• Nie Znaleziono Wyników

Przegląd Notarjalny : kwartalnik poświęcony sprawom notarjatu i hipoteki. 1927

N/A
N/A
Protected

Academic year: 2021

Share "Przegląd Notarjalny : kwartalnik poświęcony sprawom notarjatu i hipoteki. 1927"

Copied!
514
0
0

Pełen tekst

(1)

PRZEGLĄD NOTARJALNY

KWARTALNIK

POŚWIĘCONY

SPRAWOM NOTARJATU I HIPOTEKI

r o c z n i k v i

KRAKÓW

N A K Ł A I) IZIi NOTARJALNYCII M AŁOPOLSKI 1927

(2)

Skład Komitetu redakcyjnego.

Przewodniczący:

Dr Starzewski Tadeusz, prezes krakow skiej Izby notarjal- nej i notarjusz w Kraltowte? %

a) z okręgu krakow skiej Izby notarjalnej:

Brason Summer Ludwik, notarjusz w Gorlicach, Dębicki Ignacy, notarjusz w Rzeszow ie,

D r Góra Stefan, notarjusz w Zakopanem , Dr Myciński Jan, notarjusz w Krakowie, R ybiański Aleksander, notarjusz w Muszynie,

D r Szym anow icz F ranciszek,kandydat notarjalny w K rakow ie;

b) z ok ręgu lw owskiej Izby n otarjaln ej:

Szelewski Franciszek, prezes lw owskiej Izby notarjalnej i notarjusz we Lw owie,

IIołub Stanisław, notarjusz we Lw owie, O strow ski Gustaw, notarjusz w Złoczow ie, Ziem now icz Stanisław, notarjusz w Bóbrce, Delegat T ow arzystw a kandydatów not.: vacat;

c) z okręgu przem yskiej Izby notarjalnej:

W ilczek Stanisław, prezes przem yskiej Izb y notarjalnej i n o ­ tarjusz w Przem yślu,

Nitarski Adolf, notarjusz w Pruchniku,

W itoszyński Witold, kandydat notarjalny w Przemyślu.

Redaktor odpowiedzialny:

Dr Stein Stanisław, notarjusz w Krakowie.

Członkowie:

*

D R U K A R N IA L I T E R A C K A W K R A K O W IE , UL. J A G I E L L O Ń S K A 10 jiod zarządem Stanisław a Z iem ia ń sk ieg o .

(3)

SPIS TREŚCI:

]. Artykuły.

1. Prof. D r Fryderyk Z oll: Z op in ij p r a w n y ch P rof. D ra Z o lla , z. 1. 3 2. Dr Stefan Góra: O u je d n o sta jn ien ie n o ta rja tu w ś r o d k o w e j

E u r o p i e , ... ...z. I. 18 3. Michał R zepecki: O n a leży tości ry cza łto w e j cz y li p a u szalow ej

od p ostę p ow a n ia s p a d k o w e g o i o w yk a zie sp ad k u , . z. I. 31 4. E. S .: R e fo r m a u staw y n otarja ln ej w A u s t r j i ,...z. I. 48 5. D r St St.: K ilka u w a g o za stosow a n iu p ra k ty czn em n ow ej

u sta w y s t e m p l o w e j , ... z. I. 5c 6. W sp ra w ie w y k ła d n i u staw y s t e m p l o w e j,... z. I. 57­

7. D r Ludwik Zakrocki: Uo in te rp re ta cji art. 84— 93 u sta w y w e­

k slo w e j, ... z. I. 108­

8. D r Stefan Breyer: D o k w e stji łą czen ia sp ra w i in te rp reta cji

§ 8 U. N . , ... z. I. 116 9. Adw. D r A d o lf Tilles: A d n ota cja sto p n ia p ie rw sze ń stw a h ip o ­

teczn e g o, ... z. I I . 135 10. D r St. St.: W y p a d e k p r a k ty c z n y , d o t y c z ą c y k w estji, w ja k i

s p o s ó b m a ją b y ć p o d p is y w a n e p od a n ia S p ółe k z o g r a n i­

c zo n ą o d p o w . o w p isy w r e je strz e h a n d lo w y m . . z. II. 142­

11. E. S .: O p ra k ty czn em za sto sow a n iu p r z e p is ó w u sta w o w y ch o w y k o n a n iu r e fo r m y r o ln ej ... z. I. 149­

12. P r z y c z y n e k d o w y k ła d n i ta ry fy p r o te s to w e j, . . . . z. I I I . 115­

13. Ignacy Dębicki: Z a r y s r o z w o ju pra w a r z e c z o w e g o a m e ry k a ń ­ sk ie g o , ... . z. I I I . 236

z eszy t IV . 375­

14. Bazyli D iaków : J e szcze d o k w e stji łą czen ia sp ra w i in ter­

preta cji § 82 U. N ... ... z. I I I . 271 15. D r St. M. Grzybowski: N otarjat a za k res działania są d ów z. I I I . 281 16. D r Leon O berlender: O b e cn y stan u sta w od aw stw a w p r z e d ­

m iocie o b r o tu ziem ią i o s a d n i c t w a ... z. I I I . 288 17. J u b i l e u s z e , ... z. IV . 347­

18. Z praw a a k c y j n e g o , ... ... ...z. IV . 351­

19. D r Stefan M. Grzybowski: P o ję c ie S p ółk i a k c y jn e j w ed łu g p r o je k tu u sta w y o S p ółk acli a k c y jn y c h , . . . z . IV . 369 20. D r St. S t.: U w agi o p r o je k c ie c ze ch o sło w a ck ie j o r d y n a c ji

n o t a r ja ln e j,... ... z. IV . 423 21. D r Marjan Landau: P rze rw a p rzed a w n ien ia w p o lsk ie m pra­

w ie w e k s l o w e m , ... ... z. IV . 432 22. D r Stefan Breyer: D ok u m en t czy n o t a t k a ,... z. IV . 472

str.

t—17

- 3 0

- 4 8 i - 5 2

1—56

—11)7

-1 1 5

-1 1 9

-1 4 1

-1 4 8

-1 7 2 -2 3 5

-2 7 0 -4 2 2

-2 8 0 -2 8 7

—298 -3 5 0 -3 6 8

-3 7 4

-4 3 1

- 4 6 2 -4 7 8

(4)

]]. Z orzecznictwa i zagadnień bieżących. h.

1. D r Leon Oberlender: Z orze czn ictw a S ą d u N ajw . w sp ra w a ch

■ p od a tk o w y ch , ... z. II. 179— 179 2. O p in ja Z g r o m a d z e n ia O g ó ln e g o S ą d u N ajw . w sp ra w ie k o ­

sz tów przed staw ien ia w ek slu d o w y p ła ty , . , . II. 180— 183 3. Z zagadnień b ie żą cy ch (1. U stny testam ent n o t a r j a l 4 P F ^ u_

dwik M leczko: P r ó b a styliza cji n iek tóry ch p rz e p is ó w u staw y o opła ta ch w e k s lo w y c h ; 3. Z o r z e c z e ń ) , ... z I I I . 299 — 330 4. D r Stefan G rzybow ski: Z ju d y k a tn r y , . ... z. IV . 463—471

11J. Sprawozdania z działalności Izb notarjalnych.

1. Z e s z y t I I ... 1 8 4 -1 9 1 IV. W iadom ości bieżące i komunikaty.

1. Z e s z y t 1...120— 124 2. I I ... 1 9 2 -1 9 7 3. .. I I I ... 324 - 326 4. I V ...i 79 - 4 8 0

V . Przegląd orzecznictwa.

1. Z e s z y t 1... 1 2 4 -1 2 8 2. I I ... 1 9 8 -2 0 3 3. III ... 331--339 4. I V ... . 4 8 7 -4 9 8

VI. Przegląd dzieł prawniczych.

1. Z e s z y t 1... 1 2 8 -1 2 9

2. I I ... 203— 206 3. I I I ... 3 2 6 -3 2 8 4. I V ... 4 8 1 -4 8 3

VII. Przegląd czasopism prawniczych.

1. Z e s z y t i ...129 131 2. I I ... 2 0 6 -2 0 8 3. I I I ... 3 2 8 -3 3 0 4. I V ... 483— 486

VIII. Przegląd ustaw i rozporządzeń.

1. Z e s z y t 1... 132 134 2. I I ... 2 0 8 -2 1 1 3. I I I ... 34 i 346 4. ,. I V ... 499 504

(5)

Nr 1. Styczeń - Marzec 1927. Rok VI.

PRZEGLĄD H0TARJALN9

K W A R T A L N IK

P O Ś W I Ę C O N Y S P R A W O M N O T A R J A T U 1 H IP O T E K I.

Adres Redakcji i Adm inistracji: Kraków , ul. Poselska 20.

Przesyłki pieniężne należy wysyłać pod adresem Izby notarjalnej w Krakowie ul. Poselska 20 (konto P. K. O. Warszawa Nr 141.646 i P. K. O . Kraków Nr 404.565), z dokładnem określeniem ich przeznaczenia. — Dla prenumerato­

rów, nie będących członkami Małopolskich Kolegjów notarjalnych ani Zrze- / szenia Notarjuszów i Pisarzy Hipotecznych w Warszawie, cenę ustala się o d /

każdego numeru zosobna. — Rękopisów Redakcja nie zwraca.

Odpowiedzialny redaktor: D r S ta n isław Stein.

