§ 82 U. N .1)
W sprawie interpretacji § 82 ust. not., poruszonej przez rejenta Diakowa w ostatnim zeszycie „P rzeglądu Notarjal
n ego", świadczącej ciekawie o tem, na jakie niespodzianki może natrafić samodzielnie myślący prawnik, w ędrując p o udeptanych od kilkudziesięciu lat ścieżkach tak z natury swej formalistycznej, jak nasze ustawy, u schyłku jej pa
nowania, p ozw olę sobie zauważyć, co następuje:
1) O ile chodzi o spisywanie je d n e g o protokółu lega
lizacyjn ego dla kilku klauzul legalizacyjnych, stwierdzaj ą- cycli na kilku o d ręb n y ch aktach pod p isy różnych osób, to chociaż ustawa nasza nie zawiera w y ra źn eg o zakazu tego rodzaju postępowania, to jednak uw zględniając ducha ustawy musimy się ośw iadczyć p rzeciw ko takiemu procederowi.
Przedewszystkiem nie dopatruję się wskazanej przez p. rejenta D iakow a analogji m iędzy łączeniem w jed n ym akcie notarjalnym kilku spraw, a spisywaniem je d n e g o p r o tokółu dla kilku odrębn ych legalizacyj. W pierw szym w y padku łączność spraw wynika z ich natury, rzecz ma cha
rakter m erytoryczny, w drugim zaś w ypadku chodzi jedynie o p ozorn e uproszczenie wewnętrznej, czysto formalnej cz y n ności notarjusza i w tym w ypadku żadne w zględ y m eryto
ryczne, pokrew ieństwo czy pod obień stw o spraw nie p ow inny o d g r y w a ć żadnej roli. A n a log je z p roc ed u ry karnej czy z p roced u ry cywilnej, już ch o ćb y dlatego, że dotyczą ustaw późn iejszych a regulują zupełnie inne dziedziny prawa, nie będą tutaj żadnym wskaźnikiem. Punkt ciężkości w tej sprawie leży, zdaniem mojem, w tem, że klauzula legaliza
cyjna, czyli m ówiąc językiem ustawy poświadczenie, jest przecież w istocie rzeczy również dokumentem notarjalnym
‘ ) Por. a r ty k u ł p. B a z y l e g o D ia k o w a w ze s zy c ie 3 - 4 » P r z e g l ą d u
■Notarjalnego* za r o k 1926.
jak k ażd y inny, że zatem niezależnie od przepisów szcze
g ó ło w y ch części 5 ustawy odnoszą się tutaj ogóln e p rz e pisy części 4 o urzędowaniu notarjuszy. Cechą charaktery
styczną tego dokumentu jest p e w n e g o rod zaju dwoistość, ile że składa on się z dw óch od ręb n y ch dokumentów n o
tarjalnych, poświadczenia i protokółu, które się wzajemnie uzupełniają. Dwoistość ta względnie stosunek od n ośn ego poświadczenia do protokółu w istocie rzeczy nie różni się zasadniczo od stosunku aktu notarjalnego do wypisu, który jest przecież właściwie również sui generis poświadczeniem 0 zawarciu aktu notarjalnego, mającem m oc dokumentu publicznego. P od obień stw o to występuje dość wyraźnie n. p.
p rz y poświadczeniach o uchwałach W alnych zgrom adzeń lub o oznajmieniach. W y c h o d zą c z tego punktu widzenia, musimy stanąć na tem stanowisku, że każdemu p ośw iad czeniu na od rębn ym dokumencie powinien od p ow iad ać o s o b n y p rotok ół legalizacyjny, który w myśl § 47 ust. not.
ma b y ć ozn a czon y odrębną liczbą aktu, co oczyw iście o d nosi się też do poświadczenia, dla k tórego p rotok ół spisano.
W y d a je mi się, że łączenie kilku od rębn ych dokumentów notarjalnych, jakiemi są niewątpliwie klauzule legalizacyjne pod jedną liczbą repertorjum, ja k b y to miało miejsce p rz y wspólnym p rotokóle nie różni się w istocie rzeczy od spi
sywania p od jedną liczbą repertorjum kilku odrębnych aktów notarjalnych, chociażby najbardziej treścią p o k r e w nych i do siebie p od ob n ych .
Jeżeli ustęp 2 § 82 ust. not. powiada, że „celem w y dania poświadczeń, wym ienionych w § 79 — 81, spisze n o tarjusz protokół", gdzie termin „pośw iadczenia" u żyty jest w liczbie mnogiej, zaś termin „p ro to k ó ł" w liczbie p o je dynczej, to przytoczenie p o słowie „p ośw iad czeń " nazw paragrafów, które określają, o jakie pośw iadczenia chodzi 1 uzasadniają w danym w y p a d ku stylistycznie liczbę m n ogą terminu „pośw iadczenia", w skazuje na to, że ustawodawca daleki b y ł od myśli dopuszczania, a by dla kilku p o św iad czeń spisyw ano tylko jeden protokół. Sprzeczne to jest z systematyką pra cy notarjalnej i w praktyce przez to, że kilka od rębn ych dokum entów notarjalnych, opatrzonych
8*
jest jedną i tą samą liczbą repertorjum, może prow adzić do nieporozumień.
