Ideomętnie elokwentni I lewoskrętni i prawoskrętni Do się kolesie, się skręcają W zadzie w zasadzie resztę mają Państwo to ja i paru jeszcze Reszta to płotki, szprotki i leszcze Jakoś się w partii jeszcze zmieszcze I z klucza skapnie mi coś jeszcze...
R o z p ę d z ił nam się w a le c lu s tra c ji straszliw ie i z n ie u b ła g a n ą słusznością, która wszystko, co na drodze, pryncypial
nie równa.
G romada święcie nawiedzonych poli- tykierskich inkwizytorów nuże w szędy tro
pić wroga, który nawet ja k śpi, to nie śpi, bo czuwa i knowa.
O stracystyczny za p a ł nuw oryszy no
wej w ładzy nie ustaje. Biada żywym, mar
twym biada!
O statnio dziarscy chłopcy z zapałem
talitaryzmu, którym mocno dęło ze W scho
du! A pologetą znienawidzonego reżimu był nieboszczyk szczególnie groźnym! Można rzec w rogiem numer jeden, bo maluczkich zrzucać stonki z samolotów [ . ]
Czyż cios zadany podstępnie niszczą
cemu polskie ziem niaki żukow i Kolorado nie zachw iał podstawami zam orskiego im
perializmu.
Albo, czyż wers:
[ . ] Ludzie szlachetni ze wszystkich krajów walczą o pokój nie szczędząc sił
Dzień rozśpiewany Pierwszego Maja niech do tej walki zapał podwaja i swoją czerwień wlewa do żył...
. n i e utrwalił na dobre radzieckiego prymatu w świecie, choć, skądinąd, do czasu?
A tu jeszcze (co prawda dla dorosłych, ale zawsze) pamflet na Marshalla i Truma- na, który przyśpieszył niechybnie ich nie
sławny zgon, oraz inne podobne przykłady gorszącego procederu wierszem uprawia
nego przez naszego podsądnego.
W sukurs przyszedł ostatnio w Inter
necie je d e n z h e ro ld ó w p rz e c iw B rz e chwie krucjaty, zow iący się M ariusz Urba
nek, tym i oto ze skarbnicy LPR, w yję ty
mi słowy:
...Brzechwa nie powinien być patronem ulic, szkół i p rz e d s z k o li.N ie zasługuje by p ło d y nienawistnego pióra kształtow ały wy
obraźnię m ilionów Polaków.
Nie tylko z powodu ukrywanych przez lata wierszy sławiących komunizm, sowiec
ką armię i Józefa Stalina.
Znacznie większych spustoszeń dokona
ły niewinne na pierwszy rzut oka wiersze, za pośrednictwem których przez kilkadziesiąt lat Lesman-Brzechwa sączył w umysły polskich dzieci ja d kompleksów, niewiary w siłę naro
du i bezbożność. Nie ma wśród je g o utwo
rów wierszy sławiących bohaterstwo polskie
go oręża, patriotyzm i wierność kościołow i...
Mali Polacy w je g o wierszach to wyłącznie niepoprawni zarozum ialcy („Samochwała”), notoryczni kłam cy i godne pogardy niero
b y („Leń”). ... z poem atów takich, ja k „Pchła szachrajka” czy „Szelm ostwa Lisa Witalisa”
wynika wprost, że Polacy to także oszuści, naciągacze, populiści, a w dodatku germa- nofile ( . .B y ł Witalis rodem z Polski, lecz ka
pelusz m iał tyrolski).
...A kim tak naprawdę je s t pan Am bro
ży Kleks, właściciel dziwnej Akademii, skoro nosi długą brodę i czarny chałat? Najpew
niej pobratym cem Lesmana .
Ów żarliw ie patetyczny (pono ironicz
ny i parodystyczny, ale my w iem y swoje) ton nawiedzonego neotowarzysza Katona czymże, ja k nie echem niedawnych mów nas!), była zwyczajnie źródłem utrzymania urzeczonych św ietlaną a u rą utopii, „uką
szonych heglowsko” lub nie mających złu
dzeń, lecz chcących przeżyć i coś lepsze
go stworzyć rodzimych luminarzy i zwykłych pracowników pióra.
W inni oni okrutnej zbrodni na duszy na
rodu i tyle! A Brzechwa wśród nich to już chyba szczególnie!
Ponoć prekursorów zeń (wraz z nieja
kim Julianem Tuwimem) zasłużony nowo
czesnej rodzinnej poezji dla dzieci, odświe
żonej przez wartki, swadny rym, oryginal
ną w yobraźnię, inwencję języka i absur
dalny humor.
Niechby nawet. Ale, czy nie dziwi, że za
miast zgrabnie rymować o bohaterach na
szych narodowych, wodzach, królach czy świętych, których przecie poczet wielki - wiersze podsądny Brzechwa składa o pchle szachrajce, lisie Witalisie, kaczce dziwacz
ce, o całym z re sztą zwierzyńcu, a prozą to i nawet groźnego fantasm agorystę Klek
sa Am brożego opiewa?! A gdzie Kościusz
ko, Kopernik, Sobieski, św. W ojciech, Emi
lia Plater czy nasz W ielki O rzeł Biały, żeby tylko na nich poprzestać. Gdzie? Próżno szukać. Ani śladu.
