A u stra lja ,— ten ląd odosobniony od w szystkich in
nych części św iata, zadziw iająco się różni i pod wzglę
dem flory i fauny od reszty naszego globu. N apotykane tam rośliny i zwierzęta, .przypom inają nam okazy, które w szczątkach z g łęb i ziemi raz po raz w ydobywam y, a które należąc do daw nych epok, od la t tysięcy spoczy
w ają ja k o dokum enta przeszłości naszego planety.
W lasach p rzew ażają m yrty, akacje i mimozy z li
stowiem praw ie prostopadle ustawionem, co n adaje ca
łem u lasowi dziw ny w yraz sztyw ności i jak iejś trudnej do opisania, a przykrej dla podróżnika m artw oty.
Z m yrtów znajdujem y tam w spaniałe R o z d r ę b y
jeździec n a koniu m ógł zmieście, dorastające do 1 5 0 stóp wysokości. Obok tych stoją w yniosłe akacje, o parasol
kow ych koronach, w ydające gumę. N a chudszej nieco glebie w y ra sta ją sm ętne R zew nie o długich i zw isłych, płaczących gałęziach, z owocem podobnym do jodłow ej szyszki. N a pagó rk ach więcej kam ienistych spotykam y G rom okłośniki, palm y, o łodydze grubej, liściach szczu
płych, rów now ąskich, zw isłych ku ziemi i szeroko ja k b y baldachim rozpostartych. T u i owdzie ujrzysz w yniosłą Igław ę, której pień wznosi się, ja k b y kolum na w spa
n iała, a g ałęz ie sięgają wysokości 9 0 lub 1 0 0 stóp. — Po parow ach w ilgotnych wznosi się paproć drzew iasta, praw dziw e drzew a do 2 0 stóp rosłe, o liściach do 6 stóp długości m ających. D odajm y do tego w niektórych miej
scach rosnące palm y, ja k P a lm a B angala, lub o k azała P alm a australska, m asy storczyków o swych pięknych kw iatach, i wszędzie pnące się L ijany, a będziemy mieli m ały obrazek ta k odrębnej szaty roślinnej tego praw ie najpóźniej odkrytego św iata.
Zupełnie ta k ą sam ą je s t roślinność dość b u jn a T a smanii, w yspy, oddzielonej tylko cieśniną od południowej kończyny lądu australskiego, na k tó rą nas w spaniały obraz S pechta w prow adza. N a stepach tejże, po lasach i saw anach bez cienia, b łą k a się bez odpoczynku r/ro p i Emu, te n au stralsk i struś, pasie się w licznych grom a
dach ostrożny k angur. W jask in iach chow a się przed św iatłem dziennem pręgow any w ilk au stralsk i, imiennik tylko naszego w ilka, nie pobratym iec, gdyż należy podo
bnie ja k k a n g u r do rzęd u torbaczy, tych A u stralji w ła ściwych, a ta k ciekaw ych zw ierząt. N azw ę ? ,vą otrzym ały one od tego, że samice ty ch zw ierząt m ają na brzuchu obszerną torbę, w której przez pew ien czas noszą swe m alutkie i niedołężne młode. N aw et podrosłe ju ż młode chow ają się z w ielką zw innością do to rb y swej m atki przy każdem niebezpieczeństwie, skąd wyściubiwszy tylko głów ki, czekają przebiegu mniemanego niebezpieczeństwa, b y z niej znowu wyskoczyć, i pod okiem przezornej m a
tk i dalej się paść lub bawić.
U lubionem pastw iskiem k angurów są bogate w traw ę łąk i, otoczone przeźroczystem i lasami. T am tez pasą sie rankiem lub późnym wieczorem w większych, bo czasem do liczby 1 0 0 dochodzących, lub m niejszych grom adach. K ażda zaś trzoda żyje ju ż ustaw icznie razem, i k ażd a m a swego przew odnika, zw ykle starego samca, za którym c a ła posuw a się trzoda. On też m a poruczone bezpieczeństw o w szystkich tow arzyszy. T o też najm niejszy szelest nie ujdzie jego uw agi, a g dy mu ty lk o coś podej- rzanem w ygląda, natychm iast rzu ca się do ucieczki, a za nim ślepo w szalonych skokach c a ła podw ładna mu trzoda.
T a k ą w łaśnie chwilę w idzim y n a naszej rycinie.
