Urodzony w 1597 r. w Wielkopolsce, wyzuty z dziedzictwa przez nie
sumiennego opiekuna Kacpra Brzeźnickiego, Krzysztof Arciszewski, później
szy sławny zdobywca na drugiej półkuli, wraz z bratem Eljaszem zaciągnął się do służby Krzysztofa Radziwiłła. Zdolność i dzielność osobista zjednały mu względy możnego księcia, przy którego boku jako hetmana polnego, wziął czynny udział we wszystkich epizodach wyprawy inflanckiej 1621-1623 roku. Trudy wojenne i podróże nie zatarły w duszy młodego szlachcica wspomnień dawnych i uraz doznanych od opiekuna, i stało się, że w kwiet- nin 1623 r. padł Brzeźmcki z ręki Krzysztofa Arciszewskiego.
Krzysztof Radziwiłł szczerze opiekował się swym imiennikiem, lecz wobec zapadłego przeciw Arciszewskiemu wyroku banicji wieczystej nie mógł trzymać u siebie skazanego i wysłał go wraz z bratem do Holandji, aby młodzieńcy, ucząc się sztuki wojennej u mistrzów, mogli przy nada
rzającej się sposobności być pomocni.
Wyruszył tedy w 1625 Krzysztof Arciszewski do Holandji, aby się
„indzinierstwa“ wyuczyć mógł. Po raz pierwszy wziął udział w wyprawie wojennej, pośpieszywszy na pomoc oblężonej Bredzie, a wypadek chciał, że jednocześnie królewicz polski, późniejszy Władysław IV-ty, przyjmowany był przez wodza hiszpańskiego Spinolę, by naocznie mógł się przekonać o klęskach Holdendrom zadawanych. Po upadku Bredy, wyruszył Arci
szewski w interesach Radziwiłła do Francji, gdzie wziął udział w oblężeniu Roszeli, która w roku 1628 ym poddała się, przyczem fortyfikacje zrównano z ziemią. I cudy i niebezpieczeństwa tej wyprawy opisał on później w elegji wierszowanej, gdy przypomniawszy sobie przeszłość, opiekę Boga nad sobą widział roztoczoną.
W r. 1629-ym przyjął Arciszewski uczynioną mu ze strony Holendrów propozycję objęcia dowództwa nad kompanją w wyprawie zamorskiej do Indyj Zachodnich, gdzie niedawno kompanja handlowa zachodnio - indyjska pod wodzą admirała Piotra Heina, zmusiła do kapitulacji hiszpańską flotę, obładowaną srebrem i kolonjalnemi towarami, i łup swój, oceniony na 12 miljonów guldenów, szczęśliwie przywiozła do Holandji. Flota, do której Arciszewski należał, składała się z 70 okrętów i 7.000 żołnierzy, a celem, jej i zadaniem był podbój kapitanji brazylijskiej, Pernambuko.
Dnia 13 go lutego 1630 roku dobiła flota holenderska do wybrzeży Pernambuko i skierowała swą załogę ku zdobyciu warownego miasta Olin- dy. Na skutek uchwały rady wojennej, do której przyzwano Arciszewskiego, wykonano niespodziany napad, zaprojektowany przez Arciszewskiego, i po regularnem oblężeniu, pomimo zaciętego oporu, zmuszono miasto do kapi
tulacji. Po nieszczęśliwej jednak bitwie morskiej, w której zniszczono ho
lenderską flotę admirała Patera, w 1631-ym r., skutkiem porady Arciszew
skiego, awansowanego już na majora, zrównano Olindę z ziemią i cofnięta się do Recifu.
W r. 1633-im naczelny wódz wyprawy Holendrów, Wardembruch, uczuwszy się obrażonym niesłuszną krytyką swej działalności, powrócił razem z Arciszewskim do Holandji, kompanja zaś zachodnio indyjska, otrzy
mawszy dokładne sprawozdanie o stanie rzeczy w Brazylji, postanowiła powierzyć główne kierownictwo działań wojennych Arciszewskiemu, zamia
nowała go pułkownikiem i wyprawiła go z czterema należycie uzbrojonemi
okrętami do Brazylji. Arciszewski jakkolwiek sobie miał powierzone na
czelne dowództwo, zrzekł się go dobrowolnie na rzecz Zygmunta Zschkop- pego i z nim razem rozpoczął trudną kampanię.
Podstąpiwszy pod twierdzę Arrayal, Arciszewski kierując osobiście szturmem, zmuszony był oddać szpadę portugalskiemu muszkieterowi, i gdy ten doprowadził go jako jeńca do bramy fortecznej, Arciszewski jedneni uderzeniem buławy położył go trupem, a sam galopem pośpieszył do swego oddziału. Podczas jednej z wycieczek, Arciszewski znowu podsunął się zbyt blisko do wałów, i otrzyma! pocisk granatu w ramię, a to go zmusiło do ustąpienia z placu. Lecz z łóżka jeszcze dowodził oblężeniem, a wi
dząc, iż Portugalczycy cały nacisk skierowali przeciw jednemu z fortów, porwał się w koszuli z łóżka, siadł na koń i popędził na zagrożone miejsce.
