c
2 2 8 4 0
OPOWIADANIA
S T U D Y A HISTORYCZNE.
j<. jl A R O q W O JS K IE G O.
W y \ ą g ^ A W A
Nakładem Księgarni B. C A S S 1 U S A (dawniej Merzbacha).
p rz y u lic y M io d o w e j N r. 14 (n o w y ).
WYCIĄG- z KATALOGU
NIEKTÓRYCH NAKŁADOW YCH i KOMISSOWYCH DZIEŁ
K s ię g a r n i B. Cassiusa.
A l e k s a n d r o w i c z S ta n isłn w . K u n iza klucz do k lasy fik acji owiec; 8, W arszaw a, 1876 lis . 1.
A r a g o J . P o d ró ż n a o k o ło św iata o zd o b io n a 127 rycinam i, p rz e k ła d z fran c u zk ieg o W . S zy m a
now skiego. W ydanie IV . 4-ka, W arsz aw a, 1874, rs. 1 k. 80, w ozdobionej opraw ie rs. 2. l i i l l J . J . Z ary s b o tan ik i d la klass wyższych szkół, p rz e k ła d z niem ieckiego p ro f. A . M. Ł o m n ic
kiego, z licznem i dzew orytam i w tekście, 8-0, L w ów , 1875, rs. 1 k . 50.
B l a c h o w i c z Ivs. N au k a ch rzcściań sk a d la u ży tk u in sty tu tó w żeń sk ich . W ydanie IV , 8-0, W a r szaw a, 1865, kop. 60.
B o c k . P ro f . D r . C złow iek w stanie zdrow ia i ch o ro b y , z 8-go i 9-go o ry g in a ln e g o niem ieckiego w y d an ia, p rzero b ił i przypiekam i o b jaśn ił D r. ,J. llo z e n ta l, 8-o, W a rsz a w a , 1873, z 18 tab licam i
rycin, rs. 2 k. 40.
B o c z y u s k i J . O różnej w artości bu rak ó w w c u k ro w n ictw ie i ich upraw ie, 8, W a rsz a w a , 1876 rs. 1 k. 2 0.
D o r s z e w s k i K s. K. L ekcye i ew angelie n a każde św ięta i n iedziele z c a łe g o ro k u k ościelnego w yłożone i o b jaśn io n e, 8, P o z n a ń , 1870, 2 tom y, rs i k. 35.
F l a m i n a r i o i l K . O p o w iad an ia o nieskończoności. L u m e n , h isto ry a kom ety w nieskończoności.
P rz e ło ż y ł i w ydał II. K u cza lsk i, 8-0, W arsz a w a , 1874. C ena rs. 1 k. 50, zniżona k. 75.
G alinie Ks. K ró tk i k atechizm w ytrw ałości czyli w y k ła d histo ry czn y , dogm atyczny, m o raln y 1 liturgiczny religii od początków św iata, aż do dni naszych, z f r a n c , 8-0, W arsz a w a , 1874, W y d an ie I I , 2 tom y, rs. 1.
G u m b i n e r . P ra k ty c z n a n n uka w y ra b ia n ia sp iry tu su o p a rta na 3 6 -letn ie j, z w łasn y ch d o św ia d czeń zebranej p ra k ty k i, 8-o, W arszaw a, 1872. C ena rs. 1 k. 50, zn iżo n a n a rs. 1.
H a n d k e . P rz ew o d n ik d la m niejszych i w iększych p la n ta to ró w buraków sposobem publicznym w y łożony, 8-o. W arsz aw a, 1851. C e n a k. 50, zniżona n a k . 25.
I l o f f m a n o w a K I. z T a ń sk ic h . R ozryw ki d la dzieci, opis n iek tó ry ch okolic p olskich i p odróże, w o p raw ie Rs 1.
— -D rezd n o i je g o o k o lice, z ry cin am i, rs. 1.
J e l i n e k J . W . R e fo rm a sadow nictw a czyli now y sposób u sz lach etn ien ia i h o d o w an ia drzew ow o
cow ych. P rz e k ła d z niem ieckiego, 1 2, W a rsz a w a , 1874 ro k u . C e n a k. 45, zniżona na k. 25.
J e r z y k o w s k i D r. S t. W y k ła d p o ło żn ictw a, 8, P o z n a ń , 187ff C ena rs. 4 , zniżona n a rs. 3.
J e ż T . T . S ło w ia ń sk i Ile rc o g . P ow ieść n a tle dziejów S łow ikńszczyzny p o łu d n io w ej, 8-0, W a r
szaw a, 1876, 4 tom y, rs. 3. • ^
— Z a K ró la O lb ra c h ta . P o w ieść h isto ry czn a, 8-o, W a rsz a w a , 1876, rs. 2. K o n c e w i c z . P ra w id ło pisow ni p o lsk ie j. W y d a n ie I I , 8-o, W arsz aw a, 1842, k. 30.
K r z y ż a n o w s k i A . D a w n a P o ls k a ze stanow iska je j u d z ia łu w d ziejach po stęp u jącej ludzkości p rz e jrz a n a i życiorysem a u to ra p ow iększona przez II. S kim borow icza, 8-o, W arszaw a, 1857, 2 tom y, rs. 6, cen a zn iżo n a n a rs. 3.
OPOWIADANIA ISTUDYA HISTORYCZNE.
OPOWIADANIA”
I
S T U D Y A HISTORYCZNE.
JŁ f
. J a r o c h o w s k i e g o.Nakładem Księgarni B. C A S S 1 D S A (dawniej Merzbaoka).
p rz y u lic y M io d o w e j N r . 14 (n o w y ).
^I,03B0JieH0 U,en3ypoio.
BapuiHBa, 29 CenTaupa 1876 ro ^ a .
1 0 0 1 9 5 5 2 2 0
w D r u k a r n i M . Z ie m k ie w ic z a , K r a k o w s k ie - P r z e d m ie ś c ie N r. 41 5.
1001955220
Przyczynek do dziejów bezkrólewia,
po Michale W isniowieckim i pierwszych miesięcy panowania
J a n a S o b i e s k i e g o .
