• Nie Znaleziono Wyników

nych pozostaw ało wciąż jeszcze w iele elem entów pogańskich, stąd synody nakazyw ały duchow nym kościelnych, w szczegól­

ności dotyczących św iąt

w iedzi przynajmniej raz w roku i przystępow ania do W ieczerzy Pańskiej w okresie Wielkanocy. Wier­

nych zobow iązano także do uczestniczenia w nabo­

żeństwach i przyjmowania sa k ra m e n tó w w sw oich p a ra fia c h . R ów nież d u ­ chowni mieli przestrzegać granic parafii i poza wyjąt­

kow ym i w y p a d k a m i nie w olno im było wypełniać żadnych funkcji kościel­

nych na terenie innych p a­

rafii.

W ydawane w tym cza­

sie przepisy kościelne regu­

low ały coraz dokładniej życie duchownych, naka­

zując im rezydow anie we w łasnych parafiach i nie opuszczanie ich na dłuższy czas bez zgody biskupa;

drobiazgow o regulow ana b y ła s p ra w a s tro ju d u ­ chow nego, a także norm ich postępow ania, m. in.

zabroniono księżom utrzy­

m y w a n ia k o n ta k tó w z ludźm i o złej opinii: pijaka­

mi, lichwiarzami, kobieta­

mi lekkich obyczajów czy heretykami. Inna rzecz, że w owym czasie wielu jesz­

cze było księży - wagabun-

w ano surowe przepisy ko­

ścielne.

ROZWÓJ OŚWIATY Poczynając od XIII wie­

k u tw orzono p rz y p a ra ­ fiach szk o ły p a ra fia ln e . Uczono w nich podstaw o­

wych rzeczy, przydatnych przede wszystkim dla w ła­

ściw ego funkcjonow ania parafii. Uczono czytania i p isa n ia w jęz y k u ojczy­

stym , a także p o d sta w o ­ wych wiadomości z języka łacińskiego. Przy tym zna­

jomość łaciny była wysoko ceniona, gdyż um ożliw ia­

ła ona podjęcie dalszych studiów. Rachunków uczo­

no w niewielkim zakresie, głównie po to, aby uczeń m ógł posługiw ać się ko­

śc ie ln y m k a le n d a rz e m . Sporo natom iast uw agi po­

św ięcan o n a u c e śp ie w u kościelnego, potrzebnego dla właściwego odpraw ia­

nia nabożeństw. Zwykle w szkole uczył jeden nauczy­

ciel. W większych szkołach miał pomocników rekrutu­

jących się często z byłych uczniów tych szkól.

Niem al wszystkie ów­

czesne szkoły parafialne istniały w m iastach, choć

Dalsza edukacja odby­

wała się w szkołach kate­

dralnych i klasztornych.

K ształcono tam głów nie przyszłych duchow nych, ale w ychodzili z nich też ludzie, którzy nie przyjmo­

wali święceń, ale obejmo­

wali urzędy świeckie. Nie było bowiem innych szkół.

Program obejm ował tzw.

qw drivium czyli: arytm ety­

kę, geom etrię, astronomię

i m uzykę; ponadto p rzy ­ kłady teologiczne i filozo­

ficzne. Szkoły katedralne istniały w zasadzie p rzy w szystkich katedrach bi­

skupich. Inna rzecz, że nie wszyscy duchowni uczęsz­ rach, głównie opactwach.

W XIV wieku, spośród za­

konów działających w ów ­ czas w Polsce, szkolnic­

twem zajmowali się przede wszystkim cystersi. m ożna było zakładać żad­

nych szkół. Z kolei, na za­

ło żen ie szk o ły w y ższej, zwanej w ów czas studium generale, ko n ieczn a b yła zgoda papieża.

Potrzeba założenia ta­

kiego stu d iu m w Polsce uwidoczniła się w XIV wie­

ku. Odczuwał ją zarówno Kazimierz Wielki, jak i jego w spółpracow nicy. O dro­

dzone państw o potrzebo­

w a ło c o raz w ięcej w y ­ kształconych duchownych i świeckich, a zdobywanie w ykształcenia za granicą było tru d n e i kosztow ne.

