• Nie Znaleziono Wyników

lat, nie jest realne. W każdym razie w tej chwili żaden Wydział Hu

manistyczny nie może wziąć na siebie takiego zobowiązania.

W te j chwili nie ma nawet danych do przeprowadzenia dokładnych obliczeń. Wydziały Humanistyczne, w których nie ma rocznego systemu, nie mają również ewidencji postępów swoich studentów. Dopiero wpro­

wadzenie reformy studiów umożliwi zaprowadzenie ewidencji postępów, a tym samym stworzy podstawy do obliczeń, ale dopiero w drugim i dal­

szych latach po zaprowadzeniu reformy.

Możliwość dużego podniesienia produkcji dyplomantów jest kwestiono­

wana również z innego punktu widzenia. Zwraca się uwagę na to, że w rzeczywistości studia na humanistyce trw ają dłużej niż cztery lata i że fa k t ten jest związany z pracą zarobkową studentów. Z doraźnej ankie­

ty, jaką prof. dr Juliusz Saloni zrobił wśród studentów polonistyki w Ło­

dzi, okazało się, że ze 103 studentów objętych ankietą zaledwie 3 nie pra­

cuje, 72 pracuje w biurach, 17 ma stałe zajęcie zarobkowe ranne trw ają­

ce od 3 do 5 godzin a 11 ma lekcje po południu. Jeżeli, w stosunku do tej kategorii studentów zastosuje się rygory egzaminacyjne wymagające co­

rocznego zdawania pewnej ilości egzaminów, to zwiększy się odpadanie studentów. Według prof. dr T. Manteuffla, Dziekana Wydziału Humani­

stycznego Uniwersytetu Warszawskiego, spośród jego słuchaczy w ciągu I roku odpada około 50% bądź to z powodu słabego przygotowania, bądź z powodu niemożności pogodzenia pracy zarobkowej ze studiami. We­

dług prof. Manteuffla do dyplomu dochodzi zaledwie 1/3 tych, co studia rozpoczynają. Rozbudowanie akcji stypendialnej staje się palącą koniecz­

nością.

Prof. Manteuffel uważa, że przewidziane kontygenty przy istnieją­

cych warunkach materialnych studentów są nie do wykonania. Nie dają się one pogodzić z koniecznością pracy zarobkowej. Nawet przy konty- gentach wiele skromniejszych wydziały humanistyczne musiałyby zmobi­

lizować maksymalnie nie tylko wszystkie swoje możliwości pedagogiczne, lecz także koła naukowe.

Doświadczenia z kolokwiów socjologicznych na Uniwersytecie Łódz­

kim w 1949 r. wykazują, że młodzież przychodząca z kursów przygoto­

wawczych daje sobie radę ze studiami, a często wyróżnia się poważnym stosunkiem do pracy. Równocześnie jednak potrzebuje bardziej inten­

sywnej i systematycznej pomocy koleżeńskiej w zakresie uczenia się.

Po tych uwagach krytycznych należy stwierdzić, że sprawa wymaga maksymalnej mobilizacji sił. I że równocześnie na mobilizację tę zasłu­

guje przez swoją olbrzymią doniosłość społeczną.

KSZTAŁCENIE PRACOWNIKÓW NAUKOWYCH

Omówione zagadnienia nie wyczerpują całości zagadnień związanych z reformą studiów humanistycznych. Ograniczyłem się głównie do pierw­

szego stopnia studiów. A przecież stopień drugi związany z przygotowa­

niem pracowników naukowych jest nie mniej ważny. Wiąże się on

294 J O Z E F C H A Ł A S m S K I

w ogóle z zagadnieniem, miejsca pracy badawczo - naukowej w ramach uniwersytetu oraz ze sprawą uniwersyteckich i poza uniwersyteckich in ­ stytutów naukowych. Wiąże się to również ze sprawą kierunków nauko­

wej specjalizacji poszczególnych ośrodków uniwersyteckich oraz z zagad­

nieniem sieci instytutów naukowych. Omówienie tych zagadnień wykra­

cza poza zadanie nakreślone temu referatowi.

Prof. Jan Dembowski15) podniósł słuszną sprawę kształcenia młodych sił naukowych, wołając na alarm, że właśnie pod tym względem „nauka polska jest w niebezpieczeństwie“ . „Niektóre dziedziny wiedzy — pisze Dembowski — praktycznie nie są reprezentowane w Polsce, gdy idzie o studentów“ . Nauka polska nie przyciąga dostatecznej ilości kandyda­

tów na pracowników naukowych. Jest to sprawa całego narodu. N ik t z osobna na to nie znajdzie lekarstwa, ani jednostki, ani same uniwersy­

tety, ani sama młodzież, ani rząd. Musi być skoordynowany wysiłek, wysiłek olbrzymi odpowiadający olbrzymiej ro li nauki w nowoczesnym społeczeństwie.

