• Nie Znaleziono Wyników

Kto zamieszkuje damski kasztel?

Damskie i męskie kasztele

1. Kto zamieszkuje damski kasztel?

Koniec lat dwudziestych można uznać, według Agaty Zawiszewskiej, za

„początek »inwazji kobiecych piór« na literaturę polską”91. Badaczka zwraca uwagę, że reakcje na ten fakt były uwarunkowane płciowo, o ile bowiem krytycy mężczyźni dawali wyraz przede wszystkim swojemu zaniepokojeniu zaistniałą sytuacją, publicystki kobiecej prasy społeczno-literackiej (przede wszystkim „Bluszczu” i

„Kobiety Współczesnej”) przyjmowały ją z zadowoleniem jako wyraz realizacji swoich postulatów emancypacyjnych. Wystąpienie Krzywickiej burzy tę prawidłowość. Zanim jednak przejdę do omówienia polemiki, którą jej tekst wywołał, cofnę się o rok, by przyjrzeć się krótkiej dyskusji, która przetoczyła się przez łamy pism kobiecych.

Wywołał ją anonimowy artykuł zamieszczony w „Gazecie Literackiej” pod znamiennym tytułem Kobiece niebezpieczeństwo, zaczynający się od symptomatycznej przestrzennej kategoryzacji – punktem wyjścia rozważań autora jest bowiem konstatacja o „świetnej, gromadnej inwazji kobiet na współczesny Parnas polski”92, określanych tu jako „zdobywcy w dekoltowanych sukniach i małych pantofelkach”. Na początku autor tekstu odnosi się do opisywanego zjawiska przychylnie, wyrażając zadowolenie, że jest ono dowodem na to, że teorie antyfeministów są bezpodstawne i nadzieję, że twórczość pisarska kobiet wzbogaci naszą literaturę, dalej jednak zastrzega, że nie wolno bagatelizować zagrożeń, które z niej wynikają. Jedno z nich polega na

tym, że zburzy ona dotychczasową dominantę polskiej literatury. Męskie „orle

91A. Zawiszewska, Życie świadome…, dz. cyt., s. 242. Warto przypomnieć tu – za badaczką – przynajmniej część dorobku literackiego kobiet z drugiej połowy lat dwudziestych. Oprócz powieści Nałkowskiej, Marii Jehane-Wielopolskiej, Marii Dąbrowskiej, Marii Kuncewiczowej i Zofii Kossak, opublikowane zostają wówczas książki Ewy Szelburg-Zarembiny (Ta której nie było, 1925, Polne grusze, 1926, Dokąd, 1927, Dziewczyna z zimorodkiem, 1928), Kazimiery Alberti (Tatry, narty, miłość, (1928), Marii Grossek-Koryckiej (Serce, 1928, prwd. 1902), Anny Zahorskiej (tom opowiadań Wazon iryzowany, 1927, powieść Trucizny, 1928), Zofii Kozarynowej (Zatrute źródło, 1927), Zofii Żurakowskiej (Pożegnanie domu, 1927), Marii Dunin-Kozickiej (Przeorane szlaki, 1928-1930), Herminii Naglerowej (Czarny pies, 1924, Motyw księżyca, 1928) i Hanny Mortkowiczówny (Gorycz wiośniana, 1928). Do starszych autorek literatury popularnej – Marii Rodziewiczówny i Heleny Mniszek dołączają też Maria Helena Szpyrkówna (dylogia Kariera Haneczki i Skłamane szczęście, 1927-1929), Wanda Miłaszewska, Irena Zarzycka (Dzikuska, 1927, Jawnogrzesznica, 1928), Zofia Dromlewiczowa (Trzydniowy kochanek, 1927, Dziecko kina, 1928).

