• Nie Znaleziono Wyników

W czasie od 4 do 13 w rześn ia b r. o b rado w ał w R zym ie V III K ongres A stronom iczny. K on gresy te urządza, co trz y la ta za k ażd y m razem w in n y m k ra ju , M iędzyn arodo w a U n ia A stro n o ­ m iczna, do k tó re j n ależą astro n o m o w ie w sz y st­

kich k ra jó w n a świecie.

W K o n g resie w zięli u d ział tak że uczeni po l­

scy i radzieccy. D elegacja rad z iec k a sk ład ała się z 12 osób; n a jej czele sta ł p ro fe so r W ik to r A m b a r c u m i a n , p re z y d e n t A k adem ii N auk w T yflisie i w icep rezy d en t w sp om n ianej U nii A stronom icznej.

Ó sm y kon gres astro n om iczn y p o w in ien by ł odbyć się ju ż ubiegłego ro k u w L en in g rad zie, gdyż ta k p o stan o w ił k o n g res p o p rzedn i w ro k u 1948, o d b y ty w Z ury ch u .

Tym czasem sk u tk ie m w rogich m ach in acji politycznych, nie m ają cy c h nic w spólnego z n a u k ą , K o m ite t W ykonaw czy U n ii odw ołał

D e le g a c j a r a d z i e c k a na K o n g r e s A s t r o n o m i c z n y . P o ś r o d k u s to i A m b a r c u m i a n , p i e r w s z y z p r a w e j — K u k a r k i n , d r u g a z p r a w e j

d r A n n a M a s i e w i c z

odbycie ko n g resu w L en ing radzie w ro k u 1951, aby go zw ołać w zeszłym ro k u do R zym u.

P ro fe so r A m b a r c u m i a n już tam tego roku n ap ię tn o w a ł w p rasie odw ołanie k ongresu jak o n iedopuszczalny w y b ry k . N iezw łocznie po o tw a rc iu k o n g resu obecnego w ładze U nii m u ­ siały w y słu chać w ie lu słów gorzkiej praw d y z u s t radzieckiego delegata, któ rego w yw ody sp o tk a ły się z pow szechnym aplauzem ze­

bran y ch .

N a o b rad ach k o n g resu A m b a r c u m i a n refe ro w a ł sw oją te o rię kosm ogoniczną o ewo­

lu cji gw iazd. A m b a r c u m i a n o dkrył tzw . asocjacje gw iazdow e. W m yśl id ealistycz­

n y ch h ipotez kosm ogonicznych uczonych za­

chodu, lan so w an y ch pzez Je an sa i innych astronom ów , w szechśw iat m ia ł rzekom o pow­

stać n araz, ja k b y ak tem czy jejś woli, tak że n a w e t w n auce zachodu toczyły się spory, kie­

dy to w łaściw ie, m ilia rd czy b ilion la t tem u ten fa k t n a ­ stąpił.

A le a stro n o m ia rad ziecka s ta n ę ła n a in n y m stano w isku.

O kazało się, że różne ty p y gw iazd m a ją różny w iek. Spe c ja ln ie zaś A m b a r c u m i a n w ykazał, że n iejak o w naszych oczach o d b y w a ją się ustaw icz­

nie n a ro d zin y now ych gwiazd, k tó re n a stę p n ie tw o rzą grupy zw ane asocjacjam i.

G w iazdy sk u tk ie m p ro m ie­

niow an ia tra c ą m ate rię , k tó ra rozp rasza się w p rzestrzen i. Ale z d ru g iej s tro n y z tej rozpro ­ szonej m a te rii przez k o n d en ­ sację tw orzą się now e gw iazdy.

