• Nie Znaleziono Wyników

Dorobek literacki Dawida Bieńkowskiego jest — jak dotąd — stosun‑

kowo skromny i obejmuje trzy utwory prozatorskie wydane w poprzedniej dekadzie. Składają się nań powieści: Jest (2001), Nic (2005) oraz Biało ‑czerwony (2007). Każdy z tych utworów potrafił zwrócić uwagę czytelników i krytyków zarówno aktualną warstwą tematyczną, jak i sprawnością narracyjną. Widzia‑

no w nich przede wszystkim powrót realizmu i zwrot antykapitalistyczny

— dwa symptomatyczne objawy dążeń prozy polskiej na przełomie wieków.

Bieńkowski sięgał po różne sposoby uchwycenia rzeczywistości i mierzył się z problemami mocno dotykającymi społeczną świadomość.

W debiutanckiej powieści Jest historią do opowiedzenia stało się poko‑

leniowe doświadczenie generacji lat 60., dla której wchodzenie w dojrzałość zbiegło się z latami Solidarności i stanu wojennego. W swojej recenzji powieś- ci Justyna Sobolewska pisała:

Czytam Bieńkowskiego po raz drugi z takim samym wzruszeniem (choć nie należę do opisanego w jego książce pokolenia). Widać wy‑

raźną różnicę między tą powieścią a powstającymi ostatnio książkami o dojrzewaniu i o „straconym pokoleniu” wchodzącym w dorosłość w latach 80. Nie jeden Bieńkowski tak dokładnie odtwarza realia pe‑

erelowskie — saturatory, jelcze z charakterystyczną kopułą na silnik, ceny i smaki oranżady, tanich win i papierosów. Można wręcz mówić o osobnym nurcie takiej literatury. Tyle że Bieńkowski nie chce wcale

nostalgicznie odtwarzać przeszłości, tylko opowiedzieć pewną historię sprzed lat1.

Powieść wpisywała się w ciąg literackich przedstawień Polski Ludowej, który Przemysław Czapliński nazwał „patetycznymi narracjami o -ofiarach systemu komunistycznego”2. Fabuła Jest obejmuje dwa lata z życia uczniów warszawskiego liceum — od gorącego dosłownie i metaforycznie sierpnia 1980 roku po wakacje stanu wojennego dwa lata później. Zgodnie z regułami powieści „pokoleniowej” Bieńkowski stworzył utwór wielowąt‑

kowy. Mamy bowiem do czynienia z bohaterem zbiorowym, którym jest piątka licealistów: Ino, Piotr, Karol, Krasnolud i Arysto, uzupełniona również drugoplanową grupą szkolnych koleżanek i kolegów, a także epizodyczny‑

mi postaciami równolatków z innych kręgów. Pisarz z pełną świadomością pokazał okres pierwszej Solidarności jako newralgiczny czas społecznego przebudzenia i moment wejścia w dojrzałość licealnej młodzieży, urodzonej na początku lat 60. Jest to więc również powieść inicjacyjna, wpisująca się w niemały ciąg narracji o dojrzewaniu, które powstały w latach 90. niemal jako rodzaj „pracy obowiązkowej” wielu młodych autorów (utwory między innymi Pawła Huellego, Andrzeja Stasiuka, Jerzego Sosnowskiego, Krzysz‑

tofa Vargi). Jest Bieńkowskiego, nasycone niewątpliwie pierwiastkami auto‑

biograficznymi, wyróżnia przy tym motyw inicjacji z wielką historią w tle.

Mamy zatem zarówno codzienne, szkolne i rodzinne problemy przekracza‑

jącej próg dorosłości młodzieży, jak i historycznej wagi kwestie społeczne i polityczne.

Obie te perspektywy stale przenikają się wzajemnie, życie osobiste boha‑

terów splata się ze zdarzeniami z wielkiej polityki, młodzieńczy bunt i dezyn‑

woltura znajdują swój kontrapunkt w chwilach powagi i odpowiedzialności.