Oto z za krzaków w y p a d ła p a ra w ilków pręgow anych, i dziki popłoch spow odow ała w trzodzie kangurów , po
między którym i i Emu się z a b łą k a ł. A srogi to nieprzy
jaciel k an g u ra ten w ilk australski, najw iększy z torbaczy
mięsożernych. G-dy mu się nie u d a cichaczem z poza krzaków k a n g u ra podejść, to sposobem w ilka sta ra się go w szalonej gonitw ie osłabić, by dopadłszy go, tem łatw iej zwyciężyć. Lecz nie zaw sze ła tw a to spraw a. Bo k an g u ry w niebezpieczeństw ie rozpaczliw ą okazują od
wagę, i pazurów swoich, oparłszy się z ty łu o drzewo, um ieją z strasznym skutkiem używ ać. T o też. od czasu, g dy europejscy koloniści w T asm anii hodowle owiec z a prow adzili, woli on polow ać n a te bezbronne zw ierzęta, przez co znaczne w yrządza szkody. Rozumie się, że przez to uczynił sobie w człow ieku strasznego w roga, k tó ry ni prochu, ni sideł, ni trucizny nie żałuje, by togo znie
naw idzonego drapieżcę zupełnie w ytępić.
S.
Jutrzeneczka.
P różno patrzysz z okienka Z uśmiechem — to zc łzą, Próżno now a sukienka O tacza kibić twą,
Nie zwabisz mnie do siebie, Nie w padnę w tw o ją moc Choć pięknaś ja k n a niebie G w iazdeczka w ja s n ą noc.
R óża u tw ego ło n a N ie pięknąż j a k i ty ? Lecz w krótce zw iędnie ona T a k zw iędłyby tw e dni Od żaru mej miłości.
W ięc nie bądź na mnie złą,, Że nie chcę tw ej młodości Zatruć m iłością ma.
V.
Marzenie.
P ięk n aś ja k anioł! zdumiony św iat w oła P iękniejszaś — w ołam — naw et od a n io ła ! N ie an io ł wdzięków, lecz sam bóg miłości W tobie o ! piękna, między nami gości.
Oko tw e —- m iłość w tw em oku się żarzy, Miłość n ą czole zadum aniem marzy, Miłość u st twoich bawi się uśmiechem, Miłość, m uzyka g ra w tw ojej rozmowie, Miłość w milczeniu, miłość w każdem słow ie A ty pow iadasz — żo miłość je s t grzechem .
li. Barwińslci.
Są sposoby. Cóż to słyszałem , źc ten o r X. z a ją ł mieszkanie na czw artem p iętrze?
— T ak je s t, poniew aż sądzi, iż stam tąd będzie mu łatw iej wziąć w ysokie C.
* *
, *
Zartow niś pew ien przechodził koło domu, n a k tó rym b y ły napisy, że tu mieszka n a praw o lekarz, a n a lewo chirurg. „T o mi przypom ina dw ururną strzelbę — pow iedział, gdy je d n a chybi, d ru g a niezaw odnie zab ije".
* *
Tw ardy orzech. P a n (do now oprzybyłego sługi): * Ciebie p rzy jąłem w łaściw ie ja k o mego stróża nocnego, za każd ą noc dostaniesz 1 złr. czy zgadzasz się na to ? S ł u g a : D obrze, Jaśn ie P a n ie ! lecz czegóż mam w nocy pilnow ać ? P a n : Często podczas snu dostaję w ściekłe p ra gnienie, w tedy masz mnie zbudzić i podać świeżą butelkę.
% *
Trudne do rozstrzygnięcia* . P ełen nadziei m ło
dzieniaszek w staje w południe z łóżka, a czując skutki całonocnej p ijaty k i, mówi: „Ciekaw ym też, c z y j a już pijany, czym jeszcze pijany, czym dopiero pijany, lub czy też znowu jestem p ijan y ?
* * *
A d w o k a t (do chłopa): A wiec wasz sąsiad p rze
cież p o staw ił p ło t i jeg o k u ry na wasze grzędy nie będą
c h o d z iły ! A le jakżeście tego dokazali bez skargi, bez procesu, kiedy on początkow o o tem słyszeó nie chciał?