Nic to, że lubiany on, znany, świetny i od czterdziestu ju ż lat w grobie. Ekshumować, ja k zajdzie potrzeba, bezlitośnie osądzić żadna nie ujdzie przewina.
Tyle tylko, ze dzieciarnia ciągle tego
lecie urodzin autora Kaczki dziwaczki na
w et odę na cześć Jubilata wystawiły. To, ma się rozumieć, irytuje grono oddanych spra
w ie w spółczesnych kolesi Lisa W italisa, tych dzielnych kanonierów jedynie słusznej prawdy, co w a lą z armat do wróbli, aż miło słuchać. a co do Ody, oto ona:
ODA
Na Urodziny Pana Jana Przez nas samych napisana i zagrana
(melo- i raporecytowana) Kochany Panie Janie Brzechwo Sto lat, ja k z bicza strzelił, przeszło Od kiedy przyszedł Pan na świat By pańskim bajkom świat był rad Bo też ucieszne to historie Uweselają żywot wielce Ożywią każdą wyobraźnię Poruszą najmniej czułe serce
Gdzie tam do pańskich - innym bajkom Tak ja k do mistrza - marnym grajkom!
Sławny, niby Kaczor Donald Nie umywa się do kaczki Oczywiście pańskiej kaczki
Największej w świecie Kaczki Dziwaczki!
Nawet taka Pszczółka Maja
Niech się - z przeproszeniem - schowa
Do najniecniejszych knowań skory By władać sam nad zwierzętami A, kto wie, czy też nie nad nam i...
Żaden Superman razem z Batmanem Cyborg, czy nawet kosmiczny zając świetnej fantazji Pana Kleksa nawet do pięt mu nie dorastają...
Ani Harward, ani Oxford Ani Wyższa Szkoła z Kiekrza Od przesławnej Akademii
Dość już tych krzykliwych, zwariowanych Dziko i szpetnie wymalowanych Fruodlowtowych, pozakręcanych Pleplobredni, fiubzdecików Bzdurnych bziko-komiksików!!
Sam nam Pan starczy, Panie Janie Za całe dzisiejsze, wrzaskliwe bajanie!!
Bo:
Cudze chwalimy, swego nie znamy Sami nie wiemy, co posiadamy A przecież dawno już BRZECHWĘ mamy!!
Teraz powinny być serdeczności ucałowania, dłoni uściski a będą, Drogi Panie Janie, nasze do wierszy Pana, dopiski:
Nad rzeczką opodal krzaczka mieszkała sobie Kaczka Dziwaczka Puszczała po wodzie kamykiem kaczki własnym sposobem Kaczki-Dziwaczki Taplając się w kałuży z błotem całymi dniami marzyła o tem że leci w chmurach luksusowym ponaddźwiękowym samolotem I, chociaż wcale nie latała
zawsze spadochron przy sobie miała A choć nie była orłem wśród kaczek uznanie miała wszystkich dziwaczek!
Tańcowała igła z nitką
wszystkie dziury w świecie całym (nawet i te, co są w serze choć ja temu niezbyt wierzę) Odtąd, między inne tany chadzały tylko w butach robiąc przy tym na drutach skarpetki i serdaczki Chcąc płakać bardzo czule
tak, ja k przystoi płaczkom obierały cebule
i to wcale nierzadko Pewien mąż, wielce uczony strasznie lubił pleść androny baje, bajdy, banialuki dla uciechy i nauki Plótł je, ja k koszyki, po to by pokazać wszem i wobec że największa nawet mądrość
W 2007 roku Astrid Lindgren obchodzi
łaby setną rocznicę urodzin. W Szwecji w y
darzenia jubileuszowego roku zakrojone są na du żą skalę i obejm ują szerokie spek
trum imprez okolicznościowych o różnym charakterze, zarówno popularnym ja k i na
ukowym. Organizowane są wystawy, kon
ferencje, konkursy, w ychodzą nowe w yda
nia książek Astrid Lindgren w odśw ieżo
nych szatach graficznych, książeczki ob
razkowe na bazie wcześniej publikowanych opowiadań w książkach tekstowych, poja
w ia ją się wydania zbiorowe w nowych ze
stawieniach. Rynek w zbogacają też pozy
cje o autorce i jej książkach. Ruszyła huma
nitarna akcja imienia Astrid Lindgren pole
gająca na zbieraniu funduszy na budowę wioski dla bezdomnych dzieci w centralnej Afryce. Szwecja na wiele sposobów, w róż
nych środowiskach - wśród dorosłych, dzie
ci, naukowców honoruje pamięć „najuko
chańszej A strid”, która odeszła przed pię