Na przykład akcja powieści rozpoczyna się w ostatni dzień wakacji 1980 roku, który uczniowie III klasy warszawskiego liceum postanowili spędzić w Ryni nad Zalewem Zegrzyńskim. Ich pomysł na pożegnanie letnich ferii nie był wyszukany i sprowadzał się do upicia się tudzież przenocowania w jak najtańszy sposób w lesie za polem namiotowym. Jednakże chłopcy nawet w tak — zdawałoby się — prostej sytuacji nie potrafią wyzwolić się od myślenia o strajkach na Wybrzeżu i — pijani — prowokują przypadkowo spotkanych górników, wywołując knajpianą awanturę. Na drugi dzień żyją wyłącznie podpisaniem porozumień w Gdańsku, a domagając się podczas drogi powrotnej poczciwym jelczem -ogórkiem włączenia radia z transmisją ze stoczni, zostają ostatecznie wyrzuceni z autobusu wśród obojętnych po‑

1 J. Sobolewska: Kryształ czasu. „Gazeta Wyborcza” 2001, nr 156, s. 14.

2 P. Czapliński: Polska do wymiany. Późna nowoczesność i nasze wielkie narracje. War‑

szawa 2009, s. 133.

85

Duch zaangażowania. O prozie Dawida Bieńkowskiego

dróżnych. „Ludzie, no co jest?! Wreszcie się udało, a wy jedziecie, jak gdyby nigdy nic!3” — pytał, wrzeszcząc, jeden z nich.

Autor powieści zróżnicował postacie swoich bohaterów, próbując zary‑

sować różne punkty widzenia i tym samym poszerzyć perspektywę oglądu tamtych lat. Najbardziej wyraziście nakreślił sylwetkę Inona, początkującego i uzdolnionego malarza, syna opozycjonistki, aktywnego konspiratora mocno zaangażowanego w działalność Solidarności. Ta postać nosi rysy Grzegorza Przemyka, dziewiętnastoletniego maturzysty i poety, śmiertelnie pobitego przez milicję w 1983 roku4. I właśnie śmierć Inona jest dla bohaterów po‑

wieści autentycznym momentem inicjacji. Jak zauważył Robert Ostaszewski,

„prawdziwe spotkanie bohaterów z dorosłością następuje w momencie, kiedy umiera Ino, pobity przez milicjanta. To właśnie śmierć Inona i prowadzone potem śledztwo, w które jego szkolni przyjaciele zostają wciągnięci, stano‑

wią dla bohaterów powieści rytuał przejścia, prawdziwą i bolesną zarazem

»maturę«”5. Większość z nich wychowuje się w rodzinach niepełnych. Arysto żyje w kulcie pamięci zmarłego ojca, przedwojennego oficera. Piotr z kolei mieszka tylko z ojcem, a obu ich utrzymuje matka przysyłająca pieniądze ze Stanów. Z całej tej grupy Piotr jest najbardziej zbuntowany wobec rzeczywi‑

stości i swą niezgodę wyraża, grając w zespole punkowym. Karol, począt‑

kujący i skłonny do depresji poeta, jest bardzo zamknięty i także mieszka tylko z matką. Jedynie Krasnolud, zbieracz pistoletów, karabinów i wszelkich militariów, wywodzi się z pełnej rodziny, co skądinąd wcale nie ogranicza jego swobody.

Rzeczywistość PRL -u w powieści Bieńkowskiego rysuje się na ogół jed‑

nowymiarowo: po jednej stronie grupa młodocianych bohaterów, wspierana przez garść opozycjonistów, a po drugiej — nielubiana szkoła, znienawidzeni nauczyciele, bierni i oddaleni rodzice, obojętny tłum na ulicach, bezmyślni zomowcy. I choć życie codzienne bohaterów wygląda dość monotonnie, to jednocześnie przynosi kolejne wyzwania, którym starają się podołać i z en‑

tuzjazmem, i ze strachem. Autor powieści nie relacjonuje ich losów z pełną ciągłością, lecz wybiera zdarzenia, które ilustrują ich wejście w dorosłość. Są to więc na przykład utarczki z nauczycielami, wagarowanie, kontakty z hip‑

pisami, bywanie na koncertach rockowych, wypady do Kazimierza, ale też akcja wieszania nad wejściem do szkoły transparentu z napisem „Wszech‑

światowe kłamstwo” w dzień rewolucji październikowej, strajk szkolny, ob‑

rzucanie farbą i podpalenie pomnika Feliksa Dzierżyńskiego, drukowanie i kolportowanie bibuły czy przenoszenie broni w czasie stanu wojennego.