Z nane jak k o lw iek w h isto rio g ra fii naszej sto su n k i ele k to ra b ra n d e n - b u rg sk ieg o F ry d e ry k a W ilh e lm a z Rzeczypospolitą. P o lsk ą za p an o w an ia J a n a K aźm ierza; mniój za to w iadom e tak po ab d y k acy i ostatniego z W a zów, jak w czacie b ezk ró lew ia po je g o niefo rtu n n y m następcy. Z b ió r w ażnych nie ogłoszonych d o tą d d ru k iem a w y d o b y ty ch z archiw um b e r
lińskiego dok u m en tó w , pozw ala nam zajrzeć bliżćj i d o kładniej nieco w te u zajm ujący ustęp przeszłości naszój. D la lepszego zrozum ienia i o b ję c ia całości, należy zapisać k ilk a faktów n astęp n y ch ku objaśnieniu p o ło żenia rzeczy. Po śm ierci K ró la M ich a ła W iśniow ieckiego d n ia 11 L is to p a d a 1673 ro k u , odezw ały się ja k wiadomo', i w P olsce, dw a p o tęż n e a n tagonizm y dzielące naów czas c a łą E u ro p ę na dw a p rzeciw n e sobie obozy, h ab sb u rg sk o -n iem iec k i i francuzki. Z m a rły K ró l M ichał, n a pozór w y b ra niec uczuciow ej i gorącój fan tazy i szlacheckiej, b y ł p rzecież w rzeczy w i
stości niczem innem , ja k znam ieniem zw ycięztw a i w iernem narzędziem system u au stry a ck ie g o w obec pokon an eg o , w brew w yraźnem u in tereso w i k ra ju , k a n d y d a ta F ra n c y i, księcia C onde. O b ecn ie, po śm ierci K r ó la M i
chała, był g łó w n ą p o d p o rą stro n n ictw a fran cu z k ieg o w ielki m a rsz a łe k k o ronny, J a n Sobieski, zw ią zan y ścisłem i sto su n k am i z dw orem fran cu zk im , p o b ierający n aw e t od ro k u 1669 roczną pensyę 20,000 fran k ó w od L u dw ika X I V , ja k w ielu in n y ch d y g n ita rz y p lsk ich , ja k wszyscy praw ie książęta R zeszy niem ieckiój, a bardzo w ielu in n y ch m onarchów eu ro p ej
skich. G łó w n y m k a n d y d a te m A u stry i po zgonie k ró la M ic h a ła je s t K a ro l książę lo tary n g sk i; głów nym i k an d y ta m i F ra n c y i książę C o n d ć i książę
F ilip N eo b u rg sk i sio strze n iec dw óch ostatnich W azów . W in teresie p ierw szego praco w ał poseł cesarski, h r. S chaffgotsch, w in teresie d ru g ich poseł L u d w ik a X I V , b isk u p m a rsy lsk i, T o u ssa in t de F o rb in -J a n s o n . O koło tych n aczelnych k a n d y ta tó w obu stro n , g ru p u ją się k an d y d aci drugiego i trzecieg o rz ę d u , fran cu zcy k siąż ęta d’E n g h ie n i d e L o n g u ev ille; a u stry ac- cy: L u d w ik T om asz sab au d zk i h ra b ia de Soissons i książę M odeny; nadto k an d y d ac i w łasnego in te re su , ja k c a r A leksy M ichajłow iez i W ilhelm H e n ryk, n a jsta rsz y sy n elektora b ra n d e b u rg sk ie g o , F ry d e ry k a W ilhelm a. P ó źniejszy zw ycięzca tego licznego g ro n a w spółzaw odników do tro n u pol
skiego, J a n S obieski, m a w praw dzie w obliczu n a ro d u , w obliczu ów cze
snej opinii publicznój polskiój, przem aw iające za sobą, św ietne, zwycięzkie w alki P o d h ajeck ie i C hocim skie, ale rzeczyw iście je s t niczem w ięcej, ja k g ło w ą in teresu fran cu z k ieg o w P o lsc e, k tó re m u aż do ostatniej chw ili w iernym p o zo staje, ta k dalece, że n a w e t jeszcze n a sejm ie elekcyjnym , podnosi głos w interesie, strasząceg o w yob raźn ią szlach ty polskiój od lat k ilk u n astu , Kondeusza. Ze w zg lęd u na m a tery ał, z ja k ie g o niniejsze opo
w iadanie g łó w n ie czerpiem y, nie je s t nam najobojętniejszą rola, ja k ą w z a biegach elekcyjnych po k ró lu M ichale, o d g ry w a ele k to r b ra n d e b u rg sk i.
P rz y p a trz m y je j się bliżój. B y ła to ro la p e łn a sprzeczności i dw uznaczno
śc i. J a k o książę Rzeszy m iał e le k to r F r y d e r y k W ilhelm po n iek ąd obowią
zek n iep rzy jaźn i [łla F ra n c y i, p raco w an ia n a rzecz księcia lo tary n g sk ie g o . Z y sk an y rów nocześnie przez L u d w ik a X I V , u d a ro w a n y rów nież roczną pensyą, uroczyście zw iązany tra k ta te m , k tó ry zaw arł z nim m in ister fran- ouzki m a rk iz de P o m p en n e w w estfalskiem m ieście X a n tą n , u w ażał je d n a kże za rzecz stosow ną w ystąpić publicznie w interesie k a n d y d a tu ry F ilip a
W ilh elm a, księcia n e o b u rg sk ieg o . P r z y tój sposobności nie zaniedbyw ał p rzecież, ja k zobaczym y niżój, m yśleć o bliższym in teresie i badać opinią p u b lic z n ą p o lsk ą w kw estyi k a n d y d a tu ry n ajstarszeg o syna swmgo H e n ry k a W ilh elm a u ro d zo n eg o ro k u 1649. R ep rezen tan tem jeg o w Polsce b y ł na- ow czas b aro n J a n H o v e rb e c k , członek ro d zin y , k tó ra w w ieku X V I I i X V I I I przez k ilk a gen eracy i, d o sta rczała elek to ro m b ra n d e b u rg sk im dy
plom atów re p re z en tu ją c y c h ich na dw orze w arszaw skim . Z jego to d ep e szy, nie ogłoszonych d o tąd n ig d y i n ig d zie, w ydobytych z tajnego arch i
wum b erliń sk ieg o przez śp. E d w a rd a R aczyńskiego, obejm ujących przeciąg czasu od d n ia 20 S tycznia 1674 roku do 22 G ru d n ia tegoż rokrr czerp ie
m y m a te ry a ł do obecnego spraw ozdania.
P ie rw sz y z listów IIo v e rb e c k a w czasie bezkrólew da nosi d a tę z W a r
szaw y, 20 S ty czn ia 1674 ro k u . O d śm ierci k ró la M ich ała, u p ły n ęły na- ów czas przeszło d w a m iesiące, a zabiegi elekcyjne ro zp o częte ze w7szech stro n n a d o b re . W ielk i m a rsz a łe k S obieski z n a jd u je się naów czas jeszcze, po zw ycięztw ie C hocim skiem , na R usi w raz z wojskiem ; m ałżonka jeg o , zn an a M ary a K aźm ira d’A rquien, p rzeb y w a n ato m iast w d o b rach m ężow sk ic h , bądź to w Ż ó łk w i, bąd ź w Jaw o ro w ie i o d g ry w a ro lę zabiegłego
a g e n ta politycznego, p ra cu ją c g o rliw ie w in teresie francuzkim , W tym że sam ym liście donosi H o v e rb e c k sw em u panu: „ Z od eb ran iem w iadom ości 0 zgonie k ró la , w y p raw iła m ałżonka w ielkiego m arszałk a k o ro n n eg o k a m e r
d y n e ra sw ego do F ra n c y i. T enże m iał ju ż p o dobno pow rócić i p rzejeż
dżać przez W a rszaw ę dnia 13 S tycznia 1674 r,, bez w ątp ien ia z inform a- cyą, co k ró l L u d w ik X I V w obecnych k o n ju n k tu ra c h d la d obra sw ego państw a, p ra g n ie m ieć zdziałanem lu b przestrzeganem , ja k się też to zape
w nie pokaże w krótce ze stro n y tych, k tó rz y tu taj na to czekali.” N ad to donosi H o v e rb e c k o n u rto w a n iu ag entów k sięcia K a ro la lo ta ry n g sk ie g o , ja k i o tem , że op in ia publiczna w P olsce nie je s t bynajm nićj p rz eciw n ą k a n d y d a tu rz e syna elektorskiego, by leb y tylko w zględy ró żn icy relig ijn ej nie sta ły mu na przeszkodzie. W późniejszym liście z 27 S ty c z n ia donosi H o v erb eck , że zw olennicy i przyjaciele w ielkiego m arszałk a k o ro n n eg o za
p e w n ia ją w szystkim ja k najuroczyściej, że Sobieski o k o ro n ie w cale nie m yśli i że przeciw nie, w szelkie je g o sta ra n ia zw rócone raczej ku tem u, aby sobie przez pobyt w w ojsku, stw orzyć w ierny i w y p ró b o w an y ży w io ł, na k tó ry każd eg o czasu będzie m ożna liczyć. Jeszcze później pisze, że S o bieski k azał ośw iadczyć w ielkiem u kanclerzow i k o ro n n em u Ja n o w i L esz
czyńskiem u przez k asztelana p oznańskiego, K ry sz to fa G rzy m u łto w sk ieg o ,
„iż woli raczej ja k o sam odzielny h etm an , aniżeli ja k o zw iązany na rękach 1 n ogach k ró l polski, żyć i um ierać!” P isząc to, p rzy p o m in a H o v erb eck nieboszczyka k ró la J a n a K a źm ierz a, k tó ry mimo w szelkiój łagodności i p o bożności, p rzek lin ał w g ro b ie sw ych przodków k sią ż ą t litew skich, k tó rz y aby pozyskać koronę polską, pozbyli się w ielkiego księstw a litew skiego a sa
mi p o d leg ły m i się uczynili. Słow em , w idać przez cały pierw szy k w a rta ł ro k u 1674, czyli p rz ez cały czas n a jg o rę tszy ch zabiegów elekcyjnych, w iel
kiego m a rsz a łk a k o ro n n eg o i je g o w iele znaczącą m ałżo n k ę, n a jw iern iej- i szym i zw olennikam i in te re su F ra n c y i i je j k an d y d ató w , k tó ry c h grono, p o w iększyło się jeszcze zbiegiem w ypadków , p rzez k sięcia V e n d ó m e i h r a biego d ’H a rc o u rt. O sta tn i ci k an d y d a c i niekoniecznie p o p u larn i w Polsce, pojaw iają się w p raw d zie zaledw ie w trzecim i w czw artym dopiero rzędzie, ale sam H o v e rb e c k przy zn aje, że stro n n ictw o fran cu zk ie najsilniejsze ze w szy stk ic h i że prócz w p ły w u przew ażn eg o w ielkiego m a rsz ałk a k o ro n n e go, prócz in try g i p ieniędzy, p rzem aw iają jeszcze w ażne w z g lęd y polityczne za k an d y d a ta m i F ra n c y i. S tanow cze w tej m ierze są objaśnienia, ja k ie do starczają H o v erb eck o w i dw aj d y g n ita rz e w ielkopolscy, w ielki k a n c le rz k o ro n n y J a n L eszczyński i K ry sz to f G rzy m u łto w sk i k aszte lan p o znański.
