• Nie Znaleziono Wyników

Ignacy Fik, Irena Krzywicka: socjalizm a feminizm

Damskie i męskie kasztele

1. Ignacy Fik, Irena Krzywicka: socjalizm a feminizm

„Bywają tragedie powszechne, ale politycznie obojętne, toteż mała jest szansa, aby ktokolwiek się nimi zajął.”

Irena Krzywicka, Mali męczennicy, „Wiadomości Literackie” 1938, nr 44, s. 6.

„Ale panowie miejscowi i radykalni, ach jakże są zgorszeni, jęczą: ‘och, jakie to nieeleganckie i nieprzyzwoite’, uśmiechają się wykwintnie i cedzą:

‘Nie jesteśmy pismem ginekologicznym, cóż nas to może obchodzić, że towarzyszka X umiera w tej chwili przy piętnastym poronieniu, a bezrobotnemu towarzyszowi Y rodzi się właśnie dwunaste dziecko’.”

Irena Krzywicka, Nieporozumienie i zła wola,

„Wiadomości Literackie” 1932, nr 46, s. 8.

Analizując sądy Ireny Krzywickiej i Ignacego Fika na temat literatury kobiecej, dostrzec można ich podobieństwo. Okazuje się, że postulaty, które oboje formułują wobec pisarek (i szerzej wobec literatury w ogóle), w wielu momentach są podobne.

Nic w tym dziwnego, przecież zarówno Fik – marksistowski krytyk, jak i Krzywicka – lewicowo-liberalna publicystka „Wiadomości Literackich”, spadkobierczyni (po matce i ojczymie) ideałów socjalistycznego Bundu i refleksji socjologicznej teścia, Ludwika Krzywickiego250, należą do szeroko rozumianej międzywojennej formacji lewicowej.

Zbieżność ich poglądów zostaje tutaj pokazana po to, by tym wyraźniej zaznaczyć punkty różnicujące. Z tych zaś zbudować można jeden z wielu wariantów opowieści o tej formacji, a także o miejscu, które przeznaczyła dla kobiecości, zakresie emancypacji

250 Więcej o lewicowej genealogii pisarki w: A. Zawiszewska, Życie świadome. O nowoczesnej prozie intelektualnej Ireny Krzywickiej, dz. cyt., s. 48-68.

i stanowiskach, jakie może wobec nich zająć myśl lewicowa, predestynowana – według Krzywickiej czy Antoniego Słonimskiego – do pogłębiania refleksji nad społecznymi i historycznymi uwarunkowaniami losu kobiet, a także do wysuwania postulatów ulepszenia tego losu.

Wypowiedzi metakrytyczne i programowe Krzywickiej zrekonstruować można na podstawie takich tekstów, jak Nieznany pisarz i Kontrola współczesności, oraz licznych wystąpień dotyczących literatury kobiecej. Negatywna ocena, którą wystawiła pisarstwu kobiet w Jazgocie niewieścim i Metaforach i metatworach, musi zostać zestawiona z postulatami i powinnościami przypisywanymi przez nią literaturze. Tak więc nie da się omówić poglądów autorki Pierwszej krwi na literaturę kobiecą bez szerszego odniesienia ich do jej sposobu rozumienia literatury w ogóle. Jest to w przypadku Krzywickiej uprawomocnione, tym bardziej, że – jak się okazuje – dobra literatura nie ma dla niej płci, co nie znaczy, że spraw płci nie dotyczy.

Wiadomo już, że ostrze krytyki wymierzone jest w Jazgocie niewieścim przede wszystkim w rozmetaforyzowany styl pisarstwa kobiecego. Tekst zaczyna się od przytoczenia kilku cytatów ilustrujących tezę, że pisarstwo to, stosując bez opamiętania przenośnie i porównania, zaciemnia myśl, zubaża treść. Wszystkie wybrane fragmenty pochodzą z wydanych w 1928 roku książek młodych pisarek – Twarzy mężczyzny Marii Kuncewiczowej, Dziewczyny z zimorodkiem Ewy Szelburg-Zarembiny, Goryczy wiośnianej Hanny Mortkowiczówny i Motywu księżyca Herminii Naglerowej. Sama Krzywicka nie podaje ich źródła pewnie dlatego, by wykazać, że nie ma to większego znaczenia – tak są do siebie podobne. Analiza merytoryczna w dalszej części tekstu ustępuje miejsca tonom napastliwym i pamfletowym. Autorka kojarzy rozpoznane i opisane wady kobiecych (i nie tylko) tekstów z następującymi odgłosami:

