• Nie Znaleziono Wyników

Kontakt z chorym

W dokumencie Apostolstwo Chorych, 2016, R. 87, nr 1 (Stron 36-39)

w szpitalu

kształtuje

wrażliwość.

37

APOSTOLSTWO CHORYCH

K A P Ł A N W Ś R Ó D C H O R Y C H

itd. Nie! Najwięcej zrobił, kiedy cierpiąc, umarł na krzyżu dla naszego zbawienia.

Na dobrą sprawę po to przyszedł. Naj-większe dzieło dokonało się wtedy, gdy pozornie doszło do największej porażki.

Jeśli Pan Jezus mógł przez cierpienie tyle dokonać, to kiedy mówi do nas: „Kto chce pójść za Mną, niech weźmie krzyż swój i niech Mnie naśladuje” k 9, 23), to rzeczywiście jak gdyby zapraszał nas do tego dzieła. Można pokusić się o takie stwierdzenie, że chorzy, cierpiący, łączą-cy swoje cierpienia z Chrystusem – to, co mówimy w Apostolstwie Chorych:

„Z Chrystusem jestem przybity do krzy-ża” (Ga 2, 19) – dopełniają właśnie tego, co jest potrzebne niejednemu człowiekowi do nawrócenia, do przemiany życia, do zbawienia. Ubogacają Kościół! I tego się nie da w żaden sposób przeliczyć. Jeżeli Chrystusowe cierpienie, męka, śmierć – oczywiście ze względu na Jego bóstwo – mają wartość nieskończoną, to nasze ludzkie cierpienie, choć skończone, jest nie do zmierzenia i ma dla nas wartość niepojętą, niewyobrażalną, bo w momen-cie, kiedy łączy się z krzyżem Jezusa, ma udział w tej nieskończoności.

Choroba jest zła, ale w znoszeniu jej, w dźwiganiu może być pozytyw. Możemy dopatrzeć się sensu w bezsensownym wcześniej cierpieniu. Zachowanie wier-ności Bogu i ofiarowanie Mu cierpienia czyni je szlachetnym i doniosłym. To, co było takie złe, dzięki Bożej miłości może stać się nieprawdopodobnym dobrem.

Albo inaczej: zło nie stanie się dobrem, ale Bóg może wyprowadzić z niego dobro.

Oczywiście nie chodzi o gloryfikowa-nie cierpienia. Krzyż bez Chrystusa jest

„głupstwem” – jak mówił św. Jan Paweł II. Na krzyżu Chrystus zmienił sens cier-pienia – nadał mu ów sens. Ludzie mają czasem pretensje do Pana Boga: dlaczego Pan Bóg nie uwolni mnie od tego, dla-czego nie da mi zdrowia, skoro jest taki dobry… Jezus nie wszystkich uzdrowił, ale za wszystkich wziął krzyż! I nawet jeśli tego krzyża z nas nie zdejmuje, to jak gdyby pod ten nasz krzyż podchodzi.

W V stacji Drogi Krzyżowej mówimy o Szymonie, który pomaga nieść krzyż Jezusowi. Ale trzeba by powiedzieć, że to Jezus pomaga dźwigać nasze krzyże – w momencie, gdy Go pod ten krzyż, nasz krzyż, wpuścimy. To wielka mądrość.

Jak widzi Ksiądz przygotowanie przy-szłych kapłanów do posługi chorym?

– Miewałem szkolenia dla kleryków i spotkania z kapelanami; było ich wiele.

To było piękne, że w tej posłudze du-chownych chorym można było zauważyć, że bardzo szybko pojawiała się empatia;

próba delikatnego wchodzenia w tę rze-czywistość – nie z lęku, ale z szacunku do tego, co drugi człowiek przeżywa. To było budujące. Z kolei mogły czasami zaboleć przypadki zaniedbania, zlek-ceważenia pewnych sytuacji, zbytniego pośpiechu, niedelikatności. Nie chodzi o jakieś ocenianie, ale raczej o to, by być świadomym, czego trzeba unikać, a co powinno przyświecać każdemu kapła-nowi posługującemu osobom chorym.

Co powinien robić dobry kapelan?

Zwracałem najpierw uwagę na takie proste rzeczy, na przykład by pukać do drzwi. I by przynosić Jezusa do sali w sposób bardzo podniosły – by wszyscy

APOSTOLSTWO CHORYCH

38

K A P Ł A N W Ś R Ó D C H O R Y C H

mogli zauważyć, że tutaj dzieje się coś wielkiego. „Oto Baranek Boży…; „Niechaj będzie pochwalony Przenajświętszy Sa-krament”… Przez słowa krótkiej modlitwy trzeba uświadamiać, że to Bóg przychodzi do mnie i jest tutaj! Przychodzi do mnie, a więc nie jestem w tym cierpieniu opusz-czony, osamotniony.