C h ło p : N ajpierw poszedłem do niego z prośbą, przedsta
w iając, ja k w ielką szkodę ponoszę; gdy mnie je d n a k w y
śm iał, w ziąłem się na sposób. Oto przez k ilk a dni posy
łałem mu po tuzinie jaj, i kazałem powiedzieć, że je jeg o k u ry u mnie zniosły. G dym mu potem j a j a p rzestał posełać, natychm iast płot. postaw ił.
* *■ *
R o z ta rg n io n y P anie profesorze! telegram p rzy szedłi... P r o f e s o r : Zaraz służę, zaproście go do p o koju!
* *. *
R ada fam ilijna O n : Słuchaj Stefciu! j a myślę, że najstosow niejszym podarunkiem dla Olgi b y ło b y n a krycie n a 6 osób. O n a : E ! to trochę za m ało, j a sądzę, żeby kupić szczypczyki do cukru, to będzie n a 1 2 osób.
* , *
Ciekawe. X- Ile razy się w nocy czarnej k aw y * napije, to spać nie mogę. Y: A to ciekawe, bo j a w prost przeciw nie, ile razy śpię, to czarnej k aw y pić nie mogę.
* & *
Wrodzone. M ałego żydka chodzącego do szkoły, s p y ta ł n a u c z y c ie l: He ćwierci je s t w ło k c iu ? — P ółczw ar- tej! odpow iedział śm iało.
L a t O . (z o b a c z, w i e r s z ) .
4.
W kalendarzu naszym na rok 1887, umie
ściliśmy artykuł, z którego łaskawy czytelnik mógł powziąć przekonanie, że pszczelnictwo sta
nowi bardzo ważną dla kraju naszego gałęź go
spodarstwa, i że prowadzone odpowiednio może przy małym zachodzie przynosić stosunkowe bardzo wielkie dochody.
Gałęź ta może zwłaszcza dla włościan, urzę
dników, nauczycieli, księży i pensjonistów stano
wić obfite a szlachetne źródło zarobku, gdyż nie tylko, że czas swój od zajęć wolny korzystnie spieniężą, ale nadto obcując z pracowitemi pszczół
kami niejedną najprzyjemniejszą chwilę życia sobie zgotują.
Najkorzystniej jest hodować pszczoły w ulach s ł o w i a ń s k i c h , (zwanych także ulami Towa
rzystwa), które w zeszłorocznym kalendarzu opisa
liśmy, pszczoły bowiem w takich ulach pielę
gnowane należycie, przyniosą w naszych wa
runkach rocznie dochodu tyle ile same kosztują, a często nawet więcej. Mimo tego nie radzimy nikomu rzucać się nagle do hodowli pszczół na większą skalę, gdyż do tego trzeba dużo, bardzo dużo wiedzy i praktyki. Kto się chce zająć pszczel- nictwem, najlepiej zrobi, gdy w czasie zimy prze- studjuje kilka książek pszczelniczych, a następnej wiosny kupi sobie w kwietniu dwa pnie pszczół, przy pomocy jakiego znawcy, przyczem niech pamięta że lepiej za dobry pień zapłacić cho
ciażby więcej, jak kupić lichotę tanio, Dobry pień w ulu s ł o w i a ń s k i m może kosztować od 10 do 12 złr. Od tych dwu pni niech rozpocznie w imię Boże swój zawód pszczelarski, ale niech pomni zawsze na to, że pszczelarzowi nie wolno n 'gdy być łakomym pod utratą całej pasieki.
Niech więc pomnaża bardzo powolnie, robiąc z każdych dwóch pni tylko jednego roja, a miodu niech nigdy nie odbiera tyle pniowi, aby ten był wystawiony na ryzyko zimowania. Tylko silne (muszne) pnie i zaopatrzone na zimę w dostatni zasób miodu, przynoszą przy staranności i umie
jętności prawdziwe błogosławieństwo Boże w dom pszczelarza, bo swym słodkim plonem, który mu bez krzywdy drugich z cudzych pól i ogrodów znoszą, odpędzą nie jedną chmurę z jego czoła i oddalą niejedną troskę od rodziny.
W tej też myśli podajemy tutaj zestawienie czynności w pasiece na rok cały, przypominając zarazem, że kto chce pszczoły z korzyścią pro
wadzić, musi przedewszystkiem zbadać dobrze ich sposób życia. Jako odpowiednie do tego dzieło polecamy „ B a r t n i c t w o " , którego część I.,
obejmująca p r z y r o d ę p s z c z o ł y kosztuje 2 złr. 50 ct. i „Bartnika" którego przedpłata na cały rok kosztuje 2 złr. — Obydwa dzieła można zamówić w Redakcji Bartnika we Lwowie.