Pomysł założenia własnej wyższej uczelni, który kieł­

Przygotow ania do sta­

rań o w łasny uniw ersytet przedstaw iło w Awinionie prośbę o zezwolenie na za­

ło żen ie u n iw e rs y te tu w Krakowie. Papież U rban V w yraził na to zgodę. 12 uczelni, praw a i przyw ile­

je jego pracow ników i stu ­ dentów. U niw ersytet miał p o sia d a ć w y d z ia ł s z tu k w yzw olonych oraz fakul­

tety : praw a kanonicznego, praw a cywilnego i m edy­

cyny. P apież nie w yraził zg o d y n a założenie w y ­ działu teologicznego. Zgo­

dę na ten w ydział uzyska­

ła dopiero królow a Jadw i­

ga od B onifacego IX, w roku 1383.

Śmierć Kazimierz Wiel­

kiego (1372) i brak stabili­

zacji w ładzy w następnym

ciem jej granic na wschód.

Poczynając od roku 1340, K azim ierz W ielki w y stę­

pow ał z roszczeniam i do spadku po ostatnim księ­

ciu włodzim iersko - halic­

kim Je rz y m B o le sła w ie Troj demowiczu i od roku 1344 zaczął przyłączać do Polski ziem ie tego k się ­

rzym skokatoliccy Polacy i N ie m c y (m ie sz k a ją c y głównie w m iastach) sta­

now ili niew ielki procent ludności tego kraju.

D la u m o c n ie n ia p o l­

skiego panow ania na Rusi, różnym i sposobami popie­

rano rozw ój chrześcijań­

stw a łacińskiego n a tych ziem iach. Akcji p a tro n o ­ w ali papieże aw iniońscy d ążący do ro z s z e rz e n ia sfery sw o ich w p ływ ów . Szczególnie ak ty w n e na tym polu były zakony do­

m in ik an ó w i franciszka­

nów, d ziałających tu od XIII w ieku. W efekcie

po-W łodzim ierzu i Chełmie, faktycznie z a istn ia ła od roku 1367 (form alnie od r.

1375), a jej arcybiskupem z o sta ł K ry s tia n . N ow a m etropolia objęła Ruś H a­

licką i część Wołynia, nale­

żącą do Polski. W krótce podjęto starania o przenie­

sienie stolicy m etropolii z Halicza do Lwowa, co na­

stąpiło w 40 lat później.

K a z im ie rz W ielki um acniając w pływ y p o l­

skie i Kościoła łacińskiego n a Rusi, starał się to czy­

nić, w m iarę m ożliw ości tak , b y nie zra z ić sobie miejscowej ludności

pra-P ło n ą stosy - k a ź ń w aldensów

jawili się na Rusi Halickiej biskupi łacińscy. Pierwsze b is k u p s tw o ła c iń s k ie utw orzone zostało w Prze­

m y ślu około ro k u 1342, jeszcze p rz e d p rzy łącze­

niem ziem i przem yskiej do Polski,

Istniały różne projekty ro z w ią z a n ia p ro b le m u przynależności organiza­

cyjnej Kościoła łacińskiego na Rusi Halickiej. Kazi­

mierz Wielki zmierzał naj­

pierw do pow iązania ko­

ścielnego Rusi z m etropo­

lią gnieźnieńską. Później, dążył do utworzenia samo­

dzielnej m etropolii łaciń­

skiej w Haliczu. M etropo­

lia ta k a , obejm ująca b i ­ sk u p stw a w P rz em y ślu ,

wosławnej. Pam iętał przy tym , że jego p o p rze d n ik (Jerzy Bolesław Trojdeno- wicz) przypłacił śmiercią le k c e w a ż e n ie K ościoła p raw o sła w n e g o . Stąd w układzie z bojarami ruski­

mi, w 1341 roku, zagw a­

r a n to w a ł w y z n a w c o m praw osław ia poszanow a­

nie ich obrządków i oby­

czajów. Tych gwarancji sta­

rał dochow ać do końca swego panow ania, mimo nacisków papieża.

