• Nie Znaleziono Wyników

Po latach miel u

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1908, T. 1 (Stron 181-200)

„B allad y " w y sta w io n e o sta tn ie m i cz asy w salo nie p. K u li­

ko w sk ieg o — z b ió r w sp a n ia ły c h , is to tn ie n iezm iern ie ciek aw y ch i o ry g in a ln y c h u tw o ró w m alarsk ic h , k tó ry c h au to re m j e s t je d e n z n ajc ie k a w sz y c h i n a jo ry g in a ln ie jsz y c h a r ty s tó w p o lskich, i\Ia- ry a n W aw rze n ieck i — o b u d ziły n ie z w y k łe z a in te re so w a n ie ogółu, a p rz y n ajm n ie j znaczn ej, b ard ziej w y ro b io n e j e ste ty c z n ie je g o części.

R zec zy w iście pogodzono się z d ziw acznem i ja k o b y k ou cep cy a- mi m alarza, z je g o o d ręb n ą, o so b istą tech n ik ą , z je g o fa n ta s ty c z n ą s ty liz a c y ą i uporem w p o d ejm o w an iu p ew n y ch te m a tó w ; w y b a czo ­ no m u szc zeg ó ln iejszą p asy ę d ra ż n ie n ia filiste rsk ie j uczuciow ości tu d zież p e w n ą n iesu b o rd y n a cy ę, czy n ieg rz ecz n o ść to w a rz y s k ą w o­

bec n iw e la to rsk ic h z a rz ą d z e ń d o b re g o ton u i o s ta te c z n ie ... m alu ­ czko, a M ary an W a w rze n ieck i, d zik i sam o tn ik , n ied o stęp n y m a­

rzy ciel, z a m k n ię ty d um nie w w ież y z kości sło n io w ej, s ta n ie się m alarzem p o p u larn y m . N a jo c z y w istsz y , n a jb a rd z ie j w y m o w n y d o ­ w ód m ożliw ości ta k ie g o stan u rzeczy tk w i w tem choćby tv lk o , że obecnie sp rzed an o k ilk a n a śc ie je g o o b razó w , k ied y n a podo­

bnej, u rząd zo n ej p rz ed d w o m a la ty w y sta w ie , u tw o ry te z g o ła je sz c z e nie z n a jd o w a ły ch ę tn y c h nabyw ców .

W g ru n c ie rzeczy W aw rzen ieck i nie zm ien ił się ja k o m alarz i tw ó rc a , a p rz y n a jm n ie j nie zm ien ił się w ty m sto p n iu , ażeb y m ogło to u sp ra w ie d liw ić stan o w c ze p rz ech y len ie się o p inii p u b li­

cznej na je g o stro n ę , zm ien ił się n a to m ia s t ogro m n ie n a s tró j ogól- n y tej o pinii, co m ianow icie w y ja śn ia o b ecn y je j sto su n ek do a rty s ty .

W za sad zie b y ło b y to zjaw isk ie m n a d e r p o cieszającem , że poznano się n areszc ie na rzeczach , p o siad ają cy ch n iezap rzeczo n e w arto.ś.i a rty s ty c z n e , n a rzeczach , k tó re, bąd ź co bądź, p rz e d sta ­

w ia ły za w sze b ard zo p o w a żn ą p o zy cy ę w ogólnym n aszy m d o ro b ­ ku m alarsk im , ale z d ru g ie j s tro n y z a c h w y t dla u tw o ró w , poczę­

ty c h w tym k ie ru n k u , n a jn ie słu sz n ie j w p ew ny ch u m y słach w y ­ tw a rz a sk ło n n o ść do lek ce w aż en ia w s z y s tk ic h in n y ch ob jaw ó w tw ó rc z o śc i p lasty cz n ej.

Z po w odu stw ie rd z e n ia w ysokich z a le t e ste ty c z n y c h w fa n ­ ta sty c z n y c h d zieła ch W aw rze n ieck ieg o , o trą b io n o ju ż p o m p a ty ­ cznie try u m f „b o sk iej" czy „sz czy tn ej n ie p ra w d y " n ad poziom ą p ra w d ą su ch eg o realizm u .