Ponad wszystkim unosi się jednak woń alkoholu i papierosów jako czytelnych

3 D. Bieńkowski: Jest. Warszawa 2001, s. 21.

4 Zob. W. Tochman: Pierwsze czereśnie. „Gazeta Wyborcza” 1997, nr 63, s. 10—12.

5 R. Ostaszewski: Katalog win i przewin. „Dekada Literacka” 2003, nr 9—10, s. 108—

109.

i najbardziej pożądanych atrybutów dorosłości. Młodociani bohaterowie Jest piją podczas każdego spotkania poza szkołą, najczęściej do nieprzytomnoś- ci, natomiast szkolna toaleta jest dla nich przede wszystkim palarnią i oazą wolności (w czasie strajku również siedzibą szkolnego komitetu strajkowego i miejscem negocjacji z radą pedagogiczną). Picie tanich win owocowych (al‑

pagi, siary, jabola), wina domowego czy piwa jest dla nich przełamywaniem własnej dziecięcości, wejściem w tak oczekiwany wiek dojrzały, smakowa‑

niem upojenia, lecz przede wszystkim jest wyrazem buntu wobec świata, w którym przyszło im żyć. Powtarzają tym samym symboliczny gest wie‑

lu dorosłych, topiących w alkoholu własną niezgodę na zastany porządek.

Arkadiusz Morawiec zauważył, że „powieściowi licealiści piją wino nie dla przyjemności, jaką niesie stan alkoholowego odurzenia, ale jakby z powodu politycznego systemu. Wino Pink okazuje się tutaj różową odtrutką na szarą rzeczywistość PRL -u”6.

Alkohol uwalnia też emocje bohaterów, odsłania ich wrażliwość i indy‑

widualne zainteresowania. Rozmawiają o sztuce, spierają o postawy Stachury i Wojaczka, nawet Krasnolud zachęca Inona do malowania militariów:

Narysowałbyś kiedyś pistolet albo karabin. To dopiero prawdziwe piękno. […] A karabin mauzer, wyobraź sobie, jaki kształt, jaki wy‑

raz, jakie proporcje. To prawdziwa sztuka. Zresztą w czym on ma być brzydszy od zdechłej ryby?7.

W alkoholowych oparach buduje też Bieńkowski sceny symboliczne, sytu‑

ujące chłopców w kręgu mitologii narodowej, „artystycznie dość ryzykowne

— jak ocenił je Andrzej Franaszek — balansujące na granicy kiczu i usprawied- liwione jedynie stanem świadomości licealistów, »przerabiających« właśnie kanon romantycznych i młodopolskich tekstów”8. W jednej z nich korowód postaci w takt poloneza Pożegnanie ojczyzny Ogińskiego wtacza wózek z po‑

zornie martwym (w istocie upitym) żołnierzem na Górę Trzech Krzyży w Ka‑

zimierzu, co kończy odczytanie Modlitwy bohaterów Rafała Wojaczka. W innej pijany Ino spotyka Grottgerowską zjawę o imieniu Polonia, zamieniającą się w kościotrupa, a równie nietrzeźwy Krasnolud ucieka w amoku przed sztur‑

mującą tyralierą, czołgami, szarżującymi Kozakami z obnażonymi szablami, by utknąć przed żelazną kratą zagradzającą mu drogę do wolności.