— --- --- ■+

\

S P I S R Z E C Z Y : '

1. Prof, D r Fryderyk Zoll: Z opinij prawnych prof. Dra Zolla, str. 3— 17. — 2. Dr Stefan Góra: O ujednostajnienie notarjatu w środkowej Europie, str. 18— 30.—

3. Michał Rzepecki: O należytości ryczałtowej czyli pauszalowej od postępowania spadkowego i o wykazie spadku, str. 31—48. — 4. E. S . : Reforma ustawy nota­

rjalnej w Austrji, str. 49 — 52. — 5. D r St. S t.: Kilka uwag o zastosowaniu pra- ktycznem nowej ustawy stemplowej, str. 53— 56. — 6. W sprawie wykładni ustawy stemplowej, str. 57— 107. — 7. D r Ludwik Zakrocki: Do interpretacji art. 84 -9 3 ustawy wekslowej, str. 108— 115. — 8. D r Stefan Breyer: Do kwestji łączenia spraw i interpretacji § 82 u. n., str. 116 — 119. — 9. Wiadomości bie­

żące i komunikaty, str. 120 — 124. — 10. Przegląd orzecznictwa, str. 124 -1 2 8 .—

11. Przegląd dzieł prawniczych, str. 128— 1?9. — 12. Przegląd czasopism prawniczych, str. 129—131. — 13. Przegląd ustawodawstwa, str. 132 134.

KRAKÓW

N AKŁAD IZB NOTARJALN YCH MAŁOPOLSKI 1927.

(6)
(7)

Z OPINIJ P R A W N YC H PROF. D RA ZOLLA.

I.

Pojęcie „zapłaty" po myśli § -u 40 Rozp. waloryzacyjnego.

Firm a A. zobow iązała się um ow ą z roku 1921 w obec firm y B. do w ykon ania na kilka lat ro zło żo n y ch dostaw.

Z a dostaw y dokon an e w roku 1922 firm a A. p rzed łoży ła firm ie B. z końcem i’oku 1922 rachunek, op iew ający łącznie na sumę 100 m iljonów m arek polskich, nadm ieniając, że sp o só b obliczenia p o szcze g ó ln y ch p o z y cy j w praw dzie o d p o ­ w iada umowie, ale w obec d ep recja cji pieniądza firm a A.

p on osi znaczne straty, że musi dlatego żądać, a by um owa co do oznaczenia w yn a grod zen ia uległa zmianie. Firm a B.

zapłaciła 90 m iljonów w ciągu stycznia 1923 r., co do 10 m iljon ów pozostałych ośw iadczyła, że nie m oże uznać w szystkich p o zy cy j, że zresztą nie w yklucza d od a tk ow ych zapłat, g d y strony w p óźn iejszy ch kon feren cjach p rzy jd ą d o porozum ienia co do w ątpliw ych p o zy cy j. Firm a A. p rz y ­ jęła zapłatę 90 m iljon ów „na poczet należności za d ostaw y uskutecznione w roku 1922“, co firm a B. p rzy ję ła do w ia­

dom ości.

P rzy ostatecznych obliczeniach, które o d b y ły się mię­

d zy firm ą A. i B. (skutkiem trudności p och od zą cy ch ze stron y org a n ów firm y B.) d op iero w grudniu 1924 r., usta­

lon o u g od ow o, że w edług um ow y firm a B. winna była za­

p łacić za dostaw y z r. 1922 — 95 m iljonów , a nie 90 m iljo­

nów, a więc o 5 m iljon ów więcej, aniżeli zapłaciła.

K iedy jedn ak ch od ziło o kw estję w aloryzacji, okazało się, że firm y nie są w zgodzie. Firm a A. uw ażała bowiem , że należy zw a lory zow a ć całą należność 95 m iljon ów mk w edług stawki z grudnia 1922, ja k o daty, g d y należność co do w ysokości m ogła b y ć ustalona w m arkach w edług klucza um ow n ego — co b y w złotych rów n ało się sumie 38.000 złotych (2.500 mk — 1 zł), a z tej sum y strącić zapłatę ze stycznia 1923 r. 90 m iljonów mk, co reprezentuje w artość

Przegląd N otarjalny. 1

(8)

22.500 złotych (4.000 mk = 1 zł), tak, że suma dłużna bez należności p ob oczn y ch w yn osiłab y 15.500 złotych. Firm a B.

była zdania, że n ależność do 90 m iljonów została w y ró ­ wnana w zupełności i nie p od leg a temsamem w aloryzacji, że ch odzi tylko o zapłatę reszty, t. j. 5 m iljonów , które przerach ow an e w edług stawki z grudnia 1922 r. rów n a ją się 2.000 złotych.

Z a p ytan y o zdanie ośw iadczyłem , że uważam zapa­

tryw anie firm y A. za trafne i uzasadniłem to w opinji, z której przytaczam następujące ustępy w skróceniu:

1) Firm a B. tw ierdzi naprzód, „że firm a A., w ystaw ia­

ją c w grudniu 1922 rachunek na 100 m iljon ów marek, zrze­

kła się w sp osób dorozu m ian y wszelkich roszczeń w alory­

zacyjn ych . Zapatryw anie to jest błędne, g d y ż rachunek opierał się na obliczeniach, w skazanych treścią u m ow y (k o ­ sztami rob o cizn y i m aterjału) i b y łb y musiał b y ć w ysta­

w iony i wtedy, g d y b y strony m iały zaraz potem zgod n ie zw a lory zow a ć należności firm y A. Bez takiego ustalenia należności, nie m o g ło b y b y ć m ow y o w aloryzacji. Przez rachunek z grudnia 1922 kw estja w alory za cy jn a nie została więc byn ajm n iej przesądzona...

2) Firm a B. tw ierdzi dalej, że należność firm y A. do w ysokości 90 m iljon ów nie p od leg a w aloryza cji dlatego, g d y ż firm a A. p rzy jęła tę sumę w styczniu, nie czyn iąc zastrzeżenia co d o ewentualnej jej w aloryza cji (§ 40 R ozp.

z dnia 14 m aja 1924). W praw dzie p rzy ję cie nastąpiło „na p oczet należności za dostaw y uskutecznione w roku 1922“ , jedn ak że z tego nie w ynika, żeby ta suma nie została p rz y ­ jęta bezw a ru n k ow o; p rzy jęcie zapłaty tej sum y w yk lu czyło d o jej w ysokości p raw o do w aloryzacji. W a lory za cja m oże b y ć więc żądana tylko co do niespłaconej n adw yżk i nale­

żności, t. j. co d o 5 m iljon ów marek.

A b y zarzut ten ocenić, należy zdać sobie spraw ę z tego, jakie ma znaczenie p o m yśli §-u 40 rozp. walor, „zapłata przyjęta*1.

M ożnaby m yśleć o zapłacie, ja k o o czyn n ości praw nej o góln ej, k ry ją cej jakąkolw iek p rzy czy n ę (tytuł), m ianowicie causatn solvendi, obligandi lub donandi. A w takim razie przez

(9)

zapłatę rozu m ielibyśm y każdą tradycję pieniędzy, dokonan ą celem przeniesienia w łasności na odbiorcę, ważną bez w zględu na jej tytuł, a więc ważną naw et wtedy, g d y b y ukryta p od nią causa nie była ważna — zapłata sensu largo. Tak pojęta zapłata zależy oczyw iście także od pew n ych w arunków . I dlatego b y ła b y niew ażną czyn n ością praw ną, g d y b y n. p.

dok on an a była „p o zo rn ie " (bez zam iaru oddania o d b io rcy p ien iędzy na w łasność), albo g d y b y dok on an a b yła jed y n ie skutkiem przym usu gru n tow n ego i n iespraw iedliw ego i t. p.

Jeżeliby z p o w o d u takich w arunków zapłata nie b yła w a­

żną, nie m ożn aby uw ażać jej w o g óln ości za zapłatę także w p ojęciu §-u 40 R ozp . walor., a temsamem m im o p rzy jęcia p ien iędzy ze strony od b iorcy , należność m og ła b y i nadal u legać w aloryzacji. ( Al . R a c z y ń s k i w p ra cy z wielką eru d y cją napisanej a ogłoszon ej w „P rzeg lą d zie N otarjal- n y m “ zesz. 1 z roku 1925, idzie, zdaniem m ojem , za daleko, uw ażając za p ozorn e lub niew ażne z p o w o d u błędu stron co d o w artości pieniądza, zapłaty dokon an e p rzed r. 1924 w znacznie zd ep recjon ow a n ej walucie). A le sk oro w naszym p rzyp a d k u nie zach od zi żaden z p o w o d ó w niew ażności zapłaty tak ogóln ie p ojętej, a w ięc tylko tak zapłatę p o j­

mując, m usielibyśm y pow iedzieć, że przepis §-u 40 R ozp.

walor, o n iem ożliw ości kw estjon ow an ia zapłat p rzyjętych , m iałby zastosow anie co do p rzy ję ty ch przez firm ę A. 90 m iljonów m arek i w aloryza cja b y ła b y temsamem do tej w ysok ości w ykluczona.

Jednak zapłata w znaczeniu d op iero co wskazanem jest zb y t ogóln ie ujęta. § 40 R ozp . walor., k tóry d oty czy spłat „n ależn ości", ma oczyw iście inne, ciaśniejsze p o ję cie zapłaty na w zględzie. Chodzi w nim tylko o zapłatę sensu stricto, t. j. o tra d ycję pieniędzy, dokon an ą solvendi causa t. j. w tym celu, b y u m orzyć w ażną należność. Zapłatą w tem znaczeniu będzie zatem ofiarow an ie i p rzy ję cie na w łasność pien iędzy przez od b iorcę pien ięd zy z t y m z g o ­ d n y m z a m i a r e m o b u s t r o n , żeb y przez to u m orzyć zobow iązanie. D op ók i nie zaistnieją p od a n e tu znam iona, a w szczególn ości niema m iędzy stronam i zg od y , że przez od d an ą sumę pieniężną ma b y ć zobow iązan ie um orzone,

(10)

niema też i zapłaty w rozum ieniu §-u 40 R ozp. walor., ch o ­ ciaż m oże b y ć ważną zapłata sensu largo.