O c zy w iście n ie p ra w d a n ig d zie, p o za nikczem nem ta rg o w isk ie m n a jn iższ y ch in te re só w m a te ry a ln y c h , n ie m oże try u m fo w a ć n ad p ra w d ą , a w ięc te m b a rd z ie j w id ealn e j sferze sztu k i. Z apew ne, p ra w d a w te j d zied z in ie d la e s te ty k i, k tó ra j e s t sp ra w ą p o zn a n ia in tu ic y jn e g o , b y w a z g o ła czem innem , niż p ra w d a, p o z n a n a p rzez d o c ie k a n ia rozum ow e. P ra w d a , z a m k n ię ta w o b razie fa n ta s ty c z ­ nym , ró żn i się m oże od p ra w d y , w y ra żo n ej w sy lo g izm ie, n iem niej przecież i tam o b o w iąz u je p ew n a lo g ik a i ścisło ść w y m o ty w o w a - n ia a rty sty c z n e g o . P ra w d a ta le ż y w d o sk o n ało ści w y ra z u eks- p re sy i z e w n ę trz n e j, w sto su n k u do poczęć w e w n ę trz n y c h , k tó re pochodzą od p ew nych w zru szeń , w łaśc iw y ch danej o rg a n iz acy i.

C zy zatem b ęd zie to odbicie ś w ia ta rz e c z y w iste g o , za ła m an e w tem p eram en cie a r ty s ty pod k ą te m zaciek ły ch dążeń do p rz e d ­ sta w ie n ia ś w ia ta te g o z fo to g ra fic z n ą d o k ład n o ścią, czy f a n ta s ty ­ czna w izy a, zro d zo n a w n a jb a rd z ie j w y b u ja łe j w y o b ra źn i, w sze l­

kie n ie d o c ią g n ię c ia w fo rm ie ze w n ę trz n e g o w y ra z u sta n o w ią ow ą n ie p ra w d ę —fałsz, w y w o łu ją c y do d zieła niechęć e ste ty c z n ą . O p rz y ­ należn o ści u tw o ru do d zied z in y sz tu k i nie d ec y d u je tem at, ale spo­

sób je g o w y ra ż e n ia — fo rm a, k tó ra nie j e s t niczem inn em , ty lk o o p ra co w an ie m fa k ty c zn em tre ś c i— w z ru sz e n ia w e w n ę trz n e g o .

N iep o d o b n a ro b ić kom uś z a rz u tu , że nie o d czu w a zjaw isk , k tó re na nim nie s p ra w ia ją w ra ż e n ia , a n a to m ia st b ard zo e n e rg i­

cznie re a g u je na inne. S tą d te ż tw ó rc zo ść n ie m oże b y ć se g re ­ g o w a n a na k ie ru n k i i ro d z a je a rty s ty c z n e z su p re m a cy ą je d n y c h n ad d ru g im i, g d y ż h ie ra rc h ię w d zied z in ie sztu k i m alarsk ie j u s ta ­ la je d y n ie m n iejsza lub w ię k sz a s iła ek sp re sy i z e w n ę trz n e j moc p ełn eg o w y ra ż e n ia sw ych w z ru szeń , czyli p o p ro stu m n iejszy lub w ię k sz y ta le n t w y p o w ie d zen ia się zapom ocą b a rw i k sz ta łtó w . N ie k tó rz y je d n a k k ry ty c y w n ie n a w iśc i do te g o w s z y stk ie g o , co d aw n ie j szan o w an o g łó w n ie za ujęcie szczerej p ra w d y życiow ej, za ów ta k zw an y o b je k ty w iz m re a listy c z n y , d ziś za je d y n ie g o ­ dne m ian a sztu k i u z n a ją to ty lk o , co d a się p o d ciąg n ąć pod ru - b ry k ę „m arzen ia."