92 [b.a.], Kobiece niebezpieczeństwo, „Gazeta Literacka” 1927, nr 6, s. 1. Pozostałe cytaty podaję za tym tekstem.

spojrzenie i lwi chwyt, szeroki oddech i rozległość horyzontów” zastąpione zostaną kobiecą zdolnością „podpatrywania szczegółów i mikroskopijnych światów, wdziękiem i elastycznością ich formy, rentgeniczną przenikliwością psychologiczną i zadziwiającą precyzyjnością w pracy”. Prowadzi to do obniżenia tonu, zaniku patosu i rezygnacji z wielkich problemów, co więcej – utyskuje autor – pisanie po kobiecemu stało się modne, a więc mężczyźni, jeśli chcą być czytani, muszą się doń stosować, a to odciąga ich od tradycji „Konradów, Anhellich, Krzysztofów Cedro i Cezarych Baryków”.

Dlatego w interesie współczesnej literatury polskiej jest podjęcie walki w imię ocalenia tej tradycji i niedopuszczenie do jej „przesycenia elementem kobiecym”.

Na anonimowy artykuł z „Gazety Literackiej” odpowiedziała Stefania Pohorska-Okołów, natomiast Henryka Zylberowa w rok później odniosła się do postawionych podczas dyskusji problemów. Pierwsza z nich podejmuje militarystyczno-przestrzenną metaforykę tekstu protagonisty i rozbudowuje ją o nowe obrazy:

Że ta inwazja jest faktem dokonanym, nie trzeba tego dowodzić. Wojna wyzwoliła nagromadzony zapas sił kobiecych, skondensowanych w podziemnej robocie. Kobiecie – mrówce pracy organizacyjnej, przez całe życie gorliwie znoszącej źdźbła na budowę przyszłego mrowiska, wyrosły skrzydła. Kobieta-męczennica sprawy narodowej wyszła z katakumb i uśmiechnęła się słońcu. Zgasiła kaganek, który jej przyświecał w „długie narodowe noce”, i błyskami oręża jęła rozpraszać mgły, nagromadzone przed świtem. Nieporównana dotychczas w taktyce biernego oporu, błyskawicznie zmieniła front: stała się zdobywczą, agresywną – przeszła do ofensywy (wytłuszczenie moje – J.K.).93

Wojowniczka, którą opisuje Podhorska-Okołów, wyłamuje się z szeregu, w którym ustawiły ją tradycja, nakaz moralny i płciowe stereotypy, a przed wojną kazały jej one

„iść pod komendą mężczyzny”. Uwolniona – indywidualizuje się i ujawnić może wreszcie cechy specyficznie kobiece, a są to według krytyczki prostota, trzymanie się gruntu, „życiowość” (przeciwstawione bezpłodnym męskim spekulacjom), intuicja.

Wymienione przymioty skutkują określoną praktyką literacką, przeciwnie do anonimowego publicysty z „Gazety Literackiej” autorka podkreśla kobiecą predylekcję do analizy i uogólnień, a co za tym idzie do zajmowania „stanowiska epickiego”; jako przykład podaje Pożogę Zofii Kossak-Szczuckiej, której tajemnica sukcesu tkwi „w samym fakcie kobiecości autorki”94. Strategią retoryczną tej polemiki jest wykazanie, że

93 S. Podhorska-Okołów, Kobiece niebezpieczeństwo, „Bluszcz”, 1927, nr 14, s. 5.

94 Tamże, s. 6.

wszystkie cechy, które przypisał anonim literaturze męskiej, przynależą tak naprawdę do literatury kobiecej. I tak oto w rozważaniach krytyczki okazuje się, że to mężczyźni są tymi, którzy wątpią i negują, a co za tym idzie – wzbudzają nastroje defetystyczne, podczas gdy kobiety – „mocą wiary w triumf dobra” – podtrzymują pokolenia w nadziei na lepsze jutro.

