów do S ztokholm u J a k ó b S obie­

ski. J a b ło n o w s c y a mianow icie nasz wojew oda R u sk i trw a ją niezachwianie w wierności d la A u g u sta . W o je w o d a dostaje się w r. 1701 do zastępu k om isarzy Rzeczypospolitej mającym rozgraniczać jój k ra je z P o r t ą O tto ­ m a ń sk ą po tra k ta c ie K a rło w ic k im a w k ry ty c z n y m miesiącu L u t y m r o ­ k u 1702, w p r z e d e d n iu właśnie m ającej nastąpić inw azyi K a r o la X I I w kraje polskie, w idzim y go p rzem aw iający m w W a rs z a w ie przeciw z e r ­ w aniu sejmu, k tó re g o się d o p u szcza z n a p r a w y Sapieżyńskiój P a c k a w a le r M altański.

W ś r ó d takich to okoliczności i w śró d p o d o b n e g o stosunku między

królem A u g u ste m a wojewodą, Ruskim sp a d a na Polskę z wiosną, roku 1702 grom w spomnianej co d o p ie ro inwazyi szwedzkiej. C h w ila ta jest zarazem w ażną w losach ro d zin y J o b ło n o w s k ic h . W ła śn ie k ie d y m ło d y k ró l szwedzki brnie ze sw ą żelazną arm ią wskroś błota wiosennego Ż m u ­ dzi coraz bliżej a bliżej ku sercu R zeczypospolitej, u m ie ra dnia 2 K w ietn ia 1702 wo L w o w ie ojciec naszego bohatera, stary h e tm a n S tanisław J a b ł o ­ nowski. Nie śm ielibyśm y stanowczo tw ierdzić, bo na to dow odów nie ma, ale przypuszczam y nie bez po d staw y i nie bez w ażnych poszlak, że zgon jego, cokolw iekbądź w y p róbow anego do tąd zw olennika k ró la A u g u s ta , je s t ja k o b y pierw szym , chociaż mało d o strz e g a ln y m jeszcze kopcem granicznym , m iędzy dotychczasow ą zgodą a późniejszą nie przyjnźnią, w sto su n k u króla A u g u s ta z wojewodą R uskim .

M ło d y wojewoda b y ł człowiekiem w rażliw y m i u le g a ją c y m w p ły ­ wom, ja k ie go otaczały. U s ta ł w p ły w ojca zw olennika A u g u s to w e g o , zastępuje go, j a k nie ma wątpliwości, j a k nas p r z e k o n y w a k orespondencya wojew ody z W ło szk iew iczem i in n y m i W ielkopolanam i, w p ły w g e n e ra ła W ielkopolskiego R afała L e szczy ń sk ieg o ożenionego ze starszą jo g o siostrą A n n ą . W o je w o d a bawi na R usi i trz y m a się w pewnej odległości od A u ­ gusta a ty m czasem odbiera z W ielk o p o lsk i listy, nacechow ane wcale nie szczególną życzliwością d la Sasa. Nie widać go p rz y boku kró lew sk im ani w W arszaw ie w p rz e d e d n iu odw rotu do K r a k o w a , ani w K r a k o w ie w p r z e d e d n iu bitw y K liszow skiej. S p o s trz e g a m y go dopiero na zjeździe S an d o m ie rsk im w miesiącu S ie rp n iu 1702, na owym zjeździe, k t ó r y się staje w idow nią tragicznego m ordu Lipskiego wojew ody kaliskiego, podej­

rzanego niespraw iedliw ie o konszachty ze Szw edam i a n a k tó ry R a fa ł L eszczyński nic p rz y b y w a , w y p o w ia d a ją c nieledwie o tw a rtą ju ż wojnę k r ó ­ lowi A u g u sto w i. Zgon L ipskiego, p r z y k ła d R afała L eszczyńskiego, nie pozostają widocznie bez w p ły w u na wojewodę R u sk ie g o . G d y A u g u s t uzyskaw szy od zjazdu S a n d o m ie rsk ie g o k ulaw e i w a ru n k o w e poparcie, r u ­ sza do W a r s z a w y a następnie do T o r u n ia , by ra d z ić nad sposobam i ocale­