A jazgocze się przy tym, a ciurka, a siorba, a siąka, tyrba i tłamsi! Proponuję nowe słowo:

szczygutka (czkawka) – i ludowe, i nieznane, i nikt nie będzie dobrze wiedział, co oznacza.

Doskonałe słowo!251

Za tymi (znanymi dobrze na przykład z pozytywistycznej krytyki literackiej252) określeniami obniżającymi rangę kobiecego pisarstwa kryje się przede wszystkim przekonanie o braku w kobiecej prozie aspiracji intelektualnych. Zarzucając pisarkom bierną receptywność, Krzywicka kojarzy ją z naturą, a nie kulturą, wszystkie odgłosy są

251 I. Krzywicka, Jazgot niewieści, dz. cyt.

252 Por. K. Kłosińska, Kobieta autorka, dz. cyt.

bowiem dźwiękami fizjologii; ponad jej ograniczenia kobietom póki co trudno się wzbić:

I cała nadzieja tylko w tym, że nastąpi jakieś rozdwojenie jaźni u młodych pisarek i że prawdziwie współczesna kobieta, rozumna, odważna, zdobywcza, weźmie górę nad rozmazgajonym, histerycznym, mizdrzącym się kobieciątkiem, które należy do przeszłości. A jeżeli nie może być inaczej, niechże przynajmniej pozostanie ono na użytek domowy, a w literaturze niech działa kobieta w nowej, lepszej postaci.253

Podobny postulat kończy jej tekst o nieco innych charakterze i funkcjach – Zmierzch cywilizacji męskiej:

Tak bym chciała być dobrego zdania o kobietach! Są zdolne, mają zdrową energię do życia. Cóż kiedy wciąż jeszcze niedorosłe i takie tchórzliwe, takie nieporadne i takie posłuszne. Kiedy to minie? Za dziesięć lat? Za dwadzieścia? Dajcie znać, kiedy się będzie można z wami porozumieć.254

Przytoczone fragmenty pokazują, że rozpoznane przez Krzywicką wady literatury kobiecej mają dla niej charakter historyczny, kulturowy, a nie esencjalistyczny. Nie są cechami definiującymi kobiece pisarstwo, przynależą do okresu, kiedy emancypacja dopiero się dokonuje. Kobiety wybijając się na niepodległość, powoli zaczynają zdawać sobie sprawę ze swojego dotychczasowego położenia, tak więc prawdziwa literatura kobieca „jest jeszcze cała do napisania”255. Ostatni przywołany felieton zarysowuje zadania, które literatura ta powinna wypełnić, a wśród nich najważniejsze może postulaty samodzielnego patrzenia oraz zsyntetyzowania nowej sytuacji, zrozumienia i opisania odrębności psycho-fizycznej kobiet. Zauważyć w tym miejscu należy, że ów postulat dotyczy treści, o formie natomiast się tutaj nie mówi. W tekstach Krzywickiej zawarta jest niewypowiedziana wprost przesłanka, że styl nie ma płci. Dobra literatura to literatura „intelektualizująca język”: troszcząca się o jasność stylu, konstrukcję, stosująca nowoczesną wiedzę psychologiczną i społeczną256. Patronami tak rozumianego pisania stają się dla niej Marcel Proust, Tomasz Mann, Georg Herbert Wells, Tadeusz Boy-Żeleński, Antoni Słonimski. Krzywicka, przy okazji omawiania Moich walk nad Bzdurą autorstwa tego ostatniego, w tekście zatytułowanym Kontrola

253 I. Krzywicka, Jazgot niewieści…, dz. cyt., s. 2.

254 I. Krzywicka, Zmierzch cywilizacji męskiej, dz. cyt.

255 Tamże.

256 Por. I. Krzywicka, Jazgot niewieści…, dz. cyt., s. 2.

współczesności, wyraża symptomatyczną dla analizowanych przeze mnie kwestii opinię:

(…) przedstawiciel formy najtrudniejszej może i bardzo płodnej: artystycznej prozy intelektualnej. Ta ciężka i długa nazwa ma oznaczać nowy (u nas; na Zachodzie rodzaj ten ma dawne i znakomite tradycje) typ prozy, która odrzuciwszy zmyśloną fabułę, bezpośrednio chwyta i preparuje życie, działając jednocześnie na czytelnika wszelkimi sposobami, jakie posiada w swoim laboratorium sztuka (…). Forma to trudna, bo wymaga mistrzowskiego władania stylem, jasności myślenia, precyzji sformułowań, konieczności zajęcia zdecydowanej i odważnej postawy wobec trudnych i skomplikowanych problematów w życiu. To jest rodzaj literacki, od którego nie można się wymigać byle czym, gdzie nic nie nadrobi się mętnością, gdzie każde fałszywe słowo od razu wydaje głuchy dźwięk ołowiu, gdzie nie ujdą wykręty ani dwuznaczniki. Słonimski (…) zrozumiał nagle, że oto ma narzędzie w ręku, przy którego pomocy może się zabrać do przeprowadzenia kontroli współczesności. Do tej kontroli współczesności powołany jest każdy pisarz, traktujący poważnie swoje zadanie (wytłuszczenia moje – J.K.).257

Tak zdefiniowany intelektualizm, wsparty na stylistycznym wymaganiu prostoty, znajdowała Krzywicka również w poezji Marii Pawlikowskiej-Jasnorzewskiej.

W tekstach poświęconych autorce Niebieskich migdałów ukuwa ona kategorię

„nowoczesnego klasycyzmu”, która odpowiada pojęciu „artystycznej prozy intelektualizującej”, a poetkę uznaje za „pierwszą kobietę-klasyka”:

A przecież nic w niej nie ma z łatwego niezrozumialstwa. Jej wiersze mają krystaliczność i precyzję klasyczną, i kto wie, czy przyszłość nie uzna Jasnorzewskiej za pierwszą kobietę-klasyka.258

Wypada przypomnieć w tym miejscu, jak postrzegano twórczość prozatorską samej Krzywickiej. W latach międzywojennych pisarka opublikowała Pierwszą krew i dylogię Kobieta szuka siebie (na którą złożyły się książki pt. Walka z miłością i Zwycięska samotność), a także Ucieczkę z ciemności. Pod koniec lat trzydziestych rozpoczęła pracę nad Rodziną Martenów, pomyślaną jako saga, której bohaterowie, oprócz przekonań feministycznych, zdobywają również świadomość socjalistyczną. Starała się w nich realizować postulaty zgłaszane przez siebie w recenzjach i felietonach czy szkicach o literaturze. Nie ma tu miejsca na dokładne przyjrzenie się – z perspektywy owych postulatów – wszystkim książkom, chciałabym więc zwrócić uwagę na ich

257 I. Krzywicka, Kontrola współczesności, „Wiadomości Literackie” 1931, nr 45, s. 3.

258 I. Krzywicka, Uśmiech i łzy wróżki, dz. cyt.

konsekwencje dostrzeżone przez międzywojennego krytyka literackiego Leona Piwińskiego i komentarze współczesnych badaczek literatury. Krytyk z przekąsem pisał o wzruszeniu, jakie wywołała w nim walka talentu artystycznego z pasją społeczno-reformatorską259, w jego sądzie pobrzmiewa echo, wydawałoby się nierozwiązywalnego, dylematu między autotelicznym charakterem sztuki a zabieraniem przez nią głosu w palących sprawach społecznych czy politycznych. Zgodnie z tą antynomią prawdziwa sztuka nie powinna mieć dydaktycznego zacięcia. Agata Zawiszewska we wstępie do własnego wyboru międzywojennej publicystyki Krzywickiej zauważa, że autorka Ucieczki z ciemności

preferowała tradycyjny, dziewiętnastowieczny realizm, a marginalizowała nowoczesne techniki powieściowe w imię intelektualizmu prozy i jej wrażliwości, interwencyjności społecznej. I czyniła to świadomie, ponieważ jedynie taki model literatury wydawał jej się skutecznym narzędziem propagandy niezbędnych, jej zdaniem, reform obyczajowych w Polsce oraz budzenia świadomości położenia wynikającego z bycia kobietą, a temu zadaniu podporządkowała swoją aktywność.260