I w tym tkwi właśnie istotne „kobiece niebezpieczeństwo” – pisze Podhorska-Okołów. Nie w rzekomej „rezygnacji z wielkich problemów, z patosu i rozmachu na rzecz drobnej wirtuozerii w produkcji filigranowych cacek”. Ale w zgoła odrębnej postawie, w niespodziewanych, a nieraz dla krytycyzmu męskiego niedostępnych, możliwościach twórczych kobiety współczesnej.95

Na pytanie, dlaczego te możliwości twórcze miałyby być niebezpieczne, w tekście bezpośredniej odpowiedzi nie znajdziemy, można jednak pokusić się o hipotezę, że o niebezpieczeństwie tym każe jej pisać czytelna i silna płciowa polaryzacja artykułu.

Skoro kobiety i mężczyźni toczą ze sobą wojnę, kreatywność i siła tych pierwszych musi być dla ostatnich niepokojąca. Konsekwentnie, stosując przyjętą metodę, krytyczka pisze, że „orle spojrzenie i lwi chwyt” odnajduje w poezji Kazimiery Iłłakiewiczówny, a „głęboką perspektywę” w Romansie Teresy Hennert Nałkowskiej.

Zastanawiając się nad genezą „ślepoty” antagonisty, Podhorska-Okołów dochodzi do ciekawych wniosków. Oto zauważa, że być może on i jemu podobni nie dostrzegają kobiecego heroizmu za sprawą poruszającej stereotypowo błahe tematy twórczości poetyckiej Marii Pawlikowskiej, przypomina również, że – zarzucane kobietom – strącenie poezji „z wyżyn prometeizmu na padoły powszedniości” dokonało się przede wszystkim w wyniku działalności futurystów. Pod koniec natomiast, notując, że ludzkości potrzeba ideałów i natchnienia, konkluduje: „wszystko jedno, czy przemówi ono [natchnienie – wtrącenie moje –J.K.] przez usta męskie, czy kobiece”96.

Artykuł Kobiece niebezpieczeństwo przede wszystkim pokazuje więc, że literacka twórczość kobiet jest doniosłym faktem socjologicznym, udowadnia też raczej, że autorki potrafią pisać tak samo dobrze jak mężczyźni, niż definiuje cechy dlań specyficzne, demaskuje przy tym złą wolę i krytycznoliteracką ślepotę anonima z

„Gazety Literackiej”.

Druga polemistka – Henryka Zylberowa – również próbuje pokazać, że negatywna ocena wystawiona twórczości kobiet jest błędna, ale swój tekst konstruuje w

95 Tamże.

96 Tamże.

oparciu o szereg dobrych rad kierowanych do autorek. Zaczyna od postawienia im dwu warunków:

Trzeba jednak, aby to, co autorki do twórczości literackiej wnoszą było, odpowiadało dwom nieodzownym warunkom: aby posiadało prawdziwą wartość artystyczną i zarazem było czymś prawdziwie nowym, to jest wnoszącym do zasobów ludzkiej kultury pierwiastki dotąd w niej nieistniejące.97

Istotne novum może wnieść kobieta do literatury za sprawą szczerego wyrażania najistotniejszych „drgnień kobiecej duszy”:

Postulatem stawianym wobec autorek będzie zatem: bądźcie szczere, otrząśnijcie się z pod wpływu umysłowości męskiej, wypowiadajcie śmiało wasze kobiece myśli o sobie, mężczyźnie i świecie, wyrażajcie własne, długo zakłamywane uczucia. Odrzućcie precz ów przesąd narzucony wam przez mężczyzn, że w każdej dziedzinie, zatem i sztuki, robić coś dobrze, znaczy robić „po męsku”. Czas już zrozumieć, że najwyższym uznaniem dla autorki jest powiedzenie, że książka jej jest prawdziwie kobieca (wytłuszczenie moje – J.K.).98

Taka konstatacja w Dwudziestoleciu nigdy nie stała się wyrazem najwyższego uznania, Zylberową natomiast prowadzi wprost do pytania o differentia specifica kobiecości.