S ty c z e ń 1953 31

32 W S Z E C H Ś W I A T

ŻYCIE NAUKOWE W POLSCE

R E C E N Z J E

J. S ta ch

Prof. dr h. c. JAN STACH

W śród n azw isk te ­ gorocznych lau re ató w

P ań stw o w ej N agro­

dy I sto p n ia w id n ieje nazw isko prof. J a n a S t a c h a . N agrodę uzy sk ał on w u zn a­

niu w ielo letn iej p ra ­ cy nau k o w ej w dzie­

dzinie m o nograficz­

nego opracow ania fau n y bezskrzy d- łych ow adów (A p te - rygota) P o lsk i w zw ią­

zku ze św iato w ą fau ­ ną ty ch form , ja k też za p rac e pośw ięcone k o p aln y m ssakom Polski z ok resu plioceńskiego i pleistoceńskiego. D otychczas u kazały się już c z te ry w ielk ie tom y fa u n y ow adów b ezskrzy- dły ch a tom p ią ty je s t w p rzy g o to w an iu do dru k u .

O d ro k u 1925 s p ra w u je prof. S t a c h obo­

w iązk i d y re k to ra M uzeum P rzy ro d n iczeg o P ol­

skiej A kad em ii U m iejętności. D zięki re o rg a n i­

zacji m u ze u m przepro w ad zo nej przez pro f. S ta ­ cha po w yzw oleniu, udostęp n io n o szero k im m a­

som społeczeństw a zapoznanie się ze sk a rb a m i naszej p rzy ro d y . O becnie 18 sal działu zoolo­

gicznego i geologicznego m oże służyć ja k o w zór dla in n y c h placów ek tego ty p u . P rzez długie la ta prof. S t a c h m u siał łączyć p rac ę n a u ­ ko w ą z obow iązkam i nauczyciela p rzy ro d y w szkole śred n iej. D opiero ob ecnie dzięki po­

p a rc iu R ządu P olski L udow ej m oże w pełni ro zw in ąć sw ą dalszą działalność nau k o w ą.

J. J. K a n a j e w : ST U Ł B IA . Z arys b io lo g ii sło d k o ­ w o d n y ch p olip ów . W y d a w n ictw o A k a d em ii N auk ZSRR . S eria : W yn ik i i za g a d n ien ia w sp ó łczesn ej nauki.

M o sk w a -L en in g ra d 1952, str. 372.

K sią żk a ta z a słu g u je n a szczególn ą u w a g ę każdego p rzyrod n ik a, m im o że za jm u je się ty lk o m o n o g ra ficz­

n y m o p ra co w a n iem stu łb i. A u tor jej, zn a n y badacz sło d k o w o d n y ch p o lip ó w i tłu m acz k la sy czn eg o d zieła T r e m b l e y a , p r z e d sta w ił w y czerp u ją co b io lo g ię stu łb i, u w z g lę d n ia ją c w y n ik i o sta tn ich prac i starając się ró w n o c z e śn ie o ś w ie tlić ca ły szereg p o d sta w o w y ch za g a d n ień z p u n k tu w id z e n ia w sp ó łczesn ej b iologii.

R ó w n o cześn ie też au tor p od d aje n a u k o w ej k ry ty ce w ie le z d o ty c h c z a so w y c h in terp reta cji w y n ik ó w badań i d o św ia d czeń , w y r a sta ją c y c h n a g ru n cie p o g lą d ó w z a ­ szczep io n y ch przez W e i s m a n n a i jeg o n a stęp có w . Za sz czeg ó ln ie cen n ą z a le tę m o n o g ra fii K a n a j e w a n a le ż y u w a ż a ć w sk a z a n ie przez autora w ie lu p ro b le­

m ó w , c z e k a ją cy ch n a r o zw ią za n ie i p o w ią za n ie ich z p ro b lem a m i o g ó ln o b io lo g iczn y m i. P rzyrod n ik sp otyk a c ią g le n o w e tem a ty , n ie w y c in k o w e , p rzyczyn k arsk ie, le c z łą c z ą c e się z za sa d n iczy m i i a k tu a ln y m i za g a d n ie­

n ia m i n o w e j b iologii. A u tor o p isu ją c n a w e t drobne ta k ty p o d k reśla ich z w ią z e k z szerok ą p ro b lem a ty k ą b iologiczn ą.