Natomiast Agata Araszkiewicz w jednym z pierwszych w Polsce tekstów naukowych poświęconych powieściom Krzywickiej pisze:

Warto przez chwilę zastanowić się nad formą powieściową Krzywickiej, zwłaszcza że i dzisiaj może powrócić o przekonanie o „nieudałym” artyzmie jej dzieł. Zwolenniczka „jawności i szczerości” w publicystyce próbowała narzucić podobne założenia na język powieści. Choć niemożliwe okazało się spełnienie niektórych postulatów, (…) to jednak zdołała ona maksymalnie uprościć język literacki, który zbliża się wręcz do języka publicystyki. Ciekawa jest ta „harda”

próba ze strony Krzywickiej, aby nie zakłamywać groźnych dla kobiet „słodkich” tajemnic seksualności. Wydawało się jej, że w języku maksymalnie optymistycznym, czyli racjonalnym, skrajnie normatywnym, wręcz suchym, uda się przeprowadzić ważny dla tradycji pisarstwa kobiecego eksperyment.261

Eksperyment ten przyczynił się według autorki tekstu do powstania hybrydy gatunkowej – powieści feministycznej z tezą. Doceniając rewolucyjność treści

259 L. Piwiński, Powieść, „Rocznik Literacki” 1935, s. 84.

260 A. Zawiszewska, Wstęp. „Badaczka życia”. Irena Krzywicka (1899-2004), w: Irena Krzywicka, Kontrola współczesności. Wybór międzywojennej publicystyki społecznej i literackiej z lat 1924-1939, zebrała i wstępem opatrzyła Agata Zawiszewska, Warszawa 2008, s. 26.

261 A. Araszkiewicz, Inna inicjacja. O wczesnych powieściach Ireny Krzywickiej, w: Ciało, płeć, literatura…, dz. cyt., s. 241-242.

pierwszych polskich powieści feministycznych, do dokonań formalnych badaczka ma stosunek ambiwalentny, wpisujący się w trajektorię myślenia Piwińskiego.

Araszkiewicz pisze, że poruszane przez Krzywicką problemy zestawić można z kwestiami podejmowanymi przez francuskie feministki drugofalowe. W tym kontekście porównanie autorki Pierwszej krwi z Luce Irigaray czy Hélène Cixous wypada następująco:

Jak gdyby po trochu sprostała ona [Krzywicka – dop. mój – J.K.] jednak swemu karkołomnemu zadaniu wyrażenia różnicy w stylu racjonalistycznym. Dzisiejsze formułowanie koncepcji różnicy, która daje się wpisać w tekst, sięga oczywiście o wiele dalej, a zawiłe eksperymenty językowe, które są przy tym podejmowane, na pewno przytłoczyłyby Krzywicką. Właściwie jako pisarka ponosi ona klęskę. W omawianych trzech powieściach widać, jak ich struktura się upraszcza, a uwyraźnia tendencja.262

W świetle koncepcji literatury, która przyświeca Araszkiewicz (tu również pobrzmiewa echo dylematu: „sztuka czy emancypacja”), Krzywicka rzeczywiście ponosi klęskę, ale przeciwstawić tej definicji można inne rozwiązanie tego dylematu, (a tym samym wystawić pisarce inną ocenę) bliskie – moim zdaniem – myśleniu o literaturze autorki Pierwszej krwi. Dodać w tym miejscu należy, że jest to rozwiązanie zgodne z duchem lat trzydziestych. Z pomocą przychodzi artykuł Ignacego Fika Obrona tendencji. W drugim dziesięcioleciu epoki krytycy literaccy – jak pisze Dariusz Skórczewski – postulowali „potrzebę integralnego ujmowania zagadnień literackich z perspektywy ideowej oraz ich hierarchizacji wedle czytelnych kryteriów”263. Warto przy tym zauważyć, że na poziomie tej bardzo ogólnej charakterystyki, ale także w niektórych szczegółach, marksiście Fikowi blisko było do personalizmu Ludwika Frydego czy Kazimierza Wyki.