PO LATACH WIELU. 1 ' '

Je d n o c z e śn ie p ra w ie z w y s ta w ą „B allad " W a w rze n ieck ieg o m og liśm y o g lą d a ć sz e re g p rz e p y sz n y c h p a ste ló w prof. W y c zó łk o w ­ sk ieg o , w y sta w io n y c h w T o w a rz y s tw ie Z a c h ę ty S ztu k P ię k n y c h . C ałość z a ty tu ło w a n a : S k a rb ie c W a w elsk i, i is to tn ie m alo w id ła w y o b ra ż a ły z a b y tk i h isto ry c z n e , p rz ech o w y w an e w k a te d rz e na W aw elu. Z p u n k tu w id z e n ia m alarsk ie g o , o b ra z y W y c z ó łk o w sk ie ­ go n a le ż a ły je d n a k ty lk o do d z ia łu ta k z w an y ch „ m a rtw y c h n a­

tu r," ale b y ły to m a rtw e n a tu ry m alo w an e z n ie s ły c h a n ą p la s ty k ą i d ek o racy jn o ścią, ze zd u m ie w a ją c ą s iłą e fe k tó w k o lo ry sty c z n y c h i w p ro st z a w ro tn e m w irtu o z o w stw e m w tech n ice. „M artw e n a tu ­ ry " ta k ie ż y ją p ra w d ą b a rw y i k s z ta łtu , w y w o łu ją c łu d ząc o w r a ­ żenie rz ecz y w isto śc i.

B yłem zach w y c o n y , p rz y g lą d a ją c się im n a w y sta w ie .

— P o co to w s z y s tk o ? — z a g a d n ą ł n a g le z p rz ek ąse m je d e n z ty ch , d la k tó ry c h p ra ce W y c zó łk o w sk ieg o , ja k o z w y k łe n a śla ­ d o w a n ie p rz ed m io tó w n ieo ży w io n y c h , ja k o n iew o ln icze n a ś la d o ­ w a n ie n a tu ry , nie m ieściły się w ru b ry c e „m arzen ie " i te m sa ­ mem nie p o sia d a ły ra c y i a rty s ty c z n e g o istn ie n ia .

W ierzy łem je d n a k n ajm ocniej, że p a trz ę n a d zieła w całem sło w a te g o zn aczen iu m istrz o w sk ie i w ia ra m oja, m im o zim nej w ody, j a k ą w te j chw ili n a innie ch lu śn ięto , nie o sła b ła b y n a j­

m niej, chociaż o k rz y k sce p ty c zn eg o n ieza d o w o len ia p o ch o d ził od m a la rz a z zaw odu, a n a w e t zaw o d o w eg o k r y ty k a a r ty s ty c z n e g o — czło w iek a, z k tó re g o zdan iem b ąd ź co bądź liczy ć się należało . N a to m ia s t n a su n ę ła mi się u w a g a , że p rzecież p ew n e te o ry e s ta w ią n ie p rz e p a rte za p o ry na d ro d ze p o zn a n ia este ty c z n e g o , a m ięd zy innem i ru b ry k o w a n ie tw ó rc zo ści lu d zk iej n a k ie ru n ­ k i i ro d z a je a r ty s ty c z n e j e s t w te j m ierz e n a jp o w a żn iejszy m szkopułem .

O sta te c z n ie po latach w ielu, po d łu g ie j w ę d ró w ce około zm ie­

n iając y ch się u sta w ic z n ie h a se ł i w ie rz e ń trz e b a b ędzie znow u w ró cić do te g o sam eg o p u n k tu , z k tó re g o ongi W itk iew icz ro z p o ­ c zął sw o ją n a m ię tn ą w a lk ę o p rz y z n a n ie m alarzo w i p ra w i p rz y ­ w ilejó w wr m a la rstw ie za m a la rstw o p rz ed ew sz y stk ie m .

