• Nie Znaleziono Wyników

Janie z Oldrzychowic Milikowskim i jego kontaktach z Lelewelem, Mickiewiczem i krajem

W dokumencie Kalendarz Zwrotu na Rok 1956 (Stron 84-91)

Zagadkowa pieczęć wczesnośredniowieczna z Góry Zamkowej w Cieszynie

Janie z Oldrzychowic Milikowskim i jego kontaktach z Lelewelem, Mickiewiczem i krajem

i

skiego ru sz y li za ch le b em i k siążk ą w ś w ia t b y ł J a n M ilikow ski. U ro d ził się w O ldrzychow icach, p o d Jaw o ro w y m , w r. 1781 z rodziców niezam ożnych, o d ra b ia ją c y c h pańszczyznę podobnie ja k w szyscy in n i ów cześni za g ro d n i­

cy i c h a łu p n ic y w te j k a m e ra ln e j wsi.

R ód M ilikow skich w y w o d ził się, ja k to n ie tru d n o o dgadnąć, z M ilikow a, gdzie n azw isk o to w y stęp o w ało ju ż w p o czątk ach X V II w., podczas k ied y w O ldrzychow icaoh, ja k to w y n ik a z u rb a rz y , p o jaw iło się d o p iero później (zob.: Franciszek Popiołek, H isto ria o sa d n ic tw a w B esk id ach Ś ląskich, str. 251 i 254). M ieszkańcy n aszy ch g ó rsk ich w iosek, a w ięc i „lu d zie m i- lik o w scy ” tru d n ili się n ie ty lk o ro l­

n ictw em , ale i h o d o w lą b y d ła, głów nie owiec, co zm uszało ich do p o szu k i­

w a n ia p a stw isk i p rzen o sze n ia się z jed n eg o m iejsca n a d ru g ie. N azw isko

„M ilik o w sk i” oznaczało kogoś z M i­

likow a, k tó reg o poza tą w sią n a z y ­ w ano m ilik o w ia n in em , a n ajczęściej (czło w iek iem ) milikowskim. P ie r w ­ szy zatem M ilik o w sk i w O ldrzyoho- w icach to n o w y o sadnik, co w idocz­

n ie p rz y b y ł tu ta j z b ard ziej ju ż w te ­ d y z a lu d n io n y ch okolic n a d o lz ia ń - skich.

N asz J a n , p rz y sz ły p o te n ta t k się ­ g a rs tw a lw ow skiego ( ja k n a z y w a M ilikow skiego M. O p a łe k ), uczęsz­

czał p o czątkow o d o ew an g elick iej szkółki lu d o w ej w ro d zin n ej wsi, a później ja k to było zw y czajem w n ie ­ je d n e j chacie śląsk iej, ru sz y ł w św iat, bo ziem i i ch leb a d la w szy stk ich d z ie ­ ci n ie starczyło. P o dalsze n a u k i u d a ł się za r a d ą p a s to ra b y strzy ck ieg o P auliniego, S ło w ak a, n a Spisz, do P odolińca, gdzie is tn ia ła sła w n a p o l­

sk a szkoła ś re d n ia o d d a w ie n d a w n a ścią g a ją c a do sw ych m u ró w liczne za stęp y m łodzieży. P odoliniec w X V II i X V III w ie k u zn a n y b y ł n a ca łą P o lsk ę z k o leg iu m i tej w ła śn ie śre d n iej szkoły p ija rsk ie j, k tó ra o la t k ilk a d z ie sią t p rz e trw a ła ro zb io ry P o l­

ski, a z a m k n ię ta zo stała dopiero w d ru g ie j połow ie X IX w iek u . P a u lin i, w y sy ła ją c m łodego M ilikow skiego do

JOACHIM L E L E W E L G ło śn y h is to r y k p o ls k i z w ile ń s k ic h

i p a r y s k ic h c z a s ó w M ic k ie w ic z a

Podolińca, k ie ro w a ł się zap ew n e sła ­ w ą ow ej zn ak o m itej szkoły polskiej o raz fa k te m , że m o g ła się ta m k s z ta ł­

cić m łodzież n ie ty lk o szlachecka, ale i sy n o w ie chłopscy. W p raw d zie po ro z b io ra ch rz ą d a u stria c k i n a rz u c ił te j szkole ję z y k w y k ła d o w y n iem iec ­ ki, ale m łodzież p o lsk a z b r a k u szkół in n y c h d a le j się do n ie j g arn ęła.