W m i e s i ą c u s t y c z n i u .
W miesiącu styczniu przypadają w kraju naszym zazwyczaj najtęższe mrozy, a ziemia drzymie spokojnie pod puchem śniegu. Stąd też pasiecznik spełniwszy swoję powinność sumiennie w jesieni, teraz bardzo mało ma do pracy. W ulach dobrze zaopatrzonych na zimę pszczoły siedzą spokojnie w zbitym kłębie, spożywając tyle tylko miodu, ile do utrzymania stałej cie
płoty w gnieździe (10° 0. = 8° R,) i zacho
wania życia potrzebują; tylko przy dokładnem podsłuchiwaniu dochodzi nas z ula jednostajny, cichy szelest, jakby w dali po kamykach m ru
czącego strumyka. Spokój ten jest najlepszą wska
zówką, że pszczoły zimują dobrze, gdy przeciwnie wszelkie silniejsze huczenie wymaga natychmia
stowego zaradzenia.
Zimując pszczoły na dworze winniśmy ule jak najstaranniej chronić przed działaniem zimna
— otulając je w razie, gdyby ściany nie były dosyć ciepłe, słomą, — przyczem jednakże nie należy żadną miarą oczka zatykać lub sitkować, lecz zwężyć je na jednę pszczołę, aby te z pszczó
łek, które zachorowawszy chcą w skutek wrodzo
nego popędu ul opuścić, mogły łatwo wydostać się na zewnątrz. Inaczej bowiem szukając na- próżno wylotu zaniepokoją niepotrzebnie resztę towarzyszek. Oczka należy skośnie ustawionemi deszczułkami przysłonić, by promienie słońca nie wkradały się do ula i nie drażniły pszczół do niewczesnego wylotu. Potępić musimy zwyczaj niektórych pasieczników, którzy zimą od czasu do czasu do pni pukają, by się przekonać po silniejszem w skutek tego zaszumieniu, czy pszczoły żyją. Podobne opukiwanie burzy spokojne pszczoły, pobudza do rozchodzenia się z gniazda, często nawet do wylotu, i niejedna padnie ofiarą zby
tniej pszczelarza ciekawości. Czasami trafiają się w styczniu piękne dni ciepłe, tak że term om eter zawieszony w cieniu pokazuje 10 lub więcej stopni C. (8° R.) ciepła. W takim razie pasiecznik zimujący pszczoły na dworze powinien, jeżeli ziemia nie jest pokryta świeżo upadłym, miękkim śniegiem, a na niebie nie widać ciemnej chmury, któraby się kazała obawiać nagłej zmiany powie
trza, odjąć zastawki, poodsuwać jak najszerzej oczka i chuchnięciem lub zastukaniem w ul po
budzić pszczoły do wylotu. Rychłe takie oble
cenie i sczyszczenie się pszczół jest bardzo ko
rzystne, bo zabezpiecza je od zaperzenia. Musi jednakże na powyższe warunki baczyć pilnie, kto nie chce na szkodę się narazić. Stary twardy śnieg pszczołom nie zaszkodzi, bo żadna w nim nie ugrzęźnie, a te, które mimo działania słońca w nim stężeją, są i tak już słabe i czy rychlej czy później byłyby w ulu chorohie uległy. Przy tym pierwszym oblocie pszczół wypada z ułów i z sąsiednich drzew postrząsać śnieg, aby pszczoły tem łatwiej własny ul poznać mogły.
Pasiecznik zimujący pszczoły w s t e b n i k u winien przedewszystkiem na to zważać, aby pa
nowało w nim ile możności jednostajne ciepło, co łatwo przez dobre zaopatrzenie stebnika i przez odpowiednie chłodzenie w razie potrzeby da się osiągnąć. Ciepło w stebniku nie powinno przechodzić nigdy 10° C. (8° R.); w przeciwnym bowiem razie pszczoły uwiedzione łagodnem po
wietrzem porzucą stan zimowego spokoju, zaczną się rozchodzić ze zbitego grona, a w miarę zwię
kszonego ruchu podwyższą jeszcze ciepłotę w ulu, przez co ucierpią na brak wody, a niemając jej w ulu, zaczną się jeszcze silniej burzyć i wy- bryzgiwać na zewnątrz. Z tego też powodu po
ciąga podobne podniesienie się ciepłoty w ste
bniku lub schowku (zwłaszcza na dłuższy czas) za sobą zaperzenie, a ostatecznie zniszczenie pni.
