• Nie Znaleziono Wyników

WOLNI CIUTLUDZIE I KAPELUSZ PEŁEN NIEBA

Świat Dysku Pratchetta zadziwia czy­

telników od lat. Wiele powstało na ten te­

mat prac i artykułów, nie będę więc pisać tu 0 fantastycznej stronie jego powieści. To, co mnie najbardziej interesuje, to ich wym iar re­

alny. Pod w arstw ą magicznych zaklęć, prze­

dziwnych stworów kryją się bowiem prawdy na wskroś rzeczywiste, wypływające wprost z pradawnych mitów, legend czy baśni.

Spójrzm y choćby na W olnych Ciutlu- dzi. Poznajemy tam Akwilę, dziewczynkę dziesięcioletnią. Mieszka wraz z rodziną na owczej farmie na wielkiej równinie zwanej Kredą. W szyscy w okolicy za jm u ją się ho­

dow lą owiec, to ich codzienne życie. Dziew­

czynka ma wiele sióstr i młodszego bracisz­

ka - nikt nie zwraca na nią uwagi, wszyscy koncentrują sw oją uwagę właśnie na By- warcie. Akwila je st dziewczynką pracowitą

1 samodzielną, pomaga innym, nie czeka na nagrodę. Poza tym, co sama zaczyna zauważać, różni się od innych dzieci - jest ciekawa świata, zadaje tysiące pytań, poły­

ka książki w całości i widzi dookoła rzeczy, których inni nie dostrzegają. I tęskni.

Tęskni za swoją nieżyjącąjuż babcią Do­

kuczliwą. A była to osoba wyjątkowa. Była

pasterzem owiec, którego znali i szanowali wszyscy mieszkańcy Kredy, do którego w ra­

zie potrzeby zwracali się o pomoc. Bo babcia Dokuczliwa całą Kredę miała „w swoich ko­

ściach” - owce, lasy, wzgórza, wszystko.

Po śmierci babci Akwila czuła się zagu­

biona, tylko ona tak naprawdę słuchała i ro­

zumiała dziewczynkę. Postać babci przewi­

ja się w ięc przez całą powieść, aż następu­

je moment, w którym Akwila niejako odnaj­

duje sw oją babcię na nowo.

Kiedy Królowa z Krainy Baśni, prze­

kracza granice św iatów i porywa Bywar- ta, Akwila rusza na ratunek bratu. To, co zaskakuje czytelnika n ie słych a n ą w ia ry ­ godnością, to argum enty jakim i kieruje się Akwila. Rusza na pomoc bratu, nie dlate­

go, że go kocha (w prost przeciwnie, uwa­

żała go za w yjątkow o obślizgłego i prze­

szkadzającego we w szystkim niemowlaka) ale dlatego, że je s t JEJ bratem, a Królowa w kroczyła na JEJ teren. Gniew, jaki uczy­

nek Królowej w niej wywołał, dał jej z kolei siłę. a kolejne w ydarzenia pozwoliły dziew­

czynce przekształcić ów gniew i niechęć

do brata w s w o ją broń, pozw oliły o dna­

leźć siebie.

Bo w szystko to je s t zaledw ie niewiel­

kim fragmentem budowanej przez Pratchet- ta rzeczywistości. Należałoby wiele powie­

dzieć o Fik Mikach Figlach, czyli Wolnych Ciutludziach, którzy pom agają Akwili i czy­

nią ją swoim wodzem. W iele o samej Kra­

inie Baśni, która w przeciwieństwie do tego, ja k zwykle ją sobie wyobrażamy, u Pratchet- ta pełna je st koszmarów, piekielnych po­

tworów, podstępnych Senków. W iele o sa­

mej Kredzie i jej mieszkańcach, którzy żyją zgodnie z odwiecznymi prawami ziemi. No i s ą jeszcze czarownice.

Akwila po stracie babci nie przestaje jej szukać, we wspomnieniach, w każdym drobiazgu otaczającego św iata (choćby zapachu palonego przez babcię tytoniu), a jej niezwykłość próbuje tłum aczyć sobie tym, że babcia była czarownicą. Dlatego też sama Akwila pragnie w przyszłości zo ­ stać czarownicą. Poszukiwanie brata, w al­

ka z Królową i spotkanie trzech czarownic:

panny Tot, panny W eatherwax i pani Ogg,

w szystko to pokazało dziewczynce, że by­

cie czarow nicą to coś zupełnie innego niż machanie różdżką.