C ała m o n o g ra fia je s t p o d zielo n a n a szereg rozd zia­

łó w , o m a w ia ją c y c h k o lejn o h isto r ię badań n ad stu łb ią, sy s te m a ty k ę i r o z m ieszczen ie stu łb i, m orfologię, e k o lo ­ g ię i fiz jo lo g ię , ro zm n a ża n ie i z ja w is k a reg u la cy jn e. N a k o ń cu k s ią ż k i z n a jd u jem y w sk a zó w k i od n oszące się do zb iera n ia m a teria łu , h o d o w li stłu b i w w a ru n k a ch la b o ­ r a to ry jn y ch , sp o rzą d za n ie p rep a ra tó w m ik ro sk o p o w y ch i do b a d a n ia ż y w y c h zw ierzą t. K sią ż k ę za m y k a bardzo w y c z e r p u ją c y sp is lite r a tu r y z a w ie r a ją c y około 700 p o ­ z y c ji i d w a sk orow id ze. Jed en z n ich za w iera n azw y r o sy jsk ie a drugi ła ciń sk ie.

Ze sw e j stron y p ra g n ą łb y m u w a g ę C zyteln ik a sk ie ­ ro w a ć n a źró d ło w e i w sp ó łc z e sn e op racow an ie za g a d ­ n ie n ia sta rzen ia się stu łb i, d ąterm in ację p łci, b ad a­

n ia I s a j e w a nad m iesza ń ca m i w e g e ta ty w n y m i u stu łb i i in.

S. S.

W S Z E C H Ś W I A T

R ed a k to r n a czeln y : S ta n isła w S k ow ron , zastęp ca: K azim ierz M a śla n k iew icz, red a k to r d zia ło w y : F ra n cisze k G órski, sekretarz

red ak cji: K a zim ierz M aroń

P A Ń S T W O W E W Y D A W N I C T W O N A U ­ K O W E , W A R S Z A W A 1953. N a k ł a d 2.800 egz. A r k . d r u k . 2/16, p a p i e r dru k . sat. 70 g kl. V i W 16 p a p . i l u s t r a c y j n y b e z d r z e w n y

90 g, 6 1 X 8 6 cm . C ena z e s z y t u z ł 1.50

O t r z y m a n o do s k ł a d a n ia w gru d n iu 1952.

P o d p is a n o d o d r u k u 11. II. 1953. D r u k u k o ń c zo n o 17. II. 1953. Z A K Ł A D Y G R A ­ F IC ZN E „ K S I Ą Ż K A " , K R A K Ó W , ul. K O ­ Ś C I U S Z K I 3 — Z a m . 789 — M-4-11540

JO Z E F W ISSARIONOW ICZ STALIN 1879— 1953

Mai. 1. i. Brodskij

P r z e m ó w i e n i e Przew odniczącego KC PZPR , Prezesa Rady M inistrów BOLESŁAW A BIERUTA, wygłoszone w dniu 11. III. 1953 r. na lotnisku Okęcie

po powrocie delegacji narodu polskiego z pogrzebu Józefa Stalina:

D ro d zy to w a rzysze i p rzyja ciele!

T ru d n o je s t w y ra zić sło w a m i cały b ez­

m iar bolesnych uczuć, ja kie n u r tu ją w ser­

cach se te k m ilio n ó w ludzi, u św ia d a m ia ją ­ cych sobie, że odszedł ju ż na za w sze czło ­ w ie k , z którego u s t jeszcze ta k n ied a w n o p ły n ę ły w św ia t słow a, pełn e n iezró w n a n e j sity, — i m y ś li oprom ieniające naszą p r z y ­ szłość, ro zśw ietla ją ce cel ży cia naszego i w alki, u k a zu ją c e jasną drogę do z w y c ię ­ stw a p ra w d y i sp ra w ied liw o ści — drogę do k o m u n izm u . Ś m ie rć Jó zefa S ta lin a — genialnego K o n ty n u a to ra n a u k M arksa, Engelsa i L enina, w ie lk ieg o B u d o w n iczeg o n o w e j ep oki k o m u n izm u , W odza m as p ra ­ cujących całego św ia ta i czczonego p rzez całą przodującą i p o stępo w ą ludzkość C horążego p o k o ju — to tragiczna, n ie p o ­ w eto w an a i na jb o leśn iejsza stra ta , ja ka m ogła ugodzić w nas w s z y s tk ic h , w całe d zisiejsze p o ko len ie ludzi, w alczą cych 0 lepszą przyszłość, o pokó j, o so cjalizm 1 k o m u n izm .