Wyżej wspomniany dylemat daje się rozwiązać, jeżeli poszukać odpowiedniego rozumienia tendencji264. Dla Fika, podobnie jak dla Krzywickiej, również najważniejsza

262 Tamże, s. 267.

263 D. Skórczewski, Spory o krytykę literacką…, dz. cyt., s. 219. Autor publikacji w następujący sposób tłumaczy przyczyny tej radykalizacji: „Przełom pierwszej i drugiej dekady epoki był porą narastającego kryzysu cywilizacji europejskiej – okresem gwałtownej recesji gospodarczej, rodzenia się i ekspansji nacjonalizmów i totalitaryzmów, nicowania uznanych wartości, a także zakwestionowania dotychczasowego bezkrytycznego kultu modelu społeczeństwa stechnicyzowanego. Świadomość tych uwikłań nieustannie dawała o sobie znać w dyskusjach, również literackich, silnie determinując zajmowane przez ich uczestników stanowiska, wyznaczając tematy i kierunki polemik” (tamże, s. 221);

antidotum na rozpoznany kryzys widziano w szeroko pojętym etyzmie i zwrocie ku kulturze.

264 Stanisław Kuszewski w artykule poświęconym programowi literackiemu Fika zwraca uwagę, że mniej więcej w tym samym czasie, co omawiana przeze mnie Obrona tendencji, powstał szkic Leona

jest społeczna funkcja sztuki, a co za tym idzie, odrzuca on literaturę biernie ten świat opisującą, afirmuje natomiast literaturę świat budującą. W jego tekstach często pojawia się pojęcie konstrukcji, które jest jednym z najważniejszych kryteriów oceny utworów literackich oraz najistotniejszym postulatem wielu recenzji i tekstów metakrytycznych.

Wyrazem porządkującego działania twórcy w dziele literackim jest dla marksistowskiego krytyka szczególnie rozumiana tendencja – nie przybudówka, dodatek, ale oś utworu, wzdłuż której organizuje się jego elementy. Jest to zarazem element, za pomocą którego dzieło literackie może stać się „współczynnikiem budowy życia”265, stanowi on fundament artystycznej struktury i niezbędny warunek pełnego sukcesu. Fik zdawał sobie sprawę z faktu, że swoją definicją przewartościowuje dotychczasowe przekonania o tym, co jest wysokoartystyczne, a co zaangażowane, a więc co jest sztuką, a co publicystyką:

Na artystę hołdującego wyraźnie tendencji patrzy się jak na dezertera z krainy piękna, jak na zdrajcę świętej sprawy bezinteresownej sztuki.266

W swoim wystąpieniu Fik pragnie wykazać, że jest to myślenie tyleż błędne, co jałowe, bowiem tendencja jest wartością. Nie chodzi przy tym o tendencję znaną nam na przykład z powieści pozytywistycznej, czy jej potoczne rozumienie. Krytyk próbuje wypracować własną definicję, taką, która odpowiadałaby nowej rzeczywistości.

Przeformułowane rozumienie tej kategorii wyklucza zawiłość, komplikacje stylistyczne czy formalne:

Tendencja jest czynnikiem konstruktywnym. Staje się najnaturalniejszą osią układów powieściowych. Jest wrogiem mechanicznie, przypadkowo czy dowolnie zestawionych zespołów.

Ustanawia równowagę między środkami a celem. Dyscyplina, jaką reprezentuje, staje się podstawą takich cnót literackich, jak: ekonomia, prostota, wyrazistość, planowość. Tendencja uczy odpowiedzialności. Wymaga pokonywania trudu, zdolności do poświęceń artystycznych, doświadczonej dojrzałości, zorganizowanego zapału, opanowanej wrażliwości.267

Kruczkowskiego zatytułowany podobnie – W obronie powieści tendencyjnej – i wykazujący daleko idące podobieństwa w poglądach. „Stanowi to jeden z dowodów – komentuje Kuszewski – wspólnoty poszukiwań prowadzonych przez lewicę intelektualną, dotyczących najwłaściwszej taktyki prowadzenia walki o kształt społeczny literatury” (S. Kuszewski, Program literacki Ignacego Fika, „Miesięcznik Literacki” 1972, nr 8, s. 41.). Do listy tej dodać można bez wątpienia nazwisko Krzywickiej.