O baj m ieszkają w W ielkopolsce, m ając d o b ra w p rz y le g łe j B ra n d e b u rg ii k ra in ie. P o trz e b u ją c często grzeczności i w zględów ele k to ra , ra d z ib y ja k im b ąd ź kosztem p rz e to ro w a ć d ro g ę do tro n u sy n o w i elek to rsk iem u . W id ząc z je d n e j strony w up o rze k ato lick im szlach ty i d u ch o w ień stw a polskiego, z drugiej stro n y w niem niój zaciętym u p o rze k alw iń sk im całego dom u e lek to rsk ieg o , n ie p rz e ła m an ą zaporę, pośw ięcają się p rzy n ajm n iej na
gorliw ych i u le g ły c h ag entów posła b ra n d e b u rg sk ieg o , p ra cu ją w interesie elek to rsk im i usiłują biegiem w ypadków pokierow ać w ten sposób, aby 0 ile m ożności ja k n ajk o rzy stn iejszy o b ró t d la in teresu b ran d en b u rg sk ieg o w zięły. N ie m ając zam iaru b ra ć w o bronę d ziałan ia i stanow iska obu d y g n ita rz y w ielkopolskich, k tó ry m naw et, je s t rzeczą pew ną, n a przym iocie bezinteresowności zbyw a, nie m ożem y przecież zaprzeczyć, że ich spostrzeże
nia i uw agi, pojaw iające się bąd ź to w rozm ow ach ustnych, b ą d ź w k o re- spondencyi z posłem b ra n d e n b u rg sk im , są drogocennym rzutem św iatła n a ów czesną opinię p u b liczn ą polską, a m ianow icie n a w arto ść p o lity k i ra k u - sko-papiezkićj w P o lsc e , za czasów M ich ała W isniow ieckiego i J a n a So
bieskiego. N ie pierw szy raz w tern tu m iejscu, pozw oliliśm y sobie zakw e- styonow ać użyteczność i konieczność naszej p o lityki a n ti-tu reck iej i zajrzeć poza try u m faln ą zasłonę dym ów zw ycięztw cbocim skich i w iedeńskich, przyłożyć m iarę zim nej i uczciw ój ro zw ag i do epizodu przeszłości naszej, dostarczającego głów nie faktycznego m a te ry a łu do uzasadnienia h isto ry o - zoficznego tem atu o p o słannictw ie P o lsk i, ja k o p rzed m u rza chrześciaństw a.
B a d an ie takie d o p ro w ad za nas ja k zaw sze, ta k i teraz do p rzekonania, że cała owa straszliw a b u rza wojen tu re ck ich , k tó re zakłóciły d ru g ą połow ę siedm nastego w ieku, k tó re o d w ró ciły w szelkie w ytężenia, w szelką d z ia ła l
ność n aro d u w stro n ę nie najw ięcej niebezpieczną, k tó re nie pozw oliły k o rzy stać P olsce z w ielu sposobności, n astręczający ch się do ubezpieczenia, je żeli nie ro zszerzenia sw ych g ran ic, k tó re w reszcie pozbaw iły j ą K am ieńca, połow y U k ra in y i P o d o la, że ow a b u rz a m ów im y, była ła tw ą do un ik n ie- nia, b y le ty lk o in te re s ra k u sk i sprzy m ierzo n y z R zym em , nie był um iał ow ładnąć królem i d y g n ita rstw e m polakiem , w brew w łasnem u interesow i.
P rz e k o n a n ie to nasze b y ło b y , p rzy zn ajem y z góry, bez żadnój wartości h isto ry czn ej, g d y b y w ypływ ając po p ro stu z dośw iadczeń późniejszych, b a wiło się w aposteryotyczne rozum ow ania. N a szczęście nie je s t tak j e d nakże. R o z p a tru ją c się bacznem okiem w świeżo w y danych dokum entach do tego o k resu , m ianow icie w znakom itej w artością p u b lik acy i księdza T h e in e ra z ro k u 1859, w idzim y, że sam k ró l J a n Sobieski, p o ciągniony z je d n e j stro n y ponętą ofiarowanój sobie skw apliw ie zg o d y tu reckiej, z d ru giej ro zd rażn io n y i zgniew any w ręcz szkodliw em i n astępstw am i po lity k i ra k u sk o -p ap iezk iej, zaczął się ju ż chw iać, postanow ił p rz y ją ć dło ń m u zu ł
m anina i poszukać sobie n iep rzy jac iela gdzie indziój. Z w ichnęli ten z a m iar jeg o , nuncyusz papiezki M a rte lli i m ałżonka M a ry a K azim ira. T egoż s a
mego k ie ru n k u w P o lsce dow odem , są nam niniejsze d o k u m en ta, ty lk o na obszerniejszą jeszcze daleko skalę, g dyż odsłaniają cały sposób m yślenia 1 zap atry w an ia się n a w ojnę tu re c k ą , szlacheckiego n arodu. O tó ż w śród ty ch w szystkich zabiegów elek cy jn y ch je s t je d e n fak t ja sn y m ja k na d łoni i nie zm ieniającym ani na chw ilę o b licza sw ego. J e s t nim stanow cza, głęb o k o i szeroko rozpow szechniona n iepopularność księcia K a ro la lota- ry u g sk ie g o , k a n d y d a ta A ustryi. H o v e rb e c k stw ierd za p ra w d ę tego sp o -
strzeżen ia w k aż d e j niem al depeszy do elek to ra b ra n d e n b u rg sk ie g o . Cóż zaś p rz y c z y n ą ow ej n iepopularności? O tóż nic in n eg o , ja k obaw a, aby w p ły w au stry ack i nie p o p c h n ą ł now ego k ró la polskiego do w ojny z T u r- cyą, z k tó rą n a ró d w ojny nie chce. P o p u la rn o ść F ra n c y i je s t po p ro stu w ynikiem ow ego usposobienia, a S obieski choć po g ro m ca T u rk ó w , choć p o żą d an y ztąd, lubującem u się w ry c e rsk ic h czynach n aro d o w i, daje przecież dostateczn e pod tym w zględem ręk o jm ie ja k o znany oddaw na, n ie d w u znaczny zw olennik F ra n c y i. C h a ra k te ry sty c zn y m w tej m ierze je s t n astę
pn y list w ielkiego kanclerza J a n a L eszczy ń sk ie g o do H o v erb eck a, d a to w any z dziedzicznej posiadłości je g o w W ielk o p o lsce, Murowani) Gośliny, d n ia 30 M arca 1674 r. L is t ten zam ieszczam y tu ta j w dosłow nym p rz e k ład zie: „ D z ię k u ję ci bardzo m ocno za k o resp o n d en cy ę, k tó rą u trz y m u jesz ze mną; zależy wiele na tern a b y w iedzieć, czy lig a fra n cu z k a p rz y chodzi do sk u tk u , czy się też psuje. D aj mi znać o P o rtu g a lii, czy za p o d n ietą A n g lii nie złam ie pokoju z H isz p a n ią , g d y ż H iszp an ia zaczepia ju ż F ra n c y ę w w ielu m iejscach. S p ra w y naszój elekcyi w zaw ieszeniu;