N a u k a w F odolińcu, w czasach, k ie d y szkoła ta m te jsz a z polskiej p rz e ra d z a ła się w n iem ieck ą, u św ia ­ do m iła i u tr w a liła w M ilikow skim polskość, bud ząc w n im uczucia, z k tó ry c h później zrodził się u niego o fia rn y p a trio ty z m . W yższe g im n a ­ zjum , ta k zw an ą „filozofię” , uko ń czy ł w B ra ty sła w ie , a n a stę p n ie w ró cił n a Ś ląsk i o b ją ł p o sad ę n au czy cielsk ą w założonej w ów czas szkole e w an g elic­

kiej w K o ń sk iej p rz y C ieszynie. O t a ­ k im zaw odzie m y śla ł za p ew n ie P a u ­ lini, k ie ru ją c m łodego J a n a do szkół.

W idocznie zaw ód te n n ie o d p o w iad ał je d n a k M ilikow skiem u, bo po p a ru la ta c h p o rzu cił p ra c ę w szkole i w r.

1803 po raz d ru g i ru sz y ł w św iat.

79

W p o sz u k iw a n iu in n ej p ra c y u d a ł się

P rz y jrz y jm y się bliżej p ew n y m dziedzinom p ra c y naszego J a n a . K ie ­ d y do G alic ji d o ta rła w ielk a, n a ­ tc h n io n a po ezja M ickiew icza i budzić tu zaczęła po w szech n y zach w y t, M i­

lik o w sk i w y d a ł „ S o n e ty ” M ickiew i­

cza ju ż k ilk a m iesięcy po ich u k a ­ zan iu się w M oskw ie w r. 1826. W y ­ dan ie to, p o d o b n ie ja k w ie lk a a n to ­ logia poejzi p o lsk iej p t. „ P o lih y m n ia ” , w k tó re j M ickiew iczow i pośw ięcono cały je d e n tom ik, p rz y sp o rz y ły M ili- k o w sk iem u dużo serd eczn y ch k ło p o ­ tów , o k tó ry c h będzie jeszcze m ow a.

W r. 1833 obok o ry g in a ln y c h p a r y s ­ k ich w y d a ń „K siąg n a ro d u i p ie l- g rz y m stw a p olskiego” , p o sia d a ją k się g a rn ie M ilikow skiego w s k r y t­

k a c h n a jta jn ie js z y c h ró w n ież n ie ­ m ieck i p rz e k ła d te g o d z ie łk a . W y d a w ­ n ic tw a te b ęd ą solą w o k u cenzorów , a p rz e k le ń stw o dw óch słów — „ v e r- b o teń e B u c h e r” — będzie g łó w n y m źró d łem opinii, ja k ą m ia ły w ład ze za­

borcze o M ilikow skim .

R olę księgarzy, a m ięd zy n im i głów nie M ilikow skiego o ra z ich s to ­ su n e k do k o n sp ira c y jn y c h p oczynań w k r a ju i n ieleg aln e j lite ra tu ry , u - ja w n ił w całej p e łn i w ie lk i proces p o lityczny, w ytoczony p ra co w n ik o m d r u k a r n i Z a k ła d u N arodow ego im.

O ssolińskich w e L w ow ie w r. 1834.

T ajne, n ie c e n z u ra ln e d ru k i, ja k ie tło ­ czono w O ssolineum , z „K sięg am i n a ­ ro d u i p ie lg rz y m stw a po lsk ieg o ” n a czele, w p a d ły w rę ce policji, a a p a ra t śledczy u sta lił, że k o lp o rtażem całej te j re w o lu c y jn e j lite r a tu r y za jm o w a ­ li się m . i. g łó w n ie k sięgarze, w śró d k tó ry c h n a jb a rd z ie j b y ł obciążony nie k to in n y , ja k w łaśn ie M ilikow ski.