M IĘ D Z Y T O L E R A N C J Ą A D Y S K R Y M IN A C JĄ

W d ą ż e n iu do u m ac­

niania swej w ładzy Kazi­

m ierz W ielki p o d jął też

spraw ę uporządkow ania organizacji Kościoła p ra ­ wosławnego. Starał się za­

pobiec kościelnej zależno­

ści Rusi halickiej od M o­

skwy, a także od m etropo­

lii, którą próbow ał utw o­

rzyć wielki książę Litwy, Olgierd. W roku 1370 w y­

słał do Filoteusza - patriar­

chy K onstantynopola - bi­

skupa halickiego Antoniu- sza, p rz e w id z ia n e g o na m e tro p o litę . A n to n iu sz m iał przedstaw ić prośbę króla polskiego o reakty­

w ow anie m etropolii halic­

kiej i zatwierdzenie Anto­

n iu sza jako arcybiskupa tejże m etropolii. Prośbę uzasadniono tym, że cho­

dzi o to „aby -prawosławny obrządek na R usi nie zagi­

n ą ł" . P ro śb a ta b y ła wzm ocniona groźbą, że w w ypad k u jej nie spełnie­

nia, Kazimierz będzie się czu ł w o b o w ią z k u ochrzcić R usinów w ob­

rządku łacińskim. Wobec takiego postaw ienia spra­

wy, p atriarch a Filoteusz reaktyw ow ał 9 m aja 1370 roku m etropolię w H ali­

czu, poddając jej biskup­

stwa: w Chełmie, Przem y­

ślu, Turowie i Włodzimie­

rzu. Pierwszym metropo­

litą halickim został kandy­

dat króla - Antoniusz.

Kazimierz Wielki oka­

zał się także tolerancyjny dla Ormian, którzy poczy­

nając od końca XII wieku, osielali się na Rusi Czer­

wonej i Podolu. W roku 1356 król zatw ierdził ich zwyczaje, odmienność w y­

znania, a także w ew nętrz­

ną autonomię. Ormianie ci należeli do powstałego w 506 r. w Armenii niezależ­

nego Kościoła monofizyc- kiego. W p a ń stw ie p o l­

skim pozwolono im zacho­

wać zwyczaje, język, strój, a także własne wyznanie i zo rg a n izo w a n y Kościół.

Orm ianie sami sobie w y­

bierali biskupów, których z a tw ie rd z a ł kró l a w y ­

św ię ca ł k a t o l i k o s zw ierzchnik Kościoła or­

miańskiego.

Natomiast nie mogły li­

czyć na tolerancję, uznane za nieprawow ierne, ruchy powstałe w łonie Kościoła Zachodniego. Z rucham i tym i walczyli najpierw bi­

skupi, a potem inkwizycja.

W p o ło w ie XIV w ie k u szczególnego nasilenia n a­

b ra ł ru ch biczow ników . Zapoczątkowany na połu­

dniu Europy dostał się tak­

że i do Polski. Ruch ten zo­

stał potępiony przez p a ­ pieża Klamensa V w roku 1349, który też w ezwał m.

in. m etropolitę gnieźnień­

skiego i polskich b isk u ­ pów, by „dołożyli starań i Polskę z tych bezbożników oczyścili". O dtąd biczow­

nicy byli skutecznie ściga­

ni i prześladow ani przez w ład ze kościelne. Mniej skuteczne okazało się na­

to m iast p rze ślad o w a n ie w aldensów , którzy znaj­

d o w a li z w o le n n ik ó w szczególnie na Śląsku. W p ie rw sz e j p o ło w ie XIV w ieku trybunał inkwizy- cyjny stosował represje w stosunku do nich, W samej Św idnicy spalono z tego p o w o d u około 50 osób.

Mimo to, w ałdensi na Ślą­

sku przetrw ali, a później przyłączyli się do ruchu husyckiego. Prześladowa­

no też wspólnoty beginek i begardów znajdujące się pod w pływ em braci wol­

nego ducha, skłaniających się do gnostycyzmu.

W zw iązku z koniecz­

nością zw alczania przez h ierarch ię kościelną r u ­ chów p o stu lu jący ch ko­

nieczność pow rotu do pro­

s to ty e w a n g e lic zn e g o chrześcijaństwa, pow oły­

wano także w polskiej pro­

wincji kościelnej sądy in- kw izycyjne. O d 1327 r.

działalność inkw izycji ob­

jęła całą Polskę.

Ks. H enryk C zembor

35

„Piknik

Powiązane dokumenty