• Nie Znaleziono Wyników

Krytycznie o Miniaturze i mikrologii literackiej

W dokumencie ALEKSANDRA ACHTELIK (Stron 133-138)

Miniatura i mikrologia literacka. T. 1-3. Red. A. Nawarecki. Ka-towice 2000-2004.

Przystępując do zaopiniowania optyki mikrologicznej oraz zgromadzo-nych w jej ramach tekstów, z góry powinnam zastrzec, że wypowiedź – zgod-nie z tytułem szkicu – krytyczna oznacza w tym miejscu przede wszystkim postawę nieufności i wątpliwości wobec interesującej materii, a nie kryty-kanctwo podszyte jawnie negatywnym podejściem. Swoiste obiekcje, jakie na wstępie żywiłam względem badania „mikrokosmosów literackich”, wyni-kały głównie z pewnej nieprzystawalności – może tylko pozornej, bo nie-sprawdzonej i nie do końca uzasadnionej – owej techniki do zakresu moich poszukiwań literackich.

Jednak czytelnicze spotkania z zamykającą się obecnie w trzech tomach serią Miniatura i mikrologia literacka były dla mnie zawsze szczególnie intrygujące. Proponowana w nich perspektywa spojrzenia i badania litera-tury, z gruntu odmienna od tych praktyk, z których korzystałam we wła-snych dociekaniach literaturoznawczych, wywołała u mnie uczucia ambi-walentne. Z jednej strony byłam przekonana, że drobiazgowe myślenie nie koresponduje z zagospodarowaną przeze mnie problematyką pogranicza li-teratury i socjologii – z zasady oddalam się od tego, co drobne i nikłe, zmie-rzając do analizy całości tego rodzaju, co pisarz czy publiczność; zamiast

„czytania z detali” – na przykład skarpetek Tyrmanda, ulotnych śladów Mickiewiczowskiej Zosi, staropolskiej pchły – preferuję interpretację mikro-kosmosów literacko-społecznych. Z drugiej jednak strony ciekawiła mnie, kusiła możliwość wpisania się w tę optykę – choćby teoretycznie, choćby

Niemniej, skoro przyjęłam obowiązek zrecenzowania działalności mikro-logów, wypada mi zauważyć, że istotnie szczegół przyciąga uwagę – nie tylko badaczy, ale i czytelnika. Owe szczegóły, drobnostki wywołujące w mo-im odczuciu osobliwe wrażenie to te, spośród szkiców, które jakby są kwin-tesencją postulatu Gastona Bachelarda (i zarazem mikrologów), by „doświad-czać tego, co wielkie, w tym, co małe”. Obcując pierwszy raz z Mikrologią i miniaturą literacką, podzielałam obawy i pytania jej redaktora i jedno-cześnie autora Wstępu dotyczące perspektyw poznawczych proponowane-go aspektu i starałam się ukierunkować swoją lekturę w taki sposób, by odpowiedzieć na istotne dla mnie pytania: na ile mikrologiczne skupienie na drobiazgach i błahostkach odsłania coś więcej poza samym detalem, który jest punktem wyjścia? Czy czepianie się niuansów dotychczas pomijanych, niezauważalnych, ukrywających się gdzieś na marginesie tekstów, to coś więcej niż „dzielenie włosa na czworo”? Otóż wydaje się, że tak. Rozprawy bowiem niejednokrotnie zwracają uwagę na elementy wymykające się do-tychczasowym opisom; chciałoby się powiedzieć za Michelem Foucaultem na pewien rodzaj szczelin, pęknięć (i także w tym sensie autor Archeologii wiedzy być może staje się kolejnym źródłem natchnienia dla mikrologów), których odsłona prowadzi do wzbogacenia wiedzy o omawianych zjawiskach literackich, dążących w prostej linii do skali makro. Aby nie być gołosłow-ną, powołam się na dwa teksty zamieszczone w ostatnim tomie serii - tro-piące ślady Mickiewiczowskiej Zosi i ludowe świątki Anny Kamieńskiej.