Co praw da, sk oro zobow iązania pieniężne są zo b o w ią ­ zaniami podzielnem i, m ożna um arzać je także częściami w stosunku do całości ułam kow o określonem i, tak, że za­

płatą sensu stricto (w rozum ieniu §-u 40) będzie także, gd y dłużnik płaci p ołow ę, jed n ę trzecią należności i t. p., albo g d y płaci, co na to sam o w ychodzi, ratę m iesięczną, a w ie­

rzyciel p rzy jm u je ofiarow an e mu pieniądze, b y w ten sp o ­ sób u m orzyć połow ę, jed n ę trzecią należności i t. p., albo należną ratę m iesięczną — ale zapłatą w tem znaczeniu nie b ędzie „zaliczka", jak to zresztą zaznacza ustęp 3-ci §-u 40 R ozp. walor., interpretujący autentycznie ustęp pierw szy, lub „zapłata na p o cz e t“ , b o w tych p rzyp ad kach brak kon- sensu w zajem n ego stron na um orzenie bądź to całej nale­

żności, bądź też jak iejś jej ozn aczon ej części. „W płata na poczet należności" lub zaliczka nie jest zapłatą sensu stricto w rozum ieniu §-u 40, chociaż jest nią sensu largo. R ów nież nie będzie zapłaty w pierw szem znaczeniu i wtedy, g d y w praw dzie płacący płaci nie zaliczkow o, lecz chcąc w ten sp osób u m orzyć całe zobow iązan ie lub je g o pew ną część, ale o d b iera ją cy pieniądze p rzy jm u je je tylko zaliczkow o, g d y ż w tedy consensus istnieje tylko co do zapłaty sensu largo;

a co do zapłaty sensu stricto istnieje dissensus, a więc niema jeszcze um arzającej zobow iązan ie zapłaty. Pom im o takiej zapłaty (sensu largo) będzie zatem arg. a contr, z §-u 40 R ozp.

walor, m ożliw ą w aloryza cja należności, sk oro przepis ten w yklucza w aloryzację, tylko należności przez zapłatę już bezw aru n k ow o u m o r z o n e j , aby nie w znaw iać rzeczy za­

łatw ionych. Strona płacąca „na p oczet" i strona p rzy jm u ­ jąca takow ą zapłatę byn ajm n iej tą czyn n ością praw ną nie ob ejm u ją kw estji samej należności, jej w ysokości i jej um o­

rzenia. D latego też zaliczka dla tych kw estyj stoi p oza na­

wiasem i g d y one stają się przedm iotem postanow ienia stron, m oże b y ć traktowana tylko ja k o zapłata sensu largo, która p rzy zgod n em ustaleniu należności pow in n a b y ć za­

liczona jed yn ie w wartości, jaką w chwili jej w płaty rze­

czyw iście reprezentow ała.

(11)

W naszym p rzyp a d k u w płacenie przez firm ę B. i p rz y ­ jęcie przez firm ę A. 90 m iljonów „na p oczet należności za dostaw y uskutecznione w roku 1922“, nie przesąd zają kwe- stji w ysokości samej należności i d oty ch cza sow eg o jej u m o­

rzenia, które to spraw y m iały b y ć d op iero potem załatw ione na p óźn iejszej konferencji...

Za wynikiem , do k tóreg o doszliśm y p o w y żej, przem a­

w iają w naszym p rzyp ad ku także w zg lęd y słuszności, zw ła­

szcza, g d y się zw aży, że firm a A. zw racała się n iejed n o­

krotnie w latach 1923 i 1924 do firm y B. n ap różn o z p ro ś­

bą o ustalenie sw ych należności za rok 1922...

W o b e c w yniku p o w y ższy ch w yw od ów , nie w ch od zę w rozpatryw an ie kw estyj dalszych, a w szczególn ości w p y ­ tanie, cz y w razie, g d y b y wpłata 90 m iljon ów w roku 1923 nie miała b y ć zaliczką, ale zapłatą w rozum ieniu §-u 40 Rozp., m ożn aby w pism ach firm y A., protestu jących p rze ­ ciw um ow nem u sp o so b o w i obliczania należności, d opatrzeć się „za strzeżeń 1*, które „łam ią zasadę** §-u 40 o tyle, że d o ­ zw alają na w alory za cję w p rzyp a d k a ch d ojścia d o skutku zapłaty sensu stricto t. j. um orzenia zobow iązania. „Z astrze- żen ia “ te nie łamią zresztą, b iorą c rzecz ściślej, zasady

§-u 40, bo jeżeli w ierzyciel p rz y ją ł w praw dzie zapłatę ja k o um orzenie zobow iązania, ale zastrzegł sobie m ożn ość d o ­ chodzenia n adw yżk i — og ra n iczy ł przez to swe ośw iad cze­

nie, dotyczące um orzenia zobow iązan ia w arunkiem rozw ią ­ zującym , k tóreg o spełnienie się uchyla skutki zapłaty sensu stricto...

II.

Znaczenie spadku złotego dla miary waloryzacji na podstawie Rozp. W alor.

Kom isja, która p od m ojem przew odnictw em u łożyła p rojek t R ozp. Frez. R zpltej z dnia 14 m aja 1924 (tak zw.

R ozp orzą d zen ia W a lo ry z a cy jn e g o ), w ych odziła z założenia, że złoty o b ie g o w y nie załamie się, że utrzym a się na p o ­ ziom ie złotego w złocie, ok reślon ego w R ozp. Prez. R zpltej z dnia 20 stycznia 1924 Nr 7 Dz. U. R. P. poz. 65, że R ząd i Sejm nie dop u szczą do n o w e g o bankructw a państw ow ego.

(12)

D latego rozp. z dnia 14 m aja 1924 p rzera ch ow u je wszelkie należności na złotego ob ie g o w e g o , a nie na złotego w złocie.

E w entualności spadku złotego w R ozp. walor, nie u w zg lęd ­ niono, b o ch od ziło o to, b y nie w yw ołać wrażenia, ja k o b y R ząd nie b y ł pew ny, że złoty się nie załamie.

Przesłanka K om isji okazała się mylną. Skutkiem nie­

w łaściw ej gosp od a rk i finansow ej, złoty o b ie g o w y stracił blisko p ołow ę w artości w stosunku do złoteg o w złocie.

M imoto i pom im o, że w ierzyciele, zarów n o ci, których należności p od leg a ją w aloryzacji, ja k i ci, k tórych należności p ow stały w latach 1924, 1925 i 1926 i opiew ają od początku na złote, p on oszą lub pon iosą straty — nie m ożna bez n o ­ wej ustaw y zm ieniać treści przep isów R ozp. walor. — tak, że przerach ow an ie daw n ych w ierzytelności o d b y w a ć się musi nadal na złote o b ieg ow e i skutkiem tego m aksym alną granicę w aloryza cji oznacza, w edłu g w y ra źn eg o p osta n o­

wienia ustępu 1 §-u 4, nadal skala §-u 2 R ozp.

A le d o tej gra n icy rozp orząd zen ie daje sądom p rze­

ważnie b a rd zo szeroką w ładzę d ysk recjon aln ą co do m iary przerachow ania, zw łaszcza, g d y nie ch odzi o przypadki, szcze g ó ło w o unorm ow ane w § § 5—27.

Mam tu głów n ie na m yśli zasadę §-u 28 R ozp. walor., k tóry m iarę w alory za cji czyni zależną od „w zg lęd ów słu­

szności". P od tak ogólne, czynniki, w p ływ ają ce na miarę w aloryzacji, p od p a d a także fakt, że złoty ob ie g o w y , któ­

r e g o uw ażano w roku 1924 za stały miernik wartości, rów n y złotem u w złocie, został zd y sk red y tow a n y przez now ą inflację i o b n iży ł się w stosunku do dolara blisko do p o ­ ło w y swej w artości z m aja roku 1924. Z tym faktem stosu­

ją cy R ozp. walor. — zdaniem m ojem — musi się liczyć po m yśli §-u 28. Jeżeli więc ch odzi o w alory za cję reszty ceny kupna, należącej się z r. 1912 w 95.000 kor. austr., rów n ych w edłu g skali §-u 2 — 100.000 złotych, a rzeczozn a w cy orzekli, że w artość nieruchom ości sprzedanej w roku 1912 ob n iżyła się od tego czasu p o dziś dzień o 25°/o i skutkiem tego na podstaw ie §-u 29 — 1 — a w skazanąby była wa­

lo ry za cja tylko d o 75°/0 przerach ow an ej na 100% sumy 100.000 złotych, a nie zach od ziły prócz spadku w artości

(13)

złoteg o żadne inne jeszcze czynniki, na w aloryza cję m o­

gące m ieć w pływ p o m yśli § § 28 i 29, natenczas prawnik, w nikający w m yśl R ozp . walor., a zw łaszcza w je g o p o d ­ staw ow e zasady w yrażon e w § 28, k tórego tylko przykła- dow em i em anacjam i są p rzep isy §-u 29, odpow ie, że w alo­

ry za cja w naszym p rzyp a d k u p ow in n a opiew ać na 100.000 złotych, a nie na 75.000, bo jak kolw iek w artość nierucho­

m ości spadła o 25°/o, to jednak z drugiej strony w artość złoteg o o b ie g o w e g o — w brew przesłankom tw órców rozp.

z dnia 14 m aja — spadła o więcej jeszcze, b o o 42'5% , tak, że mimo pełnej w aloryza cji nom inalnej w edług skali

§-u 2 rozp. w ierzyciel (sprzedaw ca) p rzy pełnej w aloryzacji otrzym a mniej, n iżby otrzym ał p rzy 75% -ow ej w aloryzacji, g d y b y się złoty nie b y ł załamał.