Skoro przeto usłyszymy w którymbądź pniu sil
niejsze*) huczenie, jest to dowodem, że zimuje za ciepło i w takim razie trzeba go co prędzej ochłodzić przez uchylenie zatworu, gdyby zaś ciepłota w stebniku miała się podnieść nad 10°
C. natenczas należy co prędzej cały stebuik przez uchylenie drzwi lub przewiewki w powale ochło
dzić, przyczem trzeba baczyć, żeby światło do stebnika nie wpadało. Gdyby ochłodzenie nie miało uspokoić huczących pni, wtedy należy po
dać pniom co prędzej wody w korytku, czy to do wnętrza ula, czy tęż przed oczko.
W stebniku zwykliśmy zimować pszczoły jużto w ulach zupełnie otwartych, jużteż w zam
kniętych.
*) Ponieważ przy zwiększaniu się mrozu — pszczoły, zwłaszcza w zimnym stebniku, zaczynają również nieco głośniej szumieć, — jak się wyrażają pasiecznicy s z y p i e ć ,
— co mehodzi ztąd, że w celu zagrzania się robią nieco silniej skrzydełkami, przeto nie trzeba szumu tego z chłodu brać czasem za huczenie z gorąca, co zresztą tylko bardzo nieuważnemu pasiecznikowi przytrafić by się mogło. Szy- pienie z ehłodu jest zawsze przytłum ione, jednostajne, podczas gdy huczenie z gorąca jest głośne, silne, przecho
dzące nawet w wycie.
W pierwszym wypadku żimują pszczoły naj
lepiej, jeżeli ciepłota w stebniku nie spada niżej 4° 0. (3° R.) a nie przechodzi 10° G. (8° R .) ; w drugim zaś, jeżeli ciepłota wynosi 0° — 8° 0.
(6° R.). W każdym razie mniej zaszkodzi w ste
bniku pszczołom obniżenie się ciepłoty (przy ulach zamkniętych nawet do kilku stopni zimna), aniżeli podniesienie się nad 10° 0. Stąd też tłu
maczą się owe, często tak liczne obsypywania się pszczół przy ciepłem zimowaniu ich w ste
bnikach. Ule zimujące w stebniku powinny mieć oczka również przynajmniej na jednę pszczołę otwarte. Zbytecznem byłoby wyłuszczać, że tak w pasiece jak i w stebniku powinien panować jak największy spokój; dość wspomnieć, że na
leży starannie unikać wszystkiego, coby mogło pszczoły niepokoić. W stebnikach trzeba przed e
wszystkiem wyłapywać myszy i szczury, do czego wszakże koty, które skaczą po ulach, mniej są dobre, aniżeli łapki.
Zasypanie śniegiem pni zimowanych na toczku nic nie szkodzi, gdyż przez pokład śniegu, cho
ciażby i bardzo gruby, powietrze zawsze jeszcze będzie miało dostateczny przystęp do oczka i ula.
Zdarza się wszakże czasem, że pod śniegiem pszczoły z braku powietrza giną, co może na
stąpić wtenczas jeżeli śnieg padał mokry, a po
tem jeszcze rozgrzany promieniami słońca zamarzł w skorupę lodowatą, która oczywiście przystęp powietrza zatamować może, albo też jeżeli śnieg naleciał do oczka, sfopił się i potem zamarzł, przez co oczko szczelnie mogło się zatkać, a w takim razie — gdy ul zresztą jest szczelnie zam
knięty — łatwo się pszczoły mogą udusić. Z tej zatem przyczyny lepiej odgarnąć śnieg od uli, przynajm niej do tyle, żeby oczko było odkryte.
O tej porze mamy najwięcej czasu do czer
pania potrzebnych wiadomości z dobrych książek, tudzież do zaopatrzenia się we wszelkie przyrządy, i przybory, które później gdy się robota w pasiece ruszy, będą nam konieczne. Teraz to czas naj
dogodniejszy do ułożenia sobie planu gospodarstwa na przyszłe lato, teraz to najlepiej urządzić książki zapisowe, zestawić ścisłe obrachunki z gospodarki roku przeszłego, przejrzeć zapiski, aby sobie u- przytomnić cośmy źle, a co dobrze w ubiegłym roku zrobili, a to dla tego, ażeby złego w przy
szłym roku uniknąć, o dobrem zaś tem pewniej pamiętać ; przysposobić ule, maty, naklejać po
czątki woszczyny, narzędzia naprawić, i td. s ło wem urządzić wszystko tak, ażeby nas żadna czynność w porze letniej niezaskoczyła nieprzy gotowanych.