Odpowiedzi na nie szuka w pracach myślicieli i naukowców. Uważa, że wnioski tych pierwszych należy traktować z dużą rezerwą, bowiem są to w większości mężczyźni, których sądy o kobietach uzależnione są od ich własnych, szczęśliwych lub nie, przeżyć erotycznych. Stwierdzenie to popiera autorytetem austriackiej feministki Rosy Mayreder, autorki książki Zur Kritik der Weiblichkeit (co przetłumaczyć można jako Do krytyków kobiecości), zestawiającej i obnażającej mizoginizm sądów o kobiecie takich myślicieli, jak Cesare Lombroso, Havelock Ellis, Paul Julius Möbius, Heinrich Heine, Arthur Schopenhauer, Friedrich Nietzsche, bracia Goncourt, Otto Weininger99. Trzeba

97 H. Zylberowa, Kobieta i kobiecość w literaturze, „Kobieta Współczesna”, 1927, nr 27, s. 6.

98 Tamże.

99 Praca ta ma ogromną wagę, sądy wymienionych myślicieli były bowiem źródłem modernistycznej mizoginii, a jako że często traktowano je jako naukowe, trudno było się im przeciwstawić. Książka Myreder jest pod tym względem prekursorska i warto odnotować fakt, że znana była również polskim emancypantkom. Argumenty mizoginiczne zebrane w tekstach krytyków kobiecości czytelnicy polscy mogli sobie przyswoić za sprawą licznych tłumaczeń i opracowań, i tak na przykład Płeć i charakter Weiningera przełożył Ostap Ortwin, wydana została po raz pierwszy w 1912 roku w Łodzi, potem miała jeszcze kolejne reedycje. Wśród apologetycznych omówień myśli Weiningera na szczególną uwagę zasługują następujące tytuły: Genialny wróg kobiet Leo Belmonta (1917), czy Bohaterowie myśli:

Nietzsche i Weininger Stanisława Bessera (1929). Rozprawa P.J.Möbiusa O fizjologicznym niedorozwoju umysłowym kobiety została wydana po polsku wraz z rozprawą KAtinki von Rosen O moralnym

dodać, że sądy te bardzo popularne były również w Dwudziestoleciu międzywojennym, a wiele tekstów próbujących definiować kobiece pisarstwo bierze je za punkt wyjścia lub dojścia. Jeśli chodzi o prace naukowców100, na które postanawia powoływać się Zylberowa, to można by je objąć podobnym zastrzeżeniem, jak dzieła pierwszych wymienionych przez nią krytyków kobiecości wznawiają one bowiem tradycyjny podział na to, co męskie i kobiece. Publicystka jednak zawierza im i stwierdza, że u kobiety główną dyspozycją psychiczną są emocje, natomiast u mężczyzny intelekt, co za tym idzie kobieta jest bardziej zmienna w nastrojach, ale także cechuje ją większa plastyczność wyobraźni, skłonna do fanatyzmu i przesady, ale lepsza w cierpieniu i współczuciu.

Z wrodzonych właściwości psychicznych wynikają też szczególne zainteresowania: „gdy mężczyznę zajmują bardziej rzeczy i sprawy nieosobiste, odległe i abstrakcyjne, kobietę więcej osoby i to co osobiste, bliskie i konkretne, co zatem w jakiś sposób atakuje świat jej uczuć”101. Dalej stwierdza, że jest ona bliższa, niż mężczyzna, życiu biologicznemu. Przytoczone powyżej atrybuty uznaje za wrodzone, a oprócz nich podaje również katalog „cech nabytych”, mających swoje źródło w gorszym położeniu społecznym i kulturalnym; najważniejsze wśród nich to: poczucie krzywdy i „odmienny od męskiego światopogląd”102. Wymienione własności odnosi następnie do literatury. Za najbardziej kobiecy ze wszystkich rodzajów literackich (podobnie jak Podhorska-Okołów) przyjmuje powieść:

W powieści zatem powinna się objawić wyraźniej kobiecość autorki i to przede wszystkim w jej treści. Tutaj może ona, jeżeli zechce, być szczerą, wyrazić odrębność swego życia psychicznego i swój własny światopogląd. Już sam wybór motywów literackich wskaże kierunek zainteresowań, wypływający, jak wyżej wykazano, z odrębnej struktury psychicznej kobiety, ideowe oświetlenie zaś tych motywów wyrazi odrębność kobiecego światopoglądu. Można wykazać przy pomocy

niedorozwoju kobiety w 1937 roku w przekładzie Adama Drowicza. W Dwudziestoleciu ukazały się dwie ksiązki polskich autorów inspirowanych modernistycznym mizoginizmem: Stanisława Żmurki, Historia naturalna ducha ludzkiego (Warszawa 1930), do której krytycznie odniosła się Irena Krzywicka oraz Drowicza (pod pseud. J. Józefczak), Odbrązowienie kobiet. Studium mizoginiczne (Warszawa 1934) – obydwie publikacje w swoich konstatacjach odwołują się do różnic biologicznych kobiety i mężczyzny, by na tej podstawie uzasadnić upośledzenie tej pierwszej.

100 Zylberowa powołuje się między innymi na książkę Alberta Hutha, Beitrage zur Unterschung de seelischen Geschlechtsunterschiede im vorschulpflichtigen Alter, Langesalza 1926. Zarówno „Kobieta Współczesna”, jak i „Bluszcz” popularyzowały wśród czytelniczek osiągnięcia nowoczesnej psychologii, także tej poświęconej kobiecości – w czasopiśmie redagowanym przez Podhorską-Okołów drukowano fragmenty L’anima della donna Giny Lombroso (córki słynnego mizogina).

101 H. Zylberowa, Kobieta i kobiecość…, dz. cyt., s. 7.

102 Tamże.

doświadczenia, że istnieją pewne specjalne motywy, najchętniej opracowywane przez autorki;

należą tu przede wszystkim macierzyństwo, miłość, małżeństwo i inne pokrewne.103

Warto zauważyć w tym miejscu, że publicystka, biorąc pod uwagę odmienną organizację psychiczną kobiety, rozważa przede wszystkim predylekcje tematyczne pisanej przez nią literatury, kwestie stylistyczne nie zostały tutaj wzięte pod uwagę (inaczej stanie się w polemice wywołanej przez Jazgot niewieści Krzywickiej). Za prekursorkę eksplorowania duszy kobiecej w literaturze kobiecej uznaje Nałkowską, twórczość pisarki wykazuje według Zylberowej „to, co określono wyżej jako kobiecość”104, natomiast za kolejny przykład „prawdziwego kobiecego talentu” służy jej pisarstwo Marii Kuncewiczowej. Krytyczka zauważa, że szczególnie docenić należy odwagę tej ostatniej, która pisząc o macierzyństwie nie poprzestała na stereotypowym ujęciu tematu, ukazała również konflikty, zmagania i strach, które towarzyszą ciąży i pierwszym latom życia dziecka, a w Twarzy mężczyzny przedstawiła dojrzewającą kobietę i jej erotyczne przeżycia. Podsumowując swoje rozważania, publicystka podaje ogólniejszy przepis na nową literaturę kobiecą, zauważając, że chodzi jej nie tyle o to, by autorki opracowywały jedynie kobiece tematy, to by bowiem mogło krępować ich twórczość:

Przeciwnie, niechaj pisze o wszystkim, co ją naprawdę interesuje i co istotnie przeżywa. (Choćby to były czysto męskie sprawy, np. polowanie lub wojna). Bo tu o jedno tylko chodzi, o zachowanie swego własnego stanowiska wobec wszechrzeczy, o k o b i e c e na świat wejrzenie (wytłuszczenie moje – J.K.).105