C zarownica to strażnik granic, strażnik porządku na świecie. C zarownica napraw­

dę widzi istotę świata a nie tylko jego z e ­ w n ę trzn ą powłokę. Co więcej, czarownica to ktoś zupełnie inny, niż postacie przed­

stawiane w bajkach. Bo czarow nica potra­

fi zachw ycać się tym, co niewielkie. Cza­

row nica umie w idzieć poprzez przedm io­

ty i w okół przedm iotów. C zarownica wie, gdzie je s t i kie d y je st. Akwila je s t czarow ­ n icą w łaśnie przez te um iejętności - przy­

gląda się światu, tak, że naprawdę go widzi i rozum ie to, co widzi. Używa swoich oczu i swojej głowy. Tak właśnie robią praw dzi­

w e czarownice. W cale nie m achają różdż­

ką, a na miotle la ta ją tylko wtedy, kiedy naprawdę zachodzi taka potrzeba. Jedną z zasad, jakich czarow nice przestrzega­

ją, je s t nieużywanie magii, kiedy nie jest to konieczne. Bo ja k powiedziała kiedyś babcia Dokuczliwa: I ktoś m usi m ów ić za tych, któ rzy nie m ają głosu. Po to w łaśnie istn ie ją czarownice.

W drugim tom ie historii o Akwili - Kape­

luszu pełnym nieba - dziewczynka je st nie­

mal o rok starsza. To dobry czas, aby udać się na nauki. Czarownice kierują ją w ięc do panny Libelli żyjącej w lesie w odległych gó­

rach. To dość szczególna czarownica, która je st je d n ą osobą w dwóch ciałach. Oczywi­

ście to zaledwie początek nowych i niezna­

nych rzeczy, z jakim i styka się Akwila.

Jest to ciężki czas dla dziewczynki, cze­

mu? Akwila, po tym ja k zwyciężyła z łą Kró­

lową, po tym ja k największa czarownica, panna W eatherwax w geście uznania poda­

rowała jej niewidzialny kapelusz, czuje się bardzo pewnie, zb yt pewnie. To dość cha­

rakterystyczne dla dzieci w jej wieku - z a ­ rozumiałość, poczucie, że w szystko wie się

najlepiej itp. Uczucia te, tak ja k i w realnym świecie, prowadzą najczęściej do nieszczę­

ścia - Akwila ma w ie lką moc i je st prawdzi­

w ą czarownicą, ale jednocześnie niewiele jeszcze potrafi, nie zna zasad magii. Nie do­

puszczając jednak do siebie możliwości, że ktoś miałby ją pouczać, wykonuje sztuczkę, nieświadoma jej konsekwencji. W momen­

cie, kiedy dziewczynka chce zobaczyć, jak wygląda, opuszcza własne ciało, aby spoj­

rzeć na siebie z zewnątrz. Nie wie jednak,

To, co dzieje się dalej, to mówiąc prosty­

mi słowami, walka o bycie sobą. Akwila pró­

buje uwolnić się od współżycza, który wy­

korzystując jej najgorsze myśli i pragnienia, czyni wiele zła wokół siebie (a wszystko wy­

korzystując ciało Akwili). To również ciężka droga dojrzewania. Trudna, bo dojrzewa­

nie to coś więcej niż dorastanie. Człowiek dojrzały to taki, który w yzbywa się swoich złych cech, który nabiera świadomości sie­

bie samego i tego, co jest jego powinnością.

Akwila odkrywa, że ma przyjaciół! Znowu na pomoc dziewczynce ruszają Fik Mik Fi­

gle, czyli Wolni Ciutludzie; Akwila może li­

czyć również na pomoc innych czarownic, a szczególne panny W eatherwax.