265 I. Fik, Obrona tendencji, „Albo-albo” nr 1, grudzień 1937 r., za: tenże, Wybór pism krytycznych, dz.

cyt., s. 50.

266 Tamże, s. 51.

267 Tamże, s. 51-52.

Co warte podkreślenia, „obrony tendencji” dokonuje Fik w imię zachowania estetycznej wartości dzieła literackiego:

Tendencja nie może być wyrażona publicystyczną propagandą ani wiecową hasłowością.

Literatura nie oddaje się w służbę rządu ani partii. Nie jest dodatkiem do dziennika politycznego ani popularyzacyjnym artykułem. Zadaniem jej jest ukazywać pewne wizje życia w psychicznych i społecznych realizacjach. Idea i tendencja w materiale literackim nie może więc być dodatkowym rozdziałem czy transparentem niesionym przez niewyraźnego osobnika. Przeciwnie, tkwić winna w każdym fragmencie treści, a jej zamiar powinien dać się odczytać z każdego epizodu. Mimo to tendencja nie powinna być odczuta jako coś natrętnego. Tak nieodzowna, a na pozór niezauważalna winna być idea utworu. Nie powinna się dać oddzielić ani od treści, ani od formy dzieła literackiego. Żyć i umierać winna razem z nimi. Bo jest nimi.268

W zacytowanym fragmencie ujawnia się większość z jego najważniejszych poglądów dotyczących dzieła literackiego. Chciałabym w tym miejscu zwrócić szczególną uwagę na przekonanie o tym, że idea dzieła spełnia się nieodłącznie w treści i wyborach formalnych. Te ostatnie w jego poglądach dyktowane są – tak jak u Krzywickiej – przede wszystkim racjonalizmem. Otóż Fik uznaje, że racjonalizm wiąże się z prymatem „myśli i świadomości nad nieskoordynowanym instynktem i szablonową, warunkową reakcją fizjologiczną”, a co za tym idzie postulat racjonalizowania świata to wezwanie do wprowadzania weń – by powiedzieć nieco tautologicznie – racji racjonalizmu, inaczej rzecz ujmując – wprowadzania porządku w chaos. Zakres podobieństw między pisarką i marksistowskim krytykiem jest zaskakująco szeroki, o czym decyduje zapewne ich lewicowy background. Jednak jeszcze bardziej interesować nas powinno to, co ich dzieli. Czytelne są przesunięcia znaczeniowe, które można zaobserwować u obojga pisarzy już w zakresie rozumienia kategorii racjonalizmu, a co w swojej charakterystyce programu literackiego Fika następująco artykułuje Marian Stępień:

Jednym z najważniejszych narzędzi stojących do dyspozycji ludzkiego umysłu w jego wysiłku tworzenia jasnych, prostych porządkujących chaos konstrukcji jest zdaniem Fika właśnie literatura. W ten sposób Fik odrzuca bierność naturalistycznego opisu. Właściwa funkcja literatury i sztuki w ujęciu Fika polega na budowaniu człowieka, określaniu go i przeciwstawianiu

268 I. Fik, Obrona tendencji, dz. cyt., s. 53.

rzeczywistości fizyczno-biologicznej. Zaczyna się i kończy na człowieku, nie odwołując się do żadnych zjawisk pozaludzkich.269