Uważam, że tego rodzaju komplikacja nie ma żadnego praktyczneg o znaczenia. Życzenia stron w tym względzie, na które się p. rejent Diaków powołuje, nie p o w in n y tutaj wchodzić w grę, g d y ż stronom jest najzupełniej obojętne, na jakim protokóle legalizacyjnym czy wspólnym czy o d rę b nym swój podpis kładą. Oszczędność p ra cy notarjusza (je d y n y ch yba p o w ó d tego rodzaju procedury), jest w d a
nym w ypadku bardzo względna, g d y ż w takim wspólnym protokóle trzeba przecież w yszczególnić wszystkie akty, na których zamieszczono klauzulę legalizacyjną.
2) W drugiej sprawie poruszonej przez p. rejenta Diakowa, a mianowicie co do brzmienia legalizacji podpisu (względnie znaku ręczn ego) o s o b y pisać nie umiejącej w sło
wach „stwierdzam, że znany mi osobiście N. N. taki to, tam a tam zamieszkały, dokument ten w o be c mnie p o myśli ustawy podpisał", to zgod ziłbym się ze zdaniem p. Dia
kowa, że przyzw ani w danym w ypadku p o myśli § 82 ust.
not. świadkowie nie są świadkami aktu w edług przepisu rozdziału I. części V. ustawy dotyczącej przepisów szcze
g ó ło w y ch odnośnie do aktów notarjalnych, uważam jednak, że (jak to już wyżej wykazałem) odnoszą się tutaj prze
pisy części IY. ustawy natury ogólnej, w szczególności zaś postanowienie § 38, że notarjusz ręczy za to, że wszystko, cokolw iek w dokumencie notarjalnym podane jest jako w je g o obecności zdziałane, także rzeczywiście w je g o o b e cności i w s p o s ó b w y m i e n i o n y dokonan e zostało i odpow iedzialnym jest za wszelką niedokładność, c h o ciażby tylko przez niebaczność popełnioną. W o b e c tego, g d y § 82 wyraźnie p od a je sp o só b legalizacji znaków o d rę cznych pisać nieumiejących, przeto okoliczności, do których ustawa tak istotną przyw iązujew agę, że je najszczegółow iej określa a mianowicie położenie przez pisać nieum iejącego znaku o d ręczn eg o i p rzyzw anie dw óch św iadków i w y p i
sanie przez je d n e g o z nich nazwiska pisać nieum iejącego winny b y ć w poświadczeniu legalizacyjnem wyraźnie p o dane, w przeciw nym razie odnośne pośw iadczenie nie jest
dokładne, nie od p ow iad a prawdzie i nie jest p o myśli ustawy, g d y ż nie wymienia sposobu względnie przebiegu czynności, która p o d le g a poświadczeniu.
Z darza się często, że m iędzy m ow ą prawniczą a mową potoczną zachodzą zasadnicze różnice. Nie jest to jednak dob rze i nie jest rzeczą praktycznych praw ników różnice te pogłębiać, a tembardziej je tworzyć. Z a ró w n o w pojęciu prawniczem, jak i potocznem, co innego jest podpis, a co innego znak ręczny. Stwierdzenie, że ktoś pisać nieumie- jący się podpisał jest w gruncie rzeczy stwierdzeniem o k o liczności nieprawdziwej, w brew przepisowi § 38 ust. not.
Fakt, że w użytej przez p. rejenta D iakow a formule klau
zuli figuruje zwrot „p o myśli ustawy" sytuacji nie ratuje, g d y ż jest to przedew szystkiem wyrażenie tak ogólnikowe, ustaw jest tak wiele, a każda ustawa zawiera tyle n a jr o z
maitszych myśli, że wyrażenie to istotnie b ard zo niewiele mówi. Pozatem „p o myśli" żadnej ustawy osobnik pisać nieumiejący podpisać się nie potrafi, n ajw yżej p o ło ży znak ręczny, jak to norm uje właśnie § 82 ust. not. Szyldzik „p o myśli ustawy" używ an y b y w a często dla w y g o d y spisują
cych akty lub może dla uspokojenia ich skrupułów właśnie tam, gdzie coś jest rob ion e nie p o myśli ustawy.
Sądzę, że nie będzie mi wzięte za złe, jeżeli dla p o d kreślenia paradoksalności p o w y ższe j formułki rozw inę ją w następujący, b ezw a ru n k ow o szczerszy i bardziej r z e czy wistości od p o w iad ają cy sposób: „P ośw iadczam nie p o m y śli ustawy, że N. N. pisać nie umiejący, dokum ent ten w o bec mnie własnoręcznie podpisał".
l ) r Stefan Breyer.