S k ru p u la tn e rew izje, p rz e p ro w a ­ dzone trz y k ro tn ie w filii ta rn o w sk ie j, d w u k ro tn ie w filii stan isław o w sk iej o raz w c e n tra li lw o w sk iej spow odo­

w ały, że M ilikow skiego pod d an o śled ztw u , a za śled ztw e m p o sy p a ły się w y ro k i. Podczas re w iz ji w c e n tr a ­ li lw ow skiej znaleziono' u M ilik o w ­ skiego 200 e g z em p larzy „K siąg n a ­ ro d u ” z ta jn e g o n a k ła d u O ssolineum , a p ró cz tego ca łe sto sy lite r a tu r y e m ig ra c y jn e j, stan o w iącej to w a r ró w ­

n ie o stro zakazany. K siążk i u le g ły oczyw iście k onfiskacie, a oprócz nich z a b ran o M ilik o w sk iem u k o resp o n ­ den cję, z k tó re j m ożna się było d o ­ w iedzieć, ja k ą d ro g ą „ p rz e c iek a ła ” do jego sk ład ó w i s k ry te k lite r a tu r a e m ig ra c y jn a .

M ilik o w sk i k o resp o n d o w ał z A n ­ to n im O leszczyńskim , L eo n ard em C hodźką i z w ie lu in n y m i w y b itn y m i p rz e d sta w ic iela m i em ig racji. W liście do C hodźki np. p isał: „Czy Życie Xcia Józefa Poniatowskiego w yszło ju ż z d ru k u ; ró w n ież 3-ci tom dzieła P ań sk ieg o Histoire de Legion Polonai- se; o 48 expl. tak o w eg o p rosiłbym . Je ż e li M ickiew icz w y d a ł coś o W ło­

szech, ja k tu m ów ią, lu b cokolw iek innego, p ro siłb y m ta k ż e o 48 e x e m - p la rz y .” — W szystko to oczyw iście b y ło lite r a tu r ą „za k a za n ą ” .

K o resp o n d en cja M ilikow skiego z k się g a rz a m i zag ran iczn y m i b y ła d la p o licji le k tu r ą zap ew n e n ajc iek aw szą,

S O N E T V

\ n a M a >f i c k h ; w i z x.

<,* <i'is ' i. <<<*:

: . . t , f i

/-•> < \v

.;*■ \ \ń m \ i m s w u c A K

-y V H ? v

-i. w

6 \\\

i: lltiti.NA f s u i. a f m W K G O .

K S i p t H ł a i m . Ł w c m r s i f A C S o w j t .

i a «

T o m ik M ic k ie w ic z a , w y d a n y p rz ez M ilik o w s k ie g o w e L w o w ie

6 Kalendarz Zwrotu 81

bo o d sła n ia ła z a k o n sp iro w a n e ścieżki,

i-lik o w sk im źle, w iem y ju z bow iem dlaczego ta k było. N ę k ają ce igo p r o ­ cesy, w ysokie g rz y w n y i złośliw a c e n z u ra o d b iły się n a jego m ożliw oś­

ciach w y d aw n iczy ch , czego dow odem m. in. w łaśn ie „ P ism a ” K ropdńskiego.

U w ielb ien ie d la w ielk iej poezji M ickiew icza stało się d la J a n a z O l- d rzychow ic źró d łe m licznych k ło p o ­ tów , o k tó ry c h k ilk a ciek aw y ch szczegółów o p o w ied ział A le k sa n d e r Sem kow icz, a u to r uroczej ksią żk i o w y d a n ia c h d zieł M ickiew icza (L w ów 1926). O to garść szczegółów n a ten te m a t.

Rozgłos „S o n etó w ” w y d a n y c h w M oskw ie z k ońcem ro k u 1826 b y ł ta k w ielki, a zap o trzeb o w an ie n a ich w y ­ d a n ie k ra jo w e ta k duże, że M ilik o w ­ sk i p o stan o w ił w y d ać je w ła sn y m nak ład em .