Z przesłanki o przeciwstawianiu człowieka rzeczywistości fizyczno-biologicznej270, a co za tym idzie, postulatu wzniesienia się ponad nią, wyciągnie autor Rodowodu społecznego literatury polskiej nienawistne Krzywickiej konsekwencje. Z tej przesłanki wywieść można również niechęć krytyka do inspirowanych, jego zdaniem, przede wszystkim psychoanalizą awangardowych technik powieściowych. Niechęć ta osiąga apogeum w znanym pamfletowym artykule Literatura choromaniaków. W poczet choromaniaków wpisze Fik autorkę Zwycięskiej samotności, a obok niej Michała Choromańskiego (od nazwiska którego ukute zostało owo pejoratywne określenie), Stanisława Ignacego Witkiewicza, Juliusza Kadena-Bandrowskiego, Adolfa Rudnickiego, Brunona Schulza, Adama Ważyka, Zbigniewa Uniłowskiego i Witolda Gombrowicza. Dla twórczości „choromaniaków” charakterystyczne jest pojmowanie człowieka jako tworu fizjologicznego, gloryfikowanie psychoanalizy, zainteresowanie nienormalnością. Krytykowaną konsekwencją tej strategii literackiej jest brak uzasadnienia społecznego czynów ludzkich, wyjaskrawianie ich determinant seksualnych i nieświadomych oraz biologiczny fatalizm. Analizowany światopogląd wybranych przez Fika – jakże różnych przecież – pisarzy warunkuje ich wybory formalne, wśród których krytyk piętnuje asocjacjonizm, rozluźnienie logiki wywodu, zamiłowanie do paradoksów i zaciemnianie myśli. Zarzuty formalne i „ideowe”

przeplatają się ze sobą, tworząc listę chorobliwych, wynaturzonych cech tej literatury:

Ucieczka w dziedzinę snu, podświadomości lub metafizyki, paseistyczny ekshibicjonizm, pozbawiona dyscypliny i celu reportażomania psychologiczna, chorobliwe szukanie egzotyzmu i niesamowitości, rozkochany w wnętrznościach narcyzyzm, antyracjonalizm i aspołeczność, narkotyzujący seksualizm, mdły estetyzm, rezygnacja z twórczej, bojowej ambicji poznawania i kształtowania rzeczywistości socjalnej: oto cechy literatury, najfałszywszej w świecie nazwanej awangardową. Analiza jej głębsza każe nam ją zaliczyć właściwie do literatury dekadenckiej, schyłkowej, epigońskiej, a tłumaczyć jej istnienie faktem przynależności do epoki i klasy, która sama ma wymienione powyżej znamiona choroby i upadku.271

269 M. Stępień, Program literacki Ignacego Fika, „Ruch Literacki” 1962, nr 3, s. 124.

270 Problem lewicowego konserwatyzmu obyczajowego omawiam szerzej w kontekście sporu środowisk skupionych wokół „Robotnika” i „Wiadomości Literackich”.

271 I. Fik, Literatura choromaniaków, „Tygodnik Artystów” 1935, nr 15, za: tenże, Wybór pism krytycznych, dz. cyt., s. 134-135.

Tekst ten jest w swojej jawnej intencji obraźliwy, demaskatorski, jednak w retorycznie wytrawne i charakterystyczne dla Fika dziwaczne przymiotniki i wyliczenia wplecione zostają wartości, które trzeba zdiagnozowanej patologii przeciwstawić:

Świadome, sensowne działanie, kultura jako planowo tworzony produkt dziejów ludzkich – odczuwane są jako jakieś nieuzasadnione, niegodne samoograniczenia, nieinteresujące przesądy, czy anachronizmy. Nie ma w nich istoty człowieka. Samowiedza, dyscyplina moralna, twórcza wola, logika, racjonalizm światopoglądu – to tylko wiotka piana, pogruchotana, cienka kra, płynąca po burzliwej powierzchni morza irracjonalnych fluktów i wirów.272

Kwestie literaturoznawcze ustępują tu rozważaniom antropologicznym wpisanym w marksistowską historiozofię. Tekst zbudowany został w oparciu o swoiście wyzyskaną opozycję natura-kultura: jeśli pisarz oddaje się we władanie pierwszej jej części, uznany

Kwestie literaturoznawcze ustępują tu rozważaniom antropologicznym wpisanym w marksistowską historiozofię. Tekst zbudowany został w oparciu o swoiście wyzyskaną opozycję natura-kultura: jeśli pisarz oddaje się we władanie pierwszej jej części, uznany

Powiązane dokumenty