„Ważną rolę w sprawie zdobycia nowych kandydatów na pracowników naukowych mogą i powinni odegrać sami uczeni, stwarzając dookoła sie­

bie pewną atmosferę naukową, której brak w Polsce zawsze dawał się odczuć. Społeczność nasza żywo interesuje się literaturą piękną, o wiele mniej naukami humanistycznymi, a dla nauk matematycznych i przyrod­

niczych posiada nader małe zrozumienie. W znacznej mierze jest to nasza własna wina. Bardzo pospolicie spotykamy się z niechęcią uczonych do udzielania się ogółowi, a popularyzacja wiedzy stoi u nas na niskim po­

ziomie. Obawa o tak zwaną wulgaryzację nauki, o obniżenie je j poziomu w rzeczywistości ma swoje źródło w braku zrozumienia wielkiej społecz­

nej m isji nauki. Uczeni nie mogą stworzyć zamkniętej kasty, nauka po­

winna promieniować, pozostawać z szerokim ogółem w daleko bliższym kontakcie, niż to było dotychczas. Społeczność musi wiedzieć, jakie posia­

damy warsztaty pracy naukowej, co się w nich robi, ja k i jest udział Pol­

ski w opracowaniu zagadnień światowej wiedzy współczesnej“ ’«).

REFORMA HUM ANISTYKI N A TLE POLSKIEJ REWOLUCJI KULTURALNEJ

Całe zagadnienie reformy humanistyki, jak w ogóle reformy uniwersy­

tetów, nabiera właściwego sensu dopiero w związku z zagadnieniem no­

wego społecznego obliczą inteligencji polskiej. Reforma humanistyki przedstawia jedną tylko stronę przeobrażeń społecznej i ideologicznej struktury uniwersytetu.

15) Jan Dembowski: W sprawie kształcenia młodych sił naukowych „Życie Nauki“

maj — czerwiec, 1948.

16) Jan Dembowski: op. c ii, s-tr. 281,

R E F O R M A S T U D IÓ W H U M A N I S T Y C Z N Y C H 295

W latach międzywojennych uniwersytety polskie kształtowały się jako instytucje pod każdym względem jednostronnie związane z „wyższymi sferami“ społecznymi i oderwane od1 istotnych problemów narodowych.

Według danych statystycznych dla 1934/35 r.—57,8 % studentów to była młodzież inteligencka, 9,1% — młodzież z dużych majątków! ziemskich oraz rodzin przemysłowców i kupców, 19,4% młodzież chłopska z gospodarstw od 5 do 50 ha i młodzież drobnomieszczańska, a tylko 13,7% stanowiła młodzież robotnicza oraz młodzież chłopska z gospodarstw poniżej 5 ha17).

Klasy zamożne (przemysłowcy, kupcy, drobnomieszczaństwo i bogaci chłopi) oraz inteligencja pracująca stanowiły w 1931 r. około 15% ogółu ludności polskiej. I te 15% dostarczało w przybliżeniu 85% młodzieży akademickiej.

Do tej statystyki dodajmy, że wśród inteligencji silnie występowała tendencja do traktowania zagadnień uniwersytetu jako wewnętrznej spra­

wy samej inteligencji, je j interesów, potrzeb i ambicji. Nad całą uni­

wersytecką problematyką inteligencji górowała isprawa „nadprodukcji inteligencji“ .

„Myśl Narodowa“ , ów „tygodnik poświęcony kulturze, twórczości pol­

skiej“ w artykule pt. „Wieści z Łodzi“ z dnia 3 marca 1935 r. ogłaszał ra­

dosną nowinę, że Rada Miejska skreśliła całkowicie roczną subwencję dla Wolnej Wszechnicy Polskiej, jedynej wyższej uczelni w Łodzi, w wyso­

kości 100 000 zł. Była to świeżo obrana „narodowa rada miejska“ , któ­

re j program według słów „Myśli Narodowej“ na pierwszym miejscu prze­

widywał walkę z nadprodukcją inteligencji“ , „cios wymierzony w Wolną Wszechnicę Polską“ . „Jedynym rozsądnym postulatem — pisała „Myśl Narodowa“ o Wolnej Wszechnicy w Łodzi — w stosunku do tego rodzaju za kładu trudniącego się masową produkcją proletariatu inteligenckiego jest _ jego zwinięcie“ . Druga uchwała Miejskiej Rady Łódzkiej, którą Mvśl Narodowa“ witała radośnie, to było całkowite skreślenie subwen­

cji dla teatru miejskiego „teatru o żydowsko - komunizującym obliczu“

J ,i __^ :rtWtrcir7xrnVi ■poHncmrpn wiACPidPh rr F.nn?i*‘ TvTvsI

iczególności reformę uniwersyteckiech studiów huma' Józef Chała siński uczelni, jak i w szi

nistycznych.

17) H. W ittlinow a:: A t l a s s z k o l n i c t w a w y ż s z e g o . 1 9 3 7 r . , s t r . 24,

H e n ry k G o la ń s k i

Reforma wyższego szkolnictwa