N ie chodzi tu bow iem o realizm , k tó re g o , ściśle b io rąc, w s z tu ­ ce być nie m oże. N iem a n iew o ln iczeg o n a ś la d o w a n ia n a tu ry , a n a jb a rd z ie j re a listy c z n y , n a jd o k ła d n ie j w y k o ń czo n y o b ra z j e s t je sz c z e zaw sze w y n ik iem m niej lub w ięcej sw o b o d n eg o w y b o ru in d y w id u a ln e g o i d la te g o ta k m odny o becnie g w a łto w n y p ro te s t p rz eciw p ra w d z ie ży cio w ej, ja k o b y w im ię sw ob od y a r ty s ty c z n e ­ g o w y ra z u , j e s t conajm niej strac o n em ap o sto lstw em . Z d ru g ie j s tro n y p a m ię ta ć trz e b a , że czło w iek w n ajsza leń szem m arzen iu

PO LATACH WIELU. 1 79 n ie w y sz e d ł p o za ko n cep cy e k s z ta łtó w i b a rw zn an y ch w p rz y ro ­ dzie. C zego nie w id ział, nie w z ią ł w p ro st z n a tu ry , nie w y stu - d y o w a ł na je j w z o rach w w a ru n k a c h tró jw y m ia ro w o śc i p rz e strz e n ­ nej, w log iczn y m ro z k ła d z ie ś w ia te ł i cieni, te g o p la sty c z n ie nie p ocznie w w y o b ra ź n i i eo ipso nie n a m a lu je n a o brazie. S w obo ­ d a czy nn ości w y b o rc zej m oże iść oczyw iście b ard zo d alek o w kom ­ b in o w an iu form z n a n y c h w coraz to n ow e i n ie sły c h a n e p o łącz e­

nia. W g ru n c ie rz e c z y je d n a k n am alo w a n ie „ a k tu “ z c a łą ścisło ­ ścią an a to m icz n ej b u d o w y , a s k o n stru o w a n ie ja k ie g o ś o grom n ie fa n ta sty c z n e g o sm oka, g ry fa , s fin k sa czy d y a b ła , z p u n k tu w id ze­

n ia cz y ste j sz tu k i m a la rsk ie j, nie są to sp ra w y ta k b ard zo od sie­

bie d alek ie, ja k b y to się p o zo rn ie w y d a w a ć m ogło.

N ie są one d alek ie je ż e li n a tu ra ln ie a r ty s ta w w y ra z ie m a­

rz eń sw oich p ra g n ie p o zo stać choć tro c h ę m alarzem , to j e s t w y ­ po w ied zieć się za pom ocą k s z ta łtó w i b a rw y , bo w te d y k s z ta łty te i b a rw y b ęd zie m u siał w ziąć z n a tu ry . W te d y to o k azać się może, że pam ięć sam a, n ik łe, o d le g łe rem in isce n cy e rz ecz y d aw no w id zian y c h n ie w y s ta rc z a ją , że trz e b a się uciec do p rz e stu d y o w a - n ia form w y m a rz o n y c h n a ja k ic h ś p rz ed m io ta ch k o n k re tn y c h o fo r­

m ach zbliżo n y ch do p rz e stu d y o w a n ia ich w e w łaśc iw y ch w a ru n ­ kach o św ie tle n ia i o d p o w ied n iem u m ieszczeniu w p rz e s trz e n i, aże­

by p rz y w y ra ż e n iu k o n iecz n y ch sk ró ceń p e rs p e k ty w ic z n y c h z a ch o ­ w ać za sad n iczo is to tę k s z ta łtu . T a k się p o m ag a w y o b ra źn i, k t ó ­ ra nie zaw sze d aje w iz y ę dość w y ra ź n ą i z d e cy d o w a n ą we w s z y s t­

kich szc zeg ó łach , a ż eb y j ą m ożna b y ło żyw cem p rz en ieść n a p łó ­ tno. Z c h w ilą rz u c e n ia p ierw szej k re sk i, p ie rw sz y c h zn a k ó w w i­

dom ych, w ja k ic h m a się u z e w n ę trz n ić w e w n ę trz n e poczęcie d u ­ chow e, w'ystępuj,e o d ra zu ja s k ra w o c a ły p rz e d z ia ł, istn ie ją c y m ię­