Analizy autorek – Beaty Mytych i Iwony Gralewicz-Wolny – biorące za swój punkt wyjścia z pozoru nieistotne, błahe elementy są w istocie nie-zwykle misterne. Tkanie materii tekstowej na bazie fragmentów wiedzie ku kunsztownym i zaskakującym odczytaniom utworów. Wielokrotnie interpre-towana postać Zosi z Pana Tadeusza zyskuje w szkicu B. Mytych nowy wymiar. Autorka pisze: „Krok po kroku, z nosem przy dukcie tekstu wypa-da podążyć śladem Zosi”, a z tego specyficznego śledzenia, pogoni za umy-kającą postacią, ukrywającą się za zasłoną ogólnych sądów, „tropienia śla-dów” zostaje zrekonstruowana już jakby inna Zosia. Nie dziecko, pensjo-narka czy koncept idealnej żony, a subtelne dziewczę obdarzone intuicją, instynktem. Bohaterka o naturze ulotnej, „dziewczyna zwierzyna” umykają-ca Tadeuszowi, Hrabiemu, ale znacząumykają-ca swą obecność w poemacie owymi subtelnymi pozostałościami – odciskami na piasku, w ogrodzie, porozrzu-canymi rzeczami osobistymi. Finezyjność i jednocześnie waga artykułu kry-je się według mnie właśnie w odtworzeniu postaci Zosi z niczego; jak sama autorka sygnalizuje: „Zosi z reguły nie ma, Zosia jest brakiem Zosi, rodza-jem »białej plamy« w bieliźnie”. Pozornie jej nie ma, a przecież oto właśnie

Tym ujmuje mnie również „wymiar mikrologiczny”, a zarazem osłabia począt-kowy sceptycyzm oraz zasygnalizowaną wcześniej ambiwalencję odczuć.

Z kolei tekst Wielkie małe rzeczy Anny Kamieńskiej – jako egzemplifi-kacja aspektu mikro zjednał mnie po pierwsze zaskakującym tropem lektu-rowym, którego linię dominującą wyznaczyła obecność zbieranych przez po-etkę ludowych światków, po drugie (co dla mnie ważniejsze) – niezwykle wnikliwą analizą i precyzyjnym przejściem od perspektywy najmniejszej do ogarniającej całość. I. Gralewicz-Wolny, wychodząc od znaczenia świątków-przedmiotów, „towarzyszy codziennej egzystencji”, później urastających do rangi podmiotów, mieszkańców domu, organizuje sensy niejako „wyższego rzędu”. Kanciaste rzeźby stają się w jej przekonujących interpretacjach meritum kilku nurtów tematycznych autorki Notatnika: świata materii, re-fleksji nad przemijaniem, motywów wiary, relacji człowiek-Bóg, cierpienia, by wymienić choć kilka spośród podnoszonych przez Gralewicz-Wolny. Dro-biazg w jej szkicu to jednak nie tylko ludowy światek. Perspektywa mikro ogarnia także inne płaszczyzny wierszy. Autorka dostrzega jej rysy w obra-zowaniu natury, języku (dzięki zdrobnieniom), a także w formach gatunko-wych (kołysanka, opowiadanie, mikropowieść, „psalmy najmniejsze”, cyta-ty, fragmenty wspomnień jako tworzywo Notatnika). W trakcie lektury ar-tykuł współbrzmiał dla mnie wyraźnie z zamykającymi Wstęp słowami Alek-sandra Nawareckiego: „[mikrologia] zmierza ku apologii szczegółu i rozświe-tleniu mikrokosmosu, ale nie robi tego kosztem wielkości. Nie chce niczego burzyć. Małe (mimo ujawnionej wzniosłości) pozostaje małym, a wielkość (mimo zdemaskowanej uzurpacji) nie traci swej wielkości”. W poezji A. Ka-mieńskiej – czego dobitnie dowiodła autorka szkicu – i tu parafrazuję jej sądy, uniwersum poetyckiego świata ma ontologiczną podstawę, gwaran-cję istnienia przyjmuje właśnie drobiazg; rzeczy małe, nietrwałe awansują do rangi rzeczy pierwszych, a na sens istnienia świata mają naprowadzać jego najmniejsze elementy. Kamieńska czytana przez Iwonę Gralewicz-Wol-ny w znamienGralewicz-Wol-ny sposób potwierdza inGralewicz-Wol-ny sąd redaktora serii. W zdaniu: „Po-trzebna jest uwaga i czujność, aby nie utracić momentu objawienia, kiedy świat dany człowiekowi w postaci rozproszenia i chaosu, ukaże swój porzą-dek” odbija się postawa mikrologów wobec postmodernistycznego rozple-nienia i rozigrania, które dalekie jest od „mikrologicznej delikatności, tęsk-noty za precyzją, skupieniem i ostrością”.