Jednak nietylko w p rzyp a d k a ch n ieob jętych § § 5—27 R ozp. spadek złotego m oże b y ć u w zględn ian y p rzy w alo­

ryzacji. Stać się to m oże i p rzy należnościach innych, a zw ła­

szcza p rz y zobow iązan iach z p oży czek , sk oro § 11 w ustę­

pie 3-cim dozw ala na p od w yższan ie m iary przerachow ania

„z w ażnych p o w o d ó w także w ierzytelności z p o ży cze k hi­

potecznie za b e zp ie czo n y ch ” , z w ykluczeniem tylko od takiej p od w y żk i hipotek, za b ezp ieczający ch te pretensje...

III.

Stawianie horoskopów.

P roszą cy mnie o op in ję w kw estji 2-giej d od ał za p y ­ tanie, czy nie n ależałoby w strzym ać się obecnie z żądaniem w aloryzacji, sk oro — jak dzienniki d on oszą — ma nastąpić rew izja R ozp. walor. Na tę interpelację odpow iedziałem , że w op in ji praw nej nie m ogę się w daw ać w proroctw a, ale w yraziłem krótko przypuszczenie, że ani Sejm, ani R ząd nie wstąpią na d ro g ę tak ry zy k o w n ą i niebezpieczną, ja- k ąby była zmiana R ozp. walor, i dlatego poradziłem , by spraw ę w aloryza cji zaraz załatwić.

Jednak na tem miejscu, sk oro ch od zi o kw estję d on io­

słą z zakresu polityki praw nej, om ów ię nieco p o w o d y p o ­ w yższej mej su p p ozycji.

(14)

N aprzód, o ile ch odzi o stan praw ny, stw orzon y R ozp.

walor, p r z e d z a ł a m a n i e m s i ę z ł o t e g o w roku 1925, p ow od y , dla których w ykluczam m ożliw ość zmiany, op ie­

rają się w przew ażn ej części na roztrząsaniach i w y w o ­ dach, jakie znaleść m ożna we „W stęp ie" do kom entarza R ozp. walor. Z o l l a i H e ł c z y ń s k i e g o (II. wyd., zw ła­

szcza na str. 27— 39 i w uw agach w stępnych do § § 5 i 6).

Kto sp ok ojn ie te rzeczy przeczyta i przem yśli, ten — jak sądzę — nabierze przekonania, że w znaw ianie przez R ozp . w alor, załatw ionych rzeczy sp rzeciw iałoby się zasadom pra­

w om ocności i p o d k o p y w a ło b y bezpieczeństw o i p ew n ość prawną. P om ijam nawet tę okoliczność, że na skargi p osia ­ daczy listów zastaw nych niema lekarstwa, b o przecież nikt ch yb a nie będzie m yślał na serjo o p rzyw racan iu obecnie hi­

potek z ksiąg gru n tow ych daw no w y k reślon y ch ; rów nież nikt nie stw orzy podstaw dla w yższej w aloryza cji innych preten- syj tam, gd zie dłużnicy na nią zasobów nie p o sia d a ją ; jak się rzecz ma m iędzy innemi z ledw ie w egetującem i licznem i in­

stytucjam i finansow em i, bankami, kasami oszczędn ości i t. p.

Co zaś do myśli, z rozgłosem wielkim p rop a g ow a n ej, b y w obec załamania się złotego w roku 1925, w a l o r y z a ­ c j ę R o z p . z roku 1924 p r z e m i e n i ć n a w a l o r y z a c j ę n a z ł o t e w z ł o c i e , nie sądzę, b y m yśl ta m ogła b y ć urzeczyw istnioną — jakkolw iek przem aw iają za nią p o w a ­ żne w zględ y: Raz to, że tw órcy projektu R ozp. walor, uw ażali złoteg o o b ie g o w e g o za trw ały miernik wartości, na którym w aloryza cja ma się op rzeć i odrzucali św iado­

mie hipotezę załamania się tej waluty. P ow tóre to, że przez now ą inflację i spadek złotego cele R ozp. walor, zostały spaczone, sk oro należności podn iesion e w roku 1924 do w ar­

tości, jaką uw ażano za odpow iedn ią, now a inflacja obn iżyła blisko o połow ę, a w d rod ze interpretacji m ożna tylko w części ten zły skutek uchylić.

Mimo tak p ow a żn ych w zględ ów odrzucam w sw ych przypu szczen iach zmianę R ozp. walor, w tym kierunku, by w m iejsce złotego o b ie g o w e g o p rz y ją ć złotego w złocie, z p o w o d ó w jeszcze w ażniejszych, z k tórych przyn ajm n iej na kilka zw racam w dalszym ciągu u w a gę:

(15)

1) W o b e c spadku złotego o b ie g o w e g o praw ie o p o ­ łow ę wartości, w aloryza cja na podstaw ie złotego w złocie b y ła b y n o w ą w a l o r y z a c j ą . T rzeb a b y p rzerach ow ać p on ow n ie w szystkie należności, przerach ow an e dotąd na podstaw ie R ozp. walor., w szczególn ości w ierzytelności hi­

poteczne, a na tej podstaw ie listy zastawne, dalej obligacje, sum y u bezpieczeń i t. d., tak, że praca blisko trzech lat m inionych b y ła b y w przew ażnej części przekreślona. P o ­ nieważ w tym m inionym okresie w artość złotego, p oczą w szy od lipca 1925 r., pow oli spadała i była w p oszczeg óln y ch ułam kach czasu różną, a w tych p erjod acli wiele należności zostało za płacon ych w całości lub w części w różn ych w ar­

tościach, wiele u regu low an ych w yrokam i i ugodam i, w iele z jed n ych osó b na inne przeniesiono, przeto w now ych przepisach m usiałaby b y ć ustaw ow o ustalona naprzód skala w artości złotego za każdy miesiąc, a dalej trzebaby u n or­

m ow ać skutki zapłat i ustaleń przez w yrok i i u g o d y w tych czasach d ok on a n y ch ; a nadto od d ziaływ an ie spadku zło ­ tego na czyn n ości praw ne, alienacyjne.

2) W a lo ry za cja now a m usiałaby o b ją ć nietylko nale­

żności, p od p a d a ją ce p od przep isy R ozp. walor, z dnia 14 m aja 1924, ale i wszelkie inne tytuły, a w szczególn ości i te, do k tórych odn oszą się p óźn iejsze rozp orząd zen ia P rezyd . R zpltej, a zw łaszcza z grud nia 1924, tak, żeb y n o­

wemu przeracliow aniu u legły i liczne długi państw ow o i sam orządow e, co b y znow u przekształciło w znacznej części budżety Państw a i innych k orp ora cy j p u bliczn ych i p r y ­ watnych i sp ow od ow a ło znaczne zw iększenie w nich p ozy - cyj biernych, którym nie sp rostałoby z regu ły pow iększenie p o z y cy j czynnych.

3) R ozp. walor, z dnia 14 m aja 1924 tylko dlatego nie zw a lory zow a ło k om orn ego (§ 42 tego rozp.), g d y ż praw ie rów n ocześn ie nastąpiło p rzerach ow an ie k om orn ego w usta­

wie o ochronie lokatorów z dnia 11 kwietnia 1924 r. N ow a w aloryzacja m usiałaby więc p od a ć także p od sta w y do zm iany przerachow ania k om orn ego, a znaczne stąd w ynikające obciążenie finansow e w szystkich lokatorów , m iałoby o cz y ­ wiście p od w zględem socjaln ym i g osp od a rczy m daleko

(16)

idące następstwa. M iędzy innemi m u siałoby P aństw o p o d ­ w y ższy ć od p ow ied n io płace w szystkich sw ych fun kcjon a- rju szów , żeb y im um ożliw ić płacenie p o d w y ższ o n e g o k o­

m ornego, co b y w płyn ęło na zw iększenie p o z y cy j biernych w budżecie państw ow ym .

4) D o rozw ażań takich szczegółow ych , ledw ie naszki­

cow a n ych p od L. 1— 3, p rz y b y w a ją refleksje inne jeszcze, natury zasadniczej:

W państw ie now oczesnem i p raw orządn em musi życie praw ne i g osp od a rcze op iera ć się na walucie ja k o stałym m ierniku wartości, ja k o środku ogóln ym wym iany, odszk o- wań i w ypełniania w szelkich innych ob ow ią zk ów pienię­

żnych. D latego też konieczną jest zasada, że zobow iązan ia m ożna i należy w ypełn iać z pełnym skutkiem w sumach nom inalnych na walutę ob ow ią zu jącą op iew ających — bez w zględu na to, czy pieniądz w w artości spada, czy się p o d ­ nosi. Spadek w ych od zi na k orzy ść dłużników , zw yżk a na k orzy ść w ierzycieli. — Otoż w aloryzacja łamie tę pod sta ­ w ow ą zasadę państw a praw n ego, jest cięciem w ykonanem w norm alne fu n k cje pieniądza i waluty, w y w oły w a przez to wstrząśnienia i p rzew roty gosp od a rcze gw ałtow ne i nie­

bezpieczne, chociaż ujęte w p rzep isy ustawow e. Z tych p o ­ w od ów w aloryza cję uw ażać trzeba za środek ostateczny, za ultimum ręfugium, do k tóreg o w olno się uciec tylko w ra­

zie tak olb rzy m ieg o spadku w artości pieniądza i w y rzą d zo ­ nych przez to k rzyw d w ierzycielom , że w obec nich w alo­

ry za cja przedstaw ia się ja k o zło m niejsze, aniżeli rażące niespraw iedliw ości, d ep recjacją w aluty spow odow an e. T ylk o więc katastroficzny spadek w aluty m oże uspraw iedliw ić w aloryza cję!