W ażną postacią, niejako drogowskazem czy może silnym fundam entem tożsamości Akwili jest nieodmiennie babcia Dokuczliwa i ziemia, z której pochodzi - Kreda. Widać to wyraźnie, gdy obserwujem y walkę Akw i­

li ze współżyczem:

ka. Uosabia wszystkie cechy nastoletniej dziewczynki, z nią czytelnik przechodzi ko­

lejne etapy dojrzewania. Razem z A kw ilą uczymy się tego, kim jesteśmy, ja k możemy odnaleźć swoje miejsce na świecie, i ja k się stać dobrą czarownicą. W łaśnie czarowni­

cą! Bo oto kolejny dowód na to, że pod po­

w ie rzch n ią niesam owitych zdarzeń Prat- chett ukrywa świat realny. Pierwsze, cze­

go uczą nas czarownice, to nieprzemijająca prawda: początek i koniec to pomagać lu­

dziom! Nie czary, lecz w łasny rozum i życz­

liwość są istotą bycia wiedźmą. Oto ja k pan­

na W eatherwax tłum aczy w ybór panny Li- belli na opiekunkę Akwili:

Ponieważ je s t życzliwa [...] Dba o lu­

dzi. Nawet tych głupich, złych, niedorozwi­

niętych, o m a tki z nie d om ytym i dziećm i i bez pom yślunku w głowie, o n ie d ołę ż­

nych oraz tych na tyle głupich, że traktują ją ja k o coś w rodzaju służącej. I to właśnie ja nazywam praw dziw ą m agią - widzieć to wszystko, dawać sobie z tym radę i nie pod­

dawać się. Siedzieć całym i nocam i p rzy ja ­ sobie powiedzieć, dla kogoś o słabym ser­

cu - a potem w ytrzym ać je szcze kolejną noc, czuwając p rzy trumnie przed pogrze­

bem, a kiedy wreszcie wróci się do dom u i zdąży siąść na pięć minut, ja k iś zrozpaczo­

n y człowiek zaczyna walić w drzwi, ponie­

waż je g o żona nie m oże urodzić ich pierw ­

szego dziecka, a położna ju ż p ada z nóg, i w tedy trzeba się podnieść, w ziąć torbę i znow u iś ć ... W szystkie to robimy, każda na sw ó j sposób [ . ] . To są korzenie, ser­

ce, dusza i kw in te se ncja bycia wiedźmą.

D usza i kw in te se ncja !

Pratchett pokazuje nam, poprzez losy swoich bohaterów, że rzeczy nie m ają zna­

czenia. Ludzie tak. Przypom ina również, ciągle i konsekwentnie, że najważniejszy jest własny rozum. Kiedy jeszcze mówi nam

0 tym czarownica, słowa jej w ydają się mieć w ię kszą moc: Ustaw odpowiednio um ysł [ . ] a świat będzie należał do ciebie...

To my kształtujem y w łasne życie, to my tw o rzym y przyszłość. N ikt nie zrobi tego za nas i nikt nie będzie ponosił kon­

sekwencji popełnionych przez nas błędów.

Bo w szystko je st opowieścią. W szystko ma sw oją historię. Jeśli ją zmienimy, zm ieni­

my również świat. Trzeba w iedzieć kim się jest: Twój w łasny kapelusz na tw oją wła­

sna głowę. Twoja własna przyszłość, nie czyjaś inna.

P ra tc h e tt p o tra fi d o tk n ą ć c z y te ln i­

ka. Jak to robi? Czaruje nas opow ieścia­

mi o czarow nicach, krainach baśni, ma­

gach i Ciutludziach. P odążam y w ska za ­ nymi przez niego ścieżkami, śm iejem y się 1 płaczem y z bohaterami. Ale kiedy odkła­

damy przeczytaną książkę na półkę, na­

gle odkrywamy, że P ratchett m ówił nam o naszych w łasnych problemach, naszych w łasnych wadach i naszych własnych, na­

w et najskrytszych m arzeniach. M ówił nam o nas samych!

Oto magia najwyższej próby!

T. Pratchett: Wolni Ciutludzie. Opowieść ze Świata Dysku, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2005.

T. Pratchett: Kapelusz pełen nieba. Opowieść ze Świata Dysku, Wydawnictwo Prószyński i S-ka, Warszawa 2005.

Jan Kwaśniewicz

WĘSZĄCY RENIFER

W ostatnich latach, głównie dzięki słynne­

mu Rudolfowi, jednym z najpopularniejszych zwierząt, zwłaszcza w okresie Bożego Naro­

dzenia, jest renifer.

To przesympatyczne stworzenie, które­

mu natura przyprawiła rogi, a nauka zaliczy­

ła do jeleniowatych, użyczyło pseudonimu bo­

haterowi nowej książki Krystyny Śmigielskiej.

Została ona opublikowana w krakowskim wy­

dawnictwie Skrzat w roku 2006.