pytam y je d e n d ru g ieg o , ku jak ió j stro n ie k aż d y się sk łan ia; choć n ik t nie w ystępuje publicznie ze sw ym k a n d y d a tem . P rz e d k ilk u d niam i p rzy słali do m nie n iek tó rzy d y g n ita rz e naszego, d w o ru z zapytaniem o m oje zdanie co się tyczy księcia L o ta ry n g ii, k tó ry , nie wiem ja k ie m zrządzeniem , nie zn ajduje łask i, ani w p ro w in cy ach ru sk ic h , an i w M ałój P o lsce, ja k mi piszą o tern z kom isyi lubelskiej. C a ła P o lsk a i w szyscy d ep u taci, k tó rzy są tam że zgrom adzeni, m ają w strę t do je g o osoby. U nas, w W ielkiej P olsce cieszy się tąż sam ą ła sk ą. M a ty lk o k ilk u u dw oru, co m u sp rz y ja ją przez w zgląd na p o p ie rający go d w ó r w iedeński. P o w o d y z k tó ry ch
m ają podobny w strę t do te g o księcia są, że nasz przeszły p an (k ró l M i
c h ał) b y ł w takiój zależności od d w o ru w iedeńskiego, iż bez p o trzeb y a z w ielką zaciętością u w ik ła ł nas w w ojnę z T u rk ie m i stra c ił p o ło w ę k ró lestw a. O tóż, g d y b y książę L o ta ry n g sk i m iał być królem , przez tęż sam ą zależność, u w ik ła łb y nas w podobne klęski. S ą bow iem pew nym i, że w szystkie ra d y i zg ro m ad zen ia, ja k ie k ró l zm a rły o d b y w ał z ca łą szlachtą w G ołębiu, w y p ły w a ły z podniety d w o ru w iedeńskiego. Z ty ch sam ych pow odów otw orzyłem m yśli moje p rz y ja cio ło m i ogłosiłem m ego k a n d y d a ta. W yznaję, że m iałem w p ierw szym sz e re g u na w zględzie księcia ele- ktorow icza i uczyniłem o nim w zm iankę panu biskupow i k rak o w sk iem u (T rz eb ick iem u ), k tó ry p o m in ą ł ten p rz e d m io t w m ilczeniu, bez w ątpienia ze w zględów relig ijn y ch . W id zę i j a tru d n o ść tego, sądzę je d n a k , że n ie- o b rażając m ego sum ienia, w olno mi sprzyjać księciu elektorow iczow i, po
niew aż panow ie dysydenci nie po tęp iają nas w ten sposób, aby nam chcieli zaprzeczyć nieba, owszem w ierzą, że ich relig ia je s t p ięk n a i d o b ra , zk ąd w yciągam tak i wniosek, że syn elek to rsk i m ógłby być królem a i tu taj n a ziemi posiąść królestw o niebieskie. W ą tp ię je d n a k ż e m ocno, aby książę elektorow icz chciał zm ieniać re lig ię p rz e d czasem , a bez tego z e lan ci nasi
religijni będą. mu szkodzili; z tem w szystkiem p ra g n ą łb y m m ieć inform a- cyę o korzy ściach d la R zeczy p o sp o litej, ja k ie b y jćj m o g ły w yniknąć z te go k an d y d ata ; to b y m u nie zaszkodziło. O ile to zależy od m ego p rz y w iązania, p ra g n ą łb y m teg o z pew nością, nie w ątpiąc, że je śli elek to r J e gom ość ma dla mnie łaskę, m iałbym tęż sam ą, w raz z całym dom em moim, ze stro n y je g o syna; lecz pom inąw szy in te re sa p ry w a tn e , m ielibyśm y ztąd publiczne w ielkie korzyści, w sk u tek tych sam ych okoliczności, k tó re w y ło żyłem w m em ośw iadczeniu za m łodym księciem N eo b u rg sk im a k tó re ci posyłam . N aty ch m iast po o głoszeniu tego k a n d y d a ta w W a rsz a w ie, p o sła łem ten p ro je k t nie ja k o bezim ienny, lecz p o d mojem nazw iskiem na całą P o lsk ę , najznakom itszym ludziom na R uś i w szędzie w ogóle. Z obaczę, co mi odpow iedzą z m iejsc najodleglejszych. Z abierze to czasu około dw óch ty g o d n i a jestem p ew ny, że skoro sąsiedzi nasi, ośw iadczenie to zobaczą, p otw ierdzą je tak że. P ro szę cię, ośw iadczyć J e g o E le k to rsk ie j M ości uczu cia m oje z tak ą d ek laracy ą, że je ż e li to je s t rzeczą w ykonalną, k siążę E le - ktorow icz będzie u m nie m iał pierw szy w zg lą d ; niechaj J e g o E le k to rsk a W ysokość zechce mi p o w ierzy ć tę spraw ę, je śli jć j się to zd aje rzeczą sto sow ną. C hciałbym także w iedzieć, czy J e g o E le k to rs k a w ysokość p ra g n ie ( ja k to czyniła za przeszłój elekcyi) w staw iać się za księciem N e o b u rg skim . M am skłonność dla jego u słu g , ja k k o lw ie k nie je ste m o to n a g a byw any, a oczekuję z niecierpliw ością odpow iedzi, nie m ając ju ż czasu, poniew aż elekcya rozpocznie się 20 K w ie tn ia i nie pow inna trw ać dłużćj n a d trzy ty g o d n ie. Z aw iadom ij m nie także, pro szę cię, o osobie księcia L o ta ry n g sk ie g o ; m yślę, że to je s t książę b ard zo u b o g i ( j a k to pisałem w innym projekcie dotyczącym je g o osoby). D onieś mi także, co się dzieje z jeg o stry jem i z je g o stryjecznym i b raćm i, poniew aż w szystko to żyw i się pieniędzm i stry ja; m yślę że nim o d zy sk a swe księztw o, nie b ęd z ie m iał w ielkich funduszów , ab y się niem i dzielić. J e ż e li zaś m am y w y b ra ć je g o synow ca, aby się po łączy ć z cesarzem w celu odzyskania na
szych dziedzin, b y ło b y to w ikłaniem naszćj R zeczypospolitćj w ciąg łe w ojny i w ypow iadaniem otw artój n iep rzy jaźn i dom ow i fran cu zk iem u , ja k tóż p o g rążen iem się zu p ełn em w wojnę z T u rk a m i. C esarz bow iem m ając zależne od siebie osoby w naszym k ra ju , ch ciałb y pro w ad zić w ojnę z T u r kam i raczój w P o lsce, a n iżeli w W ę g rz e ch , (gdzie nie m iał w ielkiego p o w odzenia, straciw szy zn a czn ą część tam tejszego k ró le stw a ) co dla nas nie je s t rzeczą dogodną. T rz e b a nam te d y k ró la , co nie je s t p o d ejrz an y m , iż się będzie trz y m a ł s tro n y m ocarstw , k tó ry ch się obaw iam y, lecz co je s t p o żądanym , n aszym sąsiadom . N ie wiem , czy g anisz tę m oją przezorność.