W szystko to m ając na w zględzie, nie dziw ię się, że k iedy w latach 1921*) i 1922 poruszyłem i p ro p a g o w a ć za­

cząłem m yśl w aloryza cji w obec, już w ów czas bard zo dużej, b o tysiąckrotnej d ep recja cji w ierzytelności, w yw ołan ej sza­

loną inflacją pieniężną, mimo to tak w ybitni juryści, jak T i 11 lub J a w o r s k i odezw ali się b a rd zo stanow czo p rze ­

*) P ie r w sz e m y śli w a lo r y z a c y jn e p o ja w iły się w «C za sie> ; p. a r ty ­ k u ły p r o f. Z o lla w n u m era ch 226, 269 i 270 z r o k u 1921. (D op. R e d a k cji).

(17)

ciw memu p rojek tow i p odn oszen ia należności przez ban­

kructw o państw ow e zd ep recjon ow a n y ch — w szak ch od ziło im o utrzym anie wielkiej zasady spłat nom inalnych. Nie dziw ię się także, że państw a takie jak A ustrja i N iem cy do r. 1923, mimo k atastroficzn ego spadku także i ich waluty, w a lory ­ zację czy to de lege lata, czy też de lege ferenda, w zasadzie od rzu ca ły p od hasłem „K ron e ist K ro n e “ , „M ark ist M ark“ . R ozum iem też w zupełności i uważam w całej pełni za uspraw iedliw ione, że państwa, w których spadek waluty b y ł tylko kilkakrotny, jak n. p. C zechy lub F rancja, kw estji w aloryza cji nie poru szały, w y ch od ząc z założenia, że w ie­

rzyciele m uszą w edług o g ó ln y ch zasad praw a cyw iln ego p on osić straty, zniżką w artości pieniądza spow od ow an e, że są to przecież o b ja w y szkód następstwam i w ojny, a więc siłą w yższą w yw ołanych, które k ażd y znieść i przecier­

pieć musi.

Jeżeli, m im o takich głosów i przykład ów , trwałem p rzy m yśli w aloryza cji i broniłem jej i de lege lata i de lege f e ­ renda, w idząc przed sobą w prost przerażające p rzy k ła d y strat, które p on oszą w ierzyciele, to z drugiej strony zda­

wałem sobie spraw ę i z tego, że w aloryzacja m oże b y ć przep row a d zon a tylko b ard zo oględn ie i ostrożnie, jeżeli nie ma w y w oła ć wstrząsu ek on om iczn ego g orszeg o, aniżeli sama d eprecjacja, że więc w aloryzacja, t. j. podniesienie w artości należności zd ep recjon ow a n y ch inflacją, pow inna b y ć określona granicam i, w których podniesienie należn o­

ści w ierzycieli da się p o k ry ć niew ątpliw em niesłusznem w zbogacen iem się dłużników . O drzucałem n a o g ó ł m yśl tak zw. pełnej w aloryzacji, t. j. p rzyw racan ia w ierzytelnościom wartości, od p ow iad ają cej ekw iw alentow i szlachetnego kru­

szcu, zw łaszcza, że w takim razie w ierzyciele w zb og a cilib y się kilkakrotnie kosztem dłużników (w szak kapitał pieniężny dla zu p ełn ego je g o braku niepom iernie pod rożał), podczas g d y w szyscy inni posiadacze, cz y kapitału nieruchom ego cz y in n ego ru ch om ego (n. p. akcyj), tracili swe mienie w części a czasem i w całości, a dłużnicy, obciążen i tak podniesionem i należnościam i, p op a d a lib y z reg u ły w nie­

w ypłacalność. H istorja d ep recja cji pieniądza z końca 18-go

(18)

i początku 19-go wieku i ów czesne lekkom yślne w alory­

zacje wraz z następstwami, które w yw ołały, b y ły dla mnie odstraszającem i przykładam i.

W mej ostrożn ości utw ierdziła mnie niem iecka „dritte S teu ern otverord n u n g“ z dnia 14 lu tego 1924, która, o g ra ­ niczając w aloryza cję do pew n ych tylko tytułów p ry w a tn o­

praw nych, dopuściła jej jed yn ie do 15% parytetu złotej marki.

Z asady, o których to m ówię, nie w ykluczały wyjątków,, zw łaszcza p rzy zobow iązaniach, pow stałych z umów synal- laginatycznych, w których naw et bard zo w ysoka w alory­

zacja dała się ustaw ow o uzasadnić przed w ydaniem R ozp.

walor. (Z n alazło to w yraz głów nie w § § 28 i 29 R ozp. wal.).

Takie to m iędzy innemi rozw ażania k ierow ały także Kom isją, której miałem zaszczyt p rzew od n iczy ć p rzy ukła­

daniu p rojektu R ozp orząd zen ia w alory za cy jn eg o.

Mimo tych rozw ażań zasadniczych i pom im o, że P o l­

ska była terenem w ojn y, że więc straty w niej m aterjalne i zubożen ie b y ło n a ogół większe, aniżeli n. p. w Niemczech,, nie ogran iczyliśm y się bynajm niej do w aloryza cji tylko pew n ych tytułów, jak niem iecka Steuernotverordnung, lecz ujęliśm y problem w aloryza cji w szechstronnie, a więc o d n o ­ śnie d o wszelkich należności pryw atno- i p u bliczn o- p ra w ­ nych (pierw si w E u ropie!), a co do szom atycznej, p rocen ­ tow ej w aloryzacji poszliśm y n a o g ó ł (z w yjątkiem b. zaboru p ru sk iego dla specjaln ych p o w o d ó w ) znacznie w yżej, ani­

żeli niem. rozp. walor, (dritte Steuernotverordnung).

Jednak zadow olenia, a tom mniej w dzięczności, w śród w ierzycieli nie b y ło - - na co byliśm y zresztą zg ó ry p rz y ­ gotow ani. Co więcej, apetyty, rozbu d zon e w aloryzacją, w y ­ zyskano dla p op arcia b ard zo ostrej krytyk i le g isla cy jn e g o dzieła śm iałego, w P olsce d ok on an ego. R ozp oczęła się agi­

tacja, kierow ana nadzieją, że m oże przecież w ierzyciele będą m ogli u zyskać jeszcze więcej i k orzystan o z każdej sposobn ości, b y złorzeczy ć tw órcom p rojektu R o z p o rzą d z e ­ nia. Jeżeli K asy O szczędności nie m ogły w aloryzow a ć swym w ierzycielom wkładek, bo kapitał tych instytucyj zniszczał doszczętnie lub w przew ażnej części — to m iało być winą

(19)

tw órców Rozp., tak, ja k b y ustaw odaw ca miał środki do w skrzeszenia kapitałów, w ojn ą i inflacją zniszczonych.

R ów nież m iało b y ć winą Rozp., czy je g o tw órców , że, licząc się z ledw ie w egetującem i i bliskiem i ruiny bankami, zw a­

lory zow a li b ard zo nisko w kłady w tych instytucjach skła­

dane. W iną R ozp. m iało b y ć dalej, że kurs listów zastaw ­ nych kilku wielkich zakładów spadł b ard zo nisko, ja k k o l­

wiek listy zastawne p ow in n y b y ły przecież p o m yśli R ozp.

reprezen tow ać wartości, od p ow iad ają ce przeciętnie stawkom, przepisanym dla w aloryza cji w ierzytelności hipotecznych — i takby też b y ło niew ątpliw ie, g d y b y zakłady te p rz y jm o ­ w ały b y ły od dłużników spłaty sw ych w ierzytelności h ip o ­ tecznych w yłącznie w listach zastawnych, które temsamem zosta ły by um orzone, a nie w zupełnie zdep recjon ow an ej g o ­ tówce, co p ozb a w ia ło p ok ry cia dla listów, w rękach p osia­

daczy pozostałych.

D o nieuzasadnionej niczem k rytyki R ozp. walor, p rz y ­ cz y n ił się w w ysokim stopniu także w yrok Sądu Najw.

(Iz b y III.) z dnia 5 czerw ca 1923 (O rzeczn ictw o, II. 443).

W y ro k ten, niepom ny um iarkow anego, spraw iedliw ością tchnącego zapatryw ania, w yp ow ied zia n ego w procesie Fl i e - d e r b a u m - K u h n k e przez Sąd N aj w. w sła wnem orze­

czen iu z dnia 25 lu tego 1922 (O rzeczn ictw o I., 461) — oparł się na — zdaniem m ojem — m ylnej interpretacji szcze g ó ­ ło w e g o postanow ienia § § 988 i 989 K. cyw . austr., w edług k tóreg o dłużnik z p oży czk i ma w ypłacić w ierzycielow i w razie zm iany waluty i oczyw iście p rzy braku szcze g ó ­ łow ych postanow ień co do stosunku daw nej waluty d o n o ­ wej waluty, taką sumę w now ej walucie, ja k a b y od p o w ia ­ dała w artości w ew nętrznej (k ru szcow ej) z czasu udzielenia poży czk i. Z tego postanow ienia szczeg ółow eg o, zgenerali- zow a n eg o przez Sąd N a jw y ższy w sp osób — jak sądzę — niew łaściw y, Sąd N a jw y ższy w y p row a d ził przepis, że tytuły z p o ży cze k na k oron y austro-w ęg. opiew ające, m ają b y ć spłacane w m arkach polskich w takiej ilości, ja k a b y o d p o ­ w iadała w artości w k oron ach z czasu pow stania pożyczki.