Sceny te odsłaniają inny ważny wymiar powieści Dawida Bieńkowskiego, jakim jest ironia. Odczucia powagi historycznego czasu narodzin Solidarności i dramatyzmu przeżyć młodych „bojowców” znajdują częściową przeciw‑

6 A. Morawiec: Książka dla (smutnych) chłopców. „Twórczość” 2002, nr 3, s. 110.

7 D. Bieńkowski: Jest…, s. 113.

8 A. Franaszek: Alpaga, historia i otchłań. „Tygodnik Powszechny” 2003, nr 43, s. 14.

87

Duch zaangażowania. O prozie Dawida Bieńkowskiego

wagę w ironicznym traktowaniu bohaterów bądź jako niezbyt wyrośniętych dzieci (w czym brylują zwłaszcza ich matki), bądź „gówniarzy”, których zapędy poskramiają przypadkowi ludzie lub tłumią obdarzani autorytetem działacze nowych (wkrótce podziemnych) struktur związkowych. Szkolne spięcia, rodzinne wyalienowanie, alkoholowe ekscesy, młodzieńcza naiwność, zagubienie i samotność tłumaczą się przede wszystkim w perspektywie ini‑

cjacji: „[…] miesza się w nich niedojrzałość, banał, młodzieńcze prostactwo i okruchy talentu, wrażliwość, szlachetność”9. Według Arlety Galant, mogło‑

by tu chodzić o „odmitologizowanie” wizerunku pokoleniowego, ale — jak dodaje — „tabliczka z napisem »tragiczny« umocowana jest na pewniejszych historycznoliterackich gwoździach”10. Rzeczywiście, wymiar „tragiczny” ob‑

razu generacji dominuje nad postawą ironiczną11. Autor częściej i „mocniej”

przedstawia swych bohaterów w sytuacjach poważnych, w działaniu i za‑

angażowaniu, w zetknięciu z absurdem, powszechną beznadzieją, szarą co‑

dziennością czy z egzystencjalną pustką. Widać to szczególnie we fragmen‑

tach odnoszących się do rzeczywistości stanu wojennego. Licealiści głęboko przeżywają fiasko dialogu społecznego i opresyjność działań władzy, mani‑

festują swoją niezgodę, prowokują patrole, angażują się w druk i kolportaż nielegalnych wydawnictw, nawet ich świadomość uruchamia kod myślenia utrwalony w tradycji spiskowo -martyrologicznej. Ino jasno przeczuwa, że

„teraz swoją wolność trzeba okazywać inaczej. Teraz jest wojna. Skończy‑

ła się zabawa w chowanego…”12. Dlatego dokonuje symbolicznego obcięcia swoich długich włosów, najważniejszego atrybutu osobistej wolności. Karol oczekuje nalotów i wybuchów bomb, a Krasnolud po naklejeniu na ulicznej ścianie tak zwanej wrony wyobraża sobie, „że tak odchodzili chłopcy z AK, gdy już gestapowska świnia leżała w kałuży krwi na trotuarze”13. Nawet druk podziemnych gazetek odbywa się w piwnicy o ścianach osmalonych jeszcze w powstańczych walkach 1944 roku. Bohaterowie Bieńkowskiego niejako w naturalny sposób przejmują kolejne ogniwa narodowej mitologii, w której powaga łączy się nieraz ze śmiesznością, a tragizm — z absurdem.

To odsłania ich niedojrzałość, szlachetność wyrażoną naiwnością, zderzenie z problemami miary epokowej, do których rozwiązania nie wystarczą entu‑

zjazm i ożywiona wyobraźnia.

 9 Tamże.

10 A. Galant: Tragiczny deficyt. „Pogranicza” 2002, nr 1, s. 78.

11 Jeszcze inaczej sądzi na przykład Marta Kęsik, według której Bieńkowski roz‑

prawia się z „pokutującymi mitami dotyczącymi początku lat 80. ubiegłego stulecia”, a nawet „kupczy legendą”. M. Kęsik: Błazny i opozycjoniści. „FA -art” 2001, nr 4, s. 68.

12 D. Bieńkowski: Jest…, s. 179.

13 Tamże, s. 187. Według Dariusza Nowackiego, „chłopcy ci, jeśli idzie o ich ideowość i oddanie słusznej sprawie, zostali upodobnieni do młodzieży akowskiej”. D. Nowacki:

Kto im dał skrzydła. Uwagi o prozie, dramacie i krytyce (2001—2010). Katowice 2011, s. 41.