K ończę i pozostaję i t. d .— P . S. O czekuję z niecierpliw ością odpow iedzi m oich p rzy jació ł w przedm iocie k an d y d ató w , z czego przekonam się łatw o, czy rzecz je s t w y k o n aln a lub n iew ykonalna. M ając przecież w szelką nad zie
ję , napisałem to stylem bard zo u m iark o w an y m ; z b y t silne p rzed staw ien ia, noszące pew ieu rodzaj p rz y m u su a skłan iając e in n y ch do p o stąp ien ia p rz e
ciw w łasnem u w idzeniu rzeczy, robiłem we form ie p ro p o zy cy i i z grzecz
nością, k tó ra je s t konieczną p rzy naszój rów ności. W p rzeciw n y m razie, g d y b y m sp o strz e g ł tego (t. j. k a n d y d a tu ry b ran d e n b u rg sk ie j) niepodobień
stw o, u su n ą łb y m się od elekcyi, uw ażając za rzecz nieznośną, znajdow ać się tam że bezskutecznie. M iałb y m tam że w ielki orszak n a mój koszt, ja k to było w czasie elekcyi przeszłój, g d zie w ydałem 80,000 fran k ó w (m ów ię to na słow o poczciw ego szlachcica) bez żadnego w ynagrodzenia, co nie je s t m ałą szkodą dla m nie. P ra g n ą łb y m w idzieć się z tobą, aby się porozum ieć w tej m ierze poufnie, lu b w yślę też jed n e g o z m ych bliskich, aby Cię po
szukali dla n a ra d y n a d tem w N ow ej W si. J e s t bow iem rzeczą bardzo p o trze b n ą znać ośw iadczenie księcia N e o b u rg sk ie g o , w razie zrzeczenia się bow iem p re te n sy i do k an d y d a tu ry z je g o strony, o b raziłb y m n iepotrzebnie teg o , na kogo los p ad n ie być naszym k ró lem . P ro szę Cię o p rz y sła n ie mi T w ej odpow iedzi ja k n a jp rę d z e j, ja k o też o d an ie mi w iadom ości z w szelką ufnością, je śli się to będzie p o d o b ało J e g o E le k to rsk ie j M ości.”
Z d łu g ie g o teg o listu, dow odzącego ze stro n y w ielkiego k an clerza koro n n eg o w iększój uległości d la e lek to ra b ran d e n b u rg sk ie g o , aniżeliby m oże na d y g n ita rz a R zeczypospolitej p rzystaw ało, w ynika przecież także ja k o d ru g i sens m oralny, w strę t do k a n d y d a ta A u stry i z pow odu jej za
czepnych zam iarów p rzeciw P o rc ie O tto m ań sk iej. N a p o p arcie naszego tw ierd zen ia, pozw olim y sobie p rzy to czy ć tu ta j jeszcze in n y d okum ent.
J e s t nim list sam egoż e le k to ra do H o v e rb e c k a z K olonii (t. j. z B e rlin a) n a d S p ro w ą, z d n ia 10/50 K w ietn ia 1674 r., zaw ierający o bszerną in stru - kcyę, w k tó rej F r y d e r y k W ilh elm w yraża tak że pew ne obaw y co do z a leżności now ego k ró la od A u stry i. E le k to r pow iada tu w yraźnie, „źe jest rów nie jeg o , ja k P o lsk i interesem , aby now y król nie m iał żadnej zależ
ności od ja k ie jb ą d ź innej silnój p o ten cy i.” I tu zaś przebija jako o sta te czny pow ód w strętu do osoby k a n d y d a ta A u stry i groza wojny tureckiej.
T yle o k a n d y d a tu rz e księcia K a ro la lo tary n g sk ieg o w ziętego w opiekę prz ez A u s try ą , i o usposobieniu, ja k ie fa k t w ystąpienia je g o w g ro n ie k an d y d a tó w do tro n u p olskiego, w n aro d zie w yw ołał. W y p a d n ie teraz p rz y p a trz e ć się drugiój k a n d y d a tu rz e , p atronow anój podobnież przez A u - stryę, k an d y d a tu rz e księcia d u ń sk ieg o J e rz e g o , syna k ró la F ry d e ry k a I I I , którego specyalnym ag entem b y ł ja k iś baron S chestaedt. P oseł au stry ack i h rab ia Szaffgotsch, staw iał go w d ru g im rzędzie po księciu lo tary n g sk im 1 p o lec ał w edle m ożności. E le k to r b ra n d e n b u rg sk i d aw ał do zrozum ienia H o v e rb eck o w i, że w ostatecznym razie n ic przeciw księciu duń sk iem u mieć nie będzie. S tanow czo je d n a k ż e , z a p ro te sto w a ł p rzeciw niem u d w ó r sztok
holm ski, a F ra n c y a rep re zen to w an a przez b iskupa m arsylskiego T o u ssain t- i o r b i n Ja n so n , p ra g n ę ła go naw et, podobnie ja k k sięcia lo tary n g sk ieg o
" y k lu c z y ć z rzędu k an d y d a tó w , „poniew aż k ró l duński, u trz y m u je lig ę z cesarzem n iem ieckim .’’ Z re sz tą nie p o siad ał d u ń sk i książę żad n ej p o p u larności w samój P o lsce. H o v erb e ck pisze w jed n y m ze sw ych pierw szych
listów , że P o la c y m aw iają, iż im trz e b a k ró la z trzem a p. to je s t pruden- tem, peritum rei militaria i pecuniosum. O tó ż, je ż e li k tó ry z k an d y d ató w , to z pew nością książę J e r z y nie odpow iedział bynajm niój ty m trz e m w ym a- galnościom . Z b y t m łody, aby b yć rozważnym (p ru d e n s), z b y t niedośw iad
czony, ab y b yć doświadczonym w sztuce w ojskow ój, nie b y ł też jeszcze k ró lew icz d u ń sk i bynajm niej bogatym. W g ru n c ie rzeczy nie m iał te d y ż a d n ych w idoków pow odzenia w P olsce. P rz y p a trz m y się te ra z n ajw ażn iej
szej z w szystkich k a n d y d a tu r, k a n d y d a tu rz e F ilip a księcia N eo b u rg sk ieg o . B y ł on synem F ilip a W ilhelm a, ks. F a lo b u rg -N e o b u rg sk ie g o , siostrzeńcem dw óch o statn ich W azów na tro n ie naszym , ja k ju ż pow iedziano w yżej.
S ta ry książę m iał z trzech żon m nóstw o potom stw a, b y ł sam ubogim i nie m ó g ł też daw ać dostatecznego w sparcia pieniężnego synow i w je g o zabie
g ach około tro n u polskiego. F ilip W ilhelm b y ł jed n a k ż e człow iekiem m ąd ry m i zręcznym , u m iał się p rz y p o d o b a ć L udw ikow i X I V , k tó ry w ziął m łodego N eo b u rczy k a w g o rliw ą p ro tek cy ę i sy p ał m u pieniędzm i. N eo- b u rczy k m iał nadto prócz b isk u p a m arsy lsk ieg o trzech g o rliw y ch agentów w P olsce, S tratm an n a, G iesego i D orfla, k tó rz y pracow ali z rożnem , w e
d łu g okoliczności, pow odzeniem . J a k dalece zaś k ró l L u d w ik X I V b ra ł w opiekę N eo b u rczy k a, dow odzi n astęp n y list je g o do starego księcia F i lip a W ilh elm a, dato w an y z S a in t-G e rm a in , d n ia 3 L u te g o 1674 r. „M ój ę kuzynie! L ist, k tó ry do m nie napisałeś d n ia 13 u b ie g łe g o m iesiąca, daje mi now ą sposobność ośw iadczenia Ci najw yższego p ra g n ien ia , jak iem pałam ,
> aby C i dać w osobie T w ego syna a k u z y n a mego, podczas elekcyi do k o rony polskiój, now e dow ody szczerego m ego dla C iebie p rzy w iązan ia.