Wydaje się jednak, że wspomniana przeze mnie na wstępie dwuwarto-ściowość odczuć wobec perspektywy mikrologicznej nie została jeszcze dość wyraźnie wyjaśniona. Czas najwyższy do tej beczki miodu dolać łyżkę dzieg-ciu. Czytając o teoretycznym ujęciu mikrologii i miniatury, powinowactwach

sorach oraz inspiracjach, miałam wrażenie, że A. Nawarecki – skądinąd au-tor doskonałych wprowadzeń w tę problematykę – jednocześnie zamyka mnie w wyznaczonym przez siebie kręgu. Wbrew zapewnieniom badacza, że zarysowany przez niego projekt „chce być maksymalnie przyjazny i gościn-ny”, długo nie potrafiłam jako odbiorca zadomowić się w mikrologicznym otoczeniu i oswoić je dla siebie. Paradoksalnie pomógł mi w tym tekst Paw-ła Jędrzejko Oscylacje literackie, czyli od Gadamera do mikrologicznej kry-tyki tekstu świadomości. Paradoksalnie, ponieważ podejście autora różni się wyraźnie od postulowanej przez mikrologów niechęci do osadzania me-tody w ciasnych ramach metodologicznych. Znamienną rolę tego tekstu upa-truję przede wszystkim w uczynieniu pola działań mikrologicznych (i deba-ty wokół nich) jeszcze szerszymi niż zakładano początkowo, na wskazaniu kolejnego horyzontu. Nie ukrywam, że trop Gadamerowskiej hermeneutyki jest mi myślowo bliższy niż pokrewieństwo dekonstrukcjonizmu, stąd zaj-mująca jest dla mnie zwłaszcza część szkicu zatytułowana Od ogółu do szczegółu: detal a hermeneutyka. Rozumienie mikrologii jako „jednego z eta-pów procesu hermeneutycznego opartego na kole filologicznym”, zastoso-wanie hermeneutycznej reguły („całość trzeba rozumieć na podstawie czę-ści, a część na podstawie całości”), ale takie pojmowanie, które wzmacnia hermeneutykę „guasi-metodologią mrówczego oka” formułuje tym samym odpowiedź na następujące pytanie: „Skąd bowiem pewność, że interpretu-jąc »detale« niejako »wyższego rzędu« (biografia, tradycja intelektualna epoki) po to, by »oświetlić« całość twórczości czy światopoglądu danego pisarza z odmiennej niż dotychczasowe ujęcia strony, nie popełniamy inte-lektualnych nadużyć?”

Ponadto omawiany artykuł wyraźnie nie rozwiał moich obaw wobec być może błahej, ale nurtującej mnie kwestii – czym mianowicie może być „ma-leństwo”, które badam, jak mały musi być detal, by na różnych gruntach literaturoznawstwa oddawać się mikrologicznym uciechom? Czy kategoria

„pisarz” jest jeszcze drobiazgiem, czy może stanowi już uniwersum? Bliskość mikrologii dla tego wymiaru odkryłam także w rozważaniach Aleksandry Kunce Punktowe rozczytywanie świata. Rzecz o punkcie amerykańskim.

Zarysowaną tam filozofię punktu, a zwłaszcza jego dwuznaczne oblicze jako tego, który ciągle jest mikro i już pretenduje do bycia całością, traktuję jako kolejne pole rozszerzenia domeny mikrologii. Jeśli bowiem miałabym za A. Na-wareckim zawołać: „I ja zostanę mikrologiem”, to o mój punkt pytałabym zgodnie z rozumieniem A. Kunce: „czy punkt, który ogniskuje perspektywę widzenia, doświadczania i rozumienia rzeczy, pozostaje nadal punktem? Czy może uległ przeobrażeniu, hiperbolizacji i utożsamił się z całością? Punkt

Lektura Miniatury i mikrologii literackiej była rodzajem frapującej przy-gody intelektualnej. Przyprzy-gody rozumianej w tym miejscu jako spotkanie z tym, co nieznane i odmienne od preferowanego podejścia do literatury.

I chociaż – mimo udanego oswojenia – ciągle nie jestem mikrologiem, to nie sposób odmówić owemu wymiarowi szans rozwoju, perspektyw (na co zresztą najdobitniej wskazują narosłe teksty) i istotnie tak mocno podkre-ślanej we Wstępie gościnności. Sojusze, które mikrologia zawiera z różno-rodnymi metodologiami i filozofiami, czynią z niej dość osobliwą ramę, ist-nieje zatem szansa, że wielu w jej obrębie odnajdzie kawałek własnej prze-strzeni.

Monika Peter

Mgr Monika Peter — doktorantka związana z Zakładem Poetyki Histo-rycznej i Sztuki Interpretacji Instytutu Nauk o Literaturze Polskiej Uni-wersytetu Śląskiego w Katowicach. Publikowała na łamach „Śląska”, „Fra-zy” oraz w tomach zbiorowych. Pracę magisterską poświęciła charaktery-styce Pisarza drugorzędnego. Obecne pisze pracę doktorską. Jej zaintere-sowania naukowe skupiają się wokół współczesnych przemian ról pisar-sk ich.

PORADNIK

W dokumencie ALEKSANDRA ACHTELIK (Stron 133-138)