dzy tem i sp ra w am i ta k odm iennej n a tu ry . M alarz s ta je w obec m a te ry a ln e j, rzem ieśln ic zej s tro n y sw ojej sztu k i, k tó r a w y m a g a u m iejętn o ści i sp ra w n o ści tech n ic zn ej. J e ż e li sztu k a n a rz u c a mu konieczn ość k o rz y s ta n ia z m edali, w zorów , z a b y tk ó w a rc h e o lo g i­

cznych, w iadom ości p rz y ro d n ic z y c h , je ż e li n a k a z u je mu p ro w a d zić d łu g ie stu d y a p rz y g o to w a w c z e , to nie ty le tu chodzi o p ra w d ę czy p o d o b ień stw o h isto ry c z n e , społeczne, p rz y ro d n icze , ile o sp ó j­

ność w ra ż e n ia este ty c z n e g o , o d o k ład n e w y m o ty w o w a n ie a r ty s ty ­ czne ek sp resy i. W ty m sensie a rty s ta , k o ja rz ą c n a jb a rd z ie j sp rz e ­ czne z so b ą w n a tu rz e form y, m usi o dnaleźć d la nich w d ziele p ew n ą lo g ik ę w ra ż e n ia w sp ó ln eg o . P rz y p in a ją c , d ajm y n a to, g en iu szo m sk rz y d ła , zdecydow rać się m usi, ja k ie m a ją być te sk rz y ­ d ła w sto su n k u do p o zu jąc eg o w danej chw ili, ja k o g en iu sz, m o­

dela. K o n sek w en tn ie idąc dalej, sp o ty k a ć zn ow u b ęd ziem y w p ra ­

co w n iach m a la rsk ic h m aszy n k i do ro z p in a n ia g o łę b ic h sk rz y d e łe k n a w z ó r a n ie lsk ic h —m aszy n k i, ja k ie W itk ie w ic z p rz e d trz y d z ie s tu la ty w id y w a ł w p ra co w n i K a u lb a c h a w M onachium , a ja k ie , z g o ­ dnie z dążen iam i ó w czesnej now ej sz tu k i, w y s z y d z a ł w e w ła śc iw y sobie sposób.

W ró cilib y śm y znow u pod ty m w zględem do pojęć, k tó re sw e­

g o czasu, w y d rw iw a n e i zo h y d zan e, w y k lę te z o s ta ły z d zied zin y sztu k i. J e ż e li te d y n iem o żliw y j e s t suchy, o b je k ty w n y realizm czy m a te ry a liz m w m a la rstw ie , n ied a się ró w n ie ż ono pom yśleć bez re a listy c z n e g o n a śla d o w a n ia fo rm św ia ta rz e c z y w iste g o . Mo- ż n a b y te d y w y n a le źć ja k ie ś ju s te m ilieu, ja k iś k ie ru n e k p o je d n a w ­ czy, z ło ty środek, w czem je s z c z e ra z p o w tó rz y ła b y się h is to ry a , j a k ą ju ż zn am y z p o c z ą tk ó w zeszłeg o w ie k u w e F ra n c y i, k ied y D e laro ch e, A ry -S ch effer i in n i pod ta k im w łaśn ie h asłem w y s tą ­ pili m ięd zy ścierające in i się z g w a łto w n o ś c ią krań co w em i d ą ż e n ia ­ m i I n g r e s ’a i D elacroix.

I rzeczy w iście, w o statec zn o ści, p rz y całej n iechęci do teg o ro d z a ju p ak tó w , m u siałb y m się zg o d z ić n a p o d o b n y ek le k ty z m czy ugodo w o ść, g d y b y m w o g ó le u z n a w a ł ja k ie k o lw ie k k ie ru n k i w sztuce, g d y b y m u z a le ż n ił j ą od n a tu ra liz m u czy sym bolizm u, od p ra w d y czy p ra w d o p o d o b ie ń stw a h isto ry c z n e g o , od idei, alle- g o ry i, e ty k i czy u ży tec zn o ści p ra k ty c z n e j. O k re ślen ie sto su n k u p o zn an ia e s te ty c z n e g o do in n y ch o g ó ln y ch form p o zn an ia, w y ja śn i k ied y ś n au k o w o tk w ią c e w tem błęd y . N a ra z ie o g ra n ic z y ć się trz e b a do w sk az ań in tu ic y jn y c h , em p iry czn y ch . I n tu ic y ą te d y s ta ­ ra m y się o dnaleźć w a rto śc i a rty sty c z n e , tk w ią c e w n a jja sk ra w ie j sp rzeczn y ch ze so b ą o b jaw a ch tw ó rczo ści.

