P rz e z dra K azim ierza Lubeckiego.
Ś w ięto W niebow zięcia NMP., 15. sier- nacyi cudow nego obrazu M atki Boskiej w p n ia w ypadło tego roku w naszym kraju Kochawinie.
szczególnie uroczyście, poniew aż oprócz M iejscow ość ta, będąca' głów nym celem
W iern a kopia cudami słynącego obrazu N. P. M. Kochawińskiej.
zw yczajnych obchodów i pielgrzym ek pielgrzym ek w archidyecezyi lwowskiej, n. p. do K alw aryi Zebrzydow skiej, odbył słynie jednak o w iele szerzej, jako stolica się rzadki, a bardzo w spaniały akt koro- M atki Boskiej, szafującej tu nadzw
yczaj-„K alendarz M aryański.“ 1
D aw ny kościół drew niany, zbudow any w Kochawinie w p o czątkach w ieku XVIII.
a ro z eb ran y w roku 1896.
cudow ne, jako i cielesne, inni w ostatnich potrzebach nieodw łoczną pomoc, inni zd ro w ie i życie otrzym ali i pozyskali, i w s z y scy w uciskach i utrapieniach dla dozna
nia pociechy, tak dalece, że. pom agając nędznym , ratując zw ątpionych, posilając słabych, um arłych do życia1 przyw racając, z g o ła każdem u, gdzie ludzkie i przyro dzo
ne sposoby nie pom ogły i ustały, tam
Bo-stała się osobliwie w y branem miejscem pielgrzym ek w szystkich biskupów w kraju i że jest zaró w no naw iedzana przez w szystk ie naro dy , kraj n asz zam ieszkują
ce, a w ięc P o lakó w j Rusinów, a także przez Orm ian i kolonistów niemieckich, że przeto jest punktem zbornym dla w sz y st
kich katolików , w którem łagodzą się o - stre w aśni i nienaw iści. W Kochawinie spo
nymi cudami i łaskam i, co już 26. m aja 1755 urzędow ym dokum entem stw ierdził i ogłosił arcybiskup lw ow ski Mikołaj W y- życki, po przeprow adzeniu procesu inkwi- zycyjnego, iż M atka B oska p rz y tym o b ra zie „skarb dobroci i w nętrzności m iłosier
dzia o tw o rz y ła , skąd wielu różne d ary tak
skimi nadprzyrodzonym i sposobam i dopo- m agając, oczyw iście się synom i córkom Adama, na tym padole płaczu zostającym , m iłościw ą i m iłosierną M atką p okazała".
Kult M atki Boskiej w Kochawinie w z ra sta ł coraz więcej, a dziewnie piękne- mi jego znam ionam i są te, że Kochaw ina
ty k a m y się rów nież z kam paniam i S łow a
kó w i W ęgrów , k tó rzy śpieszą skw apliw ie do stóp wspólnej cudownej Matki.
N ależy Kochaw ina pod w ładze
łaciń-fińskiej, pod opieką proboszcza, jako ko
ściół parafialny, obecnie m ianowicie ks.
p ra ła ta Jan a Trzopińskiego.
W św ietnych m aryologicznych dziejach
W ielki o łtarz w now ym kościele parafialnym w Kochawinie.
skiego m etropolity lwowskiego, a sanktu- aryum kochaw inskie zostaje pod opieką duchow ieństw a łacińskiego, dawniej za czasów niepodległości Polski, pod opieką K arm elitów , później zaś, po kasacie
józe-Kochawiny, k tó rych w artykule n aw et szkicow o przed staw ić nie m ożna (a które przedstaw ił w św ieżo w ydanej broszurze p. t. „K ochaw ina" ks. M arcin C zerm iński T. J„ poprzednio zaś w „Nowennie do M.
Kaplica Grobu C hrystu sa P an a (Jerozolim ska p rzy presbiteryum nowego kościoła w Kochawinie).
gresu M ar. w e L w ow ie 1904“), odznacza się nieopisaną podniosiością dokonana w roku bieżącym ko ronacya w aty k ań sk a ko- chaw ińskiego Obrazu.
szą uroczystością. P rzy b y li n a w e t w c z e
śniej niektórzy a rcy p asterze i d u c h o w i e ń
stw o św ieckie i zakonne, z w ł a s z c z a X X .
Salezyanie z niedalekiej D a s z a w y , a b y B . K ochaw ińskiej“ ks. Jan Trzopiński, o- Już od szeregu dni n ap ły w ały d z i e s i ą t - r a z p. K arol d‘A bancourt w obszernym re- ki ty sięcy ludności, aby u c z e s t n i c z y ć w
feracie, zam ieszczonym w Księdze Kon- m isyach, urządzanych przed n a j g ł ó w n i e j
-w śró d nagrom adzająych się tłum ó-w nieść Pelczar. D ostojny kaznodzieja w zy w ał
p o c i e c h y religijne. D nia 13. sierpnia roz- do p opraw y naszej istoty duchowej,
p o c z ą ł najprzew . ks. biskup F iszer tak do w ew nętrznego i czynnego
pogłębie-z w a n e triduum kazaniem-, które w ygłosił nia m iłości M atki Boskiej, do
sta-— 5 sta-—
N ow a kaplica M atki Bożej, w y staw io n a w miejscu znalezienia obrazu na dębie w „lasku kochaw w ińskim ".