D ałem Ci ju ż znać, że W spraw ie tój ta k w ażnój, cała m oja skłonność z w ra c a ła się do p o p ie ra n ia T w y ch zam iarów , i że o ile m ożna, dałem ju ż to zapew nienie braciom m oim , królow i szw edzkiem u i elek to ro w i b ra n d e n b u r s k i e m u , k tó rz y b io rą u d z ia ł tak g o rący w tw ych interesach. B y łb y m b a rd z o szczęśliw ym , ab y ci, z pom iędzy m ag n ató w , polskich, k tó rz y m ają p rzyw iązanie do mnie, byli g łęb o k o prześw iadczeni, iż nie m ogą nic u c z y nić, coby m i było przyjem niejszem , ja k d o d ając T w oje zadow olenie do m oich pow odzeń. O tóż co m nie pow oduje pisać do w ielkiego m arszałka P . Sobieskiego i p o sk arb ieg o P. M o rszty n a, listy , k tó re C i p o sy łam , po
niew aż p rzek o n aw szy się o w ielkiej ich gorliw ości dla m ych u słu g , p ra g n ę aby poznali, ja k d alece się będ ę poczuw ał w zględem nich do w dzięczności za to , co dla C iebie u czy n ią. Pow iem Ci naw et, poniew aż źle usposobieni dla m nie, lu b tacy, co nie znają szczerości m ych zam iarów dla C iebie, u siłu ją rozpow szechniać po św iecie, ja k o b y m m iał inne m yśli aniżeli te, k tó re Ci objaw iam w k w esty i elekcyi, że zm ieniłem zam iary pow zięte p rze- zenm ie z ra z u w P olsce. G d y mi k ró lo w a polska d a ła w iadom ość o zgo- , nie k róla, sw ego m ałżonka, było pierw szą m yślą m oją p rzesłać jój przez um yślnego gońca w yraz m ej kondolencyi z pow odu jej straty ; lecz ponie- , w aż nie chciałem , ab y m ożna podejrzyw ać tego, k tó rem u b y m d a ł ten
rozkaz, że ma prócz tego osobne ja k ie polecenia, chciałem w celu dania dow odu zu p ełniejszego m ego zaufania, p rzesła ć C i o dpow iedź, jaką, udzie
liłem tej pani, aby w y p ra w iając j ą n a T w oje ręce, obzn ajm ić Cię, że nie chcę m ieć żad n eg o innego sto su n k u z P olską. U żyjesz te g o pism a w sp o sób, ja k i uznasz za stosow ny, b ąd ź to, że zauw ażysz, iż pow inno być o d dan e z mej stro n y , bądź to, że chcesz ab y się zdaw ało, żem Ci je pow ie
rzył. S ąd zę że w takim p rz y p a d k u w ystarczy pism o ow o doręczyć k tó re m u z m inistrów tejże królow ej w W arszaw ie przez T w eg o tam że p ełn o m ocnika, p o d o b n ie ja k i list królow ej do m nie b y ł doręczony m em u am basadorow i w W enecyi. W obecnój spraw ie, ja k w e w szystkich innych, przekonasz się, ja k dalece b y łb y m szczęśliw ym p rzy czy n iając się do w y
niesienia T w eg o doinu, ku T w em u szczególnem u zadow olnieniu. C zuję n aw et z p rz y k ro śc ią , że różne spraw y, k tó re znasz lepiej niż ktokolw iek, a w k tó re jestem u w ik ła n y , p rz e sz k ad zają mi dać Ci tak , ja k b y m tego p ra g n ą ł, w szelką pom oc, k tó ra b y Ci m o g ła dow ieść w ięcej, ja k daloce je s t p raw d ziw ą m oja p rz y jaźń dla Ciebie a ja k ie g o zadow olnienia doznaję z p rzy jaźn i, k tó rą objaw iasz dla sp raw m oich p rz y w szystkich sposobno
ściach. (p o d p isan o ) Ludwik. — (c o n tra sig n .) Arnault." Z pow yższego listu w idać z je d n e j stro n y stanow isko, ja k ie książę N eo b u rg sk i zajm uje w g r o nie k a n d y d a tó w fran cu zk ich , z d ru g ie j ku pew nem u u p o k o rzen iu dum y naszej n aro d o w ej, pew ne lekcew ażenie k ró la fran cu z k ieg o d la d y g n ita rz y R zeczypospolitej i to dl i d y g n ita rz y , ja k im i byli S obieski wielki m arszałek i M o rsz ty n p o d sk a rb i koro n n y . O baj w ystępują w pow yższym liście po pro stu jako ag en ci F ra n c y i, k tó rzy na k a żd e zaw ołanie gotow i i pow inni p oprzeć w szelkiem i siłam i in te re s n a d re ń sk ie g o k siążątk a. P ozostaje d la nas rzeczą nie pojętą, ja k mim o zręczności i ja sn o w id zen ia dyplom atów fran cu zk ich n u rtu ją c y c h naów czas po P olsce, nie zn alazł się n ik t, coby był p rzew id ział k a n d y d a tu rę sam ego S obieskiego. T łó m aczy m oże tę ta je mnicę fakt, że S obieski m iał w szelki in te re s m askow ania się w obec F r a n cyi i k ry c ia sw ych am bitnych w idoków ; g d y ż w razie pow odzenia księcia N eoburgskiego m iał sobie p rzy rzeczo n ą od L u d w ik a X I V sum m ę 400,000 liw rów . O b o k księcia C ondó i księcia F ilip a N eoburgskiego, dw óch g łó w nych k an d y d ató w F ra n c y i, w ypada jeszcze w spom nieć księcia dc L on- g ueville, w k tó reg o interosie, jak k o lw iek z m ałym sk u tk iem , p racow ał d y plom ata z k ą d in ą d b a rd z o zręczn y i rozum ny, o p at P au m ier. P ozostają te ra z jeszcze k a n d y d a tu ry elek to ro w ieza b ra n d e b u rg sk ie g o i C ara m os
kiew skiego A leksego M ichajłow icza. C o się tyczy pierw szej, m ieliśm y już sposobność przekonać się, że e le k to r m ia ł n a k ażd e swe zaw ołanie dw óch d y g n ita rz y w ielkopolskich: J a n a L eszcz y ń sk ieg o w ielkiego kanclerza ko
ronnego i K rzy szto w a G rz y m u łto w sk ieg o k asztelan a poznańskiego, którzy bezw zględnie byli gotow i p o p ierać in teres b ra n d e b u rg sk i, k tó rz y , co w ię
cej, ośw iadczyli naw et, ja k m ianow icie G rz y m u łto w sk i, z am iar w yw ołania w W ielkopolsce zab u rzeń , gdy b y now y k ró l polski staw ał się g ro źn y m
elektorow i b ra n d eb u rg sk ie m u . R ów nież g o rliw ie p o p iera ł interes k a n d y d a tu ry elektorow icza sam H o v erb eek , p rzed sta w iając tak P olakom sam ym , ja k elektorow i w licznych depeszach ja k o niezaw odne sposoby pozyskania sobie R zeczypospolitej, p ołączenia księstw a p ru sk ieg o z je j k ra jam i, za
łatw ienie spraw y d łu g u i zastaw u elb lągskiego, nareszcie ustąp ien ie starostw lem burgskiego i butow skiego. W razie szczerej chęci przyzw olenia z obu stron na p o d o b n e w aru n k i, nie b y ły one bez w ątp ien ia do odrzucenia; ale ja k z jed n ó j stro n y w obozie polskim objaw iał się stanow czy w stręt do ła m ania k ard y n a ln y ch ustaw R zeczypospolitej przez osadzenie na tro n ie k róla innow iercy, ta k znów z d ru g iej stro n y elek to r o b jaw iał nie m niejszą ostrożność i p rzy jm o w ał z w yraźnym chłodem sangw iniczne ofiary H o v er- becka, L eszczyńskiego i G rzym ułtow skiego. W obszernej in stru k c y i p rz e słanej H o v erb eck o w i ze stro n y elek to ra pod dniem 20 K w ietn ia 1674 c z y tam y: „ O naszym p ry w atn y m interesie lepiój nie w spom inać p rz e d elek- cy ą.” K a n d y d a tu ra b ra n d e b u rg sk a ograniczała się te d y w łaściw ie ty lk o n> d o b ry ch chęciach H o v erb ec k a i w ielkopolskich panów . Co się tyczy nareszcie k a n d y d a tu ry C ara A leksego, w y w o łał j ą w łaściw ie tak że tylko bez w łaściw ej p o d p o ry w jak im b ąd ź o d łam k u n a ro d u , antagonizm panów litew skich: ja k P aców , w ielkiego k an clerza i w ielkiego h etm an a litew skiego, P o łu b iń sk ie g o w ielkiego m arszałk a litew skiego, O g ińskiego w ojewody tro c kiego i C h rap o w ick ieg o w ojew ody w itebskiego. O fiary i k orzyści p rz e k ła d an e R zeczypospolitej przez C ara by ły zaw sze nie pew ne i nie określone.