N am , c zło n k o m p o lsk ie j delegacji, w y ­ s ła n n ik o m p a rtii i rzą d u P o lskie j R z e c z y ­ p o sp o litej L u d o w ej, w y p a d ło k ro czyć w o rsza ku p o g rze b o w y m za tru m n ą Jó zefa S ta lin a w śród po g rą żo n ych w b e zb rze ż­

n y m s m u tk u n a jb liższy c h Jeg o to w a r z y ­ szy, p rzyja ció ł, w sp ó łp ra co w n ikó w , w śród p rzed sta w ic ie li p a rtii ro b o tn ic zyc h i k o m u ­

n is ty c zn y c h z całego św iata, w śró d n ie z li­

c zo nych szeregów ludzi, k tó r y c h serca p rze n ik a ł ból, ale w ra z z ty m i n ie z r ó w ­ nana siła w oli, hartu, m ęstw a , d e c yzji. Tę siłę w ie lk ą daje poczucie n a jgłęb szeg o ob o w ią zku w a lk i o realizację w ie lk ic h idei, n au k, w sk a za ń ukoch a n eg o p rzez nas w s z y s tk ic h W odza, Ojca, N a u czyciela i w ielkieg o P rzo d o w n ik a ludzkości. M oże n ig d y bardziej, ja k w ła śn ie w te ciężkie, tru d n e i tragiczne d n i z je d n o c z y ły się m y ­

śli i uczucia s e te k m ilio n ó w lu d zi ze w s z y ­ s tk ic h z a k ą tk ó w św iata, je d n y m tę tn e m za b iły m ilio n y serc lu d zkich , jed no p rag­

n ien ie w y su n ę ło się ponad w szystko : — aby ziściło się ja k n a jszy b c ie j to, ćzego u c zył, do czego w z y w a ł ludzko ść Stalin.

W ch w ili g dy tru m n ę ze zw ło k a m i to ­ w a rzy sza S ta lin a w noszono do m a uzo leu m , ab y u sta w ić ją obok tr u m n y L en ina — św ia t z a tr z y m a ł się w ru c h u .W Polsce i w e w s z y s tk ic h w o ln y c h krajach św iata ludzie p o c h y lili g ło w y i trw a li w ciszy p rzez d łu ­ gą chw ilę. N a jgłębsze sk u p ie n ie uczuć m i­

łości i czci objęło serca se te k m ilio n ó w lu ­ dzi. I w ch w ili te j stało się ja sn y m dla nas w szy stk ic h , że siła ta, ogarniająca cały św ia t je s t w szechp otężna , nieśm ierteln a i niepokonana. S ta ło się ja sn y m , że S ta lin ż y je w sercach o lb rzy m ie j w iększo ści lu ­ dzi i że potęga Jego m y śli, Jego idei, Jego ge n iu szu ż y ć będzie w iecznie. B ędzie ona w ieść nieugięcie lu d zko ść naprzód na w y ­ ż y n y now ego, lepszego, szlachetniejszego życia. N ig d y jeszcze przodująca i walcząca o to n o w e ży c ie lu d zko ść nie skup iała w sobie ta k w ie lk ie j, ta k jed n o lite j, ta k p o tę żn e j i n ie zło m n e j siły. Ż adne k n o w a ­ nia w rogich i n ik c z e m n y c h m o cy nie będą ju ż n ig d y zdoln e złam ać tej jedności, którą tw o r z y zw arto ść serc, p r z e n ik n ię ty c h św ia ­ dom ością W ie lkic h S ta lin o w sk ic h Idei.

N ieśm ierteln a , n iezw yc iężo n a je s t p r a w ­ da, o któ rą p rzez całe sw e ży cie w a lczył, k tó r e j to row a ł s w y m g e n ia ln y m u m y s łe m drogę, k tó r e j n au cza ł nas to w a rzy sz S talin . J e st to św ięta pra w d a o ty m , że sp ołeczeń­

stw o lu d zk ie m o że i p o w in no rozw ijać się bez w y z y s k u czło w ieka p rzez człow ieka, że n a ro d y św iata m ogą i p o w in n y ż y ć w ołne, nieza leżn e, opierając sto su n k i m ię d z y sobą na p r zy ja źn i, b ra terstw ie i pom ocy w z a ­ je m n e j.