Już kapitan oddziału i lejtenant jego polegli, położenie stawało się coraz groźniejsze, gdy zjawienie się Arciszewskiego i jego nieustraszona odwaga podniosły słabnące siły żołnierzy i zmusiły Portugalczyków do ucieczki.
We wszystkich wyprawach na Nazaret i Porto Calvo, Arciszewski brał
•czynny udział, i jego osobistej dzielności, nieustraszonemu męstwu i sta
nowczości w krytycznych chwilach przy pisują historycy holenderscy pierwsze walne zwycięstwo Holendrów i następny upadek warowni, gdzie się trzy
mała reszta obrońców niezawisłości portugalskich dzielnic w Brazylji. Oce
niając też zasługi dzielnego żołnierza, wystawiono w Pernambuko pomnik kamienny na cześć Arciszewskiego, rodzaj obelisku, zdobnego w herby portugalskie.
Z manewrów polskiej floty na Bałtyku. Kontrtorpedowiec O. R. P. „Wicher otacza się zasłoną dymową.
Porażki wojsk hiszpańskich i portugalskich w Brazylji obudziły na
reszcie czujność dworu madryckiego. Wysłano czemprędzej posiłki i od
dano dowództwo nad wojskiem posiłkowem Ludwikowi de Roxas y Borgia, księciu de Lerma, potomkowi znakomitego hiszpańskiego rodu. Nie obe
znawszy się z miejscowością, ani z warunkami prowadzenia wojny Holen
drów, postanowił Roxas ruszyć na nieprzyjaciela i stoczyć z nim walkę stanowczą. Pod wieczór d. 17-go stycznia 1636-go r., między Camarigibi i Porto Calvo, straż przednia Arciszewskiego zetknęła się z Hiszpanami.
Następnego dnia wywiązała się uporczywa walka, w której Holendrzy zo
stali panami pola, a między trupami znajdował się nieszczęśliwy Roxas,.
Wkrótce po tern zwycięstwie stany generalne Holandji przysłały do Brazylji nowego naczelnika wodza, Maurycego hr. de Nassau-Siegen.
Arciszewski, pragnął w interesie kompanji władzy, ześrodkowanej w osobie jednego dowódcy, lecz poniósłszy tak wielkie ofiary w służbie tejże kompanji sądził, że władza ta, nie komu innemu, tylko jemu powie
rzoną zostanie. Gdy go rachuby w tej mierze omyliły, nie mógł się po
wstrzymać od oznak niezadowolenia i częstemi uwagami krytycznemi nad sposobem rządzenia prowincją i wojskiem, ściągnął na siebie gniew Nes- sauczvka. W marcu r. 1637-go, na krótko przed opuszczeniem Brazylji, Arciszewski uznał za właściwe uwagi swoje i spostrzeżenia podać na piśmie hr. Maurycemu i jego przybocznej radzie.
Wśród takich okoliczności, nie rokujących dla Arciszewskieg dalszej;:
pomyślnej karjery, nadszedł od króla Władysława IV drugi list z najzaszczyt- niejszemi propozycjami. Nie zrywając ostatecznie z rządem brazylijskim i z planami możliwego ponownego powrotu z Europy do kraju, któremu poświęcił lat 15 mozolnej służby wojskowej, siadł Arciszewski na okręt i pożaglował do Amsterdamu.
W Holandji dowiedziano się o zamiarze powrotu do Polski, powzię
tym przez Arciszewskiego; starano się więc oznakami wyjątkowego uczcze
nia zasług skłonić go do pozostania nadal w służbie kompanji. Przede
wszystkiem kompania amerykańska obdarowała go łańcuchem złotym do noszenia na szyi, prócz tego, dla uwiecznienia jego czynów, poleciła odbić medal pamiątkowy srebrny, z napisem łacińskim: „Odbierz laur zwycięski..,"
W owym właśnie czasie, gdy sprawy ekonomiczne Brazylji zajmowały gorąco Arciszewskiego, bawił w Amsterdamie Andrzej Wiszowaty, bratanek słynnego Arjanina, zmuszony do wędrówki po obczyźnie, wskutek prześla
dowań religijnych. Opowiedział on Arciszewskiemu smutny los braci i szkół
UBEZPIECZENIA
transportowe, ogniowe i wszelkie inne załatwia
„GDYNIKA"
Maklerzy Ubezpieczeń Morskich Sp.z o. o, Insurance brokers Itd.