Jesień,
(zob, objaśnienie).W m iesią cu lu tym .
Zdarza się w niektórych latach, iż w lutym zapanuje na kilka dni powietrze piękne i ciepłe, tak że pszczoły zimujące na toczku oblecą się i sezyszczą. Oblot taki o tej porze należy do rzad
kich wypadków, jest zaś w każdym razie wielkiem dobrodziejstwem. Inn a rzecz byłaby, gdyby ciepło potrwało dłuższy czas; zw iedzone niem pszczoły rozłożyłyby się szeroko z czerwiem, w skutek czego przy ponownych mrozach i czerw i pszczoły podległyby uszkodzeniu.
Wskazówki pasiecznicze, jakie podaliśmy na styczeń, stosują się w zupełności także do lutego.
Zimujący w stebnikach powinni teraz tym więcej baczyć, by pszczołom nie było za ciepło, zatem w czasie, gdy kapie z dachu, należy starannie stebnik z wieczora lub nocą przewietrzać. Jeżeli który z pni nie ma wystarczającego zapasu miodu, to można mu go dodać z góry, kł; dąc stężały miód (lub lodowaty cukier) zawinięty w prze
dziurawiony papier przez otwór czopa na ram kach ; otwór ten jednakże trzeba szczelnie zatkać i zasmarować, by para potrzebna do rozpuszczenia miodu lub cukru nie uchodziła. Żadną miarą nie należy poddawać teraz pszczołom rozrzedzonego miodu, ponieważ pobudzilibyśmy matkę do przed wczesnego i szkodliwego czerwienia i wywołali zaperzenie.
W m iesią cu m arcu.
Chcąc uniknąć szkody, winniśmy teraz sta
rannie baczyć, by pszczoły, które i tak już czują nadchodzącą wiosnę, przepędziły pozostały czas do pierwszego oblotu w jak największym spo
koju. Pnie zimujące na dworze należy strzedz przedewszystkiem od wdzierających się do oczka bystrych promieni marcowego słońca, co naj
łatwiej za pomocą dobrze oczko osłaniających deszczułek osiągnąć można. Nic bowiem nie działa w tej porze tak zabójczo, jak zwodnicze prom ie
nie słońca, które wdarłszy się przez oczko do ula, łudzą pszczoły i pobudzają je mimo chłodu do przedwczesnego wylotu, która to okoliczność nieraz już najsilniejsze i najzdrowsze pnie na kilka dni przed ostatecznem wyzimowaniem prawie o zupełną zagładę przyprawiła.
Zimujący w stebniku winien teraz całą swą uwagę i dozór skierować na to, by utrzymać w nim stale chłodną ciepłotę, nie wyższą nad 6°
0. Osiągnie to najłatwiej szezelnem zamykaniem stebnika na dzień, a otwieraniem drzwi i prze- wiewek na noc, W ulach ciepłych lub mających silne roje wypada nawet uchylić nieco zatworów, by tem łatwiej utrzymać pszczoły w spokoju zi
mowym, wszelkie bowiem rozbudzenie silniejszego życia w skutek większego ciepła, pociąga za sobą straty, a w najpomyślniejszym razie większe ob
sypanie się pszczół. Pnie, któreby pomimo chło
dzenia huczały, należałoby zaopatrzyć w wodę, zadając ją w korytkach, ustawionych na kołecz
kach lub gwoździach przed oczkiem.
Kto jest zmuszouy pnie karmić, niech pod żadnym warunkiem nie daje jeszcze rozrzedzonego wodą miodu, bo zamiast zysku będzie miał stratę.
Gubieniu się pszczół w czasie chłodnej wiosny najlepiel zaradza ustawienie uli oczkami na } ółnoc;
kto nie wierzy, niechaj doświadczy. Oczywista, że inaczej ustawione ule trzebaby już przed oblo
tem obrócić.
Skoro nadejdzie cieplejsza pora, tak że ter
Skoro nadejdzie cieplejsza pora, tak że ter