0 koniecznój zm ianie re lig ii nie było n ig d y mowy; rów nież o zagodzeniu spornych kw estyi pozostałych po tra k ta c ie A ndruszew skim . J e d y n ie po
moc przeciw T u rk o m i ofiarow ana R zeczypospolitej p ożyczka trzech m i
lionów złotych, m ogły być b ra n e na p ra w d ę i stanow ić rzeczyw istą ponętę.
N ig d y je d n a k ż e do szczerej rozw agi nad tą k a n d y d a tu rą nie p rzy szło , a w łaściw ie u ż y w ały jej ów czesne stro n n ictw a w P olsce k u w zajem nem u tylko postrachow i. Poniew aż je d n a k k a n d y d a tu ra ta w y p ły n ęła z inieya- tyw y panów litew skich, nie od rzeczy będzie nad m ien ić, że w yjątkow o trzy m ali na L itw ie z w ielkim m arszałk iem koronnym a przez to samo 1 z F ra n c y ą : M ich ał R ad z iw iłł p o d k an clerzy litew ski i J a n K aźm ierz S a pieha wojew oda p o łocki. Ż m u d ź n ato m iast, m ianow icie kalw ini na Ż m u dzi objaw iali sym patyo dla B ra n d e b u rg ii i je j k a n d y d a ta , o d g ra ż a ją c się naw et, że jeśliby B ra n d e b u rc z y k n a tro n ie polskim nie za sia d ł, gotow i w takim razie utw orzyć osobne k ró lestw o litew skie i oddać je g o tron sy
nowi elektorskiem u. T a k p rzy n ajm n iej donosi sw em u p a n u H o v o rb eck w depeszy z d n ia 30 S tycznia 1674 r.
U czy n iw szy w ten sposób p rz e g lą d k a n d y d ató w i rozw ażyw szy szanse ich pow odzenia, pozw olim y sobie jeszcze zam ieścić w dosłow nym p rzek ład zie ową instru k cy ę elek to ra b ra n d e b u rg sk ie g o dla H o v erb eck a, datow aną z K o lonii nad S prow ą 20 K w ie tn ia 1674, a rzucającą św iatło n a stan rzeczy w Polsce, na w idoki różnych k a n d y d a tó w , a nadew szystko na ostro żn y , zręczny
i rozw ażny c h a ra k te r p o lity k i b ra n d e b u rg sk ie j w całój tój spraw ie. „D o b a
ro n a H o v erb ec k a. N ap rzó d łaskaw e nasze pozdrow ienie, godny, m iły i w ierny nam radco. Ja k k o lw ie k W am nasz in te re s i nasze zam iary p rz y obecnój spraw ie elekcyjnej polskiej dostatecznie są w iadom e, zw łaszcza żeście ju ż takow e z naszych o d eb ran y ch od czasu do czasu łask aw y ch re sk ry p tó w po
znać m ogli, uznaliśm y przecież za rzecz konieczną, u d zielić W am i n a d a l in stru k c y ą co do tego i owego; nasam p rzó d otóż pozostajem y p rzytem ciągle, że przy tym w yborze niczego więcej nie szukam y i nie prag n iem y , ja k tylko, aby z ao p atrzy ć R zeczpospolitą takim naczelnikiem i królem , k tó ry jój będzie d o b rze przew odniczył, z sąsiadam i w d o b re j i poufnej żył p rz y jaźn i, a za je j w spółdziałaniem królestw o znajd u jące się w najw iększem niebezpieczeństw ie n a now o podniesie i do spokojnego d o p ro w ad zi stan u . D la tegoż też p rzy w szelkich sposobnościach m acie przedstaw iać, że nie
chętnie słyszym y, skoro od ja k ie g o k a n d y d a ta wiele więcój pien ięd zy w y m agają, aniżeli innych p o trz e b n y c h w arunków . P rzeciw n ie, jesteśm y zd a
nia, że jeśli w alecznego i ro zu m n eg o k ró la obiorą, środki p o trz e b n e do ich ocalenia łacn o się zn ajd ą, a że na tem daleko lepiój w y jd ą, aniżeli skoro d ostaną pieniężnego króla, k tó ry b y je d n a k pod innemi w zględam i b y ł tak usposobiony, iżby w zniecał konieczną zazdrość sąsiadów i innym d olegli
wościom k ra ju nie zarad ził. Je ste śm y p rzek o n an i, że jeśli w szyscy posta
now ienie to pow ezm ą, jeśli się w szelkich w zględów p ry w atn y ch w yprą i tylko ta k ą osobistość o b io rą, z k tó rą się koronie d o b rze pow odzić m oże, N ajw yż
szy ześle sw ą łask ę, a elekcya szczęśliwy o b ró t weźmie. Poniew aż zaś, obok nas, je s t jeszcze kilku innych interesow anych, m ianow icie J . C. Mość i korona szw edzka, m acie się z ich posłam i, szczególnie jed n ak że z posłem cesarskim poufnie porozum iew ać, jak im b y sposobem i z jak iem bezpieczeń
stwem inożnaby przeszkodzić w yborow i fran cu zk ieg o księcia ln b k a n d y d a ta zależącego zu pełnie od F ra n c y i. N ie uw ażam y p rzy tem za rzecz konieczną, aby się coś p o d obnego d ro g ą publicznego w yłączenia stało, tem b a rd z ie j, że je s t tylko pod ręką. naszym celem, na k aż d y p rz y p a d e k , z tym co w tej m ierze są z nam i je d n e g o zd an ia, ro ztrząsać, ja k ie stanow isko zająć i ja k się zabezpieczyć należy, g d y b y fakcya fran cu z k a zw yciężyć m iała. Co się tyczy innych k an d y d ató w z a g ra n ic zn y c h , uw ażam y, że książę d u ń sk i, k tó rem u zk ąd inąd przeszk ad zać nie m am y powmdu, n ie osiągnie pożądanego celu, poniew aż, ja k się dow iadujem y, Szw ecya będzie się sta ra ła w szelkie- mi siłam i tem u przeszkadzać, a nie jesteśm y zd an ia aby R zeczpospolita, w obecnym stanie, k o ro n ę szw edzką m iała pow ód sobie n arażać i ściągać sobie jćj n iep rzy jaźń . Z tego pow odu będzie w y b ó r p raw d o p o d o b n ie to
czył się g łó w n ie około księcia lo ta ry n g sk ie g o i n ajstarszeg o syna księcia n eoburgskiego. O tó ż nie b y ło b y nam nic m ilszego, ja k g d y b y je d e n z ty ch dw óch do tego doszedł, przez co królow a, k tó ra zasłu g u je, a b y na nią w zgląd m iano, na k tó reg o k o lw iek b ąd ź z ow ych dw óch w y b ó r p adnie, przy k oronie m o g ła b y się u trz y m ać. O baj zresz tą p rzed staw iają takie korzyści
że k orona w e d łu g naszego sądu nie żleby na tem w yszła. K siążę n w -
„łwtrgski je s t p an w ielkiego ro z u m u , k tó ry b y się do u sposobienia P o lak ó w b ard z o d o b rze zastosow ać u m iał i k tó ry b y u m y sły przez swój szczególnie przy jem n y sposób postępow ania, p ozyskał. P o sia d a on wiele języ k ó w , je s t dośw iadczonym w sztuce w ojennej, jego kuzyn (cesarz) zao p atrzy łb y go też po osiągnięciu k o ro n y d o stateczn ie w śro d k i pieniężne, zk ąd , ja k o z k raju obfitującego w pieniądze, koronie zaw sze pom oc p rzychodzićby m ogła. T ak też nie m a R zeczpospolita p o w o d u obaw iania się, ab y nie p o p a d ła w z b y tn ią zależność od dom u au stry ack ieg o . P o m in ąw szy bow iem że książę ten posiada, ta k silny rozum , żeby się tem u lu b ow em u rząd zić nie dal i zw ażał je d y n ie ty lk o na dobro w łasne i k o ro n y , a p am iętał cią