L e n in i S ta lin — ja ko W odzow ie W ie l­

kiej R ew o lu cji P roletariackiej — b y li po raz p ie rw szy w dziejach lu d zk ic h b u d o w ­ n ic z y m i takiego społeczeństw a. B y li oni tw ó rca m i p ierw szego na św iecie pa ństw a rob o tn ikó w i chłopów , państw a, które w w alce z n ie zlic zo n y m i w rogam i i tru d ­ nościam i, w p ro w a d ziło zw y c ię sk o w życie socjalizm na o lb rzy m ic h obszarach globu.

Z w ią ze k R a d ziecki pod k ie ro w n ic tw em W ielkiego S ta lin a u su n ą ł u cisk narodow y, u rze c zy w istn ił z w y c ię sk o zasady b ra ter­

stw a w sto su n ka ch m ię d zy w s z y s tk im i na ­ rodami, g n ę b io n y m i n ieg d y ś bezlitośnie przez carat, za b e zp ie c zy ł tw ó rc zy i w sp a ­ niały r o z k w it gospodarki i k u ltu r y naro­

dom d a w niej za c o fa n y m i upośledzonym . Stw o rzo n a p rze z L enin a i Sta lin a partia proletariacka stała się przodującą i n a jp o ­ tężniejszą partią na św iecie — partią ofiar­

nych, za h a rto w a n ych , bezgranicznie odda­

n y c h sw e m u narodow i i m ięd zyn a ro d o w ej spraw ie ro b otn iczej b o jo w n ikó w k o m u ­ nizm u.

W ielka, po tężn a i n iezw yciężo n a je s t ta siła, to dzieło, ta idea, k tó rą p ozostaw ił na ­ szem u p o k o le n iu J ó z e f S ta lin . W ielka i n iezw yciężo n a je s t arm ia bojow n ikó w , którą O n w ych o w a ł, w y k s z ta łc ił i uzbroił ideologicznie. J e st to stalow a i nieugięta siła m ilionów , scem en tow an a jednością idei i jednością w o li — w oli zbudow ania nowego spo łeczeń stw a, którego n a jw y ż ­ szy m p ra w e m je s t praca nad m a k s y m a l­

n y m za b ezp ieczen iem rosnących potrzeb m a teria ln ych i d u c h o w y c h narodu, n ie ­ ustannego w zro stu jego dobrobytu.

D rodzy p rzyja c ie le i tow arzysze!

W raz z narodam i radzieckim i, w ra z ze w s zy stk im i p rzo d u ją c y m i i p o stę p o w ym i ludźm i na ca ły m św iecie, w ie lk i i głęboki ból p rzeżyw a n a sz naród polski. W b ez­

m ie rn ym s m u tk u i żalu, schylają nad trum n ą Jó zefa S ta lin a — Ojca, N a u c zy c ie ­ la, W odza i P rzyja ciela — sw o je bojow e sztandary polskie m a sy pracujące. Naród

p o lski w ie, że W ielka S ocja listyczn a R e * w olu cja P aździernikow a, kierow ana p rzez Lenina i Stalin a p rzyniosła m u w y z w o le ­ nie po 150 latach niew oli. Naród polski w ie, że zw y c ię sk a A rm ia Radziecka, dow o­

dzona p rzez n a jw iększeg o stratega na ­ szych czasów G eneralissim usa Stalina, wy~

zw oliła go z najcięższego h itlero w skie ­ go jarzm a i po raz w tó ry zabezpieczyła jego niepodległość. Naród p o lsk i w ie, k o ­ m u zaw dzięcza zjedn oczen ie w p a ń stw ie p o lsk im prastarych ziem p olskich nad N y ­ są, Odrą i B a łty k ie m . M asy pracujące Pol­

sk i uśw iadam iają sobie w pełni, że w s z y s t­

kie ich osiągnięcia na drodze b u d o w n ictw a socjalizm u b y ły b y nie do p o m yślen ia bez braterskiego, p rzyja zn eg o poparcia i po­

m ocy narodów rad zieckich i ich bohater­

sk ie j Partii, bez n ieu sta n n ej w ie lk ie j tro ­ ski tow arzysza S ta lin a — naszego n a jd ro ż­

szego Ojca i m ądrego N auczyciela.