nia i n a d środkam i pozyskania R zeczypospolitej, usuw a się J a b ło n o w s k i do s w y c h d ó b r Ruskich, gdzie go w idzim y tra k tu ją c y m raczej p o lity k ę chwi­

lowej potrzeby, własnego dom u i w łasnego m ajątk u , aniżeli d b a ły m o d o ­ b r o , rad zącego w W a rsz a w ie czy T o r u n iu , króla. W późnój jesieni r. 1702

znalazła się R u ś pod g ro z ą najazdu je d n e g o z najsroższych, n a jd o k u c z liw ­ s z y c h , ale zarazem i najzręczniejszych gen erałó w K a r o l a X I I , sław n eg o

M a g n u sa Stenbockn. Pięciotysięczna siła jeg o m iała zadanie w ydobyć z niew yczerpnionej jeszcze wojną Rusi, coby się dało, na zaspokojenie p o ­ trzeb arm ii szwedzkiój, n a d to odzyskać ja k im b ą d ź sposobem 2,000 przeszło je ń c ó w szwedzkich, k tó r z y się znajdow ali w tych stronach pod s tra ż ą o d ­

d z ia łó w wojska k o ronnego. S te n b o -k wziął się do owego zad an ia po swo- j em u, srogo i bezw zględnie, ale zręcznie— a j a k zobaczym y i skutecznie.

R o la J a b ło n o w s k ie g o w tym skutecznym rezultacie Sto nbockow ej wy­

p r a w y nie je s t małej wagi a nie śm ielibyśm y tw ierdzić, czy ju ż na nią.

prócz w zględów osobistych, pró cz kłopotów o zachow anie fortuny, nie w płynęły może dalekie skazów ki zaczynającej się z w ra c a ć coraz wyraźniej k u stronie szwedzkiej polityki R a fa ła Leszczyńskiego. S ten b o ck zażądał od w. h e tm an a L u b o m irs k ie g o b ezzw łocznego uwolnienia szwedzkich je ńców , dostaw w n a tu rze i k o n try b u c y i pieniężnych d la wojska z wojew ództw a R u s ­ kiego. W razie o d m o w y groził spustoszeniem d ó b r Rzeszow skich należą­

cych do hetm an a i po żo g ą k ra ju od wioski do wioski. P o d naciskiem p o ­ do bnych gróźb zw ołał w. h e tm a n k o ro n n y rad ę do L w o w a na dzień 22 L i ­ stopada 1702, którój uczestnikiem w idzim y i Ja b ło n o w s k ie g o . P o p rz e d n io ju ż, idąc za p rz y k ła d e m całej p ra w ie szlachty swego województwa, sta ra ł się J a b ło n o w s k i zaw rzeć z g en erałem szw edkim rodzaj osobnej kapitulaeyi, prosił o uw olnienie d ó b r swych od rozpisanej już k o n try b u c y i i o list bez­

pieczeństw a dla własnej osoby. U z y sk a w sz y je dno i dru g ie, działał j e d ­ nakże podobno wojewoda mim o to skrycie przeciw Szwedom, o czein S t e n ­ bock dow iedziaw szy się, w y rz u c a ł mu wręcz w iarołom stw o, g ro ził k o n try - bu cy ą 60,000 tal., i z a ż ą d ał w p r z e c ią g u ośmiu dni oświadczenia się ziemi Sanockiej na rzecz k ró la szwedzkiego. P o d naciskiem takich to g róźb u d a ł się J a b ło n o w s k i n a w s p o m n ia n ą wyżój ra d ę do L w o w a , w którój p ró c z niego uczestniczyli w. hetm an k o ro n n y H ie ro n im L ubo m irsk i, A le - x a n d e r J a b ło n o w s k i cho rąży koronny, M a rc in K ą ts k i w ojew oda K ra k o w sk i, J a n u s z K o r y b u t W isn io w ieck i kasztelan wileński i A d a m Sieniawski woje­

woda Bełzki. R ezu lta te m tej r a d y było, iż S te n b o c k dla miłej z g o d y i o-

woda Bełzki. R ezu lta te m tej r a d y było, iż S te n b o c k dla miłej z g o d y i o-

W dokumencie Opowiadania i studya historyczne (Stron 62-100)

Powiązane dokumenty