W ty m w ła śn ie d u ch u ch ciałb y m p rz e p ro w a d z ić ro z b ió r u tw o ­ ró w d w óch a rty s tó w ta k b a rd z o ró ż n y ch m ięd zy sobą, ja k W a- w rz en iec k i i W yczółkow ski.

*

* *

C h a ra k te ry s ty k ę W a w rz e n ie c k ie g o , ja k o m alarza, p od ałem n a tem m iejscu p rz ed dw o m a la ty z pow o du in n ej je g o w y sta w y , u rz ąd zo n e j w te d y w salo n ie p. K ry w u lta . S ta ra łe m się o b ja w y te j fa n ta s ty c z n e j, a d ziw n ie b o g a te j i n iep o sp o lite j in d y w id u a ln o ­ ści tw ó rc zej ująć w w y ra z sy n te ty c z n y , m ożliw ie d o k ład n y , i dziś

PO LATACH WIELU. 181 n iew iele b y m m iał w te j m ierz e do d o dania. P a m ię ta m , że podno­

siłem b ard zo w ysoko cech u jące u tw o ry W a w rzen ieck ieg o m istrzo w - stw o w o p ra c o w a n iu form y, do czego a r ty s ta do szed ł d ro g ą zdo ­ b y cia o lb rzy m iej p ew n o ści ry s u n k u i w ogóle tech n ic zn eg o o pan o­

w a n ia śro d k ó w sw o jej s z tu k i. P o p a rł on to z re s z tą w ym ow nem i dow odam i, w y s ta w ia ją c w te d y jed n o c z e śn ie z o b razam i o zn am ien ­ nej, w łaściw ej sobie, sty liz a c y i, o u p ro szczeniach , do chodzących niem al do h ie ra ty z m u , zn a czn ą ilość stu d y ó w p rz y g o to w a w c z y c h — św ie tn y c h ry su n k ó w , n a jz u p e łn ie j p o p ra w n y c h i n ajściślej k la s y ­ cznych a k tó w akad em ick ich . M ów iłem d alej o szczeg ó ln iejszej je g o w ra ż liw o śc i k o lo ry sty c z n e j, o lu b o w an iu się w z e sta w ie n ia c h b a rw m ocnych i o w y b itn e m poczuciu d ek o racy jn o ści, z a zn ac zają- cem się ja s k ra w o p rz ez n ie sły c h a n ie u m iejętn e h arm o n iz o w an ie w ielk ich , p rz esy co n y c h kolorem płaszczy zn .

Z asa d n ic z e z a le ty u tw o ró w p o z o sta ły te sam e. Z ap e w n e k il­

k a z w y sta w io n y c h obecnie o b ra zó w u d erza siln iej niż inn e w y ­ ją tk o w o silnym w y ra z e m e k sp re sy i, szczęśliw ie w y n a le zio n y m w y ­ obrażen iem sy m bo liczn y ch z e sta w ie ń , ja k n a p rz y k ła d ow o „ F a ­ tu m ,“ p rz ed staw io n e, ja k o k o ło g ig a n ty c z n e , to czące się p rzez ś w ia t i m iażd żące sw oim ciężarem z b e z w z g lę d n o śc ią ślepej siły ż y w io ło w ej całe lasy , g ro d y , sioła.

J e s t to is to tn ie p o m y sł p ełen tra g ic z n e j w ielk o ści i p o w a g i i n ie w ą tp liw ie n a w e t p rz y ta k b o g a te j fa n ta z y i, j a k ą p o siad a W a- w rz en iec k i w tw ó rc z o śc i je g o do w y d a rz e ń co d zienn ych nie n a le ­ ż y ; p o w ta rz a g o też a r ty s ta w k ilk u w a ry a n ta c h .