O dszedł od nas nasz u ko ch a n y W ódz i P rzyjaciel, ciężka i niep ow eto w a n a jest nasza strata. A le rozw ijają c nadal dzieło Lenina, to w a rzysz S ta lin w y k u ł i za h arto­

wał w bojach oprom ienion ych sław ą po­

tężną, bohaterską, m on o litną i n iepo ko na­

ną siłę, — K o m u n isty czn ą P artię Z w ią zk u R adzieckiego. I w szy sc y w ie m y , że w ie l­

kie dzieło S ta lin a zn a jd u je się w tw a rd y ch i nieza w o d n ych dłoniach K o m ite tu C en­

tralnego K P Z R i rządu radzieckiego, w m o cn ych dłoniach n a jb liższy c h w sp ó ł­

pracow ników i u czniów Józefa Stalina, k tó rzy zgodnie z genialną n a u k ą w ielkieg o W odza narodów — rozw iną w sze c h stro n ­ nie bu d o w n ictw o k o m u n isty c zn e na p rze ­ kór w rogom im p e ria listy c zn y m , dla dobra i ku radości w s z y s tk ic h ludów , m iłu ją c y ch w olność i pokój.

N ie m a na św iecie ta kie j w ro giej siły, storii, która m o g ła b y zachw iać p o tę ż n y m obozem p o ko ju i socjalizm u. N atchnione p rzez w ielką m y ś l i idee Jó zefa S ta lin a si­

ły obozu p o ko ju i socjalizm u rosnąć będą niep o w strzym a n ie, skupiając pod s w y m i

szta n d a ra m i coraz n o w e m ilio n y ludzi, w alczą cych o sw ą w olność narodow ą i społeczną. W y ty c z o n e p rze z W ielkiego S ta lin a hasła, n a u k i i idee m u szą z w y ­ ciężyć.

T o w a rzy sz M a len ko w m ó w ił nad tru m n ą te oto słow a, tchnące n ieo d p artą praw dą:

„ W ielki S ta lin w y c h o w y w a ł nas w du chu bezgranicznie o fia rn ej słu żb y w in teresie narodu. J e ste ś m y w ie r n y ­ m i sług am i narodu, a naród chce p o ­ ko ju , n ie n a w id zi w o jn y . N iech a j św ię ­ te będzie dla nas w s z y s tk ic h p ra g n ie­

nie narodu, b y nie dopuścić do p r z e le ­ w u k r w i m ilio n ó w lu d zi i b y za p ew n ić p o ko jo w e b u d o w n ic tw o szczęśliw ego ży cia “.

T o w a rzysze!

Jeszcze m o cn iej z je d n o c zm y , s p o tę g u j­

m y sw e siły w w alce o sta lin o w sk ie idee p o k o ju i socjalizm u! W co d zien n ej o fia rn ej pracy d a jm y w y r a z s w e j czci dla ś w ie tla ­ n e j p a m ięci J ó zefa S ta lin a — n ie szc zę ­ dząc sił, ab y p r zy sp ie szy ć zb u d o w a n ie so­

c ja lizm u w n a szej O jczyźn ie.

P o g łę b ia jm y n ie u sta n n ie i coraz m o cn iej z a c ie śn ia jm y naszą w ię ź i p r z y ja ź ń z b ra t­

n im i narodam i. Z w ią z k u R a d zieckiego i na ro d am i k ra jó w d e m o k ra c ji ludow ej.

S tr z e ż m y te j p r z y ja ź n i ja k n a jw ięk sze g o ska rb u , ja ko ostoi p o k o ju św ia to w eg o i n a ­ szej niepodległości. Jedno ści w o ln y c h i z e ­ spo lon ych w s p ó ln y m i id ea m i n a ro d ó w nie je s t w stan ie n a ru szy ć żadna w roga siła.