Z tego orzeczenia Sądu Najw., tudzież z orzeczeń, u zn ają­

cych trafnie b ard zo w ysoką w aloryza cję p rzy należnościach

(20)

z um ów synallagm atycznych, różn i agitatorzy zaczęli w y­

p row a d za ć i su g g erow a ć społeczeństw u zasadę, że w razie d ep recja cji pieniądza dłużnik w ierzycielow i, bez w zględu na tytuł zobow iązania, winien płacić zaw sze pełną we­

wnętrzną w artość sum y dłużnej a nie sumę nom inalną;

stąd w ycią gan o też wniosek, że nie inflacja i bankructw o państw ow e, ale R ozp. walor., p ozb a w iły w ierzycieli ich m ie­

nia. R oz. walor, nazw ano aktem ekspropriacji, w yw łaszcze­

nia w ierzycieli, zamiast ozn aczać je p o ję cio w o tem, czem jest w istocie: podniesieniem w artości zupełnie przez inflację zd ep recjon ow a n y ch w ierzytelności. O bałam uceni w ierzyciele zaczęli w ierzyć w trafność zasady, która jest antytezą norm o walucie, ob ow ią zk u spłat w sumach n o­

m inalnych tytułem ozn aczon ych , antytezą ładu i porząd ku p ra w n eg o w każdem państw ie now oczesnem . — W szak w ie­

rzym y najłatw iej w to, co od p ow iad a naszym pragnieniom . Tak obałam u con ych w ierzycieli dotknął w latach 1925 i 1926 cios b olesn y : N ow a inflacja, now e częściow e b an ­ kructw o państw ow e, now a d ep recja cja ustalon ych w złotym należności. Tem też silniej dom agać się zaczęto now ej wa­

lory zacji i to w aloryza cji w złotym w złocie, zw łaszcza, że w Niem czech dnia 16 lipca 1925 p oja w iła się ustawa w alo­

ry za cy jn a (A u fw ertu n gsgesetz), która w aloryza cję oparła na złotej marce.

W y żej wspom niałem , że tym razem g ło sy w ierzycieli są o tyle uspraw iedliw ione, że bądź co bądź przesłanką polskiej w aloryzacji z roku 1924 b y ł złoty, k tóry miał p o ­ zostać stałym miernikiem w artości i utrzym ać się na rów ni złota, a przez now ą d ep recja cję spotkały w ierzycieli straty, które ustaw odaw ca z roku 1924 m ilcząco w ykluczał. W a lo ­ ry za cja z roku 1924 została więc przez now ą inflację p ie­

niężną p od k op a n a i sk rzyw ion a i w swej w artości obniżona.

A jednak mimo to uważam, że zm ianę R ozp . z roku 1924, k tóraby zresztą nie b yła zmianą, ale w łaściw ie now ą w aloryzacją, pow inniśm y usunąć z zakresu p rojek tów legis­

lacyjn ych , jeżeli zw ażym y, co w yżej w ykazyw ałem , że wa­

lory za cja jest środkiem tak nienorm alnym , op era cją tak bolesną i w strząsającą życiem ekonom icznem , a p rzed e-

(21)

w szystkiem kom prom itującą zasadę k ażd eg o państw a p ra ­ w orząd n ego o walucie i o spłatach nom inalnych, że w olno do niej uciec się tylko w razie ostatecznym , t. j. w razie katastroficznej zniżki pieniądza. A takiej przecież co do złotego nie było. P aństw o n ow oczesn e musi się opierać na pew n ych fundam entach, k tórych nie w olno wym ieniać, g d y tego ostatnia p otrzeba nie w ym aga. N ietylko własność, r o ­ dzina, konstytucja, ośw iata są takiemi filarami, których bez szk od y dla państw a naruszać nie wolno. D o nich należy, chociaż w drugiej linji, i zasada o spłatach nom inalnych.

Jeżelibyśm y już p od w pływ em zniżki w aluty 40-procentow ej, mieli złam ać tę zasadę i w p row a d zić now ą w aloryzację, sp otkalibyśm y się z uzasadnionem i zarzutami, że w P olsce niema nic p ew n ego, nic stałego, że w szystko się chw ieje, że w szystko płynie, że niema zasad i praw om ocności, które w ładza ustaw odaw cza, sądy i sp ołeczeń stw o szanują, a tem­

samem niema państw a w now oczesnem znaczeniu. N ow a w aloryzacja b y ła b y operacją, k tóra by siły n aszego o rg a ­ nizm u p a ń stw ow ego więcej podk opała, aniżeliby dodała mu zdrow ia przez usunięcie bolesn ych krzyw d, w ierzycielom zrządzon ych . K rzy w d y te — niew ątpliw ie wielkie zło — usuw ać m ożna jed y n ie w granicach R ozp. walor., w sp o só b w skazany p o w y że j p o d II., a nie przez niebezpieczną o p e ­ rację, ja k ą b y była now a ustawa w aloryzacyjn a. Z e szkód zaś, które spadkiem złotego w y rzą d zon o w ierzycielom , w y ­ p ływ a tylko ta p ow ażn a nauka, że Sejm i R ząd p ow in n y d o ło ży ć w szelkich starań, b y utrw aleniem d ob rej gospodark i państw ow ej i zabezpieczaniem ładu p raw n ego, uchronić P aństw o raz na zaw sze od n o w e g o spadku pieniądza, a wie­

rzycieli od n ow ych krzyw d.

Zoll.

K raków , dnia 21 lutego 1927 r.

(22)

O UJEDNOSTAJNIENIE NOTARJATU W ŚRODKOW EJ EUROPIE.

Jest to postulat nienow y.

Z a jm ow an o się nim już szereg lat przed w ojną, a więc w okresie, g d y Liga N arodów nie b yła nawet jeszcze p o ­ mysłem. Szereg zjazdów , czy to ściśle zaw od ow ych , czy też ogóln o-p raw n iczych , przedew szystkiem w Niemczech i Austrji, w yp ow iad a ł się za ujednostajnieniem form y aktów dobrej w oli i za nadaniem im w iększej sw o b o d y ruchów , sw o b o d y w ob rocie m iędzynarodow ym .

D ążon o do tego celu nie k onw en cjam i m iędzypaństw o- wemi, lecz próbą, a by k od eksy w iększej ilości państw m o­

żliwie i w granicach od ręb n ości interesów, u p od ob n ić do siebie.

P rzykładem tego b y ła ustawa handlow a, wekslowa, niemal identyczne dla N iem iec i Austrji, — przykładem tego jest obecnie ustaw odaw stw o wekslow e, które tylko w szczegółach od b ie g a od m ięd zyn a rod ow ych zasad ha­

skich, ustalon ych dla praw a w ekslow ego, ja k o p ew n ego rod za ju ustawa ram ow a, — p rzykładem tego m nożące się w n ieskoń czon ość kon w en cje na różn ych polach, których ró żn orod n ość ob ejm u je d ziedzin y nieznane zupełnie p rze d ­ w ojen n ym stosunkom m iędzypaństw ow ym .

P rzyk ład praw a w ekslow ego pow inien w dużej m ierze p o słu ży ć ja k o d rogow sk a z w wielu innych dziedzinach) a przedew szystkiem w dziedzinie praw a form alnego, do k tóreg o należy zarów n o p ra w o wekslow e, jak i w p rz e ­ ważnej m ierze p raw o notarjalne. O d rębn ość ustaw odaw stw p o szczeg óln y ch państw, w yn ikająca z od rębn ości charakteru d an ego społeczeństw a, pow in n a p rzejaw iać się tylko, a co n a jw yżej przew ażnie, w od rębn ości praw a m aterjalnego.

(23)

P raw o form alne n igdy nie narusza w łaściw ości życia p ra w ­ nego ludności, a przynajm niej nie p ow in n o tych w łaściw o­

ści naruszać. Jedynie p raw o m aterjalne jest istotą życia p ra w n ego dan ego społeczeństw a, postan aw iając i ustalając je g o t r e ś ć , a nie formę.

Cale olbrzym ie d ziedzin y życia n arodów , w pierw szym zaś rzędzie d ziedzin y życia g osp od a rczeg o, coraz to więcej w ykraczają poza granice terytorjalne, — i usiłują o b ją ć sw o b o d ą ruchów całą kulę ziemską.

Te same ułatwienia, które z dnia na dzień m nożą się w dziedzinie kom unikacji m iędzyn arodow ej, tak dla osób, jak i dla tow arów , dom agają się zastosow ania ich także dla dokum entów , które są właśnie niczem innem, jak k o­

m unikacją w obrocie.

Przeistoczenie karty E u rop y, w m iejsce ułatwień, w p ro­

w adziło tylko szereg utrudnień. N ow e granice, usuw ając p od jed n ym w zględem pop rzed n ie b łęd y i niespraw iedli­

wości, — sp o w o d o w a ły w innych dziedzinach rozerw an ie d otych czasow ych , ch o ćb y luźnych i nienaturalnych zw iąz­

ków g osp od a rczych , a nie p otrafiły rów n ocześn ie w znieść się ponad pew ne ciasne ujęcia problem ów , m ieszając n azbyt często i zaw sze ponad rzeczyw istą potrzebę, zasady nie­

podległości, niezaw isłości, prestigu, — z pojęciam i czysto gospodarczem i, które w znacznej m ierze nie naruszają w niczem p o w y ższy ch naczelnych zasad polityczn ych.

W ten też tylko sp osób rozum ieć należy tendencję u proszczenia kom unikacji m iędzypaństw ow ej także dla d o ­ kum entów.