z w ielką s i ł ą i przejęciem się sp ra w ą Bożą. łego upraw iania czci M aryi. W y razem te]
W wigilię uroczystości w ypow iedział czci jest w w ysokim stopniu Różaniec,
ja-p o d o tw a rte m niebem naukę na nie- koby m ąd ra Księga M ary ańsk a o
piętna-s z p o r a c h biskup przem yski, ks. Józef stu rozdziałach, jakoby harfa o piętnastu
strunach, dźw ięcząca m elodye pieśni Ma-
dyecezalnego i na zaproszenie przez miej
scow ego duszp asterza zjechał się m ożna tłumno, podziwiano tę skwiapliwość narodu w zbiorow em uczczeniu M aryi i Dorówny
której dopełnił ów czesny biskup-sufragan lw ow ski, ks. Jan P uzyna, szczodry ofiaro
pię-— S pię-—
Złota korona obrazu M atki Bożej w Kochawinie.
ze srebrnej blach y w ogniu złoconą, z po
śród której w idnieją ciemne, lak u C zęsto
chow skiej oblicza D zieciątka Jezus i B oga
rodzicy. U dołu sław n y c h a ra k te ry sty c z n y napis, w edług m alow idła pow tórzony na sreb rze: „O M ater Dei electa esto nobis v ia re c ta “.
U pow ażniony przez Kapitułę w a ty k a ń ską, n a skutek prośby całego episkopatu Galicyi i najprzedniejszych obyw ateli sto łecznego m iasta L w ow a, koronatór, a rc y biskup B i 1 c z e w s k i w śród śpiew u an- tyfon liturgicznych założył na głow y J e zusa i M ary: szczerozłote korony, w y s a dzane dyskretnie w szelakim i drogim i k a
m ieniam i z d arów całei Polski założył w śró d tej m odlitw y, ab y jak m y koronu
jem y dziś. Jez u sa i M aryę, tak Oni nas kie
dyś Niebieską obdarzyli koroną.
dzonego Ich p ra w a w y p ły w a ją i z n a s z e g o
wolnego w y b o ru w ynikają, a t o n a s d o
szczerego religijnego ż y c i a k o n i e c z n i e n a
zaw sze pociągnąć powinno.
Po udzieleniu błogosław ieństw p rzez biskupów, zaw róciły nieogarnione z a s t ę p y
zebranych ku św iątyni kochaw ińskiej, nio
sąc ze w zruszeniem obraz ukoronow any, któ ry ze ślicznemi cerem oniam i p o d w y ż
szono n a wielki ołtarz, skąd przedziw nie św iecić będzie nad ziemiami naszem i, j a k o
znak B oży i w ęzeł pokoju.
C ały ten znakom ity obrzęd w y w a r ł n a
w szystkich głębokie w rażenie u s z l a c h e t
niające i niezapomniane, budzące c h l u b ę z
cudownej i pobożnej przeszłości, u w i e ń
czonej w atykańskiem odznaczeniem , a n a j
lepsze nadzieje na przyszłość. O p u s z c z a
liśmy K ochaw inę ze w z m o c n io n e j p r z e
ćiom a biskupam i na czele ku leśnej polanie, na której ongi w r. 1646 zaczęły się cu
dow ne objaw ienia M atki Boskiej a na któ rą , to pamiątkę. stoi kaplica, śm igłą kopuł- ką ozdobiona. Na rozległym traw niku w y budow ano w ysokie, pięknie ozdobione po
dniesienie, na którego n ajw yższej terasie ustaw iono1 ołtarzy k j)od. baldachim em . Tam zanieśliśm y obraz Najświętszej P an n y Ko
chaw ińskiej, odziany kosztow ną sukienką
P odczas samej koronacyi spadł d eszcz ulewny, ale to nie zam ąciło spokoju i w szy sc y stali z m odlitw ą i uniesieniem ducha, szeptając o ulewie, że sam o niebo musi się w takiej chwili rozrzew niać. T y m czasem ucichły potoki deszczu i k o ro n a
tor m ógł przem ów ić bez przeszkody. W y pow iedział . mad wspania.łemi, jak m orze, rzeszam i w iernych kazanie o tytułach ko
ronow ania Jezu sa i M aryi, które i z w ro
-konaniem i uczuciem katolickiem, zw ła
szcza z uwielbieniem M aryi, a z w dzięcz
nością w szystkim pracow nikom kolo dzie
ła koronacyi, poczynając od N aiprzew ie- lebniejszego K oronatora i troskliw ego czci
ciela M aryi, a gościnnego dla p rzy b y ły ch proboszcza. K oronacya zaś to w stęp do dalszego ciągu historyi Kochawiny, pro mieniejącej blaskiem M aryańskim na cale społeczeństw o.