P rz y s tę p u ją c do d ru k u d z ia ła ł w d o b rej w ierze, bo o p a rł się n a o d ­ p isie „ S o n etó w ”, k tó ry n a k o ń cu za­

w ie ra ł zezw olenie sam ego M ickiew i­

cza n a d ru k , d a to w a n e w K ijo w ie w r. 1826. O dpisu tego d o starc zy ł M ili- k o w sk iem u L u d w ik P iątk iew ic z, k tó ­ r y w y d an ie za o p a trz y ł w stęp em , p o ­ w o łu jąc się zap ew n e n a p ełnom oc­

n ictw a, u d zielone m u przez a u to ra . Ju ż po w y d ru k o w a n iu (1827) o k a­

zało się, że w y d a n ie było n ieleg aln e, M ickiew icz bow iem zezw olenia n a te n p rz e d ru k n ie d ał, a „ im p rim a tu r”

było fałszy w e i w p ro w ad zało k się ­ g arz a lw ow skiego w b łąd . P o e ta złoś­

cił się n a te n „ ra b u n e k ” i życzył d r u ­ k arzo w i lw o w sk iem u „oby m u p a ­ raliż n a ru sz y ł w szy stk ie p ra s y ” , ro b ił też w y m ó w k i O dyńcow i, k tó ry będąc u p rzed zo n y o d ru k u , n ie p rz e c iw sta ­ w ił się m u w cale. („ N ietęg i z ciebie logik, choć słu ch ałeś k sięd za A nioła D o w g ird a” .)

„ P la g ia to ró w ” lw o w sk ich nie n a le ­ ży je d n a k zb y tn io potępiać, bo nie d la w ielk ich zysków p o d ję li się w y ­ d a n ia „S o n e tó w ” , a w d o d a tk u p o ­ d ejm o w ali się im p re zy w p ełn ej św iadom ości, że dzieje się to za zgodą poety. D ziałali w d o b re j in ten cji, chcąc się p rzy słu ży ć w p ra c y około k rzew ien ia lite r a tu r y n a ro d o w e j w

zaborze a u stria c k im , w in ę zaś za

„ p la g ia to rstw o ” ponosi n a jp e w n ie j in ic ja to r tego w y d an ia, w spo m n ian y ju ż P iątk iew ic z.

J a k o m iło śn ik poezji, p rzy ło ży ł ró w n ież M ilikow ski sw ą rę k ę do w y ­ d a n ia dużej an to lo g ii poezji p o lsk iej, k tó ra pt. „P o lih y m n ia czyli piękności poezji a u to ró w tegoczesnych dla m i­

ło śn ik ó w lite r a tu r y p o lsk ie j” o p r a ­ cow ał J a n J u lia n Sizczepański (1827) . W y d aw n ictw o to o b ejm o w ało sześć tom ików , w śró d k tó ry c h d w a p ie rw ­ sze i d w a o sta tn ie o b ejm o w ały u tw o ­ ry ró żn y ch po etó w , to m ik trzeci B ro ­ dzińskiego i O dyńca, a c a ły tom cz w a rty pośw ięcono M ickiew iczow i.

B ył to to m ciekaw y, bo z a w ie ra ł n a czele „O dę do m łodości” n ig d zie je sz ­ cze do te j p o ry n ie d ru k o w a n ą , p rz e ­ d r u k p ie rw szy c h m ickiew iczow skich to m ik ó w w ile ń sk ic h bez „ G ra ż y n y ” i k ilk u b a llad , o raz „ S o n e ty ” , ju ż po ra z d ru g i w ty m sam y m ro k u i w ty m

• P O U I I Y MJVIA

i z \ i i

P ff f J L N O S C I I » O K / Y I

. u , u>f.<.<vv r m » o s f . ! > x Y e ! i

<• i *

« t tO ŚJfl KO W Ll TEKA T IR V S>OL$h!U.

W V O i V E P R 2 J C Ż

i* .\A J li.U N A SZCZEPAŃSKIEGO 1 » « IV.

W K L W O W I E ,

ł l t l l S I J i i ) V f 11, u « ».

K a r ta ty tu ło w a p o e z ji M ic k ie w ic z a w y d a n a w e L w o w ie

83

sam y m m ieście p rz e d ru k o w a n e. O d­

i l

W dokumencie Kalendarz Zwrotu na Rok 1956 (Stron 84-91)