Tragiczny jest też bilans tego pokoleniowego doświadczenia. Żaden z chłopców nie wychodzi z niego bez skazy. Ino ginie pobity przez mili‑

cjantów, a prawda o nim samym i o jego śmierci pozostaje zafałszowana i zmanipulowana. Arysto, zastraszany przez milicję i chwalony za milczenie przez opozycję, popada w psychiczną obsesję. Piotr pogrąża się w samot‑

ności, Krasnolud zamienia „bezcenną” pamiątkę po Inonie na „lampeczkę siarki”, a Karol po raz kolejny poddaje się rozpaczy i poczuciu bezsensu życia, co prawdopodobnie (jak sugeruje narrator) skończyło się jego samobój‑

stwem. Pozostał po nich tylko groteskowy „kryształ czasu”, a właściwie słoik z moczem jednego z nich. W tym szczeniackim wygłupie z obserwowaniem krystalizacji uryny odczytać można ironiczną metaforę czasu, który jest ich teraźniejszością. W rozmowie bohaterów na temat przemian zawartości owe‑

go słoika powaga miesza się z groteską:

— Jak postępuje krystalizacja czasu? — Dotknął palcem szkła.

— Przyjrzyj się ściankom. — Krasnolud zapalił lampkę oświetlającą słoik. — Jest tego coraz mniej, a na ściankach zostają kreseczki. To tak jak słoje w pniu drzewa. Ta najwyższa kreska to moment, kiedy nasi‑

kałem, potem sierpień, kiedy nawaliliśmy się nad zalewem, ta kreska to strajk w szkole, tutaj zwinęli Karola, a to 13 grudnia, a za kilka tygodni zostanie kreska po naszych maturach. Ot, po prostu tężejący czas…

Zobaczycie, za dziesięć, dwadzieścia lat będzie już kryształ, kryształ naszego czasu.

— To wszystko jest i będzie. — Ino wpatrywał się w słoik. — Zo‑

stanie w nas…

— Zostanie z nas — mruknął Karol14.

Chłopcy wierzą, że uryna zamieni się w kryształ, że będzie trwałym od‑

biciem ich przeżyć, że odda prawdę o ich wejściu w dorosłość, że będzie Norwidowskim diamentem, który uwzniośli ten jedyny, niepowtarzalny czas młodości. Tylko jeden z nich trzeźwo zauważa, że być może to również jedy‑

ne, co po nich pozostanie. W tym też kontekście można interpretować tytuł powieści. Dla przestępujących próg dojrzałości bohaterów istnieje tylko teraź‑

niejszość, czas swobodnych wyborów, gdy wszystko jest możliwe i wszelkie bariery są do pokonania, przeszłość jest fantomem, a przyszłość — zupełną abstrakcją. „Jest” to domena młodości, wielki, zdawałoby się nieograniczony wymiar czasu, z którego może wyrwać tylko śmierć, a ta przecież nie istnieje, dopóki nie pojawi się obok. Dlatego to właśnie śmierć Inona definitywnie zamyka młodzieńcze „jest” i stawia młodych ludzi po stronie dojrzałości, otwierającej również pierwsze doznania pustki i klęski.

14 Tamże, s. 240.

89

Duch zaangażowania. O prozie Dawida Bieńkowskiego

Debiutancka powieść Dawida Bieńkowskiego wzbudziła duże zaintere‑

sowanie krytyków. Formułowane oceny były jednak dość rozbieżne. Część recenzentów przywitała ją jako „książkę ważną” i „portret pokolenia zagar‑

niętego wbrew woli przez historię”15 bądź też jako „panoramę postaw, za‑

chowań, wyborów, przed którymi stanęli polscy nastolatkowie lat 80.”, oraz

„sprawiedliwe odmierzenie miary własnej młodości”16. Dla innych jednak utwór był powielaniem schematów, „rozmazaniem” wizerunku generacji17, raziły w nim „jednoznaczne oceny, dość powierzchowny obraz opozycji tam‑

tych lat, żal do wszystkich”18 albo „gadulstwo” autora i brak „chwytu, któ‑

ry uniósłby powieść gdzieś wysoko, w rejony dużej literatury”19. Natomiast Dariusz Nowacki zwrócił również uwagę, że powieść Bieńkowskiego sytuuje się w kręgu „opowieści dominujących”, w których „ekskluzywne doświad‑