T a k u c z y ł nas to w a r z y s z S ta lin .

N a szy m n ie z a w o d n y m w k ła d e m w ogól­

n o lu d zk ą spraw ę p o k o ju , w b ezcen n ą dla nas i dla p rzyszło ści n a szyc h d zieci sp ra ­ w ę b u d o w y so cja lizm u jest realizacja n a ­ szego P lanu 6-letniego, codzienne, r y tm i ­ czne w y k o n y w a n ie zadań p r o d u k c y jn y c h , w szech stro n n e um acn ian ie sił gospodar­

czyc h i o b ro nn ych naszego k ra ju , ofiarne, rzete ln e , szczere w y p e łn ia n ie o b o w ią zkó w w zg lę d e m naszego p a ń stw a ludow ego.

N ie w y c z e r p a n y m źró d łe m s iły tw ó rc ze j dla każdego z nas osobiście i dla całego

narodu — je s t rosnąca siła naszego p a ń ­ stw a, — k tó re je s t w s p ó ln y m dobrem m a ­ te r ia ln y m i d u c h o w y m p olskich m as p ra ­ cujących. N ie ż a łu jm y p rzeto tru d u , aby n ieu sta n n ie w zm acn iać to w spólne dobro naszą ofiarną pracą.

Tego u c z y ł nas to w a rzysz Stalin.

J e d n o c z m y sw e siły, um acniając n ie ­ u sta n n ie szereg i F ro n tu N arodow ego w w alce o p o k ó j i Plan 6-letni. S tr z e ż m y te j jed n o ści p rzed n ie c n y m i kn o w a n ia m i w rog ów narodu, b ą d źm y c zu jn i w obec p o dżeg aczy w o je n n y c h i n a jm itó w im p e ­ ria listy czn y c h , k tó r z y szerząc fa łsz i po- tw a rz chcieliby osłabić nasz naród. P a m ię ­ ta jm y , że nie m a ta k ie j w ro g iej siły, która b y ła b y zdolna za trzy m a ć ro zw ó j narodu zjednoczonego w ie lk ą ideą b u d o w n ictw a so cja listyczn eg o i u trw a le n ia pokoju .

P r z y sw a ja jm y sobie n ieu sta n n ie w ie lk ie n a u k i to w a rzysza Stalin a , s tu d iu jm y Jego dzieła, p o zn a iu a jm y Jego w spaniałe, tw ó r ­ cze, ofiarne ży cie , b ie rzm y z N iego w zó r i u c z m y się postępow ać ta k, ja k On p o stę ­ pow ał. Czerpać b ę d zie m y n ieu sta n n ie z n ie zm ie rzo n e j sk a rb n ic y Jego ta len tó w , Jego g eniuszu.

U c zm y się od to w a rzysza S ta lin a kochać bezgra nicznie sw ó j naród i słu ży ć m u ze w s z y s tk ic h s w y c h sił, w alcząc n ieu sta n n ie 0 zw y c ię s tw o w ie lk ie j sp ra w y w y zw o le n ia lu d u pracującego z ja rzm a u c isk u i w y z y ­ sku, o z w y c ię s tw o idei trw ałego p o k o ju 1 p o stęp u na c a ły m św iecie.

N ie c h ż y je w ie lk i naród ra d ziecki — naród — pogrom ca fa sz y z m u , naród — b u d o w n ic zy k o m u n iz m u , naród — obroń­

ca p o k o ju , naród L e n in a i Stalina!

N ie c h ż y je i k rze p n ie n iew zru szo n a p r z y ja ź ń w o ln y c h i w alczących o w olność narodów !

N ie c h ż y je i r o zk w ita nasza um iło w a na O jc zy zn a — w a żn e i m ocn e ogniw o św ia ­ to w eg o obozu po ko ju !

N ie śm ie rte ln e im ię S ta lin a ż y ć będzie w ie c zn ie w sercach narodu p olskiego i ca­

łe j p o stę p o w ej ludzkości.

Powiązane dokumenty