GDYNIA
telefon 14-37aryańskich w Krakowie i Lublinie, a pod wpływem tych wiadomości, kierując się wrodzoną sobie stanowczością, wystosował Arciszewski w d. 1-m wrze
śnia 1637-go r. z Amsterdamu Lst otwarty do Władysława lV-go, charakte
rystyczny ze względu na wyznanie wiary politycznej i religijnej, jakie w nim po raz pierwszy wypowiedzieć miał sposobność publicznie.
Niespodziewanie otrzymał Arciszwski zaszczytną propozycję od Gastona Orleańskiego, aby przyjął dowództwo jednego z oddziałów wojska francuskiego, i gdy już chętnie się na to godził, nadeszły wieści o po
rażkach wojsk Mauryscgo Nassauskiego w Brazylji. Oczy wszystkich zwróciły się wówczas na Arciszewskiego, a stany generalne holenderskie wnet uznały korzyści dla przyszłości Brazylji i powierzenia steru wojennych działań Arciszewskiemu i nawiązały z nim układy o ponowne wstąpienie do służby. Dnia 18 go sierpnia 1638-go r. z zalecenia Stadthoudera, zgro
madzenie XlX-te zamianowało go generałem artylerji i admirałem sił mor
skich Holendrów w Brazylji.
Corocznie w dniu 15 sierpnia odbywa się na pokładzie O. R. P. „Bałtyk“ w Gdyni uroczysta ceremonja promocji podchorążych Marynarki Wojennej na podporuczników. Na zdjęciu chwila wręczania patentów oficerskich przez Komendanta Szkoły Podchorążych Mar. Woj.,
kmdr. por. Korytowskiego, nowomianowanym podporucznikom.
W miesiącu marcu 1639-go r. przybył Arciszewski do Recifu z ośmiu okrętami i załogą, ale wyraźna niechęć hr. Maurycego sparaliżowała pierwsze jego kroki. Zachował się dokument, w którym Arciszewski opisuje szereg rozczarowań, jakiego spotykały. Z listu tego wolno wnosić, że hrabia de Nassau podejrzewał Arciszewskiego o przyjęcie tajnej misji kontrolowania jego działalności i dla tego postanowił pozbyć się go bez żadnego skru
pułu. Aresztowano Arciszewskiego i odesłano do Holandji a jednocześnie hr. de Nassau umyślnym okrętem pospieszył uprzedzić radę 19-tu Holandji o decyzji brazylijskiej, pragnąc tym sposobem uspokoić wzburzoną opinię publiczną.
Przybywszy 22-go lipca 1639-go r. do Amsterdamu daremnie domagał się Arciszewski audjencji u Stadhoudera. Odsyłano go od jednej władzy do drgiej, pragnąc przewlec załatwienie sprawy, i tern skłoniono Arciszew
skiego do napisania szczegółowej apologji. Prócz tego, na prośbę pokrzy
wdzonego, zarówno książę Radziwiłł jak i hetman Koniecpolski, wystoso
wali do stanów generalnych pisma, domagające się rozpatrzenia sprawy Arciszewskiego. Nareszcie dnia 2-go kwietnia 1640 r. zwolniono go ze służby i udzielono mu paszportu co było zręcznem unieważnieniem sen
tencji rady Brazylijskiej i zadośćuczynieniem moralnem, danem ukrzyw
dzonemu.
Przez sześć lat wiódł Arciszewski życie bezczynne i dopiero 28-go kwietnia 1646-go r. otrzymał dyplom na zarząd starszego nad armatą koronną, z pensją roczną 2.000 talarów cesarskich czyli 6.000 zł. polskich ówczes
nych. Powierzono przytem jego opiece wszelkie arsenały, zapasy i amu
nicje wojenne, z obowiązkiem zwiedzania ich po całym kraju, przyjmowania inwentarzy i urządzeń.
W charakterze głównodowodzącego artylerją Rzplitej oddał Arciszewski wielkie usługi ojczyźnie, broniąc podczas wojen kozackich Lwowa, uma
cniając Zbaraż i obóz w Zborowie.
Gdy w r. 1656 zmarł u krewnych pod Gdańskiem, ciało jego sprowa
dzono do zboru X. Leszczyńskiego, gdy nagle 28 kwietnia pod mury miasta, podstąpił oddział Grzymułtowskiego uwijający się po Wielkopolsce.
Miasto zostało wydane na łup rozjuszonemu żołdactwu, organięty płomie
niem zbór braci czeskich, spłonął do szczętu, a w nim zwłoki Krzysztofa Arciszewskiego w popiół się obróciły.
Wybrzeże zatoki Gdańskiej kolo Orłowa.
Pod żaglami
Dr. Adam Gadomski