czenia pięciu licealistów z dobrych warszawskich domów przedstawiane są jako doświadczenie powszechne, ogólnonarodowe i ogólnospołeczne, i to nie wyłącznie w ujęciu pokoleniowym”20. W tym sensie zawłaszcza przekaz o la‑

tach Solidarności i stanu wojennego i sprowadza go do „żoliborskiej”, inteli‑

genckiej perspektywy oraz formowanej z tego punktu widzenia moralistyki społecznej. Niezależnie jednak od tych ocen powieść należy uznać za próbę rozliczenia się z PRL -em, ze stanem wojennym i z doświadczeniem genera‑

cji, dla której kategorie wspólnoty i odpowiedzialności były mimo wszystko ważne i akceptowane. Obraz podporządkowanej historii i polityce inicjacji młodocianych bohaterów jest też rachunkiem wystawionym ludowej ojczyź‑

nie, władzom stanu wojennego i całemu społeczeństwu.

Druga powieść Dawida Bieńkowskiego, zatytułowana Nic, opublikowana została w roku 2005. Jej tematyka mieściła się w coraz szerszym nurcie kry‑

tyki kapitalizmu jako destrukcyjnej siły niszczącej wartości i więzi społeczne oraz narodowe. Tego rodzaju narracje, w różnym zakresie diagnozujące rze‑

czywistość po transformacji gospodarczej, pojawiły się po roku 2000 między innymi w postaci powieści Daniela Odii (Ulica, 2001; Tartak, 2003), Mariusza Sieniewicza (Czwarte niebo, 2003), Sławomira Shutego (Zwał, 2004) czy Piotra Siemiona (Finimondo, 2004). Porównując dwa etapy przedstawiania nowego ustroju Polski w prozie współczesnej, Przemysław Czapliński pisał:

15 J. Sobolewska: Kryształ czasu…, s. 14.

16 A. Franaszek: Alpaga, historia i otchłań…, s. 14.

17 R. Ostaszewski: Katalog win i przewin…, s. 109, 110.

18 A. Galant: Tragiczny deficyt…, s. 79.

19 T. Lewandowski: Co się stało (z waszą klasą)?. „Nowe Książki” 2001, nr 9, s. 39.

20 D. Nowacki: Kto im dał skrzydła…, s. 41.

W latach dziewięćdziesiątych czasoprzestrzenią reprezentującą dzi‑

kość kapitalizmu był bazar, w dekadzie następnej miejsce to zajmuje McDonald`s — realny symbol procesów globalizacyjnych. Pociąga to za sobą szereg zmian w świecie przedstawionym literatury: „Ruska”

zastępuje Francuz, Amerykanin albo Niemiec, towary szmuglowane przez polsko -rosyjską granicę (wódka, futra, papierosy) zmieniają się w całkowicie legalnie sprowadzane produkty markowe; „oszukań‑

czość” towarów szmuglowanych, wynikająca z nielegalności produkcji i z omijania urzędów podatkowych, w drugiej fazie ustępuje miejsca całkowicie legalnej inwazji ponadnarodowej, sformatowanej tandety, która wypiera produkty rodzime. Podobny transfer dostrzegamy wśród typów polskich: swojskiego cwaniaczka (Stasia Bombiaka z opowiada‑

nia Marka Nowakowskiego Homo Polonicus), pracującego nielegalnie na własną rękę, zastępuje funkcjonariusz sieci (bohater powieści Bieńkow‑

skiego Nic), wysługujący się zagranicznej korporacji i reprezentujący bezwzględność wymuszaną przez obcy kapitał21.

Fabuła powieści Dawida Bieńkowskiego osnuta została wokół tak właś- nie postępującej globalizacji kapitalistycznych stosunków społecznych, które z całą jaskrawością odsłaniają koszty tego procesu. Autor skonstruował utwór wielowymiarowy, w którym połączył dwa zasadnicze układy wątków (odda‑

lonych czasowo o jedną dekadę), wielu różnej rangi bohaterów oraz polifonię narracyjną z komentującym całość narratorem wszechwiedzącym włącznie.