T o znow u im a g in a c y i w id za n arzu ci się ze sz c zeg ó ln iejszą m ocą k ilk a płócien, za d z iw ia ją c y c h śm iało ścią z e sta w ie ń b a rw n y ch i p ły n ą c ą s tą d p o tę g ą efek tu k o lo ry sty c z n e g o , że w y m ien ię choć­

b y „ O fiarę sm o k a,“ g d z ie na g łęb o k im , o stry m sza firze t ł a g r a z n ie sły c h a n ą ja s k ra w o ś c ią ja s n a , ciep ło -ró żo w a p lam a c ia ła n ie ­ w ieścieg o . D a le j z w ra c a u w a g ę „K u szen ie," w k tó re in p rzez n a ­ d e r u m iejętn e p rz e c iw sta w ie n ie to n ó w w y d o b y to p rz e d z iw n ą i rz e ­ czy w iście św iec ącą św ia tło ść w au re o li św ięteg o , tu d z ie ż w zło­

ty c h o b rz eża ch n ie b a nad h o ry zo n tem .

M oże is to tn ie a r ty s ta p rzez te d w a la ta p ra c y nad sobą w z n ió sł się nieco w y ż ej na dro d ze w y su b te ln ie n ia d ążeń e s te ty ­ cznych i w y ro b ie n ia za w odow ego, w g ru n c ie rz e c z y je d n a k w y­

stę p u je on o d d aw n a ju ż , ja k o ta le n t, k tó ry s k ry s ta liz o w a ł się o sta te c z n ie , k tó ry z n a la z ł w ła s n ą fo rm ę d la z a m a n ife sto w a n ia sw ej in d y w id u a ln o śc i—z n a la z ł siebie.

P o z a te m sn u je on o d d aw n a te n sam w ą te k , k tó re g o to n z a ­ sad n iczy tk w i g d z ie ś b ard zo g łęb o k o i o rg a n ic z n ie w je g o te m ­

p eram en cie i n a tu rz e p o d ło ża uczuciow ego. P rz e w ija się ta m u s ta ­ w icznie w n iep rzeliczo n y ch w a ry a n ta c h je d n a w iz y a — zm y sło w a e w o k a c y a k o b iety , um ęczonej w szelk iem i sposobam i, w ijące j się w k o n to rsy a c h bólu, o k rw a w io n e j, g n ę b io n e j, to rtu ro w a n e j, m iaż­

dżonej o k ro p n ie p rz ez fatu m , p rz ez lu d zi i siły n a d p rzy ro d z o n e.

W idzim y j ą u k rz y ż o w a n ą w o k ru tn e j p rzem ocy A ssu rb a n ip a la ; w idzim y j ą p alo n ą na sto sie, sm a g a n ą ró zg am i, p ła w io n ą w w o­

dzie, za w ieszo n ą na szu b ien icy , ja k o czaro w n ic ę śre d n io w ie c z n ą ; w id zim y j ą n a stę p n ie i, naw iasem m ów iąc, n ajcz ęście j, w m ocy le g en d o w eg o sm oka, k tó re g o p o s ta ć zm ien ia się i p rz e tw a rz a fa n ­ ta sty c z n ie . W k o n stru k c y i te g o sm oka W a w rz e n ie c k i sk ła d a do­

w ody n iep o sp o lite g o b o g a c tw a im a g in a c y i, a s ta je się on n iejak o n aju lu b ień szy m te m a te m do w y n a jd y w a n ia co raz to n ow ych, co­

ra z to b ard ziej z a d z iw ia ją c y c h i n ie o c z e k iw a n y c h k o m b in acy j, m a­

ją c y c h w y w o ła ć uczucie g ro z y , o k ro p n o ści, p rz e ra ż e n ia i s tra s z li- w ości. P rz y b ie r a on k s z ta łty w ę ża o lb rzy m ieg o , o g ra ją c e j w szy st- kiem i b arw am i tę c z y łusce, to znow u ja s z c z u ra , b a z y lisz k a , lub ja k ie jś z g o ła n ie u ję te j w nazw ę p o cz w ary , k tó re j cało ść p o w s ta ­ je z form n iezm iern ie sk o m p lik o w an y ch . M iew ają te p o cz w ary ,