Kolorowa okładka, przyciągająca wzrok oraz tytuł Węszący Renifer, czyli tydzień z cio­

cią Julią sprawiają, że czytelnik pragnie książ­

kę wziąć do ręki. Trzeba tu oddać autorce, że zawartość również nie rozczarowuje. Fabuła wciąga od pierwszego zdania; czytelnik na­

tychmiast zaczyna się identyfikować z boha­

terem przeżywając niezwykłe przygody.

„Ciotka Julia była czarną ow cą naszej rodziny. Tak przynajmniej uważał mój tata”.

Tymi słowami rozpoczyna się opowieść trzy­

nastoletniego Mikołaja. Zostaje on oddany na czas wyjazdu rodziców pod opiekę 28- -letniej ciotki - Julii. Dynamiczny opis młod­

szej siostry mamy bohatera sprawia, że czy­

telnik od razu czuje do niej sympatię.

Pierwszy wspólny dzień rozpoczynają od zrobienia zakupów w hipermarkecie. Moment ten jest właściwym zawiązaniem akcji. W trak­

cie płacenia w kasie okazuje się, że roztrzepa­

na Julia została okradziona w sklepie. To wy­

darzenie zmienia cechy jej osobowości; nie­

zaradna i żyjąca w innym świecie dziewczyna postanawia odzyskać utracone pieniądze za wszelką cenę. Ponieważ ani ochrona ani ob­

sługa sklepu nie są zainteresowane poszko­

dowaną, Julia postanawia z pomocą Mikołaja przeprowadzić śledztwo. Od tej chwili prze­

obrażają się w Sherlocka Holmesa i dokto­

ra Watsona. Bardzo szybko okazuje się, że w sklepie grasuje szajka złodziejska i osób okradzionych jest więcej.

Poświęcenie dla sprawy nie ma końca - na potrzeby śledztwa - Julia decyduje się na obcięcie swoich pięknych rudych włosów. Od tej pory zmienia się w Łysą Mścicielkę, a Mi­

kołaj w Węszącego Renifera. W trakcie pro­

wadzonych w sklepie obserwacji poznają no­

wych przyjaciół, którzy dołączają do ekipy śled­

czej. Osoby te również przybierają kryptonimy:

są to Strażnik Marketu, Wielka Pomyłka, Pła­

cząca Babunia, Słomkowy Kapelusz, Wesoły Dziadunio. Pod tymi pseudonimami kryją się osoby poznane w trakcie śledztwa: przyjazny ochroniarz, reporter gazety oraz przypadkowi klienci sklepu.

Książka pełna jest zabawnych gagów, nie­

spotykanych zwrotów akcji, które sprawiają, że czytelnik czasem może nawet zapomnieć o od­

dychaniu. Nie jest to zresztą zaskakujące.

Wydawnictwo „Skrzat” przyzwyczaiło swo­

ich czytelników do książek o wartkiej akcji, z dużą dozą humoru, zwariowanych przygód.

Jednak Krystyna Śmigielska jest tu w sze­

regu autorów osobą wyjątkową. Opisywane

przez nią perypetie bohaterów, mimo swoistej ekscentryczności, odznaczają się dużym reali­

zmem. Poruszają ponadto rzeczywisty problem, z którym styka się praktycznie każdy człowiek, złodziei kieszonkowych.

Autorka poprzez humor uczy, że każda przygoda, nawet najbardziej zwariowany po­

mysł, ma swojąwartość edukacyjną czy wycho­

wawczą. Julia dzięki przygodom uczy się kie­

rowania zespołem, stabilizacji, odnajduje swo­

je miejsce w świecie. Mikołaj natomiast poznaje nowych przyjaciół oraz docen ia rozmaite talenty ciotki, które dotychczas były wyśmiewane przez rodzinę. Każdy z członków zespołu z osoby fajt- łapowatej i nieśmiałej przeradza się w wyrazistą postać o charakterystycznych cechach.

Jest to zdecydowanie jedna z najciekaw­

szych pozycji wydawniczych, jakie ukazały się na rynku w ostatnich miesiącach, w arta po­

lecenia i młodszym, i starszym dzieciom.

Książka ta nadaje się również do rodzin­

nego czytania - dostarcza wielu wrażeń, również przy w spólnym czytaniu, dorosłym i ich pociechom.

K. Śmigielska: Węszący Renifer, czyli tydzień z cio­

cią Julią, Wydawnictwo Skrzat, Kraków 2006.

z RÓŻNYCH