gle o swojej przysiędze; m am y n ad to wiadom ość, że J . C. M ość nie będzie w praw dzie p rz e sz k a d za ła tem u w yniesieniu, ale że też z d ru g iej stro n y nie będzie go sobie b ra ła zby tn io do serca; owszem , że się będzie zachow y
w ała całkiem n eu tra ln ie . D la czego też P o lak o m to m ylne w yobrażenie o d eb rać a zarazem przed staw ić m acie, że nam niem niej ja k im sam ym o to chodzić pow inno, aby k ró l polski nie zależał od żadn eg o innego m o car
stw a; lecz owszem , ab y b y ł exactissimus obsewator legum patriae. P r z e d staw cie im ted y , żebyśm y się w raz z nim i tem u w yborow i o p arli, g d y b y śm y mieli pow ód obaw iania się p o dobnej zależności. K siążę n e o b u rg sk i p rzed staw ia nie m niej korzyści d la K o ro n y , bo ja k k o lw ie k je s t jeszcze m ło
dzieńczych lat, m a b yć zeń judiciurn maturum; ja k o też nam w iadom o, że je s t b ard zo do b rze w ychow any, św iadom w ielu ję z y k ó w i polskiego łatw o- by się w yuczył. P o dok o n an y m w yborze, nie zb y w ało b y mu też na pie- n iędzach i żo łnierzach. Po zgonie sw ego ojca, d o stałb y bardzo w spaniałe b o g ate k ra je, k tó ry ch dochody p rz y d ały b y się d o b ru K o ro n y , a poniew aż je s t m łodym , p rzy sw o iłb y sobie najlepiej obyczaje i zw yczaje polskie. M a- ' cie więc, odpow iednio do w aszej znanej nam d o b rze zręczności, postępow ać sobie w ten sposób, aby w razie, g d y b y je d e n z obu w ym ienionych ksią ż ą t do celu d o szed ł, d ru g i nas nie o b w in ia ł, ja k o b y śm y je g o w y b o ru nie byli p o p ie ra li a d la innego więcej czynili. T ą ż sam ą ostrożność m acie tak że zachow ać, jeżeli w y b ó r p ad n ie na kogo innego, ja k na jed n eg o z o- w ych dw óch, a nic b y ło żadnej nadziei, ab y k tó ry k o lw iek z obu k sią ż ą t doszedł do celu . W ta k im to p rz y p ad k u , skoro spostrzeżecie pew ne wi
doki d la kogo in n eg o , m acie w aszą negocyacyę prow adzić w ten sposób, aby i ten nie o b w in ia ł nas, żeśmy m u b yli n a przeszkodzie. P rzeciw nie, w takim p rz y p a d k u m acie do teg o o ile m ożności zdążać, a b y skoro o oso
bie zw ycięzkiego k a n d y d a ta pewną w iadom ość zaciągnąć będzie m ożna, po
stępow anie w asze w zględem niego by ło teg o ro d zaju , iżby się nam za to czul zobow iązanym . R ów nież i P ia s t nie ma być nam w strętn y m , jeśli tylko nie je s t osobistością, k tó ra b y koronie sam ej przez to b y ła p o d ejrzan ą, iż je st n arz u c o n ą P o lak o m przez fakcye, in try g i i zależność in n y ch m o
carstw . Z teg o w sz y stk ie g o w idzicie tedy, że poniew aż nie b y łoby rzeczą
k o rz y stn ą, nie m am y też zam iaru, k o g o k o lw iek b ąd ź, ja k się to dawniój dziaio, publicznie kazać polecać. W ra z ie je d n a k ż e , g d y b y ś u znał za rzecz stosow ną i g d y b y się to d ziało ze stro n y in nych, że w spraw ie elekcyi w obec R zeczypospolitej publiczną ja k ą d e k la ra c y ę uczynić należy, jesteśm y zd an ia, aby ta k i a k t o g ra n ic z a ł się raczej na życzeniu d o b reg o w yboru, zap ew n ien ia naszój w y trw ałej p rz y ja ź n i i w szelkich d o b ry c h obietnicach i propozyciach. P rz y te m m o g ły b y p rzy m io ty n o w o -w y b rań ca w ten sposób być opisanem i, ab y się to p rzy d a ło tym , k tó ry m chętnie k o ro n y życzym y.
J e d y n y w yjątek stanow iłoby w tej m ierze, g d y b y n ajp rzed n iejsi P o lacy co do w y b o ru ja k ie j osobistości całk ie m zg o d n i byli i g d y b y oni sam i m ów ili że m am y dzieło elek cy i w ten sposób przez naszą rekom endacyę popierać.
W szy stk o to pow inieneś na m iejscu pro re rata rozw ażyć, a przed ew szy st- kiem na to baczyć, aby p rz y szły k ró l nie m ó g ł nam w y rzu cać, żeśm y m u byli przeszkodą. O naszym in teresie pryw atnym a m ianow icie o naszej ta k bard zo słusznej p reten sy i do E lb lą g a , nie uw ażam y za rzecz stosow ną, ab y p rz e d elek cy ą była m ow a. M ó g łb y ś je d n a k ż e z k ilk u zaufanym i w sposób p rzy jacielsk i rozw ażyć, czybyśm y nareszcie nie m ogli uzyskać naszój satysfakcyi. U trzym yw anie je d n a k ż e ew angelików przy w szystkich ich p raw ach i sw obodach, weźm iecie sobie przy w szystkich sposobnościach, ja k n ajtro sk liw iej do serca i w raz z posłem szw edzkim , k tó re m u na tern z pow odu u trz y m a n ia p o k o ju oiiw skiego zależy, ja k najgorliw iój pracow ać będziecie, ab y w szystko to, co się z biegiem czasu k u ich krzyw dzie stało, usu n io n o i aby byli p rzy w ró cen i do sw ych daw nych sw obód i przyw ilejów . S k arżą się bow iem ró żn o w iercy , że im owe sw obody i przyw ileje u k ró c a ją , a zm ierzające do tego skazów ki będziecie m ieli bez w ątp ien ia sposobność ze b ra ć n a m iejscu. M iędzy innem i m ożecie się i tą persw azyą posłużyć, że ta k wy, ja k inni ew angelicy p o ten ta ci, ta k w ew nątrz ja k po za g r a n i
cami k ra ju p o lsk ie g o tem chętniej i gorliw iój p rzeciw odw iecznem u n ie przy jacielo w i (T u rk o m ) pom agać im będziem y, sk o ro ew angielicy będą d o znaw ali więcej sw obody i nie ta k ja k d o tą d niepokojeni będą; zresztą przy w szystkich sposobnościach, w k tó ry c h będziesz w y stęp o w ał w naszem im ie
niu, m asz kłaść p rz y cisk na to, że obecnie R zeczypospolitej zuow u tak znaczną pom oc n a koszt nasz bez zo bow iązania żad n e g o a tylko z p rz y ja źni w celu je j d o b ra dajem y, n ato m iast zaś m asz, skoro do tego sposo
bność się n ad arzy , żalić się, że po ty lu dow odach ta k szezerój p rzy jaźn ij ciągle jeszcze podejrzenie n a nas rzucić u siłu ją , ja k o b y śm y coś niebezpie
cznego p rzeciw k o ro n ie know ali. M iędzy innem i d ało niedaw no teraz p o wód do teg o w prow adzenie naszeg o żo łn ierza do naszego księstw a p ru s
kiego, p rz y k tó rej to sposobności pow ażni senatorow ie nie w z d ra g a li się rozpisyw ać listów , ja k o b y żo łn ierz takow y tylko na szkodę R zeczypospoli- tój b y ł tam d o tą d p o słan y , i że się należy tem u opierać. S koro obecnie w idzą, żeśmy to w szystko raczej z korzyścią R zeczypospolitej czynili, aby n a p rz y p ad ek p o trzeby, k tó ra w łaśnie w tym czasie się objaw iła, naszą