o łb a c h g ad zich , n ie ra z całk iem lu d zk i w y ra z zim neg o o k ru c ie ń ­ stw a , ch y tro śc i lu b lubieżności, co z a zn ac za się w sposób n ie z ­ m iern ie d o sad n y i, że ta k pow iem , h y p n o ty z u ją c y .

W k o m p o n o w an iu i p rz ek o m p o n o w y w an iu te g o sm oka, w po­

szu k iw a n iu ty ch n ie sły c h a n y c h w ra ż e ń ok ro p n o ści n a jsiln ie j za z n a ­ cza się o d ręb n o ść o rg a n iz a c y i a rty s ty c z n e j W a w rze n ieck ieg o . K ła ­ dzie to c h a ra k te ry s ty c z n e p iętn o na c a ło k s z ta łc ie tw ó rc zo ści te g o a r ty s ty i trz e b a p rz y zn ać , że tw ó rc z o ść ta j e s t n a w sk ro ś o so b ista, w y łą c z n a w sw oim ro d z a ju i w w y łąc zn o ści te j n iep o sp o lita.

O b ra z y W a w rze n ieck ieg o są w y b itn em i n iezm iern ie szaco- w nem zjaw isk iem w d zied zin ie n asz eg o ży c ia a rty s ty c z n e g o , nie d la te g o je d n a k w y łąc zn ie, że p rzez sm oki o d d a lił się od r e a lis ty ­ czn eg o n aślad o w an ia o ta c z a ją c e g o go ś w ia ta rz e c z y w iste g o , ale że swrojej szczególnej i bard zo n iezw y k łe j w ra żliw o ści a r ty s t y ­ cznej z n a la z ł d o sk o n ałe śro d k i w y ra zu .

*

U rz ą d z o n a w je d n y m z salo n ó w T o w a rz y s tw a Z a c h ę ty w y ­ s ta w a p ra c prof. W y c zó łk o w sk ieg o , o b ejm o w ała siedem n aście o b ra ­ zów, p rz e d sta w ia ją c y c h , ja k w y żej po w iedziałem , z a b y tk i sk a rb c a w a w elsk ieg o . I ta k w id zieliśm y t u : „ K ap ę k o ro n a c y jn ą żony Mi­

c h a ła K o ry b u ta ," „ O rn a t K m ity ,“ „ S a rk o fa g św. S ta n isła w a ,"

„M iecz k o ro n a c y jn y ," „W łó czn ię św. M au ry ceg o ,“ „ K rzy ż K a z i­

m ierz a J a g ie llo ń c z y k a ,“ „W elon k ró lo w e j J a d w ig i," „ In fu łę b isk u ­ p a S trz ę p iń sk ie g o , „M isę z ło tą z k u b k iem po C ho dk iew iczu," P u ­ szk ę g o ty c k ą po św . S ta n is ła w ie ,“ „R e lik w ia rz z g w oździem k rz y ­ ż a św ię te g o ," „ P u sz k ę św. F lo r y a n a ,“ „K ielich Z y g m u n ta I I I , “

„K ielich b isk u p a P a d n ie w s k ie g o ,u „K ielich b isk u p a M aciejo w sk ie­

g o ,14 „ Z ło tą różę, o fia ro w a n ą p rzez p a p ie ż a K lem en sa żonie A u g u ­ s ta 111“ w reszcie „ R e lik w ia rz Z y g m u n ta I I I - g o .“

g o ,14 „ Z ło tą różę, o fia ro w a n ą p rzez p a p ie ż a K lem en sa żonie A u g u ­ s ta 111“ w reszcie „ R e lik w ia rz Z y g m u n ta I I I - g o .“

W dokumencie Biblioteka Warszawska, 1908, T. 1 (Stron 181-200)

Powiązane dokumenty