P rzeistoczenie to, o którem m owa, w p row ad ziło n ajw ię­

cej zamętu w państw ach pow stałych czy to w całości, czy to w części na gruzach daw nej m onarchji austro-w ęgierskiej.

N aczelne m iejsce p od tym w zględem zajm uje Polska, pow stała z terytorjów , p o d le g ły ch p op rzed n io u staw od aw ­ stwu austriackiem u, niemieckiemu, pruskiem u, rosyjskiem u,

w ęgierskiem u i w reszcie do p ew n eg o stopnia odrębnem u ustaw odaw stw u b. K rólestw a P olskiego, posia d ająca zatem sześć mniej lub więcej od ręb n ych ustrojów .

Przegląd Notarjalny 2

(24)

W p od ob n ej m ierze p od leg a temu zam ętow i Jugosła- wja, p od d an a pięciu różn ym ustrojom , a m ianow icie:

serbskiem u, bośniackiem u, tureckiemu, austrjackiem u i wę­

gierskiemu.

W p o d o b n e j sytuacji zn ajdu je się Rum unja, p osiad a­

jąca tery tor ja, p od ległe praw u rumuńskiemu, rosyjskiem u (B esarabja), w ęgierskiem u (S ied m iogród ) i austrjackiem u (B ukow ina), a z niedaw nej p rzeszłości także tureckiemu i bułgarskiem u.

W lepszej sytuacji zn ajdu je się C zechosłow acja, p osia­

dająca kraje, p od leg łe ustaw odaw stw u tylko austrjackiem u i węgierskiem u, a zatem dw om system om już p op rzed n io w dużej m ierze ze sobą uzgodnion ym .

Natom iast A ustrja i W ę g ry nie zn ajdu ją się w p o ­ łożeniu rozbieżn ości różn ych system ów u staw odaw czych, posiadają jed n a k ow oż szereg w ęzłów g osp od a rczy ch jeszcze nie rozw ikłan ych, a łączących je przedtem z w ym ienionem i w yżej państwami.

K ażde z p o w y ższy ch państw dąży szybszym lub w ol­

n iejszym krokiem do ujednostajnienia praw a na własnem terytorjum . Im większe różnice i im więcej różn ic w tym w zględzie posiada dane państw o, tem trudniejszą i w oln iej­

szą jest unifikacja.

A le właśnie ten proces u n ifik acyjn y jest jed y n ą sp o­

sobnością, aby nadać mu linję ro zw o ju nietylko z p e rsp e ­ k tyw y życia je d n e g o państwa, ale aby mieć na w zględzie także p otrzeb y obrotu m iędzypań stw ow ego. W iadom o b o ­ wiem dobrze, że niemal każda kon w en cja jest albo dość lichym kom prom isem wielkich różnic, albo też w p row ad za zmiany, czy w yjątki ustaw ow e; a tego właśnie obecnie m ożna uniknąć.

W tej sytuacji A u strjacki Z w iązek N otarju szy i stała d elegacja A ustrjackicli Izb N otarjalnych, w porozum ieniu z p od ob n em i organizacjam i adw okatury, p o d ję ły inicjatyw ę ustalenia w spólnych w ytycznych, któreby, od rzu ca ją c balast szczeg ółów i rzeczy nieistotnych, stw orzyły ogóln ą p o d ­ stawę do k o d y fik a cji ustaw y notarjalnej i adw okackiej państw europejskich , przyczem ja k o pierw szy punkt w yj-

(25)

ścia postan ow ion o u zgod n ić p ro je k ty ustaw odaw cze dla notarjatu w tych państwach, które w jak ik olw iek sp osób b y ły zw iązane w spólnością interesów g o sp o d a rczy ch z byłą m onarchją austro-w ęgierską. W dalszym etapie ch od ziłob y rów nież o uzgodnien ie tych o g ó ln y ch zasad z republiką niem iecką i innemi zainteresow anem i państwam i, a w p ierw ­ szym rzędzie z W łocham i.

P orozu m ienie się w zajem ne zdążało w pierw szym rzę­

dzie do tego, aby zapozn ać się z planam i i dążeniam i n o­

tarjatu i adw okatury w p oszczeg óln y ch państw ach i aby dop iero z tego zapoznania się w ysnuć wnioski, czy p o d o ­ bne ujednostajnienie w form ie da się p om yśleć i w jakich granicach. Im więcej szczeg ółów b y ło b y niespornych, tem łatw iejsza b y ła b y kon solidacja zasad ustaw ow ych ustaw n otarjalnych w jak n ajw ięk szej ilości państw, — przeciw nie zaś, g d y b y się u jaw n iły zb y t wielkie różnice, natenczas upodobn ien ie u staw od aw stw a n otarjaln ego m usiałoby się og ra n iczy ć d o n ajw ażn iejszych zagadnień, p ozosta ją cych w zw iązku li tylk o z ułatwieniem m ięd zy n a rod ow eg o obrotu.

P rzy p om n ieć tu należy, że już k o n g re sy za w od ow e i ogóln o-p raw n icze z czasów p rzed w ojen n y ch p ostaw iły p o ­ stulaty w prow adzen ia n ow ych form dokum entów , i to form , zaczerpniętych z praw a francuskiego, oraz am erykańskiego.

Niema zatem m ow y o tem, aby tendencją ustalenia w sp ól­

nych w y ty czn y ch b y ło narzucenie form praw a niem ie­

ckiego, — w prost przeciw nie, ch odzi właśnie o pew ne zm iany i red u k cje tychże form , na k orzy ść praw a za ch od n io­

eu ropejskiego.

Nic dziw n ego, że sama idea, bez w ejrzenia w szcze­

góły, stała się p rzy czy n ą p ew n ych zastrzeżeń. P od n iesion o różn e w ątpliw ości, ja k o to : czy w og óle notarjat polski p o ­ w inien brać udział w zjazdach n otarju szy państw sukce­

sy jn y ch b y łej Austrji, g d y ż tylko część P aństw a p olsk iego, to jest M ałopolska, należała do daw nej A ustrji, — czy jest w interesie Państw a p olsk ieg o i p olsk ieg o notarjatu p o p ie ­ ranie idei jedn olitej ustaw y z państw am i niem ieckiem i, — oraz czy w olno delegatom notarjatu p olsk ieg o brać udział w kon gresach m iędzypań stw ow ych i reprezen tow ać myśl

(26)

ustaw odaw czą Państwa bez specjaln ego p ozw olen ia ze strony R ządu polskiego.

P ierw sza w ątpliw ość nie w yd aje się słuszną, g d y ż g d y b y ją w ziąć p od uwagę, to żadne z państw nie pow in n o brać udziału w zjeździe, i w ogóle wszelka myśl, czy to k on ­ wencji, czy upodobnienia ustaw odaw stw a m usiałaby zg ó ry upaść. R ów n ie d ob rze nie m óg łb y notarjat polski brać udziału w zjeździe n ota rju szy państw su k cesyjnych, jak i republiki niem ieckiej, czy w reszcie R osji, ani nawet w ja ­ kim kolw iek zjeździe m iędzynarodow ym . A rgum ent ten miał­

b y sw ój p o z ó r słuszności tylko w ów czas, g d y b y ch odziło o upodobn ien ie u rządzeń notarjatu w sam ych tylko pań­

stwach sukcesyjnych. Tym czasem , jak to w yżej za zn aczyli­

śmy, idea zjazdu w ych od zi daleko p oza te granice. Nie ch od zi tu o u p od obn ien ie notarjatu państw sukcesyjnych, — lecz sami in icjatorzy p rzy jm u ją ja k o zasadę: dostosow anie w łasnego ustaw odaw stw a n otarjaln ego do ustaw odaw stw a innych państw. Tem sam em odpada w ątpliw ość druga, która podnosi, że nie leży w interesie p olsk ieg o notarjatu p o p ie ­ ranie idei jedn olitej ustawy z państw am i niemieckiomi.

W ątpliw ość ta chce niejako zaliczyć C zechosłow ację, Jugo- sław ję, R um unję i WTęgry do państw niemieckich, — trudno zrozum ieć na jakiej podstaw ie, — tem więcej, sk oro o p o ­ rozum ieniu z republiką niem iecką jeszcze m ow y nie było.

W ątpliw ość ta zapom ina, że stosunek m oże b y ć wręcz o d ­ w rotny, i że właśnie państw a te m ogą od d ziałać na jed yn e niem ieckie państw o, t. j. na republikę austrjacką w kierunku u pod obn ien ia jej ustaw odaw stw a do innych państw nie- niemieckicli.

W reszcie ostatnia w ątpliw ość, staw iająca p od znakiem zapytania upraw nienie notarjatu p olsk ieg o do reprezen to­

wania „m yśli u sta w od aw czej1' Państw a bez specjaln ego pozw olen ia ze strony R ządu polskiego.

P olem ika z tem zdaniem za p row a d ziła by zb y t daleko.

W szczególn ości zaś p ostaw iłaby p od znakiem za p y ­ tania zasadę autonom ji stanow ej. Co jedn ak w ażniejsze, to to, że ani d elegacja polska, ani delegacja któregok olw iek in nego notarjatu nie posiadała m andatu od sw eg o rządu

(27)

i nie przem aw iała imieniem „m yśli u staw od aw czej" sw eg o państwa.

N ależy zaznaczyć, że notarjat czesko-słow acki repre­

zentow any b y ł przez dw ie delegacje, a m ianow icie d elegację n otarju szy n a rod ow ości czeskiej i d elega cję n otarju szy na­

ro d ow ości niem ieckiej. Ż ad n a z tych delegacyj nie miała m andatu od sw ego rządu i żadna, naw et czeska, nie usiło­

wała reprezen tow ać „m yśli u staw od aw czej" państwa. Z ja zd miał na celu porozum ienie się co do w ytycznych, k tóreby b y ły d op iero p rzed łożon e w łasnym czynnikom ustaw o­

daw czym , ja k o p rojek t takiego, a nie in nego urządzenia w łasnego notarjatu.