Do kapelana należy też udzielanie sakramentu chorych. W szpitalu udzie-lałem go nie tylko przy łóżku chorego, ale również w kaplicy. To było ważne, bo wtedy chodzący chorzy przyjmowali tam namaszczenie. Pierwszą zaletą było to, że mogli wtedy zrozumieć, że to nie sakra-ment udzielany przed śmiercią, „ostatnie namaszczenie”, tylko że to jest sakrament dla chorego, żeby wyzdrowiał. Odkrywali tę tajemnicę, że Pan Jezus pochyla się nad nimi, by wyzdrowieli, ale nawet jeśli nie przyjdzie to uzdrowienie, pochyla się nad nimi, aby pomóc im wytrwać w tym, co przeżywają, oraz że mogą swoje cierpienia złączyć z męką Chrystusową. W kaplicy otrzymywali obrazki i nieraz zdarzało się, że pacjent, który nie mógł pójść do kaplicy, bo był leżący, mówił: „Ja też chcę namaszczenie i obrazek”.

No właśnie – jaka jest rola wierzącego chorego w szpitalu?

– To bardzo cenne ogniwo duszpaster-stwa. „Chory dla chorego” nieraz lepiej za-działa niż sam ksiądz. Księdzu chory może powiedzieć, że nie chce namaszczenia, bo nie chce umierać. A chory kolega może go uspokoić, że sam przyjął sakrament, by wyzdrowieć, by operacja się udała. Bywa też, że chory choremu mówi: „A może byś się wyspowiadał? A może byś poszedł do

Komunii? A gdybyś porozmawiał z księ-dzem?”. Taki chory może być prawdziwym apostołem. Pozytywne świadectwo działa na innych chorych.

Tak jak nagle został ksiądz duszpasterzem chorych, tak nagle stał się proboszczem…

Jak Ksiądz się czuje w tej sytuacji?

– No tak, prowadziłem przez 20 lat duszpasterstwo specjalistyczne, a tutaj jest parafia – ta zwyczajna forma dusz-pasterstwa. Pozostaje pytanie, czy dobrze się z tego wywiążę. Nie wiem, jak będzie.

Ale też przez poprzednie lata mieszkałem w parafii, pomagałem w duszpasterstwie, więc ta praca nie jest mi obca, jedynie ak-cent jest teraz położony gdzie indziej.

Faktem jest, że szpital i kontakt z cho-rymi wiele uczy, kształtuje wrażliwość. Ale czy dogłębnie znam ludzi? Czy wiem, czego oczekują, co czują? Tutaj potrzeba na pewno dużo pokory. Najgorzej, gdy wydaje nam się, że wszystko wiemy. Kon-takt indywidualny jest najlepszy. Nigdy nie wiadomo, co kiedy zaowocuje. Tak było w szpitalu, tak – ufam – będzie i na parafii.

Może Ksiądz zdradzić, jakie zdanie wypisał na obrazku prymicyjnym? To było ponad 26 lat temu.

– „Moje serce Jemu zaufało” – frag-ment Psalmu 28.

A więc wszystko jasne. On będzie pro-wadził Księdza przez kolejne lata. Dzię-kując za rozmowę, tego Księdzu życzymy.

q

39

APOSTOLSTWO CHORYCH

S K A R B H I S T O R I I

R

ok 1978 dla osób skupionych we wspólnocie Apostolstwa Chorych był rokiem wielu ważnych wyda-rzeń. Do Wieczności przeszedł sufra-gan katowicki ks. biskup Juliusz Bieniek – przyjaciel, a przez 10 ostatnich lat swego życia także członek Apostolstwa Chorych. Chorzy modlili się również o zdrowie dla chorującego Księdza Prymasa Wyszyńskiego. Dla polskie-go Kościoła rok 1978 był trzecim ro-kiem dziękczynienia Bogu za 600-let-nią obecność Matki Boskiej Królowej Polski, Pocieszycielki Strapionych i Uzdrowicielki Chorych na Jasnej Górze. W modlitwę tą włączali się, ofiarując swe cierpienia, także człon-kowie Apostolstwa Chorych.

Historyczne konklawe 6 sierpnia 1978 roku, po trwającym 15 lat pontyfikacie odszedł do Pana pa-pież Paweł VI, którego członkowie Apo-stolstwa Chorych zapamiętali przede

wszystkim jako wielkiego przyjaciela Polski, obrońcę ludzkiego życia i po-cieszyciela chorych. Dowodem na jego ciepłe uczucia wobec chorych było zwłaszcza przemówienie, które wygłosił do nich podczas Roku Świętego, zaś Apostolstwo Chorych zaciągnęło wobec Pawła VI szczególny dług wdzięczności za mianowanie Matki Bożej Uzdrowie-nia Chorych główną Patronką chorych w Polsce wraz z prawem obchodzenia Jej święta corocznie 6 lipca.

26 sierpnia 1978 roku, w świąteczny wieczór Matki Bożej Częstochowskiej kolegium kardynalskie ogłosiło wybór nowego papieża – Jana Pawła I, który od pierwszych chwil ujął cały katolic-ki świat swoją bezpośredniością i pro-miennym uśmiechem. Niestety, dzień 29 września pogrążył w żałobie po jego niespodziewanej śmierci wszystkich wiernych, a zwłaszcza chorych. Jeszcze tego samego roku, kolejne konklawe wyniosło na urząd sternika Kościoła

W dokumencie Apostolstwo Chorych, 2016, R. 87, nr 1 (Stron 36-39)

Powiązane dokumenty