Tradycyjny, rodem z dziewiętnastowiecznego realizmu krytycznego, model struktury powieści zderzony został ze stanem zdekonstruowania wielkich opowieści i z kryzysem reguł komunikacji społecznej. W efekcie realistyczne ostrze utworu nie skrywa swej tendencyjności, a autor nie maskuje gry z kon‑

wencjami. Widać to choćby na samym początku Nic, gdy narrator -opowiadacz z wyraźną ironią objaśnia szczegóły związane z miejscem i czasem akcji.

Miejscem, w którym dzieje się niniejsza historia, jest kraj w samym środku Wielkiego Niżu Europejskiego, rozległej równiny rozciągającej się od Paryża do Uralu. Tą płaską jak stół równiną raz po raz ciągnę‑

ły wielkie armie. Wszelkie wojska mogły się tędy przemieszczać, nie napotykając większych przeszkód naturalnych, maszerowały więc to w tę, to w drugą stronę, pozostawiając po sobie zgliszcza i trupy.

Czas, w jakim rozgrywa się nasza powieść, to lata odległe zaled‑

wie o niecałe pół wieku od szczególnie intensywnych przemarszów wojskowych po owej równinie. […] kiedy już zaczniemy śledzić pery‑

petie bohaterów, zobaczymy, że są całkowicie pochłonięci małymi prag- nieniami, przyziemnymi pasjami, odsuwają od siebie pytanie: z której strony przyjdą tym razem?

21 P. Czapliński: Polska do wymiany…, s. 29—30.

91

Duch zaangażowania. O prozie Dawida Bieńkowskiego

Pamiętajmy również, w jak szczególnym momencie zaczynamy ich podpatrywać. Oto wkoło dokonała się wielka przemiana. Wydaje się nawet, że kraj, w którym żyją, wreszcie będzie mógł żyć po swojemu, a stało się tak, mimo że nie wkładali na siebie mundurów, nie repeto‑

wali broni. Historia okazała się tym razem dla tego miejsca wyjątkowo łaskawa22.

Ten anachroniczny wstęp jest sygnałem gry różnymi wzorcami i este‑

tykami, zapowiedzią umowności wprowadzonych chwytów epickich, które ostatecznie mogą być odpowiednikiem kultury fast foods, składającej się z go‑

towych do użycia i sformatowanych elementów. W istocie akcja zasadni‑

czej części powieści rozgrywa się w kilku latach ostatniej dekady XX wieku (1994—1997), kiedy kapitalizm korporacyjny zdobywa rynek konsumentów wygłodniałych zachodnich standardów i ustanawia w nim twarde reguły maksymalizacji zysku. W utworze reprezentuje go francuska sieć restaura‑

cji szybkiej obsługi o nazwie Positive, która postawiła na szybką ekspansję w Polsce i podbicie tutejszego rynku. Z Positivem związany jest też główny krąg bohaterów, pełniących w firmie różne funkcje i przedstawiających wy‑

darzenia z własnych punktów widzenia. W ten sposób poznajemy indywidu‑

alne historie, różne pokolenia i środowiska. Najważniejsi z nich to Krzysztof Lenart i Euzebiusz Drutt. Pierwszy z nich był kiedyś nauczycielem historii w liceum i skutecznie opierał się naciskom w sprawie wstąpienia do partii w myśl Herbertowskiego „Bądź wierny. Idź”. Beznadzieja w szkole, nędza materialna, troska o rodzinę, a w końcu nowe możliwości kariery w gorącym okresie transformacji gospodarczej, gdy nie liczyło się wykształcenie, lecz tyl‑

alne historie, różne pokolenia i środowiska. Najważniejsi z nich to Krzysztof Lenart i Euzebiusz Drutt. Pierwszy z nich był kiedyś nauczycielem historii w liceum i skutecznie opierał się naciskom w sprawie wstąpienia do partii w myśl Herbertowskiego „Bądź wierny. Idź”. Beznadzieja w szkole, nędza materialna, troska o rodzinę, a w końcu nowe możliwości kariery w gorącym okresie transformacji gospodarczej, gdy nie liczyło się wykształcenie, lecz tyl‑