W omówionych tekstach Podhorska-Okołów i Zylberowa zwracają uwagę przede wszystkim na wagę samego faktu kobiecej twórczości, uznają ją za znak zwycięstwa i dowód na to, że kobiety zdobywają terytoria dotąd niedostępne; opowiadają się za uznaniem perspektywy kobiecej jako pełnoprawnej i równie ważnej, jak męska, namawiają autorki, by odważyły się ją ujawniać. W podobnym tonie wypowiedziała się Herminia Naglerowa, podsumowująca na łamach „Bluszczu” pierwsze dziesięciolecie powojennej twórczości kobiet. Autorka Motywu księżyca za cechę literatury lat

103 Tamże.

104 Tamże.

105 Tamże, s. 8. Obserwacji, jak „ogólnoludzkie” sprawy nabierają pod piórem kobiety swoistego kobiecego zabarwienia, Zylberowa obiecuje dokonać na przykładzie twórczości Marii Dąbrowskiej w następnym artykule (nie udało mi się go jednak odnaleźć).

dwudziestych en gros uznaje rozwój talentów kobiecych. Jego źródeł szuka w fakcie, że po raz pierwszy w historii kobieta może współuczestniczyć w konstruowaniu wszystkich życiowych spraw. Znowu pojawia się rozbudowana metafora przestrzenno-militarystyczna, wprowadzona przez konstatację natury psychologicznej:

Przejście z bierności, która miała kiedyś ułudny wdzięk apercepcyjnej inteligencji i animalistycznej intuicji przybrało cechy wybuchowej kinetyki. Kobiety piszące zaatakowały więc nieomal wszystkie pozycje, opanowały zwycięsko każdą placówkę i obwarowały mocą talentów zdobyte tereny. Tworzą dziś siłę o pierwszorzędnych wartościach – a będąc jakością i ilością – stały się potęgą, która coś waży, a niejednokrotnie przeważa szalę sukcesów artystycznych na swoją stronę”106.

Naglerowa stawia tezę, że dla współczesnej literatury kobieca inność jest niezbędną koniecznością, a autorki wnoszą weń nowe ujęcie zagadnień oraz oparte na różnicy płci inne „formowanie artystycznego materiału i swoistość stylu”107. Krótki indeks tej twórczości, który dołącza do swojego artykułu, ma służyć jako przewodnik i uprzytomnić liczbę, znaczenie i wartość „rodziny kobiet-literatek”108.

106 H. Naglerowa, Dziesięć lat pracy literackiej kobiet, „Bluszcz”, 1928, nr 46, s. 10.

107 Tamże.

108 Indeksem tym rządzi zasada przywołania nazwiska i opatrzenia twórczości danej autorki króciutkim komentarzem. W jego ramach pomieściły się najpierw następujące poetki: Bronisława Ostrowska, Kazimiera Iłłakowiczówna, Maria Pawlikowska, Felicja Kruszewska, Anna Słomczyńska, Janina Brzostowska, Hanna Mortkowiczówna, o sobie autorka pisze: „Herminia Naglerowa z ekspresjonistycznej burzliwości przechodzi pod twardy nakaz formy, w której pomieścić się musi lęk przed światem urojeń i rzeczywistość metafizycznego motywu” (s. 10-11). Dalej wymienia (bez charakteryzowania) Marię Niklewiczową, Zofię Rościszewską, Marię Czerkawską, Irenę Tuwimową i Różę Czekańską-Heymanową. Jeśli chodzi o beletrystykę, omawianie poszczególnych jej autorek zaczyna od następującej konstatacji: „kwestia formy stała się u współczesnych powieściopisarek niezawisłym zdobywaniem wyrazu” (s. 11). Listę prozaiczek otwiera Zofia Nałkowska, poniżej znajdują się Maria Jehanne Wielopolska, Maria Dąbrowska, Zofia Kossak-Szczucka, Anna Zahorska (Savitri), Maria Helena Szpyrkówna, Ewa Szelburg, Maria Kuncewiczowa (warto w tym miejscu zrobić wyjątek i przytoczyć charakterystykę tej pisarki, która „z żywotności samego słowa, z metaforycznych kojarzeń wydobywa nowe wartości formy. I właśnie przez styl dochodzi do nierozpoznanych jeszcze dziedzin psychologicznych, do jądra przeżyć, sięgających w zmierzch erupcyjnych kształtowań, się duszy. Są to jakby kosmogoniczne teorie o ożywianiu materii-ciała pod wpływem promienistego działania wszelakiej uczuciowości – niech to będzie erotycznej czy macierzyńskiej” (s.11), Hanna Mortkowiczówna, Wanda Miłaszewska, Wanda Melcer-Rutkowska, Zuzanna Rabska, Beata z Wolskich Obertyńska, listę prozaiczek zamyka stwierdzenie, że zupełnie inny jest talent parodystki Magdaleny Samozwaniec.