O pinja zjazdu m og łab y b y ć tylko op in ją o pew nym autorytecie, w p ływ ającą na czynniki ustaw odaw cze, lub na stanow isko rządu, — n igd y zaś nie m og łab y w iązać tych czynników . K ażda z dełegacy- b yła reprezentantem tylko dążeń sam ego stanu, — n igd y zaś nie p rób ow a ła w y tw o­

rz y ć wrażenia, że reprezentuje op in ję sw eg o rządu, ani naw et nie daw ała przyrzeczeń , że na op in ję w łasnego rządu o d d zia ły w ać będzie li tylko p o linjji uchw ał zjazdu. O ma- jo ry za cji jedn ej d elega cji przez drugą na zjeźd zie nie b y ło m ow y. C hodziło o uzyskanie jednom yślności, a nie o uchw ały w iększości. Z ja źd taki, jakiem u inicjatyw ę dał notarjat austrjacki, był tylko w ym ianą myśli, nie inną, jak się to dzieje na łamach czasopism za w od ow ych , różn ica leżała w tem, że ta w ym iana m yśli nastąpiła ustnie. — O bow iązek każdej delegacji leżał tylko w tem, aby reprezen tow ać p raw dziw ą op in ję w łasn ego notarjatu, a w uzgod n ien iu za­

sad w ytyczn ych nie p ó jść p rzeciw k o tej opinji.

D latego ideę zjazdu, je g o o d b y cie i kontynuow anie prac, musi notarjat polski p rz y ją ć ja k o p ożą d a n y i dodatni etap sw ej p ra cy o k o ło rod zim eg o ustaw odaw stw a z a w o d o ­ w ego, a w inicjatyw ie notarjatu austrjack iego dop a tryw a ć się jed y n ie czysto rzeczow y ch intencyj, p ozb a w ion y ch w szel­

kich ukrytych m yśli p olityczn ych , tem w ięcej, g d y się zw aży, że na zjeźd zie notarjat austrjacki, p ow ied zm y niemiecki, przeciw staw ion y b y ł czterem delega cjom obco-plem iennym , a z nich trzem słowiańskim.

(28)

W yn iki zjazdu potw ierd ziły najzupełniej nasze p o ­ w yższe w y w od y . O kazało się, że różnice są nieznaczne, — że żadna z d elega cyj nie miała na m yśli w yrów n yw an ia tych różn ic w zajem nem i ustępstwami, a jed y n ie stw ierdze­

nie, które m yśli są bezsporne, które zatem postulaty m ogą się stać postulatam i wspólnem i.

Jako d rob n y p rzeja w p rzy toczy m y k on trow ersję mię­

d zy delegacją w ęgierską a w szystkiem i innemi delegacjam i na temat urządzenia w ykon aln ości aktu notarjaln ego. D e­

lega cja w ęgierska w yjaśniła, że w edle ich praw a, każdy akt n otarjaln y p osiad a ipso ju re m oc egzek u tyw y, bez za­

m ieszczania klauzuli eg zek u cy jn ej, — i ośw iadczyła, że od tej form y nie ma zamiaru odstąpić. W szystkie inne d elega­

cje stanęły na tem stanowisku, że p oddan ie się egzek u cji p ow in n o b y ć w yraźne, a to w tym celu, aby kontrahent był św iadom y skutków aktu. K on trow ersji tej nie rozstrzygn ięto uchwałą, k tóra by m ogła w iązać w szystkie delegacje.

R ozstrzygn ięcie pytania, celow ości zjazdu i k on ty n u o­

wania je g o prac, pokryw ra się zupełnie z od p ow ied zią na pytanie, czy ułatwienie m ięd zyp ań stw ow ego obrotu aktów pra w n ych jest pożądanem i ce lo w e m ? Nie wiemy, cz y zn a j­

dzie się ch oć jed n a odpow iedź, k tóraby ten o b rót chciała skazać na los przypadku , lub też w rozm yśln ej od rębn ości urządzeń form alnych d opatryw ała się k orzy ści og óln o- państw ow ej.

Form a praw na z pew nością nie zad ecy d u je o niezaw i­

słości i n iepodległości żad n ego państwa, a natom iast p o d ­ niesie łatw ość w zajem n ego obrotu, a więc z jedn akow em i szansam i dla każdej jedn ostk i państw ow ej.

W y w o d y te chcielibyśm y p o łą czy ć z krótkiem sp ra w o­

zdaniem ze sam ego zjazdu.

Jak to w yżej zaznaczono, inicjatyw a austrjackiego notarjatu zeszła się z inicjatyw ą austrjackiej adw okatury.

O ba ugru pow an ia ob ra d ow a ły oddzielnie, postan ow iw szy u przedn io od b y cie w spólnych narad d op iero we w łaściw ym momencie. Ten w łaściw y m om ent w czasie p ierw szeg o zja ­ zdu nie zaszedł, co jest zupełnie zrozum iałem , jeśli się zw aży, że prace obu zjazd ów b y ły d op iero wstępnemi, a sam

(29)

porząd ek dzien n y zjazdu n ota rja ln ego obracał się li tylko w granicach zainteresow ań notarjatu.

W zjeźd zie wzięli udział delegaci austrjackiego zrze­

szenia n otarju szy i zjazdu delegatów austrjackich Izb no- tarjalnych, delegaci notarjatu Ju gosław ji, W ęgier, delegaci Z w iązku czesko-słow ackich notarjuszy, oraz Z w iązku nie­

m ieckich n otarju szy republiki czesko-słow ackiej, jak w re­

szcie delegaci notarjatu p olsk iego, a to prezes Iz b y p rze ­ m yskiej, Stanisław W ilczek, od tejże Izby, i członek Izb y krakow skiej, dr Stefan Góra, ja k o delegat Iz b y k ra k ow ­ skiej i lw ow skiej, oraz Z rzeszenia n ota rju szy w W arszaw ie.

Z ja zd o d b y ł się w dniach 29 i 30 październ ika 1926.

P ierw szy dzień zjazdu p ośw ięcon y b y ł w god zin a ch p o ­ p ołu d n iow y ch i w ieczorn ych zebraniu tow arzyskiem u celem zaznajom ienia się uczestników .

O brad y ro zp o czę ły się następnego dnia o god z. 10-tej rano w sali obrad w iedeńskiej Iz b y N otarjalnej, p rzy b ar­

d zo licznym kom plecie uczestników , w yp ełn iających po b rzegi salę obrad.

Z ja zd zagaił prezyd en t D r H lozanek, k tóreg o nastę­

pnie p ow ołan o jedn om yśln ie na prezesa Z jazdu, poczem Z ja zd ukonstytuow ał się, p ow ołu ją c na w icep rezesów : Dra Jarosław a Culika (P raga), A leksandra H u dovern ika (L u ­ biana, Jugosław ja), Stanisława W ilczka (P rzem yśl) i Dra H olitschera (B udapeszt), a na sekretarzy p p .: W ych od ila (M oraw ska T rzebow a), Duseka (B ratislava) i Dra Gamill- sch ega (W iedeń).

Prezes Z jazdu, Dr H lozanek, naw iązując o b ra d y do K ongresu n otarju szy z roku 1907, uzasadnił szczeg ółow o cel i p otrzebę Z jazdu, poczem przem aw iali: Dr Culik imie­

niem praskiej Iz b y notarjalnej i Zw iązku czesko-słow ackich n otarjuszy, prezes W ilczek imieniem N otarjatu polskiego, prezes H u dovern ik imieniem n otarju szy jugosłow iańskich, w iceprezes D r H ollitscher imieniem n otarju szy w ęgierskich, w reszcie notarjusz W y ch od il imieniem zrzeszenia niem iec­

kich n otarju szy republiki czesko-słow ackiej.

Stosow nie do zap ow ied zia n ego porząd ku dziennego, notarjusz Dr E dw ard R eichel (W ied eń ) w y g łosił dłuższy

Cytaty

Powiązane dokumenty

sie publicznym. Natomiast o ile chodzi o zlecenie w interesie publicznym, to prawo władzy do żądania wypełnienia nie jest roszczeniem majątkowem, przeciwnie, może

Orzeczenia w sprawach zawodu notarjalnego.. Fryderyk Zoll

mąż nie jest obowiązany umieścić go na nowo na imię żony, lecz może nim rozporządzać nieograniczenie, umieszczać go, podnosić w swem własnem imieniu,

czący odczytał porządek dzienny, obejmujący: 1) zagajenie Zgromadzenia Walnego przez Prezesa Zarządu Głównego, wybór przewodniczącego, asesorów i sekretarza; 2)

sie publicznym. Natomiast o ile chodzi o zlecenie w interesie publicznym, to prawo władzy do żądania wypełnienia nie jest roszczeniem majątkowem, przeciwnie, może

Ustęp 2 pod lit.. Nic niem a tu niejasnego, ani wątpliwego.. DO INTERPRETACJI ART.. przedstaw iłem ten weksel N.. N azwisk tych osób wymieniać nie potrzeba. Postęp

Notarjusz nie pobiera swego wynagrodzenia we formie stałych poborów od Państwa, a pobiera je od wypadku do wypadku od slron, w których sprawie swą czynność

Zastanówmy się obecnie nad tem, jak należy pojmować ten rygor nieważności, a mianowicie czy odnośne umowy mają być uważane za nieważne w całej swej