Znacznie mniej inwencji – według Naglerowej – wykazały pisarki w twórczości dramatycznej (Pawlikowska, Samozwaniec, Kruszewska, Wielopolska). Działem twórczości bardzo ważnym jest beletrystyka dla dzieci i młodzieży (tu wymienia tylko, bez podania ich charakterystyki, Zofię Rogoszewską, Ostrowską, Janinę Porazińską, Helenę Bobińską, Zofię Żurakowską, Janinę Mortkowiczową, Szelburg, Dąbrowską i Marię Bujno-Arctową). Spis zamykają krytyczki literackie i teatralne (Dąbrowska, Naglerowa, Stefania Podhorska-Okołów), eseistki i dziennikarki (Karolina Bielańska, Stefania Zahorska, Bronisława Neufeldówna). Na osobną uwagę zasługiwałyby, zdaniem Naglerowej, tłumaczki.

W podsumowaniu Naglerowej uwagę zwraca agonistyczne ujęcie zagadnienia kobiecej twórczości, które pojawiało się w latach dwudziestych często, a sporadycznie w trzydziestych. Za swoisty podbój nowych terenów uznać też można przeniesienie się dyskusji z łamów czasopism kobiecych do „Wiadomości Literackich”, tygodnika głównonurtowego i najbardziej wówczas opiniotwórczego. Jego program był świadomie eklektyczny109 – w zamierzeniach miało ono ożywiać literaturę poprzez publikację tekstów autorów o różnych indywidualnościach i światopoglądach. Na plan pierwszy wysuwano hasła obiektywizmu, apolityczności, swobody i nowoczesności, walki z każdym „wstecznictwem”, stawiając sobie za cel przede wszystkim popularyzację literatury. Wyprzedzając nieco dalsze rozważania, powiedzieć można, że

„Wiadomości” odegrały wobec literatury kobiecej rolę szczególną, ale więcej miejsca i uwagi poświęcę tygodnikowi redagowanemu przez Mieczysława Grydzewskiego w następnym rozdziale.

Polemikę wywołał tekst Ireny Krzywickiej Jazgot niewieści czyli przerost stylu („Wiadomości Literackie” 1928 nr 42), replikę napisała – wywołana do odpowiedzi – Maria Kuncewiczowa (nr 44), potem głos zabrał Antoni Słonimski (nr 45), a w następnym numerze znów Krzywicka z tekstem Metafory i metatwory. Zanim, jako ostatni, swoje stanowisko sformułowali: Paweł Hulka-Laskowski w artykule pod tytułem Kolana Heleny Fourment (nr 52-53) oraz Karol Irzykowski, w tekście Metaphoritis i złota plomba (też nr 52-53), Kuncewiczowa odpowiedziała Słonimskiemu w Dygresji (nr 46) i Krzywickiej w Jeszcze raz (nr 47), a Słonimski Kuncewiczowej w Proszę o dzwonek (też nr 47). W artykule Irzykowskiego nie ma wprawdzie bezpośrednich nawiązań do wcześniejszych wypowiedzi – znajduje się tu tylko jedna wzmianka dotycząca Kuncewiczowej – ale poruszane są podobne zagadnienia stylu i treści, które co prawda nie zostały sproblematyzowane wobec zagadnienia literatury kobiecej, warto go jednak omówić, bo sytuując spór w obrębie zjawisk bardziej ogólnych aniżeli tylko pisarstwo kobiet, każe zapytać, dlaczego ostrze krytyki szczególnie chętnie wymierzane było właśnie w pisarki.

Stosując pewne uproszczenie można uznać, że na gruncie polskim jest to pierwsza tak wyrazista polemika dotycząca literatury kobiecej. Po roku 1932 pojawia się więcej tekstów poświęconych twórczości literackiej kobiet, ale nie mają one

109 Por. J. Stradecki, „Wiadomości literackie” 1924-1939, w: Literatura polska w okresie międzywojennym, t. 1, red. J. Kądziela, J. Kwiatkowski, I. Wyczańska, Kraków 1979, s. 281. Więcej o programie czasopisma w następnym rozdziale.

charakteru programotwórczego czy metateoretycznego, w dużej mierze zapożyczają się w wątkach poruszanych (explicite bądź implicite) przez Krzywicką, Słonimskiego, Hulkę-Laskowskiego i Irzykowskiego, a także – o czym mowa będzie w następnym rozdziale – w sporze o „rozkład wewnętrzny” „Wiadomości Literackich”, które udzieliły głosu kobietom, a swych łamów na rozważanie problematyki emancypacji, reformy obyczajów itp. Należy podkreślić w tym miejscu, że Dwudziestolecie było pierwszą epoką w dziejach polskiej literatury (i może jedyną), która wypracowała dobrze doprecyzowaną i obecną w recenzenckiej świadomości kategorię literatury kobiecej.

Omówione teksty odniosę w toku dalszych rozważań do późniejszych artykułów Krzywickiej: Syreny („Wiadomości Literackie” 1929 nr 1) i Zmierzchu cywilizacji męskiej (1932 nr 54) oraz Hulki-Laskowskiego: Humanizacja świata przez kobietę (w dodatku do „Wiadomości” pod tytułem „Życie Świadome” 1933 nr 7). Sytuują one bowiem wcześniejsze, mniej lub bardziej jawnie niechętne kobietom-autorkom wypowiedzi obojga autorów w nowej perspektywie. Ujawniają optykę emancypacyjną, liberalną czy wreszcie feministyczną wspomnianych autorów. W obliczu takiego zestawienia nasuwa się pytanie o powody zmiany ich stanowiska wobec kobiecego pisarstwa. Wydaje się jednak, że – szczególnie w przypadku Krzywickiej – nie mamy tu do czynienia z jakąś zasadniczą rewizją poglądów i ocen. Wszystkie uwzględnione przeze mnie teksty jej autorstwa trzeba czytać łącznie, bo są one intelektualnie jednoczesne i dowodzą, iż można pogodzić jak najgorsze zdanie o kobietach-autorkach

Omówione teksty odniosę w toku dalszych rozważań do późniejszych artykułów Krzywickiej: Syreny („Wiadomości Literackie” 1929 nr 1) i Zmierzchu cywilizacji męskiej (1932 nr 54) oraz Hulki-Laskowskiego: Humanizacja świata przez kobietę (w dodatku do „Wiadomości” pod tytułem „Życie Świadome” 1933 nr 7). Sytuują one bowiem wcześniejsze, mniej lub bardziej jawnie niechętne kobietom-autorkom wypowiedzi obojga autorów w nowej perspektywie. Ujawniają optykę emancypacyjną, liberalną czy wreszcie feministyczną wspomnianych autorów. W obliczu takiego zestawienia nasuwa się pytanie o powody zmiany ich stanowiska wobec kobiecego pisarstwa. Wydaje się jednak, że – szczególnie w przypadku Krzywickiej – nie mamy tu do czynienia z jakąś zasadniczą rewizją poglądów i ocen. Wszystkie uwzględnione przeze mnie teksty jej autorstwa trzeba czytać łącznie, bo są one intelektualnie jednoczesne i dowodzą, iż można pogodzić jak najgorsze zdanie o kobietach-autorkach

Powiązane dokumenty